Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Dzięki za rady dziewczyny. 

Wszystko będzie ok, już ja mu pokaże😄

 Trzymajcie się 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

już ty mu pokazesz. idż tylko synków nie obudż, bo przecież spią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)

w ch..j dobre, rusycyzm, czy to czarnowlosa co z mezem ucieklarejstr ah

Edytowano przez jakawu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niekoniecznie twój mąż ma inną na oku , po prostu tęskni za twoim dawnym wyglądem .Ja codziennie robię makijaż ale po domu też chodzę tak jak mi wygodnie.Na początku małżeństwa mój mąż mówił żebym się nie malowała skoro jestem w domu,niech skóra odpocznie, żebym włożyła wygodne spodnie dresowe, luźniejsze bluzki.Ale po kilkunastu latach małżeństwa zaczął już zmieniać zdanie- powiedział że jak wraca z pracy chciałbym zobaczyć żonę ładnie ubraną a nie ciągle w jednym i w tym samym, w rozciągniętych swetrach i ciągle w spodniach,chciałby żebym chodziła w spódniczkach. Powiedziałam mu że w spódniczkach chodziłam jak byłam młoda a teraz jest mi wygodnie w getrach i leginsach. Jestem szczupła, ważę 53 kg i naprawdę świetnie wyglądam w obcisłych rzeczach, nie chodzę już w luźnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
Dnia 21.05.2022 o 18:52, Jene14 napisał:

Na początku zacznę od tego, że mam 26 lat i jestem mamą dwójki wspaniałych dzieciaczków (3 latka i 1) wychodzę powoli z tego natłoku obowiązków bo przecież każda mama wie jak to jest z dziećmi a już na pewno pierwszy rok życia maluszka, ile niesie to za sobą poświęceń, nocy nieprzespanych, bólu itp.

Od pewnego czasu słyszę od męża, że nie tak się ubieram, że mogłabym lepiej wyglądać, inne kobiety dbają o siebie są atrakcyjne a ja nie. Kiedyś się malowałam teraz nic kompletnie. Chodzę zaniedbana brudna. Chcę zaznaczyć, że nie chodzę jak dziad, na codzień się nie maluję, uważam, że nie potrzebuje tego aczkolwiek jak gdzieś jadę to jak najbardziej zadbam o swój wygląd. Po domu chodzę w leginsach i luźnej bluzce, na zakupy równie ubieram się wygodnie i w tym jest jego problem. Chcę dawnej mnie, mnie przed dziećmi gdzie był czas na strojenie się, nie mówię że teraz tego czasu nie mam, ale przy dzieciach same wiecie jak to jest. Są rzeczy ważne i ważniejsze na ten moment, na wszystko przecież przyjdzie czas, Nie wiem już sama jak to odbierać, zrobiło mi się mega przykro gdy to usłyszałam.

A jak jest u Was, jak Wy to odebrały byście? 

 

Mąż jest ważniejszy dzieci zawsze można oddać dziadkom albo do zoo

...enki też są wygodne 🙂

Edytowano przez brokenroar87

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, VIDA napisał:

Nie popadajmy w skrajności.W domu nie trzeba być wypacykowaną lalą ani też wyglądać jak 7 nieszczęść. Należy wyśrodkować te dwie opcje, trochę odmiany w wyglądzie nie zaszkodzi by go zaskoczyć. 

Podałam przykład siedmiu nieszczęść jako skrajność. Męzowi mam się podobać wtedy gdy robię się na wampa na szaloną noc, wtedy gdy gotuję zupę i wtedy gdy płaczę, rzygam lub nie wstaje z kibla. A zaskakiwania wyglądem nie rozumiem, mam męża witać w stroju klauna? Bo mojego chyba to tylko wprowadziłoby w stan zaskoczenia.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)

Może chodzi o to, że odkąd masz/macie dzieci stałaś się matką a tamta babeczka gdzieś uleciała... może nawet nie chodzi o wygląd tylko czas jaki poświęcasz macierzyństwu zamiast trochę też zadbać o siebie... 

Nie tłumacze go tylko staram się podejść do tematu od troche innej strony, a co komuś siedzi w głowie to czytać w myślach nie potrafię.

Edytowano przez marawstala
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja nie rozumiem po co ze sobą walczyć, o co się obrażać. Myślę, że korona z głowy by Ci nie spadła gdybys od czasu do czasu po domu założyła coś innego niż legginsy, wyszła z inicjatywą randki czy rantycznego wieczoru nawet w domu. Mąż nabrałby szacunku gdybyś zaczęła dbać o siebie i czasem zostawiła go z dziećmi. Nie wierzę, że nie można choć jednego dnia poświęcić by wyglądać bardziej sexy. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Feministki widzę się już dorwały do cenzurowania forum pod swoje widzimisię związku, że nie wolno nawet napisać wyrazu "...enka" dla męża

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 21.05.2022 o 18:52, Jene14 napisał:

Na początku zacznę od tego, że mam 26 lat i jestem mamą dwójki wspaniałych dzieciaczków (3 latka i 1) wychodzę powoli z tego natłoku obowiązków bo przecież każda mama wie jak to jest z dziećmi a już na pewno pierwszy rok życia maluszka, ile niesie to za sobą poświęceń, nocy nieprzespanych, bólu itp.

Od pewnego czasu słyszę od męża, że nie tak się ubieram, że mogłabym lepiej wyglądać, inne kobiety dbają o siebie są atrakcyjne a ja nie. Kiedyś się malowałam teraz nic kompletnie. Chodzę zaniedbana brudna. Chcę zaznaczyć, że nie chodzę jak dziad, na codzień się nie maluję, uważam, że nie potrzebuje tego aczkolwiek jak gdzieś jadę to jak najbardziej zadbam o swój wygląd. Po domu chodzę w leginsach i luźnej bluzce, na zakupy równie ubieram się wygodnie i w tym jest jego problem. Chcę dawnej mnie, mnie przed dziećmi gdzie był czas na strojenie się, nie mówię że teraz tego czasu nie mam, ale przy dzieciach same wiecie jak to jest. Są rzeczy ważne i ważniejsze na ten moment, na wszystko przecież przyjdzie czas, Nie wiem już sama jak to odbierać, zrobiło mi się mega przykro gdy to usłyszałam.

A jak jest u Was, jak Wy to odebrały byście? 

 

Tak cię czytam i nasuwa mi się jedno. Musiałaś się nieźle pindrzyć przed urodzeniem dzieci, a właściwie drugiego dziecka. Przyzwyczaiłaś męża do tego, że ciągle wypacykowana w krótkiej ...ence i na szpilkach, więc jak zaczęłaś się malować z normalną częstotliwością i zakładać buty na obcasie na większe wyjścia, to mu teraz nie pasuje. Do tego ufajdana koszulka od jedzenia niemowlaka, której nie opłaca się przebierać, bo kolejna za chwilę będzie wyglądać tak samo, to twój szacowny mężuś ma poczucie, że ma flejtucha w domu. 

Mówi ci, że inne kobiety, to się odpowiada, że te inne kobiety nie mają dwójki małych dzieci na głowie, z czego jedno ledwie skończyło rok. On nie widzi tych innych kobiet w ich domu, a jak widzi, to pewnie wcześniej wiedziały, że ich mąż przyprowadzi kolegę.

Niestety jak zrobiłaś z siebie wcześniej lalkę na którą on poleciał, a potem mu ten wizerunek wypindrzonej, wypacykowanej pańci utrwaliłaś, to teraz masz co masz. 

 

 

 

  • Like 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, porcelanovva napisał:

Ja nie rozumiem po co ze sobą walczyć, o co się obrażać. Myślę, że korona z głowy by Ci nie spadła gdybys od czasu do czasu po domu założyła coś innego niż legginsy, wyszła z inicjatywą randki czy rantycznego wieczoru nawet w domu. Mąż nabrałby szacunku gdybyś zaczęła dbać o siebie i czasem zostawiła go z dziećmi. Nie wierzę, że nie można choć jednego dnia poświęcić by wyglądać bardziej sexy. 

No właśnie, autorka z tego co pisze poświęca jakiś dzień, ale on by chciał codziennie.

 

5 godzin temu, roztargniona09 napisał:

Podałam przykład siedmiu nieszczęść jako skrajność. Męzowi mam się podobać wtedy gdy robię się na wampa na szaloną noc, wtedy gdy gotuję zupę i wtedy gdy płaczę, rzygam lub nie wstaje z kibla. A zaskakiwania wyglądem nie rozumiem, mam męża witać w stroju klauna? Bo mojego chyba to tylko wprowadziłoby w stan zaskoczenia.

Dokładnie tak. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, brokenroar87 napisał:

Feministki widzę się już dorwały do cenzurowania forum pod swoje widzimisię związku, że nie wolno nawet napisać wyrazu "...enka" dla męża

Slowo ...enka jest tu od dawien dawna cenzurowane. Mysle, ze z feministkami nie ma to nic wspolnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serduszkowiec01
Dnia 23.05.2022 o 11:42, KittKatt napisał:

A czy my do ch.u.j.a pana musimy funkcjonować na zasadzie który facet na mnie spojrzy?Z jednej strony promujesz niezależność kobiet,a z drugiej wszystko kręci się wokół facetów🙄

Ona ma zdaje się trzyletnie dziecko i roczne,kupa roboty.Pójdzie do pracy z czasem.Co jest wart facet,który zrobił kobiecie dzieci, jeśli przy przerwie w pracy na ich odchowanie,kobieta nie może czuć się kimś wartościowym,bo dzieci wychowuje?Ma lecieć do pracy i stroić się,bo on nie daj Boże odejdzie . Wstyd takie myślenie,ale to wina kobiet,że je promują. 

Nie dlatego ma iść do pracy że on odejdzie ale żeby wyjść do ludzi właśnie, rozerwać się, nawiązać znajomości, poznać kogoś. Uważasz, że siedzenie w domu jest rozwojowe i dowartościowuje kobietę? Bo ja jednak uważam, że to pójście do pracy i zarobienie pieniędzy przez kobietę dużo bardziej ją dowartościowuje niż siedzenie w domu. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość serduszkowiec01

Nie wmawiam kobietom że powinny iść do pracy bo inaczej są nic nie warte. Sama siedziałam w domu 4lata. Po prostu wiem, że po pewnym czasie wypada się z rynku, ciężko jest wrócić i do tego nie jest się na czasie z różnymi nowinkami, trzeba dużo nadrabiać. A jak ktoś ma jeszcze fajną pracę i niezłe predyspozycje, to szkoda nie próbować wrócić choćby na ćwierć, pół etatu, trzy czwarte. Nie trzeba od razu na cały etat wracać i walić nadgodziny. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

KittKatt A dlaczego z góry zakładasz ,że kobieta która pracuje na kasie w Biedronce  nie ma poza pracą żadnych pasji? 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, KittKatt napisał:

 

Co do pieniędzy to różnie z tym jest . Dają pewną niezależność,ale głównie jak jest ich więcej.Jak człowiek pracuje i nic z tego nie ma,bo wszystko idzie na opłaty i życie to jest tylko frustracja.Ale tak,co dwie pensje to nie jedna.

Pewnie, mniejsza frustracje odczuwa jak nawet na rachunki i jedzenie nie ma. Ja jakos wole te rachunki placic i nie martwic sie, ze mi nie starczy. 

 

11 godzin temu, KittKatt napisał:

Nie uważam,że praca zawodowa wpływa na poczucie własnej wartości.Tak samo jak,że jest rozwojowa. Porównując pracę kasjerki w Biedrze do kobiety,która nie pracuje zawodowo,ale w wolnym czasie maluje obrazy,nie uważam,że ta pierwsza jakoś bardziej rozwija się 😂 

Praca zawodowa zawsze wplywa na poczucie wlasnej godnosci i wartosci. Daje Ci poczucie niezaleznosci i sprawczosci. Spokoj ducha, nie jestes juz na czyims utrzymaniu, nie jestes ciezarem, za ktory inna dorosla osoba ponosi odpowiedzialnosc. Pracca w Biedronce natomiast to nie jest ujma. Te kobiety dokladaja sie domowego budzetu, nie musza przynajmniej  prosic mezczyzny o kase na podpaski, maja kontakt z kims wiecej niz z dziecmi, sa pozyteczne i wiekszosc z nich zajmuje sie czyms wiecej niz tylko praca. Jak zreszta wiekszosc ludzi. Byc moze w wolnym czasie rowniez maluja obrazy lub pisza wiersze, idac Twoim tokiem myslenia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, KittKatt napisał:

To chyba logiczne,że nie mówię o jakimś patologicznym stylu życia,gdy nie ma co do gara wrzucić,a komornik wisi nad głową.Ja pracuję,ale nie odczuwam różnicy,bo i tak zawsze na wszystko spokojie starczało,a pieniądze były wspólne i są.U nas nie ma podziału kto płaci rachunki.Jest wspólna pula.

Jeśli Tobie praca zawodowa wpływa na poczucie własnej wartości to musisz być mega zakompleksiona.Poczucie własnej wartości to coś więcej.Jeśli nie zrozumiałaś kontekstu wypowiedzi,gdzie każdej kobiecie pracującej zawodowo wciska się super rozwój,a kurze domowej kurzy móżdżek to sorrki.W większości przypadków po prostu pracuję się,niekoniecznie jest to rozwój personalny i kariera.Dlatego prosty przykład Biedry.Ale jak nie ma się do czego doczepić to trzeba wciskać komuś brak szacunku do takich kobiet😜

Współczuję doświadczenia z mężczyznami,gdy jesteś przekonana,że jak nie zarobisz to będziesz prosić się o kasę na podpaski . Następnym razem wybieraj mądrze.Poza tym skąd przeświadczenie,że kobieta niepracującą ma kontakt tylko z dziećmi i nie ma znajomych Naprawdę nie wiem kto wam tak mózgi wyprał,jestem przerażona. 

No coz, ciesze sie, ze Ty osoba dorosla nie czujesz kompleksow w zwiazku z tym, ze przez lata bylas utrzymywana jak dziecko, jak rowniez gratuluje dobrego samopoczucia w zwiazku z tym, ze dobrze Wam sie zyje chociaz kompletnie nie dzieki Tobie. Moj maz moglby nas utrzymac, co wiecej ja rowniez moglabym nas utrzymac samodzielnie. Zadne z nas drugiemu na nic nie zaluje i o nic nie musimy sie prosic i w zadnej sytuacji nie musielibysmy.

Mamy rozne charaktery ja wole brac odpowiedzialnosc za siebie i innych, Ty wolisz by to inni opiekowali sie Toba. 

I tak, Twoj post byl pelen pogardy wobec osob pracujacych w handlu ktore maja wieksza wartosc od tych ktore nie pracuja bo znalazly sobie wymowke w postaci dzieci. 

Zrezzta kazdemu taki styl zycia jak lubi, tylko po co to szukanie usprawiedliwien? Nie pracuje bo nie lubie, a nie dlatego, ze mam dzieci. Dzieci nie uniemozliwiaja pracy. Utrudniaja ja.

 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
33 minuty temu, KittKatt napisał:

Przede wszystkim to Twoje posty są pełne pogardy,porównując kobietę do dziecka i negujące jej wartość tylko dlatego,że nie pracuje zawodowo.Podając przykład kasjerki podałam prosty przykład,że praca zawodowa to nie zawsze mega rozwój i kariera jak próbujecie tu udowodnić.Nie mam w sobie pogardy,wręcz podziwiam,bo wiem co to praca z ludźmi w usługach.Sama pracowałam w banku jako opiekun klienta i na początku nieco jako kasjer złotówkowy i walutowy.

Nie mam kompleksów,że urodziłam mojemu mężowi dwoje dzieci.Ciężko pracowałam tak samo jak on byśmy mieli to co mamy.Poza tym dlaczego twierdzisz,że lubię by opiekowano się mną i wszystko zwalam na męża?Po studiach i przy pierwszym dziecku pracowałam,druga ciąża i drugie dziecko to już było te kilka lat w domu.Także dlatego też mąż mógł rozwijać swoją karierę i awansować,bo to ja poświęciłam swój czas by zadbać o jego dzieci i dom i nie leżałam Uwierz 😂 Dlaczego to negujesz?Dlaczego twierdzisz,że kobieta wychowująca małe dzieci rodzi je szukając tylko wymówki by nie pracować?To kwestia indywidualnych wyborów,ale to,że z taką pogardą wmawiasz kobietom,że są nic nie warte,bo przykładowo cztery lata powiedziały z dzieckiem w domu,odpokutują przyszłe pokolenia kobiet.Przykre.

 

Widzisz ja nie mam nic przeciw "kurom domowym". Wybor kobiety. W kurzam sie dopiero jak taka niepracujaca mama ma smialosc wypowiadac sie z pogarda o kobietach pracujacych np za lada. 

Uwazam, ze kobiety powinny pracowac dla swojego dobra. W przeciwienstwie do Ciebie nie nosze juz rozowych okularow i wiem, ze zycie uklada sie roznie i czasami kobieta zostaje sama, gorzej -sama z dziecmi.  Na samym tym forum odszukasz dziesiatki watkow w ktorych niepracujace kobiety opisuja jak traktuja ich mezowie. Jak prosza sie o pieniadze na wszystko i sa rozliczane z kazdej wydanej zlotowki. Jak nie moga wrocic do pracy. Jak maz je zostawil bo mu sie znudzily. Ich zycie byloby latwiejsze gdyby nie rezygnowaly z pracy. 

Mam tez dosyc sluchania o tym ile to jest pracy w domu i przy dzieciach. Mam dwoje, wiem dokladnie ile jest pracy. Wlasnie siedze z chorym na ospe trzylatkiem w domu. Mamy 9.30 a ja juz zdazylam przygogowac dwa osobne obiady, ugotowac potrawy do zawekowania, zmienic posciele, wstawic pranie, ukrecic ciasto, wykapac i nakarmic dziecko i pozostalo mi juz tylko sprzatanie mieszkania.  Taka jestem napracowana, ze reszte dnia spedze na zabawie i czytaniu ksiazek. Straszne ile jest pracy w domu i jaka jest wymagajaca. Nie wiem jak mozna tak zyc przez dluzszy czas. Przeciez to sie mozna zastrzelic z braku zajecia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Korpo Szynszyla napisał:

Chcesz nam powiedzieć że zamiast siedzieć z chorym dzieckiem zajmowałaś się gotowaniem i sprzątaniem czyli wszyyystkim innym z małą przerwą na czynności higieniczne ? 

Moje biedne chore dziecko jest juz samodzielne. 

Po pierwsze ma juz trzy lata i bawi sie czesto samo, jak wiekszosc dzieci w tym wieku. Nie musze nad nim caly czas stac, po drugie jestesmy juz w drugim tygodniu od pojawienia sie wyryskow. Nie swedzi, nie ma goraczki, strupy wysychaja. Czuje sie swietnie, tylko z domu mu wyjsc nie wolno, a te zajecia domowe sa tak wyczerpujace, ze zawsze zdazymy ulozyc razem puzzle i porzucac do siebie pilka i zrobic to na co ma ochote. Siedzialam i trzymalam go za raczke, podczas pierwszych dni z goraczka, teraz juz tego nie potrzebuje, a ja musze cos robic bo dostane kota z nierobstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, Korpo Szynszyla napisał:

A potrafisz odpoczywać i nic nie robić ? 

Tylko gdy najpierw sie zmecze. Siedze w domu, wiec do zmeczenia mi daleko. Nie pomagaja nawet nocne pobudki by podac lekarstwa mlodemu.  

Normalnie to co teraz, robie pracujac na pelen etat. Wstajac o 5 i majac stresujaca prace. Nawet nie zblizam sie do minimum tego co moge zrobic w ciagu dnia. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, KittKatt napisał:

Proszę,proszę.A to skąd ta uwaga,że gratulujesz mi  braku kompleksów skoro byłam utrzymywana jak dziecko?😂Albo ta delikatna szpila,że wszystko dzięki mojemu mężowi?😂Wmawiasz mi pogardę,której nie ma,bo Ty nosisz ją w sobie.To było tylko porównanie do rozwoju osobistego.Znam kobiety ciężko pracujące fizycznie.Dziesięć godzin przy rybach,gdzie eytkieciarka to awans.Taka kobieta po powrocie do domu nie ma siły dla dzieci,a co dopiero samorozwój.A w pracy zwyczajnie tyra.Zgoda,że i kurka domowa może gnić cały dzień na kanapie.Ale to już kwestia indywidualna,a nie kwestia tego czy ktoś pracuje zawodowo czy nie.A tu padło,że kobieta PRACUJĄCA rozwija się,a nie NIEPRACUJĄCĄ już Nie . Dżizas.

Czy Ty właśnie rozliczasz kobiety z ich czasu?Nie układaj nikomu życia,proszę Cię🙄Tyranka z Ciebie😂

 

 

To co napisalam bylo tylko odpowiedzia na to co napisalas Ty. Potrafie byc rownie zlosliwa lub bardziej. Wybacz ale w czym sie rozwijalas siedzac w nieskonczonosc w domu? Kobieta na kasie przynajmniej rozwinela sie o tyle, ze nauczyla sie ja obslugiwac i postepowac z ludzmi.

  • Haha 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, KittKatt napisał:

W jakie nieskończoność?Przecież piszę Ci,że pracowałam i pracuję 😂

Czytałam dużo ambitnej literatury,poszłam na studia podyplomowe,uprawiałam jogging i ogród,z którego jestem dumna.Wbrew pozorom to ciężkie, pracochłonne zajęcie i wiele nauczylam się o hodowli roślin.

Ale pewnie dla pani prezes to za mało.

Przestań traktować mnie jak gorszą od siebie,bo kilka lat wychowywałam dzieci Jesteś śmieszną frustratką 🙂

Muszę wracać do pracy.A potem zakupy 🥱

Bayo.

Nie jestes gorsza. Nie jestes lepsza. Nie potrafie zrozumiec Twojej postawy zyciowej, jest mi zupelnie obca. Nie chcialam Cie urazic ani obrazac, jezeli to zrobilam moge tylko przeprosic. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
31 minut temu, Korpo Szynszyla napisał:

Wprawdzie nie mam dzieci ale nie mam też tyle energii co ty. Jak by mnie ktoś w nocy obudził to nie ma szans żebym normalnie przeżyła dzień 

A ile godzin na dobę sypiasz ? 

Sypiam calkiem sporo. O 22 jestem padnieta i ide spac. Tylko, ze przespane w calosci prawie sie nie zdarzaja a ja mam problemy z zasypianiem. Mojemu mezowi wystarczaja nawet 3-4 godziny snu wiec przy nim jestem spiochem. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
21 minut temu, Korpo Szynszyla napisał:

Nie ma szans żebym funkcjonowała poniżej 7h dziennie rwanego snu ...

A jak masz urlop, dużo wolnego czasu to w jaki sposób go spędzasz ?

Jesli wyjade to sie odprezam. Jesli jestem w domu potrzebuje kilku dni by wyluzowac. Chodze jak lew w klatce. Pozniej juz tylko czytam, jezeli akurat dzieciaki mi pozwola. Mam dwojke przedszkolakow, czasu dla siebie praktycznie nie mam. Kwestia przyzwyczajenia. Siedzenie w domu wprowadza mnie w marazm. Zniechecenie. Po dluzszym czasie nic mi sie nie chce. Jestem rozdrazniona. To bylo najgorsze jak urodzily sie dzieci. Najpierw jeszcze bylam nakrecona. Wszystko w domu bylo zrobione. Mylam drzwi, szafki, szorowalam i czyscilam, a nienawidze sprzatac, pralam, gotowalam, prasowalam.Dzieci byly wymagajace, caly czas zajety. Im jednak bylam dluzej w domu tym mniej mi sie chcialo. Jakbym po kawalku gasla. Do zycia powrocilam dopiero jak wrocilam do pracy. Mialam wyrzuty sumienia w stosunku do dzieci ale juz tak dluzej nie moglam. Czlowiek nie jest stworzony by nic nie robic i choc czasem kiedy mam ciezki czas w pracy mysle sobie, ze moze fajnie byloby zostac kura domowa, to kolejna opieka nad dzieckiem i dluzszy pobyt w domu leczy mnie z takich marzen. Do kolejnego kryzysu kiedy nazbiera mi sie za duzo na glowie i mam ochote odpuscic i zwolnic tempo. Nie wiem jak w przyszlosci zniose emeryture, choc na dzien dzisiejszy nie moge sie jej doczekac.😆

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
23 godziny temu, KittKatt napisał:

.Nie uważam,że praca zawodowa wpływa na poczucie własnej wartości.Tak samo jak,że jest rozwojowa. Porównując pracę kasjerki w Biedrze do kobiety,która nie pracuje zawodowo,ale w wolnym czasie maluje obrazy,nie uważam,że ta pierwsza jakoś bardziej rozwija się 😂 

 

9 godzin temu, KittKatt napisał:

 

Czytałam dużo ambitnej literatury,poszłam na studia podyplomowe,uprawiałam jogging i ogród,z którego jestem dumna.Wbrew pozorom to ciężkie, pracochłonne zajęcie i wiele nauczylam się o hodowli roślin.

 

Dlaczego podałaś przykład kasjerki w Biedronce, a nie pani farmaceutki, księgowej, notariusza, czy innego zawodu wymagającego ciągłego doszkalania się, a do kasjerki przeciwstawiałaś panią artystkę? Dlaczegoż to odmówiłaś pani kasjerce pasji i zainteresowań?

Piszesz, że Aga pogardza niepracującymi zawodowo kobietami wychowującymi małe dzieci, a sama nie masz pogardy do kobiet pracujących w Biedronce. Tylko widzisz, ja też siedziałam w domu z dziećmi parę lat i nie pracowałam. Dzieci poszły do przedszkola (niestety żłobka w mojej okolicy nie było i nadal nie ma), to wróciłam do pracy.

Tak jak ty nie uważam, że praca z dziećmi w domu to nie praca i że nie można się rozwijać. Uwielbiam robótki ręczne, więc wzięłam na jakiś czas chałupnictwo, więc nauczyłam się mnóstwa technik, książki wręcz potrafię połykać, nie mówiąc o mojej twórczości literackiej, bo mam taką potrzebę, żeby od czasu do czasu odwalić jakiś konkretny wiersz. Od zawsze, albo trening w domu, albo rower, albo basen i też podwyższyłam swoje kwalifikacje. I to wszystko również wtedy, a nawet głównie wtedy, kiedy jestem panią pracującą. I z was dwóch większą pogardę wyczułam właśnie od ciebie. A wiesz dlaczego? Bo odmówiłaś zainteresowań i rozwijania się kobietom pracującym zawodowo jako kasjerki i wszystkich innym pracującym w, nazwę to, mało ambitnych posadach. A wielu tych posadach właśnie tego sprzedawcy i kasjera też trzeba się rozwijać. Nie wiesz, czy pani z biedronki po pracy i ogarnięciu dzieci nie studiuje zaocznie, nie pisze książki, nie zajmuje się ogrodnictwem, nie popyla na treningi do siłowni, czy właśnie też nie maluje obrazów. Bo to ją relaksuje.  Może dlatego, że ty to wszystko robiłaś tylko w okresie siedzenia z dziećmi w domu? 

 

Edytowano przez Unlan
  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Każda osoba zajmująca się sztuką jest na swój sposób artystą. Nie trzeba mieć ASP, żeby być artystą. 

Skąd wiem? Bo napisałaś, że jak siedziałaś w domu to robiłaś to to i to. Nie napisałaś o kontynuacji, bo może byś jednak przyznała poniekąd rację Ags. 

Zarzucasz mi, że nie zauważyłam meritum, tak jak ty nie zauważyłaś, że napisałam, że kura też się może rozwijać. Problem w tym, że niewiele to robi. 

Praca w Biedronce rozwija, tylko tego nie widzisz. Praca kasjerki wymaga ciągłego skupienia się na tym co robi. Ona nie ma prawa się pomylić, bo będzie mieć problemy. Więc rozwija. Rozwija uwagę, odporność na stres i kilka innych. Nie będę wspominać stanowiska kasjera w innych branżach. 

Ja znam takie co pracują ciężko przy serach, sokach, mięsie i też muszą uważać co robią, żeby nie zniszczyć towaru, a po powrocie do domu rozwijają pasje. Jeśli pasją jest nawet paćkanie pędzlem na kartce, to pasją jest wszystko co może odprężać i co się kocha, to zawsze znajdzie się na to czas. Choćby w weekend. Suma sumarum. Kur domowych, które się rozwijają,  jest zdecydowanie mniej od kobiet pracujących zawodowo, które nie rozwijają się wcale. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

KittKatt A niby dlaczego.pani która pracuje na produkcji przy rybach nie może mieć żadnej pasji?Serio myślisz, że tysiące kobiet które pracują fizycznie nie mają żadnej pasji,hobby?  

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Czytam dyskusje i nie wierzę że niektóre kobiety uważają że skoro pracują to są lepsze od niepracujących.Każda myśli inaczej.Moim zdaniem te niepracujące mają sto razy lepiej bo są wolne.Zawsze zazdrościłam tym co nie pracują i siedzą w domu z dziećmi,skoro one mogą to dlaczego ja nie?No i zwolniłam się,od 8 lat nie pracuję zawodowo i nie chcę pracować.Mąż pracuje i to wystarcza nam aż za nadto.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

KittKatt  czy ja cokolwiek.pisalam o kobietach które nie pracuja  zawodowo? Dziwi mnie Twoja wręcz pogarda  do kobiet które pracują fizycznie. 

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
30 minut temu, KittKatt napisał:

A każda osoba,która zajmuje się ogrodem jest ogrodnikiem.A jak uprawia jogging to jest sportowcem.A moja koleżanka kura domowa robi piękne wzorki na paznokciach koleżankom i sobie,więc na swój sposób kosmetyczka!

Ale Ty jesteś sprytna.Nie napisałam o kontynuacji,bo rozmowa była o tym co robiłam wychowując dzieci dla siebie.Jejku😱

Wszystkie zawody są bardzo rozwijające,niech Ci będzie . Też znam mnóstwo osób,pracujących lub nie I wciąż upieram się,zeto kwestia indywidualna.Bo przykładów z życia mogłabym podać multum.Jednak chyba obracamy się w innych środowiskach,więc to nie ma sensu😜

 

Czyli według ciebie, żeby być malarzem, bo to to napisałam, że żeby być artystą nie trzeba mieć ASP, to trzeba mieć ku temu wykształcenie? Bo mnie się wydawało, że przede wszystkim trzeba mieć talent. To w takim razie Boy-Żeleński nie jest poetą, a Mróz, Grochola i inni piszący powieści bez filologii, to nie pisarze. A wiesz ile kobiet wykonuje zawód kucharza w restauracjach? I nawet o tym nie wiesz. A kucharkami je nazwiesz. 

Sportowiec definicja: osoba uprawiająca pewna dziedzinę sportową. Sportowcem jest zarówno osoba uprawiająca sport zawodowo, jak i amatorsko, a jej trening opiera się zazwyczaj na odpowiednio przygotowanym planie treningowym. 

Czyli co? Wystarczy iść do trenera personalnego, żeby ustawił treningi, aby było bardziej profesjonalnie i się dostosować. 

Właśnie ta sprawa indywidualna z twojej strony jest nieco dyskusyjna. Bo nie napisałaś wcześniej, że to zależy od człowieka, czy chce się rozwijać w pracy, czy raczej poza nią, tylko, że praca kasjerki w biedrze nie rozwija bardziej niż paćkanie pędzlem po kartce. 

Multum? Jak na razie to podałaś jeden przykład rozwoju, swój podczas opieki nad dziećmi i przykład braku rozwoju pań pracujących przy rybach, które uwaga, robią nadgodziny. No jak możesz porównać brak czasu z powodu pracy, bo ktoś robi nadgodziny, bo tak chce, do normalnego tygodnia pracy 40 godzin? 

35 minut temu, KittKatt napisał:

Może mieć.Ale ja znam sporo takich,które przy rybach robią.Naprawdę żadna z nich nie ma siły po nadgodzinach,gdzie w zimnie obrabiasz rybę,stojąc cały czas,na pasje Może inne mają,te które znam są wykończone.

Ostatnio byłam na spacerze z dziećmi i spotkałam faceta,który robił nam kuchnię.Jak zwróciłam mu uwagę,że super tata,cały czas widzę go z synkami,to odpowiedział,że musi,bo żona pracuje w zakładzie x (te ryby) i nie ma jej cały dzień,a jak wraca to pada że zmęczenia.Ale może rzeczywiście jeszcze pędzi by być joginką czy rzeźbi,nie dam sobie ręki uciąć 😜

 

Przy takim mężu, który MUSI się opiekować dziećmi, to nawet przy 8godzinnym dniu pracy jego żona nie będzie czasu na pasje. Skoro on wychodzi z założenia, że musi. 

Dziwny zakład, gdzie nie ma pracy zmianowej, tylko pracownicy muszą robić po 12 godzin dziennie. Więc, albo dziwny zakład, albo te panie chcą te nadgodziny robić. 

37 minut temu, KittKatt napisał:

A Ty serio myślisz,że tysiące kobiet,które wychowują dzieci nie mają żadnej pasji,hobby?

Nie, ona tak nie myśli. Za ty masz wrażenie, że tysiące kobiet pracujących na produkcji zapie,rdala po kilkanaście godzin dziennie i nie ma czasu i chęci na cokolwiek. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×