Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Etkapetka

Kolejna ciąża po poronieniu

Polecane posty

Ja przeczytałam to co napisałaś to przypomniała mi się sytuacja jak ja dowiedziałam się, że moje dziecko jest już aniołkiem to było przed świętami wielkanocy i mój ukochany w tajemnicy przedemną powiedział swoim rodzicą, żeby zabrali do Nas jego chrześnicę. Po pierwsze nie uzgodnił tego ze Mną, a po drugie wiedział jaka trauma mnie spotkała więc było z tym wszystkim trochę odkręcania, ale ja na prawdę nie chciałam i nie mogłam wtedy patrzeć na dzieci.... Ale z czasem to mija i już jest ok :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynki wielkie dzięki za wsparcie i slowa otuchy. wczoraj lalam lzy a dzis juz sie dobrze czuje bo dzwonila Pani dr z genetyki i jak powiedzialam ze sie bardzo martwie to powiedziala ze niepotrzebnie. To badanie pokazało triploidie, czyli dodatkowe hromosomy w każdej komórce ciała i ze to oznacza że w zapłodnieniu brał udział podwójny plemnik lub podwójna komórka jajowa(tak sobie to tłumacze ze za bardzo chcielismy zrobic chyba blizniaki cheche). Ze to dobrze rokuje na przyszlosc, tylko 2% ryzyka ze sie powtorzy. Czesciej sie powtarzaja trisomie czyli pojedyncze geny wadliwe. Wynioslam z tego ze jak wszystko jest zle to jest lepiej! Badanie robilismy głownie zeby zarejestrowac nasze malenstwo i je nazwac a przy okazji sprzwdzic co poszlo zle. Teraz jestem spokojniejsza niz jakbym go nie zrobila, bo chyba bardziej bym sie bala ze sie powtorzy. Wszystkim chcącym polecam Genetykę z Poznania, naprawdę fachowcy, zrobili badanie na starej kosmówce z poronienia, byla w zlym stanie ale robili je kilka razy zeby wydac rzetelny wynik. Teraz odpoczywamy i moze po feriach zimowych sprobujemy szczescia jeszcze raz:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dentist - bardzo Ci współczuję i życzę obyś jak najlepiej przetrwała żałobe po swoim nienarodzonym dziecku i szybko spełnila swoje marzenie. Ja również mam żal do swojego lekarza, pomimo że nigdy nie znajdę potwierdzenia na to, że "spaprał robotę". Mam pretensję o to, że potraktował mnie jak standardowy przypadek ciężarnej kobiety a przecież miał wiele niepokojących informacji, którymi w ogóle się nie przejął. Największy żal mam jednak do samej siebie i tego nigdy sobie w życiu nie wybaczę i nie zapomnę. Dzisiaj w pracy tkwiłam aż do godziny 19, od samego rana zarobiona po uszy i zestresowana. O lekarzu przed wyjazdem mogę sobie pomarzyć. Minął 41 dzień po łyżeczkowaniu - miesiączki nie mam. Boję się że mam poważny problem z hormonami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc, zrobilam rano test...i znowu nic :( chce mi sie plakać :(( robilam test strumieniowy i jakis dziwny, ledwo wyszla ta linia kontrolna :( czyli w moim przypadku zadne objawy ciazy jej nie zwiastuja :((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hanakali - nie wolno ci tak myslec bo to nie pomaga ani Tobie ani niczemu... sa rzeczy ktore nawet jesli daja jakies objawy to nie zawsze mozna im zapobiec... nie szukaj winy w sobie ani w lekarzu bo tak jest tylko trudniej... a co do lekarza to mam Ci w tylek nakopac? masz isc i koniec... Hanakali do cholery to wazne jest! chcesz potem zalowac swoich zaniedban? 7 tygodni od to moment w ktorym koniecznie powinno sie zglosic do lekarza jesli nie ma @... prosze Cie nie stawiaj pracy nad zdrowiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc babeczki U mnie troszeczke lepiej ale wymioty mecza mnie teraz popolodniu ach no coz tak mam byc ale to dla mnie sama przyjemnosc hhihihihihi dziaj troszke mnie glowa bolli coz taka pogoda do dupki Koniczynka bardzo sie ciesze ze u genetyka jest wszystko oki czyli macie zielone swiatełko W@oman ale pamietak ze jest kolejny cykl i napewno bedzie szczesliwy dla was Dla wszytskich sle wirtualne 🌼 Dla dwupaczkow i milusinskich sle moc calusow 👄 Asmanka Dorcia Palandynt Martusiatusia i reszta dziewczynek ktore zamilakly co tam u was Owieczka jak malutka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Beatko dziekuję zapamięć:-) u mnie bez zmian. Czytam Was oczywiście codziennie i czekam zniecierpliwiona na wieśći od Dorci a tu ciągle cisza:-(. Beato co to wymioty w porównaniu do tulenia maleństwa potem w ramionach:-).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dentist27
Hanakali, musisz przede wszystkim pomyslec o sobie, ja tez starałam się w ostatnim tygodniu uciec w pracę, ale potem było tylko gorzej-odpocznij, nie przemeczaj się i zdecydowanie udaj sie do lekarza, bo co prawda okres może sie pojawic 4-6 tygodni ale i tak juz u Ciebie nie ma go długo. Ja wczoraj wieczorem zaczełam znów mocniej krwawic/plamic...już miałam lekkie plamienie i sądziłam że wszystko się wyciszy a tu znowu i czuje lekkie skurcze jak przy okresie ale lżejsze...mąż mówi że do dwóch tygodni po zabiegu to normalne...wiec zaczkeam do czwartku, jak nie przestanie to idę znów na Karową Hanakali, ja też mam do siebie pretensję, anaizowałam dzień po dniu...bo co jezeli to ja zrobiłam coś źle?? Nienawidze siebie, bo nawet jeśli nie, to nie mogłam nic zrobic, nie mogłam ochronić własnego dziecka. Kedys, na studiach syszalam o zespole złamanego serca..brzmi niewiarygodnie, ale jest wiele zgonów z tego powodu....ludzie umieraja ze smutku i tęsknoty po kimś ktogo kochali a on odszedł. Powiem Wam, że tak sie teraz czuję, jak by mi serce pękło...życie straciło sens...jak sie ma już dziecko jest łatwiej...a jak to była pierwsza ciąża i zaczynasz sie zastanawiac że może juz nigdy nie spotka Cię taki cud...to po co to wszystko?? To potwornie smutne :'( Każdy dzień wydaje sie być miesiacem...nigdy bym nie przypuszczała, że tak badzo bede czekac na okres nie mam ochoty na spotkania z przyjaciółmi ani rodziną, szczególnie z tymi co maja małe dzieci..tylko mąz daje mi poczucie bezpieczeństwa...niech ten czas mija szybciej, bo nic ze mnie nie zostanie. Aniołek 27.09.2012-12tc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dentist to co czujesz jest normalne w okresie żałoby, ale uwierz mi to minie i za jakiś czas będzie się uśmiechać :) Wom@n przykro mi... to czemu jeszcze nie ma @???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dentist...my zaczęliśmy starania po 3 cyklu, udało się po 3 cyklach starań. Niektórzy lekarze mówią, ze nawet po 1 można, ale chyba trochę to wcześnie. Lekarz kazał mi tylko folik od samego początku brać. Z doświadczenia - im dłużej się czeka tym gorzej - takie jest moje zdanie. A o utraconym dziecku nigdy się nie zapomina. Teraz zbliża się 15 październik!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
denstist - u mnie tez tak bylo ze czasem mniej czasem wiecej bylo krwi... ale pamietaj nie przemeczaj sie za mocno bo ja jak sie fizycznie przesililam to od razu sie nasilalo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kobitki, strasznie sie martwie... wczoraj zanim zaczelam brac Eutyrox zrobilam wynik TSH - mam teraz 4,32 :( za to progesteron urosl bo jest 23,43... po raz pierwszy w zyciu boje sie czy nie jestem w ciazy bo za malo hormonu tarczycy moglo by zaszkodzic dziecku albo znowu wywolac poronienie... ja juz nie mam sily...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dentist27 powiem ci na własnym przykładzie: W pierwszą ciążę zaszłam przypadkiem, miałam 16 lat i zero perspektyw, wiele miałam myśli na temat ciąży.. ale po namowach rodziny, po wielu przemyśleniach utzymałam ciążę, ciąża była idealna, zero jakich kolwiek problemów, dwa tygodnie przed terminem urodziłam ślicznego chłopczyka, dzisiaj ma już 2,5 roku i nie wyobrażam sobie zycia bez niego. Ponad rok temu zamażyło mi się kolejne dzieciątko, i udało się po pół roku starań zaszłam w ciążę, wszystko wydawało być się ok aż do 31 lipca jak zaczęłam krwawić, trafiłam do szpitala, i diagnoza : brak akcji serca od ok. dwuch tygodni, lekarz mi pokazał na usg jak moje maleństwo po prostu pływa :( był żal, smutek, obwinianie się że nie umiałam utrzymać ciąży, jaką jestem matką skoro maleństwo umarło tuż pod moim sercem :( Później kryzys w związku, byłam nie do zniesienia, od razu po zabiegu zaczęliśmy się starać o maluszka... sierpień nic, wrzesień nic i postanowienie o odłożeniu starań czysty chillout, październik nic, listopad nic, grudzień nic, styczeń lekkie plamienie przed spodziewaną miesiączką.. byłam w ciąży nie obyło się bez problemów średnio raz w miesiącu lądowałam w szpitalu bo albo krwawienie, albo silne bóle, w końcu skracająca się szyjka w końcu brak szyjki... ale walczyłam jak lwica o utrzymanie ciąży i udało się! 03.09.2012 o 21:30 urodziłam zdrową, śliczną córeczkę w 37 tygodniu ciąży, równe trzy tygodnie przed terminem, wiem że to maleństwo które jest w niebie czówało nademną i tą ciążą. wystarczy wierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mycha1977 Kochana nie martw sie tym progesteronem, jest wszystko w porzadku. Po owulacji mam zawsze progesteron cos ponad 24 i to bez ciazy a norma jest do 27. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 TYGODNI
Czesc kobietki i ja niestety juz naleze do waszego grona.... Juz 2 ms po zabiegu ciaza planowana wyczekiwana szalelismy z radosci. Czar prysl na urlopie akurat w Polsce gdyz mieszkamy za granica w urodziny mojego meza lekutkie plamienie a potem diagnoza serduszko nie bije.... a potem ta cala masakra ktora i wy juz znacie. Oj bardzo ciezkie te przezycia a najgorsze wspomnienia z sali zabiegowej brrrrrr. Co do zaufania do lekarzy to uwazajcie ja profilaktycznie zaszczepilam sie na rozyczke a moj gin doskonale o tym wiedziala i nawet zapisala w dokumentacji i kazala brac sie do roboty bo teraz takie czasy ze kobiety nie zachodza tak szybko.... i nam udalo sie za 1 razem niestety gin nie uprzedzila mnie jakie moga byc powiklania jesli zajdzie sie w okresie do 3 ms po szczepieniu. Nie zapomne jej wyrazu twarzy gdy przyszlam do niej z wynikami bety szczesliwa a ona to pani juuuz w ciazy? zatkalo. do 9 tygodnia wszystko ok ksiazkowo a teraz juz wiem ze po tym szczepieniu w najlepszym razie o zgrozo poronisz a jesli dzidzia przezyje to urodzi sie niepelnosprawna itd. Takze zmieniam lekarza i bierzemy sie do roboty. Czasu nikt nie cofnie tylko te wspomnienia zostaja chyba na zawsze.... Teraz podejrzewam ze brak intymnosci i bole porodowe to bedzie pikus w porownaniu z naszymi przezyciami.... Oj modle sie o takie pary jak my i trzymam za was kciuki!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś mija 6 tydzień. Jutro wyjeżdżam na tydzień do rodzxiców. Spróbuję dostać się do jakiegoś gina. Podejrzewam zaburzenia hormonalne. Dzisiaj znowu widziałam na papierze płodny śluz. Poza tym NIc nie boli nic nie piecze, zadnego napięcia w podbrzuszu. Mam nadzieję, że w natepna niedzielę napisze wam, że wszystko w porzadku (bardzo bym tego chciała). 9 TYGODNI - bardzo szczere współczucia. Rozumię doskonale Twój ból. Wycierpiałaś już "swoje" teraz już będzie znacznie lepiej. Dentist - doskonale ujmujesz w słowach to co czujesz, co czujemy wszystkie normalne, kochajace swoje maleństwa kobiety. Ból po stracie tego cudownego daru jest nie do opisania. Kochana, przetrwaj te tortury psychiczne bo w zyciu spotka cię za to nagroda. Urodzisz zdrowe dzieciątko a to, które odeszło bedzie czuwało nad wami przez całe doczesne zycie. Trzymajcie się Słoneczka. Wrócę do was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dentist27
Hanakali bardzo Ci dziękuję za to co napisałaś, mam ndzieje, ze z Twoim zdrowiem będzie wszystko w porządku i rozwieja sie wszystkie Twoje niepokoje i wątpliwości, czasem organizm potrzebuje wiecej czasu, ale do lekarza lepiej sie udac tak czy siak. Odpocznij sobie u rodziców...mnie tez moi rodzice w weekend zabrali na wieś do dziadków, bo mąz był w pogotowiu na dyżurze..żebym nie była sama i nie myślała. 3 maj sie ciepło i napisz jak wrócisz. 9TYGODNI-przykro mi że i Ciebie to spotkało, juz jesteś jakis czas po tym przykrym wydarzeniu, ja czekam i proszę żeby czas mijał szybciej. Tym bardziej mi przykro, że starciłaś dzieciątko z powodu, którego można było w 100% uniknąć-ja nigdy się nie dowiem co nie zagrało. Bierzcie sie do roboty, niestety prawdopodobnie nigdy nie zapomnisz, ale będziesz silniejsza...tak sobie dziś myslałam, że gdybym miała miec jedno, jedyne życzenie które może sie spełnic to poprosiła bym, żeby nigdy żadna kobieta nie dośwaidczyła takiej tragedii, żeby wszystkie maleństwa zdrowe przychodziły na świat. natala18-wierzę,wierzę, że to był nieszczęśliwy zbieg okoliczności i następym razem się uda szczęśliwie. mycha-dzięki, że napisałas jak było u Ciebie, staram sie nie przemęczać,każdy organizm ma inaczej, może niedługo przejdzie, na razie krwawię więcej niż przez ostatni tydzień, ale z takim samym nasileniem od wczoraj. Kaśka81-po pierwszym to dla mnie trochę za ryzykowne, endometrium może sie jeszcze nie zregenerować do końca, a "grunt" lepiej przygotować...też uważam, że czym dłużej tym gorzej-tak przynajmniej zaobserwowałam z róznych wypowiedzi. qociakwawa-też wierzę, że jeszcze będę się usmiechać, ale musi miąc jakis czas... buziaki dziewczyny, lecę sapc, dzisiejszy dzień mnie wykończył... do usłyszenia, wszystkie mocno całuję. miłego weekendu wszystkim Wam Aniołek 27.09.2012-12tc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 TYGODNI
Oj chwila przerwy na kawe no i zagladam do was! Dzien fajny gdyz wzielam sie za generalne porzadki okna fieranki itd az milo gdyz nie mialam czasu tak bardzo myslec choc ostatni weekend byl bardzo placzliwy bo akurat 2 ms mijaly.... DENTIST 27 co do mojej teorii o szczepionce to nie jestem pewna na 100% no ale to byloby logiczne zreszta mam taka ksiazke francuska o ciazy i pisze tu ze jesli kobieta w 1 trym ma kontakt z wiruszem rozyczki ZALECANE jest przerwanie ciazy a taka szczepionka to przeciez wirus moze podpytaj kogos dla mnie w tym waszym swiecie lekarskim bylabym wdzieczna.... po za tym zadna z nas sie prawdy nie dowie chyba ze dojdzie do kolejnych strat (bron BOZE) to dopiero wtedy czekaja konkretniejsze badania. Dlatego tez nie czekamy tylko dzialamy niestety po 1 okresie sie nie udalo ale byl taki dziwny ten cykl trwal 10 dni i lalo sie jak z kranu prawie do konca. No a teraz zobaczymy nakupilam w Polsce testow ciazowych moze przyniosa szczescie..... Po za tym duzo rozmawialam teraz z roznymi kobietami i juz znam ok 15 ktore poronily pierwsza ciaze i teraz maja kilkoro dzieci takze pocieszajaca. Nawet w 2 tygodnie po zabiegu bylam matka chrzestna (co bylo suuuuuper ciezkie dla mnie) ale zgodzilam sie tylko dlatego ze pierwsze dzieciatko tez stracili;;;; ale cala msze prosilam Boga zebysmy za rok mogli siedziec w tej samej lawce z naszym bobasem:) Oj ciezko dziewczynki.... Polecam Wam strone internetowa poronienie.pl bardzo duzo przydatnych informacji. 3majcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 tygodnia to jest wlasnie masakra ze lekarze tak beztorsko polecaja kolejne starania... o ile mniej poronien by bylo gdyby badano od razu a nie dopiero po trzecim poronieniu... moj lekarz tez to olal... a okazalo sie ze stracilam dziecko bo mam niedoczynnosc tarczycy... gdyby lekarze nie ignorowali tak dlugo moich wynikow moze nigdy by do tego nie doszlo... a gdybym ja ignorowala to poronila bym pewnie jeszcze ze dwa razy zanim ktos by sie tym zajal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny, ja tylko tak na chwilke i przepraszam ze tylko o sobie ale bardzo mi sie humor popsuł. wczoraj zbudzilam sie o 4 nad ranem z jakims takim dziwnym lękiem, a dzis znowu o 4 i to po strasznym koszmarze...... snilo mi sie ze bylam w zaawansowanej ciazy, tuz przed porodem i trafilam do szpitala.... okazalo sie ze dzidzia jest bardzo chora i powinni mi to juz duzo wczesniej powiedziec, ze w najlepszym wypadku bedzie tylko musialo spedzic zycie na wózku inwalidzkim a w najgorszym, przez wady ktore ma nie przezyje bardzo dlugo. Lekarka w tym szpitalu jak sie dowiedziala u kogo prowadzilam ciaze to powiedziala ze ta lekarka jest najgorsza z mozliwych...... Masakra jakas. Obudzilam sie bardzo przestraszona. Nie moge przestac o tym myslec :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 TYGODNI
No lekarze dla nich to tylko praca.... taka znieczulica dla nas ten zabieg to tragedia koszmar a dla nich codziennosc i polozne narzekaja bo duzo porodow a tu weekend... Czekalam na jakies wsparcie ze strony personelu a tu nic i mowoli ze i tak ze mna szybko poszlo bo sa takie co leza tydzien i czekaja zeby poronic.... Troche potem szumu narobily bo zemdlalam w lazience a maz to myslal ze juz chyba koniec budze sie na ziemi a w kolo mnie z 15 ludzi he he w koncu poczulam sie ze ktos sie mna zainteresowal. No zobaczymy jak to dalej bedzie mam tylko nadzieje zeby szybko zajsc bo chyba oszalje z ta pustka w sercu a tu jeszcze paskudna jesien. Oj ciezki ten rok dla mnie same smutne zdarzenia ale wieze ze w koncu nadejda lepsze dni ale napewno nigdy nie zapmone ekranu usg wszystko juz bylo widac paluszki nozki tylko serduszko nie bilo....Nasze ziarenko... jakos mi smutno teraz pada deszcz i tak ponuro. Dobrze ze chociaz jest to forum i WY bo nie mam sie komu wygadac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
9 tygodni zawsze możesz tu pisać :) Ja nie miałam zabiegu tylko same proszki, mną też się nikt nie interesował, chciałam jak najszybciej wyjść i nigdy tam nie wracać... Też było mi bardzo smutno, myślałam że życie się dla Mnie skończyło, teraz wspominam mojego aniołka z uśmiechem na twarzy bo wiem, że czuwa i kiedyś się spotkamy. Już to kiedyś wklejałam może czytałaś, ale jak nie to zrobię to jeszcze raz poczytaj :) " Kochana Mamo" Wiem że mnie nie widzisz,nie słyszysz i nie możesz dotknąć...ale ja jestem..istnieje..w Twoim życiu,snach Twoich,Twoim sercu...Istnieje. Kiedy byłem tam na dole,w twoim cieplym brzuchu godzinami zastanawialem sie jak to będzie kiedy będę już przy Tobie,w tym miejscu o ktorym opowiadałaś mi gładząć sie po brzuchu wieczorami kiedy chyba nie mogłaś spać.Ja wsłuchany w twoje opowiesci i kojacy twoj głos chłonąłem każde słowo,każdą informacje a potem cichutko zeby cie nie obudzić kiedy wreszczie usypiałaś marzyłem. Wyobrażałem sobie to cudowne miejsce i ciebie jak wyglądasz.Patrzyłem na swoje dziwne nożki i rączki u których nie wiem czemu było dziesięć palcówi i zastanawiałem sie czy jestem do ciebie podobny...Chyba nie-myslalem-bo ty pewnie jestes piekna a ja taki dziwny,pomarszczony...no i po co mi dziesiec palcow -myślałem? A potem nagle wszystko sie jednego dnia zmieniło.Płakałaś głośno głaszcząc brzuch i juz nie było opowieści.To nie może być prawda-mówiłaś-godzinami . Słuchałem teraz jak płaczesz,krzyczysz,prosisz i błagasz.A ja nie wiedziałem o co i dlaczego? Chciałem Cie barzdo pocieszyc więc wywracałem fikolki żebyś poczuła że ja tu jestem i cię kocham, ale wtedy ty plakałaś jescze bardziej. A potem nadszedl ten straszny dzień.Zobaczyłem ze ktoś świeci mi po oczach,straszne światlo wpadalo w głąb ciebie, nie wiem skąd a ty powtarzałaś ze będzie dobrze,musi być.Ale płakałaś -słyszałem.Kiedy nagle wszystko zrobiło się czarne a mnie wciągnęło coś i pchało mocno zrobiło się cicho.Ktoś już trymał mnie na rękach ale to nie byłaś ty.A potem usnąłem i kiedy otworzylem oczy,wszystko wkoło mnie zalewał błekit w każdych odcieniach.Byłem ten sam-mały,pomarszczony i z dziesięcioma palcami u rąk.Ale ciebie nigdzie nie było.Obok mnie siedział rudy chłopczyk i uśmiechnął sie do mnie.Witaj-powiedział. Gdzie moja mama-zapytałem? I wtedy on opwiedział mi wszystko.Ze nie kazde dziecko trafia do swoich rodzicow,i ze nie niema zwiazku jak bardzo oni kochali i chcieli,ze teraz tu jest moje miejsce,posrod innych malych Aniolkow.Ze bedzie mi ciebie mamo brakowalo ale musimy oboje nauczyc sie zyc bez siebie.I musialem nauczyc sie tak zyc,Nie, nie bylo mi łatwo,plakałem tak jak ty wtedy i cierpialem tak jak ty wtedy.Ale jest mi tu naprawde dobrze.Mma wielu przyjaciol,wiele zabawy,wiele radosci.Ale nie szalejemy calymi dniami na łace,mamo.Pomagamy starszym ludziom przeprowadzic ich na spotkanie tu w niebie.Znajdujemy ich rodziny,mężow,żony,dzieci żeby mogli się z nimi spotkać.Możesz być ze mnie dumna,mamo.Jestem grzecznym Aniołkiem,naprawdę.No..czasem tylko robimy sobie psikusy i troszkę narozrabiamy kiedy skrzydełkami zachaczamy o klomby kwiatów,ale wiesz... jak się bawimy w berka to czasem nas ponosi...Kiedy tu się znalazłem mój przyjaciel wytłumaczył mi też że nie moge kontaktować sie z toba osobiście..czasem tylko pojawic sie w twoich snach ale nic więcej.Ostatno jednak zaczęłem robić sie powoli przezroczysty i skrzydełka mi nie działają jak kiedyś.Przyjaciel poptarzył,pokiwał smutno głową i zabrał mnie na ziemię.Usiedliśmu na białym krzyżu i naglę CIĘ zobaczyłem,Wiedziałem że to ty,poznałem twoj głos.Stałaś tam w deszczu i płakałaś powtarzając że tak bardzo cierpisz,że tak bardzo tęsknisz,ze nie chcesz już żyć....Przyjaciel popatrzył na moje skrzydełka i powiedział że musimy coś zrobić,żeby Ci pomoc.Bo nie możesz tak dalej cierpieć,musisz żyć bo wobec ciebie jest jeszcze wiele planów które musisz zrobić.że są gdzieś dzieci którym musisz pomoc przejść przez zycie i otoczyć je miłością tak wielką jak tą która teraz powoduje twoj wielki ból.Więc piszę do ciebie mamo ten list,pierwszy i ostatni.Musisz wziąść się w garść,musisz się uśmiechać,zyć,dzielić się radościa z innymi.Ja cie bardzo mocno kocham i wiem ze to zmojego powodu płaczesz ale tak nie można..Każda twoja kolejna łza powoduje że moje skrzydełka znikają.Kiedy ty sie poddasz ja tez zniknę,Tu na górze istnieje dzieki tobie i twoim myslom o mnie.Ale tylko tym dobrym mysłą.Bo kiedy bedziesz cały czas tak strasznie rozpaczać to żał zaleje twoje srece,smutek przesłoni ci świat i bedziesz tylko myslała o tym co straciłas.Zapomnisz o mnie.Nie ,nie zaperzeczaj ze nigdy nie zapomnisz.Pamięć to zachowanie w sobie tych radosnych chwil a ciebie pogrąża smutek-on nie jest dobry.Każdy twoj usmiech to dla mnie radosna chwila.Dzięki tobie mogę zrobić jeszcze tyle dobrego.Zebys widziala tą radosć kiedy znajduję najbliższych ludziom którzy tu trafili...Z twojego szczescia czerpie swoja sile.Prosze mamo żyj dalej i zachowaj mnie w sercu i myslach.Bo nie długo poza smutkiem nie będzie już tam miejsca dla mnie... Kocham cie mamo..I nie jesteś sama-pamiętaj.I nie mów że mnie już nie ma! JESTEM..Zobaczysz mnie w oczach swoich dzieci,usłyszysz w radosnym ich śmiechu,poczujesz kiedy przytulać je bedziesz i kołysać do snu.Ja tam zawsze będę,zawsze przy tobie.Zawsze.Tylko proszę żyj mamo bo smutek powoduje że znikam...a wtedy nic już nie będzie..mnie już nie będzie,,,Kocham cie mamo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dentist27
mama aniołka-ja tez miałam koszmary po zabiegu, budziłam sie w nocy z płaczem..widocznie tak czasem bywa, w snach ujawniają sie nasze przeżycia, obawy, mysli i steresy...z czasem będzie lepiej 9 tygodni- podpytam, zobaczymy czy dowiem sie czegoś innego niż Ty, a co do Twojej ostatniej wypowiedzi, lekarze są tylko ludzmi, bywaja tak jak my zmeczeni, zdenerwowani, wypaleni, a niektórzy w ogóle nie powinni nimi być i mówię to z pełna odpowiedzialnością i przekonaniem, sama znam takich, którzy od pacjenta powinni się trzymac z daleka...lekarz który robił mi USG zachował się bardzo przyzwoicie, mimo że inne pacjentki nie mają o nim najlepszego zdania, w szpitalu, jak to w szpitalu...gdyby nie to, że znali mojego męża i na dyżurze był lekarz z którym on się znał to pewnie wyglądało by to gorzej i musiała bym czekać do następnego dnia na zabieg. Za to mój ginekolog...na poczatku był spoko...teraz szkoda gadać...są ludzie i parapety. Każda z nas po tej starcie ma wyrwę w sercu, ja dzis też sama w domu rycze jak bóbr, bo smutek straszny mnie dopadł tak jak Ciebie...jak poszłam do szpitala kilka dni po zabiegu po wypis, sekretarka dała mi badania z którymi przyszłam i USG na którym było moje dzieciątko-też sie rozpłakałam...od ponad tygodnia nie było dnia, żebym nie płakała...dobrze , że piszesz, bedziemy Cie wspierać, mam nadzieję, że szybko znów bedziesz w ciąży i smutek odejdzie, Z tego co piszesz widzę, ze masz dobrego męża, dobrze że możesz na niego liczyc, zobaczysz jeszcze bedziesz miała dzieciątko ...ja też musiałam się wygadac a nikt mnie nie był w stanie zrozumieć.. Chciała bym zasnąć i obudzic się za 2-3 miesiące, żeby nie myslec i żeby szybciej minął ten ciężki czas, żebyśmy mogli się znów starać...mam nadzieję, ze szczęscie jeszcze do nas wróci i do Was też... Aniołek 27.09.2012-12tc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dentist27
po tym liście to już w ogóle się rozkleiłam... :'( Aniołek 27.09.2012-12tc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 TYGODNI
Ja nie mam zalu dla lekarzy jeden nawet mnie pocieszal ale same wiecie jak to jest. Najgorsze to te starsze polozne mysla ze nie wiem kim sa a ja tylko cichutko lezalam i plakalam nawet tabletki na sen nie dzialaly

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 TYGODNI
Oj QOCIAKWAWA wspanialy ten list az lezka sie zakrecila moze tak jest na prawde???? Znow pisze nie mam co robic taki nudny weekend, fajnie ze jestescie. Kazda z waszych historii jest osobista i bez happy endu szkoda ale w koncu musi sie udac. Dobrze jesli ma sie wsparcie meza czy partnera choc oni tego nie zrozumieja tak jak druga kobieta ktora to przezyla dlatego tu pisze. Moj maz jest kochany jestesmy ze soba juz 10 lat a 3 po slubie.... To mialy byc ostatnie wakacje we dwoje i wiele rocznic do swietowania a byl to najgorszy urlop w moim zyciu.... Wracam po wakacjach a tu 3 znajome w ciazy jedna ma 39 lat cale zycie na tabletkach anty kariera podroze i sobie przypomniala ze zegar bio tyka i co jest w ciazy 7 ms bez problemow.... Przykro mi bo widze jej przygotowania a ja lzy w oczach ale ciesze sie jej szczesciem. Druga kupila dom robi kariere drugie dziecko w drodze bez problemu.... Czemu nam sie nie udaje???? Moj maz mowi ze kazdy swoj krzyz dzwiga i moze inne problemy maja? Ja nie zycze nikomu nic zlego tylko mam wrazenie ze ciagle pod gore ide. Ale te przezycia bardzo zblizyly nas do siebie z mezem dawniej myslalam ze nie pokocham go juz bardziej bo to nie mozliwe a tu ??? Wiem ze jak Bozia da to bedzie wspanialym tata. Nie martwcie sie dziewczyny i nam w koncu sie uda. Czasy sie zmieniaja stres zabiegane zycie zanieczyszczenia chemia jak te nasze organizmy maja sie odnalezc w tym wszystkim? Kiedys czytalam wypowiedz jednej z nas jak pocieszal ja lekarz jesli posadzi sie drzewko z przyschnietymi korzeniami to raczej uschnie bo jest uszkodzone;;;; Podobnie bylo z nami i malymi ziarenkami widocznie nie byly na tyle silne aby sie narodzic:( MY kobiety po poronieniach wwidzimy i czujemy wiecej to jest prawda. No dobra koniec mojej epopei na dzis spijcie dobrze i pewnie do jutra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 9 TYGODNI
Oj jakos nikogo dzis nie ma... a ja sama w domu maz poddaje sie swojemu hobby co mnie juz nudzi. Jeden plus jajniczek dawal czadu wiec zrobilam tescik owulacyjny i dwie krechy takze do pracy:) w koncu cykl wydaje sie normalny i mam nadzieje ze przyniesie dobre skutki! Co prawda wolalabym te krechy widziec na innym tescie no ale zaczekamy zobaczymy co da pazdziernik. A tak miedzy nami to strasznie sie balam po zabiegu czy oni tam wszystko dobrze zrobili i nic nie popsuli.... Bo staralismy sie po pierwszej@ ale nic nie wyszlo tylko dola mialam ze jestem do du.... a zawsze tak dbalam o zdrowie i o te sprawy szczegolnie bylo jak w zegarku no ale organizm potrzebuje czasu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koszmary nocne to raczej standard, ja też miałam, ale chyba jakieś 3 tygodnie po wszystkim się zaczęło. Po koszmarach pojawiło się dziwne wrażenie jakbym się dusila. Zazwyczaj śniło mi się, że chcą mnie usypiac do zabiegu, zakładają mi maseczkę a ja się duszę i wtedy się budziałam. Jakieś 3 miesiące po zabiegu jechalismy na pogotowie, bo miałam jakby bezdechy, nie mogłam zlapać powietrza no i cisnienie do 180 skoczyło. Ale w szpitalu najpierw wzięli mnie za symulantkę, a potem jak powiedziałam o zabiegu to już zeszli ze mnie i że to podłoże psychiczne. Jeden lekarz wspomniał mi o psychiatrze, ale z czasem wszystko minęło. Pamiętam, że gdzieś wyczytałam, że po pierwszym poronieniu prawdopodobieństwo urodzenia kolejnego dziecka jest takie samo jak u kobiety, która zachodzi pierwszy raz w ciążę i to mi pomogło, dało nadzieję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dentist27
hej, juz jestem, dzis z mężem wybralismy się z rana na grzyby-z niemałym sukcesem..także miałam pełne rece roboty 9tygodni-ojej jak juz chciała bym byc na twoim miejscu, ale jeszcze ze 2 miesiące przede mną...na razie ciagle jeszcze plamię. Ja w sumie tez miałam takie mysli, czypo tym zabiegu to bedzie wszystko tak jak wczesniej, ale w sumie chyba tak bo skoro nic mnie nie boli, nie ma cech stanu zapalnego, to chyba tak musi byc dobrze...po wczorajszym smutnym i płaczliwym dniu długo w nocy myslałam i o moim smutku, żalu, tęsknocie i o tym liście dzieciątka do mamy, długo tez rozmawiałam z meżem (nie wiem juz który raz płakałam mu w rękaw i gadałam o tym samym...a on ze stoicka cerpliwoscia słuchał i powtarzał to co za każdym razem) i w końcu dotarło do mnie że nic nie jest nam dane na zawsze, to dzieciątko nie było moja własnością i choć oddała bym własne życie, żeby urodziło sie zdrowe, ono było oddzielna istotą, z własnym życiem, której było dane życ te 9 tygodni i to było życie tego małego człowieczka...miał się na tyle pojawic w naszym życiu i nie ode mnie to zależy na ile. A teraz w końcu musze sie z tym pogodzić i tak jak było w tym liscie nauczyc sie życ dalej bo są i pojawią się ludzie ktorzy beda mnie potrzebować. Po raz pierwszy od zabiegu przezyłam dzień bez płaczu, ale w każdej minucie modle sie, żeby Bóg dał mi urodzic zdrowe dzieci...na razie musze sie czymś zająć, żeby jakos przetrwać te 2 miesiące, modlic sie dalej i wierzyc, że teraz będzie już tylko lepiej Aniołek 27.09.2012-12tc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×