Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Nieznajomy

Rodzina szczęścia nie daje?

Polecane posty

Gość
2 minuty temu, Gość gosc napisał:

No nie miałeś tylko utrzymywałeś bachory listonosza.

Spier.. trolu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Gość gość napisał:

Jakiego to rodzaju była patologia?

Alkocholizm, awantury, przemoc domowa. Tylko na trochę większą skalę niż obecnie. O dzisiejszych czasach możemy mówić dużo ale jednak ludzie częściej reagują na złe zachowania. Dawniej pijany chłop z siekierą ganiajacy po pijaku za żoną nie ruszał sąsiadów, teraz choćby anonimowo ale ktoś na policję by zadzwonił. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takabylamadraaterazharuje

no tak, samo zycie. Nie przemuj sie tymi, co jada po Tobie. Teraz jak jest dziecko to juz po jablkach, mleko sie wylalo. Tylko nie rozumiem zony, ze decydujac sie na dziecko nie pomyslala, ze Ty sam zostajesz z zarabianiem na dom. Moglaby znalezc prace jako niania, to by i mlody mial opieke w razie choroby. Najwyzej by sie przemeczyla ze swoim i cudzym jakis czas. Ja wlasnie z powodu takiego, ze wiem, co to praca w domu i chowanie dzieci najpierw czolgalam sie po rynku pracy, zeby miec wlasne pieniadze. Wlasnie po to, zeby nie wisiec na kims, nie byc zalezna i nie frustrowac sie nawzajem... Mam powyzej sredniej krajowej jak sie zakrece, ale nie mam meza. Niestety praca z cudzymi dziecmi jest dla mnie obecnie najlepsza antykoncepcja, bo jak widze, jak te dzieci wladowane do placowki nie sa wcale wychowywane to ... Wszystkiego obcy ludzie ucza ich od podstaw a rodzice glownie OCZEKUJA. 3latek i tak dobrze, gdyby byl odbierany po 6-7godz.zeby mial kontakt z matka, kims z rodziny. Bo jednak to dziecko. Trzymaj sie i kombinuj, poromawiaj z zona, bo jednak jak sami sobie nie pomozecie to obcy jeszcze sie beda cieszyc z waszej sytuacji. A Twoja ona tez niech pupe ruszy i cos zarobi...

Po prostu wczesniej nie zdawales sobie sprawy, ze zycie bywa orka. Zona jako niania zarobilaby nawet te 2tys.i juz by bylo lzej. Zapewiam Cie, ze z zewnatrz wasze zycie wyglada pewnie na sielanke uslana rozami. Musicie to przeorganizowac, bo tak si nie da.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc

Wiesz co, ja bardziej współczuję twojej żonie, ona to musi mieć prawdziwą gehennę. Ty masz odskocznię w postaci pracy, masz czym głowę zająć, spotykasz się z dorosłymi ludźmi, masz po co wyjść z domu. Ona całe dnie siedzi z tym dzieckiem i zabija ją rutyna - spacerek, zupka, mycie zlewu, zmywanie podłogi bo dziecko rozlało, "mama patrz", "mama daj", ryk bez powodu, "mama a czemu". Ty jesteś tym zmęczony już przez krótki czas, jaki spędzasz z nimi. A co ona ma powiedzieć. Rodzina daleko, znajomych pewnie nie ma, gnije w tym domu nie mając po co się ładnie ubrać, umalować. Na pewno widzi, że mąż jej nie kocha, ale najpewniej tam odchodzi jakiś ekonomiczny terror: nie może odejść, nie może się zbuntować, bo jest od ciebie uzależniona. I to ją z pewnością potwornie frustruje. Ona na pewno wręcz marzy o tym, by mogła mieć coś swojego, pójść do pracy i odpocząć w niej od domu. Ale pewnie słyszała "po co, ledwo na nianię zarobisz". Światełko w tunelu: żłobek, no ale nie da się bo dziecko ciągle chore. Ty marzysz o urlopie, o czasie tylko dla siebie - a co ona ma powiedzieć? Myślisz że ona nie oddałaby wiele, by zostawić ci dziecko i wyjechać na weekend? Pójść do fryzjera, kosmetyczki, na zakupy? Założę się, że jej poczucie własnej wartości już dawno leży. A z twojego postu wynika, że to ty tu masz największy problem, ty najbardziej zasłużyłeś na odpoczynek i ty masz prawo to wszystko rzucić w cholerę, zostawić na jej barkach cały problem i rzucić miesięcznie 500zł, po czym narzekać, że ona za to pewnie na paznokcie chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość

Ojojoj. Jakie biedne te kobiety. Siedzi w domu, zajmuje się jednym dzieckiem i jest tak strasznie zmęczona, że połowę albo i więcej roboty musi zwalić na meza, bo nie wyrobi. Ciekawe jak kobiety radziły sobie, gdy nie było pralek automatycznych, zmywarek, odkurzaczy, pieluch jednorazowych i gotowych dań dla dzieci. I jeszcze często tych dzieci było więcej niż jedno. No ale teraz te księżniczki z Pcimia, są zmęczone samym oddychaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość

ty tu nie kozacz bo swojej babie nie podskoczysz😀

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 000
9 minut temu, Gość gosc napisał:

Wiesz co, ja bardziej współczuję twojej żonie, ona to musi mieć prawdziwą gehennę. Ty masz odskocznię w postaci pracy, masz czym głowę zająć, spotykasz się z dorosłymi ludźmi, masz po co wyjść z domu. Ona całe dnie siedzi z tym dzieckiem i zabija ją rutyna - spacerek, zupka, mycie zlewu, zmywanie podłogi bo dziecko rozlało, "mama patrz", "mama daj", ryk bez powodu, "mama a czemu". Ty jesteś tym zmęczony już przez krótki czas, jaki spędzasz z nimi. A co ona ma powiedzieć. Rodzina daleko, znajomych pewnie nie ma, gnije w tym domu nie mając po co się ładnie ubrać, umalować. Na pewno widzi, że mąż jej nie kocha, ale najpewniej tam odchodzi jakiś ekonomiczny terror: nie może odejść, nie może się zbuntować, bo jest od ciebie uzależniona. I to ją z pewnością potwornie frustruje. Ona na pewno wręcz marzy o tym, by mogła mieć coś swojego, pójść do pracy i odpocząć w niej od domu. Ale pewnie słyszała "po co, ledwo na nianię zarobisz". Światełko w tunelu: żłobek, no ale nie da się bo dziecko ciągle chore. Ty marzysz o urlopie, o czasie tylko dla siebie - a co ona ma powiedzieć? Myślisz że ona nie oddałaby wiele, by zostawić ci dziecko i wyjechać na weekend? Pójść do fryzjera, kosmetyczki, na zakupy? Założę się, że jej poczucie własnej wartości już dawno leży. A z twojego postu wynika, że to ty tu masz największy problem, ty najbardziej zasłużyłeś na odpoczynek i ty masz prawo to wszystko rzucić w cholerę, zostawić na jej barkach cały problem i rzucić miesięcznie 500zł, po czym narzekać, że ona za to pewnie na paznokcie chodzi.

Nie ma macierzyńskiego, jest uzależniona finansowo - jej poczucie wartości leży i kwiczy na pewno. Nic dziwnego  że mąż ma jej dosyć, boi się pełnej odpowiedzialności finansowej za rodzinę, dziecko tylko utrudnia swoim zachowaniem. Rzeczywiście rodzina tutaj to balast nie szczęście. Tylko co teraz?  Jednostka z jajami weźmie to na klatę, zaciśnie zęby. Słaby charakter będzie szukał ucieczki od trudności. Nie ma wymarzonego szczęścia a no nie ma, można spróbować coś zmienić. Szczera rozmowa z żoną, terapia u psychologa, cokolwiek byle zacząć. Tłumienie w sobie tylu negatywnych emocji to najgorsze rozwiązanie. Nawet jak nie wyjdzie to zawsze można sobie powiedzieć że starałem się, próbowałem. A tak? jest mi źle i co ja pocznę teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arczi

Dziecko zawsze wywraca świat do góry nogami.Sam nie mam dzieci ale za to pełną świadomość że się na tatusia nie nadaję.Pochodze z rozbitej rodziny a w dodatku byłem zawsze niesmialy.Nie cały rok temu zakończyłem poważny związek bo już razem mieszkalismy.Rodzina to ciągła charowka.Dla mnie rodzina nigdy nie była priorytetem w życiu.Od gówniarza marzyłem żeby zwiedzać swiat, a to kosztuje nie mało.Pieniadze na drzewie nie rosną.Chociaz samotność czasem doskwiera to patrząc co wypisują ludzie na różnych forach to wolę sobie zaoszczędzić tego bałaganu.Jak dla mnie to za dużo z tym wszystkim pier....lenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
12 minut temu, Rescator555 napisał:

Ojojoj. Jakie biedne te kobiety. Siedzi w domu, zajmuje się jednym dzieckiem i jest tak strasznie zmęczona, że połowę albo i więcej roboty musi zwalić na meza, bo nie wyrobi. Ciekawe jak kobiety radziły sobie, gdy nie było pralek automatycznych, zmywarek, odkurzaczy, pieluch jednorazowych i gotowych dań dla dzieci. I jeszcze często tych dzieci było więcej niż jedno. No ale teraz te księżniczki z Pcimia, są zmęczone samym oddychaniem.

Ojojoj, jacy biedni ci mężczyźni. Kiedyś pan domu wstawał o godzinie 4, deszcz nie deszcz, zimno nie zimno, szedł do obory zwierzęta nakarmić i oporządzić, krowy zaprowadzić na pastwisko, drwa narąbać, w chacie rozpalić, wypił szklanicę mleka i szedł w pole ciężko pracować do zachodu słońca, bez ciągnika, kombajnu i snopowiązałki, po czym przyprowadzał krowy, rozpracowywał świniaka i robił kiełbasy, po czym jeszcze sam ścianę chlewu budował bo sie zawaliła przez wichurę. Wieczorem znów zwierzęta oporządzić. Teraz królewicz z Pcimia wraca z czystej roboty w koszuli, w klimatyzowanym pomieszczeniu, o 17 i jest tak zmęczony, że nawet kolacji sobie nie zrobi i talerza nie umyje, bo biedny już nie wyrabia.

Większość kobiet nie jest stworzona do mycia matką polką gugającą do dziecka. Nawet nie wiesz jaka to jest ulga móc wrócić do tej potwornej pracy w biurze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość

To przykre co piszesz - mi akurat rodzina daje największe szczęście.  Tylko, że ja nie jestem jedynym żywicielem rodziny (obydwoje pracujemy),  nie jestem też jedyną osobą w domu ktora zajmuje się domem i dziećmi.  

Może zastanówcie się z żoną jaki model rodziny wam pasuje, aby być w niej szczęśliwymi osobami. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
1 godzinę temu, Gość takabylamadraaterazharuje napisał:

no tak, samo zycie. Nie przemuj sie tymi, co jada po Tobie. Teraz jak jest dziecko to juz po jablkach, mleko sie wylalo. Tylko nie rozumiem zony, ze decydujac sie na dziecko nie pomyslala, ze Ty sam zostajesz z zarabianiem na dom. Moglaby znalezc prace jako niania, to by i mlody mial opieke w razie choroby. Najwyzej by sie przemeczyla ze swoim i cudzym jakis czas. Ja wlasnie z powodu takiego, ze wiem, co to praca w domu i chowanie dzieci najpierw czolgalam sie po rynku pracy, zeby miec wlasne pieniadze. Wlasnie po to, zeby nie wisiec na kims, nie byc zalezna i nie frustrowac sie nawzajem... Mam powyzej sredniej krajowej jak sie zakrece, ale nie mam meza. Niestety praca z cudzymi dziecmi jest dla mnie obecnie najlepsza antykoncepcja, bo jak widze, jak te dzieci wladowane do placowki nie sa wcale wychowywane to ... Wszystkiego obcy ludzie ucza ich od podstaw a rodzice glownie OCZEKUJA. 3latek i tak dobrze, gdyby byl odbierany po 6-7godz.zeby mial kontakt z matka, kims z rodziny. Bo jednak to dziecko. Trzymaj sie i kombinuj, poromawiaj z zona, bo jednak jak sami sobie nie pomozecie to obcy jeszcze sie beda cieszyc z waszej sytuacji. A Twoja ona tez niech pupe ruszy i cos zarobi...

Po prostu wczesniej nie zdawales sobie sprawy, ze zycie bywa orka. Zona jako niania zarobilaby nawet te 2tys.i juz by bylo lzej. Zapewiam Cie, ze z zewnatrz wasze zycie wyglada pewnie na sielanke uslana rozami. Musicie to przeorganizowac, bo tak si nie da.

Taaa jasne, juz widze ktora matka zgodzi sie, aby przychodzila opiekowac sie maluchem z wlasnym chorym dzieckiem. Ja raz mialam opiekunke z dzieckiem i nigdy wiecej. Codzienie rano chodzilam poddenerwowana czy przyjdzie czy znow jej syn kaszle, wymiotowal w nocy, dostal wysypki itp itd. Moze zle trafilam, ale kilka razy w miesiacu wycinala mi taki numer, ze o 6 rano sms ze nie przyjdzie, gdzie ja o 6.20 wyjezdzam do pracy i nikogo innego juz nie moglam zorganizowac. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
1 godzinę temu, Bolek napisał:

Porozmawiaj z żoną poważnie ale nie o tym co się dzieje w domu, o tym co czujesz tylko o rozstaniu. Niech zauważy że jest już bardzo źle

Pewnie, wszystko można i o rozstaniu też można. W najgorszym przypadku zabierze dziecko i wróci do rodziców, pójdzie do pracy( sytuacja ją zmusi) lub wróci do rodziców bez dziecka, zostawiając je partnerowi. Ważne jest to, żeby to było na spokojnie bez wzajemnego oskarżania się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
59 minut temu, Gość gosc napisał:

Ojojoj, jacy biedni ci mężczyźni. Kiedyś pan domu wstawał o godzinie 4, deszcz nie deszcz, zimno nie zimno, szedł do obory zwierzęta nakarmić i oporządzić, krowy zaprowadzić na pastwisko, drwa narąbać, w chacie rozpalić, wypił szklanicę mleka i szedł w pole ciężko pracować do zachodu słońca, bez ciągnika, kombajnu i snopowiązałki, po czym przyprowadzał krowy, rozpracowywał świniaka i robił kiełbasy, po czym jeszcze sam ścianę chlewu budował bo sie zawaliła przez wichurę. Wieczorem znów zwierzęta oporządzić. Teraz królewicz z Pcimia wraca z czystej roboty w koszuli, w klimatyzowanym pomieszczeniu, o 17 i jest tak zmęczony, że nawet kolacji sobie nie zrobi i talerza nie umyje, bo biedny już nie wyrabia.

Większość kobiet nie jest stworzona do mycia matką polką gugającą do dziecka. Nawet nie wiesz jaka to jest ulga móc wrócić do tej potwornej pracy w biurze.

Ojojoj, ten brak zrobienia sobie kolacji to juz musialas wcisnac, bo wychodzilo, ze jednak faceci radzili sobie i kiedys i teraz, a baby to sa mamleje. Bo nawet jesli mu sie nie zachce robic, to zadzwoni i mu przyniosa pod nos. Ale gdybyiles tam lat temu, w domu czekala rozkapryszona baba, z zadaniami, by jej pomogl przy bachore, to dostala by takiego kopa w d..., ze szybko by zmadrzala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
1 godzinę temu, Gość gosc napisał:

Ojojoj, jacy biedni ci mężczyźni. Kiedyś pan domu wstawał o godzinie 4, deszcz nie deszcz, zimno nie zimno, szedł do obory zwierzęta nakarmić i oporządzić, krowy zaprowadzić na pastwisko, drwa narąbać, w chacie rozpalić, wypił szklanicę mleka i szedł w pole ciężko pracować do zachodu słońca, bez ciągnika, kombajnu i snopowiązałki, po czym przyprowadzał krowy, rozpracowywał świniaka i robił kiełbasy, po czym jeszcze sam ścianę chlewu budował bo sie zawaliła przez wichurę. Wieczorem znów zwierzęta oporządzić. Teraz królewicz z Pcimia wraca z czystej roboty w koszuli, w klimatyzowanym pomieszczeniu, o 17 i jest tak zmęczony, że nawet kolacji sobie nie zrobi i talerza nie umyje, bo biedny już nie wyrabia.

Większość kobiet nie jest stworzona do mycia matką polką gugającą do dziecka. Nawet nie wiesz jaka to jest ulga móc wrócić do tej potwornej pracy w biurze.

Coraz wiecej kobiet, to jest stworzona do bycia rozmemlanymi leniami, ktore potrafia miec tylko roszczenia i pretensje.Mozliwe, ze to dla was ulga,bo w tej pracy mozecie sie opier... Gdyby pracodawca pogonil was do roboty jak nalezy, to w podskokach byscie wracaly do tej ciezkiej pracy w domu. Zapytaj chocby kobiety pracujace w marketach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Gość gosc napisał:

Wiesz co, ja bardziej współczuję twojej żonie, ona to musi mieć prawdziwą gehennę. Ty masz odskocznię w postaci pracy, masz czym głowę zająć, spotykasz się z dorosłymi ludźmi, masz po co wyjść z domu. Ona całe dnie siedzi z tym dzieckiem i zabija ją rutyna - spacerek, zupka, mycie zlewu, zmywanie podłogi bo dziecko rozlało, "mama patrz", "mama daj", ryk bez powodu, "mama a czemu". Ty jesteś tym zmęczony już przez krótki czas, jaki spędzasz z nimi. A co ona ma powiedzieć. Rodzina daleko, znajomych pewnie nie ma, gnije w tym domu nie mając po co się ładnie ubrać, umalować. Na pewno widzi, że mąż jej nie kocha, ale najpewniej tam odchodzi jakiś ekonomiczny terror: nie może odejść, nie może się zbuntować, bo jest od ciebie uzależniona. I to ją z pewnością potwornie frustruje. Ona na pewno wręcz marzy o tym, by mogła mieć coś swojego, pójść do pracy i odpocząć w niej od domu. Ale pewnie słyszała "po co, ledwo na nianię zarobisz". Światełko w tunelu: żłobek, no ale nie da się bo dziecko ciągle chore. Ty marzysz o urlopie, o czasie tylko dla siebie - a co ona ma powiedzieć? Myślisz że ona nie oddałaby wiele, by zostawić ci dziecko i wyjechać na weekend? Pójść do fryzjera, kosmetyczki, na zakupy? Założę się, że jej poczucie własnej wartości już dawno leży. A z twojego postu wynika, że to ty tu masz największy problem, ty najbardziej zasłużyłeś na odpoczynek i ty masz prawo to wszystko rzucić w cholerę, zostawić na jej barkach cały problem i rzucić miesięcznie 500zł, po czym narzekać, że ona za to pewnie na paznokcie chodzi.

No bez przesady a co to ona jakaś niemowa i nie potrafi postawić na swoim? Oboje są rodzicami, to i oboje mogą iść do pracy. Wystarczy dobra organizacja zamiast wiecznego użalania się nad sobą. Jedno dziecko i brak czasu to dla mnie smiech na sali. Brak organizacji i lenistwo to są przyczyny frustracji w ich związku. Może też są inne przyczyny o których autor nie mówi, nie mi w to wynikać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
8 minut temu, Rescator555 napisał:

Coraz wiecej kobiet, to jest stworzona do bycia rozmemlanymi leniami, ktore potrafia miec tylko roszczenia i pretensje.Mozliwe, ze to dla was ulga,bo w tej pracy mozecie sie opier... Gdyby pracodawca pogonil was do roboty jak nalezy, to w podskokach byscie wracaly do tej ciezkiej pracy w domu. Zapytaj chocby kobiety pracujace w marketach.

Faceci też w marketach pracują. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
16 minut temu, Rescator555 napisał:

Ojojoj, ten brak zrobienia sobie kolacji to juz musialas wcisnac, bo wychodzilo, ze jednak faceci radzili sobie i kiedys i teraz, a baby to sa mamleje. Bo nawet jesli mu sie nie zachce robic, to zadzwoni i mu przyniosa pod nos. Ale gdybyiles tam lat temu, w domu czekala rozkapryszona baba, z zadaniami, by jej pomogl przy bachore, to dostala by takiego kopa w d..., ze szybko by zmadrzala.

Idź stąd chamie i damski bokserze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
14 minut temu, Rescator555 napisał:

Coraz wiecej kobiet, to jest stworzona do bycia rozmemlanymi leniami, ktore potrafia miec tylko roszczenia i pretensje.Mozliwe, ze to dla was ulga,bo w tej pracy mozecie sie opier... Gdyby pracodawca pogonil was do roboty jak nalezy, to w podskokach byscie wracaly do tej ciezkiej pracy w domu. Zapytaj chocby kobiety pracujace w marketach.

Res będąc uczciwym trzeba przyznać że nie tylko kobiet. Ogólnie coraz wiecej rozpieszczonych maminsynków i córeczek tatusia wchodzi w dorosłość. Prubóją bawić się w dom, rodzine, dzieci przy jednoczesnym braku odpowiedzialności. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Greda

Szok. Chcieliscie dziecka, to macie. Dziecko to obowiazek i naklad finansowy. Ale nie, bajlepiej powiedziec, ze zona bee, dziecko bee i zawinac manatki.

Zreszta my tu znamy tylko wersje autora, obraz dziecka i zony tez przedstawiony jego oczyma. Nie znamy wersji zony.

A tu juz kafeteryjne wyrocznie orzekly, ze zona pasozyt, leniwa i na pewno ona rozpuscila dzieciaka. No i wszystko jej wina. Autor pisze, ze zona patrzec na miego nie moze.. A jesli ma powody? Sorry, ale na prwno kobieta czuje jego presje. Nie skonczyla studiow, jest w domu, chce miec dziewczyna wszystko na blysk, zeby jej maz nie zarzucil lenistwa, na pewno czuje, ze maz jej nie kocha, ze dziecko go w...ia, ze wogole zycie go przeroslo. Autor na pewno wraca do domu jak za kare, ze srajaca mina. A dziecko na pewno wyczuwa emocje rodzicow, dlatego moze byc marudne i chimerujace. 

Na teeapue a nie chpwac glowe w piasek. Albo chociaz zaczac od szczerej rozmowy.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mańka
2 godziny temu, DANIEL napisał:

Co do uciążliwości dziecka to osobiście wyznaje zasade że dziecko jest jak czysta płyta. A to właśnie od rodzica zależy co na tą płytę nagra, jak wychowa tak będzie miał. Znam kilka osób które były adoptowane jako niemowlaki i pomimo pochodzenia z najgorszej patologi przełomu lat 80/90 są teraz porządnymi ludźmi. Nowi rodzice potrafili wychować ich na ludzi, wiec jak ktoś ma problem z dzieckiem to poeinien zacząć szukać przyczyny od siebie. 

A ja wychowałam troje dzieci i uważam coś wręcz przeciwnego!!!

Dzieci rodzą się z już nagraną płytą, mają różne cechy charakteru, różnią się od siebie praktycznie wszystkim - wyglądem, temperamentem, podejściem do różnych spraw, gustem, smakiem, nawet uczuciami - pomimo że są z tych samych rodziców, wychowali się w tym samym domu, jeśli to samo i tyle samo dostawali kieszonkowego.

My rodzice na wiele rzeczy nie mamy wpływu, możemy tylko mniej lub bardziej wywierać presję, motywować, naginać ale na pewno nie zapisywać czystą płytę tak jak chcemy czy po naszej myśli.

Zapomnij o tym!!!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
14 minut temu, DANIEL napisał:

Res będąc uczciwym trzeba przyznać że nie tylko kobiet. Ogólnie coraz wiecej rozpieszczonych maminsynków i córeczek tatusia wchodzi w dorosłość. Prubóją bawić się w dom, rodzine, dzieci przy jednoczesnym braku odpowiedzialności. 

Być może, tyle, że facet raczej rzadko może liczyć na taryfę ulgową. Nie daje rady, to opr, ewentualnie drugi a potem kop w d.... 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
18 minut temu, Gość gosc napisał:

Idź stąd chamie i damski bokserze.

Sama idź wscieklico 🐄.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
23 minuty temu, Gość Gość napisał:

Faceci też w marketach pracują. 

Pracuja. I co z tego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche mniej

Nie tyle rodzina nie daje szczęścia, co autor wziął na swoje barki za wiele naraz. 

Niektórzy potrafią odnaleźć się w takim zapieprzu, bo to jest zapieprz nazywając rzeczy po imieniu.

I taki zapieprz potrafi wykończyć każdy związek.

Jakie widzę tu możliwe rozwiązania:

- obniżyć wymagania co do własnego mieszkania - czyli krótko zmniejszyć metraż, kupić z rynku wtórnego i remontować po 1 pomieszczeniu z czasem

- z punktu powyższego wyniknie to, że co miesiąc będziecie w stanie uprzyjemnić sobie życie zamiast wszystko odkładać

- naprawdę NIE WARTO CAŁE ŻYCIE TYRAĆ na to mityczne nowe super idealne, duże  mieszkanie wg waszych potrzeb. potrzeby sie zmieniaja. i tak kiedys zrobicie remont itp. 

- mniejsze mieszkanie = mniej rzeczy = mniej gratów = mniej pieniędzy wyrzuconych do wulkanu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
23 minuty temu, Rescator555 napisał:

Coraz wiecej kobiet, to jest stworzona do bycia rozmemlanymi leniami, ktore potrafia miec tylko roszczenia i pretensje.Mozliwe, ze to dla was ulga,bo w tej pracy mozecie sie opier... Gdyby pracodawca pogonil was do roboty jak nalezy, to w podskokach byscie wracaly do tej ciezkiej pracy w domu. Zapytaj chocby kobiety pracujace w marketach.

A w jakim charakterze-chociaż ogólnie- ty pracujesz tak ciężko "jak należy", że wracasz i nie jesteś w stanie nic zrobić w domu? Chyba sobie żarty robisz, co za parodia mężczyzny. Widzisz, ja jestem kierownikiem zespołu projektowego w studiu architektonicznym. Trochę jeżdżę w teren, ale głównie przy komputerze, rysuję i liczę, wracam sobie całkiem zrelaksowana do domu. Nie wyobrażam sobie, że to, że przynoszę pieniądze do domu miałoby oznaczać, że po pracy mogę leżeć na kanapie. Ale ja też mam w domu prawdziwego faceta, który potrafi i świetnie gotować, i sam się dzieckiem zająć, sam w większości wypadków auto naprawić i remont zrobić. A nie płacze jaki biedny, bo w biurze siedział i wygodnym samochodem jeździł i mu się należy w związku z tym cisza i odpoczynek. Słabiak z ciebie i tyle. Jakby mi taki pseudo mężczyzna powiedział na moim macierzyńskim, że on nie musi się po południu dzieckiem zajmować, w nocy wstawać, sprzątać, to by został sam w domu z dzieckiem na tydzień i by się spokorniał. On tak samo ma tacierzyński, tak samo ma chorobowe na opiekę nad dzieckiem. Ty byś w panice dzwonił po jedzenie, po praczkę, bo sprzątaczkę, po nianię, bo 2 lewe ręce masz do wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
3 minuty temu, Gość gosc napisał:

A w jakim charakterze-chociaż ogólnie- ty pracujesz tak ciężko "jak należy", że wracasz i nie jesteś w stanie nic zrobić w domu? Chyba sobie żarty robisz, co za parodia mężczyzny. Widzisz, ja jestem kierownikiem zespołu projektowego w studiu architektonicznym. Trochę jeżdżę w teren, ale głównie przy komputerze, rysuję i liczę, wracam sobie całkiem zrelaksowana do domu. Nie wyobrażam sobie, że to, że przynoszę pieniądze do domu miałoby oznaczać, że po pracy mogę leżeć na kanapie. Ale ja też mam w domu prawdziwego faceta, który potrafi i świetnie gotować, i sam się dzieckiem zająć, sam w większości wypadków auto naprawić i remont zrobić. A nie płacze jaki biedny, bo w biurze siedział i wygodnym samochodem jeździł i mu się należy w związku z tym cisza i odpoczynek. Słabiak z ciebie i tyle. Jakby mi taki pseudo mężczyzna powiedział na moim macierzyńskim, że on nie musi się po południu dzieckiem zajmować, w nocy wstawać, sprzątać, to by został sam w domu z dzieckiem na tydzień i by się spokorniał. On tak samo ma tacierzyński, tak samo ma chorobowe na opiekę nad dzieckiem. Ty byś w panice dzwonił po jedzenie, po praczkę, bo sprzątaczkę, po nianię, bo 2 lewe ręce masz do wszystkiego

*by spokorniał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Gość Mańka napisał:

A ja wychowałam troje dzieci i uważam coś wręcz przeciwnego!!!

Dzieci rodzą się z już nagraną płytą, mają różne cechy charakteru, różnią się od siebie praktycznie wszystkim - wyglądem, temperamentem, podejściem do różnych spraw, gustem, smakiem, nawet uczuciami - pomimo że są z tych samych rodziców, wychowali się w tym samym domu, jeśli to samo i tyle samo dostawali kieszonkowego.

My rodzice na wiele rzeczy nie mamy wpływu, możemy tylko mniej lub bardziej wywierać presję, motywować, naginać ale na pewno nie zapisywać czystą płytę tak jak chcemy czy po naszej myśli.

Zapomnij o tym!!!

 

Nie mówię że wszystko się w życiu udaje, ale przykładowo jeżeli dziecko wyrośnie na alkoholika czy narkomana to będzie porażka rodzica. Wkurza mnie gadanie rodziców o złym towarzystwie czy innych bredniach. Jeżeli dziecko nie ma oparcia w rodzicach, ani nie jest nauczone odpowiedzialności to mamusia i tatuś szukają winnych w całym świecie nie sobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, Gość Mańka napisał:

A ja wychowałam troje dzieci i uważam coś wręcz przeciwnego!!!

Dzieci rodzą się z już nagraną płytą, mają różne cechy charakteru, różnią się od siebie praktycznie wszystkim - wyglądem, temperamentem, podejściem do różnych spraw, gustem, smakiem, nawet uczuciami - pomimo że są z tych samych rodziców, wychowali się w tym samym domu, jeśli to samo i tyle samo dostawali kieszonkowego.

My rodzice na wiele rzeczy nie mamy wpływu, możemy tylko mniej lub bardziej wywierać presję, motywować, naginać ale na pewno nie zapisywać czystą płytę tak jak chcemy czy po naszej myśli.

Zapomnij o tym!!!

 

Nie mówię że wszystko się w życiu udaje, ale przykładowo jeżeli dziecko wyrośnie na alkoholika czy narkomana to będzie porażka rodzica. Wkurza mnie gadanie rodziców o złym towarzystwie czy innych bredniach. Jeżeli dziecko nie ma oparcia w rodzicach, ani nie jest nauczone odpowiedzialności to mamusia i tatuś szukają winnych w całym świecie nie sobie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
2 minuty temu, Gość gosc napisał:

*by spokorniał

O twoich zmysleniach dyskutować nie mam zamiaru.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosc
Przed chwilą, Rescator555 napisał:

O twoich zmysleniach dyskutować nie mam zamiaru.

Aha, zmyśliłam, że byś dzwonił po nianię czy jedzenie? Przecież sam to przed chwilą napisałeś, "jeden telefon i mu przywiozą". Nie wiem, rzadko tu bywam i nie znam tutejszych autochtonów, być może jesteś jakimś znanym tu troliszczem i niepotrzebnie się wysilam próbując nawracać kijem wisłę. Jednak normalna kobieta nie spojrzałaby na "faceta" o takich poglądach, jakie tu forsujesz, jedynie jakaś szara myszka, której pochlenia sam fakt, że jakiś samiec na nią spojrzał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×