Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
MagdaLena36

Ponarzekajmy na sąsiadów

Polecane posty

Tak jak w temacie, jakich macie sąsiadów? Chcecie ponarzekać a może wręcz przeciwnie pochwalić? Opowiadajcie…

Moja historia, jak wiele podobnych na forach, zaczęła się dość niewinnie. Przez 15 lat mieszkałam w bloku, w mieszkaniu środkowym, na górze i na dole sąsiedzi. Tragedii nie było aczkolwiek wiele różnych elementów się przewinęło( prostytucja, narkotyki, imprezy, bijatyki, alkohol itp), ale o dziwo na dzieci nie można było narzekać. Niestety szale goryczy przelało to że piętro niżej potrafili robić przez kilka dni huczne imprezy, patrząc w oczy że nic złego przecież nie robią. Wyprowadziliśmy się z mężem. Mąż rozpoczął życie emeryta i zamarzył nam się spokój w nowym budownictwie. Czasy były trudne bo stopy procentowe zaczęły szaleć więc można rzec że wzięliśmy pierwsze najlepsze z oferowanych. Mieszkanie piękne, nowe, na parterze, ogromny balkon i więcej miejsca dla nas. Sielanka nie trwała długo. Kupując mieszkanie zwracaliśmy szczególną uwagę na sąsiedztwo mając już jakieś doświadczenia w tej materii. Klatka niby staruszków i rodzin bez dzieci ale traf chciał że nade mną mieszka rodzina z 3 letnią dziewczynką. Byli właściciele może świadomie lub nie ukryli ten fakt twierdząc „w klatce jest mała dziewczynka ale nie wiemy gdzie mieszka bo ona taaaka grzeczna”. No- grzeczna to może ona i była za ich czasów. Tak jak wspomniałam- dziewczynka 3 letnia, dzięki Bogu od września chodzi chyba do przedszkola. Może i grzeczne jest to dziecko w porównaniu z innymi dziećmi mało płacze, nie histeryzuje, nie rzuca zabawkami, nie krzyczy- ale wszystko co robi to robi za pomocą BIEGANIA. Odkąd wrócę z pracy godz Ok 16 słyszę jeden wielki łomot w sufit pochodzący z biegania. Cieszę się że rodzina ma tylko 61 m kw do biegania. Do tego Państwo rodzice chodzą jak słonie i najwyraźniej nie czytali instrukcji obsługi krzeseł bo elegancko jeżdżą po podłodze. Plus jest taki że dziecko szybko chodzi spać bo Ok 21 jest moja długo wyczekiwana bloga cisza. Rozmowy z Państwem nie przynosiły żadnego rezultatu, zakupione przeze mnie podkładki filcowe pod nóżki najwyraźniej wylądowały w koszu, obrazili się za proszenie by nosili miękkie kapcie, dwukrotne zawiadomienia na policję zakończone pouczeniem też nie przyniosły efektu. Nie- przepraszam, przyniosło- prostackie i bez wychowania młodzi Państwo przestali mówić „dzień dobry” i złożyli pismo przez prawnika byśmy zaprzestali naruszać ich dobra osobiste. To tak jakby złodziej samochodu napisał do właściciela który go złapał by puścił go wolno bo pójdzie do sądu. Poczułam się jakbym dostała tym miękkim kapciem w twarz. Ja jako ofiara- bo nie mogę odpocząć w spokoju po pracy, nie mogę obejrzeć tv bo jest zakłócane, nie mogę zdrzemnąć się po południu a w weekendy mamy wspólną pobudkę przed 8 rano- stałam się sprawcą. Oni do woli korzystają z życia a mi grozi się palcem bo chce korzystać ze swego mieszkania w taki sposób do jakiego jest przeznaczone- do odpoczynku. Patowa sytuacja. Chcieliśmy spokoju, komfortu a niebawem przejdę załamanie nerwowe. Jak to mówią- zamienił stryjek siekierkę na kijek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mieszkam na wsi. Z jednej strony sąsiadka siedzi za płotem i ciągle podsłu...e, z drugiej sąsiedzi ciągle palą jakieś chwasty, śmieci nie można wywiesić prania bo śmierdzi. Z naprzeciwka przez dłuższy czas ich nie było bo pracowali za granicą, a teraz tylko się witamy. Rodzice ,dziadkowie i mały synek 2 lat którego nie mogą upilnować i przybiega do nas przez ulicę. Na razie są w porządku. Następni sąsiedzi tak jakby na skos: sąsiadka plotkara wymyśla niestworzone historie i krytykuje wszystkich w około, ciągle narzeka i chwali dorosłe dzieci a potem wychodzi że nie jest jak mówi, mąż alkoholik ciągle przychodzi pyta czy mamy wódkę albo czy moglibyśmy pojechać mu kupić ale tak żeby żona nie wiedziała. Najlepiej bym się stąd wyprowadziła, bo ludzie ze wsi też wkurzający ciekawscy, pouczający, wszystko wiedzący lepiej i stresujący. Wszyscy wszystko o mnie wiedzą nawet to czego ja o sobie nie wiedziałam bo jakaś plotka pójdzie. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

A mówią „jak chcesz spokoju to wyprowadź się na wieś” albo „jak chcesz się czegoś o sobie dowiedzieć zapytaj sąsiadów”. Nigdzie nie jest kolorowo jestem tego świadoma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, MagdaLena36 napisał:

A mówią „jak chcesz spokoju to wyprowadź się na wieś” albo „jak chcesz się czegoś o sobie dowiedzieć zapytaj sąsiadów”. Nigdzie nie jest kolorowo jestem tego świadoma.

Są takie wsie gdzie sąsiad od sąsiada jest daleko może one są spokojne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Do mieszkania obok wprowadziła się jakaś parka z pieskiem. Młodzi, lat kolo 20-25 I totalne bananowe kuźwa dzieci. Worki ze śmieciami wystawiają na korytarz i śmierdzi to kilka dni. Drzwi wyjściowych na klatkę nie potrafią zamknąć za sobą i przez to włażą nam do środka różne typy, sikają na klatce, zostawiają syf i jest nieprzyjemnie. Patrzeć na nich nie moge

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Co oznacza stwierdzenie  „bananowe dzieci”? Pierwszy raz słyszę 🤔

zawsze możesz zgłosić zanieczyszczanie miejsca publicznego na straży miejskiej lub u zarządcy budynku. 
mnie osobiście przerażają roczniki 199….i więcej chociaż jestem niewiele starsza. Ale mnie mama nauczyła kultury i szacunku. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
36 minut temu, MagdaLena36 napisał:

Co oznacza stwierdzenie  „bananowe dzieci”? Pierwszy raz słyszę 🤔

zawsze możesz zgłosić zanieczyszczanie miejsca publicznego na straży miejskiej lub u zarządcy budynku. 
mnie osobiście przerażają roczniki 199….i więcej chociaż jestem niewiele starsza. Ale mnie mama nauczyła kultury i szacunku. 

Bananowe dziecko to określenie na dzieci zamożnych rodziców, które myślą że im wolno wiecej.

Mieszkam w uk I u nas, w naszej kamienicy nie bardzo wiem gdzie to zgłosić. Pomysle co z nimi zrobić, może jak im wszyscy siada na głowę za ten bajzel to się dostosuja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

To mając doświadczenia jakie mam to bananowym dziećmi akurat w moim otoczeniu nazwałabym patologie i tych którzy nic nie mają, żyją na kredytach i udają bogaczy. Aczkolwiek nie każda patologia jest zła bo bywają ludzie biedni ale bardzo grzeczni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja sasiadow mam fajnych,pomagamy sobie nawzajem,zapraszamy do siebie,wychodzimy razem. Nikt sie nie kloci, nie ma bojek oby tak zostalo 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
42 minuty temu, Para to x napisał:

Słyszę krzyki sąsiadki. Wiecie o co mi chodzi, młoda jest... A dziedzi nie ma.

O co chodzi.

Moze ja ratuj ktoś ją atakuje. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, Bezrobotna napisał:

Moze ja ratuj ktoś ją atakuje. 

Odpłynęła. Oglądała Wielką wodę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Niech się wypowie ktoś kto ma dzieci… czy wasze pociechy też żyją w domu biegając??Biegiem do łazienki, po zabawkę, i tak w kółko. Czasem bieganie trwa non stop godzinę dwie a czasem chwile. No wydaje mi się że można dziecko nauczyć poruszać się „normalnie”. Wiem że dziecka się nie przywiąże, że czasem biega ale to co mam piętro wyżej to lekka przesada. Mąż mój jest na granicy załamania. Może to kwestia rodziców? Dziecko rzadko bywa na podwórku a jeśli już to „spacer” z rodzicami do sklepu i z powrotem. Na palcach rąk mogę policzyć ile razy widziałam to dziecko na typowym spacerze z rowerkiem. Wydaje mi się że rodzic który świadomie wychowuje dziecko a nie chowa je potrafi zająć je zabawami kreatywnymi w domu. Jak to jest u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Magdalena36 chyba trochę przesadzasz. Dziecko jest małe , bystre to co mają rodzice zrobić? Przywiązac  do krzesla?  Do moich sąsiadów jak przyjadą 4 wnuki to aż,się blok trzęsie hehe  Ważne, że od 22 do 6 wszyscy przestrzegają ciszy nocnej. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Wiesz jestem świadoma tego że dziecko to żywa istota, ale są jakieś granice. Rozsądni rodzice uczą szacunku i życia w społeczeństwie. A skoro rodzicom brak dobrego wychowania to czego od nich oczekiwać. 
Może do Twoich sąsiadów przyjeżdża 4 wnucząt ale przyjeżdża raz na jakiś czas i posiedzą kilka godzin a potem zmykają. Ja tu bieganie, skakanie i walenie słyszę codziennie przez cały dzień. 
Takie podejście jak ty maja osoby które nigdy nie miały styczności z takimi sąsiadami. Ja do tej pory miałam dzieci nad sobą i pod sobą i jakoś potrafiły się zachować. Rodziców z rocznika 1990 nie nauczysz bo oni wyznają inne zasady „jestem Panem i władcą”.

I coś Ci powiem- nie ma czegoś takiego jak cisza nocna. Jest to ogólne pojęcie przyjęte w społeczeństwie. Natomiast w polskim prawie jest coś takiego jak zakłócanie spokoju które może być o każdej porze dnia i nocy. 
wszystkim żyłoby się się lepiej gdybyśmy kierowali się przede wszystkim dobrym wychowaniem i zasadą „nie rób drugiemu co tobie niemile”. 

Edytowano przez MagdaLena36

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 13.11.2022 o 20:53, MagdaLena36 napisał:

Wiesz jestem świadoma tego że dziecko to żywa istota, ale są jakieś granice. Rozsądni rodzice uczą szacunku i życia w społeczeństwie. A skoro rodzicom brak dobrego wychowania to czego od nich oczekiwać. 
Może do Twoich sąsiadów przyjeżdża 4 wnucząt ale przyjeżdża raz na jakiś czas i posiedzą kilka godzin a potem zmykają. Ja tu bieganie, skakanie i walenie słyszę codziennie przez cały dzień. 
Takie podejście jak ty maja osoby które nigdy nie miały styczności z takimi sąsiadami. Ja do tej pory miałam dzieci nad sobą i pod sobą i jakoś potrafiły się zachować. Rodziców z rocznika 1990 nie nauczysz bo oni wyznają inne zasady „jestem Panem i władcą”.

I coś Ci powiem- nie ma czegoś takiego jak cisza nocna. Jest to ogólne pojęcie przyjęte w społeczeństwie. Natomiast w polskim prawie jest coś takiego jak zakłócanie spokoju które może być o każdej porze dnia i nocy. 
wszystkim żyłoby się się lepiej gdybyśmy kierowali się przede wszystkim dobrym wychowaniem i zasadą „nie rób drugiemu co tobie niemile”. 

Nie tylko roczniki 90 takie są ja jestem 93. Nie mam dzieci. Mało styczności mam z takimi dziećmi. Moja kuzynka przed 40 i jej mąż 40 mają takie rozbiegane dzieci. Myślę że jest to kwestia wychowania rodzice się nimi nie zajmują, nie pilnują. Jak do nas przyjechali to też miałam dość. Dzieci biegają bo rzadko wychodzą na podwórze i się nudzą. 5 latek i nastolatka. Kuzynka to olewa, jak skrytykowałam urwała kontakt. Dziecko sąsiadów 2 latek też ciągle wrzeszczy, przybiega do nas przez ulicę, dlatego że trzymają go na małym podwórku, on się nudzi. Ojcu się nie chce pilnować tylko siedzi na telefonie (rocznik 89). Na plac zabaw im się nie chce pójść, tylko mu mówią nie rób tego, nie rób tamtego, a on i tak robi co chce z nudy. Myślę że rodzice nie posłuchają obcych nieważne w jakim są wieku bo uważają że tylko oni dobrze wychowują. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

U mnie dzisiaj znowu jedno wielkie dudnienie. Dziecko znudzone biega a na dodatek mamusia słonica daje znać o sobie biegając z pięty. Maskara. Ludzie nie myślą że przecież słychać to piętro niżej, mają totalnie wy...e. Ostatnio policję wzywałam bo bachor biegał prawie do 12 w nocy. Ja nie bronię im spotkań towarzyskich bo takowe są bardzo ciche ale otoczka tego spotkania jest nie do zniesienia. Towarzystwo przychodzi też z dzieckiem i takie dwa biegają, grają w piłkę do późnych godzin nocnych- w tygodniu!! Gdyby rodzice mieli choć trochę rozumu i kultury osobistej to zwróciliby na to uwagę. W dzisiejszych czasach rodzice nie wychowują dzieci a je chowają. Pamietam swoje czasy gdy o 19 podczas dobranocki była kolacja potem mycie i do spania. A większość czasu spędzało się na zewnątrz z innymi dziećmi. Dzisiaj ludzie pozamykani w czterech ścianach tworzą własne wizje dobrego życia. Porażka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Mam ten sam problem. Całe życie mieszkałam w bloku, zawsze otaczali mnie sąsiedzi z każdej strony i zawsze był spokój. W tym bloku w którym mieszkam od 16 lat,  mieszkała nade mną rodzina i niestety pani zachorowała i zmarła. Pan po chwili wyprowadził się i zaczął wynajmować to mieszkanie. 3 pierwsze rodziny wynajmowały mieszkanie po kilka miesięcy i się wyprowadzały. Wszystkie rodziny były super. Dwie rodziny z dziećmi, jedna bez. Ale od 4 lat mieszka tam 4 rodzina, mają dwoje dzieci, jedno z 5 lat, drugie 2, plus jeszcze dziadek. i nie mam pojęcia czy  wynajmują, czy kupili od tego pana. Jak tylko się wprowadzili to się zaczęło. Libacje alkoholowe non stop , na balkonie w nocy śpiewy, wrzaski, latające butelki itp. Poszłam opieprzyłam, teraz jest chwila spokoju, bo jest zima. Strach pomyśleć co będzie jak się wiosna zacznie. Palenie na balkonie i wyrzucanie petów za balkon. Nie można było prania wywiesić, bo całe z popiołu. Przestali wyrzucać pety, jak pojawiła się kartka ze spółdzielni, że będą wyciągane konsekwencje finansowe za wyrzucanie czegokolwiek przez balkon. Następnie zaczęło się wylewanie wody WIADRAMI za balkon. Wszystko ja i sąsiadka mieszkająca pode mną miałyśmy zalane. Poszłam ochrzaniłam, stwierdzili, że nie wiedzieli, że się na balkon naleje i że już nie będą. Minęło parę dni i znów woda się wylała. A teraz temat dzieci. Matka dzieci nie pracuje, całe dnie siedzi w domu, dzieci nie chodzą do przedszkola, tylko czy zimna, czy lato siedzą w domu. Ledwo oczy otworze, a już się biegi zaczynają, skoki i jazda rowerkiem, czasami do tego dochodzi skrzypiąca huśtawka. Wytrzymać nie idzie.  Moja mama kiedyś dzwoni do mnie i się pyta co tak młotkiem walę, a ja na to, że to dzieci z góry biegają. Kiedyś była u mnie szwagierka, która też ma małe dzieci i słyszała jak biegają. Stwierdziła, że może oni nie wiedzą, że to tak się niesie, żeby iść im powiedzieć, więc ja nie czekając poszłam. Oczywiście wszyscy bez kapci, zero dywanów na podłodze, więc mówię, że mi zaraz sufit spanie na głowę, że może jakieś chodniki chociaż by położyli, albo kapcie na nogi, a tatuś stwierdził, że to nic nie da bo i tak będzie słychać i że on dobrze wie, że takie walenie po podłodze nogami słychać. Przeprosił i tyle. I dalej jest to samo. Oni mieszkają na ostatnim piętrze, wiec im po głowie nikt nie skacze, ani nie tupie od rana do nocy. A ja mam to nieszczęście, że pracuje zdalnie, więc chcąc nie chcąc muszę ich słuchać. A jeszcze dodam, że niekiedy dołącza do zabawy z dziećmi dziadek i też skacze razem z nimi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Znam to z autopsji i doskonale rozumiem. Ja jak swoim z góry wrzuciłam podkładki filcowe na krzesła bo nie mogę znieść tych pisków po podłodze to mamusia tego samego dnia po wyjęciu przesyłki ze skrzynki specjalnie wzięła krzesło i przez cały dzień co chwila jeb przez całe mieszkanie. No buractwo aż słoma z butów wystaje. 
Dosyć mieliśmy z mężem. Za kilka dni przeprowadzka do starego budownictwa, gdzie w najbliższym sąsiedztwie nie ma małych dzieci. 
Najlepsze w tym jest to że tatuś z góry jest szefem zarządu i pewnie wie że się wyprowadzamy bo od prawie połowy stycznia jest idealny spokój. Rodzice jednak potrafią normalnie chodzić, dziecko nie biega a suwanie krzesłami sporadycznie. Najwyraźniej można. Bo albo nauczyli się unosić cm nad ziemią albo zrobili sobie takowe postanowienie Noworoczne. 
Szkoda mi tej okolicy, mieszkania, ale nasze zdrowie i komfort jest najważniejsze. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Dzieci płaczą, hałasują, stukają to takie wieczne perpetum mobile 😂 w sąsiedztwie najgorsi są starsi ludzie, którzy wszystko wiedzą najlepiej, mają za dużo czasu wolnego i pożytkują go mało racjonalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Biorąc całokształt pod uwagę stwierdzam że wolałabym mieć wszystko wiedzących sąsiadów. Nie mam nic do ukrycia. A sąsiadka która wiecznie siedzi w oknie i widzi kto kiedy i z kim jest cenniejsza niż monitoring.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

W rzeczach małych w rzeczy samej, gdy coś konkretnego się dzieje - nie wiedzą nic. Sprawdzone potwierdzone i na szczęście za mną 😉

Osiedla, czy blokowiska czy domków, czy szeregowców powinny skupiać osoby podobne wiekowo.

Edytowano przez abstrakcja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 godzin temu, MagdaLena36 napisał:

Znam to z autopsji i doskonale rozumiem. Ja jak swoim z góry wrzuciłam podkładki filcowe na krzesła bo nie mogę znieść tych pisków po podłodze to mamusia tego samego dnia po wyjęciu przesyłki ze skrzynki specjalnie wzięła krzesło i przez cały dzień co chwila jeb przez całe mieszkanie. No buractwo aż słoma z butów wystaje. 
Dosyć mieliśmy z mężem. Za kilka dni przeprowadzka do starego budownictwa, gdzie w najbliższym sąsiedztwie nie ma małych dzieci. 
Najlepsze w tym jest to że tatuś z góry jest szefem zarządu i pewnie wie że się wyprowadzamy bo od prawie połowy stycznia jest idealny spokój. Rodzice jednak potrafią normalnie chodzić, dziecko nie biega a suwanie krzesłami sporadycznie. Najwyraźniej można. Bo albo nauczyli się unosić cm nad ziemią albo zrobili sobie takowe postanowienie Noworoczne. 
Szkoda mi tej okolicy, mieszkania, ale nasze zdrowie i komfort jest najważniejsze. 

Zazdroszczę przeprowadzki. Sama bym się z chęcią przeprowadziła. Już psychicznie nie daje rady. Nigdy bym nie pomyślała, że te biegi, skoki, tupoty, ciąganie gratami w te i we wte są takie wkurzające. Raz na jakiś czas szłoby to znieść, ale nie dzień w dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 godzin temu, abstrakcja napisał:

W rzeczach małych w rzeczy samej, gdy coś konkretnego się dzieje - nie wiedzą nic. Sprawdzone potwierdzone i na szczęście za mną 😉

Osiedla, czy blokowiska czy domków, czy szeregowców powinny skupiać osoby podobne wiekowo.

Nie zgodzę się z tym. W mojej klatce mieszkają zarówno młodzi, w średnim wieku jak i starzy. A tylko problem z tą jedną rodzinką. Kto to widział, żeby w domu były małe dzieci, a libacje alkoholowe na porządku dziennym. Ludzie przewijający się tam non stop. Ostatnia impreza była w sierpniu. Akurat wróciłam z wakacji. Wrzeszczeli całą noc, o 1 w nocy było słychać nawet tą 5-latkę jak się razem z nimi drze na balkonie.. Na końcu zalali mi wodą balkon. Wkurzyłam się i na 2 dzień poszłam opierdzielić. Zaczęłam od tej wody, a skończyłam na libacjach. Pan tatuś stwierdził, że są przecież młodzi i uczą się dopiero żyć w bloku. Powiedziałam, że jeszcze jedna impreza, a zadzwonię na policję. Powiedział, że nie chce mieć jeszcze policji na głowie. Od tej pory libacje balkonowe się skończyły, nie wiadomo na jak długo.  Ja to bym porobiła, ale takie osiedla dla patologii, niech by sobie tam mieszkali i balowali 24/dobę z dala od normalnych ludzi.                                                                                                                                                                                                                               

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 minutę temu, AnkA1 napisał:

Nie zgodzę się z tym. W mojej klatce mieszkają zarówno młodzi, w średnim wieku jak i starzy. A tylko problem z tą jedną rodzinką. Kto to widział, żeby w domu były małe dzieci, a libacje alkoholowe na porządku dziennym. Ludzie przewijający się tam non stop. Ostatnia impreza była w sierpniu. Akurat wróciłam z wakacji. Wrzeszczeli całą noc, o 1 w nocy było słychać nawet tą 5-latkę jak się razem z nimi drze na balkonie.. Na końcu zalali mi wodą balkon. Wkurzyłam się i na 2 dzień poszłam opierdzielić. Zaczęłam od tej wody, a skończyłam na libacjach. Pan tatuś stwierdził, że są przecież młodzi i uczą się dopiero żyć w bloku. Powiedziałam, że jeszcze jedna impreza, a zadzwonię na policję. Powiedział, że nie chce mieć jeszcze policji na głowie. Od tej pory libacje balkonowe się skończyły, nie wiadomo na jak długo.  Ja to bym porobiła, ale takie osiedla dla patologii, niech by sobie tam mieszkali i balowali 24/dobę z dala od normalnych ludzi.                                                                                                                                                                                                                               

Nazywasz ludzi patologia bo imprezują ? Bo towarzysza im dzieci ? Moja chrześnica na weselu jako pięciolatka bawiła się również do rana i zapewniam cie ze nie należy do rodziny patologicznej. Ty chyba nie rozumiesz do końca słów jakich używasz.   Mamy polowe lutego, a jak piszesz ostatnia impreza miała miejsce w sierpniu, to tak często ? Dzieci maja chodzić i bawić się szeptem ? Zawsze możesz kupić działkę w szczerym polu i postawić dom. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, wrrr_gzium napisał:

Nazywasz ludzi patologia bo imprezują ? Bo towarzysza im dzieci ? Moja chrześnica na weselu jako pięciolatka bawiła się również do rana i zapewniam cie ze nie należy do rodziny patologicznej. Ty chyba nie rozumiesz do końca słów jakich używasz.   Mamy polowe lutego, a jak piszesz ostatnia impreza miała miejsce w sierpniu, to tak często ? Dzieci maja chodzić i bawić się szeptem ? Zawsze możesz kupić działkę w szczerym polu i postawić dom. 

Tak właśnie nazywam tę rodzinkę PATOLOGIA. Ostatnia taka impreza była w sierpniu, bo poszłam i powiedziałam, że powiadomię policję. Mieszkają tutaj 4 lata. Imprezy nie były co jakiś czas, tylko dzień w dzień !! 24/dobę, z rzyganiem za balkon włącznie.  Nie porównuj libacji alkoholowej do wesela. Z sąsiadami widzimy się na klatce i KAŻDY o nich wspomina, ale nikt nie był chętny, żeby iść uwagę zwrócić. O tej rodzince można by książkę napisać, tyle tego jest, ale nie będę się tutaj rozpisywać. Jak ktoś nie ma w pobliżu takich sąsiadów to nie wie jak to jest. A w szczerym polu to tacy powinni mieszkać jak oni. Przynajmniej dzieci by mogły się na dworze wybiegać, a nie najdalej na balkon pobiec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja rozumiem akurat Twoja frustracje. Dziwią mnie ludzie którzy piszą że to jest „normalne” a to że ciebie to wkurza uważają za nienormalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 godziny temu, MagdaLena36 napisał:

Ja rozumiem akurat Twoja frustracje. Dziwią mnie ludzie którzy piszą że to jest „normalne” a to że ciebie to wkurza uważają za nienormalne.

Jak to mówią "punkt widzenia zależy od punktu siedzenia". Może gdyby ci ludzie mieli takich sąsiadów jak Ty czy ja, to przestałoby to dla nich być takie normalne. Ja nigdy nie miałam problemu z sąsiadami, a jak już pisałam całe życie mieszkam w bloku. Otaczali mnie sąsiedzi z dziećmi i bez dzieci. Też były imprezy, ale nie 24/dobę. I nikt nigdy nie wydzierał się na balkonie w środku nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×