Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Kata123

Wypalenie w związku - czy jest na co czekać?

Polecane posty

Hej, jestem z moim partnerem około 6 lat. Poznaliśmy się gdy miałam 18 lat. ,,Dorastaliśmy razem", teraz po tylu latach mam wrażenie, że uczucie z mojej strony się wypaliło. Były wzloty, upadki jak każda para. Mówiąc otwarcie; nie jestem szczęśliwa w tym związku. Punktem kulminacyjnym było ostatnie wesele, na którym widząc jak pary się świetnie bawią i dogadują ja musiałam jak zwykle znosić humorki mojego partnera. Jest wartościowym człowiekiem tylko ja przez te kłótnie i inne problemy w ciągu ostatnich 4 lat mam już dosyć, kłótnie wypaliły moje uczucie. Są tu osoby po długoletnim związku, które po prostu poczuły, że to nie jest to? Ciężko jest odejść, gdy ,,jedynym" powodem jest brak szczęścia i niechęć do niektórych cech charakteru partnera. Czy związek to musi być wieczny kompromis i znoszenie czegoś czego już znosić się nie chce?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Kata123 napisał:

niechęć do niektórych cech charakteru

Każdy ma wady, piszesz, że jest wartościowym człowiekiem, więc zaakceptuj je. 

13 minut temu, Kata123 napisał:

związek to musi być wieczny kompromis 

Tak, szczęśliwy związek to praca, czasem trudna, ale satysfakcjonująca, gdy kochasz drugiego człowieka.

15 minut temu, Kata123 napisał:

kłótnie wypaliły moje uczucie.

Jeśli jesteś z osobą, która podobnie myśli i wyznaje te same wartości to kłótnie mogą zdarzać się chyba już tylko o duperele😉 Po co kłócić się o bzdury?

Natomiast jeśli kłótnie wynikają ze złego dobrania to bez sensu być z nieodpowiednim człowiekiem. Kłótnie same w sobie były i będą zdarzać się, nie powinny wpływać, jak to piszesz, na uczucie. Osobiście nie znoszę kłótni, bycie z kimś kto ma o wszystko sapy (humorki partnera) jest prawdziwą udręką, ale to kobiety chyba mają większą tendencję do przypieprzania się o drobnostki. 

21 minut temu, Kata123 napisał:

 tu osoby po długoletnim związku, które po prostu poczuły, że to nie jest to

🤚

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedź. Wiem, że związek to ciężka praca, jestem w długoletnim związku 🙂 Pozostaje mi tylko odpowiedzieć sobie na pytanie czy jestem z odpowiednią osobą. Niestety to pytanie zadałam sobie po dwóch latach związku, może wtedy lepiej było zakończyć znajomość, skoro po sześciu latach nadal kłócimy się o to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Kata123 napisał:

po sześciu latach nadal kłócimy się o to samo.

Nie chciałoby mi się kłócić o to samo 6lat😉 Jeśli to bzdury do zaakceptowania puśćcie w niepamięć. Jeśli związek to ciągła kłótnia to lepiej dać sobie spokój.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie da się zmienić czyjegoś charakteru i zachowań. Może być lepiej na miesiąc. A potem znowu jest powrót do tego samego, przerabiałam to,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, Kata123 napisał:

Hej, jestem z moim partnerem około 6 lat. Poznaliśmy się gdy miałam 18 lat. ,,Dorastaliśmy razem", teraz po tylu latach mam wrażenie, że uczucie z mojej strony się wypaliło. Były wzloty, upadki jak każda para. Mówiąc otwarcie; nie jestem szczęśliwa w tym związku. Punktem kulminacyjnym było ostatnie wesele, na którym widząc jak pary się świetnie bawią i dogadują ja musiałam jak zwykle znosić humorki mojego partnera. Jest wartościowym człowiekiem tylko ja przez te kłótnie i inne problemy w ciągu ostatnich 4 lat mam już dosyć, kłótnie wypaliły moje uczucie. Są tu osoby po długoletnim związku, które po prostu poczuły, że to nie jest to? Ciężko jest odejść, gdy ,,jedynym" powodem jest brak szczęścia i niechęć do niektórych cech charakteru partnera. Czy związek to musi być wieczny kompromis i znoszenie czegoś czego już znosić się nie chce?

no a jak ? partnerstwo to kompromisy.. nie można być tyranem i rozkazywać 😜 

może po prostu za dużo czasu spędzacie ze sobą? może to nie trzeba się rozwodzić, tylko idź sama na imprezę z koleżankami, tańcz ile cchcesz, i potem grzecznie rano wróć do męża 🙂 robicie coś osobno? tak zdrowo jak to się robi w związku?! 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Electra napisał:

Nie chciałoby mi się kłócić o to samo 6lat😉 Jeśli to bzdury do zaakceptowania puśćcie w niepamięć. Jeśli związek to ciągła kłótnia to lepiej dać sobie spokój.

Związek to nie ciągła kłótnia, ale np. publiczne wyjścia zawsze kończą się tak samo. Najgorsze są wesela, na którym on nienawidzi tańczyć więc nie tańczy i siłą rzeczy jest znudzony i chce szybko wracać. Już nawet nie chodzi o to, że nie możemy bawić się razem bo mi już to obojętne..ale np. przeklinanie na głos publicznie, że on nie będzie tego i tego. Na kolejne wesele pójdę sama żeby nie musieć czuć się źle, a nasze wesele? Odkładam w nieskończoność bo nie wiem o co by się wściekł na nim. Nie zrobiłam nic w tym kierunku, chociaż rok temu się oświadczył. Dużo było tego wściekania się, jest cholerykiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, ania H99 napisał:

no a jak ? partnerstwo to kompromisy.. nie można być tyranem i rozkazywać 😜 

może po prostu za dużo czasu spędzacie ze sobą? może to nie trzeba się rozwodzić, tylko idź sama na imprezę z koleżankami, tańcz ile cchcesz, i potem grzecznie rano wróć do męża 🙂 robicie coś osobno? tak zdrowo jak to się robi w związku?! 

Nie spędzamy dużo czasu razem, jeżeli on na wyjściach się wścieka i są kłótnie to wolę po prostu wychodzić z koleżankami. Prawie wszystko robimy osobno, dużo pracujemy. Lubię mieć przestrzeń w związku więc rzadko spędzamy razem czas np. wyjazdy. Paradoksalnie największe kłótnie są na wyjściach gdzieś i na wyjazdach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Kata123 napisał:

Najgorsze są wesela,

Na wesela chodzi się tak rzadko, że ja Cię proszę.. Myślałam, że wióry na codzień lecą😉 Jeśli źle czuje się na weselach i nie lubi takich imprez to niech zwyczajnie nie chodzi. Po co zmuszać się?🤷‍♀️ Nie lubi tańczyć, więc uszanuj to. 

5 minut temu, Kata123 napisał:

rzadko spędzamy razem czas

To co to za związek? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Sam fakt, że nie masz ochoty na organizowanie ślubu jest dość jednoznaczny. Niestety znamy tylko Twoją wersję i nie wiemy jak to wygląda z jego strony. Może on też ma dosyć tych Waszych kłótni ciągle o to samo i też czuje to samo co ty? Skoro nie było żadnych poważniejszych spięć między Wami to myślę, że warto zawalczyć. Zaproponuj mu może terapię albo po prostu bardzo szczerą rozmowę. Jesli nie będzie chciał no to niestety będziesz musiała sama podjąć tę ciężką decyzję: być albo nie być? 

Czytając to co ty piszesz to słabo to wygląda, zacznij coś z tym robić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może nie chodzić ze mną na żadne publiczne imprezy, mogę to uszanować, jest mi to już obojętne już, nie chce mi się kłócić po prostu. Nie lubi tańczyć - okej, nie musi przy tym publicznie ...*ć przy znajomych i się wściekać. Problem w tym, że nie chcę na każdą imprezę chodzić sama bo on czegoś nie lubi. Nie znam osoby, która np. przychodzi na sylwestra sama bo jej mąż nie lubi ludzi i ona to szanuje. Ciężko chyba o szczęście w takim kompromisie. Na nasz ślub chyba też przyjdę sama, żeby on nie musiał😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Kata123 napisał:

Ciężko chyba o szczęście w takim kompromisie.

Gdyby mój facet nie chciał chodzić na takie imprezy zostałabym z nim w domu, dla mnie to taka bzdura, że nie miałabym z tym problemu.  Na wesele poszłabym na dwie godzinki i też bym przeżyła. To takie bzdury. 

Niezrozumiałe jest dla mnie, że spędzacie ze sobą mało  czasu. Lubię mieć przestrzeń dla mnie oznacza brak zaborczości i chorej zazdrości, a nie całkowite każdy sobie. Dla mnie to jakaś pomyłka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie jest tak, że każdy sobie 🙂 po prostu jeżeli wracamy późno z pracy a czasu jest mało to siłą rzeczy spędzamy mało czasu razem. Jeżeli na wyjściach pojawiam się sama bo szanuję to, że on nie chce to też nie spędzamy tego czasu razem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Kata123 napisał:

prostu jeżeli wracamy późno z pracy a czasu jest mało to siłą rzeczy spędzamy mało czasu razem.

Odpuściłabym każdą imprezę bez bólu dupy, żeby móc spędzić czas ze swoim facetem i nacieszyć się jego obecnością i spędzić w końcu razem czas. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie przykład z weselem jest dość specyficzny, bo iść samej żeby obtańcowali Cię wszyscy podchmieleni faceci to żadna przyjemność. Ale wiesz jak ja widzę "lubię mieć przestrzeń"? Tak, że jak mój facet kocha łowić ryby, a dla mnie to prawdziwa męka, to on jedzie łowić ryby, a ja w tym czasie spędzam czas tak jak ja lubię, a nie że on nie jedzie bo ja nie lubię, albo ja jadę i męczę się. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ryby to nie to samo co pielęgnowanie relacji z innymi i umiejętność zabawy bez kłótni. Nie zmuszam go do żadnej aktywności jakiej on nie lubi. Po prostu gdy pojawiamy się gdzieś jako para, przykład z głupim weselem czy sylwestrem, urlop - zawsze to kończy się kłótnią. Ja wszystko rozumiem... ale ciągłe słuchanie żali i odpuszczanie nie czyni mnie szczęśliwą w związku. Nie dam rady całe życie robić czegoś sama bo jestem z facetem, który na większość rzeczy mówi nie. To jest męka a nie związek. Dzięki za rozmowę ale chyba sama zaczynam sobie odpowiadać na pytanie, które zadałam na początku posta. Nie zgram się w ciągłej walce o to aby komuś było dobrze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ty potrzebujesz wyjść do ludzi, on nie. Związek moich znajomych tak rozsypał się. Byli ze sobą 5lat. Zamieszkami razem. On chciał już odpuścić, zostać z nią w domu i z winem zobaczyć dobry film, ona chciała nadal imprezować cały weekend. Mieszkali razem 4miesiace. 5 lat poszło w piz.du.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Electra napisał:

Ty potrzebujesz wyjść do ludzi, on nie. Związek moich znajomych tak rozsypał się. Byli ze sobą 5lat. Zamieszkami razem. On chciał już odpuścić, zostać z nią w domu i z winem zobaczyć dobry film, ona chciała nadal imprezować cały weekend. Mieszkali razem 4miesiace. 5 lat poszło w piz.du.

No bo dobór pod względem charakterów jest najważniejszy. Jeśli jedna osoba jest eksta-, a druga introwertykiem to wątpię, żeby wytrzymali ze sobą. Do tego temperamenty też powinny być podobne. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Looper napisał:

OOO mój ulubiony temat!!! 

"COŚ SIĘ WYPALIŁO!" XD jak ja to uwielbiam!!!

Powiem Ci coś. Jak się coś wypaliło to znaczy, że coś gdzieś ...a.... łas. 
W Twoim przypadku ...a.... to że się budzisz po tylu latach, że Ci coś nie pasuje w jego charakterze. On zawsze taki był z tego co piszesz to taka sytuacja utrzymuje się od 4 lat. Moja pytanie brzmi- na cholere jesteś z kimś tyle lat skoro Ci nie odpowiada? 

Moim zdaniem Ci to odpowiadało tylko Ci się znudziło i chcesz czegoś innego. 
 

Tak, te sceny utrzymują się przez 4 lata, co jakiś czas rozstanie przez wspólne wyjście, byliśmy na kilku spotkaniach z terapeutą i dało to coś tylko na chwilę. Nie znudziło mi się, po prostu chciałabym zobaczyć jak to jest nie mieć na głowie i nie zamartwiać się tym co odwali mój partner. Nie odpowiadało mi jak pierwszy raz zrobił taką akcję i racja, bez sensu ciągle dawać szansę. Raz zrobił, to będzie tak robił zawsze.

 

Nie odchodzę do nikogo, nikogo nie poznałam i pewnie długo nie poznam, to raczej krok w samotność.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

a zrobiłam źle gdy wydarzyło się to po raz pierwszy. Niepotrzebnie dałam szansę i tak jak piszesz; trzeba było spier**.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Despetka napisał:

eksta-, a druga introwertykiem

Jestem ekstra- i żyłam na tyle długo znajomymi, a nie związkiem, że z dziką satysfakcją skupię się na swoim małym introwertycznym świecie ja-on😉 Kwestia priorytetów. 

15 minut temu, Kata123 napisał:

nie zamartwiać się tym co odwali mój partner

Mój ex był intro, wyjścia z nim były męczące, ale w odróżnieniu od Was kłóciliśmy się nawet w domu, a wqrwiajacy był zarówno w czterech ścianach jak i na wybiegu, bo tu i tu zawsze o wszystko sapał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ty nie jesteś w żadnym związku.

Ty mieszkasz z nim z przyzwyczajenia i ze strachu przed samotnością, kłócisz się z nim bo go po prostu nie lubisz, nie macie wspólnych zainteresowań, macie totalnie różne charaktery, zupełnie inne spojrzenie na świat i podejście do niego.

Nie słuchaj ze to twoja wina i ze powinnaś na siłę to zmienić terapiami.

Związki czasem zaczynają się i kończą, nie nic gorszego niż zmuszać się do bycia z kimś.

Nie marnuj czasu, odejdź, życie czeka!

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Kata123 napisał:

Hej, jestem z moim partnerem około 6 lat. Poznaliśmy się gdy miałam 18 lat. ,,Dorastaliśmy razem", teraz po tylu latach mam wrażenie, że uczucie z mojej strony się wypaliło. Były wzloty, upadki jak każda para. Mówiąc otwarcie; nie jestem szczęśliwa w tym związku. Punktem kulminacyjnym było ostatnie wesele, na którym widząc jak pary się świetnie bawią i dogadują ja musiałam jak zwykle znosić humorki mojego partnera. Jest wartościowym człowiekiem tylko ja przez te kłótnie i inne problemy w ciągu ostatnich 4 lat mam już dosyć, kłótnie wypaliły moje uczucie. Są tu osoby po długoletnim związku, które po prostu poczuły, że to nie jest to? Ciężko jest odejść, gdy ,,jedynym" powodem jest brak szczęścia i niechęć do niektórych cech charakteru partnera. Czy związek to musi być wieczny kompromis i znoszenie czegoś czego już znosić się nie chce?

brak szczęścia w związku powinien być głównym powodem żeby go zakończyć. Ja "znosiłam" humorki byłego męża tak długo, aż zorientowałam się, że boję się odezwać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, Kata123 napisał:

Hej, jestem z moim partnerem około 6 lat. Poznaliśmy się gdy miałam 18 lat. ,,Dorastaliśmy razem", teraz po tylu latach mam wrażenie, że uczucie z mojej strony się wypaliło. Były wzloty, upadki jak każda para. Mówiąc otwarcie; nie jestem szczęśliwa w tym związku. Punktem kulminacyjnym było ostatnie wesele, na którym widząc jak pary się świetnie bawią i dogadują ja musiałam jak zwykle znosić humorki mojego partnera. Jest wartościowym człowiekiem tylko ja przez te kłótnie i inne problemy w ciągu ostatnich 4 lat mam już dosyć, kłótnie wypaliły moje uczucie. Są tu osoby po długoletnim związku, które po prostu poczuły, że to nie jest to? Ciężko jest odejść, gdy ,,jedynym" powodem jest brak szczęścia i niechęć do niektórych cech charakteru partnera. Czy związek to musi być wieczny kompromis i znoszenie czegoś czego już znosić się nie chce?

A tak poza tym to jak wyglądają inne aspekty Waszego związku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, ogólnie nie uważam, że ,,żyłam znajomymi", nie, po prostu co jest złego w bawieniu się dobrze wśród znajomych raz w roku na weselu? Dlaczego każde takie wyjście ma kończyć się awanturą? Naprawdę uważam, że to nie powinien być dla nikogo problem. On ostatnio wymyślił gdzie mamy jechać na urlop (na jednym miejscu mu zależało), okej, nie byłam przekonana (ale myślę sobie, że może polubię, może będzie fajnie i mi się spodoba). Nie wyobrażam sobie zgodzić się na jego formy rozrywki po czym na miejscu zachowywać się ...ycznie i stroić fochy publicznie. Na sylwestrze stał pod ścianą a mi kazał bawić się z innymi. Sytuacji jest mnóstwo, echh..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Kata123 napisał:

Dzięki, ogólnie nie uważam, że ,,żyłam znajomymi", nie, po prostu co jest złego w bawieniu się dobrze wśród znajomych raz w roku na weselu? Dlaczego każde takie wyjście ma kończyć się awanturą? Naprawdę uważam, że to nie powinien być dla nikogo problem. On ostatnio wymyślił gdzie mamy jechać na urlop (na jednym miejscu mu zależało), okej, nie byłam przekonana (ale myślę sobie, że może polubię, może będzie fajnie i mi się spodoba). Nie wyobrażam sobie zgodzić się na jego formy rozrywki po czym na miejscu zachowywać się ...ycznie i stroić fochy publicznie. Na sylwestrze stał pod ścianą a mi kazał bawić się z innymi. Sytuacji jest mnóstwo, echh..

Napisałam ci, nie daj się wyrobić w poczucie winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Bimba napisał:

Napisałam ci, nie daj się wyrobić w poczucie winy.

Chyba zawsze się dawałam w to wrobić ciągle tylko słyszałam, że są ważniejsze rzeczy w życiu, że się czepiam, żebym dała spokój, że jak czegoś ktoś nie lubi to trzeba dać mu spokój. Skończyło się tak, że po 6 latach związku widzę, że nie umiem się z nim bawić i znosić już pewnych zachowań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, Despetka napisał:

A tak poza tym to jak wyglądają inne aspekty Waszego związku?

Dokładnie to też mnie ciekawi. Jeśli ma dobrego kochającego faceta, a cała drama jest o wyjścia pięć razy w roku to autorka robi tragikomedię. Jeśli ogólnie ich związek kuleje to każdy w swoją. 

Idzie, a nie tańczy? Żaden Foch, nie lubi. Nie umiem rozkminic Waszej sytuacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Kata123 napisał:

Chyba zawsze się dawałam w to wrobić ciągle tylko słyszałam, że są ważniejsze rzeczy w życiu, że się czepiam, żebym dała spokój, że jak czegoś ktoś nie lubi to trzeba dać mu spokój. Skończyło się tak, że po 6 latach związku widzę, że nie umiem się z nim bawić i znosić już pewnych zachowań.

Jesteś typową polską dziewczyną - przygotowywaną i urabianą do tego żeby być w związku kimś gorszym, ty masz się dostosować, ty masz iść na kompromisy,  to twoja wina że się źle dzieje, że on ma zły humor, ty nie masz prawa myśleć o sobie i swoich przyjemnościach - zauważ że nawet dziewczyny na tym wątku Ci to sugerowały.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
16 minut temu, Electra napisał:

Dokładnie to też mnie ciekawi. Jeśli ma dobrego kochającego faceta, a cała drama jest o wyjścia pięć razy w roku to autorka robi tragikomedię. Jeśli ogólnie ich związek kuleje to każdy w swoją. 

Idzie, a nie tańczy? Żaden Foch, nie lubi. Nie umiem rozkminic Waszej sytuacji.

a jeżeli każde wyjście kończy się tak samo? Czy powyżej 20 to już nie jest tragikomedia? Kiedyś publicznie się awanturował w sklepie jak prosiłam go o kupienie butów na zimę. Słuchałam, że czepiam się niepotrzebnie jego ubioru. Teraz jest już bliżej trzydziestki i chyba wyrósł z krzyków w sklepie bo już tego nie robi. Kolejną rzeczą o którą się czepiałam była jego nadwaga, prosiłam żeby poszedł na siłkę, rok nic z tym nie robił albo dłużej, w końcu libido mi spadło do 0 a dopiero jak zobaczył, że nie ma seksu to po dwóch latach wziął się za siebie i jest na małej diecie. (teksty były, że to moja wina, że nie ma seksu, że ja mam dobrze wyglądać a on nie musi). Ja dbam o linię i odmawiam sobie niektórych rzeczy (chyba jak każdy, zawsze zależało mi żeby podobać się sobie i jemu). Akcji było dużo, a mi trochę wstyd przytaczać 🙂 Teraz jest już trochę lepiej ze wszystkim, ale tak mnie to wykończyło przez te lata, że ciężko mieć ochotę na więcej 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×