Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MałaCzarna

Rodzimy w lipcu 2005 !!!

Polecane posty

czesc podczytuje was od czasu do czasu-jestem sierpniówką Pytanie do was czy wasze dzieciaczki już skladają sylaby: ma-ma,tata,da-da itp? plis o odpowiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lena tak... ale za to nie robi innych rzeczy:P więc spokojnie...każde dziecko ma własny tok rozwoju:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lena tak... ale za to nie robi innych rzeczy:P więc spokojnie...każde dziecko ma własny tok rozwoju:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muachacha no to porechotałam elfinko...Heheheh.... Absolutnie nie chodziło mi o jakiekolwiek zapędy literackie.Każdy pisze jak umie.Ale minimum , minimorum \"chlujstwa\" wszystkie zachowujemy...mimo wszystko. Gumecka wracaj, bo jak nie kurde, to Ci sie na blogu wpisze i już:D Noo i Buba się obudził...koniec przyjemności i ...cyc na wierzch:D Madziam pośmiałam się z Twoich lasek, tym bardziej, że Buba robi to samo tzn filuje, kiedy Tuśka jest po kąpieli i ma gołe stopy, potem otwiera dzioba i czeka aż Mała porusza palcami.Jak porusza to Buba się rzuca i chaps ją za duży paluch.Buachacha...normalnie ubaw po pachy. Przykro,że znów Was czeka bieganina po lekarzach.Będzie dobrze :) Gosia idzie wiosna, ślub przed Wami, jestreście przemęczeni i wtedy łatwo o utarczki i fochy. Mam nadzieję,że już się wyprzepraszaliście. Bumpy muachacha , Ty wiesz,że Tuśka też miauczy...Staram się ekchm nie reagować ostro:D Asiek hyhyhy co do powiększania rodziny...Kiedy planowaliśmy z M przyszłość (kurde ...stare dzieje) myśleliśmy o dwójce lub nawet trójce dzieci.Urodziła się Tusia i powiedzieliśmy pas. Drugie może ale nie szybko. No i mamy Bubę...nagle.Ja byłam w szoku.M też. Tym bardziej,że kiedy powiedziałam M , że będzie nas więcej, on akurat tego dnia przyniósł bilet na samolot do USA. A to tak popisałam w ramach wspomnień. Bo jak najbardziej można zaplanować.Czasem tylko życie płata figle. Renia udanego odpoczynku życzę. A teraz zmykam. Buziaczki:D P.S.Zapomniałam - Buba ugryzł dziś psa w tyłek...muachacha , nie wiem który z nich zaliczył większy szok:D:D (pies mojego Taty chyba jednak)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hihihihi psa w tylek anulka powiadasz??:D:) A pamietam jak wczesniej chyba elfia mama pisala, ze Dadas kotu whiskas z miski wyjadal :D:D Najwazniejsze to uwrazliwiac dzieciatka na zwierzeta jak najwczesniej:):) Madziam milo Cie widzec po przerwie, z tym refluksem... to naprawde \"tylko\" refluks, bedzie dobrze 🌻 Fajnie to musi wygladac jak malutkie sie ze soba bawia. Swoja droga dzieci jednych rodzicow a takie rozne, prawda? Pozdrawiam cieplo Was wszystkie... i zostawiam zimny kubelek na wszystkie spory - te forumowe i te domowe tez... kto zaczyna, ten moknie!! :):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa i jeszcze na koniec... dzis nasz znajomy pozegnal nas przez telefon fajnym zdaniem: trzymajcie sie i stosunkowo udanej nocy zycze:):):) No wiec stosunkowo dobrej nocy Wam kobietki zycze:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam w ten piękny sobotni poranek! Optymka-widzę, że pełniłaś nocny dyżur. Dzięki za dawki dobrego humoru. Wasze dzieciaczki są naprawdę imponujące. Anulka, chciałabym zobaczyć minę psa po ataku Kuby :-) Madziam- współczuję problemu z małą. Mi też nie udało się jeszcze uwolnić od specjalistów. Nadal biegamy na kontrole neurologiczne i nefrologiczne. Doskonale Cię więc rozumiem. ela79 - mój Wiktor już od dawna wołał da-da-da i ta-ta-ta, ale nie składał tgo w wyraz. Może ze 3-4 razy zdażyło mu się powiedzieć \"tata\",\"mama\" ale to całkiem przypadkowo, na pewno nie kierował tego do nas. Od kilku dni powtarza ma-ma-ma-ma. Przynajmniej wkońcu zaczął ćwiczyć te sylaby. Myślałam już, że się nie doczekam. Wiecie, ostatnio mały zaczyna ćwiczyć takie spółgłoski jak : k, w. Czasami wychodzą mu dziwne \"słowa\". Brzmi to zabawnie. bumpy-jak mój mąż stracił pracę zastanawiałam się czy nie lepiej otworzyć swój własny interes i być niezależnym. Ale faktycznie,jak piszesz,to wcale nie jest łatwiej. Tam też jest sporo stresu, trzeba walczyć o klientów. Trymam kciuki! Życzę Wam udanej, słonecznej soboty.PAPA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dość już pisania o tych wszystkich kłótniach,bo humor mi się psuje coraz bardziej:(.Wczoraj miałam feralny dzień-pasmo nieszczęśliwych wypadków:najpierw chciałam zrobić koleżance niespodziankę i przyjść do niej w odwiedziny.Wstępnie się umówiłyśmy,ale ja miałam potwierdzić jeszcze sms.Postanowiłam zrobić jej niespodziankę i zadzwonić dopiero jak będę blisko jej domu.Dzieli nas parę kilometrów,gdzieś z 6 tak na oko. No i idę sobie i jak już miałam z kilometr do niej to dzwonię i mówię:cześć jestem już tu i tu,a ona mi na to:ale ja właśnie jadę w tramwaju do rodziców(czyt.moje miejsce zamieszkania).Stanęłam jak wryta i prawie się popłakałam,bo padało strasznie,ja zmoczona jak kura,a tu perspektywa powrotu w tym deszczu.No,ale koleżanka wysiadła i spotkałyśmy się i poszłyśmy do Niej.M.powiedziałam wstępnie,żeby przyjechał po mnie o 17,ale przyjechała jej siosta i ponieważ jestem pokłócona z M.stwierdziłam,że jeszcze zostanę i wrócę z Dorotą tym bardziej,że M.szedł do pubu na mecz.Resztę napiszę w następnym poście,bo już raz mi skasowało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i tak sobie siedzimy,ja poszłam do sklepu dla Wiki po mleko i koło 19 stwierdziłyśmy,że jedziemy do domu.Ja zbieram rzeczy,patrzę-a ja kurna kluczy nie mam od domu!!!DzWonię do M.,a ten ma telefon wyłączony!!!!!!!!!Załamka.Nie mam jak wejść do domu,ale myślę sobie,że pewnie jest w pubie pod domem i pojechałyśmy.W autobusie zorientowałam się znów,że portfela nie wzięłam od koleżanki więc podróż na GAPĘ!!!Przyjechałyśmy do domu,w pubach pod domem Go nie było,samochód stoi pod domem,więc myślę sobie,że szybko do domu nie wróci.Jeszcze do tego wszystkiego telefon mi się rozładował!!!No i około 10 wieczór z powrotem do autobusu i do teściów.Dorota pomagała mi wózek do autobusu wsadzić i kierowca ją zamknął!!!!No i takim sposobem miałam dzień feralnych przypadków.Powiedziałam sobie,że klucze na szyji teraz będę chyba nosić żeby już więcej nic takiego się nie powtórzyło.Spaliśmy u teściów,a M.wrócił sobie chyba w nocy,telefon cały czas był wyłączony(tak więc nie odzywam się nadal).Wrażeń wystarczy mi na cały miesiąc!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosiaczku - współczuję, dopadł Cię pechozol w pełnej linii! W taki dzień to chyba najlepiej się zabunkrować, żeby przypadkiem w drewnianym kościele cegłówka na łeb nie spadła :( madziam - wyobrażam sobie, jak zabawnie wyglądają charce w wykonaniu lasek ;) U mnie za towarzysza psot robi kot, który... podrapał dziś Dadasia - zaatakował jego oczy! Z drugiej strony zwierzak pewnie jest już zmęczony zaczepkami młodego. Słuchajcie, najadłam się strachu: Dadaś przewrócił się i uderzył w twarz - nic nowego, bo ciągle się obija, ale tym razem tak się zaniósł, że nie umiałam go wyciągnąć ze stanu odrętwnienia. Nie mógł chwycić powietrza, więc wciąż dmuchałam mu w buźkę, wyciągałam nawet język z gardła - i nic! Zsiniały mu usteczka, oczka zrobiły się mętne, ciałko zwiotczało... a ja byłam bliska zawału! Po chwili złapał oddech, rozdarł i już było ok, poprzytulałam bobaska i sie uspokoił. Strasznie martwią mnie te jego zanoszenia!! Pytałam lekarki, twierdzi, że to nic takiego, że dziecko wyrośnie. Gaja też się zanosiła i wyrosła, ale ona tak miała, jak naprawdę zrobiła sobie krzywdę, a Dadaś - z byle okazji. Jak myślicie, powinnam iść z tym do spechalisty? A jeśli tak, to do jakiego? Ma ktoś jakąś wiedzę na ten temat, coś słyszał? Help!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gosiaczek- współczuję pechowego dnia. efia_mamo - to straszne co przeszłaś. Ja bym chyba umarła ze strachu, nie wiem czy byłabym w stanie cokolwiek zrobić. Niestety nie potrafię Ci pomóc. Chyba na Twoim miejscu wybrałabym się do jakiegoś innego pediatry, może prywatnie. Zawsze warto popytać w różnych źródłach. Dobrej nocki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elfia -może neurolog, ale do niego i tak potrzebujesz skierowania od pediatry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jezusieńku,straszne to co napisałaś Elfia o Dadasiu!!!!!Normalnie nie wiedziałam,że coś takiego istnieje,a to są takie chwilowe bezdechy czy coś innego?Bo wnioskuję z tego,że to takie zapowietrzenie,tak? Kurcze,nie wiem jaki specjalista,ale straszne jest to co musiałaś przeżyć,ja to chyba naprawdę bym zawału dostała,bo jak byłam mała to miałam astmę i nieraz było tak,że prawie się udusiłam.Straszne to było,ale dzięki Bogu zaleczone i od parunastu lat już mam spokój.Wydaje mi się,że tu pediatra powinien działać,a nie rozumiem dlaczego on tak reaguje. W ogóle to co teraz wypisujemy o wypadkach naszych dzieci to masakra.Wiki dziś nabiła sobie guza,bo jak zwykle skakała u mnie na kolanach(swoją drogą ona ma jakąś fobię na tym punkcie) i walnęła się o szafkę.Ale żadnych większych wypadków nie było,bo staram się miec oczy naokoło głowy. Madziam Twoje bliźniaczki muszą przecudnie wyglądać jak się razem bawią,ciągle zaglądam do Was na stronkę i oglądam jak się na tym zdjęciu przytulają(straaaasznie mi się podoba te zdjęcie). Wiki urządza terror na młodszym koledze,koniecznie chce go poszarpać,a on tylko łapie ją za kolanko:).Umieszczę te zdjęcia na Bobasach jak będę mogła,bo coś mi się fotki nie odpalają:(.Dobra,naprodukowałam za pięciu więc kończę.Dodam tylko,że pogodziłam się z M.:):):),Wasze życzenia pomogły:P.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam w pierwszy dzień pracy po urlopie :( czemu wszystko co dobre szybko się kończy?:P pewnie wyjdzie mi długi wpis;). Zacznę od tego co u nas. Maks co chwilkę zalicza drobne wypadki - na szczęście jak na razie nic poważnego (odpukać!), ale wczoraj np. chodził trzymając się naszego łóżka i próbował przejść do szafy, a że brakło mu rączek to przewrócił się i uderzył główką. Upadł na grubą wykładzinę w sypialni, ale płakał gorzej niż wtedy kiedy przegryzł sobie usta. Ciężko go było uspokoić, tak żałośnie płakał :( powoli nie ma dnia bez choćby małego wypadku :P Przez weekanad Maks super \"załapał\" chodzenie trzymany pod paszku lub za rączki. Robi śliczne duże kroczki i nawet utrzymuje równowagę. Próbuje się też puszczać i czasem chwilkę ustoi:) Bąbel powrócił to lubianego zajęcia, czyli tańca - na dodatek autentycznie nuci sobie po swojemu hi hi hi - bosko to wygąda ;) Drugi raz zrobił też siusiu na nocnik - może się z czasem nauczy. Szkoda tylko, że ja chodząc do pracy nie mam możliwości częściej nad tym pracować. Ważne na razie, że oswajamy się :) Wczoraj byliśmy na spacerku rodzinnym - była piękna pogoda, a potem pojechaliśmy z przyjaciółką, jej mężem i 1,5 rocznym synkiem do figlo parku. Oczywiście Maks nie miał się tam bawić, ale popatrzeć na dzieci i pooglądać atrakcje. Dzieci do 1,5 roku mają za darmo:D S. wszedł z nim, a Maksio rozglądał się z zainteresowaniem, posiedział trochę w basenie z piłkami i poleżał na ogromnej piłce, a że piłki to jest to co bąbel bardzo lubi - to był bardzo zadowolony i grzeczny. Potem ze smakiem zjadł kubeczek od lodów i pojechaliśmy do domu. Ogólnie udana niedziela :D:D:D poza jednym... :( a mianowicie: wciąż się sprzeczamy ostatnio z mężem. Najczęściej o drobnostki, ale jakoś to psuje między nami atmosferę. Już nie wiem z czego to wynika i jak temu zaradzić. Rozmawialiśmy już kilka razy na ten temat obiecujemy sobie poprawę oraz staranie obustronne, żeby było lepiej i jest dobrze... do następnej sprzeczki :( średnio w ciągu dnia jest czasem po kilka, a zdarza się też jedna psująca atmosferę na cały dzień - ja tak nie chcę😭 Zawsze super się dogadywaliśmy, ale teraz nasze rozmowy nie wystarczają na dłuższą metę. Z mojej strony to pewnie jest zmęczenie i rozdrażnienie - chciałabym, żeby S. więcej czasu nam poświęcał kiedy jest w domu (choć naprawdę dużo robi koło Maksia), bo mam wrażenie, że jak ja zajmuję się bąblem to on zaraz \"ucieka\". Może to tylko moje przewrażliwienie i przesadzam :( sama już nie wiem. On znów mówi, że wciąż się go czepiam i zwracam o wszystko uwagę. Pewnie prawda leży gdzieś pośrodku tylko jak to naprawić - nie chcę, żebyśmy stali się wrogami, bo tego się boję. Kiedyś byliśmy parą przyjaciół, którzy potrafili długo na każdy temat ze sobą rozmawiać, bawić się razem i ze zdziwieniem patrzyliśmy na częste sprzeczki różnych znajomych... Wczoraj mieliśmy kolejną rozmowę, która skończyła się pomyślnie i miło, ale od rana mam znów dołek. Dziś w nocy lekko się spieliśmy kiedy bąbel nie chciał spać o 2 nad ranem:( i znów czuję się podle. Najlepsze w tym wszystkim to to, że to ja bardziej to wszystko przeżywam, a w wielu sytuacjach S. twierdzi, iż jest OK:( Może wy macie jakieś sposoby na to:( chętnie poczytam ;) dobra, dość biadolenia. bumpy - miło, że jesteś :D Lenka może nie będzie wogóle raczkować - Maks od razu zaczął stawać i próbować chodzić. Teraz raczkowania używa tylko po to, żeby dojść do mebli ;) Piszesz, że chciałabyś, żeby już raczkowała - z drugiej strony wtedy wciąż trzeba będzie jej pilnować, bo znajdzie pułapki w błyskawicznym tempie;) każde wyjście ma plusy i minusy ;) madziam - biedna jesteś z tymi problemami, ale jak piszą dziewczyny i ty: \"dobrze, że to tylko refluks\":)🌻 a dokazujące dziewczynki muszą być zabawnym i słodkim widokiem ;) co do butów to ja kupiłam je tylko po to, żeby czasem ubrać na spacerek. Wydaje mi się, że Maksiowi będzie chłodno w samych skarpetkach, a poza tym szmaciane buciki nie nadają się, żeby w nich postawić dziecko na trawce. Maks coraz częściej tego się domaga na spacerku. Po domu chodzi tylko w abs\'ach i tak będzie dopóki nie zacznie dobrze chodzić. Anulko - może to jest sposób na kolejne dziecko za jakiś czas: nagle i bez planów, wtedy człowiek nie rozważa za dużo ;) a gryzienie psa - jedna z lepszych przygód naszych dzieci :D;) gosiaczek - dzień fatalny, ja pewnie bym się ze złości poryczała. Co do cichych dni z M. - życzę dojścia do porozumienia, bo wiem jak to gryzie człowieka🌻 elfia mamo - okropne przeżycie - zanoszenia współczuję:( ja zawsze tego się bardzo bałam, na szczęście Maksiowi to się nie zdarza prawie wogóle, a jak już to bardzo słabiutko. Ja bym chyba gdzieś z tym poszła, lepiej coś z tym zrobić. Po co żyć w wiecznym strachu i męczyć dziecko - bo pewnie nie jest to dla niego przyjemne. I wyszło długo - na razie wracam do pracy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! asiek -my też często sprzeczamy się z mężem (choć wcześniej tak nie było) i też sobie ciągle obiecujemy, że każde z nas się poprawi. P. bardzo dobrze zajmuje się małym jak jest z nim sam, albo gdy go poproszę. Przewija go, gotuje zupki, kąpie itd. Ale jak tylko jesteśmy w trójkę, on się wycofuje, wyłącza myślenie. Jeśli ja nie przewinę Wiktora, to mały będzie nieprzewinięty, jeśli ja nie nakarmię P. się nie domyśli, że trzeba to zrobić. A to jest męczące i frustrujące. W tygodniu wraca z pracy wieczorem i niewiele tego czasu może poświęcić Wiktorowi więc kiedy przychodzi weekend cieszę się , że wkońcu będziemy mogli razem spędzić miłe chwile. A co robi mój mąż? Przesiaduje godzinami na kompie i znów wszystko na mojej głowie.Wściec się można. Jedyne co jest dobre, to to, że jak powiem mu żeby coś przy małym zrobił, rzuca wszystko i się nim zajmuje. Tyle, że ja wolałabym nic nie mówić. Ale wczoraj udało mi się wyciągnąć wszystkich na spacer. Było cudownie. Poszliśmy na plac zabaw i porobiliśmy parę zdjęć (trzy zamieściłam na bobasach). Poza tym Wiktor wczoraj zaczął raczkować!!!! :-) :-) :-)Robi to bardzo zabawnie, jeszcze nieporadnie. Łapkami szybko przebiera a nóżki mam wrażenie, że delikatnie podsuwa. Idzie mu więc bardzo wolno i jak tylko zbliży się do jakiegoś przedmiotu na wyciągnięcie ręki to się rozplaszcza. Wygląda to zabawnie. Zmykam,miłego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poniedziałek
Bardzo proszę o spokojne przeczytanie tej wypowiedzi i nie rozpętywanie wojny z jej powodu. Powracam do sprawy poprawności Waszych wpisów. No cóż, mogę zrozumieć, że na forum każdy pisze szybko, często z maleńtasem na ręku. Więc literówki i brak znaków przestankowych może się zdarzyć, ale ortografi nie można zwalać na pośpiech. Albo się wie jak pisać, albo nie. O dyslektykach się nie wypowiadam, chociaż osobiście w tą chorobę nie wierzę. Natomiast uważam, po przeglądnięciu kilku stron na "bobasach", że to wstyd. To strona na której chcecie się pochwalić. Pokazujecie swoje maluchy, robicie ujęcia takie, żeby dzieciak i Wy wyglądał jak najfajniej. I do tego podpisy z takimi błędami!!!! Ostatnio powaliło mnie słowo "skąplikowane". Jeśli pragniecie się pokazać, a nie potraficie pisać po polsku, to może poprzestańcie na zdjęciach lub poproście kogoś o pomoc. Niech Wam sprawdzi ortografy. Pozdrawiam i proszę o przemyślenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poniedziałek - wojny nie będzie ;-) Dostałam po uszach i słusznie. Ale wiesz co, osoba, która pisze na temat poprawności językowej, błędów ortograficznych powinna się pilnować szczególnie. A Twój tekst nie jest wolny od błędów ortograficznych. Jednak co racja, to racja. Trzeba się pilnować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś jestem po wizycie w urzędzie pracy. Kolejka długa na kilometr, a ja z Dadasem na ręku, który z każdą chwilą coraz bardziej się niecierpliwił. \"Przeciez nie bedzie pani sie z tym dzieckiem męczyć, niech pani idzie na przód kolejki\". Hmm... miód na moje uszy, idę więc pod drzwi. Zapytałam młoda siksę, czy nie miałaby nic przeciwko temu, żebym weszła z dzieckiem do środka, a ta na mnie, że wszyscy tutaj stoja od pół godziny, więc i ja mogę. I wlazła do środka. A ja zaraz za nią. Urzędniczka sama zaś powiedziała już od drzwi: \"Proszę, pani z dzieckiem, proszę podejść\". Siksa odbarzyła mnie wzrokiem bazyliszka, gdyby istaniały uroki, to chyba żywa bym stamtąd nie wyszła. Ech... jeszcze poł roku temu grzecznie bym poczłapała na koniec ogonka i czekała na swoją kolej, ale teraz mam już dość chamstwa. A niech się na mnie wściekają. Zauważyłyście, że głownie się tak zachwują kobiety, czyli albo przyszłe matki, albo takie, co już własne dzieci odchowały i zapomniały pewnie, jak sobie dzieciaka po sąsiedzku pożyczały, żeby załapać się na paczkę rajstop albo kawy w czasach stanu wojennego. Taki topik już był i wszystko zostało już na ten temat napisane, ale tak jakoś chiałam sobie ulżyć, pisząc o tym. Dadaś zmienił sobie rozkład dnia i obecnie zasypia o 23ej :( Niby później śpi godzinę dłużej, ale marna to dla mnie pociecha. Na spacerkach zaczyna wstawać w wózku, nudzi mu się, marudzi, chce się nosić... a było tak słodko, kiedy to zaledwie w parę minut po wyjściu na świeże powietrze zasypiał na bitą godzinę lub więcej. Pozdrawiam ciepło! Dadaś nadal się zanosi, poszukam jeszcze więcej informacji, może uda mi się pozbierać opinie innych i idę do pediatry. ALbo do kardiologa (ze swoją czteroliterową). Do następnego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny my tez mielismy okres spiec z M. Przewalilismy go jednak - przeprowadzilismy dluuuga rozmowe, ktora troche pomogla. Poza tym przemeczona, niewyspana, opiekujaca sie malym 24 na dobe pomyslalam, ze jak czegos nie zmienie to bedzie tylko gorzej (a zawsze rewelacyjnie siee z mezem rozumielismy!!) i zaczelam po pierwsze prosic M o wykonywanie roznych rzeczy przy maluchu (bo jakos tak trudno sie mezczyzni domyslaja..;):)), a po drugie zadbalam o nasza bliskosc (przytulenie, buziak, kartka z cieplym slowem... - zawsze bylismy bardzo ciepli wobec siebie) i pomoglo:):) M odpowiedzal tym samym:) Okazalo sie, ze przez to nasze zmeczenie, niedospanie i jakies takie uwiazanie (brzmi strasznie ale cos w tym jest) zabraklo tej zwyklej bliskosci... teraz jest juz prawie w normie:) Jedno wiem na pewno - strasznie trudno wykrzesac z siebie usmiech, przytulic i normalnie rozmawiac jak czlowiek pada na pychol... Asiek, kasmo, gosiaczek moze i u was jest podobnie? Trzymam mocno kciuki 🌻🌻 ❤️ Gosiaczek z tymi twoimi wydarzeniami to wyczerpalas limit na pol roku, pamietaj:):) Teraz nic wiecej nie moze sie juz zdarzyc:):D Elfia mamo w sprawie zanoszenia czytalam gdzies, ze w skrajnych przypadkach mozna ochlapac buzie dziecka zimna woda. Moze to zadziala? Nie zazdroszcze ci tej sytuacji ale wspieram duchowo🌻 A w sprawie pierszenstwa w kolejce popieram cie w 100%!!! Chamstwo trzeba ignorowac i juz!! tak jak piszesz najsmutniejsze jest to, ze najbardziej chamskie (przynajmniej w moim przypadku) okazaly sie rowniez mlode kobiety!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Popieram z tym,że najbardziej chamskie są kobiety(niestety),jak się przechodzi przez ulicę wózkiem,to kierowca(mężczyzna)-zawsze się zatrzyma,a kobieta-zazwyczaj nie,bo przecież jej się bardzo spieszy.Myślę wtedy o nich w mało kulturalny sposób żeby nie pisać wulgaryzmami.U mnie po staremu,pogoda zmienna.PAPA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Nasz pobyt w domu rodzinnym dobiegł końca, wczoraj wróciliśmy do domu. Wszyscy zachwyceni są postępami Dawidka no i tym jak urósł. Dziś wreszcie przebił się pierwszy ząbek, huraaaaaaaaaaaaaa! Tyle na niego czekaliśmy, teraz trzeba datę zanotować w kalendarzu no i czekać aż reszta ząbków wyjdzie. Gosiaczek, ale miałaś pechowy dzień oby taki ostatni. Dobrze że się pogodziłaś ze swoim przyszłym ślubnym. Elfia, to Ci Dadaś narobił stracha. Ja kiedyś też przeżyłam taki koszmar jeszcze jak Dawidek był malutki nawet miesiąca nie miał, zaczął się robić czerwony i biała piana mu z buzi leciała, jedyne co mogłam zrobić to główkę na dół i klepać po pleckach, jakoś przeszło ale strach był wielki. Madziam, to masz ubaw z dzieczynek, z jedej strony to fajnie mieć od razu dwa takie skarby ale ja nie wiem czy bym sobie poradziła. Trzymam kciuki żeby wszystko było ok, i oby jak najmniej tych wizyt u specjalistów. Asiek, butki fajne no a cena również fajna :) chociaż widziałam buty bartka za 130 i 140zł także chyba dobrze kupiłaś. Kasmo, zdjęcia na placu zabaw fantastyczne. My też musimy kilka nowych fotek umieścić na bobasach, ale zawsze coś.... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Dziś krótko, bo duzo pracy. Asiek - jesli chodzi o kłótnie z \"drugą połóką\" to u mnie też ciężko, rozmawiamy cały czas ... zobaczymy. Ogólnie mój mąż stara się jak może, sprząta (sprząta ciągle, dziś będzie mył okna - sam sobie wymyśla prace), ale robi to wszystko aby jak najmniej opiekować się Olwiką, może to i dobrze, ale ja czasami ........chciałabym mieć 5 min w domku dla siebie (mogę przy tym sprzątać) , sama niewiem moze sie czepiam. Ja wszystko robię z dzieckie:) I tak jak pisze optymka ostatni z tą bliskością (gestami) jest ciężko:( Wczoraj powiedziałam, że na forum dziewczyny tez mają takie problemy, a mój mąż zapytał, czy jest jakieś forum dla młodych tatusiów?:) O.K. koniec żartów Asiek fajne buciki, a co to za sklepik z tymi ciuszkami, masz jakąś stronę www do nich?? elfia mama - ja niestety do dziś stoję grzecznie w kolejkach z mała, i bardzo często dostaję takie pytanie \"mogałaby Pani zostawić ją w domku\" ha ha ha - ja sie tylko śmieję Madzim - a ja chciałam \"bliźniaki\" i zadroszczę (pozytywnie) Twojej dwójki. Buziaczki dla nich Bumpy - niepoddawaj sie konkurencji, napewno dasz radę Jesli chodzi o wypad był fajny, ale zakończył się miedzy rodzicami kłótnią :( Zaliczyliśmy restaurację ( obiadek) i Oliwka była rewelacyjna. Zaczepiała paią obok, opowiadala wszystkim na głos \"bajki\", poprostu sueerrr, jestem z niej dumna :) Tak tylko mam mały problem, niewiem jak Wasze dzieciaczki, ale moja jest straszą złosnicą, jak coś chce, a nie dostanie, to potrafi ze złości \"aż się wyprostować jak struna\" i płacze, wyje itp:( pJak nieragujemy to się obraża na nas Oj chyba zaczynają sie ciężkie czasy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zacznę od naszych spraw sercowych ;) Nawet nie wiecie jak mi lżej kiedy widzę, że u Was też bywa ciężko. Dzięki temu nie czuję się tak podle i dociera do mnie, że może to taka kolej rzeczy - dziecko to naprawdę wyzwanie❤️. Pocieszające jest to, że zdajemy sobie z tego sprawę i przynajmniej staramy się to zmienić. Wczoraj jak przyszłam z pracy S. mnie przeprosił za nocne starcie (pisałam wam o tym). Przy okazji wytłumaczyłam, że ja też jestem nie raz bardzo zmęczona, ale nie mogę sobie zostawić wszystkiego i wyjechać na dwa dni. Przecież od 9,5 m-ca nie miałam nocy bez pobudek, nie mówiąc już o godzinnych przerwach w spaniu, a to jednak męczy. Poprzytulał mnie, ucałował (ech, jak miło) i do wieczora było już miło, a przed snem bardzo miło ;) hi hi hi kasmo, reniu - ja czasem też mam wrażenie, że mąż "wynajduje" sobie zajęcia. Nie narzekam, bo sprząta, myje naczynia, okna, ale tak jak wy czasem wolałabym nawet sprzątać, ale mieć chwilkę oddechu ;) elfia mamo - ja muszę odstać swoje w kolejce nawet z dzieckiem na ręku, ale już jakoś pogodziłam się z tym w sklepach. Natomiast w twojej sytuacji w \"pośredniaku\" nie dziwię się wogóle i postąpiłabym pewnie tak samo. Ileż przecież taki maluszek ma cierpliwości - nie mówiąc o naszych ograniczonych możliwościach siłowych. Maks też już nie zasypia od razu w wózku. Jak próbuję go położyć i uspać to wstaje oraz głośno protestuje - nawet jak jest śpiący. Trzeba troszkę odczekać i dopiero później uspać. Zasypianie o 23.00! - masakra :( współczuję, bąbel też ostatnio kombinuje przy zasypianiu, choćby padał z nóg, w końcu zasypia, ale później. Może to taki okres? opytmko - mi też brakuje drobnych gestów miłości i czułości. Rozmawialiśmy o tym i mamy mocne postanowienie poprawy. Tak jak i u was, kiedyś było inaczej. alcza - gratuluję ząbka:D reniu - co do sklepu to niestety nie mają strony www (przynajmniej nie znalazłam). Mają sklep firmowy w Bielsku na pasażu CH Sarni Stok (przy Cerffurze - nie wiem jak się to pisze). O innych nie wiem na razie. Jeszcze 2 sprawy. Maks zrobił wczoraj oprócz siku do nocnika także kupkę - cieszyłam się jak dziecko ;) Wczoraj byłam pierwszy raz na aerobiku :D pisałam wam, że biorę się za siebie i nie rzuciałam słów na wiatr. Okąpaliśmy Maksia, trochę nakarmiłam (nie chciał piersi) i na 20-stą popędziłam na zajęcia. Było super:D zmęczyłam się, ale zawsze takie zmęczenie ładowało mnie pozytywnie, jak czasem mówię dostaję po tym "power'a". W tym tygodniu pójdę jeszcze drugi raz. Poza tym jestem zadowolona, bo nie jest ze mną tak źle. Zmęcznie było, ale kondycyjnie dałam radę i to spokojnie, a bałam się, że będą konieczne przerwy;) Zakwasów o dziwo dziś nie mam tylko ogólnie "czuję" trochę mięśnie. Polecam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Napisałam wczoraj taaaaki post , przydreptał Buba, wyciągnął kabel od klawiaturki i to był koniec zabawy w pisanie.Musialam kompa resetować, zjadło oczywiście posta, a potem pisklak już do wieczora starał się jak mógł, żebym tylko nie miała chwili czasu bez niego :D Elfinko - ja stoję w kolejkach , a wczoraj to już jakiś babsztyl przegiął w sklepie. Ja zawsze z dwójką lecę do sklepu. Tusia otwiera drzwi i czeka, aż wjadę wózkiem.Potem się odwracam , biorę Małą za rękę, bo tam są ciężkie drzwi i boję się, żeby nie przytrzasnęła sobie palców. Wczoraj było podobnie , tylko jakiś babsztyl, nie patrząc na to, że przy drzwiach stoi małe dzieckko, wrył się nachalnie, bo przecież musi być pierwszy.Tak walnęła tymi drzwiami,że przytrzasnęła Małej rękę...Wrzask, łzy jak grochy, krew się lała a babsztyl...zwiał. Miałam ochotę zamordować babsztyla.Gdyby wzrok potrafił zabić, pewnie babsko leżałoby plackiem na ziemi. Piszecie o nieporozumieniach z partnerami. U mnie odpukać spokój, ale pewnie dlatego,że po pierwsze poczytałam i nauczyłam się,że panowie są z cyklu niedomyślnych.Stosuję więc metodę - nie gdakam, nie czekam - wyrażam się krótko i jasno.I raczej nie na zasadzie \"może byś tak...\" tylko w formie kulturalnego polecenia \"proszę, żebyś zrobił to i to\". Na razie działa. Polecam książkę \"Mężczyźni są z Marsa a kobiety z Wenus\". Alcza u Was pierwszy ząb u nas jeszcze goło i wesoło:D Renia ...Buba raczej się nie złości, ale tu jest nieco inna sytuacja, bo jest jeszcze Tusia, a ona często zabiera zabawki. Pisklak nauczył się walczyć o swoje. Straszy Tusię \"krzykiem\", ale nie złośliwym.Zresztą Mała też już się nauczyła,. że wystarczy Bubę zainteresować inną zabawką, wtedy on puszcza tę , na której zależy Tusi. Buba złości się tylko w jednym przypadku- wtedy , gdy nie może dostać się w jakieś miejsce, bo np. drogę zagradza krzesło. Dodałam zdjęcia na bobasach - zapraszam - to fotki z ostatniej niedzieli. Pozdrawiam i odlatuję 🖐️ P.S. Poniedziałek - wszystko napisałaś dobrze , poza jednym - nie zgodzę się co do traktowania dysleksji jako symulacji, żartu nie wiem czego jeszcze. Tak się składa ,że dużo wiem na ten temat, wiele lat pracowałam z dziećmi z syndromem dysleksji i uwierz mi, to naprawdę jest duży problem. Nie będę tu przynudzać na ten temat, wiem jedno - syndrom dysleksji jest i często przejawia się nie tylko brakiem poprawnej pisowni, w ostrych przypadkach połączony jest nawet z dysfunkcją czynności psychomotorycznych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asiek - przeczytałam uważnie cały artykuł, dzięki za ten link. Trudno mi jednak wziąć z tego coś dla siebie przez to francowate zanoszenie się. Dzisiaj miał 3 takie bezdechy i za każdym razem, jak się on rozpłacze, musze reagować natychmiast. Po pięciu minutach to bym z dziecka miała warzywko :( Inna sprawa to jest fakt, że śpi ze mną w jednym pokoju. W swoim łóżeczku, ale jednak. Ech... On szybko zasypia wieczorami, tylko że budzi się po parę razy w ciągu nocy na papu, za każdym razem z wielkim rykiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! alcza - wreszcie doczekałaś się ząbka :-) super anulka- biedna ta Twoja Tusia. Ludzie czasami są faktycznie bezmyślni i zachowują się jak dzicz. asiek- ja też bym chciała na aerobik!!! Na razie ograniczałam jedynie jedzenie. Od grudnia roztyłam się makabrycznie. Przytyłam chyba z 6 kilo. Nawet nie wiem kiedy. Dzisiaj ucieszyłam się, że mój smyk poraz pierwszy zrozumiał słowa \"nie wolno\". Bawił się na podłodze no i jak zwykle zaczął dobierać się do szuflad. Stanowczym głosem,robiąc groźną minę, powiedziałam \"nie wolno\". Wiktor uśmiechnął się, pomachał łapką i kiedy myślałam , że nic już z tego nie będzie, zmienił kierunek i złapał za zabawkę. Ale byłam dumna !!! Ale niestety na krótko. Po 5 min znów przypomniał sobie o szufladach i tym razem magiczne słowa nie przyniosły oczekiwanego skutku, beee. A już myślałam ..... Lecę bo mały się niecierpliwi, papa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj w nocy próbowalm tylko zastosować technikę samodzielnego usypiania - ryk niesamowity, nie dał się uspokoić chyba przez godzinę. W pewnym momencie zaczęłam podejrzewać, że coś jest nie tak, że powinien już dać się położyć, coś zaczęło mi śmierdzieć (dosłownie i w przenośni). Okazało się, że szanowny Dadaś uwalił kupsko, chociaż w nocy nigdy tego nie robił. No tak, tym sposobem, to mogłabym się z nim tak męczyć do rana. Ech, cóż to była za noc! Gaja wczoraj pisała egzamin dla 6-klasistów. Bardziej się martwiłąm od niej ;) No, panna ma już za sobą swój pierwszy większy sprawdzian. A tak niedawno przyjechałam z nią ze szpitala i była taka maleńka, jak się urodziła ;) Byliśmy na placu zabaw. Dadaś spotkał swoją małą sąsiadkę (wiek ok. 1,5 roku). Vanessa na widok Dadasia rzuciła się mu na szyję i dała mu całusa. Dadaś był tak zaskoczony, że nie zareagował na ten nagły przypływ uczuć. Jak odjeżdżaliśmy z placu zabaw, to chciał wyskoczyć z wózka z szelkami - tak się oglądał za \"swoją \" dziewczyną :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×