Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Bbbbb

Nie wiem, co robić.

Polecane posty

Gość Bbbbb

Hej. Nigdy jeszcze tego nie robiłam, nie pisałam jeszcze postów, bo nie uważałam nigdy wyżalanie się tutaj za konieczną rzecz, ale jestem aktualnie w takiej rozsypce i proszę o pomoc. Zacznę od początku. Przez 6 lat miałam chłopaka, poznaliśmy się przypadkowo w Internecie. Nigdy nie spodziewałam się, że taka znajomość internetowa ma szansę bytu, że tak cholernie się zabujam w tym chłopaku. Mieszkaliśmy jednak trochę daleko od siebie, ale za to pisaliśmy codziennie. Kiedy dawaliśmy radę, spotykaliśmy się. Ogólnie to był mój pierwszy chłopak, on był zawsze bardzo cierpliwy, ogólnie to dopiero po 4 latach się odważyłam na największe zbliżenie z nim, jakim było uprawianie miłości. Nie było nigdy świetnie w moim domu, nie chcę zagłębiać się w szczegóły, ale straciłam wiarę w siebie i w moje możliwości już od najmłodszych lat. On był zawsze powodem, że chciało mi się żyć na nowo, kiedy pisał do mnie, zawsze zapominałam o smutnym mnie świecie, zawsze był dla mnie i mnie wspierał. Po prostu, nie wyobrażam sobie, bym miała się związać kiedykolwiek z innym chłopakiem, bo nie ma takiego drugiego jak on. Kiedy źle się działo u mnie, traciłam wiarę w siebie często i przez to zaczynałam myśleć, że jestem gorsza i że on zasługuje na kogoś lepszego. Nie zauważyłam, że tym moim zachowaniem tak bardzo go ranię, mówiąc mu to, ale zawsze po jakimś czasie, nawet po dniu czy dwóch wracaliśmy do siebie. Twierdził, że jestem miłością jego życia i chce spędzić ze mną resztę życia. Teraz przejdę do sedna. W ostatnim czasie, coś się nagle między nami popsuło, pokłóciliśmy się, oczywiście z mojej winy, bo zaczęłam wątpić w siebie. I nastała cisza między nami, dokładnie na miesiąc, bo po dokładnie miesiąc po naszej ostatniej rozmowie odezwał się, by po prostu sprawdzić czy jakoś sobie radzę. Bardzo się cieszyłam, że się do mnie odezwał, żałowałam, że tak się stało i chciałam po prostu rozmawiać z nim ponownie. Wtedy się dowiedziałam, że zaczął widywać się z inną dziewczyną przez ten miesiąc i że opowiedział jej o mnie i ta dziewczyna tylko czeka, aż na dobre załatwi sprawę ze mną i wtedy ona jest gotowa zacząć z nim być. Byłam bardzo w szoku. Mimo tego wszystkiego bardzo go kocham i mu o tym powiedziałam, że sobie życia bez niego nie wyobrażam i że przepraszam za mnie i moje zachowanie. Prosiłam go o spotkanie, przynajmniej na chwilę, bo bardzo się stęskniłam i chciałam z nim porozmawiać o tym wszystkim i wyjaśnić. Podczas rozmowy chyba rozbeczałam się z 3 razy, ciągle płakałam, bo mi bardzo zależy na nim i wiem, że paskudnie postąpiłam przez tą rozłąkę, przez to, co wszystko mu powiedziałam wtedy, że jestem beznadziejna i zasługuje na kogoś lepszego i tak się właśnie stało... na moje życzenie. Po tej rozmowie poszliśmy spać i wyszło na to, że znowu zaczęliśmy się dotykać jak kiedyś i zaczęłam mieć nadzieję, że znowu uda nam się ułożyć wszystko od nowa, pracowaliśmy nad sobą ponad 6 lat przecież... byłam bardzo szczęśliwa po tym spotkaniu... kiedy dzień po został mi wbity nóż w plecy. Dowiedziałam się, że jednak tą dziewczynę traktuje jak najbardziej serio i dwa razy, po alkoholu oni się razem dotykali... egh, nawet nie chcę o tym myśleć. Jak to usłyszałam od niego, przeżyłam ciężki szok. Poczułam się, jakbym się puściła, bo narobił mi nadzieję, a tak na serio jeszcze dotykał się z nią. Mimo wszystko, bardzo go nadal kocham, pracowałam nad tym uczuciem 6 lat i nie potrafię nagle sobie znaleźć innej osoby i się w tej osobie zakochać tak szybko. Powiedziałam mu ogólnie, że nadal bardzo go kocham i mimo tego chcę z nim być, bo bez niego sobie nie poradzę w moim szarym życiu, w którym był on dla mnie jedynym lekarstwem. Że mam u niego dług, sprawiał, że przeżywałam najpiękniejsze chwile w moim życiu. Mam przeczucie, że jak go zabraknie... to nie pożyję długo, nie wytrzymam psychicznie tego, jego braku, odechciałoby mi się żyć. Powiedziałam mu, że obiecuję, że popracuję nad nami ponad moje możliwości, odłożę pieniądze na naszą przyszłość i że go nigdy nie zostawię, bo pomimo 6 lat zawsze dla niego byłam, nawet jak były nasze te gorsze dni. On zaczął twierdzić, że tylko gram. On ogólnie nie jest z tą dziewczyną... "jeszcze", ale mu powiedziałam, że powinien jej powiedzieć za to, co się działo ostatniej nocy między nami, by być fair. Powiedziałam mu też, że nie może lecieć "na dwa fronty" i wybrać jedną z nas... i wiecie kogo wybrał? Nie mnie, tylko tą dziewczynę. Tylko dlatego, że ona go chce jakim jest i go nie odrzuca jak ja. Ale przecież oni spotykają się jedynie do miesiąca, a ja budowałam z nim to wszystko tyle lat, a ona dała radę mi go zabrać prawie w miesiąc. Ogólnie twierdzi, że jej nie kocha (może jeszcze nie), ale mimo tego wybrał ją. I dowiedziałam się też, że znał ją ogólnie od prawie roku, ale trzymał na dystans, bo był ze mną i on twierdzi, że czeka na niego od prawie roku, a nie tylko tego jednego miesiąca. Ona ma faktycznie przewagę - nie poznali się w internecie, tylko w życiu i mogli się widywać codziennie, bo po prostu jest blisko. Nie to, co ja. Bardzo się załamałam tą sytuacją, tracę zmysły, czuję jakbym zaczynała odpływać od świadomości, cały czas jestem w lęku, boję się o niego, martwię się, nie potrafię niczego robić, nie śpię w nocy, nie zjadłam niczego od paru dni. Jeszcze nigdy takiego uczucia nie przeżywałam, jest to takie okropne. Mimo tego, i tak go chcę i on o tym wie, bo zdałam sobie sprawę, że nie pożyję bez niego długo, że dalej jest dla mnie całym życiem. Nie umiałabym zrobić jak on, dotykać się z innym chłopakiem kiedykolwiek. Więc albo spędzić z nim życie chcę, albo nie chcę nikogo innego i zamknąć się w mojej samotni. On na razie też nie wie co robić, bo wie, że albo zrani mnie i ja sobie coś zrobię, albo zrani tą dziewczynę, z którą spotyka się od miesiąca i ona sobie coś zrobi. A ja bym bardzo chciała rozwiązanej sprawy, tkwię w tym lęku, nie doznałam niczego takiego, wykańcza mnie to psychicznie już.  Chciałabym wiedzieć na czym stoję, a nie być w tej niewiedzy. Bardzo go kocham, poświęciłabym moje życie za niego. Proszę, podajcie jakieś rozwiązania, bo inaczej się wykończę za niedługo. Dostaję ataku paniki, paskudne uczucie. I nie mówcie mi, że znajdę innego chłopaka, ja już po prostu wiem, że to ten jedyny na całe życie. Tak bardzo go kocham, że jestem w stanie zrezygnować dla jego szczęścia z nią. Tylko on wie, że ja tak długo nie pociągnę bez niego i nikt z nas kompletnie nie wie co zrobić. Czekam ogólnie też, aż jej wyzna co się działo ostatnio, może ta dziewczyna zareaguje jakoś, też się poczuje wykorzystana i go sobie odpuści, że najpierw dotyka ją, a potem widział się ze mną i to samo... nie wiem już nic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Khvvjn

Może idź do psychologa? Nie wiem ile masz lat ale chyba bardzo młoda jesteś. Nie pisz tak że on jest twoim całym życiem, bo to nieprawda, jest życie poza nim. Wasz związek jest toksyczny. Daj sobie z nim spokój. Wg mnie on Cię nie kocha, tylko bawi się, sam nie wie czego chce. Nie Ty pierwsza i nie ostatnia. Mnie też zostawił mój pierwszy chłopak z którym miałam pierwszy raz, też bardzo cierpiałam, ponad rok miałam depresję... Teraz po ponad 10 latach śmieje się z tego i nie wiem co w tamtym widziałam. Czas leczy rany. To że z nim pierwszy raz uprawialas sex nie znaczy że masz z nim być do końca życia. Różnie w życiu się układa. Kiedyś poznasz lepszego faceta. Idź do lekarza po jakieś leki na uspokojenie czy depresję a z tym kolesiem zakończ znajomość. I módl się dużo, mi modlitwa pomogła choć nie jestem jakaś katoliczką. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość K4k

Pogoń dziada jak na dwa fronty lata. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bbbbb

Khjvvn, dzięki. Chciałam ogólnie zobrazować sytuację, dla mnie "sex" nie jest pierwotnym celem w życiu, więc nie trzymam się niego z tego powodu. Tylko zupełnie innych powodów, nie musimy nic takiego robić nawet, liczy się dla mnie by po prostu był obok mnie. Miło też, że tobie po rozpadzie się udało, ja na razie nie widzę żadnego światełka w tunelu. Mam prawie 22 lata, to w sumie młoda, ale mam poczucie, że nie dam rady go zostawić, choćbym chciała, eh. Trochę boli, też przez to trochę zaprzepaszczam moje studia aktualnie, bo nie potrafię się skupić na innych rzeczach, nawet teraz z napisaniem sprawozdania mam problem. Poczekam na jeszcze jakieś inne odpowiedzi, cieszę się, że wspominacie o swoich sytuacjach, pozwala mi to lepiej wszystko zobrazować. Chętnie poczytam jeszcze jakieś inne wyznania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Abc

Mnie też zostawił chłopak przy którym czułam, że to miłość mojego życia.  Byłam wtedy młodsza od ciebie i nie wiedziałem jak sobie poradzic z rozstaniem. Kochałam go bardzo ale nie chciałam zatrzymywać na siłę,  liczyło się dla mnie też jego szczęście.  Więc skoro nie był przy mnie szczęśliwy... Z czasem  udało mi się wypełnić życie nowymi ludźmi, zajęciami itd.  Życie toczylo się dalej choć na bardzo długi czas jakbym straciła wątek.  Żyłam w takiej pustce i mimo dość dużego powodzenia u facetów nie umiałam się zakochać.  Dopiero po latach spotkałam kogoś z kim postanowiłam dzieli  życie. Musisz uzbroić się w cierpliwość,  czas leczy rany. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

Nikogo nie zatrzymasz na siłę.  Z jego strony wszystko się już wypaliło . Znam bardzo dużo związków które się wypaliło po tyłku latach , przeważnie jedna z stron poznała nową miłość , przeważnie szybko te pary brały ślub lub mieli dziecko . Trzeba iść do przodu A przeszłość zostawić w  tyle inie rozpamietywać 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Matka Stiflera

Jesteś bardzo dziwną osobą. W twoim wypadku ja widzę tylko psychoterapię. I to u naprawdę dobrej psychoterapeutki. Ludzie w twoim wieku bawią się związkami, bawią się facetami, bawią się życiem . A ty? Sprawiłas że on stał się całym twoim światem. To najgorsze co mozna sobie zrobić. Pocieszę cię tylko tym, że to nie żadna miłość. To tylko i wyłącznie psychiczne uzależnienie.

6 lat i nawet razem nie mieszkacie? Ja ze swoim zamieszkałam po miesiącu, a po roku był ślub. A przed nim miałam 6 innych, którzy zniszczyli mnie psychicznie, dokładnie tak jak ten twój ciebie. I też przez tych dvpkow zawalilam studia, 3x! A nawet zerwałam kontakty z rodzina. Ja w zyciu przeszłam piekło. Ty sobie na to nie pozwól, walcz o siebie! Nie warto niczego poświęcać dla faceta i od faceta uzależniać swoje być albo nie byc! Idealne motto Umiesz liczyć? Licz na siebie!

Szczęści leży tylko w głowie i żaden facet ci go nie da. Tylko ty sama możesz dać sobie radość spełnienie spokój i szczęście. 

Kup sobie książkę pt Dlaczego mężczyźni kochają zolzy i pozycja obowiązkowa czyli Mężczyzna od A do Z. Obejrzyj sobie film dokumentalny z dubbingiem na YouTube pt sekret, bodaj z 2006 roku. To o prawie przyciągania. Wygoogluj sobie hasło Wanda Wegener i wysłuchaj wszystkie audycje radiowe i spotkania sesyjne i zastosuj się do jej metod bo one działają! 

I co najlepszego możesz zrobić to dosłownie zapomniec o tym swoim palancie. Jakby nigdy nie istniał. Nie odzywaj się do niego, utnij to bez słowa, nawet jeśli on sam się odezwie to ty nie waz się reagować. Dobrze ci radzę. I głowa do góry. Dasz radę! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gosc

Pewnie juz od dawna Cie zdradzał... tu nie widać miłości z jego strony, 6 lat razem a związek nie posunął się naprzód, nawet nie zamieszkaliscie razem, żadnego ślubu, nic. Mógł juz Cie zdradzić z wieloma laskami, nie masz pojęcia co robił skoro na codzien bylas daleko. Miej honor dziewczyno i odpusc, on woli tamta! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość love

Kochana, on cię zdradził i nie zasługuje na ułaskawienie, co nie znaczy że nie możesz mu wybaczyć, jeśli zerwie z tamtą dziewczyną.Teraz, w każdy możliwy sposób, jest tobie źle i niedobrze, ale ty będziesz silna, bo on w tym momencie nie zasługuje na ciebie (nie warty jest twoich łez). Może wypisane przez ciebie afirmacje złagodziłyby stres wywołany tą sytuacją

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta

Wiem, ze to co teraz napisze to bedzie banal i cliche ale: czas leczy rany. To wszystko co przezylas jest bardzo swieze. Sama pamietam jak po rozstaniu z chlopakiem (z jego inicjatywy) myslalam ze juz nigdy z nikim nie bede bo nie ma nikogo kto mogly go zastapic. Przedewszystkim zajmij sie soba, zaopiekuj sie soba. Moze faktycznie terapia by ci pomogla. Mi pomaga 😉 Te wszystkie niepokoje wynikaja z tego jak sie sama ze soba czujesz-ze jestes niewarta milosci, zainteresowania, a to nieprawda. Z tego co piszesz wynosze wniosek ze jestes bardzo wrazliwa, empatyczna, bardziej przejmujesz sie nim i ta nowa dziewczyna niz soba. Nie napisalas tez dlaczego to rozstanie-mam wrazenie ze balas sie z nim rozmawiac o tym co bylo dla ciebie wazne, o twoich uczuciach lekach i obawach. A to jest tak ze w zwiazku problemy partnera sa naszymi problemami. A ty w tym zwiazku bylas troche osamotniona. Nie trzymaj sie go-jesli on nie chce to nic nie zmieni jego zdania. A juz ponad wszystko nie mieszaj sie w to co jest miedzy nimi. Zadaj sobie pytanie-co mnie to obchodzi? Jesli on nie byl w porzadku wobec niej to nie twoja sprawa. Po prostu sie tym nie zajmuj. Zajmij sie tym czy czulas ze on jest niewporzadku wobec ciebie-jesli tak to nie usprawiedlwiaj go tylko sie na niego w... 😉 pogniewaj. Nie musisz mu o tym mowic-ale najwazniejszw jest zebys byla w zgodzie ze soba, zaopiekowala sie soba. Aha i nie wierze ze nie masz nic poza tym gosciem 😉 napewno jest praca/szkola, dom, pasja, kolezanki. A jesli nie-to masz siebie a w sobie wszystko czego ci potrzeba zeby byc szczesliwa. Trzymaj sie 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Po waszych odpowiedziach jest mi trochę lepiej.  I nie, nie zamieszkałam z nim do tej pory, bo zawsze byłam skrytą osobą,  ciężko mi było się otworzyć dla nowych ludzi, uczucie rodziło się bardzo długo. Też on studiuje w innym mieście,  znaczy się,  w sumie to pracuje. Jest na 5 roku cały czas od paru lat, bo po prostu coś mu się stało i przestał chodzić na studia,  pracuje sobie teraz, a ja ogólnie też studiuję w zupełnie innym mieście,  ale miałam zamiar w przyszłym roku jakoś to zdziałać,  kiedy skończę studia,  żeby mieć ogólnie za co mieszkać, a nie dam rady zbytnio powiązać pracy z nauką. Teraz z innej nazwy, bo zalogowałam się przez telefon. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×