Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
plastka-77

In vitro z komórką dawczyni cz. 3

Polecane posty

Ja nie czekałam na komórkę dawczyni właściwie wcale. Od razu po podjęciu decyzji Klinika zaproponowała mi ją, tyle ze miesiąc trwała synchronizacja naszych cykli miesiączkowych. Bezpośrednio po punkcji dawczyni ja miałam transfer, niestety nieudany. Zostały 3 zamrożone zarodki i teraz na szczęście druga próba dodatnia.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do tych z Was które się nie leczyły w Polsce tylko w Czechach - czy po potwierdzeniu ciąży klinika mówiła Wam jak redukować leki czy decyzja zostawała dla lekarza na miejscu? Czy trzeba szukać kogoś kto się zna na in vitro, czy każdy ginekolog już to poprowadzi? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Cześć dziewczyny, jestem tu nowa, czytam to forum od kilku tygodni, w czasie których biję się z myślami co zrobić i postanowiłam zapytać tu o radę. Mam 46 lat, nie mam dzieci i bardzo z tego powodu cierpię.

Jestem mężatką dopiero od 4 lat, staraliśmy się oczywiście  naturalnie, ale (pewnie z powodu wieku) nic z tego nie wyszło, na IVF było za późno (za małe AMH). Myślałam, że pogodziłam się z bezdzietnością i tym, że nie będę miała swoich dzieci (na adopcję społeczną nie jestem gotowa) ale ostatnio jest mi z tym coraz gorzej i widzę, że wcale się nie pogodziłam, ostatnio urodziło się kilkoro dzieci w mojej rodzinie (siostra, kuzynki) i kiedy dowiadywałam się o tych kolejnych ciążach, kiedy patrzę na te dzieci to normalnie czuję, jakby serce mi pękało i wiem, że mogę sobie wmawiać i udawać, że się pogodziłam z brakiem dziecka, tymczasem to pragnienie jest nadal bardzo silne. Często czuję się niekompletna i jakby moje życie nie miało sensu. Ostatnio potrafią mnie doprowadzić do płaczu takie wydarzenia jak oszczenienie się mojej suni, albo gdy obserwuję z okna parę gołębi, które wiją sobie gniazdo każdej wiosny na świerku przed moim blokiem a potem gołębica wysiaduje jaja:(

O opcji macierzyństwa z komórką dawczyni dowiedziałam się niedawno od mojego ginekologa (wcześniej w ogóle jakoś o tym nie słyszałam), podzieliłam się tym od razu z mężem, zaczęłam czytać, trafiłam na to forum (między innymi) i biję się z myślami, czy by nie spróbować. Mąż jest gotowy spróbować, też bardzo chce mieć dziecko.

Tylko ten mój wiek, martwię się tym, że to już za późno, że będę miała komplikacje w ciąży, albo nawet przypłacę ją życiem (powikłania ciążowe podobno bardzo rosną z wiekiem). A z drugiej strony starsze ode mnie celebrytki rodzą dzieci (nawet po 50tce), w Polsce np. 48 letnia Weronika Marczuk.

Co myślicie, spróbować? Czy za duże ryzyko? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, jaśmin_i_bez napisał:

Cześć dziewczyny, jestem tu nowa, czytam to forum od kilku tygodni, w czasie których biję się z myślami co zrobić i postanowiłam zapytać tu o radę. Mam 46 lat, nie mam dzieci i bardzo z tego powodu cierpię.

Jestem mężatką dopiero od 4 lat, staraliśmy się oczywiście  naturalnie, ale (pewnie z powodu wieku) nic z tego nie wyszło, na IVF było za późno (za małe AMH). Myślałam, że pogodziłam się z bezdzietnością i tym, że nie będę miała swoich dzieci (na adopcję społeczną nie jestem gotowa) ale ostatnio jest mi z tym coraz gorzej i widzę, że wcale się nie pogodziłam, ostatnio urodziło się kilkoro dzieci w mojej rodzinie (siostra, kuzynki) i kiedy dowiadywałam się o tych kolejnych ciążach, kiedy patrzę na te dzieci to normalnie czuję, jakby serce mi pękało i wiem, że mogę sobie wmawiać i udawać, że się pogodziłam z brakiem dziecka, tymczasem to pragnienie jest nadal bardzo silne. Często czuję się niekompletna i jakby moje życie nie miało sensu. Ostatnio potrafią mnie doprowadzić do płaczu takie wydarzenia jak oszczenienie się mojej suni, albo gdy obserwuję z okna parę gołębi, które wiją sobie gniazdo każdej wiosny na świerku przed moim blokiem a potem gołębica wysiaduje jaja:(

O opcji macierzyństwa z komórką dawczyni dowiedziałam się niedawno od mojego ginekologa (wcześniej w ogóle jakoś o tym nie słyszałam), podzieliłam się tym od razu z mężem, zaczęłam czytać, trafiłam na to forum (między innymi) i biję się z myślami, czy by nie spróbować. Mąż jest gotowy spróbować, też bardzo chce mieć dziecko.

Tylko ten mój wiek, martwię się tym, że to już za późno, że będę miała komplikacje w ciąży, albo nawet przypłacę ją życiem (powikłania ciążowe podobno bardzo rosną z wiekiem). A z drugiej strony starsze ode mnie celebrytki rodzą dzieci (nawet po 50tce), w Polsce np. 48 letnia Weronika Marczuk.

Co myślicie, spróbować? Czy za duże ryzyko? 

Ja bym sprobowala na twoim miejscu ale to ty musisz podjac decyzje, nikt za ciebi tego nie zrobi zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, PolaMela napisał:

Mam pytanie do tych z Was które się nie leczyły w Polsce tylko w Czechach - czy po potwierdzeniu ciąży klinika mówiła Wam jak redukować leki czy decyzja zostawała dla lekarza na miejscu? Czy trzeba szukać kogoś kto się zna na in vitro, czy każdy ginekolog już to poprowadzi? 

Klinika okreslila do kiedy utrogestan i estrofem, ale ginekolog dodawal tez np. acard pozniej duphaston metformine, wiec to lekarz prowadzacy okreslal co i jak robimy. Lepiej miec ginekologa ktory jakies pojecie o in vitro ma, ale np moja lekarz dzwonila przy mnie do swojego przyjaciela z kliniki leczenia nieplodnosci i cos konsultowala, pomimo ze sie malo zna na in vitro bardzo dobrze mnie prowadzila 

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.05.2021 o 23:16, Karollusia napisał:

Dziękuję za odpowiedź. A możesz powiedzieć jak wygląda taka procedura adopcji? Czytałam że jedna dziewczyna czekała na komórkę pół roku. Od czego to zależy? Jestem kompletnie zielona w tym temacie. 

Co do adopcji komórki nie mam rozterek w tym temacie. Pragnienie dziecka jest tak silne że nie ma to dla mnie znaczenia. Gdyby procedury adopcyjne w Polsce były łatwiejsze to byśmy adoptowali dziecko. U nas w rodzinie jest taki przypadek. To na dodatek moja chrześnica. Kocham całym sercem. Ale u nich formalności trwały przeszło 2 lata. Nie chce tyle czekać. 

To zalezy od tego jaka klinike wybierzesz. Np. w Czechach w ogole sie nie czeka, tylko pierwszy cykl przygotowawczy i nastepny juz pobranie komorek od dawczyni. Decydujesz sie, oplacasz program, okreslasz jej cechy, na ktorych Ci zalezy np. Wzrost, kolor oczu wlosów, wyksztalcenie, uzdolnienia, wiek otd. Zalezy tez od tego jak oryginalna macie z mezem urode, czy bedziecie upierac sie na jakas ceche fizyczna. Np. Jesli oboje jestescie powyzej 185 cm i macie oczy brazowe i takie cechy bedzie musiala spelniac dawczyni to bedzie ją trudniej znalezc niz przecietna  niebieskooka blondynke/ szatynke 165cm. Niektorzy rodzice chca by np. byla do tego uzdolniona muzycznie bo np. oboje sa muzykami i tak mozna wymieniac.... ja mialam w Pradze do wyboru 3 dawczynie, podobne do mnie ( wybrane na podstawie porownania naszych zdjec) dziecko ma moje oczy wlosy i jest podobne do mnie i do meza, ale juz widze ze np. ma od nas ciemniejsza karnacje 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 26.05.2021 o 12:40, Ada23 napisał:

Dziewczyny,które podchodziły do transferu na cyklu sztucznym(Estrofem+progesteron)czy pamiętacie jaki miałyście poziom progesteronu dzień przed transferem lub w dniu transferu i przy ilu dniowych  zarodkach?Może wiecie jaki powinien być min.progesteron w dniu transferu przy trzydniowych?

Ja miałam w dniu transferu ostatnio ok.70 mmol/l, to jest około 22 mg/ml. Ale w ciągu kilku dni mi mega spadło na poniżej 8!!! To była blastka. Chyba w momencie udanego transferu nagle zaczął zarodek bardzo to wysysać. Bo przy nieudanych transferach raczej się poziom utrzymywał.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
19 godzin temu, PolaMela napisał:

Mam pytanie do tych z Was które się nie leczyły w Polsce tylko w Czechach - czy po potwierdzeniu ciąży klinika mówiła Wam jak redukować leki czy decyzja zostawała dla lekarza na miejscu? Czy trzeba szukać kogoś kto się zna na in vitro, czy każdy ginekolog już to poprowadzi? 

Ja byłam w Czechach i w dniu transferu dostałam rozpiskę jak postępować w razie niepowodzenia, a jak w wypadku pozytywnej bety. U mnie było schodzenie z leków w 11 tc - trwało to tydzień. Od 12 tc już bez leków. I nawet nie sprawdzałam poziomu hormonów po odstawieniu.

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, jaśmin_i_bez napisał:

Cześć dziewczyny, jestem tu nowa, czytam to forum od kilku tygodni, w czasie których biję się z myślami co zrobić i postanowiłam zapytać tu o radę. Mam 46 lat, nie mam dzieci i bardzo z tego powodu cierpię.

Jestem mężatką dopiero od 4 lat, staraliśmy się oczywiście  naturalnie, ale (pewnie z powodu wieku) nic z tego nie wyszło, na IVF było za późno (za małe AMH). Myślałam, że pogodziłam się z bezdzietnością i tym, że nie będę miała swoich dzieci (na adopcję społeczną nie jestem gotowa) ale ostatnio jest mi z tym coraz gorzej i widzę, że wcale się nie pogodziłam, ostatnio urodziło się kilkoro dzieci w mojej rodzinie (siostra, kuzynki) i kiedy dowiadywałam się o tych kolejnych ciążach, kiedy patrzę na te dzieci to normalnie czuję, jakby serce mi pękało i wiem, że mogę sobie wmawiać i udawać, że się pogodziłam z brakiem dziecka, tymczasem to pragnienie jest nadal bardzo silne. Często czuję się niekompletna i jakby moje życie nie miało sensu. Ostatnio potrafią mnie doprowadzić do płaczu takie wydarzenia jak oszczenienie się mojej suni, albo gdy obserwuję z okna parę gołębi, które wiją sobie gniazdo każdej wiosny na świerku przed moim blokiem a potem gołębica wysiaduje jaja:(

O opcji macierzyństwa z komórką dawczyni dowiedziałam się niedawno od mojego ginekologa (wcześniej w ogóle jakoś o tym nie słyszałam), podzieliłam się tym od razu z mężem, zaczęłam czytać, trafiłam na to forum (między innymi) i biję się z myślami, czy by nie spróbować. Mąż jest gotowy spróbować, też bardzo chce mieć dziecko.

Tylko ten mój wiek, martwię się tym, że to już za późno, że będę miała komplikacje w ciąży, albo nawet przypłacę ją życiem (powikłania ciążowe podobno bardzo rosną z wiekiem). A z drugiej strony starsze ode mnie celebrytki rodzą dzieci (nawet po 50tce), w Polsce np. 48 letnia Weronika Marczuk.

Co myślicie, spróbować? Czy za duże ryzyko? 

PRÓBOWAĆ! Ja jestem w ciąży po AZ, mam 42 lata, lekarz powiedział nam, że w programie biorstwa to jestem wśród tych najmłodszych pacjentek. Trzymam mocno kciuki.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiosenka tak, mi też czas zapiernicza jak szalony, choć wolałabym żeby troszkę zwolnił, bo jesteśmy w trakcie remontu który nie wiem ile jeszcze potrwa🤦 i tak naprawdę jeszcze nie mam gotowych woelu rzeczy a poród coraz bliżej😁 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
1 godzinę temu, Anka Skakanka napisał:

PRÓBOWAĆ! Ja jestem w ciąży po AZ, mam 42 lata, lekarz powiedział nam, że w programie biorstwa to jestem wśród tych najmłodszych pacjentek. Trzymam mocno kciuki.

Dziękuję! To budujące. Mogę spytać w której klinice podchodziłaś do AZ? Gratuluję ciąży:) 

Edytowano przez jaśmin_i_bez
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, jaśmin_i_bez napisał:

Dziękuję! To budujące. Mogę spytać w której klinice podchodziłaś do AZ? Gratuluję ciąży:) 

Dzięki :) w Invicta - a to dlatego, ze w programie biorstwa są 2 zarodki (wszędzie indziej 1). 
Zdecydowalismy tak, ponieważ bałam się, ze się nie uda i jakoś tak łatwiej mi było na sercu z myślą, ze mamy drugi zarodek; po drugie - jeśli będziemy chcieli spróbować mieć drugie dziecko, to przy założeniu ze się uda dzieciaki będą biologicznym rodzeństwem. No i trzeci argument, bardzo istotny dla nas po 3 procedurach bez refundacji - biorstwo zarodka jest znacznie, znacznie tańsze niż KD. To smutne, ale nie mogliśmy już sobie pozwolić na inne metody leczenia, w tym KD. Dla nas AŻ był metoda ostatniej szansy :) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny, w 14 dpt miałam bete 398, wczoraj czyli w 16dpt było 806. Czyli teoretycznie dobrze przyrasta. Ale dziś w usg dopochwowym nic nie widać 😞 czy to możliwe ze jest za wczesnie? Wg ostatniej miesiączki to zaczynam dziś 6 tydzień, od transferu mija 17 dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, jaśmin_i_bez napisał:

Dziękuję! To budujące. Mogę spytać w której klinice podchodziłaś do AZ? Gratuluję ciąży:) 

Jeszcze mi coś przyszło do głowy - 

wiek to jedno, ale organizmy są bardzo różne. Myślę, że kobieta prowadząca zdrowy tryb życia, bez jakiejś np cukrzycy czy chorób krążenia itp, nie paląca papierosów, ruszającą się w miarę, w wieku 50 lat może mieć zdrowszy organizm niż 30-latka z chorobami czy nałogami. 
Pogadaj z lekarzem w klinice niepłodności na temat biorstwa i zdecydujcie po tej wizycie biorąc za i przeciw pod uwagę. 
trzymamy kciuki 🖤

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Anka Skakanka napisał:

Dzięki 🙂 w Invicta - a to dlatego, ze w programie biorstwa są 2 zarodki (wszędzie indziej 1). 
Zdecydowalismy tak, ponieważ bałam się, ze się nie uda i jakoś tak łatwiej mi było na sercu z myślą, ze mamy drugi zarodek; po drugie - jeśli będziemy chcieli spróbować mieć drugie dziecko, to przy założeniu ze się uda dzieciaki będą biologicznym rodzeństwem. No i trzeci argument, bardzo istotny dla nas po 3 procedurach bez refundacji - biorstwo zarodka jest znacznie, znacznie tańsze niż KD. To smutne, ale nie mogliśmy już sobie pozwolić na inne metody leczenia, w tym KD. Dla nas AŻ był metoda ostatniej szansy 🙂

Czyli najpierw próbowaliście KD ale się nie udało i zdecydowaliście się na AZ? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, jaśmin_i_bez napisał:

Czyli najpierw próbowaliście KD ale się nie udało i zdecydowaliście się na AZ? 

Nie; 

Jestem po trzech procedurach; z drugiej stymulacji mieliśmy zarodek, niestety poroniłam. W trzeciej stymulacji nie udało się uzyskać zarodka, na więcej nie mieliśmy już pieniędzy - a i lekarz mówił, ze możemy próbować, ale ryzyko, ze znowu się nie uda, jest spore. Wiec podeszliśmy do AZ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Anka Skakanka napisał:

Jeszcze mi coś przyszło do głowy - 

wiek to jedno, ale organizmy są bardzo różne. Myślę, że kobieta prowadząca zdrowy tryb życia, bez jakiejś np cukrzycy czy chorób krążenia itp, nie paląca papierosów, ruszającą się w miarę, w wieku 50 lat może mieć zdrowszy organizm niż 30-latka z chorobami czy nałogami. 
Pogadaj z lekarzem w klinice niepłodności na temat biorstwa i zdecydujcie po tej wizycie biorąc za i przeciw pod uwagę. 
trzymamy kciuki 🖤

Też mi się tak wydaje, no i w końcu skoro niektóre 44 letnie mogą jeszcze  naturalnie zajść w ciążę to ciąża 3-4 lata później nie powinna chyba być aż takim wielkim i częstym zagrożeniem dla zdrowia. A nawet jeśli powikłania się pojawia, to wczesne wykrycie i bycie cały czas pod opieką lekarza powinny zminimalizować ryzyko. Życie bez dziecka wydaje mi się tak puste, że jestem skłonna zaryzykować. 

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Anka Skakanka napisał:

Nie; 

Jestem po trzech procedurach; z drugiej stymulacji mieliśmy zarodek, niestety poroniłam. W trzeciej stymulacji nie udało się uzyskać zarodka, na więcej nie mieliśmy już pieniędzy - a i lekarz mówił, ze możemy próbować, ale ryzyko, ze znowu się nie uda, jest spore. Wiec podeszliśmy do AZ.

Aha czyli dobrze rozumiem, że jesteś po 3 procedurach na swoich komórkach? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, jaśmin_i_bez napisał:

Aha czyli dobrze rozumiem, że jesteś po 3 procedurach na swoich komórkach? 

Tak. Po porażkach z własnymi komórkami od razu AZ, nie podchodziliśmy do KD z uwagi na koszty. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, Anka Skakanka napisał:

Tak. Po porażkach z własnymi komórkami od razu AZ, nie podchodziliśmy do KD z uwagi na koszty. 

Rozumiem. W takim razie życzę Wam ciąży zakończonej sukcesem no i żeby bobas doczekał się rodzeństwa:) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PolaMela, zdecydowanie za wcześnie. Powyżej 1000 hcg, nie wcześniej. A beta jak najwłaściwsza 🙂

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Izzy napisał:

PolaMela, zdecydowanie za wcześnie. Powyżej 1000 hcg, nie wcześniej. A beta jak najwłaściwsza 🙂

Ale wiesz, wczoraj było 806 to dziś pewnie przekroczyło 1000... skoro co 2 dni się ma podwajać 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja robiłam usg 19 dpt przy becie powyżej 4 tyś. Pęcherzyk miał ok. 9 mm. Wg mojej wiedzy przy becie powyżej 1000  MOŻE być widać,  ale to są graniczne wartości, więc na spokojnie. Każdy krok to nerwowe czekanie, trzeba do tego przywyknąć 😞. A co Ci lekarz powiedział?

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To miałaś znacznie wyższą bete niż ja w podobnym okresie, ja w 16 dpt 806 chyba ze teraz dostanie kopa. Lekarz najpierw mówił żebym przyszła to zobaczy bo powinno już być a jak nie zobaczył to mówi ze spoko bo może być za wczesnie 🙂 mam iść w czwartek jeszcze raz. Jutro zrobie bete. A kiedy było u Ciebie słychać serducho?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Serduszko było słychać 26 dpt. Spokoju życzę, choć wiem sama, że to niełatwa sprawa 🙂

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, Izzy napisał:

Serduszko było słychać 26 dpt. Spokoju życzę, choć wiem sama, że to niełatwa sprawa 🙂

Dzięki, oj sama wiesz jak w tym czasie ciężko o spokój i cierpliwość 😀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, PolaMela napisał:

Dziewczyny, w 14 dpt miałam bete 398, wczoraj czyli w 16dpt było 806. Czyli teoretycznie dobrze przyrasta. Ale dziś w usg dopochwowym nic nie widać 😞 czy to możliwe ze jest za wczesnie? Wg ostatniej miesiączki to zaczynam dziś 6 tydzień, od transferu mija 17 dni

nie wiem ale moj lekarz mowil zeod 1000 widac ze jak jest mniejsza beta to za wczesnie . ja mialam usg robione jak mialam prawie 2000 i jedwn zarodek bylo widac dobrze a drogi bylo tak niewyraznie a dzis juz mia 11 tyg, i 4 dzien i oba maja sie dobrze.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Anka Skakanka napisał:

Nie; 

Jestem po trzech procedurach; z drugiej stymulacji mieliśmy zarodek, niestety poroniłam. W trzeciej stymulacji nie udało się uzyskać zarodka, na więcej nie mieliśmy już pieniędzy - a i lekarz mówił, ze możemy próbować, ale ryzyko, ze znowu się nie uda, jest spore. Wiec podeszliśmy do AZ.

Kochana a co to jest AZ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Agata29 napisał:

Kochana a co to jest AZ?

Adopcja zarodka, choć ja wolę słowo „biorstwo”, adopcja mi się kojarzy jednak z maleństwem już urodzonym.

w skrócie - pary po IVF niekiedy maja dużo zarodków, więcej niż chcą transferować. Mogą wówczas zdecydować się przekazać je niepłodnej parze, która nie może mieć swoich zarodków. Jeśli cokolwiek mogę wyjaśnić, śmiało pytaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziewczyny ,czy po transferze miałyście jakieś objawy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×