Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Szyszakkk

Czepialski ojciec dorosłego dziecka

Polecane posty

Hej, piszę z taką nietypową sprawą. Otóż jestem już dorosłą kobietą (30 lat), moi rodzice są po burzliwym rozwodzie a ja mieszkam za granicą. Na każdy powrót do Polski bardzo się cieszę, ale od kilku miesięcy zauważyłam, że mojemu tacie tak po 3/4 dniach zaczyna odwalać. Czepia się o wszystko, jest niecierpliwy, jak zadaje mi pytanie to po dwóch zdaniach przestaje słuchać. Muszę bardzo uważać, żeby go nie wyprowadzić z równowagi lub nie zmusić do kolejnego czepialskiego komentarza. Nawet jeśli przyjeżdżam na dłużej to staram się pojechać do znajomych czy wychodzić z domu bo mam wrażenie, że moja obecność go irytuje, a po 3/4 dniach już ode mnie ucieka. Kiedyś spędzaliśmy czas aktywnie, jeździliśmy na basen, na jakieś dobre jedzenie, czy wycieczki, a ostatnie dwa moje przyjazdy doprowadziły mnie już do łez. Pierwszy dzień jestem traktowana jak gość, a po kilku dniach on zaczyna powtórkę z czasów liceum. Ja się staram jak mogę, żeby go zrozumieć i nie siedzieć na głowie, ale przecież to jest mój ojciec i zaraz się znowu nie będziemy widzieć kilka miesięcy. Dlaczego nie może docenić tego czasu i spędzić go ze mną intensywnie? Strasznie mi to siada na psychę i doprowadza do płaczu bo nie rozumiem co robię źle. Już nawet limitowanie dni odwiedzin nic nie daje.. mam wrażenie, że limit się skraca coraz bardziej. Przyjazdy weekendowe nie wchodzą w grę bo przecież zza granicy łatwiej i lepiej finansowo jest mi przyjechać na dłużej. Czasami już podniosę głos i zapytam się czemu jest taki nerwowy, ale on zawsze zaprzecza. Macie podobnie ze swoimi rodzicami? Doradźcie mi coś bo mnie szlag trafi. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Może znajdź sobie fajniejszy sposób na spędzanie czasu niż zwalanie się ojcu na głowę? gość jak ryba po trzech dniach śmierdzi, nawet własne dziecko irytuje bo ma inny styl bycia, inne zwyczaje. odzwyczaił się od bycia ojcem na co dzień i to normalne. tym bardziej jeśli jak piszesz są to dłuższe wizyty, to jemu dezorganizują życie.

Czy on cię w ogóle zaprasza do siebie? Zresztą- co cię tu tak ciągnie? Jedź sobie na wakacje jak  normalni ludzie, a jeśli koniecznie chcesz do Polski to wynajmij sobie apartament, a z ojcem widuj się wtedy kiedy oboje będziecie mieli ochotę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, campania napisał:

Może znajdź sobie fajniejszy sposób na spędzanie czasu niż zwalanie się ojcu na głowę? gość jak ryba po trzech dniach śmierdzi, nawet własne dziecko irytuje bo ma inny styl bycia, inne zwyczaje. odzwyczaił się od bycia ojcem na co dzień i to normalne. tym bardziej jeśli jak piszesz są to dłuższe wizyty, to jemu dezorganizują życie.

Czy on cię w ogóle zaprasza do siebie? Zresztą- co cię tu tak ciągnie? Jedź sobie na wakacje jak  normalni ludzie, a jeśli koniecznie chcesz do Polski to wynajmij sobie apartament, a z ojcem widuj się wtedy kiedy oboje będziecie mieli ochotę.

Nie wierze w to co czytam....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Gość888 napisał:

Nie wierze w to co czytam....

A ja się zgadzam z tamtą wypowiedzią. W 100%. Nie wyobrażam sobie, ze mi się dziecko zwala na głowę regularnie na dłuższy czas. Dorosłe dziecko. Bo akurat ma fazę na odwiedzanie bliskich. I wymaga ode mnie nie wiadomo czego, bo kiedyś razem jeździliśmy na basen i wycieczki.

Ojciec już jest pewnie pod 60tkę, ma swoje przyzwyczajenia i trzeba to uszanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wątpię, że to jest regularnie skoro autorka mieszka za granicą. Gdyby nie przyjeżdżała to byłoby, że wyrodna córka. Nie wiem czy ja żyje w innym świecie, ale i ja odwiedzam swoich rodziców i oni nas. Choć mieszkamy blisko siebie. Mnie ciągnie do nich i ich do nas, do wnuków. I nikt nie mówi tutaj o ciągłym przesiadywaniu czy odwiedzinach. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, Szyszakkk napisał:

Hej, piszę z taką nietypową sprawą. Otóż jestem już dorosłą kobietą (30 lat), moi rodzice są po burzliwym rozwodzie a ja mieszkam za granicą. Na każdy powrót do Polski bardzo się cieszę, ale od kilku miesięcy zauważyłam, że mojemu tacie tak po 3/4 dniach zaczyna odwalać. Czepia się o wszystko, jest niecierpliwy, jak zadaje mi pytanie to po dwóch zdaniach przestaje słuchać. Muszę bardzo uważać, żeby go nie wyprowadzić z równowagi lub nie zmusić do kolejnego czepialskiego komentarza. Nawet jeśli przyjeżdżam na dłużej to staram się pojechać do znajomych czy wychodzić z domu bo mam wrażenie, że moja obecność go irytuje, a po 3/4 dniach już ode mnie ucieka. Kiedyś spędzaliśmy czas aktywnie, jeździliśmy na basen, na jakieś dobre jedzenie, czy wycieczki, a ostatnie dwa moje przyjazdy doprowadziły mnie już do łez. Pierwszy dzień jestem traktowana jak gość, a po kilku dniach on zaczyna powtórkę z czasów liceum. Ja się staram jak mogę, żeby go zrozumieć i nie siedzieć na głowie, ale przecież to jest mój ojciec i zaraz się znowu nie będziemy widzieć kilka miesięcy. Dlaczego nie może docenić tego czasu i spędzić go ze mną intensywnie? Strasznie mi to siada na psychę i doprowadza do płaczu bo nie rozumiem co robię źle. Już nawet limitowanie dni odwiedzin nic nie daje.. mam wrażenie, że limit się skraca coraz bardziej. Przyjazdy weekendowe nie wchodzą w grę bo przecież zza granicy łatwiej i lepiej finansowo jest mi przyjechać na dłużej. Czasami już podniosę głos i zapytam się czemu jest taki nerwowy, ale on zawsze zaprzecza. Macie podobnie ze swoimi rodzicami? Doradźcie mi coś bo mnie szlag trafi. 

Kocham moich rodzicow ale tez mieszkam za granica od lat i traktuje wizyty na takiej samej zasadzie jak gdziekolwiek indziej -po 3 dniach gosc, nawet kochany, podobno zaczyna smierdziec. Wiec jesli jezdzisz na dluzej, to podziel jakos czas - pare dni u taty, pare u znajomych, pare na pozwiedzanie i prawdziwe urlopowanie.

A skoro mowisz ze tato zachowuje sie po kilku dniach jak powtorka z rozrywki ktora mialas w liceum, to moze to po prostu jest jego osobowosc? Kazdy normaly czlowiek ma chyba limit jak dlugo moze byc najlepsza wersja siebie zanim jakis zly nawyk mu sie przypomni.

Edytowano przez Kirinka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie narzucaj się, znasz granice jego tolerancji,kończy temat kiedy widzisz że jego cierpliwisc się kończy, bądź asertywna I tłumacz że nie życzysz sobie takich akcji. Jest jaki jest i najlepiej się z tym pogodzić, bo z wiekiem raczej lepiej nie bedzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 23.12.2021 o 12:43, Gość888 napisał:

Wątpię, że to jest regularnie skoro autorka mieszka za granicą. Gdyby nie przyjeżdżała to byłoby, że wyrodna córka. Nie wiem czy ja żyje w innym świecie, ale i ja odwiedzam swoich rodziców i oni nas. Choć mieszkamy blisko siebie. Mnie ciągnie do nich i ich do nas, do wnuków. 

A jej ojca najwyraźniej NIE ciągnie. I co z tego wynika? 
Wygląda na to, że ojcu przeszkadzają jej dłuższe pobyty, chyba autorka robi coś co go drażni, na co dzień. Może bałagani, może za późno chodzi spać… nie wiem nawet czy ma dosc miejsca?

Mnie to absolutnie nie dziwi. Dodatkowa osoba w domu jest po prostu męcząca na dłuższą metę. Ona nigdzie nie napisała czy ojciec ją zaprasza, być może ona po prostu przyjeżdża…? A on może mieć własne życie, sprawy, może z kimś się spotyka?

ja nie wytrzymałabym nawet dwóch dni u własnej matki. Nie mamy żadnego konfliktu, ale inny tryb życia.  Przykładowo ona chodzi spać o dwudziestej, a wstaje o szóstej. Inaczej prowadzimy dom, ja też nie lubię jak ktoś mi w kuchni robi nie po „mojemu”.

No i wizyty co pare miesięcy na dłużej, „bo nie będą się widzieć”. No i co z tego że nie będą? Wśród dorosłych ludzi, mieszkających daleko to normalne, że rodziców widuje się raz czy dwa razy do roku. 

Przecież urlop nie jest z gumy - czy nie lepiej jechać sobie na wakacje w jakieś fajne miejsce zwiedzić świat a nie ciągle zwalać rodzicom na głowę. Ojciec najwyraźniej nie jest tak stęskniony. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, campania napisał:

A jej ojca najwyraźniej NIE ciągnie. I co z tego wynika? 
Wygląda na to, że ojcu przeszkadzają jej dłuższe pobyty, chyba autorka robi coś co go drażni, na co dzień. Może bałagani, może za późno chodzi spać… nie wiem nawet czy ma dosc miejsca?

Mnie to absolutnie nie dziwi. Dodatkowa osoba w domu jest po prostu męcząca na dłuższą metę. Ona nigdzie nie napisała czy ojciec ją zaprasza, być może ona po prostu przyjeżdża…? A on może mieć własne życie, sprawy, może z kimś się spotyka?

ja nie wytrzymałabym nawet dwóch dni u własnej matki. Nie mamy żadnego konfliktu, ale inny tryb życia.  Przykładowo ona chodzi spać o dwudziestej, a wstaje o szóstej. Inaczej prowadzimy dom, ja też nie lubię jak ktoś mi w kuchni robi nie po „mojemu”.

No i wizyty co pare miesięcy na dłużej, „bo nie będą się widzieć”. No i co z tego że nie będą? Wśród dorosłych ludzi, mieszkających daleko to normalne, że rodziców widuje się raz czy dwa razy do roku. 

Przecież urlop nie jest z gumy - czy nie lepiej jechać sobie na wakacje w jakieś fajne miejsce zwiedzić świat a nie ciągle zwalać rodzicom na głowę. Ojciec najwyraźniej nie jest tak stęskniony. 

Oczywiście rozumiem, że ktoś może czuć i żyć inaczej. Widocznie jesteśmy bardziej rodzinni dlatego mnie to dziwi.  Nie wiem, ale nie wyobrażam sobie, że przyjeżdżają do mnie moje dzieci i idą mieszkać do hotelu. W sytuacji autorki, skoro widzi, że irytuje ojca lepiej w ogóle nie przyjeżdżać, bo po co? Przyjeżdża się w odwiedziny by spędzić czas z rodzicami a nie przesiedzieć go w hotelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

dlatego napisałam że dziwię się że nie pojedzie na normalne wakacje zwalać się ojcu na głowę. W ogóle uważam że to co najmniej dziwne jeśli młodzi ludzie nie mają fajniejszego zajęcia niż siedzenie z rodzicami na urlopie. Już wczesne nastolatki wolą rówieśników. 
No i zrozum że to nie ma nic wspólnego z „rodzinnością”.  To że ktoś mieszka w hotelu oznacza tylko tyle że lubi się czuć swobodnie, a nie że w tej rodzinie coś nie gra. U nas pokutują chore zwyczaje siedzenia na kupie bo to rzekomo oznaka bliskości. Bzdura.

Nie trzeba przyssać się do siebie żeby mieć dobre relacje, nie trzeba deptać sobie po piętach 24 h na dobę. 
Kocham moją córkę ale wspólne mieszkanie jest po prostu męczące. Wolę posiedzieć w knajpie, wyjść razem na miasto, a nie wywracać do góry nogami całe mieszkanie. Może gdybym miała wielki dom byłoby inaczej. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, campania napisał:

dlatego napisałam że dziwię się że nie pojedzie na normalne wakacje zwalać się ojcu na głowę. W ogóle uważam że to co najmniej dziwne jeśli młodzi ludzie nie mają fajniejszego zajęcia niż siedzenie z rodzicami na urlopie. Już wczesne nastolatki wolą rówieśników. 
No i zrozum że to nie ma nic wspólnego z „rodzinnością”.  To że ktoś mieszka w hotelu oznacza tylko tyle że lubi się czuć swobodnie, a nie że w tej rodzinie coś nie gra. U nas pokutują chore zwyczaje siedzenia na kupie bo to rzekomo oznaka bliskości. Bzdura.

Nie trzeba przyssać się do siebie żeby mieć dobre relacje, nie trzeba deptać sobie po piętach 24 h na dobę. 
Kocham moją córkę ale wspólne mieszkanie jest po prostu męczące. Wolę posiedzieć w knajpie, wyjść razem na miasto, a nie wywracać do góry nogami całe mieszkanie. Może gdybym miała wielki dom byłoby inaczej. 

Oczywiście, ze ma dużo wspólnego z rodzinnościa. Jeśli się nie widzi córki czy ojca cały rok to chyba chce się te 4  czy 5 dni spędzić z nim a nie w hotelu. Oczywiście jeśli ma się dobre relacje ze  sobą. Nikt tu nie pisze o przebywaniu ze sobą tygodniami czy miesiącami. Majac takiego ojca jak autorka i takie odczucia oczywiście, że bym nie przyjeżdżała. Po co się pchać, tam gdzie mnie nie  chca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, Gość888 napisał:

Oczywiście rozumiem, że ktoś może czuć i żyć inaczej. Widocznie jesteśmy bardziej rodzinni dlatego mnie to dziwi.  Nie wiem, ale nie wyobrażam sobie, że przyjeżdżają do mnie moje dzieci i idą mieszkać do hotelu. W sytuacji autorki, skoro widzi, że irytuje ojca lepiej w ogóle nie przyjeżdżać, bo po co? Przyjeżdża się w odwiedziny by spędzić czas z rodzicami a nie przesiedzieć go w hotelu.

Moi rodzice przez długi czas mieli tak, że jak ktoś przyjeżdżał, to u nich siedział. Bo tak jak piszesz, wszyscy chcieli ze sobą spędzać czas i takie tam. Jako dziecko dobrze się bawiłam, bo było więcej dzieci, gwar w domu, czasem spaliśmy w ścisku, ale co tam. Po latach mama przyznała, że nienawidziła tych wizyt (oczywiście w tamtych czasach nie można się było przyznać). Opowiadała, że np. niektórzy panowie nie starali się trafiać do wc, użycie szczotki też przechodziło możliwości wielu osób, na mydle wielokrotnie zostawały włosy, brudna wanna. Temu coś spadło albo się rozlało i nie chciało mu się wytrzeć, tamten wytarł brudne palce w obrus, jeden mył ręce, drugi nie bardzo. Jedna ciotka paradowała w staniku i spódnicy, nie miała problemu żeby tak siedzieć przy stole. Ten nie je tego, tamten tamtego, no ale oczywiście co wieczór drineczek. Ciągle ktoś się kręcił, było głośno, dorośli późno się kładli, więc rodzice siedzieli z nimi, dzieciaki wcześnie wstawały, więc mama wstawała z nimi, żeby czegoś nie zbroiły itp itd. Ich rodzice nie, no bo przecież byli w gościach na wakacajach. Mama mówi, że robiła za wieczną kucharkę i sprzątaczkę wc, podłóg, a po wizycie ogrom pościeli do prania. Jak gość siedzi u ciebie nawet do późna, ale idzie spać do hotelu, to odpada ci 3/4 tego problemu.

Moja mama lubi wielogodzinne debaty przy stole, na każdy temat.. Jak przyjedzie na weekend, to da się przeżyć, ale na dłużej to naprawdę ciężko, bo ona ma wolne, a ty musisz rano wstać do pracy... Kiedyś tego nie dostrzegałam, bo jako dziecko byłam z tych debat wyłączona, a teraz już nie jestem. Lubię z nią spędzać czas, ale niekoniecznie codziennie do 1 w nocy.

Edytowano przez monika1908

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
52 minuty temu, Gość888 napisał:

Oczywiście, ze ma dużo wspólnego z rodzinnościa. Jeśli się nie widzi córki czy ojca cały rok to chyba chce się te 4  czy 5 dni spędzić z nim a nie w hotelu. Oczywiście jeśli ma się dobre relacje ze  sobą. Nikt tu nie pisze o przebywaniu ze sobą tygodniami czy miesiącami.

nie stawiaj znaku równości pomiędzy dobrymi relacjami a ciągłym przebywaniem razem. To bzdura.
Można jak najbardziej spędzać razem czas ale trzeba nie siedzieć sobie na głowie 24 h na dobę. U nas utarło się że koniecznie trzeba mieszkać u rodziny, nawet jeśli ta rodzina ma dwa pokoje z kuchnią i trzeba spać na materacu dmuchanym. I obie strony udają że są zachwycone tą bliskością.
 

Dawniej przyjeżdżała do nas na święta rodzina męża i choć dom był duży a ja naprawdę ich lubiłam, to było to dla mnie ogromnie męczące. Bo zamiast usiąść sobie swobodnie z kawą rano czy wywalić się w dresie na kanapie musiałam się jednak nimi zajmować. I zwyczajnie tydzień to był już nadto czasu, żeby się nagadać i nacieszyć. A oni zazwyczaj przyjeżdżali na dwa tygodnie, i szczerze mówiąc mimo całej sympatii marzyłam kiedy wreszcie wyjadą. Bo po prostu nie miałam chwili czasu dla siebie. 

Idzie się do hotelu właśnie dlatego aby te dobre relacje mieć i czerpać frajdę, a nie być umęczonym. Nawet jeśli się spędza tylko noc osobno to daje się oddech gospodarzom. Nie ma kolejki do łazienki, nikt nie gada przy wieczornym filmie, nie trzeba szykować śniadania itd. Win-win. 
 

PS. Ona wyraźnie zaznaczyła że przyjeżdża na dłużej
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, campania napisał:

nie stawiaj znaku równości pomiędzy dobrymi relacjami a ciągłym przebywaniem razem. To bzdura.
Można jak najbardziej spędzać razem czas ale trzeba nie siedzieć sobie na głowie 24 h na dobę. U nas utarło się że koniecznie trzeba mieszkać u rodziny, nawet jeśli ta rodzina ma dwa pokoje z kuchnią i trzeba spać na materacu dmuchanym. I obie strony udają że są zachwycone tą bliskością.
 

Dawniej przyjeżdżała do nas na święta rodzina męża i choć dom był duży a ja naprawdę ich lubiłam, to było to dla mnie ogromnie męczące. Bo zamiast usiąść sobie swobodnie z kawą rano czy wywalić się w dresie na kanapie musiałam się jednak nimi zajmować. I zwyczajnie tydzień to był już nadto czasu, żeby się nagadać i nacieszyć. A oni zazwyczaj przyjeżdżali na dwa tygodnie, i szczerze mówiąc mimo całej sympatii marzyłam kiedy wreszcie wyjadą. Bo po prostu nie miałam chwili czasu dla siebie. 

Idzie się do hotelu właśnie dlatego aby te dobre relacje mieć i czerpać frajdę, a nie być umęczonym. Nawet jeśli się spędza tylko noc osobno to daje się oddech gospodarzom. Nie ma kolejki do łazienki, nikt nie gada przy wieczornym filmie, nie trzeba szykować śniadania itd. Win-win. 
 

PS. Ona wyraźnie zaznaczyła że przyjeżdża na dłużej
 

No oczywiście wizyta rodziny męża zwłaszcza na dłuzej może być uciążliwa, tak samo siostry, kuzynek, ciotek itp. Ale przyznaj, że to coś innego niż wizyta córki w rodzinnym domu. Gdzie powinna czuć się swobodnie i ona i rodzice i nikt nie musi koło niej skakać bo jakby nie było jest u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 28.12.2021 o 22:53, Gość888 napisał:

Ale przyznaj, że to coś innego niż wizyta córki w rodzinnym domu. Gdzie powinna czuć się swobodnie i ona i rodzice i nikt nie musi koło niej skakać bo jakby nie było jest u siebie.

Absolutnie nie jest u siebie. Jest w cudzym domu, nawet jeśli się w nim wychowała. Może jej się wydawać, że nie trzeba jej obsługiwać, ale nie da się NIE absorbować swoją osobą gospodarza. jest to dokładnie wszystko jedno czy to córka czy szwagierka, bo każda z nich jest dodatkową osobą w domu, która na jakiś czas wywraca normalne życie do góry nogami. I w każdym przypadku po kilku dniach będzie to męczące. No chyba że ktoś ma pałac i służbę.
A ona pisała że rodzice są po rozwodzie więc wcale nie jest oczywiste że to jej dom rodzinny. No i że przyjeżdża na dłużej. 

A może ojciec się z kimś spotyka? I nie chce się tym afiszować przed córką . Przecież to nie jest zgrzybiały starzec tylko facet 50+, dziwne byłoby gdyby był sam. 
 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×