Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
adamadamczewski

Czy warto nalegać na terapię małżeńską

Polecane posty

Piszę, bo chyba moje małzeństwo powoli dobiega końca. Jesteśmy ze soba prawie 12 lat, oboje zawsze byliśmy cholerykami. Jak kłocilismy sie to leciały wióry, potem potrafiliśmy życ jakby nigdy nic. Od prawie 2 lat mówię żonie o potrzebie pojścia na terapię małżeńską. Przez te covidy, kwarantanny nasze relacje sie pogorszyly, nie potrafimy już ze sobą normalnie bez krzyku rozmawiac. Nawet czesciowo nie mieszkalismy razem, po powrocie sie staralem byc bardziej spokojny, nie reagowac na zaczepki. Niestety zona nei zmienila sie nic. Dlateto zaczalem nalegac na terapie malzenska gdyz nie chce ciagnac juz takiego malzenstwa ze wzgledu na to ze dzieci patrz na nasze klotnie. MOja zona jest osoba wstydliwa (w stosunku do mnie bardzo odwazna). Brak zgody na terapie tlumaczy tym ze ona nie bedzie sie obcej osobie tlumaczyc ze swojego zycia. Mamy w swoim otoczeniu malzenstwa ktore sa szczesliwe i ktore moglyby nam pomoc - zona oczywiscie nie zgadza sie na zadne rozmowy i porady. Potrafi powiedziec - a co jej moze powiedziec madrego terapeuta, psycholog czy jakakolwiek inna osoba? Pomimo ze sie klocimy, to kocham ją, jednak wydaje mi sie ze ona od kiluk lat jest ze mna tylko z wygody a nie milosci. Mam zatem kluczowe pytanie - czy jezeli ktos kogos kocha i chce ratowac malzenstwo to nie powinien pojsc pomimo wszystko na terapie malzenska, pomimo ze uwaza sie za osobe wstydliwa? Tlumaczylem zonie ze przeciez moze samodzielnie wybrac calkiem obce nam miasto, obca osobe aby ona nam pomogla. Zagrozilem ostatnio rozwodem - odpowiedziala ze moge skladac pozew o rozwod a ona na terapie i tak nie pojdzie. Jestem bliski zlozenia pozwu, bo wydaje mi sie ze jak komus na kims zalezy, na rodzinie, na dzieciach to pojdzie do samego diabla po porade. Czy mam racje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Zapomnialem dodac - wiekszosc naszych klotni dotyczy tego, ze zona relacjonuje swojej siostrze kazda chwile mojego zycia, kazde zdarzenie. Od poczatku potrafi wisiec z nia na telefonie kilka razy dziennie po 15-20 minut. siostra jest jej wyrocznia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, adamadamczewski napisał:

Czy mam racje?

Nie dowiesz się jeśli nie spróbujesz. Siłą jej na terapię nie zaciągniesz. Złożysz pozew to się dowiesz jaka jest prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Masz rację całkowita. Jak komuś zalezy to zrobi wszystko, nawet stanie na rzesach. U mnie było tak, że my nie kłóciliśmy się a właśnie był brak rozmowy, cisza jak makiem zasiał. Terapia to super sprawa, podobno 80% par przechodzi ją pomyślnie, pod warunkiem że obie strony CHCĄ. U mnie (już były) niby się zgadzał na pójście, ale było to totalnie od niechcenia, więc stwierdziłam że szkoda czasu 😞

  • Thanks 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Jak żona nie chce, to walka z wiatrakiem i albo się męczysz i domyślasz przez resztę życia, albo kończ farsę, bo lata uciekną 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pewnie pomyslisz ze jestem niezle pokrecona. Ale sprobuj odnalezc rekolekcje Ks. Piotra Pawlukiewicza.pod tytulem:Damsko -meski Mont Everest, chyba sklada sie z dwoch czesci.Wielu rodzinom, bedacym w takiej lub podobnej sytuacji bardzo pomogl.

Nie zrazaj sie tym ze to ksiadz, to wspanialy kaplan. Polecam calym sercem, postaraj sie zeby Twoja zona tez to slyszala.Pozdrawiam serdecznie.Malzenstwo , warto ratowac za wszelka cene.Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bardzo dobry pomysł! Trzeba posłuchać faceta, który chodzi w ...ence i nie ma pojęcia o małżeństwie. Tak! To najlepsze wyjście. 😀

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
49 minut temu, adamadamczewski napisał:

Zapomnialem dodac - wiekszosc naszych klotni dotyczy tego, ze zona relacjonuje swojej siostrze kazda chwile mojego zycia, kazde zdarzenie. Od poczatku potrafi wisiec z nia na telefonie kilka razy dziennie po 15-20 minut. siostra jest jej wyrocznia

Twoja żona się nie zmieni. To Ty musisz odpuścić i się zmienić. Niech sobie gada z siostrą. Przełam się i zacznij to ignorować. Noe rozumiesz, że siostra jest dla niej ważniejsza niż Ty ? Jesteś tym drugim i musisz się z tym pogodzić.
Krzyczy, wszczyna awanturę, to wyjdź i nawet zamknij się w drugim pokoju i ignoruj ją.
Ty musisz się zmienić, to ona też może się zmieni, a jak nie to się rozejdziecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

I tu sie mylisz! ty nie masz pojecia ile on wie o malzenstwie.Mysle ze bylbys w szoku.Ale pewnie twoja duma i przekonanie ze wszyscy, " czarni " sa be....nie pozwoli Ci na to zeby zainteresowac sie ta Postacia.Nic nie szkodzi, takie masz zdanie, i ja je szanuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, Jack445 napisał:

Twoja żona się nie zmieni. To Ty musisz odpuścić i się zmienić. Niech sobie gada z siostrą. Przełam się i zacznij to ignorować. Noe rozumiesz, że siostra jest dla niej ważniejsza niż Ty ? Jesteś tym drugim i musisz się z tym pogodzić.
Krzyczy, wszczyna awanturę, to wyjdź i nawet zamknij się w drugim pokoju i ignoruj ją.
Ty musisz się zmienić, to ona też może się zmieni, a jak nie to się rozejdziecie.

Probowalem tak ale to biło tylko we mnie. Bo jak uciekalem przed klotnia, zamknalem drzwi w pokoju to je otworzyla i kontyuowala kłótnie 😉 Jej nie zalezy na zlozeniu pozwu, bo moze tak zyc przez nastepne 100 lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, julka.roxi.btslove napisał:

Myślę że robisz co możesz i dobrze robisz, trzeba spróbowac wszystkiego. Rozumiem jej opór ale mimo to ja osobiście bym poszła na jej miejscu ale może nie jestem tak wstydliwa tylko wygadana a ona zupełnie inna, mimo to wg mnie powinna iśc bo co jej zależy? co straci- nic. Najwyżej doopa z tego wyjdzie ale warto spróbować i nie rezygnować po 2-3 spotkaniach tylko parę razy iść, na żadną chorobę nie pomoże lek podany 2 dni trzeba czasu. Ja bym na Twoim miejscu nadal nalegała na to ale nie nalegała dosłownie tylko na spokojnie prosiła, tłumaczyła. Powiedz jej że na rozwód zawsze jest czas, powiedz że jak się nie uda po paru wizytach to możecie to zrobić, powiedz że dzieci liczą że ona się przełamie, że pokaże że jest odważna że ma jaja i że jej na ich dobru zależy a nie tylko na was dwoje bo przeciez pełna rodzina to głównie dobro dzieci, partnerzy moga żyć oddzielnie i byś szczęśliwi ale dzieci potrzebują pełnej rodziny- tak jej powiedz, podaj argument dzieci.

Nie mieszkamy razem od kilku miesięcy, argument dzieci jej nie rusza - widzi w jakim smutku kończy sie ich wizyta u mnie, probowalem wszelkich sposobow na wytlumaczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, julka.roxi.btslove napisał:

Zgadzam się - może najlepszym działaniem będzie wyciszenie się gdy ona atakuje, znam to z własnego domu, mama z ojczymem czasem się tak zetrze że gdy jedno nie ustapi jest burza w szklance wody. Najlepiej wyjść i poczekac godzinę czy ile ona potrzebuje- sam wiesz to najlepiej ile aż ochłonie i wrócić i dopiero nast. dnia podjąć temat awantury o ile jest tego wart w ogóle.

Nie ochłonie po kilu godzinach, wychodziłem nie raz, wracałem było bez zmian

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, na obcejziemi napisał:

I tu sie mylisz! ty nie masz pojecia ile on wie o malzenstwie.Mysle ze bylbys w szoku.Ale pewnie twoja duma i przekonanie ze wszyscy, " czarni " sa be....nie pozwoli Ci na to zeby zainteresowac sie ta Postacia.Nic nie szkodzi, takie masz zdanie, i ja je szanuje.

Ha, ha... Wie tyle ile mu powiedzą. To ten trzeci typ prawdy. 😁

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, adamadamczewski napisał:

Przez te covidy, kwarantanny nasze relacje sie pogorszyly, nie potrafimy już ze sobą normalnie bez krzyku rozmawiac

A co ma do waszych kłótni covid? Wychodzi na to, że część małżeństw jak się prawie nie widuje to żyje im się dobrze, a jak tylko zamknie się ich w domu przez jakiś czas to okazuje się  że nie potrafią ze sobą żyć.  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
10 godzin temu, adamadamczewski napisał:

Zapomnialem dodac - wiekszosc naszych klotni dotyczy tego, ze zona relacjonuje swojej siostrze kazda chwile mojego zycia, kazde zdarzenie. Od poczatku potrafi wisiec z nia na telefonie kilka razy dziennie po 15-20 minut. siostra jest jej wyrocznia

A co ona takiego ma do relacjonowania? Każde zdarzenie? Jesteś aż tak interesującą osobą dla jej siostry?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
55 minut temu, Margo napisał:

A co ona takiego ma do relacjonowania? Każde zdarzenie? Jesteś aż tak interesującą osobą dla jej siostry?

Moja miala identycznie

Edytowano przez uno
Brak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Margo napisał:

A co ma do waszych kłótni covid? Wychodzi na to, że część małżeństw jak się prawie nie widuje to żyje im się dobrze, a jak tylko zamknie się ich w domu przez jakiś czas to okazuje się  że nie potrafią ze sobą żyć.  

Gdyby się chociaż lubili i lubili swoje towarzystwo to Covid nie byłby żadnym problemem... Sprawa ma drugie dno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, adamadamczewski napisał:

 Jej nie zalezy na zlozeniu pozwu, bo moze tak zyc przez nastepne 100 lat

I jest odpowiedź. Nie zmienisz drugiego człowieka. Na szczęście nie mamy takiej magicznej mocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
27 minut temu, Skb napisał:

Gdyby się chociaż lubili i lubili swoje towarzystwo to Covid nie byłby żadnym problemem... Sprawa ma drugie dno.

Dokładnie- nam covid pokrzyżował plany wyjazdowe,  teraz nie można wyskoczyć nawet do restauracji,  itd. Po za tym nie mamy problemu  z pracowaniem razem w jednym salonie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, Margo napisał:

Dokładnie- nam covid pokrzyżował plany wyjazdowe,  teraz nie można wyskoczyć nawet do restauracji,  itd. Po za tym nie mamy problemu  z pracowaniem razem w jednym salonie. 

Litości... W czasie Covidu zjeździłem z Córką pół Dolnego Śląska. Nigdzie nie było żołnierzy z karabinami, nie było też zasieków... Problem jest taki: by chcieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
38 minut temu, uno napisał:

Moja miala identycznie

Ale nie bardzo mogę sobie to wyobrazić.  Czyli co dzwoni do siostry i opowiada, że np mąż wstał o 8, poszedł do łazienki a potem odpalił laptop i pracuje. I taka relacja parę razy dziennie po 15- 20 minut. Moja siostra spytała by się mnie czy przypadkiem nie zwariowalam - zresztą mąż zapewne też by się nad tym zastanawiał. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Skb napisał:

Litości... W czasie Covidu zjeździłem z Córką pół Dolnego Śląska. Nigdzie nie było żołnierzy z karabinami, nie było też zasieków... Problem jest taki: by chcieć.

No my mieliśmy jechać na rocznicę ślubu do Paryża - akurat w tum czasie było to niemożliwe.  Wakacje z dzieciakami tez miały być w innym miejscu.  Nam covid bardzo pokrzyżował plany wyjazdowe. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, adamadamczewski napisał:

Probowalem tak ale to biło tylko we mnie. Bo jak uciekalem przed klotnia, zamknalem drzwi w pokoju to je otworzyla i kontyuowala kłótnie 😉 Jej nie zalezy na zlozeniu pozwu, bo moze tak zyc przez nastepne 100 lat

Znam to...  Moja nie była cholerykiem, tylko ciągle coś ją denerwowało...
Nie zauważałem tego, bo sam czasem też podniosłem głos i często byłem zestresowany pracą, ale kiedy moje dorosłe dzieci zaczęły odnosić się do mnie tak jak żona, czyli drzeć ryja jak coś im nie pasowało, przejrzałem na oczy i w końcu odważyłem się wyprowadzić.
Żona oczywiście uznała, że zdrada, porzucenie rodziny, a prawda taka, że bez niej żyje się o wiele spokojniej.  Kiedyś była inna.

Edytowano przez Jack445

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
20 godzin temu, Margo napisał:

No my mieliśmy jechać na rocznicę ślubu do Paryża - akurat w tum czasie było to niemożliwe.  Wakacje z dzieciakami tez miały być w innym miejscu.  Nam covid bardzo pokrzyżował plany wyjazdowe. 

Życie często zmienia i krzyżuje plany. Trzeba dostosować się do sytuacji i być kreatywnym, a nie płakać nad rozlanym mlekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
13 minut temu, Skb napisał:

Życie często zmienia i krzyżuje plany. Trzeba dostosować się do sytuacji i być kreatywnym, a nie płakać nad rozlanym mlekiem.

Człowieku, a czy ja płacze?  Czy napisanie, że covid pokrzyżował nam plany wyjazdowe świadczy o jakiejś mojej rozpaczy? Jakaś poważna nadinterpretacja tu nastąpiła z twojej strony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Margo napisał:

Człowieku, a czy ja płacze?  Czy napisanie, że covid pokrzyżował nam plany wyjazdowe świadczy o jakiejś mojej rozpaczy? Jakaś poważna nadinterpretacja tu nastąpiła z twojej strony. 

Nie ale wchodzisz w narrację, że z powodu Covida nic się nie da zrobić. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, Jack445 napisał:

Znam to...  Moja nie była cholerykiem, tylko ciągle coś ją denerwowało...
Nie zauważałem tego, bo sam czasem też podniosłem głos i często byłem zestresowany pracą, ale kiedy moje dorosłe dzieci zaczęły odnosić się do mnie tak jak żona, czyli drzeć ryja jak coś im nie pasowało, przejrzałem na oczy i w końcu odważyłem się wyprowadzić.
Żona oczywiście uznała, że zdrada, porzucenie rodziny, a prawda taka, że bez niej żyje się o wiele spokojniej.  Kiedyś była inna.

Widze niestety to samo, dzieci zaczynaja sie do mnie zwracac z podniesionym głosem jak ona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, Skb napisał:

Nie ale wchodzisz w narrację, że z powodu Covida nic się nie da zrobić. 

W którym miejscu? A prawda jest taka, że to z powodu covid nie mogliśmy wyjechać tam gdzie mieliśmy zaplanowane - powinna udawać, że nie wyjechaliśmy z innych powodów? Nie napisałam, że nic nie da się zrobić tylko, że covid pokrzyżował nam plany wyjazdowe i że teraz nie możemy wyskoczyć do restauracji.  Nie ma co dalej drążyć tematu - ja napisałam to co napisałam, a ty zrobiłeś jakaś nadinterpretacja, która mija się z prawdą.  

Edytowano przez Margo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 godzin temu, Margo napisał:

Ale nie bardzo mogę sobie to wyobrazić.  Czyli co dzwoni do siostry i opowiada, że np mąż wstał o 8, poszedł do łazienki a potem odpalił laptop i pracuje. I taka relacja parę razy dziennie po 15- 20 minut. Moja siostra spytała by się mnie czy przypadkiem nie zwariowalam - zresztą mąż zapewne też by się nad tym zastanawiał. 

Ma w sumie 4 siostry i przez caly dzien zdaje relacje co robi, co sie wydarzylo wczoraj, co zlego zrobilem, co zlego zrobila moja siostra matka czy ojciec. Na telefonie spedza duza czesc dnia. Jezeli nie rozmawia glosowo to piszez przez komunikatory, oglada 100x przeslane jej filmy np dotyczace dzieci siostr. Wszystkie siostry sa podobne, ich mezowie to tylko atrapy. Wiele lat przymykalem na to oko bo sam jestem cholerykiem ale ja nie wisze na telefonie caly dzien. Postanowilem cos zmienic tlumaczac proszac, niestety niewiele to dalo. Tak sie uwzialem i zaczalem nalegac na zmiane ze sie wyprowadzila 🙂 Stwierdzila ze za kilka miesiecy wraca do domu rodzinnego 🙂 do siostr 🙂 Teraz postawilem warunek ze albo terapia albo rozwod. NIe mieszkamy od kilku miesiecy razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×