Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zośka_z_Gdańska

Lekarz pomyleniec :)

Polecane posty

Co tu dużo gadać, facet się zakochał. Zobaczył Cię w piżamie, taką wychudzoną, pobladłą, efemeryczną i delikatną. Twoje stopy, łokcie, czyste mieszkanie i oszalał. Postanowił leczyć Cię bezpłatnie na wszystkie choroby, jakie medycyna już zdołała wymyślić, po to by móc się zbliżyć. A to o wewnętrznym żarze to pewnie przeniesienie, zjawisko znane psychologii. To Ty wywołujesz w nim żar, ogień, płomienie namiętności, ale on się wstydzi swoich uczuć, więc wmawia je Tobie. Choruj i daj się leczyć! Miłości trzeba pomgać!

Jest też inna opcja, lekarzom nierzadko płacą za polecanie konkretnych leków i zależało mu na tym, żebyś je kupiła z jego polecenia/recepty, więc opchnął Ci słaby kicior i tyle. To jednak mało prawdopodobne, bo to by znaczyło, że Twoja piżamka nie została zauważona. Zbyt mało romantyczne, by mogło być prawdziwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Co tu dużo gadać, facet się zakochał. Zobaczył Cię w piżamie, taką wychudzoną, pobladłą, efemeryczną i delikatną. Twoje stopy, łokcie, czyste mieszkanie i oszalał. Postanowił leczyć Cię bezpłatnie na wszystkie choroby, jakie medycyna już zdołała wymyślić, po to by móc się zbliżyć. A to o wewnętrznym żarze to pewnie przeniesienie, zjawisko znane psychologii. To Ty wywołujesz w nim żar, ogień, płomienie namiętności, ale on się wstydzi swoich uczuć, więc wmawia je Tobie. Choruj i daj się leczyć! Miłości trzeba pomgać!

Jest też inna opcja, lekarzom nierzadko płacą za polecanie konkretnych leków i zależało mu na tym, żebyś je kupiła z jego polecenia/recepty, więc opchnął Ci słaby kicior i tyle. To jednak mało prawdopodobne, bo to by znaczyło, że Twoja piżamka nie została zauważona. Zbyt mało romantyczne, by mogło być prawdziwe.

I to się nazywa konkret, do tego dowcipnie napisany 🙂 Dawno się tak nie uśmiałam. Wiesz, moja piżamka była jakby to powiedzieć bardzo mało romantyczna i zwiewna, użyłabym określenia raczej ZGRZEBNA i workowata - a informację o niej podałam, ponieważ chciałam uniknąć oskarżenia o szczucie cycem biednego lekarza 🙂. Lada chwila usłyszałabym, że otwarłam mu drzwi w zwiewnym peniuarze i papuciach z pomponami z puchu kaczego 🙂 Informacja o czystym mieszkaniu miała na celu rozwianie wątpliwości co do np. kociej kupy na środku kuchni lub gnijących resztek jedzenia i pustych butelek po wódce i petów na stole 🙂

 

Mechanizm przeniesienia to raczej pacjenci mają wobec lekarzy, z tego co wiem mój kardiolog ma mnóstwo wielbicieli i wielbicielek płci obojga z uwagi na swoją opiekuńczość i życzliwość 🙂

 

A to o lekach też przyszło mi na myśl, ale robił to w tak głupi sposób, że premie od sprzedaży musi mieć zerowe 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Fetysz na łokcie tego nie znałam. Dziękuję. 

Proszę. Z tym że mowa o łokciach osoby chorej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Proszę. Z tym że mowa o łokciach osoby chorej.

Podobno w niektórych chorobach skóra na łokciach wygląda koszmarnie, może on chce robić specjalizację z dermatologii??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

A to o lekach też przyszło mi na myśl, ale robił to w tak głupi sposób, że premie od sprzedaży musi mieć zerowe 🙂

A no widzisz, jak się nie ma wrodzonej smykałki do biznesu, to trzeba iść na medycynę i się uczyć latami. Lekarze to dla mnie niezbyt fajny temat, zwłaszcza po godzinach pracy. Może zostańmy przy kupie kota, albo lepiej, pójdę radzić innym. 😉 Powodzenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

A no widzisz, jak się nie ma wrodzonej smykałki do biznesu, to trzeba iść na medycynę i się uczyć latami. Lekarze to dla mnie niezbyt fajny temat, zwłaszcza po godzinach pracy. Może zostańmy przy kupie kota, albo lepiej, pójdę radzić innym. 😉 Powodzenia. 

Pracujesz w firmie farmaceutycznej i musisz targety wyrabiać? Pytam poważnie. A co do lekarzy to ja też mam swoje zdanie, jak najdalsze od czołobitnego stosunku reprezentowanego przez część społeczeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zauważone przez niego objawy, mogły wskazywać problemy z tarczycą, może myślał o gravesie-basedowie. Myślę, że wierzył, że ma rację, a że wypity specyficznie gadał, cóż nie każdy powinien pić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Podobno w niektórych chorobach skóra na łokciach wygląda koszmarnie, może on chce robić specjalizację z dermatologii??

Może nawet z endokrynologii, to miałoby sens (powiedzmy naciągany), bo koszmarna skóra na łokciach, to często wynik zaburzeń hormonalnych. 

Oby nam łokcie nigdy nie zbrzydły!

Czołem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Zauważone przez niego objawy, mogły wskazywać problemy z tarczycą, może myślał o gravesie-basedowie. Myślę, że wierzył, że ma rację, a że wypity specyficznie gadał, cóż nie każdy powinien pić. 

Nie mam wytrzeszczu oczu, uwierz na słowo, sama zasugerowałam to schodzenie pani endokrynolog, która wtedy mało nie spadła z krzesełka. A ubytek masy ciała - wiesz, jeśli przez dwa miesiące wymiotujesz po leku to ciężko tego ubytku nie mieć 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Pracujesz w firmie farmaceutycznej i musisz targety wyrabiać? Pytam poważnie. 

Nie i nie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Witam wszystkich, jakiś czas temu miałam dziwną sytuację z lekarzem (dodam, że nie chodzi o ginekologa ani o psychiatrę 😄i że nie traktuję lekarzy jak bogów, wręcz ich nie lubię, ale jeśli już do jakiegoś idę to staram się być uprzejma) i ciekawa jestem Waszych opinii; BTW: nie szukam sobie faceta/kochanka lekarza ani nic takiego. 

Rok temu był u mnie na wizycie domowej lekarz internista (grypa) z prywatnej przychodni. W miarę uprzejmy, zrobił co trzeba, jakieś dziwne spojrzenia na mnie, ale w miarę neutralnie; przed wyjściem zostawił mi wizytówkę ze swoim numerem telefonu "gdybym czegoś potrzebowała". Jakieś 8 miesięcy później znowu grypa, zadzwoniłam do przychodni po lekarza, przyjechał ten sam facet, od progu wiedziałam, że mnie poznał. Wizyta przebiegała w taki sam sposób jak za pierwszym razem: w miarę uprzejmy, zrobił co trzeba, znowu jakieś dziwne spojrzenia na mnie kątem oka, zabrał tyłek w troki i do widzenia.

Trzy miesiące później objawy grypopodobne plus pewien lek o nieprzyjemnych skutkach ubocznych, brak możliwości konsultacji od ręki u lekarki, która mi ten lek wypisała (nie chcę tutaj wchodzić w szczegóły, mało przyjemne ale nie stwarzające żadnego zagrożenia dla życia). Przemyślałam sprawę i zadzwoniłam do tego samego lekarza, tym razem skorzystałam z numeru, który mi kiedyś zostawił. Dodam, że byłam w piżamie (to działo się z rana, dolegliwości osiągnęły apogeum nad ranem) ALE BEZ JAKIEJKOLWIEK GOLIZNY - t-shirt bez dekoltu, spodnie od piżamy szerokie, widać tylko ręce do łokci i stopy. Wyglądałam normalnie, byłam tylko blada i szczuplejsza niż zwykle (skutki uboczne leku). Facet przyjechał... od progu wpatrywanie się we mnie jak wół na malowane wrota albo uciekanie wzrokiem, mówienie podniesionym głosem. Rozmowa średnio klejąca się ale okazało się, że dolegliwości to skutek leku, kazał bezwzględnie odstawić no i rzecz jasna skonsultować się z lekarką przepisującą lek. Zbadał mnie (moim zdaniem nie było potrzeby, skoro miałam robione USG no ale z lekarzem nie będę się kłócić, pomacał mi brzuch i o dziwo plecy). Potem zerwał się i zaczął pakować, musiałam przypomnieć mu o płatności za wizytę, praktycznie wepchnęłam mu pieniądze. Dodam, że cały czas mnie obserwował, każdy ruch i gest, widziałam też że bardzo dokładnie przyglądał się mieszkaniu, wychodząc zajrzał mi do kuchni (uprzedzam, że przypadkowo mieszkanie było świeżo wysprzątane, więc nie chodziło o powalający syf czy smród).

Dwa dni później jaśnie pan doktor zadzwonił do mnie - miałam wrażenie, że chlapnął sobie czegoś dla kurażu, głos mu się łamał: usłyszałam, że przez te dwa dni bardzo się męczył rozmyślając o mnie i martwiąc się o moje zdrowie, że bał się o mnie, że on mi zawsze pomoże, że zawsze przyjedzie do mnie jak będę czegoś potrzebować i że wymyślił jakiś nowy lek dla mnie. W tym momencie mnie zaczęła siadać komórka, grzecznie powiedziałam mu że jestem bardzo wdzięczna i powiedziałam, że oddzwonię za godzinę jak tylko dotrę do ładowarki: facet się zgodził, ale z głosu było słychać że jest zły. Kiedy oddzwoniłam facet dosłownie warczał ze złości do słuchawki: usłyszałam, że "wyczuwa we mnie jakieś napięcie", że "spala mnie wewnętrzny ogień", że on spotkał już wielu ludzi w życiu i że na tej podstawie potrafi oceniać czyjś charakter: ja mu spokojnie odpowiedziałam, że po pierwsze on jest osobą z zewnątrz i mnie nie zna, a po drugie ja jestem ekstrawertykiem - co jest prawdą, jestem osobą bardzo bezpośrednią. On dalej gadał o tym spalaniu się od wewnątrz, był tak zły jakbym wyrządziła mu jakąś straszną krzywdę - dlatego powiedziałam mu, że czasami można kogoś urazić nieświadomie i że jeśli poczuł się niekomfortowo podczas wizyty u mnie, to go przepraszam: jego odpowiedź: "wręcz przeciwnie, a gdyby było coś nie tak, to bym pani powiedział". Potem znowu wspomniał o tym spalaniu się, że on mi pomoże i mnie wyleczy. Powiedział, że wyrażałam się w nieodpowiedni sposób (źle budowałam zdania) i że trzęsły mi się ręce; potem oznajmił ze znalazł lek dla mnie (naturalny) który mi pomoże. Ja mu na to, że nie moja lekarka jest apodyktyczna i że nie przepisze mi żadnego leku tylko dlatego, że zarekomendował go ktoś inny i poprosiłam, żeby mi go sam przepisał. RZECZ JASNA ZAPROPONOWAŁAM MU PIENIĄDZE (lekarze często biorą niewielką stawkę za wypisanie recepty) - on się obraził (było to słyszalne) i oznajmił że nie przyjmie pieniędzy, że to będzie w ramach poprzedniej wizyty i że się jakoś umówimy. Ogólnie był coraz bardziej wściekły. Skończyliśmy rozmowę bez żadnych ustaleń - byłam kompletnie skołowana i nie mogłam zrozumieć o co mu chodzi. Przemyślałam sprawę i około godziny 18 zadzwoniłam do niego jeszcze raz, bo mi to wszystko nie dawało spokoju: facet był jeszcze bardziej zły niż podczas poprzedniej rozmowy - powiedziałam mu, że nie do końca zgadzam się z jego opinią jako lekarza i zasugerowałam, że bez szczegółowego wywiadu i wyników badań nie powinien mówić tego rodzaju rzeczy. Na to on powiedział, że jego zdaniem mam bardzo silną nadczynność tarczycy, że mam zrobić szczegółowe badania krwi i zgłosić się do niego z wynikami. Odpowiedziałam mu, że oczywiście zastosuję się do jego zaleceń i dodałam, że nie ma żadnych powodów, aby się tak złościł - w tym momencie wypalił: proszę pani, jak się panią opiekuję z pobudek - powiedzmy to - humanitarnych. Zabrzmiało to tak kuriozalnie, że się roześmiałam i powiedziałam: "ależ proszę bardzo, niech się pan opiekuje skoro pan tak bardzo chce" - facet w odpowiedzi prawie warknął, no ale jakoś zakończyliśmy rozmowę.

Ponieważ zabił mi ćwieka tymi swoimi zaleceniami (a strzeżonego Pan Bóg strzeże) udałam się do innej prywatnej przychodni, do której co jakiś czas chodzę. Zrobiłam badania krwi, a wyniki skonsultowałam z internistą, potem te badania powtórzyłam i skonsultowałam się jeszcze raz z panią endokrynolog. Okazało się, że mam doskonałe wyniki, żadnych nadczynności ani niedoczynności, tarczycy - żadna z tych osób nie mogła pojąć, jak można było przyczepić się do mnie o sposób budowania zdań, że diagnozowanie silnej nadczynności tarczycy "na oko" jest absurdalne. Do tego okazało się, że ten cudowny lek zalecony przez doktora jest od 12 lat dostępny bez recepty (facet tak mnie skołował, że zapomniałam sprawdzić leku w internecie) i że wcale nie jest taki bezpieczny (endokrynolog powiedziała wprost, że nie pojmuje po co on chciał mnie tym leczyć i że spowodowałby on u mnie nieprzyjemne skutki uboczne). To nie mógł powiedzieć mi, żebym sobie tabletki w internecie czy aptece kupiła, po co cały ten cyrk z receptą?

Dla świętego spokoju po wszystkim zadzwoniłam do jaśnie pana (tym razem był już normalny), powiedziałam o wynikach i dodałam spokojnie, że jego uwagi dotyczące mojej wymowy były nieuprzejme, ponieważ w sytuacjach stresowych się jąkam (co jest prawdą) i doskonale zdaję sobie z tego sprawę i że na przyszłość sugeruję mu, aby powiedział pacjentowi o czymś takim w trakcie wizyty, a nie robił dziwnych akcji przez telefon. W odpowiedzi usłyszałam, że on "jest niespotykanie spokojnym człowiekiem i że jego nie trzeba się bać"; dodał też, że nie chce, abym chodziła po innych lekarzach, bo to nie ma sensu (!!). Żadnych uwag o moim "spalaniu się" tym razem nie było, uznałam, że nie ma co wałkować tematu i zakończyłam rozmowę. 

I teraz tak: czy Waszym zdaniem to jest normalne zachowanie lekarza? To jest doświadczony lekarz więc po co był mu to straszenie mnie? Po co jakieś jazdy z lekami, które są powszechnie dostępne? Czy mogłam go jakoś sprowokować? Dodam, że wbrew pozorom i jego opinii o samym sobie ten człowiek wcale nie zachowywał się spokojnie - wręcz powiedziałabym, że to jego, a nie mnie coś spala od wewnątrz 🙂

Albo Cię podrywał

albo jest z Leśnej Góry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie mam wytrzeszczu oczu, uwierz na słowo, sama zasugerowałam to schodzenie pani endokrynolog, która wtedy mało nie spadła z krzesełka. A ubytek masy ciała - wiesz, jeśli przez dwa miesiące wymiotujesz po leku to ciężko tego ubytku nie mieć 🙂

Ja też nie mam wytrzeszczu. On widocznie jednak był pewny, że ma rację i pewnie jest despotą. 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Ja też nie mam wytrzeszczu. On widocznie jednak był pewny, że ma rację i pewnie jest despotą. 

 

Był pewny że mam wytrzeszcz, którego nie mam? Despota??? Eeeee nie do końca rozumiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Zakochał się, gadał bez ładu i składu, obserwował Cie, badał teren i grunt. Odebrało mu zdrowy rozsądek i sam sobą był zszokowany. To grom z jasnego nieba. Teraz będzie Ci wymyślał choroby. "panie doktorze boli mnie gardlo- proszę się rozebrać, ale to tylko gardło - nie szkodzi :)) tym bardziej proszę zdjąć bluzkę. 

"Przychodzi baba z córką do lekarza. Córka jest piękna i seksowna. Lekarz od razu każe się jej rozebrać. Baba protestuje:
- Ależ panie doktorze, to ja jestem chora!
- To proszę pokazać gardło - mówi lekarz."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×