Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Dziewczyny, czy też macie problem ze swoimi dziećmi? Mój 8 latek jest bardzo mądry, jeden z najlepszych uczniów w klasie. Kłopot w tym, że jest w domu jest bardzo oprny na wszelkie normy. Mówię :Umyj zęby, a on, że zaraz, że za chwilę no i jak bym się nie wydarla, to chyba nigdy by nie umył. Pytam, czy ma coś zadane, mówi, że tak, więc jest to samo, gdy mówię, żeby odrobił :zaraz, za chwilę. Potem pytam, czy jest spakowany, a on, że tak. A rano biega i szuka książek przed wyjściem do szkoły. Dzisiaj zapomniał wziąć kilka naklejek, które mu były potrzebne, a wczoraj prosiłam go by po wycięciu ich włożył do książki, to nie zapomni. Oczywiście położył a półce. Widziałam wczoraj, ale już nie przypominałam mu, już nie mam siły. Dziś poszedł bez tych naklejek. Wcześniej, gdy był mniejszy miał manię zostawiac otwarte szafki, nigdy nie zamykał. Nie odkłada rzeczy na miejsce, ciągle tylko zaraz, za chwilę. No szlag mnie trafia na miejscu. Notorycznie nie zakręca pasty. Jak się wydarlam to zaczął nakładać zakrętkę, ale już nie zakręcił. Nie mam już sił, weźmie nóż, bo coś tam masterkuje i zostawi na biurku, a mam jeszcze dwulatka, który tym nożem się później bawi. Ostatnio znalazłam w odstępie 4 dni 3 igly na podłodze w ich pokoju. Oczywiście to nie on, on nic nie wie. Nie mam pojęcia po co mu były, ale nawet nie pofatygował się, by je schować z powrotem. Już jestem na skraju. Mam ochotę po prostu mu porządnie wlac, bo prosić, tłumaczyć i grozić już nie mam siły. Czy wasze dzieci tez takie są??? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A ja nie uważam, że trzeba pocierpieć 

Trzeba mu po pierwsze wytłumaczyć, dlaczego oczekujesz konkretnego zachowania, a po drugue trzeba mu pozwolić na ponoszenie konsekwencji swojego działania.

Plus co on robi, kiedy mówi, że za chwilę? Czym jest wtedy zajęty?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 godziny temu, SolAngelica napisał:

Dziewczyny, czy też macie problem ze swoimi dziećmi? Mój 8 latek jest bardzo mądry, jeden z najlepszych uczniów w klasie. Kłopot w tym, że jest w domu jest bardzo oprny na wszelkie normy. Mówię :Umyj zęby, a on, że zaraz, że za chwilę no i jak bym się nie wydarla, to chyba nigdy by nie umył. Pytam, czy ma coś zadane, mówi, że tak, więc jest to samo, gdy mówię, żeby odrobił :zaraz, za chwilę. Potem pytam, czy jest spakowany, a on, że tak. A rano biega i szuka książek przed wyjściem do szkoły. Dzisiaj zapomniał wziąć kilka naklejek, które mu były potrzebne, a wczoraj prosiłam go by po wycięciu ich włożył do książki, to nie zapomni. Oczywiście położył a półce. Widziałam wczoraj, ale już nie przypominałam mu, już nie mam siły. Dziś poszedł bez tych naklejek. Wcześniej, gdy był mniejszy miał manię zostawiac otwarte szafki, nigdy nie zamykał. Nie odkłada rzeczy na miejsce, ciągle tylko zaraz, za chwilę. No szlag mnie trafia na miejscu. Notorycznie nie zakręca pasty. Jak się wydarlam to zaczął nakładać zakrętkę, ale już nie zakręcił. Nie mam już sił, weźmie nóż, bo coś tam masterkuje i zostawi na biurku, a mam jeszcze dwulatka, który tym nożem się później bawi. Ostatnio znalazłam w odstępie 4 dni 3 igly na podłodze w ich pokoju. Oczywiście to nie on, on nic nie wie. Nie mam pojęcia po co mu były, ale nawet nie pofatygował się, by je schować z powrotem. Już jestem na skraju. Mam ochotę po prostu mu porządnie wlac, bo prosić, tłumaczyć i grozić już nie mam siły. Czy wasze dzieci tez takie są??? 

Jeśli coś cie niepokoi może warto udać się do poradni psychologiczno pedagogicznej? Taka placówka znajduje się w każdym mieście 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to nie kwestia charakteru. Moj partner ma 30 lat, a do tej pory nie posprząta po sobie jak po prostu sie nie wydrę. Jak je to ciężko mu naczynia wrzucić do zlewu. Nie wspomnę żeby je już umył. Skarpetki w butach, ewentualnie pod łóżkiem, tak samo z majtkami. Jak się goli to też muszę wrzeszczeć żeby po sobie posprzątał. I to nie kwestia wychowania, bo teściowa zawsze goniła, żeby po sobie wszyscy sprzątali. To kwestia charakteru, plus lenistwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czytając tytuł myślałam, że dziecko ma jakieś napady agresji, wyzywa czy coś podobnego. Widząc swoje dzieci (choć jeszcze młodsze) i obserwując dzieci znajomych w wieku 8 lat to chyba normalne 😄 . Pamiętam, że ja też taka byłam i to długo, a teraz musze mieć wszystko dopięte na ostatni guzik.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi. Mam nadzieję, że macie rację i syn wyrośnie, ale ja chyba za ten czas z nerwów padnę. 😉 Kiedyś byłam z nim u psychologa kilka razy, bo syn jest strasznie ruchliwy. I bardzo często robił sobie krzywdę i nie uczył się na błędach, straszny roztrzepaniec. Ale psycholog nie stwierdziła nic niepokojącego. Syn potrafi się zachować, jeśli sytuacja tego wymaga. Problem tkwi w tym, że nie wiem, jak to określić, byście zrozumiały-że tak jakby nie pamiętał, co do niego się mówiło kilka minut temu i robi to samo, na co przed chwilą się zwracało uwagę, by nie robił. Dwa tygodnie temu stanął na krzesło obrotowe, pociagnal szafę za drzwi, która poleciała na komodę z akwarium. 60l wody pływało mi po panelach, ryby po korytarzu podskakiwały, a on latał i zbierał ryby z rozwalonym palcem, pełno krwi i wrzeszczał, że tata go chyba zabije (ryby były taty). No i jakieś 1000zl poszło... Nie wspomnę o zarysowanej szafie i komodzie, z której zeszła okleina.... A wczoraj dzwoniła pielęgniarka, bo ktoś mu w szkole palca przytrzasnal. Twierdziła, że raczej mu nic poważnego nie jest, ale żeby lepiej pojechać do lekarza i prześwietlić. Palec spuchnięty i nie mógł ruszać, ale na szczęście okazało się, że nie był złamany tylko zwichnięty, ale po drodze chciał już jechać na lodowisko... Brak słów. Dawno temu też tu pisałam. Mój wątek to: mam potwora a nie dziecko 🙂 jak ktoś chce, to może poczytać, żeby lepiej się zorientować w mojej sytuacji. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Foko Loko napisał:

A ja nie uważam, że trzeba pocierpieć 

Trzeba mu po pierwsze wytłumaczyć, dlaczego oczekujesz konkretnego zachowania, a po drugue trzeba mu pozwolić na ponoszenie konsekwencji swojego działania.

Plus co on robi, kiedy mówi, że za chwilę? Czym jest wtedy zajęty?

Przyłączam się do pytania. Dlaczego po słowach za chwilę nie powiesz że teraz i nie przypilnujesz aby syn to zrobił? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Najczęściej to leży na kanapie albo w pokoju u siebie. Nie robi wtedy nic konkretnego. Położy się i wściekają się z młodszym synem, aż dostaję szału. Więc gdy już nie mogę wytrzymać to mówię by już szedł się myć, jesc kolacje, itd. A on, że zaraz, chwilą, minuta, no już... Itd. I nie poszedłby dopóki się nie rozedre na całe gardlo. I tak za każdym razem. To samo jest z lekcjami. No już mam dość tego smierdzacego lenia. Nie powiem, nieraz sam z siebie sprzątnie pokój, łazienkę, ale coraz rzadziej. Coraz częściej muszę krzyknąć, by cokolwiek zrobił. Na szczęście jest bardzo bystry, jest jednym z najlepszych uczniów w klasie, jeśli nie najlepszym. Osobiście mi to powiedziała nauczycielka. Większych kłopotów z nim nie ma, tylko że jest gadatliwy i nieraz się wierci w klasie. Ale ogólnie potrafi wysiedzieć np. w kościele. Kiedyś był z tym większy problem, ale był mniejszy, więc z niektórych rzeczy wyrósł. Tylko to jego roztargnienie.... Ostatnio zachęcam go do czytania, jest dość oporny, ale znalazł w bibliotece książki o tematyce, która go interesuje i wypożyczył kilka i, o dziwo, czyta. To nic, że to o wampirach (książki zgodne z wiekiem, nie żadne horrory), grunt, by czytał. Więc to nie żadne ADHD, które dawno temu podejrzewaliśmy. No ale juz ręce opadają... Straszna wierci ... z niego. A najgorsze, że młodszy syn wcale nie będzie inny, bo wszędzie go pełno. 😬

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 godzin temu, Foko Loko napisał:

A ja nie uważam, że trzeba pocierpieć 

Trzeba mu po pierwsze wytłumaczyć, dlaczego oczekujesz konkretnego zachowania, a po drugue trzeba mu pozwolić na ponoszenie konsekwencji swojego działania.

Plus co on robi, kiedy mówi, że za chwilę? Czym jest wtedy zajęty?

Wydaje mi sie że ponoszenie konsekwencji swoich działań w przypadku dziecka równa się wszystkie konsekwencje spadają na rodzica. Mam dzieci z podobnym charakterem i zwykle tak to się kończy. Przykłady? Córka nie chce ubrać kurtki jak wychodzimy do przedszkola (lub w inny sposób się wychlodzi) bo ma jakieś widzimisię- efekt- jest chora i muszę pracować zdalnie razem z jeczacym, chorym znudzonym dzieckiem co jest mega wyczerpujące. Żadne wnioski nie wyciągnięte - bo chce i juz. Trzeba do niektórych rzeczy zmusić bo tak by było na okrągło. Dzieci narobia bałaganu - muszę sprzątać bo inaczej jest syf. Metody typu "wyrzuce co nie sprzatniete" Kończą się tak że i tak nie sprzatna tylko miesiąc codziennie( nie przesadzam) będą płakać w sposób jeczacy za wyrzucona zabawka ale sprzątać nie będą. Wszelkie rozmowy, namowy zachęty nie działają bo próbuje tłumaczyć i rozmawiać non stop odkąd były w stanie cokolwiek zrozumieć

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moi podobnie. Musze pilnować i zwracać uwagę po kilka razy. Takie są już dzieci. Starszy jest bardziej ułożony, choć zdarzyło mu się już mieć 3 msc kary na ekrany i wie ze jak przegnie to dostanie znów karę. 

Mlodszy ma spektrum autyzmu i jest złotym dzieckiem ale bajzel robi wokół niesamowity i nie ma opcji by posłuchał kiedy się go prosi o sprzatanie, poskładanie czy odłożenie na miejsce. Nie ma takiej funkcji. Pomoże kiedy ja sprzątam, ale sam nigdy. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Krzyk nie jest rozwiązaniem. Ale konsekwencje niektórych zachowań może odczuć. 

Ja bym jednak spróbowała innego psychologa 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, PrzegrywPolskiPiwniczny napisał:

A nie daj Boże jak się urodzi niepełnosprawne. Wtedy już umarłaś za życia 

Przestań, bo ranisz tysiące rodziców na świecie, którzy mają niepełnosprawne dzieci. Oczywiście, że rodzic wtedy nie ma swojego życia, ale są rzeczy, których nie powinno się ot tak podnosić na forum, jeśli nie zmierza to do poprawy życia tych dzieci i rodziców. Każdy ogarnięty człowiek o tym wie i nie trzeba tego pisać.

Dzieki dziewczyny, trochę mi ulżyło. Jeszcze żeby syn wyciągał konsekwencje, gdy zrobi sobie krzywdey, ale gdzie tam. Z tego krzesła obrotowego spadł już kilka razy, raz o mało nie rozwalił głowy o róg biurka, milimetry decydowały. I myśleliśmy, że w końcu dostał nauczkę. No ale gdzie tam. Musiał wejść jeszcze raz i tym razem zdemolował pół pokoju. Cud, że panele nie popuchly, czego nie można powiedzieć o meblach, nie wspominając rozbitego akwarium i rozwalonej ręki. Akurat mąż był wtedy na zakupach, ja z młodszym synem miałam już iść do łazienki, by go kąpać., a tu starszy zdemolował pokój... Dziewczyny, żebyście widziały... Nie wiedziałam, czy opatrywac rękę syna, czy łapać ryby, czy zbierać wodę z podłogi, czy podnosić szafę, która oparła się o komodę i potłukła akwarium (na szczęście, bo mogła przygnieść tego nicponia). A jak na złość na szafie leżały w segregatorach ważne dokumenty... Mniejszy był już rozebrany, więc ślizgał się po podłodze, aż stłukł głowę. Całe szczęście, że akurat przyszedł brat męża z synem, to pomogli mi ogarnąć chaos., bo bym chyba siadła pośrodku tego bajzlu i płakała. Mąż, gdy wrócił to najgorsze było opanowane (woda z podłogi), ale i tak do 10 w nocy siedzieliśmy i sprzątaliśmy. W sumie to dobrze, bo gdyby był w domu to chyba by wlał synowi za takie coś. Ja, zanim przyjechał, to zaparzyłam mu podwójna melisę 😆 a i tak powiedział, że prędzej by się spodziewał, że Putin pierd... nie w nasz dom bombę, niż że syn przewali szafę na akwarium... 😉 No i jeszcze wczoraj ten palec. Mam 31 lat, ale mam już się skronie. O, a właśnie mniejszy syn walnął starszego moją szczotka do włosów, a ten oddał rzucając mocno i nie trafiając. Trafił w szafkę i szczotka się połamała. Nie wytrzymałam i wlałam mu kilka kapci z rozkazem, że natychmiast idzie się myć i spać. O dziwo, posłuchał, bo chyba wie, że przegiął. Leży już w łóżku. Ufff, ja chyba 40tki nie dożyję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, SolAngelica napisał:

Przestań, bo ranisz tysiące rodziców na świecie, którzy mają niepełnosprawne dzieci. Oczywiście, że rodzic wtedy nie ma swojego życia, ale są rzeczy, których nie powinno się ot tak podnosić na forum, jeśli nie zmierza to do poprawy życia tych dzieci i rodziców. Każdy ogarnięty człowiek o tym wie i nie trzeba tego pisać.

Dzieki dziewczyny, trochę mi ulżyło. Jeszcze żeby syn wyciągał konsekwencje, gdy zrobi sobie krzywdey, ale gdzie tam. Z tego krzesła obrotowego spadł już kilka razy, raz o mało nie rozwalił głowy o róg biurka, milimetry decydowały. I myśleliśmy, że w końcu dostał nauczkę. No ale gdzie tam. Musiał wejść jeszcze raz i tym razem zdemolował pół pokoju. Cud, że panele nie popuchly, czego nie można powiedzieć o meblach, nie wspominając rozbitego akwarium i rozwalonej ręki. Akurat mąż był wtedy na zakupach, ja z młodszym synem miałam już iść do łazienki, by go kąpać., a tu starszy zdemolował pokój... Dziewczyny, żebyście widziały... Nie wiedziałam, czy opatrywac rękę syna, czy łapać ryby, czy zbierać wodę z podłogi, czy podnosić szafę, która oparła się o komodę i potłukła akwarium (na szczęście, bo mogła przygnieść tego nicponia). A jak na złość na szafie leżały w segregatorach ważne dokumenty... Mniejszy był już rozebrany, więc ślizgał się po podłodze, aż stłukł głowę. Całe szczęście, że akurat przyszedł brat męża z synem, to pomogli mi ogarnąć chaos., bo bym chyba siadła pośrodku tego bajzlu i płakała. Mąż, gdy wrócił to najgorsze było opanowane (woda z podłogi), ale i tak do 10 w nocy siedzieliśmy i sprzątaliśmy. W sumie to dobrze, bo gdyby był w domu to chyba by wlał synowi za takie coś. Ja, zanim przyjechał, to zaparzyłam mu podwójna melisę 😆 a i tak powiedział, że prędzej by się spodziewał, że Putin pierd... nie w nasz dom bombę, niż że syn przewali szafę na akwarium... 😉 No i jeszcze wczoraj ten palec. Mam 31 lat, ale mam już się skronie. O, a właśnie mniejszy syn walnął starszego moją szczotka do włosów, a ten oddał rzucając mocno i nie trafiając. Trafił w szafkę i szczotka się połamała. Nie wytrzymałam i wlałam mu kilka kapci z rozkazem, że natychmiast idzie się myć i spać. O dziwo, posłuchał, bo chyba wie, że przegiął. Leży już w łóżku. Ufff, ja chyba 40tki nie dożyję. 

Piszę, co myślę. Sama zresztą potwierdziłaś, że nie mają życia. Syn może jakiś nadpobudliwy ponad miarę. Tak czy inaczej współczuję i życzę cierpliwości. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ale wiesz, że i krzyk i wlanie mu to pokazanie mu swojej bezsilności?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiem o tym. I szczerze to nie rozumiem dlaczego rodzic nie ma prawa nigdy pokazać, że jest bezsilny. Nie jesteśmy robotami. Dzieci potrafią sprawić, że naprawdę człowiek jest bezsilny, potrafią doprowadzić do placzu, do ostateczności. Powiem Wam, że jeśli mój syn zobaczyl u mnie łzy (a zdarzało się) to odpuszczał, robił wtedy to, co mu mówiłam, by zrobił, bez dyskusji, bo wiedział, że przegiął. Inaczej mogę tłumaczyć, prosić, błagać, a on, że zaraz, że za chwilę. I ile można tak mówić? Dzień w dzień? Logiczne, że święty by nie wytrzymał. No i jak się wydrę, to w końcu pójdzie i umyję te zęby (teraz Chociaż myje, bo był czas, że tylko wodę odkręcał w kranie). A tak to bym siedziała, tłumaczyła godzinę i tylko się gorzej dnerwowala. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A może zamiast mu rozkazywać i prosić go to może zróbcie jakąś czynność razem wspólnie np prosisz syna żeby umył zęby, umyj razem z nim prosisz go żeby spakował się do szkoły, przeczytaj mu plan lekcji i powiedz jakie książki ma spakować a on spakuje do plecaka. Dziecko bierze przyklad od rodzica nie mówię żebyś codziennie stała z nim w łazience i myła zęby ośmiolatek to już duży chłopiec zrobisz z nim jakąś czynnosc wspólnie kilka razy i młody się nauczy potem bedzie to robił automatycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, SolAngelica napisał:

Wiem o tym. I szczerze to nie rozumiem dlaczego rodzic nie ma prawa nigdy pokazać, że jest bezsilny. Nie jesteśmy robotami. Dzieci potrafią sprawić, że naprawdę człowiek jest bezsilny, potrafią doprowadzić do placzu, do ostateczności. Powiem Wam, że jeśli mój syn zobaczyl u mnie łzy (a zdarzało się) to odpuszczał, robił wtedy to, co mu mówiłam, by zrobił, bez dyskusji, bo wiedział, że przegiął. Inaczej mogę tłumaczyć, prosić, błagać, a on, że zaraz, że za chwilę. I ile można tak mówić? Dzień w dzień? Logiczne, że święty by nie wytrzymał. No i jak się wydrę, to w końcu pójdzie i umyję te zęby (teraz Chociaż myje, bo był czas, że tylko wodę odkręcał w kranie). A tak to bym siedziała, tłumaczyła godzinę i tylko się gorzej dnerwowala. 

Bo bezsilność można pokazać na innt sposób niż przemocą. A krzyki i bicie to przemoc. Nawet kapciem. Z dzieckiem się rozmawia nie na zasadzie tlumaczenia i rozkazu. Może pora wypracować kompromis? Zapytałaś go kiedykolwiek czemu on się tak zachowuje? Próbowałaś zmienić psychologa na takiego, który z nim po prostu będzue rozmawiał?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Pytałam, to wzruszał ramionami tylko. Młodszy, jak tylko powiem, że idziemy myć zęby to leci pędem do łazienki. Starszy ma plan przyklejony na ścianie i wie, jakie ma lekcje. I tak zostawia przeważnie książki w szkole. Nieraz po prostu musi coś przynieść, np. przedwczoraj swoje zdjęcia, więc mówię, żeby sobie włożył do jakiejś książki do plecaka to nie zapomni. To on najpierw wyciągnął je z albumu i na moją podpowiedź położył u nas na komodę w sypialni, jak powtórzyłam, to poszedł i położył u siebie na szafce, ale do tej pieprzonej książki i do plecaka nie schował. I tak że wszystkim. Proszę, tłumaczę, jak kulą w płot, gdy mówię po cichu. Będzie dyskutował dotąd, aż mnie krew zaleje. O byle pierdółki będzie się kłócił godzinę. Wszystko zaraz, potem, za chwilę... Przed chwilą, zanim poszedł spać, to siedział przy biurku i jeszcze coś rysował. Zostawił potem porozwalane kredki na biurku, chipsy marchewkowe, itd. Mówię, że ma sprzątnąć, to było oczywoscie: o Boże! I niektóre kredki powkładał do pudełka, a niektóre powrzucał luzem do szafki, bo mu się nie chciało ukladac. 

Psycholog z nim rozmawiała. Obserwowała, czy nie ma żadnych zaburzeń. Nie ma. Serio, jako chce potrafi się zachować. Ze szkoły nie ma skarg, nauczyciele go lubią, wiele rzeczy mu każą robić, bo jest bystry typu pójście na ksero, ustawienie tablicy dotykowej, roznoszenie mleka dzieciom, itd. Dzieci również go zapraszają na urodziny, matki przywożą nieraz swoje dzieci do niego, on też jest zapraszany do kolegów... I każdy go chwali. Ze miły, uczynny, mówi dzień dobry. Tylko w domu zmiana o 180 stopni. Ale taki był od małego. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
22 minuty temu, SolAngelica napisał:

Wiem o tym. I szczerze to nie rozumiem dlaczego rodzic nie ma prawa nigdy pokazać, że jest bezsilny. Nie jesteśmy robotami. Dzieci potrafią sprawić, że naprawdę człowiek jest bezsilny, potrafią doprowadzić do placzu, do ostateczności. Powiem Wam, że jeśli mój syn zobaczyl u mnie łzy (a zdarzało się) to odpuszczał, robił wtedy to, co mu mówiłam, by zrobił, bez dyskusji, bo wiedział, że przegiął. Inaczej mogę tłumaczyć, prosić, błagać, a on, że zaraz, że za chwilę. I ile można tak mówić? Dzień w dzień? Logiczne, że święty by nie wytrzymał. No i jak się wydrę, to w końcu pójdzie i umyję te zęby (teraz Chociaż myje, bo był czas, że tylko wodę odkręcał w kranie). A tak to bym siedziała, tłumaczyła godzinę i tylko się gorzej dnerwowala. 

To chyba mamy dzieci spokrewnione;) 😉 moje dziewczyny mają podobnie. Starsza akrobatka od malenkosci. Teraz oglądając bajkę robi na kanapie wygibasy w tym stanie na głowie ( dosłownie). Od wygibasów już nie raz zrobiła sobie kuku - niestety bez żadnych wniosków. Ogólnie podobne akcje co Ty, autorko. Codziennie mam walkę o mycie zębów, ubieranie sie. Dodatkowo wymuszanie słodyczy to standard- mogłyby jest zamiast obiadu, kolacji i śniadania w ilościach nieograniczonych. Raczej kupuje w małych ilościach i jak się skończy i chcą więcej to mówię że po to trzeba iść do sklepu i muszą iść że mną to od razu się odechciewa;) Jeszcze wspomnę że mimo to że wstają ok. 6:30 w normalny dzień jak my z mężem do pracy a dzieci do przedszkola to idą spać ok 22 - już próbowałam metod na wymęczenie na placu zabaw( też idą spać o 22 tylko z ta różnica że od 19 jęczą i są rozdrażnione) i na rytuały czytania ale nic nie działa;) 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Zapytałaś go kiedykolwiek czemu on się tak zachowuje" Ja się mojej 7 latki pytałam ale mi odpowiedziała że tak jej pasuje albo "bo tak"  Bo jej się nie chce. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, SolAngelica napisał:

Pytałam, to wzruszał ramionami tylko. Młodszy, jak tylko powiem, że idziemy myć zęby to leci pędem do łazienki. Starszy ma plan przyklejony na ścianie i wie, jakie ma lekcje. I tak zostawia przeważnie książki w szkole. Nieraz po prostu musi coś przynieść, np. przedwczoraj swoje zdjęcia, więc mówię, żeby sobie włożył do jakiejś książki do plecaka to nie zapomni. To on najpierw wyciągnął je z albumu i na moją podpowiedź położył u nas na komodę w sypialni, jak powtórzyłam, to poszedł i położył u siebie na szafce, ale do tej pieprzonej książki i do plecaka nie schował. I tak że wszystkim. Proszę, tłumaczę, jak kulą w płot, gdy mówię po cichu. Będzie dyskutował dotąd, aż mnie krew zaleje. O byle pierdółki będzie się kłócił godzinę. Wszystko zaraz, potem, za chwilę... Przed chwilą, zanim poszedł spać, to siedział przy biurku i jeszcze coś rysował. Zostawił potem porozwalane kredki na biurku, chipsy marchewkowe, itd. Mówię, że ma sprzątnąć, to było oczywoscie: o Boże! I niektóre kredki powkładał do pudełka, a niektóre powrzucał luzem do szafki, bo mu się nie chciało ukladac. 

Psycholog z nim rozmawiała. Obserwowała, czy nie ma żadnych zaburzeń. Nie ma. Serio, jako chce potrafi się zachować. Ze szkoły nie ma skarg, nauczyciele go lubią, wiele rzeczy mu każą robić, bo jest bystry typu pójście na ksero, ustawienie tablicy dotykowej, roznoszenie mleka dzieciom, itd. Dzieci również go zapraszają na urodziny, matki przywożą nieraz swoje dzieci do niego, on też jest zapraszany do kolegów... I każdy go chwali. Ze miły, uczynny, mówi dzień dobry. Tylko w domu zmiana o 180 stopni. Ale taki był od małego. 

Moim zdaniem zbierasz to, co zasiałaś. Dzieciak wie, że może robić to, co chce, bo nie ponosi żadnych konsekwencji. Nie zapakował zdjęcia do szkoły? To nie weźmie. Nie odrobi lekcji? To dostanie minusa. Nie umyje zębów? Pamiętaj o kontrolach u dentysty i zobaczy sztbko skutki. Naprawdę nie musisz nad nim stać i mu mówić, on po razie rozumie. Tylko nie robi, bo nie chce. Więc niech to, że czegoś nie zrobi, ma konsekwencje. Ma kieszonkowe? Zacznij dawać. Jak coś rozwali to mu pokażesz finansowe konsekwencje jego działania. Musisz w końcu zacząć swoje dziecko wychowywać, skoro póki co to jedyne co robisz to krzyczysz, płaczesz i bijesz.

2 minuty temu, Kitsune napisał:

"Zapytałaś go kiedykolwiek czemu on się tak zachowuje" Ja się mojej 7 latki pytałam ale mi odpowiedziała że tak jej pasuje albo "bo tak"  Bo jej się nie chce. 

To warto pociągnąć temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dorastanie bywa niełatwym procesem. Jednak dzieci są bardzo mądre, to doskonali partnerzy do rozmów, dyskusji. Zadają pytania, są ciekawe otaczającego ich świata, chcą się rozwijać i spełniać swoje pasje i marzenia. Przykład dorastającego chłopca o imieniu Waldek (Maciej Karaś) został przedstawiony w nowym filmie familijnym "Za duży na bajki". Bohater mimo wielu trudności, nieporozumień, po rozmowie z dziadkiem (Andrzej Grabowski) oraz wsparciu najbliższych wraca na drogę do osiągniecia wyznaczonego celu i spełnia swoje marzenie. Premiera filmu już 18.03.2022. #DzieciMajaMoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ech, skąd ja to znam. To zmęczenie, pragnienie by pobyć chociaż jeden jedyny dzień w tygodniu samemu, bez kłótni o mycie, ubieranie. Moj syn chociaż jakoś bardzo nie wymyśla z ubraniami. Zakłada to, co mu przygotuje. Samo ubieranie trwa zazwyczaj dobre 10 min, bo spodnie zakłada leżąc na łóżku, nie chce się wstać. Hitem było, gdy zszedł z łóżka piętrowego (śpi na górze), wziął ubrania i zasuwał z powrotem na górę, by na leżąco założyć spodnie... Teraz chodzi do mojej sypialni, tam się kładzie i ubiera. Rano żadną siła nie mogę go zmusić, by myl zęby, tylko wieczorem po długich bataliach. Jeśli chodzi o słodycze, to staram się ograniczać, aczkolwiek syn ma dobry apetyt. Uwielbia schabowe, mielone lubi, ruskie, ziemniaki, ryż, kasze gryczaną z sosem, ogórki konserwowe barszcz biały i czerwony, Żurek, flaki, pomidorówka, rosół, aczkolwiek większość zup odcedza, np. kapuśniak. Lubi kluski z serem i skwarkami, pomidory, ogórki, sałatkę z kapusty i marchewki, zsiadłe mleko, jajecznicę (koniecznie z podsmażana wędlina i ketchupem), parówki, makrele w pomidorach, rybę smażona, kaszankę, wszelkie owoce, typu jabłka, gruszki, arbuzy, truskawki, śliwki, orzechy. Razem z młodszym piją na codzień wodę przefiltrowaną, lubią miętę, melisę, lipę, czasem herbatę piją, od czasu do czasu, ale rzadko colę, czy sok typu tymbark.. Nie narzekam na ich apetyty, młodszy nieraz zje więcej od starszego, obaj nie są grubi, chociaż starszy teraz nieco przytył, ale raczej że względu na pandemie, mniejsza aktywność fizyczna w szkole. Teraz u nich na sali są rozlokowani Ukraincy, więc tego ruchu mają jeszcze mniej. W lato natomiast moje dzieci bardzo mało siedzą w domu, ciągle na dworze. A to basen, a to rower, plac zabaw mamy pod nosem dosłownie, chociaż na wsi mieszkamy, a to las i zbieranie grzybów. Najgorsza do przetwania jest jesień i zima no i ferie zimowe. Kręćka można dostać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A co robi w momencie gdy mówi za chwilę? Bo jeśli czyta książkę to ok, ale jeśli gra  w gry to należy ustalić nowe zasady. Nie ma grania dopóki nie odrobi zadań, nie sprzątnie pokoju itp.. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie gra praktycznie wcale. Dość mocno ograniczyliśmy komputer, telefon, xboxa. Dosłownie 1-2 razy w miesiącu. Telewizor też ma ograniczony, ale ogląda. Gdy mu każę iść myć zęby, on zazwyczaj siedzi u nas w sypialni na łóżku, wścieka się z młodszym synem, albo po prostu leży. I mówi :zaraz, za minutę, za chwilę pójdę, już idę, no ide już, itd. W nieskończoność. Jedyna rada to ryknąć. Jak pytam, dlaczego zaraz a nie juz, bo już jest prawie 8 wieczór, to on mówi, że chce posiedzieć z nami (przeważnie pooglądać tv), że dopiero coś tam robił, itd. No a nieraz to siedziałby z nami do 10 w nocy, jakby mu pozwolić. Ale ja nie chcę, bo czuję, że się duszę. Cały czas jestem z nimi, cały dzień pilnuję, gotuję, sprzątam, pomagam w lekcjach, a mam przecież też jeszcze dwulatka, którego jest wszędzie pełno. Idę do kotłowni, mały idzie że mną, idę do łazienki, zaraz któryś za mna wchodzi, jeśli się nie zamknę, gotuję obiad mały pląta się pod nogami. Jak go wygonię do pokoju do starszego to dosłownie zaraz jest wojna o jakąś zabawkę albo któryś sobie coś zrobi i jest płacz i muszę latać bez przerwy ich uspokajać. No jestem wykończona. Chociaż wieczorem bym chciała żeby bez krzyku zrobili to, co trzeba i poszli spać, żebym mogła sobie po prostu poleżeć. Młodszy jeszcze śpi w dzień całe szczęście. Staram się wcześniej przygotować obiad, ogarnąć trochę i po prostu zazwyczaj kładę się z nim te 1,5 godziny, bo to jest jedyny czas, kiedy mogę odsapnąć. Ale to jest za mało. Mam wrażenie, że ciągle jestem zmeczona. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Dobrosułka napisał:

Latwiej powiedziec niz zrobic.  Moja potrafila powiedziec wychowawczyni, ze nie ma pracy domowej, wychowawczyni do niej pokaz plecak, a w plecaku praca domowa.  Zapytala o ten plecak poniewaz takich akcji odwalila juz wiele, twierdzila, ze nie ma drugiego sniadania i wychowawczyni dzwoni do mnie dlaczego ja nie daje jej jedzenia do szkoly?  Konsekwencji nie ponosila ona tylko ja, bo wychodzila na dziecko zaniedbane.  Za kazdym razem jak zaczynal sie rok i nowa wychowawczyni to mialam ze szkoly dzwonione i co kilka dni zostawiali mi wiadomosci.  A to ona spi na lekcjach, dlaczego pytaja sie mnie, o  ktorej chodzi spac.  Chodzila spac codziennie pomiedzy 9-9:30.  W szkole sredniej wreszcie mi sie przyznala dlaczego dla przykladu zawsze probowala sciemnic, ze nie ma drugiegoo sniadania.  Okazalo sie, ze jak dziecko nie mialo sniadania z domu to mogli sobie wybierac co chcieli w szkole ze skladziku.  Kary typu, nie ma telewizji, komputera itd splywaly po niej.  Jak ja nie dalam lub kupilam jej czegos to do tatusia szla lub babci i oni jej dawali.  Klotnie na ten temat splywaly po tatusiu.

Naprawde nawet stojac nad nia i plinujac ona wolala siedziec i gapic sie w sciane.  Sa takie dzieci i nic z nimi nie da sie zrobic dopoki nie wydorosleja troche i nie poznaja zycia.  Dopiero wtedy do nich zaczyna docierac to wszystko co sie gadalo i tlumaczylo latami.

Da się. Tylko to wymaga koordynacji rodziców, dziadków i wychowawcy w szkole. Jakby wszyscy trzymali wspólny front to by było inaczej. Ja bym w takiej sytuacji szła do wychowawczyni na początku roku i mówiła co się dzieje i jakie nam podejście. I wtedy wychowawca wie, a może pomóc.

Ale to wymaga czasu i zaangażowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

"Nie umyje zębów? Pamiętaj o kontrolach u dentysty i zobaczy sztbko skutki"

Moja 7 latka juz miala próchnice w jednym zebie mlecznym -nie zrobiło to na niej wrażenia. Myślę że jakiś efekt by był jakby doprowadzila swoje uzębienie do ruiny i by ja bolało codziennie. Ale czy ten cel( nauka na własnych błędach) uświęca środki? 

"Da się. Tylko to wymaga koordynacji rodziców, dziadków i wychowawcy w szkole. "

No pewnie że się da zakładając że jest tak jak piszesz a do tego trzeba mieć szczęście żeby te wszystkie elementy zagrały... Najczęściej jest tak że nauczyciele robią minimum z minimum i wymagają od razu gotowego wychowanego dziecka ("bo to rodzice są od wychowywania")zamiast wspierać i pomagać w wychowaniu. Już nie wspominając o dziadkach którzy mogą mieć swoje przekonania ugruntowane i wszelkie rozmowy jak grochem o ścianie. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Z tego co piszesz to brak cierpliwości z  Twojej strony wynika też z faktu iż cała opieka nD dzieckiem spoczywa na Tobie. Jaki jest udział taty q wychowaniu? Czy on nie może zająć się przypilnowaniem syna aby przed snem umył zęby i spakował plecak do szkoły? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×