Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Nikea1809

Czy ten związek jest do uratowania?

Polecane posty

Piszę to na ciepło, więc zapewne będzie dużo emocji, ale może to i dobrze...nasz związek trwa już 5 lat, mieszkamy razem oczywiście od 5 lat, wszystko toczyło się szybko...bywało i bywa różnie jak to w związkach bywa, ale zazwyczaj się dogadywaliśmy...dzisiaj coś we mnie pękło...prosta sytuacja...stoimy w kuchni, ja coś robię...on coś robi...nagle się go pytam, widząc jak coś kroi..."a nie umiesz tego pokroić w ręce?(w sensie trzymać w ręce) na co on mówi bardzo poważnie..."Ty nie umiesz robić loda a i tak się do tego zabierasz"....poczułam się...nawet nie wiem jak to opisać...wyszłam z kuchni i po lekkim ochłonięciu powiedziałam mu żeby mnie od dnia dzisiejszego nie uwzględniał w swoim życiu i niech robi sobje ze swoim życiem co chce....do teraz ja się aż trzęsę w środku...nigdy czegoś takiego nie czułam...aż mnie ściska w klatce...czy ja źle zareagowałam?...czy takie cos jest normalne?...siedzę teraz w pokoju zamnniętym i mam łzy w oczach myśląc o tym jak można cos takiego powiedzieć? Nawet jesli tak jest to przecież mógł to mi powiedzieć w normalnej sytuacji w przeciągu 5 lat!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie dziwię się ! Też by mną to wstrzasło . Pociesz się tym - że to On upadł tak nisko tym tekstem , poniżej pasa . Nikt nie jest doskonały . Ale żeby tak wrednie komuś powiedzieć . Do faceta : teksty unizajace godność . Czy do kobiety . Chłopak chyba nie zdaje sobie sprawy że takim tekstem będzie chciał to tylko usłyszy gdy będzie chciał loda - by poszedł do tej co potrafi.  Niestety robienie loda to nie każda kobieta się godzi i uczy.  Powinien to uszanować.   To nie jest szybko wybaczalne . 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jest do uratowania . Ale przez takie teksty przez długi czas zostaje nie smak.  Ja to bym loda nie zrobiła minimum pół roku.  Znając mnie.  Mimo że mam do niego talent.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się, i tak też się czuję...jakbym dostała w twarz, ale jak sobie o tym pomyślę to ja niestety nie widzę nas już razem...i co za kilka dni sprawa sie wykalruje i jakoś nie widzę siebie już z nim w łóżku...serio...nie wyobrażam sobie że mogłabym teraz stanąć przed nim naga, być z nim w łóżku...nie no...nigdy nie myślałam że coś takiego mnie w życiu spotka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem, dla mnie chyba nie jest wybaczalne wogóle...nie wiem sama czy zbyt emocjonalnie do tego nie podeszłam...my nie jesteśmy dzieciakami...obydwoje jestesmy dużo ponad 30 lat...to chyba zobowiązuje już do czegoś...gdyby to był nastolatek to może i miałabym to gdzieś...ale to jest dorosły mężczyzna...ja jestem dorosłą kobietą...czuję sie teraz niedoceniona wogóle i mam wrażenie ze tam w pokoju obok siedzi obca dla mnie osoba...nie wyobrażam sobie jakiegokolwiek zbliżenia z tym człowiekiem...zauważcie jak piszę...jak o obcym mężczyźnie...nie mam nawet ochoty go nazwać...mój...cokolwiek....jakby w jednej sekundzie wszelkie odczucia zginęły...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moze sie myle ale mam wrazenie, ze wasz zwiazek juz od jakiegos czasu kuleje. Moze jest juz po prostu przechodzony. Ten jego tekst to dla mnie taka kropka nad "i" Wyobrazam sobie jak sie teraz czujesz. Daj sobie troche czasu bo teraz jestes na adrenalinie. Poczekaj... juz chocby z samej ciekawosci jak on sie bedzie dalej zachowywal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jesteś dla niego jak prostytutka, taka do poużywania sobie (tyle że zapewne darmowa, bo znając życie koszty utrzymania dzielicie na pół). Prostytutce można wylać żale, że to i tamto nie tak i można powiedzieć wszystko gruboskórnie i chamsko, tak jak on to zrobił Tobie. Miłością to on Cię nie darzy. Jeju, o jakim uczuciu ja tu mówię, śmiech na sali. On się nawet z szacunkiem do Ciebie nie odnosi, a szacunek dla każdego powinien być PODSTAWĄ choćby w zwykłej relacji koleżeńskiej, a co dopiero w związku. No ale Ty się chcesz STARAĆ i naprawiać. Ty! Po czymś takim! No godności to Ty nie masz - jeśli sama siebie nie szanujesz, to nie licz na to, że zrobi to ktoś inny. Ludzie traktują Cię tak jak sama im na to przyzwalasz. I tę granicę będą coraz bardziej przesuwać, skoro pozwalasz sobie na wszystko. 

No ale wiadomo, i tak go nie kopniesz w tyłek, bo chcesz naprawiać i starać się za dwoje, żeby ratować tę fikcję rzekomego związku, bo 5 lat razem, bo szkoda, bo kto Cię teraz zechcę, bla bla bla. No to jedyna rada w takim razie jest taka, że na kolana i do robienia loda czym prędzej, tyle że musisz się bardziej postarać, bo Twojemu jaśnie Panu i władcy rosną wymagania i to co robisz teraz, już nie wystarcza jak widać. Może poćwicz głębokie gardło na odkurzaczu i go zaskocz. Może wtedy wybaczy Ci, że chwilowo straciłaś zapał do powiększania swych umiejętności zaspokajania go na wszelkie sposoby. Trzymam kciuki i życzę powodzenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niestety ale to prawda że nasz związek kuleje już od jakiegos czasu...a teraz chyba faktycznie już padła ta kropka nad "i"....ja chyba przez cały ten czas bałam się że zostanę sama...może faktycznie czas być odważnym i to zakończyć...boję się takich końców...nigdy mój zwiazek się tak nie zakańczał...mój poprzedni zwiazek trwał 8 lat i zakończył się tylko dlatego że mój partner zmarł...nigdy nie musiałam borykać się z rozstaniem i z tym jak to zacząc...jak poprowadzić...co dalej....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A nie jest tak, ze sie go caly czas o cos czepiasz i poprostu juz mu sie przelalo? Co ci przeszkadzalo jak kroil?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dorin92...wiesz co jest najgorsze...że po przeczytaniu tego co napisałeś zalalam się łzami...wiesz dlaczego...bo to sama prawda...wszystko co napisałeś to niestety prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Jesteś dla niego jak prostytutka, taka do poużywania sobie (tyle że zapewne darmowa, bo znając życie koszty utrzymania dzielicie na pół). Prostytutce można wylać żale, że to i tamto nie tak i można powiedzieć wszystko gruboskórnie i chamsko, tak jak on to zrobił Tobie. Miłością to on Cię nie darzy. Jeju, o jakim uczuciu ja tu mówię, śmiech na sali. On się nawet z szacunkiem do Ciebie nie odnosi, a szacunek dla każdego powinien być PODSTAWĄ choćby w zwykłej relacji koleżeńskiej, a co dopiero w związku. No ale Ty się chcesz STARAĆ i naprawiać. Ty! Po czymś takim! No godności to Ty nie masz - jeśli sama siebie nie szanujesz, to nie licz na to, że zrobi to ktoś inny. Ludzie traktują Cię tak jak sama im na to przyzwalasz. I tę granicę będą coraz bardziej przesuwać, skoro pozwalasz sobie na wszystko. 

No ale wiadomo, i tak go nie kopniesz w tyłek, bo chcesz naprawiać i starać się za dwoje, żeby ratować tę fikcję rzekomego związku, bo 5 lat razem, bo szkoda, bo kto Cię teraz zechcę, bla bla bla. No to jedyna rada w takim razie jest taka, że na kolana i do robienia loda czym prędzej, tyle że musisz się bardziej postarać, bo Twojemu jaśnie Panu i władcy rosną wymagania i to co robisz teraz, już nie wystarcza jak widać. Może poćwicz głębokie gardło na odkurzaczu i go zaskocz. Może wtedy wybaczy Ci, że chwilowo straciłaś zapał do powiększania swych umiejętności zaspokajania go na wszelkie sposoby. Trzymam kciuki i życzę powodzenia. 

Dokladnie! I cóż tego ze 5 lat, faceci potrafi latami tkwic w związkach z zapchajdziurami których nie kochają byleby nieć regularny seks (jeśli żadna lepsza opcja sie nie pojawi to będą tkwic). Oczywiście nie chcą ślubu ani dzieci bo w końcu może sie pojawić ta lepsza opcja i wtedy bez konsekwencji odejda 😉. Wy nie jesteście zareczeni nawet czyli wszystko sie zgadza- on Cie ani nie kocha ani nie szanuje. Oprzytomniej i sie ewakuuj bo tracisz czas. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Lolka...ja się tylko zapytalam czy nie potrafi inaczej...a nie można było odpowiedzieć na pytanie...z tym czepianiem to może i też racja ale z jego strony niestety nie ma takiego elementu...zrobię coś sam...o wszystko muszę się prosić...o wszystkim przypominać...ja nie mówię że ja jestem taka cudowna i wspaniała, bo wiem że też tak nie jest...ale wydaje mi się że każdy zasługuje na namiastkę szacunku....uwierz mi że już parę razy myślałam o ttm czy jestem szczęsliwa...no ale przeciez nie mogę go zostawić...jak on sobie da radę....jak ja sobie dam radę...ja naprawdę nie mam już ochoty na nowe związki...na nowe początki...wiadomo w kazdym związku raz jest lepiej a raz gorzej...ale żeby posuwać sie do czegoś takiego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Malutka92, niby masz rację...ale jakbyśmy byli zaręczeni...albo jakbyśmy byli małżeństwem...jakbyśmy mieli dzieci...i doszłoby do takiej sytuacji...to co miałabym się poczuć inaczej?

Akurat w kwestii małżeństwa i posiadania dzieci byliśmy zgodni, nie uważam że to oznaczałiby że jesteśmy lepszym związkiem...aczkolwiek tak sobie myślę czy aby faktycznie z jegk strony to nie jest sposób w razie czego na szybszą ewakuację..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Tak jak mówiłam - i tak nic nie zrobisz, bo 5 lat (swoją drogą, jakby to był jakiś duży staż, śmiech na sali), no to się będziesz trzymała dziada już do śmierci i chodziła koło niego na paluszkach, jak służebnica jakaś. Powodzenia. Spróbuj sobie wyobrazić takie życie przez następne 30-40 lat. Tylko weź pod uwagę jedno - to będzie eskalować coraz bardziej, zawsze tak jest, od przemocy psychicznej się zaczyna. Bo to jego hasełko i zagrywka to właśnie przemoc psychiczna. I założę się, że stosuje ją na Tobie od lat, choć może nawet nie zauważyłaś, bo gotowanie żaby zawsze ma miejsce stopniowo. Na bank życie z nim będzie bardziej szczęśliwe życie niż w samotności, gdzie nikt nie traktuje Cię jak śmiecia i gdzie cały świat stoi przed Tobą otworem, możesz randkować, poznawać nowe osoby, poznać miłość życia. Ale nie, wolisz tkwić z katem, bo już 5 lat razem w "średnim związku", bo jak sama przyznajesz, jazdy już były. Więc dobry związek to to nigdy nie był i nie mów, że jest to normalne, bo nie jest. 

To co teraz napiszę będzie bardzo brutalne i dosadne, ale jeśli Ci nie przemówi do rozumu, to już nic nie przemówi. Przyzwalając na to co on robi, sama sprowadzasz się do roli dziury, wyłącznie do wydymania. On nie widzi w Tobie partnerki i przyjaciółki, tylko widzi dziury, w które może włożyć z automatu i za darmo, nawet nie musząc się starać. Dopóki nie popracujesz nad własną wartością i nie nauczysz się żyć sama i kochać samą siebie bezwarunkowo, to w każdym kolejnym związku i tak w końcu skończysz jako dziura, a nie partnerka. Szacunek do samej siebie i umiejętność stawiania granic to podstawa w życiu. Dopóki się tego nie nauczysz, to każdy będzie sobie na Tobie używał coraz bardziej, aż pękniesz. Tylko że płacz w pokoju obok niczego nie rozwiązuje, a wręcz daje mu satysfakcję, że ma nad Tobą władzę i jesteś bezradna, nic więcej nie zrobisz, żadnej decyzji nie podejmiesz, nie tupniesz nogą i nie kopniesz go w tyłek. On w duchu się z Ciebie śmieje i czuje się dużo lepszy od Ciebie, bo widzi jak Tobie zależy, jak łatwo wbić Ci szpile, byś tańczyła jak Ci zagra. A będzie coraz gorzej, bo tresura trwa. Wspomnij moje słowa za kilka lat, że jakaś anonimowa kobieta na forum miała rację i choć pisała brzydkie rzeczy i to dosadnie, to jednak w dobrej wierze, byś się ocknęła. Bo po Twojej postawie już widzę, że będziesz ciągnąć ten cyrk jeszcze co najmniej kilka lat, więc pamiętaj co pisałam 🙂 odkładaj sobie chociaż po cichu i w tajemnicy pieniądze - bo gdy zacznie Cię bić i gdy w końcu oprzytomniejesz i będziesz chciała uciekać, to chociaż żebyś miała trochę odłożonej gotówki, by coś wynająć na szybko i mieć gdzie się podziać. Zrób dla siebie chociaż tyle, skoro wydaje Ci się, że wystarczy się postarać i bardziej pozabiegać, żeby WYPROSIĆ sobie u niego choć trochę szacunku i ochłapów udawanych uczuć. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Brutalne ale zaczynam zdawać sobie sprawę z tego że niestety prawdziwe...nie jestem zła absolutnie na to co napisałaś...jestem zła na siebie że tak pozwalam siebie traktować i za brak odwagi...mam nadzieję że ją znajdę i zrobię ten krok do przodu...wiem że to tylko słowa ale mam nadzieję że obrócę je w czyn bo jak nie to faktycznie świetlana przyszłość mnie nie czeka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może to był po prostu głupi żart, taka złośliwość, których wiele w związkach damsko-męskich ?

Trzeba było odpowiedzieć, że skoro Twój lodzik mu nie pasuje, to więcej go nie doświadczy. Dla osób w dłuższych małżeństwach, takie drobne, złośliwe odgadywanie, to nic specjalnego, po prostu norma.
Jeśli chcesz odejść to chyba nie dla tego, a ze stu innych powodów. Tylko ta kropelka mogła przelać czarę goryczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Może to był po prostu głupi żart, taka złośliwość, których wiele w związkach damsko-męskich ?

Trzeba było odpowiedzieć, że skoro Twój lodzik mu nie pasuje, to więcej go nie doświadczy. Dla osób w dłuższych małżeństwach, takie drobne, złośliwe odgadywanie, to nic specjalnego, po prostu norma.
Jeśli chcesz odejść to chyba nie dla tego, a ze stu innych powodów. Tylko ta kropelka mogła przelać czarę goryczy.

Może to jest norma? Ale czy nie bolesna ? To gorzej niż cios w twarz. To nie znaczy by kogoś tak gnoić i upokarzać.  Tym bardziej że kwestia seksu to delikatny temat i kogoś można bardzo zranić.  Tak jak ja bym chłopakowi powiedziała że jest beznadziejny ... Myślisz że człowiek się nie rozpłacze ? I to nie zaboli ? Norma , norma ale gdy ktoś ma trochę taktu i ruszy mozgownica to nie powie takich słów.  A tym bardziej nie rozumiem ludzi którzy już dawno odeszli wewnątrz z związku i prawie byłej żonie odcinają ... A z dobre 7/10 lat z tą osoba spędzili czasu.  Ktoś ją przez następne 10 lat będzie nosił na rękach bo jest dobrym człowiekiem a taki upoślad ja sprowadzi słowami na dno i wprowadzi w kompleksy.  Chyba największy procent ludzi jest : zjeść ciastko i miec ciastko.  85 % ludzi z pewnością - beznadziejnego faceta nie wypuści tylko będzie się wiła jak czarodziejka , kobiety nie wypuści - bo musi czuć ta niezależność i że jest nikim bez Niego.  Proszę Cię ... By zobaczył jak świnia niebo.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Może to był po prostu głupi żart, taka złośliwość, których wiele w związkach damsko-męskich ?

Trzeba było odpowiedzieć, że skoro Twój lodzik mu nie pasuje, to więcej go nie doświadczy. Dla osób w dłuższych małżeństwach, takie drobne, złośliwe odgadywanie, to nic specjalnego, po prostu norma.
Jeśli chcesz odejść to chyba nie dla tego, a ze stu innych powodów. Tylko ta kropelka mogła przelać czarę goryczy.

Uwierz mi że ja potrafię zartować i to również z siebie, ale wiem kiedy on żartuje a kiedy mówi poważnie...kiedy po całej sytuacji powiedziałam mu że jak tak mógł etc....wręcz skoczył na mnie że to ja go nie szanuję, że nic nie można mi powiedzieć bo się odrazu obrażam i robię wielkie halo...jestem kobietą i pewnie sobie myślę ze mi wszystko wolno ale już mi nic powiedzieć nie wolno...SERIO....tylko ze nawet w najgorszych "żartach" nie przyszłoby mi do głowy żeby coś takiego powiedzieć i nawet gdyby mi coś w naszym współżyciu nie odpowiadało nie użyłabym tego podczas takiej rozmowy, wytykając np. jaki to beznadziejny jest w łóżku i nigdy mi dobrze nie zrobił...(oczywiście to tylko przykład)...to tak w pewnym sensie jakby powoedzieć swojej kobiecie.. ale jesteś brzydka...CAŁY CZAS jestem w szoku...i naprawdę mam milion myśli...a najgorsze jest to ze jak o nim pomyślę to nie odczuwam nic...juz nawet złości...obrzydzenia...bólu...nic...kompletna pustka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To wszystko zależy jak ogólnie układało się wam przed tym. Jeśli poza małymi kłótniami całkiem dobrze, to nie zrywałabym osobiście z tak błahego powodu.

Owszem jego odzywka nie należała do najbardziej uprzejmych, więc zamiast zrywać powinnaś mu powiedzieć co o tym myślisz i że zrobiło Ci się przykro.

A dlaczego się tak odezwał? Prawdopodobnie zirytowała go Twoja uwaga- z pozoru niewinna, ale trochę czepliwa jakby nie patrzeć. Może często zwracasz mu tak uwagę o błahostki i coś w nim pękło? Sama się nad tym zastanów.

W każdym razie sama taka sytuacja, jeśli układa się wam nieźle nie jest powodem do zrywania, w każdym związku miewają spięcia, nieporozumienia, czasem ktoś nie odezwie się jak trzeba. Oczywiście powinnaś na takie odzywki reagować, jednak nie było to jakieś wyzywanie Ciebie.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Trzykropkowa znowu zakłada wątki!

Nie wiem o co Ci chodzi...pierwszy raz weszłam na kafeterię od conajmniej 5 lat, a że nie mam zwyczaju dzwonić i plakać do słuchawki siostrze czy mamie czy przyjaciółce to wolalam napisać żeby ktoś obcy mi coś powiedział...bedąc daleko od domu i w obecnej sytuacji szalenstwa zwiazanego z pandemią zostałam z tym sama...a uwierz mi, że gdybyn tylko mieszkała bliżej domu to już tam bym była z walizkami...a niestety nie mieszkam w Polsce i jestem tutaj zdana tylko na siebie w chwili obecnej...a te trzy kropki...to napewnk nie mój znak rozpoznawczy✌

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

Nie wiem o co Ci chodzi...pierwszy raz weszłam na kafeterię od conajmniej 5 lat, a że nie mam zwyczaju dzwonić i plakać do słuchawki siostrze czy mamie czy przyjaciółce to wolalam napisać żeby ktoś obcy mi coś powiedział...bedąc daleko od domu i w obecnej sytuacji szalenstwa zwiazanego z pandemią zostałam z tym sama...a uwierz mi, że gdybyn tylko mieszkała bliżej domu to już tam bym była z walizkami...a niestety nie mieszkam w Polsce i jestem tutaj zdana tylko na siebie w chwili obecnej...a te trzy kropki...to napewnk nie mój znak rozpoznawczy✌

No pewnie, że tak, jak się wygadasz w necie/ poradzisz, tez to przynosi pewna ulgę.. A wyplakac sie komus na żywo też jest dobrze o ile masz z tym kims dobre relacje, niekoniecznie musi to byc mama lub siostra, może byc nawet koleżanka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

To wszystko zależy jak ogólnie układało się wam przed tym. Jeśli poza małymi kłótniami całkiem dobrze, to nie zrywałabym osobiście z tak błahego powodu.

Owszem jego odzywka nie należała do najbardziej uprzejmych, więc zamiast zrywać powinnaś mu powiedzieć co o tym myślisz i że zrobiło Ci się przykro.

A dlaczego się tak odezwał? Prawdopodobnie zirytowała go Twoja uwaga- z pozoru niewinna, ale trochę czepliwa jakby nie patrzeć. Może często zwracasz mu tak uwagę o błahostki i coś w nim pękło? Sama się nad tym zastanów.

W każdym razie sama taka sytuacja, jeśli układa się wam nieźle nie jest powodem do zrywania, w każdym związku miewają spięcia, nieporozumienia, czasem ktoś nie odezwie się jak trzeba. Oczywiście powinnaś na takie odzywki reagować, jednak nie było to jakieś wyzywanie Ciebie.

 

A wyobrażasz sobie po usłyszeniu czegoś takiego iść z tą osobą do łóżka? Bo ja jakoś nie bardzo...myślalabym o tym cały czas...jaka jestem beznadziejna i naprawdę nie potrafię w chwili obecnej sobie tego nawet wyobrazić. Tak jak napisałam wyżej, ja również nie uważam się za idealną osobę w związku, ale jeśli go to tak dotknęło to nie mógł odpowiedzieć normalnie? Chociażby...pilnuj swojej roboty...nie twoja sprawa....daj mi spokój...patrz jak Ty robisz...nie czepiaj się...jest tyle opcji...a tak...czuję naprawdę jakby podciął mi ktoś skrzydła, ktoś o kim myślałam że jest mi najbliższą osobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bywa, około 90% związków jest słabo dobranych, tak to wygląda. I to nie zawsze mężczyzna jest winien, połowa kobiet również nie nadaje się do związku, leniwa, roszczeniowa, prosta w obyciu.. Pary są fatalnie dobrane w łóżku (nawet na tym przykładzie) To się nie mogło udać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chodzi o tą jedną, konkretną sytuację to związek jest jak najbardziej do uratowania. Ochłoniesz. Jeśli natomiast ta sytuacja jest wierzchołkiem góry lodowej i uwypukliła tylko Wasz głęboki kryzys to sama będziesz wiedziała co robić. Nikt na forum Was nie zna, nikt obiektywnie nie pomoże.

Mogę się odnieść do tej sytuacji tylko. Tekst partnera bardzo chamski, ale.. raczej w złości i nieprzemyślany. Pod wpływem impulsu. To się jeszcze da przeskoczyć.

Przypomina mi się związek moich dziadków: moja babcia całe życie dziadka dziobała docinkami (strofowała, a to źle obiera, a to źle odkurza), a dziadek za setną docinką wybuchał i nieadekwatnie reagował. I wychodził na najgorszego, ale po prostu czasem w złości człowiek już nie może. ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

A wyobrażasz sobie po usłyszeniu czegoś takiego iść z tą osobą do łóżka? Bo ja jakoś nie bardzo...myślalabym o tym cały czas...jaka jestem beznadziejna i naprawdę nie potrafię w chwili obecnej sobie tego nawet wyobrazić. Tak jak napisałam wyżej, ja również nie uważam się za idealną osobę w związku, ale jeśli go to tak dotknęło to nie mógł odpowiedzieć normalnie? Chociażby...pilnuj swojej roboty...nie twoja sprawa....daj mi spokój...patrz jak Ty robisz...nie czepiaj się...jest tyle opcji...a tak...czuję naprawdę jakby podciął mi ktoś skrzydła, ktoś o kim myślałam że jest mi najbliższą osobą.

No wiem, że mogło Cie to zaboleć... Może spróbuj z nim porozmawiac szczerze, że Cie to zabolało, bo uważałaś wasz seks za udany.

Możliwe, że powiedzial tak pod wpływem nerwów, owszem nie powinien byl, ale czasem nerwy powodują, ze ludzie mówią rzecyz których nie powinni. Co oczywiście go nie usprawiedliwia.

Ja bym mu odpowiedziała na taki tekst, że skoro mu się nie podoba, to wcale nie musisz mu robić loda, po czym trzymałabym go na dystans resztę dnia, nie tylko dystans w łózku, ale tak ogólnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

No pewnie, że tak, jak się wygadasz w necie/ poradzisz, tez to przynosi pewna ulgę.. A wyplakac sie komus na żywo też jest dobrze o ile masz z tym kims dobre relacje, niekoniecznie musi to byc mama lub siostra, może byc nawet koleżanka

Wiesz w czym jest największy problem? Nie potrafię najbliższym osobą mówić o swoich problemach, obarczać ich tym w pewnym sensie...zawsze ze swoimi problemami radziłam sobie sama, może to i źle, może to i w pewnym sensie ukrywanie tych problemów...nie wiem...poprostu nie lubię jak ktoś się nade mna użala a niestety bliskie osoby rzadko są subiektywne dlatego czasami lepiej napisać anonimowo i obce osoby nie znając osobiście jednej i drugiej strony mogą spojrzeć na sprawę bardzo subiektywnie i naprawdę czasami pomóc nawet ostrymi słowami (dla przykładu, oczywiście nie chcę żeby mnie ktoś teraz żałował, ale jak 6 lat temu zmarł mój partner wszystkie bliskie mi osoby probowały mnie zagłaskać mówiąc że będzie wszystko dobrze, dasz sobie radę, czas leczy rany...bla bla bla...jak mnie to strasznie wkurzało i irytowało to jest nie do opisania, czulam się przez to jeszcze gorzej, aż pewnego dnia opowoedzialam o swojej sytuacji zupełnie obcej osobie i tak mi ta osoba dowaliła brzydko mówiąc żebym przestala robić z siebie ofiarę, że nie jestem jedyną osobą na swiecie która traci bliską osobę, żebym wzięła sie w garść i nie robila z siebie cierpiętnicy...i wiesz co...nikt mi nie pomógł tak jak ta osoba. Po tej rozmowie wzięłam sie w garść i zaczęłam życ na nowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"ale jeśli go to tak dotknęło to nie mógł odpowiedzieć normalnie? Chociażby...pilnuj swojej roboty...nie twoja sprawa....daj mi spokój...patrz jak Ty robisz...nie czepiaj się...jest tyle opcji..."

Nie, nie mógł. Zgadzam się w 100%, że powiedział chamską rzecz i nieładnie z jego strony, ale naprawdę nie mógł powiedzieć " nie Twoja sprawa". Był zapewne tak wkurzony, że odruchowo palnął taką głupotę. Nie bronię go, powiedział obraźliwą rzecz, ale.. jeśli po raz kolejny poczuł się przez Ciebie skrytykowany i pouczany po prostu nadszedł wybuch. Nawet jeśli Ty nie miałaś złych intencji, on mógł odczytać to jako atak. Zrobił źle, ale myślę, że to było w tak zwanym afekcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

"ale jeśli go to tak dotknęło to nie mógł odpowiedzieć normalnie? Chociażby...pilnuj swojej roboty...nie twoja sprawa....daj mi spokój...patrz jak Ty robisz...nie czepiaj się...jest tyle opcji..."

Nie, nie mógł. Zgadzam się w 100%, że powiedział chamską rzecz i nieładnie z jego strony, ale naprawdę nie mógł powiedzieć " nie Twoja sprawa". Był zapewne tak wkurzony, że odruchowo palnął taką głupotę. Nie bronię go, powiedział obraźliwą rzecz, ale.. jeśli po raz kolejny poczuł się przez Ciebie skrytykowany i pouczany po prostu nadszedł wybuch. Nawet jeśli Ty nie miałaś złych intencji, on mógł odczytać to jako atak. Zrobił źle, ale myślę, że to był w tak zwanym afekcie.

Tak, i pewnie właśnie dzwoni do przyjaciela i mówi "wiesz, z tą moją to już całkiem jest coś nie tak, ciągle pretensje, awantury itp".. Bardzo możliwe, że tak jest co nie zmienia faktu, że fatalnie dobrana para bez przyszłości. Inne oczekiwania.. Należy się rozejść i po kłopocie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
 

No wiem, że mogło Cie to zaboleć... Może spróbuj z nim porozmawiac szczerze, że Cie to zabolało, bo uważałaś wasz seks za udany.

Możliwe, że powiedzial tak pod wpływem nerwów, owszem nie powinien byl, ale czasem nerwy powodują, ze ludzie mówią rzecyz których nie powinni. Co oczywiście go nie usprawiedliwia.

Ja bym mu odpowiedziała na taki tekst, że skoro mu się nie podoba, to wcale nie musisz mu robić loda, po czym trzymałabym go na dystans resztę dnia, nie tylko dystans w łózku, ale tak ogólnie

Na resztę dnia? Obawiam się że będę go trzymała na dystans dłużej...nie wiem może i na zawsze...muszę to naprawdę wszystko przemyśleć...obawiam się niestety, że on pierwszy nie zacznie rozmowy, zreszta nigdy po naszych kłotniach pierwszy nie zaczynał, zawsze to bylam ja. Jak widać, ktoś napisał tam wyżej, że to znowu ja to będę ratować...i tak do tej pory było to zawsze ja ratowałam, tylko teraz pytanie PO CO? Chyba naprawdę przestaję wierzyć w ten związek😶

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×