Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Lipton97

Szukam innych punktów widzenia

Polecane posty

Witam wszystkich czytających. Zdecydowałem się na napisanie tego posta z nadzieją, że ktoś napisze coś fajnego i mądrego, ażeby zobaczyć też punkt widzenia na mój problem z innej perspektywy. Chętnie też poznam kobiecy punkt widzenia.
Mianowicie... mam 22 lata i już 3 nieudane związki na koncie. Myślę, że krótka historia każdego jest dość ważna.
1) Pierwsza licealna miłość - gdy ją poznałem miałem 17 lat. Miłość pełna chemii i motyli w brzuchu. Nie wiem czemu nawet dziś, gdy wracam do niej wspomnieniami to coś zostało... Z perspektywy czasu i tak nie mogłaby wyjść, ale niestety z mojego wnętrza jakoś nie jest w stanie - chyba zawsze będę pamiętał.
2) "Miłość" na początku studiów - chyba chciałem pokazać sobie, że jestem w stanie i że miłośc istnieje... i znalazłem partnerkę - totalne przeciwieństwo. Relacja około 6/7 miesięcy - toksyczna i niszcząca psychikę, pełna kłamstw, wzlotów i upadków i ciągłych prób naprawiania. Oczywiście zakończyła się i pamiętam, że odetchnąłem z ulgą.
3) Kolejny roczny związek z bliską od dwóch lat przyjaciółką, która zmieniła się z wielkiej imprezowiczki w spokojną i czułą dziewczynę, przynajmniej tak mi się wydawało do czasu... Później wróciła do starego stylu życia i wróciły do niej chęci ustatkowania się późno po 30ce i tym podobne plany na życie, więc trzeba było sobie podziękować.
Chyba jeden z plusów tych trzech relacji jest taki, że wiem co mi na pewno nie odpowiada i kogo nie chciałbym w swoim życiu za partnerkę.
Niedawno wpadłem w okres dość głebokiego i sporego nerwowego załamania. Poza patrzeniem w ścianę nie miałem ochoty zupełnie na nic, będąc pewnym, że nikogo już nie znajdę i muszę zostać sam. Teraz wewnętrznie się uspokoiłem, staram się chwytać z dnia, ile mogę choć kilka razy na dzień gorsze myśli powracają, ale staram się trzymać. Wyrzuciłem i nadal wyrzucam ze swojego życia osoby, które zabierają mi energię, więc chociaż samopoczucie dużo na plus i lepiej czuje się ze samym sobą.
Czuję, że mogę już nikogo nie poznać i że do nikogo nie pasuje i takie myśli ciągle wracają. Mam 22 lata i pracę na wyższym stanowisku, więc dużo czas właśnie jej poświęcam. W dodatku studiuję dziennie i jestem najlepszy na uczelni, a że studiuję z pasji to swojej dziedzinie poświęcam też całe życie i co za tym idzie również sporo czasu. W dodatku jestem sportowcem, więc to również zabiera sporo czasu, ale to kolejna pasja. Udzielam się również od niedawna jako wolontariusz, żeby komuś pomóc, więc czasu mam naprawdę niewiele i zaczynam być przerażony tym, że czas leci jak szalony, a mój status związku się nie zmienia i pewnie nie zmieni, bo praktycznie cały czas w swoim napiętym grafiku spędzam praktycznie w tym samym towarzystwie.
Czy ktoś z czytających też miał taki problem?
Może ma ktoś dobre wskazówki po przeczytaniu moich wypocin.
Z góry dziękuję i pozdrawiam! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Witam wszystkich czytających. Zdecydowałem się na napisanie tego posta z nadzieją, że ktoś napisze coś fajnego i mądrego, ażeby zobaczyć też punkt widzenia na mój problem z innej perspektywy. Chętnie też poznam kobiecy punkt widzenia.
Mianowicie... mam 22 lata i już 3 nieudane związki na koncie. Myślę, że krótka historia każdego jest dość ważna.
1) Pierwsza licealna miłość - gdy ją poznałem miałem 17 lat. Miłość pełna chemii i motyli w brzuchu. Nie wiem czemu nawet dziś, gdy wracam do niej wspomnieniami to coś zostało... Z perspektywy czasu i tak nie mogłaby wyjść, ale niestety z mojego wnętrza jakoś nie jest w stanie - chyba zawsze będę pamiętał.
2) "Miłość" na początku studiów - chyba chciałem pokazać sobie, że jestem w stanie i że miłośc istnieje... i znalazłem partnerkę - totalne przeciwieństwo. Relacja około 6/7 miesięcy - toksyczna i niszcząca psychikę, pełna kłamstw, wzlotów i upadków i ciągłych prób naprawiania. Oczywiście zakończyła się i pamiętam, że odetchnąłem z ulgą.
3) Kolejny roczny związek z bliską od dwóch lat przyjaciółką, która zmieniła się z wielkiej imprezowiczki w spokojną i czułą dziewczynę, przynajmniej tak mi się wydawało do czasu... Później wróciła do starego stylu życia i wróciły do niej chęci ustatkowania się późno po 30ce i tym podobne plany na życie, więc trzeba było sobie podziękować.
Chyba jeden z plusów tych trzech relacji jest taki, że wiem co mi na pewno nie odpowiada i kogo nie chciałbym w swoim życiu za partnerkę.
Niedawno wpadłem w okres dość głebokiego i sporego nerwowego załamania. Poza patrzeniem w ścianę nie miałem ochoty zupełnie na nic, będąc pewnym, że nikogo już nie znajdę i muszę zostać sam. Teraz wewnętrznie się uspokoiłem, staram się chwytać z dnia, ile mogę choć kilka razy na dzień gorsze myśli powracają, ale staram się trzymać. Wyrzuciłem i nadal wyrzucam ze swojego życia osoby, które zabierają mi energię, więc chociaż samopoczucie dużo na plus i lepiej czuje się ze samym sobą.
Czuję, że mogę już nikogo nie poznać i że do nikogo nie pasuje i takie myśli ciągle wracają. Mam 22 lata i pracę na wyższym stanowisku, więc dużo czas właśnie jej poświęcam. W dodatku studiuję dziennie i jestem najlepszy na uczelni, a że studiuję z pasji to swojej dziedzinie poświęcam też całe życie i co za tym idzie również sporo czasu. W dodatku jestem sportowcem, więc to również zabiera sporo czasu, ale to kolejna pasja. Udzielam się również od niedawna jako wolontariusz, żeby komuś pomóc, więc czasu mam naprawdę niewiele i zaczynam być przerażony tym, że czas leci jak szalony, a mój status związku się nie zmienia i pewnie nie zmieni, bo praktycznie cały czas w swoim napiętym grafiku spędzam praktycznie w tym samym towarzystwie.
Czy ktoś z czytających też miał taki problem?
Może ma ktoś dobre wskazówki po przeczytaniu moich wypocin.
Z góry dziękuję i pozdrawiam! 

22 lata to nie starość ;)

do 50tki Ci nawet daleko,wyluzuj. Jeszcze nie jedną będziesz miał ;)

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Oto mój kobiecy punkt widzenia. Masz DOPIERO 22 lata. Z czym ty chcesz się spieszyć? Czy w pracy jesteś skazany cały czas na to samo towarzystwo czy masz kontakt z różnymi ludźmi? Bo jeśli to np praca w sklepie, to jednak możesz poznawać sporo ludzi. Dlaczego z góry uważasz ze do nikogo nie pasujesz? I z ciekawości, w jakim mieście mieszkasz? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Problem w tym, że jesteś zapatrzony w siebie. Dobra materialne przekładasz ponad inne ważniejsze stany i życie przecieka Ci przez palce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam dziwne wrażenie, że aby czuć się spokojnie, ty musisz mieć w zyciu wszystko. A życie płynie sobie własnym rytmem... Poza tym, wiesz, najlepszym w zyciu jest sama droga do celu. Dążenie, szukanie. Masz po co rano z łóżka wstawać. Masz coś, co cię napędza. Ja już wiele razy w życiu budziłam się po nic i to jest dramat. Poznałam też ludzi, którzy mają firmy, żonę, dzieci, samochody, domy z ogrodem i...myslą o samobójstwie. Mają wokół siebie wszystkiego pełno, ale w środku nic, zupełnie pusto. Kiedy ja nie wiem co zrobić, to czekam. I rozwiązanie przychodzi samo z uplywem czasu i biegiem wydarzeń. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×