Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Patka11

10 lat zwiazku i brak wspólnej przyszłości

Polecane posty

Cześć dziewczyny, dlugo zastanawiałam się  czy w ogóle dzielić się z kimś moimi problemami, czy napisać tutaj czy nie ale dziś postanowiłam że jednak spróbuje. 

Mam 25 lat i jestem z moim chłopakiem od  czasów gimnazjum. Dzieli na 10 km. Mój problem dotyczy tego że on nigdy nie ma dla mnie czasu, dopiero od kilku tygodni po wielu klotniach przyjeżdża do mnie przed wieczorem (a nie jak dotąd tylko na noc ) bo od paru miesięcy mieszka a raczej tylko śpi u mnie w domu. Mam ogromy żal że jego wcale do mnie nie ciągnie, nie czuje potrzeby spędzania ze mną czasu, oczywiście rozumiem że pracuje ale po pracy jeździ do siebie do domu i tam znajduje sobie zajęcia. A dla mnie nie ma czasu 🙄 ja zawsze dzwonię i proszę  żeby przyjechał wcześniej  i czuję się z tym mega źle bo przecież on sam powinien chcieć być ze mną w wolnym czasie.  Kolejna bardzo smutna dla mnie kwestia to fakt że on ze mną nie rozmawia, nasza rozmowa wieczorami wyglada tak że ja się nagadam nagadam a on odpowie slowo i śpi bo przecież musi wyspać się do pracy. Ja to rozumiem oczywiście ale przecież mam go tylko wtedy na chwilę żeby z nim pogadać🙄 Kilka razy rozstawalismy się głównie dla tego że ja nie chciałam kontynuować tego związku bo czułam się w nim źle, nie rozumiana i totalnie zaniedbana z jego strony.  Ale wracałam bo wtedy kiedy nie byliśmy razem znajdował dla mnie czas, przyjeżdżał bez zapowiedzi i nawet o dziwo ze mną rozmawiał ( dziewczyny może to wyda sie dla Was dziwne ale ja na prawde cieszylam się jak dziecko z kazdych jego wypowiedzi w moją stronę bo było ich tak mało ) i wszystko rozumiał że źle wczesniej postępował. Tylko że ta zmiana trwała tylko do momentu kiedy ja się zgodziłam wrócić do niego. Jak już byliśmy razem to wszystko wracało do starego porzadku, totalna olewka z jego strony. Nie mogłam nigdy liczyć na jego wsparcie czy troskę a jak miałam gorszy humor to on od razu  był 1000  bardziej zły. Lub jakiś problem w rodzinie to nie mogłam mu się pozalic bo przy pierwszej lepszej okazji mi to wywołał że niby się na nim wyladowuje bo mam problemy , a przecież nie tak powinno to wyglądać, powinno się czuć wsparcie tej drugiej osoby. Dodam jeszcze że on jak miał wypadek samochodowy to ja przez wiele miesiecy bylam dla niego oparciem pomagałam na kazdym kroku bo potrzebowal wsparcia zwlaszcza psychicznego. 

Jeszcze jest jedna sprawa, zareczyny a raczej ich brak, wiele razy mówiłam mu jak to dla mnie ważne, nie sam pierścionek a raczrj żeby usłyszeć to od niego że jest pewny i że chce ze mną iść przez to życie. Ale on chyba boi się że po zareczynach cos moglo by się zmienić, że musiał by planować ze mną wspólna przyszłość a tak chyba jest mu poprostu wygodnie... kilka razy mówił mi że będą będą ale minęło już tyle czasu i nic, na samą myśl chce mi się płakać, nawet w tym momencie to już chyba bym ich nie chciała bo czuję że byłyby totalnie wymuszone przeze mnie a  to przeciez nie o to chodzi.

Przepraszam za ewentualne błędy ale to przez nerwy. Dziewczyny kolejny raz czuję się oszukana a także odstawiana przez te lata jak przedmiot na półkę na później bo teraz nie ma dla mnie i naszego zwiazku czasu. Wiem że sama nie jestem idealna i że nie da się tutaj tak ładnie i obiektywnie opisać calej sytuacji ale proszę Was może o jakieś rady   

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

 Zakonczyc ten pseudo zeiazek i znalesc faceta ktory bedzie kichal i szanowal i spedzenue z toba czasu nie bedzie dla niego kara. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dosyć typowe zachowanie niedojrzałego faceta. Moim zdaniem sytuacja patowa. Z jednej strony na pewno jesteście mega zżyci ze sobą i trudno sobie wyobrazić rozstanie. Z drugiej, jest źle i nie widać perspektyw poprawy. To będzie tak zawsze. On się nagle sam z siebie nie zmieni. Ty nie będziesz miała nigdy jest wsparcia psychicznego ani poczucia, że jest przy tobie gdy go potrzebujesz. Moim zdaniem, to ważne rzeczy. W tym momencie to jak związek z dzieckiem. Ktoś kto nie jest w stanie emocjonalnie się otworzyć, to nie partner. 

Jak zerwiesz, to będzie się chwilę starał, bo poczuje, że może cię stracić, ale prawdopodobnie potem szybko wróci do "normy".

 

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wyobraz sobie perspektywę dalszego, wspólnego życia. Będziesz skamlec o uwagę? Prosić by szanował Twoje potrzeby? Myślę, że czas zakończyć to. Samo jeżdżenie na noc wiele mówi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Electra napisał:

Wyobraz sobie perspektywę dalszego, wspólnego życia. Będziesz skamlec o uwagę? Prosić by szanował Twoje potrzeby? Myślę, że czas zakończyć to. Samo jeżdżenie na noc wiele mówi...

Zgadzam się. Związek, w którym ludzie nie rozmawiają, nie spędzają ze sobą czasu (poza kontaktem fizycznym - czy to seks czy tylko przytulanie), to związki, w których nie chodzi o partnera, tylko o samego siebie. On nie widzi ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Patka11 napisał:

Cześć dziewczyny, dlugo zastanawiałam się  czy w ogóle dzielić się z kimś moimi problemami, czy napisać tutaj czy nie ale dziś postanowiłam że jednak spróbuje. 

Mam 25 lat i jestem z moim chłopakiem od  czasów gimnazjum. Dzieli na 10 km. Mój problem dotyczy tego że on nigdy nie ma dla mnie czasu, dopiero od kilku tygodni po wielu klotniach przyjeżdża do mnie przed wieczorem (a nie jak dotąd tylko na noc ) bo od paru miesięcy mieszka a raczej tylko śpi u mnie w domu. Mam ogromy żal że jego wcale do mnie nie ciągnie, nie czuje potrzeby spędzania ze mną czasu, oczywiście rozumiem że pracuje ale po pracy jeździ do siebie do domu i tam znajduje sobie zajęcia. A dla mnie nie ma czasu 🙄 ja zawsze dzwonię i proszę  żeby przyjechał wcześniej  i czuję się z tym mega źle bo przecież on sam powinien chcieć być ze mną w wolnym czasie.  Kolejna bardzo smutna dla mnie kwestia to fakt że on ze mną nie rozmawia, nasza rozmowa wieczorami wyglada tak że ja się nagadam nagadam a on odpowie slowo i śpi bo przecież musi wyspać się do pracy. Ja to rozumiem oczywiście ale przecież mam go tylko wtedy na chwilę żeby z nim pogadać🙄 Kilka razy rozstawalismy się głównie dla tego że ja nie chciałam kontynuować tego związku bo czułam się w nim źle, nie rozumiana i totalnie zaniedbana z jego strony.  Ale wracałam bo wtedy kiedy nie byliśmy razem znajdował dla mnie czas, przyjeżdżał bez zapowiedzi i nawet o dziwo ze mną rozmawiał ( dziewczyny może to wyda sie dla Was dziwne ale ja na prawde cieszylam się jak dziecko z kazdych jego wypowiedzi w moją stronę bo było ich tak mało ) i wszystko rozumiał że źle wczesniej postępował. Tylko że ta zmiana trwała tylko do momentu kiedy ja się zgodziłam wrócić do niego. Jak już byliśmy razem to wszystko wracało do starego porzadku, totalna olewka z jego strony. Nie mogłam nigdy liczyć na jego wsparcie czy troskę a jak miałam gorszy humor to on od razu  był 1000  bardziej zły. Lub jakiś problem w rodzinie to nie mogłam mu się pozalic bo przy pierwszej lepszej okazji mi to wywołał że niby się na nim wyladowuje bo mam problemy , a przecież nie tak powinno to wyglądać, powinno się czuć wsparcie tej drugiej osoby. Dodam jeszcze że on jak miał wypadek samochodowy to ja przez wiele miesiecy bylam dla niego oparciem pomagałam na kazdym kroku bo potrzebowal wsparcia zwlaszcza psychicznego. 

Jeszcze jest jedna sprawa, zareczyny a raczej ich brak, wiele razy mówiłam mu jak to dla mnie ważne, nie sam pierścionek a raczrj żeby usłyszeć to od niego że jest pewny i że chce ze mną iść przez to życie. Ale on chyba boi się że po zareczynach cos moglo by się zmienić, że musiał by planować ze mną wspólna przyszłość a tak chyba jest mu poprostu wygodnie... kilka razy mówił mi że będą będą ale minęło już tyle czasu i nic, na samą myśl chce mi się płakać, nawet w tym momencie to już chyba bym ich nie chciała bo czuję że byłyby totalnie wymuszone przeze mnie a  to przeciez nie o to chodzi.

Przepraszam za ewentualne błędy ale to przez nerwy. Dziewczyny kolejny raz czuję się oszukana a także odstawiana przez te lata jak przedmiot na półkę na później bo teraz nie ma dla mnie i naszego zwiazku czasu. Wiem że sama nie jestem idealna i że nie da się tutaj tak ładnie i obiektywnie opisać calej sytuacji ale proszę Was może o jakieś rady   

Związek bez uczuć tak wygląda i czas się ewakuować. Brak szacunku, wspólnych tematu czy chęci wspólnie spędzać wolny czas to według mnie brak jakichkolwiem podstaw aby dalej w tym tkwić, mimo wszystko bądź szczęśliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Skończyć.

Niedojrzały, a skoro to trwa lata i nie ma zmiany, nie dojrzeje.

Po prostu.

Humani z natury są leniwi niestety.

Edytowano przez Santee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, KorpoSzynszyla napisał:

A ile czasu jeszcze planujesz sobie zmarnować?

10 lat to dostatecznie długo by wiedzieć czy chce się kobietę na żonę czy nie.

A ty pierścionka nie masz? To po co czekasz?

Facet cię olewa , jesteś na dalszym miejscu jego rzeczy do zrobienia, nie masz priorytetu w jego życiu 

A seks każdy lubi i każdy ci go może dać ... moze nawet lepszy...

Zastanów się co ty chcesz od życia, od niego, postaw swoje warunki, wyznacz terminy, i pozwól chłopakowi zdecydować czy ich dotrzyma czy szukasz innego ....

Jak teraz przyjdzie z pierścionkiem, to będzie najgorsza rzecz jaka może spotkać autorkę. Da jej złudne poczucie, że mu zależy. Deklaracja pierścionkowa nie zmienia szarej rzeczywistości. Nawet slub nie zmienia. Będą potem żyć w jednym domu i ze sobą nie rozmawiać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Słodki listopad napisał:

Jak teraz przyjdzie z pierścionkiem, to będzie najgorsza rzecz jaka może spotkać autorkę. Da jej złudne poczucie, że mu zależy. Deklaracja pierścionkowa nie zmienia szarej rzeczywistości. Nawet slub nie zmienia. Będą potem żyć w jednym domu i ze sobą nie rozmawiać.

exactly..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak kowliek to zabrzmi, ale może daj mu więcej swobody tzn odetnji się nie nalegaj na spotkania itp nie pisz, żeby był wcześniej. Zobaczysz czy z czasem będzie zauważał, że jest Ciebie mniej i będzie chciał coś zmienić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KorpoSzynszyla napisał:

Gwarantuję że nie będzie pierścionka , nie kupi go, bo to leszcz cienki w uszach, który myśli tylko o sobie ....

On najwyżej rzuci w eter : skoro tak chcesz to sobie rób już ten ślub i mi termin podaj ...

😄 brzmi znajomo ? 

Nie jestem tego taka pewna. Strach przed utratą może go popchnąć. Tyle, że to będzie tylko dalsze zwodzenie dziewczyny, bo nie otrzyma od niego tego czego oczekuje. Facet się nie zmieni, tylko da jej pierścionek, żeby zostało po staremu i żeby nie stracił tego co ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zmiany zawsze są tylko chwilowe. Jeśli przez 10lat nie zmienił dobrowolnie  zachowania to po co miałby to robić skutecznie z przymusu? Zmiana będzie chwilowa, aż opadnie kurz.

Poza tym po co ma zmieniać się na siłę? Zwyczajnie Wam nie po drodze. Co innego mnienaze kompromisy, ustępstwa, a co innego zgrzyt w podstawowych kwestiach, olewanie, brak czasu, uwagi, uczuć, szanowania potrzeb, brak rozmowy itp.

Edytowano przez Electra
  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Patka11 napisał:

Cześć dziewczyny, dlugo zastanawiałam się  czy w ogóle dzielić się z kimś moimi problemami, czy napisać tutaj czy nie ale dziś postanowiłam że jednak spróbuje. 

Mam 25 lat i jestem z moim chłopakiem od  czasów gimnazjum. Dzieli na 10 km. Mój problem dotyczy tego że on nigdy nie ma dla mnie czasu, dopiero od kilku tygodni po wielu klotniach przyjeżdża do mnie przed wieczorem (a nie jak dotąd tylko na noc ) bo od paru miesięcy mieszka a raczej tylko śpi u mnie w domu. Mam ogromy żal że jego wcale do mnie nie ciągnie, nie czuje potrzeby spędzania ze mną czasu, oczywiście rozumiem że pracuje ale po pracy jeździ do siebie do domu i tam znajduje sobie zajęcia. A dla mnie nie ma czasu 🙄 ja zawsze dzwonię i proszę  żeby przyjechał wcześniej  i czuję się z tym mega źle bo przecież on sam powinien chcieć być ze mną w wolnym czasie.  Kolejna bardzo smutna dla mnie kwestia to fakt że on ze mną nie rozmawia, nasza rozmowa wieczorami wyglada tak że ja się nagadam nagadam a on odpowie slowo i śpi bo przecież musi wyspać się do pracy. Ja to rozumiem oczywiście ale przecież mam go tylko wtedy na chwilę żeby z nim pogadać🙄 Kilka razy rozstawalismy się głównie dla tego że ja nie chciałam kontynuować tego związku bo czułam się w nim źle, nie rozumiana i totalnie zaniedbana z jego strony.  Ale wracałam bo wtedy kiedy nie byliśmy razem znajdował dla mnie czas, przyjeżdżał bez zapowiedzi i nawet o dziwo ze mną rozmawiał ( dziewczyny może to wyda sie dla Was dziwne ale ja na prawde cieszylam się jak dziecko z kazdych jego wypowiedzi w moją stronę bo było ich tak mało ) i wszystko rozumiał że źle wczesniej postępował. Tylko że ta zmiana trwała tylko do momentu kiedy ja się zgodziłam wrócić do niego. Jak już byliśmy razem to wszystko wracało do starego porzadku, totalna olewka z jego strony. Nie mogłam nigdy liczyć na jego wsparcie czy troskę a jak miałam gorszy humor to on od razu  był 1000  bardziej zły. Lub jakiś problem w rodzinie to nie mogłam mu się pozalic bo przy pierwszej lepszej okazji mi to wywołał że niby się na nim wyladowuje bo mam problemy , a przecież nie tak powinno to wyglądać, powinno się czuć wsparcie tej drugiej osoby. Dodam jeszcze że on jak miał wypadek samochodowy to ja przez wiele miesiecy bylam dla niego oparciem pomagałam na kazdym kroku bo potrzebowal wsparcia zwlaszcza psychicznego. 

Jeszcze jest jedna sprawa, zareczyny a raczej ich brak, wiele razy mówiłam mu jak to dla mnie ważne, nie sam pierścionek a raczrj żeby usłyszeć to od niego że jest pewny i że chce ze mną iść przez to życie. Ale on chyba boi się że po zareczynach cos moglo by się zmienić, że musiał by planować ze mną wspólna przyszłość a tak chyba jest mu poprostu wygodnie... kilka razy mówił mi że będą będą ale minęło już tyle czasu i nic, na samą myśl chce mi się płakać, nawet w tym momencie to już chyba bym ich nie chciała bo czuję że byłyby totalnie wymuszone przeze mnie a  to przeciez nie o to chodzi.

Przepraszam za ewentualne błędy ale to przez nerwy. Dziewczyny kolejny raz czuję się oszukana a także odstawiana przez te lata jak przedmiot na półkę na później bo teraz nie ma dla mnie i naszego zwiazku czasu. Wiem że sama nie jestem idealna i że nie da się tutaj tak ładnie i obiektywnie opisać calej sytuacji ale proszę Was może o jakieś rady   

Ten związek już się zacuchł. Ile można? Zresztą... w życiu podobno spotykamy kilka "drugich połówek",  więc do roboty!

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję  z całego serca za wszystkie rady. Macie rację że jak nie ma rozmowy i chęci spędzania razem czasu to nie ma podstaw na budowanie szczęśliwego związku 🙁 Tylko tak bardzo mi smutno bo to aż 10 lat...ja chyba cały ten czas łudziłam się że coś się zmieni, że może w końcu on zacznie się trochę bardziej angażować, że wreszcie dotrą do niego moje słowa i będziemy żyć normalne , planować przyszłość , ale tak się nie dzieje...i nawet teraz serce mówi mi żeby dalej mu tłumaczyć i pracować nad nim żeby traktował nasz związek jako ważną sprawę w swoim życiu ☹ to rozum podpowiada że kolejny raz zmiana będzie trwała tylko kilka dni  ☹Dziewczyny boję się że mogę kiedyś z czasem trafić na gorszego faceta, albo że za rok/dwa nie poznam nikogo i będę już sama. I choć nie boję się życia w pojedynkę bo teraz też praktycznie jestem sama 😑 to nie chciałbym tak go spędzić. Nie wiem czy będę kiedyś potrafiła otworzyć się na nowe znajomości bez patrzenia w przeszłość i tego żalu 🙁

Chociaż tutaj mogę się wygadać, dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Patka11 napisał:

teraz też praktycznie jestem sama 😑 to nie chciałbym tak go spędzić

Samotność nie moze zamienić się w desperację. Nigdy nie pakuj się w zwiazek tylko dlatego, że czujesz się osamotniona. Poczekaj aż spotkasz kogoś kto będzie dla Ciebie kimś ważnym i będziesz chciała stworzyć związek z nim, a nie dla samej więzi.

9 minut temu, Patka11 napisał:

Nie wiem czy będę kiedyś potrafiła otworzyć się na nowe znajomości bez patrzenia w przeszłość i tego żalu 🙁

Dlaczego nie? To nie związek jest zły, albo jak to inni mówią miłość. To konkretnie z tym facetem nie wyszło Ci, z tym związek był nienajlepszy, z tym było Ci nie po drodze. Być może jeszcze wiele razy spalisz się, żeby poznać kogoś odpowiedniego, ale zawsze musisz pamiętać, że każdy facet to inny człowiek. Nie uprzedzaj się, nie zakładaj nic z góry. Facet? Nie ważne z kim bym i jakim był wcześniej, to nie było z Tobą. Oboje na nowo, z czystą kartą.
Tylko wtedy to ma sens.

Edytowano przez Electra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.11.2020 o 12:39, Lolka1975 napisał:

 Zakonczyc ten pseudo zeiazek i znalesc faceta ktory bedzie kichal i szanowal i spedzenue z toba czasu nie bedzie dla niego kara. 

z innym za rok czy dwa będzie to samo, chyba że chce ciągle wymieniać ziomków

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
48 minut temu, kasspej napisał:

z innym za rok czy dwa będzie to samo, chyba że chce ciągle wymieniać ziomków

Napisal incel ktorego nie chciala koza...

Nuuu...tos mi zaimponowal glebia przemyslen Wonski teraz...pod wrazeniem jestem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×