Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
DarcyReed

Szwagierka mnie irytuje (wychowanie dzieci)

Polecane posty

Mam taki problem. Moja szwagierka co chwila wtrąca się do mojego wychowywania dzieci, których sama nie ma, ale uczy się na opiekuna dziecięcego. Urodziłam bliźniaki. Staramy się nie nosić ich za dużo i nie bujać, tylko okazywać miłość przytulając i będąc obok, np. mówiąc, śpiewając itp. Wysłała artykuł o tym, że noszenie jest dobre i powinno się to robić (może przy jednym dziecku można sobie na to pozwolić, ale przy dwójce jest ciężko). Poprawiała jak powinno zakładać się pieluszki, więc powiedzieliśmy że tak nas uczyli w szpitalu. Czasem gdy gdzieś idziemy mówi, że to nie jest dobre miejsce dla dzieci, bo jej coś w tym miejscu nie odpowiada. Obraziła się jak skarciłam ją za bujanie dziecka w wózku (na boki) i spytała się "To co można z nimi robić?" (to niemowlęta, a nie lalki, sic!). Pyta się o oczywiste rzeczy, np. posmarowanie dzieci kremem w upalny dzień. Bardzo chce prowadzać wózek, a ja po prostu czuję się bez tego wózka źle. No i jeszcze całowanie dzieci. Nie wiem co zrobić. Czy to ja jestem przewrażliwiona? 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 minut temu, DarcyReed napisał:

Mam taki problem. Moja szwagierka co chwila wtrąca się do mojego wychowywania dzieci, których sama nie ma, ale uczy się na opiekuna dziecięcego. Urodziłam bliźniaki. Staramy się nie nosić ich za dużo i nie bujać, tylko okazywać miłość przytulając i będąc obok, np. mówiąc, śpiewając itp. Wysłała artykuł o tym, że noszenie jest dobre i powinno się to robić (może przy jednym dziecku można sobie na to pozwolić, ale przy dwójce jest ciężko). Poprawiała jak powinno zakładać się pieluszki, więc powiedzieliśmy że tak nas uczyli w szpitalu. Czasem gdy gdzieś idziemy mówi, że to nie jest dobre miejsce dla dzieci, bo jej coś w tym miejscu nie odpowiada. Obraziła się jak skarciłam ją za bujanie dziecka w wózku (na boki) i spytała się "To co można z nimi robić?" (to niemowlęta, a nie lalki, sic!). Pyta się o oczywiste rzeczy, np. posmarowanie dzieci kremem w upalny dzień. Bardzo chce prowadzać wózek, a ja po prostu czuję się bez tego wózka źle. No i jeszcze całowanie dzieci. Nie wiem co zrobić. Czy to ja jestem przewrażliwiona? 

"Basiu, ja rozumiem, że chcesz dobrze, ale to są nasze dzieci i wolelibyśmy, żebyś się nie wtrącała w to, jak się nimi zajmujemy". I konsekwentnie mówisz przy jej uwagach.

Chociaż też pytanie, na ile jej uwagi są zasadne. Bo jeżeli ona Ci przykładowo podrzuca jakieś najnowsze zalecenia, a Ty masz je w nosie, to tak naprawdę ona chce dobrze. Generalnie ja jeszcze w ciąży siedziałam w internecie i czytałam, oglądałam fizjoterapeutów, patrzyłam jak niektóre rzeczy robić poprawnie, bo starsze położne w szpitalach wcale nie mają najbardziej aktualnej wiedzy na ten temat. Że dzieci się podnosi przekładając je na bok, że zakładając pieluszkę nie podnosi się bioderek itd. Więc może jednak warto posłuchać czasami szwagierki, skoro ma wiedzę i tą wiedzę rozszerza? Co do noszenia dzieci, to ja akurat ją rozumiem, dzieci mają ogromną potrzebę bliskości i przytulenie i mówienie nie zawsze to załatwi.

  • Like 3

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Akurat w kwestiach zaleceń nie udziela mi wielu rad, bo nad tym bym się troszkę zastanowiła. W szpitalu moje dzieci spędziły dwa tygodnie na neonatologii i codziennie uczyłam się nowych zaleceń, bo była inna pielęgniarka i musiałam robić jak sobie ona życzyła. Myślę, że to jest też trochę kwestia indywidualna jak kto co robi. Rozmawiałam z młodą pielęgniarką (max. 30 lat) i powiedziała, że to zmienia się jak w kalejdoskopie i to co było aktualne teraz, a pół roku temu może się znacznie różnić. Bardziej mi chodzi o takie wtrącanie się w nawet zwykłe codzienne decyzje typu gdzie możemy pójść, a gdzie nie, czy pogoda jest do tego odpowiednia (chcemy hartować dzieciaki i staramy się wychodzić codziennie chociaż na krótki spacer wokół kamienic, chyba że pada i/lub bardzo mocno wieje)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, DarcyReed napisał:

Akurat w kwestiach zaleceń nie udziela mi wielu rad, bo nad tym bym się troszkę zastanowiła. W szpitalu moje dzieci spędziły dwa tygodnie na neonatologii i codziennie uczyłam się nowych zaleceń, bo była inna pielęgniarka i musiałam robić jak sobie ona życzyła. Myślę, że to jest też trochę kwestia indywidualna jak kto co robi. Rozmawiałam z młodą pielęgniarką (max. 30 lat) i powiedziała, że to zmienia się jak w kalejdoskopie i to co było aktualne teraz, a pół roku temu może się znacznie różnić. Bardziej mi chodzi o takie wtrącanie się w nawet zwykłe codzienne decyzje typu gdzie możemy pójść, a gdzie nie, czy pogoda jest do tego odpowiednia (chcemy hartować dzieciaki i staramy się wychodzić codziennie chociaż na krótki spacer wokół kamienic, chyba że pada i/lub bardzo mocno wieje)

Zmienia się, bo wiedza o maluchach tak mocno leci do przodu, że ciężko to ogarnąć 🙂 u nas jeszcze 10 lat temu przy maluchach pieluchę zmieniało się inaczej, a teraz ostatnio oglądałam filmiki fizjoterapeutów, że tak przebierając można dziecku biodra całe rozwalić. Wiedza o fizjoterapii generalnie leci do przodu tak bardzo. 

No ale w kwestii tych codziennych rzeczy to tak jak pisałam wyżej - grzecznie jej powiedz, że to Twoje dzieci i że prosisz, żeby się nie wtrącała. I tylko asertywnie nie przejmuj się jej komentarzami tylko za każdym razem jej mów, że nie potrzebujesz jej rad w tej kwestii.

Mieszkacie razem z nią?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Foko Loko napisał:

Zmienia się, bo wiedza o maluchach tak mocno leci do przodu, że ciężko to ogarnąć 🙂 u nas jeszcze 10 lat temu przy maluchach pieluchę zmieniało się inaczej, a teraz ostatnio oglądałam filmiki fizjoterapeutów, że tak przebierając można dziecku biodra całe rozwalić. Wiedza o fizjoterapii generalnie leci do przodu tak bardzo. 

No ale w kwestii tych codziennych rzeczy to tak jak pisałam wyżej - grzecznie jej powiedz, że to Twoje dzieci i że prosisz, żeby się nie wtrącała. I tylko asertywnie nie przejmuj się jej komentarzami tylko za każdym razem jej mów, że nie potrzebujesz jej rad w tej kwestii.

Mieszkacie razem z nią?

Dokładanie. Zmienia się. Jak pisałam ta młoda pielęgniarka sama mówiła, że czasem wystarczy tylko pół roku. 

Nie, nie mieszkamy. Po prostu jak narzeczony rozmawia z nią przez telefon lub pisze i ona się pyta o dziewczynki lub o plany na aktualny dzień to on odpowiada (czasem niestety za dużo mówi, na co mu zwracałam uwagę) . Podczas rozmów czasem sama słyszy, że jesteśmy na spacerze i wypytuje gdzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, Foko Loko napisał:

Zmienia się, bo wiedza o maluchach tak mocno leci do przodu, że ciężko to ogarnąć 🙂 u nas jeszcze 10 lat temu przy maluchach pieluchę zmieniało się inaczej, a teraz ostatnio oglądałam filmiki fizjoterapeutów, że tak przebierając można dziecku biodra całe rozwalić. Wiedza o fizjoterapii generalnie leci do przodu tak bardzo. 

No ale w kwestii tych codziennych rzeczy to tak jak pisałam wyżej - grzecznie jej powiedz, że to Twoje dzieci i że prosisz, żeby się nie wtrącała. I tylko asertywnie nie przejmuj się jej komentarzami tylko za każdym razem jej mów, że nie potrzebujesz jej rad w tej kwestii.

Mieszkacie razem z nią?

Dokładanie. Zmienia się. Jak pisałam ta młoda pielęgniarka sama mówiła, że czasem wystarczy tylko pół roku. 

Nie, nie mieszkamy. Po prostu jak narzeczony rozmawia z nią przez telefon lub pisze i ona się pyta o dziewczynki lub o plany na aktualny dzień to on odpowiada (czasem niestety za dużo mówi, na co mu zwracałam uwagę) . Podczas rozmów czasem sama słyszy, że jesteśmy na spacerze i wypytuje gdzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przed chwilą, DarcyReed napisał:

Dokładanie. Zmienia się. Jak pisałam ta młoda pielęgniarka sama mówiła, że czasem wystarczy tylko pół roku. 

Nie, nie mieszkamy. Po prostu jak narzeczony rozmawia z nią przez telefon lub pisze i ona się pyta o dziewczynki lub o plany na aktualny dzień to on odpowiada (czasem niestety za dużo mówi, na co mu zwracałam uwagę) . Podczas rozmów czasem sama słyszy, że jesteśmy na spacerze i wypytuje gdzie. 

No to można jej powiedzieć "tak tak spoko" i robić po swojemu 🙂 albo poprosić, żeby się nie wtrącała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Każdy kto nie ma dzieci jest "lepszym" rodzicem i mają najwięcej do powiedzenia. 

Po prostu powiedz jej że dziękujesz za rady ale ich nie potrzebujesz. To twoje dzieci i wiesz co dla nich najlepsze a jeśli tamtej się nie podoba to niech sobie zrobi dzieciaki i rób z nimi co jej się żywnie podoba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 godzin temu, MłodaMama napisał:

Każdy kto nie ma dzieci jest "lepszym" rodzicem i mają najwięcej do powiedzenia. 

Po prostu powiedz jej że dziękujesz za rady ale ich nie potrzebujesz. To twoje dzieci i wiesz co dla nich najlepsze a jeśli tamtej się nie podoba to niech sobie zrobi dzieciaki i rób z nimi co jej się żywnie podoba.

Nie no niekoniecznie. Bo można dzieci nie mieć, a wiedzę mieć. I to też nie jest tak, że matka z automatu jak tylko urodzi dziecko, to zyskuje pełnię wiedzy na temet tego, co jest dla dziecka najlepsze. Zdecydowanie rak nie jest, za to często matkom się wydaje, że nagle wiedzą wszystko. Jakby tak było, dzieci by nie były wsadzane do wisiadeł czy chodzików tak przykładowo 😉 a dalej co niektóre matki twierdzą, że one są matkami i wiedzą lepiej niż fizjoterapeuci wołający jak źle to działa na dziecko. Albo nie byłoby przykrywania wózków pieluszkami.

Więc należy rozdzielić co można puszczać kantem, a gdzie są faktycznie dobre, sprawdzone i potwierdzone badaniami wskazówki jak się z dzieckiem obchodzić, żeby mu krzywdy nie zrobić.

  • Thanks 2

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.07.2022 o 13:45, DarcyReed napisał:

Mam taki problem. Moja szwagierka co chwila wtrąca się do mojego wychowywania dzieci, których sama nie ma, ale uczy się na opiekuna dziecięcego. 

Nie mam cierpliwości więc ja bym puściła krótka piłkę: Kasiu nie pytałam o zdanie. Nie widzę najmniejszego powodu żebyś miała tłumaczyć że tak pokazywali w szpitalu czy cokolwiek - to nie jej sprawa. 
Co do reszty to też jesteś przewrażliwiona

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

Ja tak z ciekawosci tylko zapytam co to są wisiadła? I o co chodzi z pieluszkami w wózku?

Wisiadła to takie pseudo nosidełka, które nie mają dobrego podparcia dla dziecka, albo jakieś huśtawki, w których dzieci tak sobie wiszą i w efekcie można dziecku rozjechać bioderka. A pieluszkami babki często przykrywają wózki w lecie, niby żeby dziecku nie świeciło słońce do wózka, a tak naprawdę robi się dziecku w wózku saunę bez przewiewu powietrza.

Dorzucę Ci jeszcze, że dzieci nie powinny używać chodzików, bo też stwierdzono, że one nie pomagają, tylko szkodzą nauce chodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Chodzikach to wiem. Ja chce dziecko na ppczatku w nosidle nosic. A co do tetry to mieszkam w kraju gdzie wszyscy tymi pieluchami dzieci twarze przykrywaja, ciezko dopatrzec sie noworodka, ale tu bardziej chodzi o robactwo zeby nie pogryzło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
35 minut temu, roztargniona09 napisał:

Chodzikach to wiem. Ja chce dziecko na ppczatku w nosidle nosic. A co do tetry to mieszkam w kraju gdzie wszyscy tymi pieluchami dzieci twarze przykrywaja, ciezko dopatrzec sie noworodka, ale tu bardziej chodzi o robactwo zeby nie pogryzło.

Noworodki nie powinny być noszone w nosidłach. Jak już to chusta. Mało jest nosideł dostosowanych do takich maluchów, jakieś pojedyncze modele, a tu chodzi o kręgosłup i o biodra, można dziecki krzywdę zrobić. Do nosidła to już jak dziecko samo siedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiedziałam nawet, a chciałam zamówić nosidłlo, bo chusty nie umiem wiązać i wątpie czy się nauczę. A chciałam mieć w tych pierwszych tygodniach dziecko blisko siebie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
25 minut temu, roztargniona09 napisał:

Nie wiedziałam nawet, a chciałam zamówić nosidłlo, bo chusty nie umiem wiązać i wątpie czy się nauczę. A chciałam mieć w tych pierwszych tygodniach dziecko blisko siebie. 

No to nie zamawiaj. Serio to szkodzi. Lepiej iść na warsztaty z chustonoszenia albo po prostu nosić na rękach, kiedy jesteś w stanie.

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 14.07.2022 o 13:45, DarcyReed napisał:

Mam taki problem. Moja szwagierka co chwila wtrąca się do mojego wychowywania dzieci, których sama nie ma, ale uczy się na opiekuna dziecięcego. Urodziłam bliźniaki. Staramy się nie nosić ich za dużo i nie bujać, tylko okazywać miłość przytulając i będąc obok, np. mówiąc, śpiewając itp. Wysłała artykuł o tym, że noszenie jest dobre i powinno się to robić (może przy jednym dziecku można sobie na to pozwolić, ale przy dwójce jest ciężko). Poprawiała jak powinno zakładać się pieluszki, więc powiedzieliśmy że tak nas uczyli w szpitalu. Czasem gdy gdzieś idziemy mówi, że to nie jest dobre miejsce dla dzieci, bo jej coś w tym miejscu nie odpowiada. Obraziła się jak skarciłam ją za bujanie dziecka w wózku (na boki) i spytała się "To co można z nimi robić?" (to niemowlęta, a nie lalki, sic!). Pyta się o oczywiste rzeczy, np. posmarowanie dzieci kremem w upalny dzień. Bardzo chce prowadzać wózek, a ja po prostu czuję się bez tego wózka źle. No i jeszcze całowanie dzieci. Nie wiem co zrobić. Czy to ja jestem przewrażliwiona? 

Moja siostra ma dziecko i skończyła pedagogike. Pracowała w żłobku, przedszkolu i była opiekunka dziecięca. Dziecka nie buja w wózku ani na rękach. Używała bujaczka. Taka leżącą chustawka dla niemowlat. Ale tylko wtedy gdy dziecko tego chciało. Na rękach nosi ale nie często aby za bardzo się do tego nie przyzwyczaila. Jest coraz cięższa. Mi np jest trudno ja teraz utrzymać jak już wazy ponad 8 kg, a trzeba ją przenieść z miejsca na miejsce. Nie ma smoczka, bo wie, że takie dziecko potem trudno oduczyć i potem do przedszkola przychodzi taki 4 latek że smoczkiem. Sama decyduje czy miejsce jest odpowiednie dla dziecka czy nie. Jak nie jest to jakiś bar, nie pijecie alkobolu opiekujac się dzieckiem, nie narażacie jego życia to każde miejsce jest odpowiednie. W usta dzieci nie powinno się całować ale jak da buziaka w policzek, główkę to nic się nie stanie. Najlepiej niech się nie wtrąca. A o metodę zmieniania pieluszek to nie wiem o co chodzi. Siostra nie była uczona. Ale ona używa jednorazówki. A wózek daj jej czasem poprowadzić. Jak będzie to robić źle to zabierzesz. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Myślicie, że da się samemu taką chustę nauczyć wiązać? Mi bardzo zależy na tym żeby maleństwo nosić przy sobie, ale jeśli nosidło szkodzi to nie zaryzykuję, na kurs chustonoszenia za późno, ale obejrzałam kilka filmików i niby skomplikowane się nie wydaje. Sama już nie wiem, bo na rękach nosić tak często to się nie da, a ja bardzo chce mieć dzieciaczka jak najbliżej siebie chociaż przez ten pierwszy miesiąc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
57 minut temu, roztargniona09 napisał:

Myślicie, że da się samemu taką chustę nauczyć wiązać? Mi bardzo zależy na tym żeby maleństwo nosić przy sobie, ale jeśli nosidło szkodzi to nie zaryzykuję, na kurs chustonoszenia za późno, ale obejrzałam kilka filmików i niby skomplikowane się nie wydaje. Sama już nie wiem, bo na rękach nosić tak często to się nie da, a ja bardzo chce mieć dzieciaczka jak najbliżej siebie chociaż przez ten pierwszy miesiąc.

Ale na kurs chustonoszenia się idzie już z dzieckiem:) popróbuj na spokojnie z filmikami najpierw z poduszką, potem z dzieckiem. Albo znajdź już u siebie kogoś, kto używa, na jakiejś grupie fb znajdziesz i niech Ci pokażą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, Bezrobotna napisał:

Moja siostra ma dziecko i skończyła pedagogike. Pracowała w żłobku, przedszkolu i była opiekunka dziecięca. Dziecka nie buja w wózku ani na rękach. Używała bujaczka. Taka leżącą chustawka dla niemowlat. Ale tylko wtedy gdy dziecko tego chciało. Na rękach nosi ale nie często aby za bardzo się do tego nie przyzwyczaila. Jest coraz cięższa. Mi np jest trudno ja teraz utrzymać jak już wazy ponad 8 kg, a trzeba ją przenieść z miejsca na miejsce. Nie ma smoczka, bo wie, że takie dziecko potem trudno oduczyć i potem do przedszkola przychodzi taki 4 latek że smoczkiem. Sama decyduje czy miejsce jest odpowiednie dla dziecka czy nie. Jak nie jest to jakiś bar, nie pijecie alkobolu opiekujac się dzieckiem, nie narażacie jego życia to każde miejsce jest odpowiednie. W usta dzieci nie powinno się całować ale jak da buziaka w policzek, główkę to nic się nie stanie. Najlepiej niech się nie wtrąca. A o metodę zmieniania pieluszek to nie wiem o co chodzi. Siostra nie była uczona. Ale ona używa jednorazówki. A wózek daj jej czasem poprowadzić. Jak będzie to robić źle to zabierzesz. 

Co to jest 8 kg??Mój 3 latek waży 16 i ja go noszę a sama ważę 50 kg.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bezrobotna napisał:

Moja siostra ma dziecko i skończyła pedagogike. Pracowała w żłobku, przedszkolu i była opiekunka dziecięca. Dziecka nie buja w wózku ani na rękach. Używała bujaczka. Taka leżącą chustawka dla niemowlat. Ale tylko wtedy gdy dziecko tego chciało. Na rękach nosi ale nie często aby za bardzo się do tego nie przyzwyczaila. Jest coraz cięższa. Mi np jest trudno ja teraz utrzymać jak już wazy ponad 8 kg, a trzeba ją przenieść z miejsca na miejsce. Nie ma smoczka, bo wie, że takie dziecko potem trudno oduczyć i potem do przedszkola przychodzi taki 4 latek że smoczkiem. Sama decyduje czy miejsce jest odpowiednie dla dziecka czy nie. Jak nie jest to jakiś bar, nie pijecie alkobolu opiekujac się dzieckiem, nie narażacie jego życia to każde miejsce jest odpowiednie. W usta dzieci nie powinno się całować ale jak da buziaka w policzek, główkę to nic się nie stanie. Najlepiej niech się nie wtrąca. A o metodę zmieniania pieluszek to nie wiem o co chodzi. Siostra nie była uczona. Ale ona używa jednorazówki. A wózek daj jej czasem poprowadzić. Jak będzie to robić źle to zabierzesz. 

Te bujaki to też słaba opcja, bardzo odradzane, bo nie mają podparcia na kręgosłup i w efekcie dzieci nie mają jak przymierzać się do siadania.

Do mnie nie przemawia to nienoszenie dziecka, żeby się nie przyzwyczaiło. Dziecko potrzebuje matki. Potrzebuje się przytulić, potrzebuje być noszone. To takie tresowanie dziecka zabieraniem mu bliskości z matką. Ja bym swojego z rąk nie wypuściła. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja z dzieckiem nie pojade na kurs, bo będę u rodziców z dala od cywilizacji, a wątpię bym po porodzie tak od razu chętnie dziecko brała i z nim się wlokła samochodem. Może właśnie spróbuję sama z filmikami i poduszkami, może podpytam położną która mnie odwiedzi i coś pomoże. A jak nie to jakoś za pomocą mamy może się uda. No nie wierzę ze to jakieś strasznie skomplikowane.

Zgadzam się z tym noszeniem. Przecież po porodzie dziecko najbardziej potrzebuje mamy, bliskości, tulenia. Poza tym sama mama chyba też ma taką pptrzebę, przecież nosiła w sobie to maleństwo, ja sobie właśnie nie wyobrażam nie mieć dziecka przy sobie, to dla mnie wręcz nienaturalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

Ja z dzieckiem nie pojade na kurs, bo będę u rodziców z dala od cywilizacji, a wątpię bym po porodzie tak od razu chętnie dziecko brała i z nim się wlokła samochodem. Może właśnie spróbuję sama z filmikami i poduszkami, może podpytam położną która mnie odwiedzi i coś pomoże. A jak nie to jakoś za pomocą mamy może się uda. No nie wierzę ze to jakieś strasznie skomplikowane.

Zgadzam się z tym noszeniem. Przecież po porodzie dziecko najbardziej potrzebuje mamy, bliskości, tulenia. Poza tym sama mama chyba też ma taką pptrzebę, przecież nosiła w sobie to maleństwo, ja sobie właśnie nie wyobrażam nie mieć dziecka przy sobie, to dla mnie wręcz nienaturalne.

Chodziło mi o moment jak już wrócisz do siebie. Ale też na spokojnie, dziecko na początku będzie Ci dużo spało, wprawdzie z przerwami, ale to też nie będzie tak, że będziesz nosić 24/7. Będziesz miała rodziców obok, dacie radę 🙂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

No nie nosić non stop się nie da nawet, ale chciałabym sobie pospacerować z dzieciaczkiem na sobie. Chyba mam jakieś mylne wyobrażenie, bo ja już po powrocie ze szpitala wyobrażam sobie jak chodzę po podwórku z dzieckiem na sobie😂 To tak jak z łóżeczkiem, rodzice mi sprezentowali łóżeczko, a ja nie wiedziałam po co, przecież dziecko będzie spało ze mną. Takie malutkie mam samo położyć? Dopiero mama mi wytlumaczyła że muszę gdzieś dziecko położyć w dzień jak będzie spało. Ja w swojej wyobraźni nawet nie brałam pod uwagę, że dziecko będzie egzystować poza zasięgiem moich rąk😂

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
5 minut temu, roztargniona09 napisał:

No nie nosić non stop się nie da nawet, ale chciałabym sobie pospacerować z dzieciaczkiem na sobie. Chyba mam jakieś mylne wyobrażenie, bo ja już po powrocie ze szpitala wyobrażam sobie jak chodzę po podwórku z dzieckiem na sobie😂 To tak jak z łóżeczkiem, rodzice mi sprezentowali łóżeczko, a ja nie wiedziałam po co, przecież dziecko będzie spało ze mną. Takie malutkie mam samo położyć? Dopiero mama mi wytlumaczyła że muszę gdzieś dziecko położyć w dzień jak będzie spało. Ja w swojej wyobraźni nawet nie brałam pod uwagę, że dziecko będzie egzystować poza zasięgiem moich rąk😂

Spanie w łóżku z rodzicem zwiększa ryzyko śmierci łóżeczkowej 😉

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dlaczego zwiększa szanse? Wszystkie dzieci, ktore znam spaly z mamami w łóżku, tak było wygodniej jesli chodzi o kp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 godzin temu, Foko Loko napisał:

Te bujaki to też słaba opcja, bardzo odradzane, bo nie mają podparcia na kręgosłup i w efekcie dzieci nie mają jak przymierzać się do siadania.

Do mnie nie przemawia to nienoszenie dziecka, żeby się nie przyzwyczaiło. Dziecko potrzebuje matki. Potrzebuje się przytulić, potrzebuje być noszone. To takie tresowanie dziecka zabieraniem mu bliskości z matką. Ja bym swojego z rąk nie wypuściła. 

Cóż... Jak się ma dwójkę dzieci i jest się samemu przez większość czasu to przyzwyczajenie dzieci do noszenia sprawiło by nie lada kłopot. Matkom z jednym dzieckiem jest to ciężko sobie wyobrazić, ale jakby były w takiej sytuacji to inaczej by na to spojrzały. Trzeba zająć się dwójką maluchów i gdyby dwójka była przyzwyczajona do noszenia to byłby kłopot. Jedno płacze, bo chce być noszone na rękach, drugie płacze bo jest głodne. Człowiek nie wyrobił by psychicznie i fizycznie, bo jedno trzeba nakarmić, a drugie będzie leżeć i płakać. Chyba, że człowiek zdecydował się na noszenie tego na rękach, tego w chuście czy czymś tam, ale bliźniaki dużo szybciej osiągają nowe wartości wagowe i tak zamiast nosić dziecko 16 kg, trzeba nosić dwójkę o wartości 32 kg. No chyba warto się zastanowić nad tym i postawić się w sytuacji matki z dwójką małych dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
8 godzin temu, roztargniona09 napisał:

No nie nosić non stop się nie da nawet, ale chciałabym sobie pospacerować z dzieciaczkiem na sobie. Chyba mam jakieś mylne wyobrażenie, bo ja już po powrocie ze szpitala wyobrażam sobie jak chodzę po podwórku z dzieckiem na sobie😂 To tak jak z łóżeczkiem, rodzice mi sprezentowali łóżeczko, a ja nie wiedziałam po co, przecież dziecko będzie spało ze mną. Takie malutkie mam samo położyć? Dopiero mama mi wytlumaczyła że muszę gdzieś dziecko położyć w dzień jak będzie spało. Ja w swojej wyobraźni nawet nie brałam pod uwagę, że dziecko będzie egzystować poza zasięgiem moich rąk😂

A no jednak da się 😉 Ale co innego jest jedno dziecko, a co innego bliźnięta. Ja podchodzę tak do tego, bo nie dałabym rady psychicznie i fizycznie. Jedno płacze, bo chce jeść, drugie by nosić. Jak to pogodzić, gdy jest się samemu? Niby można kupić chustę /dobre nosidło, ale bliźniaki szybciej osiągają pewne wartości wagowe i zamiast nosić jedno dziecko o wadze 16 kg, to musimy nosić dwójkę o sumie 32 kg, a to już jest pewien kłopot

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
7 godzin temu, roztargniona09 napisał:

Dlaczego zwiększa szanse? Wszystkie dzieci, ktore znam spaly z mamami w łóżku, tak było wygodniej jesli chodzi o kp.

A gdzie tu wygoda? Dla mnie raczej strach że ja albo mąż przygniecie, nakryje poduszka czy kołdra, albo że maluch spadnie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×