Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Polecane posty

Hej, dziewczyny potrzebuje wsparcia. Czy wy też czasem czujecie się rozczarowane macierzyństwem? Bo ja ostatnio wymiękam... wszyscy mówią że pierwsze 3 miesiące życia dziecka są najgorsze i potem jest lepiej, to chyba nie u mnie, nawet na spacer nie da się wyjść bo ostatnio moje dziecko parzy wózek i jest taki ryk, że szok, tylko by chciał być na rękach. Dodatkowo strasznie broni się przed spaniem i w związku z tym też jest jeden wielki ryk. Trochę już psychicznie wymiękam...może są tu jakieś mamy z Wrocławia, pocieszcie mnie trochę że będzie lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.05.2023 o 14:16, Didi145 napisał:

Hej, dziewczyny potrzebuje wsparcia. Czy wy też czasem czujecie się rozczarowane macierzyństwem? Bo ja ostatnio wymiękam... wszyscy mówią że pierwsze 3 miesiące życia dziecka są najgorsze i potem jest lepiej, to chyba nie u mnie, nawet na spacer nie da się wyjść bo ostatnio moje dziecko parzy wózek i jest taki ryk, że szok, tylko by chciał być na rękach. Dodatkowo strasznie broni się przed spaniem i w związku z tym też jest jeden wielki ryk. Trochę już psychicznie wymiękam...może są tu jakieś mamy z Wrocławia, pocieszcie mnie trochę że będzie lepiej.

U mnie początki kolek 😅 najchętniej wystrzeliłabym Młodego rakietą w kosmos.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
29 minut temu, Foko Loko napisał:

U mnie początki kolek 😅 najchętniej wystrzeliłabym Młodego rakietą w kosmos.

Przejdziecie to! Moj Młody miał kolki od 3 doby życia. Był uczuulony na mleko i niestety u niego zaczęło się niemal natychmiast po urodzeniu. 3 miesiące koszmaru. I przeszło.z dnia na dzień.

Później będą ząbkowania i inne atrakcje. 

Dacie rade. W końcu będzie z górki. Co prawda wtedy pojawią się inne problemy ale te będą już za Wami.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, AgsAgsAgs napisał:

Przejdziecie to! Moj Młody miał kolki od 3 doby życia. Był uczuulony na mleko i niestety u niego zaczęło się niemal natychmiast po urodzeniu. 3 miesiące koszmaru. I przeszło.z dnia na dzień.

Później będą ząbkowania i inne atrakcje. 

Dacie rade. W końcu będzie z górki. Co prawda wtedy pojawią się inne problemy ale te będą już za Wami.:)

Hah, wiem!:)

Damy, bo jak inaczej. Chociaż przyznam, że przeskoczyłabym już do etapu siedzenia, będzie ciut proścuej z ogarnięciem. Teraz maluch spędza większość dnia leżąc na mnie, więc jak mam 2h czasu przez cały dzień, zeby coś ogarnąć to i tak sukces.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem po co ludzie pociskają takie bzdury, że niby pierwsze 3 msc są najtrudniejsze. A pozniej do 18 niby lżej?

Dzieci tak rosną, że mają swój charakter, potrzeby, każde inaczej się rozwija i w większości przypadków najlepiej po prostu wyłączyć nerwy, odstawić wszystkie "ważne rzeczy" na bok i być pp prostu z dzieckiem.

Moj starszy to już nastolatek, mlodszy 7 lat u dzisiaj np wolałabym nadgodziny w pracy, bo szału dostaje z nimi. Taki dzień. Starszy jeszcze jest ok, choć czasem wkurza się bez powodu. Mlodszy przeziębiony i histeryzuje cały dzień. I oboje co chwilę o coś się szczepią i kłócą. Starszy odpuści a mlody idzie w temat dalej i tej dramy nie są się powstrzymać. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 29.05.2023 o 13:16, Didi145 napisał:

Hej, dziewczyny potrzebuje wsparcia. Czy wy też czasem czujecie się rozczarowane macierzyństwem? Bo ja ostatnio wymiękam... wszyscy mówią że pierwsze 3 miesiące życia dziecka są najgorsze i potem jest lepiej, to chyba nie u mnie, nawet na spacer nie da się wyjść bo ostatnio moje dziecko parzy wózek i jest taki ryk, że szok, tylko by chciał być na rękach. Dodatkowo strasznie broni się przed spaniem i w związku z tym też jest jeden wielki ryk. Trochę już psychicznie wymiękam...może są tu jakieś mamy z Wrocławia, pocieszcie mnie trochę że będzie lepiej.

A jego ten wózek parzy tak na sam widok, czy generalnie nie lubi leżeć na plecach na płasko? Pytam bo u mojej koleżanki też był taki problem i się okazało że malec miał refluks przełyku. Zmienili mu później mleko modyfikowane na specjalne zagęszczanie i wszystko się poprawiło z dnia na dzień. Warto pediatrze wspomnieć o jego zachowaniu, niech sprawdzi czy nie ma problemu jakiegoś zdrowotnego. Ale nie mówię też że coś nie tak ze zdrowiem twojego malca, może po prostu teraz ma potrzebę wiszenia ci na rękach dużo i tyle. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
17 godzin temu, Foko Loko napisał:

U mnie początki kolek 😅 najchętniej wystrzeliłabym Młodego rakietą w kosmos.

Też tak czasem mam, problemy z brzuchem na szczęście już za mną. Przynajmniej taką mam nadzieję 😅

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowany)
11 godzin temu, Kirinka napisał:

A jego ten wózek parzy tak na sam widok, czy generalnie nie lubi leżeć na plecach na płasko? Pytam bo u mojej koleżanki też był taki problem i się okazało że malec miał refluks przełyku. Zmienili mu później mleko modyfikowane na specjalne zagęszczanie i wszystko się poprawiło z dnia na dzień. Warto pediatrze wspomnieć o jego zachowaniu, niech sprawdzi czy nie ma problemu jakiegoś zdrowotnego. Ale nie mówię też że coś nie tak ze zdrowiem twojego malca, może po prostu teraz ma potrzebę wiszenia ci na rękach dużo i tyle. 

No właśnie nie wiem jaka jest przyczyna, wcześniej mógł jeździć w wózku i dwie godziny i było ok, a teraz jak zostanie włożony do wózka to minutę wytrzyma i zaczyna się histeryczny płacz i nie działa żadne uspokajanie. Jak sie go podnosi to się moment uspokaja, potem znowu go próbuję odłożyć do wózka i tylko się zorientuje że go odkładam i jest ryk, podnoszę go i znowu ok. Rozumiem że może być zainteresowany otoczeniem ale to chyba tylko na rękach bo jak próbowałam go posadzić w spacerówce to też jest płacz. I wydaje mi się że refluks to raczej nie jest bo w domu na macie nie ma problemu z leżeniem na plecach.

Edytowano przez Didi145

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 godzin temu, KateZRzeszowa napisał:

Nie wiem po co ludzie pociskają takie bzdury, że niby pierwsze 3 msc są najtrudniejsze. A pozniej do 18 niby lżej?

Dzieci tak rosną, że mają swój charakter, potrzeby, każde inaczej się rozwija i w większości przypadków najlepiej po prostu wyłączyć nerwy, odstawić wszystkie "ważne rzeczy" na bok i być pp prostu z dzieckiem.

Moj starszy to już nastolatek, mlodszy 7 lat u dzisiaj np wolałabym nadgodziny w pracy, bo szału dostaje z nimi. Taki dzień. Starszy jeszcze jest ok, choć czasem wkurza się bez powodu. Mlodszy przeziębiony i histeryzuje cały dzień. I oboje co chwilę o coś się szczepią i kłócą. Starszy odpuści a mlody idzie w temat dalej i tej dramy nie są się powstrzymać. 

No to chyba muszę się uzbroić w cierpliwość i to anielską, bo inaczej zwariuję 😅

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 godzin temu, Foko Loko napisał:

Hah, wiem!:)

Damy, bo jak inaczej. Chociaż przyznam, że przeskoczyłabym już do etapu siedzenia, będzie ciut proścuej z ogarnięciem. Teraz maluch spędza większość dnia leżąc na mnie, więc jak mam 2h czasu przez cały dzień, zeby coś ogarnąć to i tak sukces.

Jak zacznie siedziec to dalej bedzie chcial wisiec na mamie. Pozniej zacznie chodzic i tu sie zaczyna dopiero zabawa. Obklejanie i zabezpieczanie wszystkich możliwych narożnikow, galek i uchwytow. Specjalne zabezpieczenia na szuflady i szafki.  Będzie wesoło. Łatwiej jest z kilkulatkiem. Taki czterolatek to już ogarnia i caly czas przyklejony do rodzica byc nie chce. Jeszcze wiec tylko troszke i nawet bedzie szansa na samotna wizyte w lazience.:)

  • Like 1

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, Didi145 napisał:

No to chyba muszę się uzbroić w cierpliwość i to anielską, bo inaczej zwariuję 😅

Cierpliwosc tak i trochę odpuścić oczekiwaniom. Dzieci to dzieci. Broją, krzyczą, nie radzą sobie z emocjami, czasem po prostu mają zły dzień tak samo jak my. My też czasem mamy ochotę rzucać rzeczami, trzasnąć drzwiami, krzyczeć, chcemy żeby nas ktoś przytulił i zrozumiał a nie pouczał. Także najlepiej wyłączyć nerwy i się wczuc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
32 minuty temu, KateZRzeszowa napisał:

Cierpliwosc tak i trochę odpuścić oczekiwaniom. Dzieci to dzieci. Broją, krzyczą, nie radzą sobie z emocjami, czasem po prostu mają zły dzień tak samo jak my. My też czasem mamy ochotę rzucać rzeczami, trzasnąć drzwiami, krzyczeć, chcemy żeby nas ktoś przytulił i zrozumiał a nie pouczał. Także najlepiej wyłączyć nerwy i się wczuc

To już nawet nie chodzi o nerwy, tylko przez to że jest taki ryk w wózku to nawet na spacer wyjść nie można żeby chociaż zmienić otoczenie. Jak na razie to się czuje zamknięta w mieszkaniu, ale co zrobić, jakoś trzeba dać radę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
11 minut temu, Didi145 napisał:

To już nawet nie chodzi o nerwy, tylko przez to że jest taki ryk w wózku to nawet na spacer wyjść nie można żeby chociaż zmienić otoczenie. Jak na razie to się czuje zamknięta w mieszkaniu, ale co zrobić, jakoś trzeba dać radę.

Może spróbuj z chustą? Dużo dzieci nie lubi wózka. Moj starszy dopiero spacerówkę zaakceptował

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 godziny temu, KateZRzeszowa napisał:

Może spróbuj z chustą? Dużo dzieci nie lubi wózka. Moj starszy dopiero spacerówkę zaakceptował

Całkiem ciekawy pomysł. Są też nosidła ergonomiczne które nadają się dla malutkich dzieci od 3 miesiąca, ale chyba cena trochę wyższa niż chusta. Jeśli dziecku się spodoba to przynajmniej też będzie miała ręce wolne na chwilę. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
6 minut temu, Kirinka napisał:

Całkiem ciekawy pomysł. Są też nosidła ergonomiczne które nadają się dla malutkich dzieci od 3 miesiąca, ale chyba cena trochę wyższa niż chusta. Jeśli dziecku się spodoba to przynajmniej też będzie miała ręce wolne na chwilę. 

Nie znam się na nosidłach,ale chustowalam młodszego. Mega wynalazek. Młody był przy mnie, przytulony i spokojny, miał widok na to co się dzieje dookoła, ja miałam wolne ręce i spokojnie szlam na spacer np czy małe zakupy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Im dalej tym trudniej. Mnie się też wydawało, że nie to wczesne macierzyństwo mnie przerasta. Syn za dwa tygodnie kończy 6 lat i w sumie ciągle jest ciężko. Macierzyństwo w ogóle jest ciężkie dlatego ja mam tylko jedno dziecko. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem z Wrocławia, ale może pocieszy cię informacja, że nie jesteś jedyna. Moje dziecko było najpierw nieodkładalne, potem bardzo trudno odkładalne 😉 kiepsko śpiące w nocy, a w dzień prawie w ogóle. Może nie byłam rozczarowana, ale zmęczona na pewno. Jakoś to przetrwałam, jak pewnie setki innych mam z tym samym problemem. Na pewno sobie poradzisz, w pewnym momencie się od ciebie odklei i będzie łatwiej. Spróbuj z chustą, ja się późno przekonałam i żałowałam, że nie wcześniej. Jak masz kogoś, kto ci może trochę pomóc, to korzystaj. Poza tym może teraz ci trudno, ale przytulaj i w ogóle, bo kiedyś pewnie będziesz te czasy wspominać z nostalgią (tak tak!). Ja tęsknię już trochę za słodkim niemowlakiem, chociaż jak sobie przypominam to... no właśnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Moje ma 10 miesiecy I jest tragicznie. Mialam wrocic do pracy, ale nie ma szans. Maz musi wszystko sam ogarniac, ja z malym w domu siedze I ostatnio nie mam czasu nawet posprzatac, dziecko raczkuje wszedzie go pelno, niestety nie jest egzemplarzem, ktory sam sie pobawi, cala swoja energie, uwage mu poswiecam. Jedyne co mam super to nocki, a w dzien porazka, nie spi regularnie a jak nawet zasnie w dzien to jestem tak padnieta ze sama musze sie polozyc I zregenerowac sily. Jak skonczy rok idzie do zlobka. Do pomocy mam tylko meza, ktory I tak jest poza domem od 8 do 18. Tesknie za okresem niemowlecym I rodzina ktora mnie wyreczala. Macierzynstwo nie tyle mnie rozczarowalo co dalo popalic, a jeszcze nawet nie jestem w polowie drogi. Na pewno nie zaluje, ale sa czasem takie dni, ze zastanawiam sie czy nie lepiej bylo mi bez dziecka. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dnia 9.06.2023 o 19:52, roztargniona09 napisał:

Moje ma 10 miesiecy I jest tragicznie. Mialam wrocic do pracy, ale nie ma szans. Maz musi wszystko sam ogarniac, ja z malym w domu siedze I ostatnio nie mam czasu nawet posprzatac, dziecko raczkuje wszedzie go pelno, niestety nie jest egzemplarzem, ktory sam sie pobawi, cala swoja energie, uwage mu poswiecam. Jedyne co mam super to nocki, a w dzien porazka, nie spi regularnie a jak nawet zasnie w dzien to jestem tak padnieta ze sama musze sie polozyc I zregenerowac sily. Jak skonczy rok idzie do zlobka. Do pomocy mam tylko meza, ktory I tak jest poza domem od 8 do 18. Tesknie za okresem niemowlecym I rodzina ktora mnie wyreczala. Macierzynstwo nie tyle mnie rozczarowalo co dalo popalic, a jeszcze nawet nie jestem w polowie drogi. Na pewno nie zaluje, ale sa czasem takie dni, ze zastanawiam sie czy nie lepiej bylo mi bez dziecka. 

Czyżbyś zawieszała pomysł drugiego dziecka? 😄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 minut temu, Foko Loko napisał:

Czyżbyś zawieszała pomysł drugiego dziecka? 😄

Przez najbliższy rok i tak nie mogę zajść w ciążę także zawieszenie jest. Nie wiem jak będzie dalej, ale niewykluczone, że jak młody już wyrośnie z tego "maminego" okresu to mogę nie mieć ochoty do tego wracać. Codziennie na dźwięk słów "mamamama" mam ochotę wziąć linę i zawisnąć. Ale oczywiście jego uśmiech i buziaki które niedawno nauczył się mi dawać dają wiele radości. A jak tam u Ciebie? Młody daje popalić czy na razie tylko sama radość?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
15 minut temu, roztargniona09 napisał:

Przez najbliższy rok i tak nie mogę zajść w ciążę także zawieszenie jest. Nie wiem jak będzie dalej, ale niewykluczone, że jak młody już wyrośnie z tego "maminego" okresu to mogę nie mieć ochoty do tego wracać. Codziennie na dźwięk słów "mamamama" mam ochotę wziąć linę i zawisnąć. Ale oczywiście jego uśmiech i buziaki które niedawno nauczył się mi dawać dają wiele radości. A jak tam u Ciebie? Młody daje popalić czy na razie tylko sama radość?

No u nas jest chyba pierwszy skok rozwojowy, bo mały od wczoraj jest bardziej marudny, a dzisiaj strasznie ulewa. Generalnie przebieramy się po 5x dziennie, bo ulewa. Do tego zawsze uleje mi na początku spaceru i zawsze potem się zastanawiam czy iść na spacer czy wracać na 4 piętro do mieszkania, żeby go przebrać 🙈

Do tego jest nieodkładalny, śpi się najlepiej na mnie, ze mną, obok mnie. Ja odciągam mleko laktatorem, to w jednej ręce laktator, w drugiej dziecko. A zamiast odciągać 10x na dobę odciągam 3x i efekt jest taki, że teraz kombinuję, jakie mleko modyfikowane mu włączyć, bo mojego już jest tak na styk.

Lubię go naprawdę, jak się uśmiechnie czy jak się bawimy albo czytamy, kocham patrzeć jak śpi, ale jak zaczyna marudzić albo wchodzi w fazę wieczornego wycia (mamy teraz kolki...) to rozważam, czy by go nie wysłac na księżyc i chociaż to paskudne, to ostatnio czytałam o rodzicach, którzy rzucili niemowlakiem o ścianę, bo sobie nie radzili i ja autentycznie jestem w stanie to zrozumieć, chociaż małemu bym krzywdy nie zrobiła. 

Czekam, aż zacznie siedzieć, to ulewania się powinny skończyć. Jak zacznie głowę trzymać sam to też powinno być lepiej. Póki co mamy dopiero wagę lekko ponad 3kg. Chcę już bardziej kontaktowe dziecko, z którym wyjdę na plac zabaw, a nie małego wyjca, u którego kompletnie nie wiem, i co chodzi i czemu tym razsm wyje.

Do tej pory chillowałam na spacerach, ale no wózek parzy, więc chustujemy, tylko to znowu nie jest rozwiązanie, bo jednak chcę, żeby jeżdził w wózku.

Do pomocy też nikogo nie mamy, bo moja mama mieszka godzinę od nas, ale pracuje i nie da rady wpadać często. Brakuje mi takiej wioski do wychowywania dziecka, bo tak to czasami 2 dni się nie mam kiedy umyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
12 minut temu, Foko Loko napisał:

No u nas jest chyba pierwszy skok rozwojowy, bo mały od wczoraj jest bardziej marudny, a dzisiaj strasznie ulewa. Generalnie przebieramy się po 5x dziennie, bo ulewa. Do tego zawsze uleje mi na początku spaceru i zawsze potem się zastanawiam czy iść na spacer czy wracać na 4 piętro do mieszkania, żeby go przebrać 🙈

Do tego jest nieodkładalny, śpi się najlepiej na mnie, ze mną, obok mnie. Ja odciągam mleko laktatorem, to w jednej ręce laktator, w drugiej dziecko. A zamiast odciągać 10x na dobę odciągam 3x i efekt jest taki, że teraz kombinuję, jakie mleko modyfikowane mu włączyć, bo mojego już jest tak na styk.

Lubię go naprawdę, jak się uśmiechnie czy jak się bawimy albo czytamy, kocham patrzeć jak śpi, ale jak zaczyna marudzić albo wchodzi w fazę wieczornego wycia (mamy teraz kolki...) to rozważam, czy by go nie wysłac na księżyc i chociaż to paskudne, to ostatnio czytałam o rodzicach, którzy rzucili niemowlakiem o ścianę, bo sobie nie radzili i ja autentycznie jestem w stanie to zrozumieć, chociaż małemu bym krzywdy nie zrobiła. 

Czekam, aż zacznie siedzieć, to ulewania się powinny skończyć. Jak zacznie głowę trzymać sam to też powinno być lepiej. Póki co mamy dopiero wagę lekko ponad 3kg. Chcę już bardziej kontaktowe dziecko, z którym wyjdę na plac zabaw, a nie małego wyjca, u którego kompletnie nie wiem, i co chodzi i czemu tym razsm wyje.

Do tej pory chillowałam na spacerach, ale no wózek parzy, więc chustujemy, tylko to znowu nie jest rozwiązanie, bo jednak chcę, żeby jeżdził w wózku.

Do pomocy też nikogo nie mamy, bo moja mama mieszka godzinę od nas, ale pracuje i nie da rady wpadać często. Brakuje mi takiej wioski do wychowywania dziecka, bo tak to czasami 2 dni się nie mam kiedy umyć.

Zmartwię cię, ale nie będzie lepiej. Ja małego przebieram wciąż po 2-3 razy dziennie, bo rozszerzanie diety i wiecznie jest czymś upaćkany, śliniaki można o kant d...y rozbić, czasem mam ochotę go przebierać w najgorsze rzeczy do karmienia, ale to znowu masa przebieranek, a dziecko przebierać się nie lubi. Także moje chodzi wiecznie ubrudzone, oślinione i mam wywalone jak idziemy na spacer w brudnej koszulce. 

Współczuję tej nieodkładalności, tez mialam zamiar spać ze swoim i w ogóle, ale posłuchałam rad bardziej doświadczonych i zaczęłam odkładać do łóżeczka na spanie, z tym, że u Ciebie to jeszcze macie czas na to. W każdym razie ja sobie chwalę teraz, że młody śpi sam. Ale mój lubił tez wózek i lubi, po prostu przesiedliśmy się szybko do spacerówki. Mam podobnie jak ty, kocham mojego i w ogóle uwielbiam, ale są momenty gdy mam ochotę go komuś oddać chociaż wiem,że to brzmi brutalnie. Niestety nie jest lekko, też bym dziecku krzywdy nie zrobiła, ale czasem jak mój wyje i marudzi to też nie wiem jeszcze o co mu chodzi, człowiek dwoi i się i troi żeby ta mała istota była zadowolona, a tutaj jęki i wrzaski nie wiadomo o co.

Też by mi się przydała wioska do wychowywania dziecka. I chociaż mój już niby większy to ja też nie mam czasu niekiedy wziąć prysznic, bo przecież nie zostawie wyjącego dziecka i nie pójdę się radośnie pluskać. Chociaż nie powiem momentami mam ochotę pozwolić mu się wypłakać, ale jakoś nie umiem. Szkoda, że jak mi wszyscy mówili, że dziecko to nie tylko radość to ja to zlewałam i skupiałam się na samych pozytywach i niestety zaskoczyły mnie negatywy. Dwa tygodnie temu zaczęłam szukać opiekunki intensywnie i wciąż się waham czy przemęczyć się jeszcze te dwa miesiące czy już się trochę odciążyć i zatrudnić kogoś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
3 minuty temu, roztargniona09 napisał:

Zmartwię cię, ale nie będzie lepiej. Ja małego przebieram wciąż po 2-3 razy dziennie, bo rozszerzanie diety i wiecznie jest czymś upaćkany, śliniaki można o kant d...y rozbić, czasem mam ochotę go przebierać w najgorsze rzeczy do karmienia, ale to znowu masa przebieranek, a dziecko przebierać się nie lubi. Także moje chodzi wiecznie ubrudzone, oślinione i mam wywalone jak idziemy na spacer w brudnej koszulce. 

Współczuję tej nieodkładalności, tez mialam zamiar spać ze swoim i w ogóle, ale posłuchałam rad bardziej doświadczonych i zaczęłam odkładać do łóżeczka na spanie, z tym, że u Ciebie to jeszcze macie czas na to. W każdym razie ja sobie chwalę teraz, że młody śpi sam. Ale mój lubił tez wózek i lubi, po prostu przesiedliśmy się szybko do spacerówki. Mam podobnie jak ty, kocham mojego i w ogóle uwielbiam, ale są momenty gdy mam ochotę go komuś oddać chociaż wiem,że to brzmi brutalnie. Niestety nie jest lekko, też bym dziecku krzywdy nie zrobiła, ale czasem jak mój wyje i marudzi to też nie wiem jeszcze o co mu chodzi, człowiek dwoi i się i troi żeby ta mała istota była zadowolona, a tutaj jęki i wrzaski nie wiadomo o co.

Też by mi się przydała wioska do wychowywania dziecka. I chociaż mój już niby większy to ja też nie mam czasu niekiedy wziąć prysznic, bo przecież nie zostawie wyjącego dziecka i nie pójdę się radośnie pluskać. Chociaż nie powiem momentami mam ochotę pozwolić mu się wypłakać, ale jakoś nie umiem. Szkoda, że jak mi wszyscy mówili, że dziecko to nie tylko radość to ja to zlewałam i skupiałam się na samych pozytywach i niestety zaskoczyły mnie negatywy. Dwa tygodnie temu zaczęłam szukać opiekunki intensywnie i wciąż się waham czy przemęczyć się jeszcze te dwa miesiące czy już się trochę odciążyć i zatrudnić kogoś.

Ja go odkładałam do łóżeczka, ale to kończyło się tym, że się wybudzał i miałam godzinę z głowy, bo usypiałam znowu. Czasami zanim zasnął to 3 takie cykle przeszłam, aż sobie darowałam, teraz usypiam, kładę obok siebie (mąż wyleciał do salonu) i przynajmniej śpię dobrze. Bo tak to mamy jedną pobudkę w nocy na jedzenie i kolejna już rano. Często po pierwszej pobudce przekładam go do łóżeczka i tam już dośpo do rana, ale on też ma bardzo mocny ten sen aktywny, wierci się, kręci, jak się budzę to jest po drugiek stronie łóżeczka, jęczy, smęci i ja się co 5min wybudzam i patrzę czy śpi. Jak śpi koło mnie to śpi spokojnie, więc już wolę tak. Też się super nie wysypiam, ale to lepsza opcja niż pobudki co chwilę  

On też lubił wózek. Nie wiem, co mu ostatnio odwala 😕 zaczyna wyć jak tylko go wsadzę do gondoli. 

Na prysznic mam taki patent, że wkładam młodego do kosza mojżesza, kosz na podłogę w łazience i robię swoje. Czasami się drze, ale co mam zrobić 🤷‍♀️ 

Ja myślałam, że to będzie bardziej sielankowe. Ot, poleżymy sobie razem, ja sobie poczytam, on pośpi, zje, pośpi, zje, pośpi, poczytam mu, pobawi się, pójdziemy na spacer, poleżymy na kocu, on zawsze uśmiechnięty. Nie wiem czy kojarzysz, ale tydzień przed moim urodziły się u nas w szpitalu pięcioraczki, to rodzice mają łącznie 11 dzieci i ich mama mówi, że jej dzieci nie płaczą, bo ona umie zauważać sygnały i reaguje zanim zaczną płakać i tak mi to siadło na ambicję, że czuję się niekompetentna i beznadziejna, że ja nie wiem, czemu mały płacze. Plus do tego naczytałam się jakichś tekstów z perspektywy dziecka typu "płaczę, bo chcę, żeby mnie ktoś przytulił, a nikt mnie nie przytula, bo rodzice są zajęci" i czasami mam poczucie, że małemu krzywdę robię samym tym, że nie wiem, o co mu chodzi, kiedy się wydziera 😕

A w rzeczywistości muszę między te jego drzemki upchnąć ćwiczenia od fizjo i od neurologopedy, czas na leżenie na brzuszku, do tego masa leków, żelazo, wit B, wit D, probiotyk, wozyty u lekarzy mamy po 2 w tygodniu, a i tak jesteśmy szczęściarzami bez powikłań wcześniactwa, po prostu tyle tego jest. Jutro zaczynamy rehabilitację na oddziale, to znowu nam dowalą kolejne 1-2 wizytybw tygodniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

PS. Bierz opiekunkę już teraz na kilka godzin, oswoicie się ze sobą przez te 2 miesiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
24 minuty temu, Foko Loko napisał:

Ja go odkładałam do łóżeczka, ale to kończyło się tym, że się wybudzał i miałam godzinę z głowy, bo usypiałam znowu. Czasami zanim zasnął to 3 takie cykle przeszłam, aż sobie darowałam, teraz usypiam, kładę obok siebie (mąż wyleciał do salonu) i przynajmniej śpię dobrze. Bo tak to mamy jedną pobudkę w nocy na jedzenie i kolejna już rano. Często po pierwszej pobudce przekładam go do łóżeczka i tam już dośpo do rana, ale on też ma bardzo mocny ten sen aktywny, wierci się, kręci, jak się budzę to jest po drugiek stronie łóżeczka, jęczy, smęci i ja się co 5min wybudzam i patrzę czy śpi. Jak śpi koło mnie to śpi spokojnie, więc już wolę tak. Też się super nie wysypiam, ale to lepsza opcja niż pobudki co chwilę  

On też lubił wózek. Nie wiem, co mu ostatnio odwala 😕 zaczyna wyć jak tylko go wsadzę do gondoli. 

Na prysznic mam taki patent, że wkładam młodego do kosza mojżesza, kosz na podłogę w łazience i robię swoje. Czasami się drze, ale co mam zrobić 🤷‍♀️ 

Ja myślałam, że to będzie bardziej sielankowe. Ot, poleżymy sobie razem, ja sobie poczytam, on pośpi, zje, pośpi, zje, pośpi, poczytam mu, pobawi się, pójdziemy na spacer, poleżymy na kocu, on zawsze uśmiechnięty. Nie wiem czy kojarzysz, ale tydzień przed moim urodziły się u nas w szpitalu pięcioraczki, to rodzice mają łącznie 11 dzieci i ich mama mówi, że jej dzieci nie płaczą, bo ona umie zauważać sygnały i reaguje zanim zaczną płakać i tak mi to siadło na ambicję, że czuję się niekompetentna i beznadziejna, że ja nie wiem, czemu mały płacze. Plus do tego naczytałam się jakichś tekstów z perspektywy dziecka typu "płaczę, bo chcę, żeby mnie ktoś przytulił, a nikt mnie nie przytula, bo rodzice są zajęci" i czasami mam poczucie, że małemu krzywdę robię samym tym, że nie wiem, o co mu chodzi, kiedy się wydziera 😕

A w rzeczywistości muszę między te jego drzemki upchnąć ćwiczenia od fizjo i od neurologopedy, czas na leżenie na brzuszku, do tego masa leków, żelazo, wit B, wit D, probiotyk, wozyty u lekarzy mamy po 2 w tygodniu, a i tak jesteśmy szczęściarzami bez powikłań wcześniactwa, po prostu tyle tego jest. Jutro zaczynamy rehabilitację na oddziale, to znowu nam dowalą kolejne 1-2 wizytybw tygodniu.

Sielankowe haha. Ja też tak myślałam, czyste, pachnące dziecko, uśmiechnięte, ze mną i przy mnie. Oj te wyobrażenia. Nic z tego co planowałam w swoim macierzyństwie nie zrealizowałam, w domu mam pobojowisko dziecko do buzi bierze wszystko łącznie z podłogą, którą liże, a której mi się nie chce też sprzątać co dwie godziny. Marzyłam o tym, że będę usypiała swoje maleństwo delikatnie je kołysząc i mu śpiewając. Rzeczywistość wygląda natomiast tak, że bujam dziecko w wózku nogą i modlę się aby przestał jęczeć. A gdy go potem przenoszę do łóżeczka to znów się modlę żeby się tylko nie obudził, bo jak się obudzi to koniec kaplica i kolejna godzina bujania. Cudowne spacery nie są cudowne, bo często kończą się tak, że jedną ręką pcham wózek a w drugiej trzymam małego. Wyprawa do supermarketu osiąga u mnie wysoki poziom, szykuje się niczym na poligon.  I też mam wyrzuty sumienia, że nie rozumiem swojego dziecka, bo kuźwa nie rozumiem, nie wiem dlaczego czasami jęczy i wyje i u mnie to nie jest płacz, on po prostu wyje, a ja się czuję paskudnie, bo jestem matką i nie wiem o co mu chodzi. A z tym przytulaniem to bzdura, mój jak wpada w szał wycia i chcę go przytulić to dostaję po głowie, twarzy i po brzuchu, więc nie ma to sensu. Póki jeszcze był maleństwem to owszem tuliłam co chwilę, ale dziecku nie do końca chyba o to chodzi. No i zęby, koszmar po prostu. Mój bierze do buzi wszystko, na początku jeszcze reagowałam, ale teraz już mam wywalone, mój stolik do kawy obecnie to największy i najfajniejszy gryzak, gdyby ktoś mi powiedział wcześniej że moje dziecko będzie brało do buzi co zechce to bym wyśmiała. A teraz już wiem, że nie wygram tej bitwy, więc wolę spokój. Jakbym mu zabraniała gryźć co chce to bym miała wyjca 24h. 

Super, że nie ma powikłań, ale wiem też, że macie masę pracy przy wcześniaku. Ważne,że jest zdrowy, a resztę jakoś przecierpisz.

No chyba w tym tygodniu zadzwonię do polecanej mi opiekunki i powoli będziemy się przyzwyczajać, bo naprawdę moim marzeniem jest wyjść z domu bez dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Ja z moim spałam przez pierwsze miesiące, ale potem zrobiło się nam za ciasno, mąż też został wygnany z sypialni. Pociągnęłam tak sama z miesiąc i zaczęłam odkładać, było różnie, ale się przemęczyłam. Niestety sama nam zrobiłam pod górkę, bo jak mały za bardzo marudził to go w wózku bujałam i do dziś jak ma gorszy dzień to w tym wózku go usypiam, ale to tylko na noc, w dzień sam zasypia w łóżeczku, dostaje butlę, wypija i śpi, a na noc już tak nie zawsze. I też myślałam,że dziecko ma swój pokoik i będzie tam spał i w ogóle cud miód, a w rzeczywistości łóżeczko jest u nas w sypialni, moja sypialnia oaza spokoju to obecnie magazyn pieluch, ciuszków i środków higienicznych. Nie mam już sypialni, pokoik syna stoi pusty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
1 godzinę temu, roztargniona09 napisał:

Ja z moim spałam przez pierwsze miesiące, ale potem zrobiło się nam za ciasno, mąż też został wygnany z sypialni. Pociągnęłam tak sama z miesiąc i zaczęłam odkładać, było różnie, ale się przemęczyłam. Niestety sama nam zrobiłam pod górkę, bo jak mały za bardzo marudził to go w wózku bujałam i do dziś jak ma gorszy dzień to w tym wózku go usypiam, ale to tylko na noc, w dzień sam zasypia w łóżeczku, dostaje butlę, wypija i śpi, a na noc już tak nie zawsze. I też myślałam,że dziecko ma swój pokoik i będzie tam spał i w ogóle cud miód, a w rzeczywistości łóżeczko jest u nas w sypialni, moja sypialnia oaza spokoju to obecnie magazyn pieluch, ciuszków i środków higienicznych. Nie mam już sypialni, pokoik syna stoi pusty.

Taaaa my mamy 4 pokoje i ledwo się mieścimy 😂😂😂

Mały właśnie popisowo zarzygał mi tapczan, po kolejnej próbie podania mu mleka modyfikowanego. Ja jeszcze się stresuję, bo on jest malutki. Może jak będzie miał pół roku, to wymioty mnie tak nie będą stresować 🤦‍♀️

Zastanawiam się, ile środków uspokajających pakowali w niego w szpitalu, bo tam był mega spokojny, a u nas pierwsze 2 tygodnie to były takie wieczorne awantury, że głowa mała. I on też nie płacze tylko wyje. Wyje tak, że się zapowietrza, a ja mam wrażenie, że on wtedy nie kontaktuje gdzie jest i kto go trzyma. Odlatuje totalnie. Po 2 tygodniach przeszło, tak jakby miał syndrok odstawienia. Ale nie udowodnię nic nikomu 🤷‍♀️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
2 minuty temu, Foko Loko napisał:

Taaaa my mamy 4 pokoje i ledwo się mieścimy 😂😂😂

Mały właśnie popisowo zarzygał mi tapczan, po kolejnej próbie podania mu mleka modyfikowanego. Ja jeszcze się stresuję, bo on jest malutki. Może jak będzie miał pół roku, to wymioty mnie tak nie będą stresować 🤦‍♀️

Zastanawiam się, ile środków uspokajających pakowali w niego w szpitalu, bo tam był mega spokojny, a u nas pierwsze 2 tygodnie to były takie wieczorne awantury, że głowa mała. I on też nie płacze tylko wyje. Wyje tak, że się zapowietrza, a ja mam wrażenie, że on wtedy nie kontaktuje gdzie jest i kto go trzyma. Odlatuje totalnie. Po 2 tygodniach przeszło, tak jakby miał syndrok odstawienia. Ale nie udowodnię nic nikomu 🤷‍♀️

Tak z ciekawości na jakim mm jesteście? Wymioty to norma, nie przeżywaj tak. Ja też strasznie znosiłam to rzyganie, podejrzewałam refluks i w ogóle najgorsze rzeczy, mleko chciałam zmieniać i niepotrzebnie panikowałam. Mój rzygał do 5 miesiąca, a na początku rozszerzenia diety też mu się zdarzało, nawet 3 dni temu mi rzygnął,bo mu wprowadziłam nowy produkt. Także na spokojnie, przyzwyczaisz się. 

Co do środków uspokajających to nie mogli mu nic podawać. Przechodziliście żółtaczkę? Bo podobno wtedy tylko mogą podać środek odurzający, ale to też nie w każdym szpitalu. Ja się dowiadywałam u siebie, bo chciałam nie wyrazić zgody, ale poinformowano mnie,że u nas tego nie praktykują. Są jednak szpitale, które niestety jeszcze lecą na tym. Za bardzo panikujesz, ale to też normalne. Mój tez tak wył, że się zapowietrzał i ogólnie byliśmy przerażeni, bo też nie wiedział co się dzieje, a przecież ja wcześniaka nie miałam. To wszystko przechodzi, ja się nachodziłam tez po lekarzach i do fizjo też chodziliśmy,bo u nas jak podejrzewałam od początku był problem z napięciem mięsniowym. Musisz dać sobie czas, na razie przeżywasz, bo to malutkie takie i nie wiesz co się dzieje, ale to minie. Naprawdę wątpię by ktoś podawał maluchowi środki odurzające, ale po moich przejściach porodowych nic mnie już chyba nie zdziwi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
18 minut temu, roztargniona09 napisał:

Tak z ciekawości na jakim mm jesteście? Wymioty to norma, nie przeżywaj tak. Ja też strasznie znosiłam to rzyganie, podejrzewałam refluks i w ogóle najgorsze rzeczy, mleko chciałam zmieniać i niepotrzebnie panikowałam. Mój rzygał do 5 miesiąca, a na początku rozszerzenia diety też mu się zdarzało, nawet 3 dni temu mi rzygnął,bo mu wprowadziłam nowy produkt. Także na spokojnie, przyzwyczaisz się. 

Co do środków uspokajających to nie mogli mu nic podawać. Przechodziliście żółtaczkę? Bo podobno wtedy tylko mogą podać środek odurzający, ale to też nie w każdym szpitalu. Ja się dowiadywałam u siebie, bo chciałam nie wyrazić zgody, ale poinformowano mnie,że u nas tego nie praktykują. Są jednak szpitale, które niestety jeszcze lecą na tym. Za bardzo panikujesz, ale to też normalne. Mój tez tak wył, że się zapowietrzał i ogólnie byliśmy przerażeni, bo też nie wiedział co się dzieje, a przecież ja wcześniaka nie miałam. To wszystko przechodzi, ja się nachodziłam tez po lekarzach i do fizjo też chodziliśmy,bo u nas jak podejrzewałam od początku był problem z napięciem mięsniowym. Musisz dać sobie czas, na razie przeżywasz, bo to malutkie takie i nie wiesz co się dzieje, ale to minie. Naprawdę wątpię by ktoś podawał maluchowi środki odurzające, ale po moich przejściach porodowych nic mnie już chyba nie zdziwi.

Próbowaliśmy PreNan, próbowalismy Nan Expert Pro Total Confort (nie chciał pić), teraz próbowaliśmy Capri Care i zwymiotował całą porcję zaraz po zjedzeniu.

Póki co jedyne mm, które mu pasowało to Nutramigen, który dostawał na oddziale.

Refluks ma. Potrafi ulać 2h po posiłku. Miał żółtaczkę, był naświetlany dobę. Był też na noc raz zaintubowany pod respiratorem, więc te uspokajacze miał. Napięcie mięśniowe mamy wzmożone po lewej stronie i w buzi, ale to w buzi to konsekwencja tlenoterapii i sondy dożołądkowej. Tak to luz. Wyćwiczymy.

Ja znowu po moich przejściach ciążowych mam taką panikę, że jak coś się dzieje, to już same najgorsze scenariusze w głowie, a przecież wiem, że dziecko będzie marudne, będzie chorować, będzie rzygać, będą szły zęby itd. Ale głowa robi swoje, a w głowie mam, że za chwilę będzie masakrani za chwilę będzie tragedia i źle. Nie umiem tego wyłączyć 

Nie mam czasu żeby iść do mojej psycholożki, musiałabym pół rodziny zaangażować, żeby dojechać, żeby ktoś się zajął dzieckiem. Już jak do fryzjera szłam na 20min to była logistyka, a co dopiero tu na godzinną sesję. 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4 minuty temu, Foko Loko napisał:

Próbowaliśmy PreNan, próbowalismy Nan Expert Pro Total Confort (nie chciał pić), teraz próbowaliśmy Capri Care i zwymiotował całą porcję zaraz po zjedzeniu.

Póki co jedyne mm, które mu pasowało to Nutramigen, który dostawał na oddziale.

Refluks ma. Potrafi ulać 2h po posiłku. Miał żółtaczkę, był naświetlany dobę. Był też na noc raz zaintubowany pod respiratorem, więc te uspokajacze miał. Napięcie mięśniowe mamy wzmożone po lewej stronie i w buzi, ale to w buzi to konsekwencja tlenoterapii i sondy dożołądkowej. Tak to luz. Wyćwiczymy.

Ja znowu po moich przejściach ciążowych mam taką panikę, że jak coś się dzieje, to już same najgorsze scenariusze w głowie, a przecież wiem, że dziecko będzie marudne, będzie chorować, będzie rzygać, będą szły zęby itd. Ale głowa robi swoje, a w głowie mam, że za chwilę będzie masakrani za chwilę będzie tragedia i źle. Nie umiem tego wyłączyć 

Nie mam czasu żeby iść do mojej psycholożki, musiałabym pół rodziny zaangażować, żeby dojechać, żeby ktoś się zajął dzieckiem. Już jak do fryzjera szłam na 20min to była logistyka, a co dopiero tu na godzinną sesję. 

Nie myślałaś o tym żeby zostać przy mleku szpitalnym? Ja ostatecznie zostałam, nawet do siebie w kg to przytargałam, ale i tak musieliśmy zmienić. Jak miał podawane uspokajacze to mógł się pojawić syndrom, jednak powinno minąc to do tygodnia maks. To,że przezywasz to normalne, nie pocieszę cię w tym przypadku, bo sama do dziś wszystko przezywam, może trochę już mniej ale zawsze coś jest. Ot uroki macierzyństwa. Na pocieszenie dodam,że po 18 roku życia nie jest lepiej jak twierdzi moja mama. 

Niestety ja też przerwałam swoją terapię, nie dałam rady, bo mąż tylko mi został do pomocy, a ktoś się musi zająć naszą działalnością. Ja się oddaję macierzyństwu, on pracy i też nie mam z kim do dziś dziecka zostawić. To niedobrze, terapii nie powinno się przerywać, ale co zrobić? Może jak wprowadzę w życie opiekunkę to uda mi się znowu chodzić. Rozumiem Cię doskonale, że nie masz teraz jak spotykać się z psycholożką, takie życie. Dziecko naprawdę wywraca świat do góry nogami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×