Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Smutenka

KOBIETY A PROBLEMY W ZWIAZKU

Polecane posty

podczas ciężkiej choroby, zwykle kobieta może oczekiwać pomocy. Na ogół jest to jednak sytuacja ostateczna, choroba stwierdzona przez lekarzy, powodująca, że kobieta jest przykuta do łóżka, niedołężna. I tu jednak zdarzają się rozstania, mąż nie wytrzymuje słabości żony, musi odejść albo przynajmniej znaleźć sobie inną opiekunkę. W normalnych warunkach żona musi sama dbać o siebie, nie ma tu symetrii. Tak jak w badaniach, nie ma i w życiu żadnej równoległości, długość pracy mężczyzny nie wpływa w żaden sposób na zdrowie kobiety. Może wpływać jedynie na rozwód, gdy żona sądzi, że to nie praca go pochłania, lecz inna kobieta, albo gdy ma po prostu dość samotności i braku życia rodzinnego, bliskości, wspólnoty. Zaczyna szukać i znajduje przyjaciela. „Wiem, czego mogę się po nim spodziewać” – mówi kobieta. „Wiem, czego mogę od niej oczekiwać” – myśli mężczyzna. „Wiesz, że tego się po tobie nie spodziewałam” – mówi żona, gdy mąż ją czymś zaskoczy. „Nie sądziłem, że się do tego posuniesz” – wyraża zdziwienie mąż. W związku, w układzie jest bowiem także miejsce na zaskoczenie. Nawet jednak nieprzewidywalność staje się z czasem obłaskawiona. Oswojona, przewidywalna. Każda z par określa to inaczej, posługując się własnym kodem: Robert znów miał swój odlot, Kasi całkiem odbiło, miała dół, jak w zeszłym roku. W taki sposób mówią bohaterowie małżeństwa. Kasia spakowała manatki i wyjechała nagle, zostawiając Roberta, który miał właśnie swoje pijackie, tygodniowe tango, albo zaćpał. PLAMY NA SŁOŃCU MAŁŻEŃSKIM Regularne kryzysy są zjawiskiem występującym w krajobrazie małżeńskim. Mają swój rytm, częstotliwość, pulsowanie. Podobnie funkcjonują cykle w przyrodzie. Katastrofy, pożary powodzie, trzęsienia ziemi, niby nieprzewidywalne, a jednak można je przeczuć lub wywnioskować z badań, na przykład na podstawie plam na słońcu, wiatrów wiejących od gór, zachowania zwierząt lub przy pomocy odpowiednio czułej aparatury, wykrywającej wstrząsy sejsmiczne czy erupcje wulkanów. Kryzysy małżeńskie powstają z nawarstwienia problemów, z niedopowiedzeń, z omijania pewnych spraw, o których nie wolno mówić głośno. Czasami jest to prawdziwe, plemienne tabu, którego przekroczenie może prowadzić nawet do śmierci, jeśli sposobem załatwiania problemów małżeńskich są rękoczyny. A dochodzi do nich wcale nie u ludzi z „marginesu”, czy w środowiskach kryminogennych, taki sposób ucinania sprawy bywa również metodą w rodzinach inteligenckich. Dobrze wychowany mąż, lubiany w towarzystwie, ceniony w firmie umie bić tak, żeby nie pozostawić śladów na ciele, a zostawić je głęboko w psychice. Dlatego część zalęknionych kobiet boi się odezwać. Nie tylko jednak milczą te bite czy kaleczone psychicznie w wyjątkowo okrutny sposób, milczą także i te, które chcą utrzymać związek, a wiedzą, że jedynym sposobem jest milczenie na pewne tematy. Nie wolno pytać, rozważać, dochodzić do prawdy w celu oswojenia śmierci kogoś bliskiego, ojca, matki, brata; nie powinno się mówić o chorobie, zdradzie, kalectwie, narkomanii syna lub córki. Pod groźbą zepsucia nastroju. A zepsucie nastroju może prowadzić do kryzysu. Zwykle jest tak, że mąż nie chce słuchać o trudnych sprawach, uważa, że rozdrapywanie ran nic nie daje, że i tak nic się nie poradzi, lepiej więc zająć się czytaniem gazety lub oglądaniem meczu niż wałkować temat. I te właśnie odrzucone tematy utwardzają się, nakładają na siebie jak słoje drzewa, na pewien czas zapewniają twardość pnia, ale gdy stan taki trwa zbyt długo – drzewa próchnieją. Jeśli nie będę poruszała tych tematów, mój mąż będzie miły i będziemy mieli spokój, myśli żona, lecz nie znajduje spokoju wewnętrznego, bo pozory spokoju nie przynoszą ukojenia, a rana w środku wciąż się paskudzi, gdy tymczasem wiadomo, że „przegadanie” problemu, zanalizowanie go, oczywiście bez wałkowania godzinami, podzielenie się myślami, ewentualnie też odpowiedzialnością, daje dobre efekty psychologiczne. To rodzaj terapii, jakiej mogą sobie wzajemnie udzielić partnerzy. Bywa, że kobieta zwierza się przyjaciółce, jednak zawsze wówczas pojawia się gorzki osad: dlaczego mogę jej o tym powiedzieć, a nie mogę rozmawiać o tym z nim? Kto w końcu jest mi najbliższy? Zaczynają się spekulacje: skoro mogę obejść się bez niego w takich ważnych dla mnie sprawach, to może w ogóle mogę być sama albo z kimś innym, z kim będę mogła mówić o wszystkim, co jest bolesne. CICHE PRZESTRZENIE „Tak mało jest rzeczy, o których można mówić, że mówi się o wszystkim. O wszystkim, o czym można. I ani słowa w tym prawdy” – mówi Winnie spokojnie, już bez rozpaczy, po prostu przyjmuje ten zastany układ jako optymalny. Jeśli były kłótnie, wypaliły się już. Spokój panuje na tej pustyni, choć jest to ten rodzaj paraliżującego spokoju, jaki ludzi zwykle przeraża, przerażał także każdego z małżonków, zanim jeszcze rozpoczęli wędrówkę przez wspólną pustynię, cichą przestrzeń. Podwójny letarg, klincz psychiczny. Samotność każdego z osobna ma płeć, samotność mężczyzny różni się od samotności kobiety. Wspólnie tworzą coś w rodzaju podwójnej, osamotnionej bliskości na tratwie, na pełnym morzu albo w okopach. Mąż i żona są „okopani”, tak właśnie jak Winnie i Willie: ona unieruchomiona, zakopana po pas, on może się poruszać, lecz z tej możliwości nie korzysta. Tym prostym zabiegiem Beckett odróżnia uwikłanie kobiece od męskiego. Niekiedy mówi się, że para „zakopała się” za murami, „ukryła się przed światem”, jak w piosenkach o zakochanych. Dwoje ludzi zrobiło to, pozbywając się osobistych przyjaciół sprzed małżeństwa. W początkach związku wydaje się, że nikogo więcej, prócz ewentualnych dzieci, nie potrzeba do pełni szczęścia. Zajęci sobą, powiększoną rodziną, gromadzeniem dóbr, domem, nie zauważają, że wyeliminowali po kolei najpierw wszystkich znajomych, potem przyjaciół i tym sposobem sami siebie na siebie skazali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
, lecz z tej możliwości nie korzysta. Tym prostym zabiegiem Beckett odróżnia uwikłanie kobiece od męskiego. Niekiedy mówi się, że para „zakopała się” za murami, „ukryła się przed światem”, jak w piosenkach o zakochanych. Dwoje ludzi zrobiło to, pozbywając się osobistych przyjaciół sprzed małżeństwa. W początkach związku wydaje się, że nikogo więcej, prócz ewentualnych dzieci, nie potrzeba do pełni szczęścia. Zajęci sobą, powiększoną rodziną, gromadzeniem dóbr, domem, nie zauważają, że wyeliminowali po kolei najpierw wszystkich znajomych, potem przyjaciół i tym sposobem sami siebie na siebie skazali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nick zmienilam, a co mi tam, zmieniam sie to i nick sie zmienia! Dziekuje wszystkim za pomoc w tworzeniu listy lektur. Tym, ktorzy zostali zaproszeni, poproszeni i nie pomogli - NIE DZIEKUJE! *What goes around, comes around.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Radosnka: Chwala Ci za pomoc innym na tym forum, chwala Ci za wklad pracy, za konsekwencje i za powazne podejscie to tematu. Jestes wspaniala dziewczyna....i to dobro w formie pomocy, ktore dalas innym, wroci do Ciebie....zawsze wraca...czesto wraca od innych ludzi.....Takie prawo Wszechswiata...Sciskam....i dziekuje. 🌻🌻🌻🌻❤️❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Niezle
🌻Dlaczego mężczyźni kochają zołzy - Sherry Argov Nieoceniona pomoc dla kobiet i świetna rozrywka. Ten zabawny poradnik, odkrywający tajemnice relacji damsko-męskich, pomoże wam ułożyć związki z mężczyznami na całkiem nowych zasadach. Zastosowanie reguł atrakcyjności przez superbabki to klucz do wspaniałej miłości. Zaczęłacz czytać w empiku. no cóż. mimo że nie jest to jajpiękniej napisana książka - poradnik, jaką zdażyło mi się czytać, na pewno warta uwagi. no i przede wszystkim - wiele w niej prawdy... choć jak to zwykle w przypadku poradników - nie radzę traktować wszystkich porad dosłownie (wprowadziłam kilka w życie i... no cóż, efekty były piorunujące, ale całkowicie odmienne od przewidywanych przez autorkę. ale przeczytać warto - dobra zabawa. tylko nie wolno tej książki dawać facetom!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Polacy sa krytyczni do POlek
Eric-Emmanuel Schmitt Małe zbrodnie małżeńskie Małe zbrodnie małżeńskie to przewrotna, zabawna i pełna zaskakujących zwrotów akcji opowieść o związku dwojga kochających się niegdyś ludzi. Co zostało między nimi po 15 latach małżeństwa? Schmittowi udała się nie lada sztuka: napisał dramat, który czyta się jak najbardziej wciągającą powieść.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KlotyldkaM
Marta Fox Coraz mniej milczenia, o dramatach dzieciństwa bez tabu ------------------------------------------------------------------------------------------- Cztery autentyczne, wstrząsające historie osób mających odwagę odsłonić tajemnice swojego dramatycznego dzieciństwa, w którym były poniżane, upokarzane, maltretowane i wykorzystywane seksualnie. Rodzice i opiekunowie robili wszysko, by dziecko wyrządzone mu okrucieństwo poczytywało za dobrodziejstwo. Jak dzieci przeżywały te tragedie? Jakie są następstwa tych dramatów w ich dorosłym życiu? Odsznurować tabu Bartosz Szumowski 9-letnią Danusię "ciotunia" karała smarowaniem zasikanymi majtkami po twarzy oraz biciem pasem. Dziś to dorosła Danuta, mówiącą o sobie, że jest "zasznurowana" i żyje w wiecznym poczuciu winy. Marysia miała 12 lat, gdy molestując ją seksualnie wuj szeptał: "Już ty się nauczysz rozkładać nóżki", a matka w imię miłości i kształtowania charakteru tłukła kablem. Beatę ojciec gwałcił od szóstego roku życia. Gdy poszła do szkoły, gwałt zastąpił biciem - systematycznym, z premedytacją i za cokolwiek. Marcina maltretowali i ojciec, i matka. Jemu wystarczała pięść, ona potrafiła uderzyć butem albo siatką. Oboje robili w tym czasie doktoraty. Ta czwórka istnieje naprawdę. Należą do kilkudziesięciu osób, które w 2003 r. odpowiedziały na zamieszczony w prasie i Internecie apel o współtworzenie książki na temat trudnego dzieciństwa. Ogłosiła go Marta Fox - poetka, prozaik, eseistka i felietonistka, najbardziej znana z książek dla nastolatek ("Magda.doc" czy seria "Agaton-Gagaton"). Opowieści o dramatach Danusi, Marysi, Beaty i Marcina złożyły się na wydaną niedawno książkę "Coraz mniej milczenia". Jej bohaterowie mówią autorce, że odważyli się opowiedzieć jej o swych najboleśniejszych tajemnicach, by móc wreszcie zamknąć "tamten" etap życia i zacząć normalnie egzystować. "Coraz mniej milczenia" to więc literatura faktu. Ale taka, która ani na moment nie zapomina, że (mimo brutalnego tematu) jest literaturą piękną. "Reporterską" część książki Marta Fox rozgrywa w wywiadach z czwórką bohaterów. Tam dowiadujemy się, kto i w jaki sposób krzywdził ich w dzieciństwie, a także, jak to wpłynęło na ich dorosłość. "Nasze przeżycia zawsze wydają nam się jedyne i niepowtarzalne (...)" - pisze jednak autorka pod koniec książki. - "A fakty? Te, niestety, są powtarzalne, u jednych bardziej, u drugich mniej okrutne. Powtarzają się metody, argumenty, powiedzonka." Jak radzi sobie z tym Marta Fox? Pokazując swoich bohaterów we wchodzących w skład książki opowiadaniach. "Dziewczynka z kokardami", "Wujaszek Wania", "Felicja z bosymi stopami", a także "Beata z bosymi stopami" okazują się bardzo sprawnymi literacko impresjami. W nich nie ma już schematu i powtarzalności. Każdy z tych tekstów posiada własny, rozpoznawalny styl, język oraz nastrój. Dzięki temu czytelnik szybko "wsiąka" w losy Danusi z lat sześćdziesiątych czy wyemancypowanej, choć zranionej Beaty, korzystającej z poczty elektronicznej. To zaś pomaga książce, bo nie czyni z niej dydaktycznej przypowiastki z morałem, a prawdziwą literaturę - wzruszjącą, ale też trzymającą w napięciu. Co jednak ciekawe, w "Coraz mniej milczenia" najwięcej emocji wywołuje historia Marcina, którą pisarka postanowiła pozostawić w oryginalnej formie korespondencji mailowej. 33-letni dziś informatyk nie został bohaterem opowiadania Marty Fox. Sam relacjonuje swoją historię, ale czyni to aż boleśnie szczegółowo i analitycznie. Nie wstydzi się przyznać zarówno do tego, w jaki sposób poniżali go rodzice, jak i do seksu z przypadkowymi partnerami czy alkoholizmu, którymi odreagowywał urazy z dzieciństwa. Do kogo więc skierowana jest ta książka? Chyba do wszystkich, którzy mają lub będą mieć dzieci. "Coraz mniej milczenia" uczy, pozostając przy tym naprawdę dobrą beletrystyką, z jakich zachowań rodziców i opiekunów biorą się ludzie "zasznurowani", nieumiejący wybaczyć, a jednocześnie tęskniący za prawdziwymi matkami czy ojcami. Bartosz Szumowski Dziewczynka z kokardami Fragmenty książki "Coraz mniej milczenia, o dramatach dzieciństwa bez tabu" To ja nią byłam, dawno, bo ponad czterdzieści lat temu. Mało kto znał moje imię. Nauczyciele wywoływali mnie po nazwisku albo po numerze z dziennika, a w klasie i na podwórku mówiono - ta z kokardami. Nawet jak udało mi się je ściągnąć i schować do kieszeni, to też tak na mnie wołano: Hej, ty z kokardami albo - ty, kokarda. Dwie sterczące kokardy, niebieskie albo białe, nylonowe, czyli modne, nie byle jakie, nie trzeba było ich prasować, wystarczyło tylko uprać, wysuszyć i zawiązać. Musiałam o nie dbać, podobnie jak o biały kołnierzyk przy granatowym fartuszku, niemnący, też z nylonowej tkaniny, z dziurkami na guziki, dzięki którym można go było przypinać, zamiast przyszywać. Zawsze wieczorem, jeszcze przed rachunkiem sumienia i modlitwą, musiałam pokazać mojej opiekunce, którą miałam obowiązek nazywać ciocią, jak jestem przygotowana do szkoły. Sprawdzała zeszyty, dzienniczek ucznia, na koniec kołnierzyk i kokardy. Mój czysty kołnierzyk oraz sterczące kokardy świadczyły o mnie, a bardziej o cioci, która mnie wyrwała z dołów społecznych i postanowiła wychować na porządną, co znaczyło - w każdym calu bogobojną dziewczynę, a później kobietę. Nie szczędziła na to sił i środków. Zapamiętałam to sformułowanie. Ciocia (w obecności obcych koniecznie: ciotunia) przy lada okazji, a także bez niej, nie bacząc na miejsce, zwykła wpadać w koturnowy styl i przemawiać. - Moje drogie dziecko, my nie będziemy szczędzić sił i środków na to, by wytępić w tobie złe przyzwyczajenia, naganne zachowania, my nie będziemy szczędzić sił i środków, by wychować cię na prawą w każdym calu kobietę! Wydawała mi się wówczas potężna i silna, byłam pewna, że nie tylko osiągnie swój cel, ale że osiągnie każdy cel, a po drodze jeszcze kilka gór przestawi, jeśliby takie się pojawiły niespodziewanie. Przemawiała w końcu w imieniu porządnej, mieszczańskiej rodziny, dbającej o cudze dziecko lepiej niż o swoje, co miało jej być policzone w niebiosach, tym bardziej, im mniej było dostrzegane i doceniane tutaj. Ślady tego teatralnego stylu odnajdowałam po latach w patetycznych przemówieniach wodzów naszego upadającego socjalistycznego państwa i od razu miałam potrzebę stanąć przed I sekretarzem na baczność niczym przed ciotunią. Słowa "szczędzić", a także w "każdym calu" mam w repertuarze do dziś, mimo że wielekroć przysięgałam sobie wykreślić je ze swojego słownika. Podczas tych przemówień nieodmiennie czułam podniosłość chwili, a także różnicę pomiędzy jej odświętnością a zwykłymi dniami, w których byłam nazywana "niewdzięczną dziewuchą". - Ta niewdzięczna dziewucha znów się zmoczyła - wrzask babci i mocne klaśnięcie mnie w twarz przerwały przemówienie ciotuni, babci synowej. - Ty wstrętna paskudo, ty złośliwy potworze - ciocia wykazywała się zawsze większą elokwencją - czy nie umiesz sygnalizować swoich potrzeb? Nie czujesz, kiedy ci się chce, nie umiesz powiedzieć albo zrobić bez mówienia, dyskretnie, za to we właściwym miejscu? Przecież psa łatwiej wyszkolić niż ciebie! Ale psy nie są złośliwe wobec swojego pana, psy są wierne i wiedzą, czym powinna być wdzięczność za to, że się je przygarnęło. Oj, będziesz ty się w piekle smażyć, będziesz. Za karę nie dostawałam kolacji albo zamykano mnie w ciemnej komórce z rupieciami, czasem w łazience, w której było zawsze zimno, nawet w lecie, z wyjątkiem soboty, bo wówczas w wysokim łazienkowym piecu palił się ogień i nagrzewał wodę do kąpieli dla wszystkich domowników. Wolałam łazienkę. Było w niej więcej miejsca, mogłam się położyć na drewnianej podłodze, pomiędzy muszlą klozetową a wanną, przykryć się ręcznikiem i marzyć o tym, by Pan Bóg mnie ukarał, jak chce, byle tylko nie powiedział o mnie zbyt wiele złego o mnie rodzicom, bo ci gotowi nigdy mnie od ciotuni do siebie nie zabrać. Komórki się bardziej bałam, było tam mniej miejsca, śmierdziało starymi kartoflami, a na dodatek to właśnie w komórce ukrywał się Liczyrzepa, który najlepiej wiedział, co zrobić z niegrzecznymi dziewczynkami sikającymi w majtki, nie dość że w nocy, to jeszcze w dzień, nie dość że w dzień, to jeszcze podczas podniosłej chwili, w której ciocia nie szczędziła sił i środków. Postanowiono więc oduczyć mnie sikania gdzie popadnie metodami niczym nie różniącymi się od tych, które stosowano wobec psa. Nie wzięto tylko pod uwagę jednego - mojej wyjątkowej odporności pedagogicznej, pozwalającej mi trwać przy swoich przyzwyczajeniach bez względu na ilość niezjedzonych kolacji, godzin spędzonych w ciemnościach razem z kartoflami lub pastami do podłóg, którymi w każdy piątek nacierałam czerwone, drewniane podłogowe deski, łącznie z drewnianymi listwami biegnącymi wzdłuż ścian, a potem siadałam na flanelowej szmacie, w rękach trzymając dwie następne szmaty i wybłyszczałam tę podłogę, bo musiała być tak świecąca jak wujka lakierki, o które też miałam obowiązek dbać. Ciocia była uparta i ja byłam uparta. Trzeba przyznać, zadała sobie dużo trudu, wstając co najmniej trzy razy w ciągu nocy i wyciągając mnie do ubikacji, żebym się wysikała, do czego byłam zmuszana prośbą i groźbą, puszczaniem wody do umywalki, gwizdaniem, na nawet wkładaniem nóg do miski z zimną wodą. Efekty owej troski zazwyczaj było widać rano, kiedy to służąca, młoda dziewczyna śpiąca w służbówce, zabierała prześcieradło do prania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KlotyldkaM
i środków. Zapamiętałam to sformułowanie. Ciocia (w obecności obcych koniecznie: ciotunia) przy lada okazji, a także bez niej, nie bacząc na miejsce, zwykła wpadać w koturnowy styl i przemawiać. - Moje drogie dziecko, my nie będziemy szczędzić sił i środków na to, by wytępić w tobie złe przyzwyczajenia, naganne zachowania, my nie będziemy szczędzić sił i środków, by wychować cię na prawą w każdym calu kobietę! Wydawała mi się wówczas potężna i silna, byłam pewna, że nie tylko osiągnie swój cel, ale że osiągnie każdy cel, a po drodze jeszcze kilka gór przestawi, jeśliby takie się pojawiły niespodziewanie. Przemawiała w końcu w imieniu porządnej, mieszczańskiej rodziny, dbającej o cudze dziecko lepiej niż o swoje, co miało jej być policzone w niebiosach, tym bardziej, im mniej było dostrzegane i doceniane tutaj. Ślady tego teatralnego stylu odnajdowałam po latach w patetycznych przemówieniach wodzów naszego upadającego socjalistycznego państwa i od razu miałam potrzebę stanąć przed I sekretarzem na baczność niczym przed ciotunią. Słowa "szczędzić", a także w "każdym calu" mam w repertuarze do dziś, mimo że wielekroć przysięgałam sobie wykreślić je ze swojego słownika. Podczas tych przemówień nieodmiennie czułam podniosłość chwili, a także różnicę pomiędzy jej odświętnością a zwykłymi dniami, w których byłam nazywana "niewdzięczną dziewuchą". - Ta niewdzięczna dziewucha znów się zmoczyła - wrzask babci i mocne klaśnięcie mnie w twarz przerwały przemówienie ciotuni, babci synowej. - Ty wstrętna paskudo, ty złośliwy potworze - ciocia wykazywała się zawsze większą elokwencją - czy nie umiesz sygnalizować swoich potrzeb? Nie czujesz, kiedy ci się chce, nie umiesz powiedzieć albo zrobić bez mówienia, dyskretnie, za to we właściwym miejscu? Przecież psa łatwiej wyszkolić niż ciebie! Ale psy nie są złośliwe wobec swojego pana, psy są wierne i wiedzą, czym powinna być wdzięczność za to, że się je przygarnęło. Oj, będziesz ty się w piekle smażyć, będziesz. Za karę nie dostawałam kolacji albo zamykano mnie w ciemnej komórce z rupieciami, czasem w łazience, w której było zawsze zimno, nawet w lecie, z wyjątkiem soboty, bo wówczas w wysokim łazienkowym piecu palił się ogień i nagrzewał wodę do kąpieli dla wszystkich domowników. Wolałam łazienkę. Było w niej więcej miejsca, mogłam się położyć na drewnianej podłodze, pomiędzy muszlą klozetową a wanną, przykryć się ręcznikiem i marzyć o tym, by Pan Bóg mnie ukarał, jak chce, byle tylko nie powiedział o mnie zbyt wiele złego o mnie rodzicom, bo ci gotowi nigdy mnie od ciotuni do siebie nie zabrać. Komórki się bardziej bałam, było tam mniej miejsca, śmierdziało starymi kartoflami, a na dodatek to właśnie w komórce ukrywał się Liczyrzepa, który najlepiej wiedział, co zrobić z niegrzecznymi dziewczynkami sikającymi w majtki, nie dość że w nocy, to jeszcze w dzień, nie dość że w dzień, to jeszcze podczas podniosłej chwili, w której ciocia nie szczędziła sił i środków. Postanowiono więc oduczyć mnie sikania gdzie popadnie metodami niczym nie różniącymi się od tych, które stosowano wobec psa. Nie wzięto tylko pod uwagę jednego - mojej wyjątkowej odporności pedagogicznej, pozwalającej mi trwać przy swoich przyzwyczajeniach bez względu na ilość niezjedzonych kolacji, godzin spędzonych w ciemnościach razem z kartoflami lub pastami do podłóg, którymi w każdy piątek nacierałam czerwone, drewniane podłogowe deski, łącznie z drewnianymi listwami biegnącymi wzdłuż ścian, a potem siadałam na flanelowej szmacie, w rękach trzymając dwie następne szmaty i wybłyszczałam tę podłogę, bo musiała być tak świecąca jak wujka lakierki, o które też miałam obowiązek dbać. Ciocia była uparta i ja byłam uparta. Trzeba przyznać, zadała sobie dużo trudu, wstając co najmniej trzy razy w ciągu nocy i wyciągając mnie do ubikacji, żebym się wysikała, do czego byłam zmuszana prośbą i groźbą, puszczaniem wody do umywalki, gwizdaniem, na nawet wkładaniem nóg do miski z zimną wodą. Efekty owej troski zazwyczaj było widać rano, kiedy to służąca, młoda dziewczyna śpiąca w służbówce, zabierała prześcieradło do prania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biezacy rachunek
Alon Gratch Gdyby mężczyźni umieli mówić Oto co by powiedzieli Dlaczego mężczyzna nie potrafi mówić o tym, co czuje? Czy jest zdolny wypowiedzieć siebie? Jak to się stało, że traktuje rozmowę niczym sposób prowadzenia wojny? Czy jest taki chłodny i obojętny, bo taki jest, czy może dlatego, że inny być nie potrafi? Jak go w ogóle zrozumieć? Doktor Gratch znalazł na te i na wiele innych, równie ważnych pytań, odpowiedzi. To nieprawda, że mężczyźni nie mówią - owszem mówią, ale posługują się innym językiem. Gdyby mężczyźni mogli mówić to fascynująca wyprawa w głąb psychologii mężczyzny, instrukcja obsługi jej siedmiu podstawowych segmentów: wstydu, nieobecności emocjonalnej, niepewności, samorozwoju, agresji, autodestrukcji i seksualności. Jeśli czasami macie wrażenie, że mówicie o tym samym, co w istocie okazuje się całkiem inne - jest to książka dla was. Dla niej, by lepiej go zrozumieć, i dla niego, by wiedział, co nim kieruje, a przede wszystkim, by rzadziej słyszał "ty mnie w ogóle nie rozumiesz". Fragment: Widocznie czasy się zmieniają – pomyślałem, kiedy trzeci z kolei pacjent wchodzący do gabinetu okazał się mężczyzną. Wbrew temu, co mógłby sugerować temat niniejszej książki, w zasadzie nie dzielę świata na mężczyzn i kobiety. Widocznie podświadomie oczekiwałem jednak, że to kobiety, a nie mężczyźni będą poszukiwać pomocy w miękkości foteli sterylnie czystego gabinetu w podniebnym biurze przy Wall Street, który oddano mi do dyspozycji tego ponurego dnia. Kilka dni wcześniej zadzwonił do mnie jeden ze wspólników domu inwestycyjnego zajmującego wspomniane biuro. Pytał, czy zgodzę się przyjść tam na kilka godzin i porozmawiać z tymi pracownikami firmy, którzy odczuwaliby taką potrzebę, bo właśnie otrzymali przygnębiającą wiadomość: jeden z najbardziej lubianych pracowników, wieloletni członek zarządu, zginął w wypadku samochodowym. Kiedy tam przyszedłem, jeden ze wspólników przedstawił mnie krótko, a następnie zaprowadził do swojego gabinetu. „Proszę się rozgościć – zaproponował. – Powiedziałem ludziom, że pan jest tutaj i że mamy te rzeczy. – Zamaszystym gestem wskazał na ciasteczka i kawę rozstawione na jego wielkim mahoniowym biurku. – Pomyślałem, że może to ich zachęci do przyjścia” – wyjaśnił. Nie wypowiedziałem się na temat ciasteczek, ale byłem raczej sceptyczny. Możesz tak postępować z dziećmi – pomyślałem – ale z dorosłymi?Okazało się jednak, że ten bankowiec był lepszym psychologiem niż ja, a może po prostu lepiej znał swoich podwładnych. Blisko godzinę przesiedziałem w samotności i zacząłem się już zastanawiać, czy sobie nie pójść, gdy ku mojemu zaskoczeniu do gabinetu zajrzał wysoki mężczyzna w okularach i eleganckim włoskim garniturze i zapytał o ...ciasteczka. Kiedy go zaprosiłem, żeby usiadł na krótką pogawędkę, powiedział: „Nie, dziękuję, wpadłem tylko skosztować ciasteczek, ale może wypiję też filiżankę kawy. Rozmawiać? O czym tu rozmawiać? Każdy musi kiedyś umrzeć, prawda?”. Po czym rozsiadł się i spędziliśmy następne piętnaście minut na rozmowie o życiu i o śmierci. Stracił ojca, kiedy miał dwadzieścia trzy lata, a matkę przed dwoma laty. Drugi mężczyzna, który się zjawił, stracił w młodości brata. Nie przyszedł na ciasteczka, ale i on nie uważał, żeby było coś do omawiania. A jednak został całe pół godziny. Wychodząc, otaksował mnie wzrokiem od stóp do głów i powiedział: „Pierwszy raz w życiu... chcę powiedzieć, że nigdy przedtem nie rozmawiałem z psychologiem”. „To musiał być duży wstrząs” – zażartowałem. „Myślę, że nie wygląda pan tak znowu groźnie” – zauważył z uśmiechem, wychodząc. Trzeci mężczyzna również przyszedł tylko na ciasteczka. Bez osłonek oświadczył, że należy do osób potrafiących uwewnętrzniać problemy i radzić sobie z nimi. Rozmowa zeszła na walkę z bezpłodnością, którą toczyli razem z żoną od pięciu lat. Mówił o tym rzeczowo i mądrze, ale temat naszej rozmowy w dziwny sposób ściśle wiązał z tym, co przywiodło mnie do tego biura, oprócz – rzecz jasna – widoku na port nowojorski i ciasteczek, mianowicie z utratą życia. Nie znam sondaży, ale paradoksalnie wydaje się, że mężczyźni mają coraz większą potrzebę szczerości – i to jest coś nowego, przy czym niewiele zmienia się ich sposób rozmawiania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biezacy rachunek
Jak kochać trudnego mężczyznę Fragmenty książki Każdy mężczyzna może być trudny: Jak go kochać i dlaczego w ogóle się nim przejmować? Seria: PARY I ZWIĄZKI Czy mężczyzna, którego kochasz boi się zobowiązań? Ukrywa swoje prawdziwe uczucia? Ignoruje twoje potrzeby? Rani twoje uczucia? Przestał być namiętnym kochankiem (równie dobrze mogłabyś być jego matką)? Jest bierny lub nadmiernie cię kontroluje? Rzadko ci mówi, że cię kocha? Mężczyźni są trudni na różne sposoby. Kobiety, które ich kochają, czują się nieszczęśliwe w łączącym ich związku. Pragną zmian. Psychoterapeutka Nancy Good przedstawia proste, realne sposoby przełamywania niszczących schematów. Jej sprawdzone techniki i fascynujące przykłady z życia tworzą łatwy w użyciu poradnik, mający na celu pomóc tym, którzy pragną poprawić swój związek i uczynić go bardziej satysfakcjonującym i twórczym. ------------------------------------------------------------------------------------- FRAGMENTY: http://czytelnia.onet.pl/0,1148233,do_czytania.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biezacy rachunek
Clara Wills-Brandon Jak mówić nie i budować udane związki -------------------------------------------------------------------------------------- Czy czujesz się zagubiona (-y) i zastanawiasz się kim właściwie jesteś i po co żyjesz? A może pragniesz większej bliskości w kontaktach z ludźmi, lecz wszystkie próby jej uzyskania kończą się dla ciebie boleśnie? W takiej sytuacji znajdowała się kiedyś autorka tej książki. Była wtedy uzależniona od jedzenia, alkoholu, lekarstw i miłości. Zdecydowała się jednak zerwać ze swoimi nałogami. Dzisiaj jest doświadczoną psychoterapeutką, a w książce tej, na podstawie własnych doświadczeń oraz przykładów z życia innych ludzi uczy, jak przestać uciekać od życia, a zacząć przeżywać je w pełni i bez lęków. Pokazuje, jak kochać i chronić siebie, a jednocześnie budować bliskie i twórcze związki z innymi. Zamieszcza zestaw ćwiczeń, które pomogą Ci poznać siebie i odkryć własną siłę, miłość i mądrość. KILKA STRON FRAGMENTOW!!! http://czytelnia.onet.pl/0,1148293,do_czytania.html ----------------------------------------------------------------------------------- Kim Paleg, Matthew McKay Kiedy złość niszczy twój związek Złościmy się z wielu powodów. Instynkt podpowiada, że powinniśmy się zemścić na tych, którzy zadali nam ból. Złość i chęć zemsty mogą przynieść pozorne ukojenie, ale ból wkrótce wraca. Jest jednak sposób na to, żeby przestać traktować złość (i chęć zemsty) jako skuteczną metodę samoobrony. W tej książce znajdziesz kilka wypróbowanych metod pracy nad sobą. Korzystanie z nowo nabytych umiejętności ułatwi Ci zmianę twoich relacji małżeńskich. Zbliżysz się do swojego partnera i przypomną się wam odległe dni, kiedy byliście w sobie szaleńczo zakochani. FRAGMENTY: http://czytelnia.onet.pl/0,1125015,do_czytania.html http://czytelnia.onet.pl/0,1125010,do_czytania.html ----------------------------------------------------------------------------------- Lee Jampolsky Leczenie uzależnionego umysłu Skłonność do uzależnień tkwi w nas równie mocno jak umitowanie wolności. Większość ludzi jest mniej lub bardziej uzależniona od używek, od telewizji, od seksu, od rodziny, od pracy, od pozycji społecznej, wreszcie od obrazu własnej osoby. Tragedią narkomanów i alkoholików jest to, że znaleźli się w niewoli substancji szczególnie destrukcyjnych dla ich zdrowia i społecznego funkcjonowania i tylko to ich odróżnia od maniaków pracy, palaczy tytoniu, czy osób przewrażliwionych na punkcie swojego ja. Jeżeli wziąć pod uwagę mechanizm uzależnienia, a nie jego przedmiot, to mało kto z nas jest prawdziwie wolny - oto główna teza tej książki. Dlatego może być ona pomocna nie tylko dla osób wychodzących z uzależnienia od leków, narkotyków i alkoholu... - Jacek Santorski Wiecej+fragmenty: http://czytelnia.onet.pl/0,4968,0,1,nowosci.html ----------------------------------------------------------------------------------- Tomasz Szlendak Leniwe maskotki, rekiny na smyczy. W co kultura konsumpcyjna przemieniła mężczyzn i kobiety Dlaczego kobiety to rekiny na smyczy? Dlaczego mężczyźni to leniwe maskotki? Co ma seks wspólnego z szarlotką? Jak marketing walcuje narybek i dlaczego walcowanie jest złe? Dlaczego niektórzy mężczyźni przypominają gupiki? Co mają zakupy wspólnego z władzą? Gdzie występuje facecik-pasztecik? Dlaczego mężczyźni nie lubią lotnisk? Po czym na kreteńskiej plaży rozpoznać Polkę? Dlaczego dzisiejsza kultura przypomina rzymskie igrzyska? Co ma wspólnego mężczyzna z miejscem parkingowym? Czy szklana podłoga jest gorsza od szklanego sufitu? Czym jest panieński prysznic? Dlaczego wiara w rycerza w lśniącej zbroi szkodzi kobiecemu zdrowiu? Dlaczego mężczyźni nie nadają się na zakupoholików? Czym jest ciało post-ludzkie i co ma to ciało wspólnego z kondycją flexi-emeryta? Dlaczego sprzedawcy lubią kiedy kobiety przychodzą do sklepów ze swoimi przyjaciółkami? Co ma wspólnego porno z homarem? Komu potrzebna szatnia na facetów? Kto się decyduje na lesbijstwo weekendowe? Gdzie można spotkać plażowego kochanka? Czym jest trywializacja pożądań? Kto jest wreszcie lepiej dostosowany do kultury konsumpcji – mężowie czy damy? Wiecej+ fragmenty: http://czytelnia.onet.pl/0,12439,0,1,nowosci.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Biezacy rachunek
Mirosław Słowikowski Powiedz STOP!!! apatii, depresji, chandrze... Poradnik rozwoju emocjonalnego "Powiedz STOP!!!" przeznaczony jest dla wszystkich tych, którzy chcą się rozwijać emocjonalnie, chcą zrozumieć prawa rządzące naszą psychiką czy mają niskie poczucie własnej wartości. Poradnik zawiera program pracy inspirowany teoriami i metodami, które autor zaczerpnął od znanych i cenionych psychologów, psychiatrów, psychoterapeutów, filozofów i nauczycieli duchowych. Solidna praca z poradnikiem może przynieść znakomite rezultaty zarówno osobom dotkniętym depresją, jak i tym, u których występują dopiero symptomy prowadzące do niej Wiecej + fragmenty: http://czytelnia.onet.pl/0,4670,0,1,nowosci.html ----------------------------------------------------------------------------------- Richard J. Stenack Przestań mnie kontrolować Jak powstaje relacja oparta na kontroli? Co ludzie robią, by się kontrolować? Co to znaczy żyć w kontrolującym związku i jak się spod kontroli wyzwolić? Jak unikać wejścia w kolejny taki związek. Jak to jest, kiedy się żyje w relacji, w której nikt nikogo nie kontroluje? Czasami trudno się zorientować, jaka rolę w naszym związku gra kontrola. fragmenty: http://czytelnia.onet.pl/0,4632,0,1,nowosci.html -----------------------------------------------------------------------------------

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamilciaaa
dzieeewczynyyy nie czytajcie takich poradników:) wiekszosć z nich zawiera same bzdury ktore stosując naprawde można odnalezć problemy we wszytskim:) pamiętacie jak Briget Jones wywaliła je do kosza u anreszcie zaczęła żyć ?:D:D:D pozdróffki cieplutkie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamilcia, nie wypowiadaj sie, jesli ty akurat nie masz problemow ( z drugiej strony jesli masz a nie chcesz sie przed soba sama przyznac to napisalabys tak samo) albo zadnego nei czytalas. Sa kobiety, ktore naprawde potrzebuja. Ja taka bylam i zaluje,z e nei natknelam sie na nie wczesniej. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Do gory
Bo wazne!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kto czytal Prosze o opinie
JAK ZNALEZC NOWEGO NAMIETNEGO KOCHANKA Graham Masterton CZEGO PRAGNA MEZCZYZNI Rich Seldes, Christopher Pizzo, Bradley Gertsman JAK ZMIENIC MEZA (ZONE), BY URATOWAC MALZENSTWO Joel Kotin UZDRAWIANIE ZWIAZKU Judy Kuriansky TOKSYCZNI ZNAJOMI I PRAWDZIWI PRZYJACIELE Florence Isaacs POWIEDZ ZYCIU TAK! Ewa Foley ZYC W RODZINIE I PRZETRWAC R. Skynner, J. Cleese JAK ZYC OSOBNO W SWIECIE PELNYM PAR Xavier Amador Judith Kiersky

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kto czytal Prosze o opinie
NIE ZADRECZAJ SIE DROBIAZGAMI KOBIETO Kristine Carlson MUSIMY POROZMAWIAC Samuel Shem Janet Surrey PRZEDSLUBNIK PORADNIK DLA NARZECZONEJ Sheryl Nissienen JAK ZMIENIC MEZA (ZONE) BY URATOWAC MALOZENSTWO Joel Kotin, DOMOWE SPOSOBY NA DEPRESJE Praca zbiorowa WIEM O CZYM MYSLISZ Lillian Glass, MEZCZYZNI TO DRANIE Tadeusz Leszkiewicz POROZUMIENIE BEZ PRZEMOCY Marshall B. Rosenberg 7 NAWYKOW SZCZESLIWEJ RODZINY Stephen R. Covey, HARPIE PIRANIE ANIOLY Krystyna Kofta TESKNOTA SILNEJ KOBIETY ZA SILNYM MEZCZYZNA Maja Storch JAK ZDOBYC UTRZYMAC I PORZUCIC MEZCZYZNE Krystyna Kofta, CZAS KOBIET Iwona Majewska-Opielka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jeszcze jedna ksiazka
„On nie jest z Marsa. Ona nie jest z Wenus” to książka stawiająca pod znakiem zapytania obowiązujące powszechnie przekonanie o ogromnych różnicach między mężczyznami i kobietami. Tytuł nawiązuje do znanego bestselleru amerykańskiego psychologa Johna Graya „Mężczyźni są z Marsa, Kobiety z Wenus”, który umocnił „modną” w ostatnich latach teorię o uwarunkowanej genetycznie przepaści między obiema płciami. Autorka , Ewelina Socha próbuje udowodnić, że obserwowana na co dzień, tak duża odmienność mężczyzn i kobiet nie jest konsekwencją ich prawdziwej natury, lecz wynika w dużej mierze z wychowania, tradycji oraz stereotypów kulturowych. Analiza obowiązującego w naszej kulturze „płciowego” wychowania, tak mocno odmiennego dla chłopczyków i dziewczynek, pozwala zrozumieć prawdziwe przyczyny odmienności dojrzałych mężczyzn i kobiet. Marsjanie i Wenusjanki to w rzeczywistości sztucznie uformowani stereotypowo męscy mężczyźni oraz schematycznie kobiece kobiety. Ograniczające nas stereotypy kobiecości i męskości nie pozwalają zachowywać nam się w sposób zgodny z wewnętrznymi, naturalnymi potrzebami. Stereotypowy Marsjanin koncentruje się na swojej męskości i unika tego co kobiece i co wydaje mu się sprzeczne z jego naturą – uczuciowości, romantyzmu czy wrażliwości. W przeciwieństwie do niego Wenusjanka koncentruje się jedynie na swojej schematycznie pojętej kobiecości, tłumiąc męską część swojej prawdziwej natury – chęć walki, sukcesów i okazywania swojej siły. Nawiązujące do jungowskiej teorii imiona bohaterów książki - Adanimusa i Ewanimy pozwalają lepiej zrozumieć dlaczego współcześni mężczyźni i kobiety nie mogą się porozumieć i na czym polega problem ograniczonej płciowo osobowości każdego z nas. Autorka szczegółowo wyjaśnia dlaczego okrojona osobowość współczesnego Marsjanina i Wenusjanki czyli Adanimusa i Ewanimy wywołała tak negatywne zjawiska w relacjach między płciami: damsko – męską wojnę, brak porozumienia w życiu codziennym, rozczarowanie i znużenie w obszarze seksu oraz rozwój „ślepego” feminizmu. Choć książka nie jest próbą ujednolicenia mężczyzn i kobiet, zachęca ona czytelnika do powrotu do swojej naturalnej, pełnej, kobieco – męskiej osobowości, nie zniekształconej w procesie „płciowego” wychowania. Stanie się na nowym, „obupłciowym” osobowościowo człowiekiem spowoduje nie tylko poczucie wewnętrznej harmonii i szczęścia jako jednostki, ale przede wszystkim przyczyni się do zawarcia pokoju miedzy kobietami i mężczyznami i umożliwi stworzenia głębokich, uczuciowych więzi. Pogodzeni ze swoją prawdziwą, kobieco – męską naturą Adam i Ewa odkryją miłość w sposób dotąd niewyobrażalny, a fascynacja i zrozumienie dwojga tak podobnych do siebie Ziemian stanie się tak głębokie, jak głębokie było dotąd jedynie w ich marzeniach. Uzupełnienie brakującej części stereotypowej osobowości umożliwi również osiągnięcie wyjątkowej satysfakcji w życiu seksualnym, a znane tylko ze słyszenia określenia typu „jedność ciał i dusz” czy „całkowite zatracenie się” zyskają realne znaczenie. Książka adresowana jest do obydwu płci, do każdego, kto mimo obowiązującego w ostatnich latach przekonania o przepaści dzielącej obydwie płcie, nie przestał wierzyć w możliwość głębokiej, emocjonalnej i fizycznej bliskości z ukochaną osobą. Dzięki tej książce stanie się to całkowicie realne, zwłaszcza że oprócz teorii autorka poddaje konkretne wskazówki i sposoby przemiany Marsjanina i Wenusjanki w parę szczęśliwych i zafascynowanych sobą Ziemian. Ewelina Socha „On nie jest z Marsa. Ona nie jest z Wenus”

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fan
Smutenka jest pani rewelacyjna!!!!! podziwiam to zaangazowanie i ogromna wiedze. Weszlam tu przez przypadek. Pewnie mi zycia braknie zeby to wszystko przeczytac. Na pewno cos wybiore. Pozdrawiam serdecznie wszystkich uczestnikow dyskusji i tym co poswiecili czas dla innch. W imieniu swoim i innych dziekuje Wam wszystkim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UZUPELNIENIE
SHERRY ARGOV "DLACZEGO MEZCZYZNI KOCHAJA ZOLZY" --------------------------------------------------------------------------------------------- Zolza, ktora opisuje ma zyczliwe usposobienie, a jednoczesnie jest silna. Ma sile, ktora przejawia sie bardzo subtelnie. Taka kobieta nie rezygnuje z wlasnego zycia i nie ugania sie za mezczyzna. Nie pozwala by mezczyzna myslal, ze ma ja w garsci. I umie postawic na swoim gdy on sie zagalopuje. Wie czego chce ale nie sprzemierzy sie samej sobie, zeby to dostac. Przy tym wszystkim jest kobieca, jak stalowa magnolia, zewnatrz delikatna jak kwiat, wewnatrz twarda jak stal. Uzywa tej kobiecosci dla wlasnych korzysci. Co nie znaczy, ze gra nie fair. Ma jedna rzecz, ktorej pozbawiona jest gaska: przytomnosc umyslu, dzieki ktorej nei daje sie poniesc romantycznym mrzonkom. Ta przytomnosc pozwala jej uzywac swojej sily tylko wtedy kiedy to jest konieczne. Na dodatek nei traci glowy, gdy znajdzie sie pod czyjas presja. Podczas gdy kobieta, ktora jest zbyt "mila" daje i daje az zostaje z niczym, kobieta trzezwo myslaca wie kiedy sie wycofac. Kazdy z nas zna jakas "mila" dziewczyne. to kobieta, ktora usilnie nadrabia brak pewnosci siebie, dajac wszystko mezczyznie. To kobieta, ktora daje slepo bo goraco pragnie aby jej zainteresowanie zostalo odwzajemnione. To kobieta, ktora pojdzie na wszystko, co jej zdaniem zadowoli mezczyzne by utrzymac zwiazek. Mile dziewczyny powinny wiedziec to, co swietnie rozumie zolza - superbabka. Nadgorliwosc w zadowalaniu mezczyzny pozbawia nas jego szacunku, bywa gwozdziem do trumny jego zainteresowania i powodem rozpadu zwiazku. Mila kobieta popelnia blad bedac zawsze do dyspozycji. "Nie mam ochoty grac", mowi. Pokazuje w ten sposob, jak bardzo boi sie go stracic i wkrotce czuje, ze ma ja na sto procent w garsci. To jest moment w kotrym kobiety czesto zaczynaja narzekac: "On nie ma dla mnie czasu. On nie jest tak romantyczny jak kiedys". TEST CZY JESTES ZBYT MILA? Czy czujesz sie winna, kiedy mowisz nie, albo czy mowisz nie, a potem zastanawiasz sie dlaczego to powiedzialas? Czy czesto probujesz powiedziec swojemu partnerowi ze chcesz byc traktowana z szacunkiem? Czy probujesz cos wytargowac albo wynegocjowac w sprawie twoich potrrzeb lub pragnien? Czy czesto rezygnujesz ze snu albo czasu przeznaczonego dla siebie zeby spelnic jego potrzeby? Czy czesto sie z nim spotykasz na zawoloanie albo wtedy gdy jemu to pasuje? Czy zdarza ci sie powtarzac swoja prosbe jak gdyby nie uslyszal jej za pierwszym razem? Czy po klotni zawsze ty pierwsza odzywasz sie do niego albo przepraszasz? Czy wydaje ci sie ze jestes czulsza od niego? Czy po spotkaniu z nim czesto czujesz sie wyczerpana? Czy ciagle masz niedosyt zainteresowania i serdecznosci z jego strony? *********************** Jesli odpowiedzialas TAK na 5 i wiecej pytan tego testu to dajesz duzo wiecej niz dostajesz. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ ROZDZIALY W KSIAZCE czyli ZASADY ATRAKCYJNOSCI czyli co jest wlasciwie w tej ksiazce? Zasada atrakcyjnosci nr 1- To, za czym sie ktos ugania, ucieka mu z przed nosa Zasada atrakcyjnosci nr 2. Kobiety, za ktorymi szaleja mezczyzni, nie zawsze sa wyjatkowe. One po prostu nie daja po sobie poznac, ze im na facetach zalezy. Zasada atrakcyjnosci nr 3. Kobieta intryguje mezczyzne w takim stopniu w jakim on czuje, ze nie ma jej na sto procent w garsci. Zasada atrakcyjnosci nr 4. Czasami mezczyzna specjalnie nie dzwoni, zeby sprawdzic jak zareagujesz. Zasada atrakcyjnosci nr 5. Jesli zaczynasz od postawy "wszystko dla ciebie" jego to zraza. ale jesli jest cos czego nei moze dostac to zdobycie tego staje sie wyzwaniem. 6.Twoj stosunek do samej siebie decyduje o tym jak widzi cie mezczyzna. 7. Cen sie wysoko, a uwierzy, ze jestes jego wygrana na loterii. 8. Zolze od kobiety zbyt milej rozni najbardziej strach. Zolza pokazuje, ze nie boi sie zyc bez mezczyzny. 9.Zolza jesli musi wybierac miedzy wlasna godnoscia a utrzymaniem zwiazku na pierwszym meisjcu stawia wlasna godnosc. 12. Mezczyzna wie, ktora kobieta bedzie na jego zawolanie. 13. Stawianie warunkow lub ich brak swiadczy o twoich mozliwosciach. Niemal natychmiast przedstawiasz sie jako popychadlo lub superbabka. 19. Mezczyzne interesuje przede wszystkim, ze nie bedziesz uzalezniona od niego zbyt emocjonalnie. 20.On musi czuc ze jestes z nim z wyboru, a nie dlatego, ze go potrzebujesz. Tylko wtedy bedzie cie uwazal, za rownorzedna partnerke. 38. Kobiet, sprawiajac wrazenie, ze radzi sobie we wszystkim wpuszcza sie w maliny czyli robienie wszystkiego. 43. Jesli zaklocasz wlasny rytm zycia, tworzysz w nim pustke. Potem aby ja wypelnic zaczynasz oczekiwac i wymagac coraz wiecej od swojego partnera. 44. Wiekszosc kobiet oczekuje od mezczyzny tego co powinny dac sobie same. 46. W chwili gdy kobieta wysila sie ponad miare by przypodobac sie mezczyznie, obniza standart ich zwiazku. 47. Popelniasz grzech nadgorliwosci za kazdym razem, kiedy okazujesz wyraznie, ze dajesz z siebie wszystko. 48. Kiedy przestajesz byc pania siebie wasz zwiazek skazany jest na niepowodzenie. 50. Mila dziewczyna daje z siebie za duzo kiedy regularne zadowalanie jej partnera staje sie wazniejsze od jej wlasnych potrzeb. 51. Zwiazek w ktorym nadmiernie sie starasz prawdopodobnie jest do niczego. 52. Kiedy zrzedzisz on sie wylacza, ale kiedy przemawiasz swoimi czynami, koncentruje na tobie uwage. 54. Jesli zycie codzienne staje sie rutyna mezczyzna jest bardziej sklonny dac ci rodzaj milosci jaka darzyl swoja matke - i wzrasta prawdopodobienstwo, ze bedzie cie zaniedbywal. 58. Mezczyzna wykorzystuje kobiete, ktora ma na kazde skinienie w dogodny dla siebie sposob, ale nie bedzie sie dla niej wysilal. 62. Kobieta o emocjonalnej naturze ma dla niego wiecej z popychadla. 64.Mezczyzna zapomina co dla niego znaczysz jesli mu o tym nie przypomnisz. 72. Wiekszosc mezczyzn ma sklonnosc do lekcewazenie kobiet, ktore wydaja sie zbyt ulegle. 77. Musisz pokazac, ze nei bedziesz tolerowala zlego traktowania. Wtedy nie stracisz jego szacunku. 78. Zachowujesz prawo wlasnosci do siebie, kiedy potrafisz stac na wlasnych nogach. Mezczyzna nigdy nei powinien czuc ze jestes na jego lasce. 88. Kiedy odchodzisz od rutyny, twoja nieobecnosc tam, gdzie zawsze bylas sprawia, ze on przytomnieje. Mezczyzni nei reaguja na slowa, reaguja natomiast na brak kontaktu. 90. Mezczyzna nie bedzie szanowal kobiety, ktora automatycznie ustawia sie na najwyzsze obroty aby mu dogodzic. 93. Keidy zaczynasz sie smiac zaczynasz zdrowiec. 95. Mezczyzna czuje, ze zdobyl kobiete, gdy ona je mu z reki. Wtedy zaczyna byc znudzony. 97. Kobieta ulegla, ktora daje za duzo, sprawia wrazenie jakby wierzyla w mezczyzne bardziej niz w sama siebie. Mezczyzni widza to jako slabosc a nie wdziek. 99. Naprawde silni ludzie nie tlumacza sie dlaczego wymagaja szacunku. Po prostu nie zadaja sie z kims, kto im szacunku nie okazuje. 100. Najatrakcyjniejszym przymiotem czlowieka jest godnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje! ;-) Za kazdym razem jak komus pomoze to sprawia mi to radosc ;-) SHERRY ARGOV \"DLACZEGO MEZCZYZNI KOCHAJA ZOLZY\" ....uzupelnienie... 44. Wiekszosc kobiet oczekuje od mezczyzny tego co powinny dac sobie same. 46. W chwili gdy kobieta wysila sie ponad miare by przypodobac sie mezczyznie, obniza standart ich zwiazku. 47. Popelniasz grzech nadgorliwosci za kazdym razem, kiedy okazujesz wyraznie, ze dajesz z siebie wszystko. 48. Kiedy przestajesz byc pania siebie wasz zwiazek skazany jest na niepowodzenie. 50. Mila dziewczyna daje z siebie za duzo kiedy regularne zadowalanie jej partnera staje sie wazniejsze od jej wlasnych potrzeb. 51. Zwiazek w ktorym nadmiernie sie starasz prawdopodobnie jest do niczego. 52. Kiedy zrzedzisz on sie wylacza, ale kiedy przemawiasz swoimi czynami, koncentruje na tobie uwage. 54. Jesli zycie codzienne staje sie rutyna mezczyzna jest bardziej sklonny dac ci rodzaj milosci jaka darzyl swoja matke - i wzrasta prawdopodobienstwo, ze bedzie cie zaniedbywal. 58. Mezczyzna wykorzystuje kobiete, ktora ma na kazde skinienie w dogodny dla siebie sposob, ale nie bedzie sie dla niej wysilal. 62. Kobieta o emocjonalnej naturze ma dla niego wiecej z popychadla. 64.Mezczyzna zapomina co dla niego znaczysz jesli mu o tym nie przypomnisz. 72. Wiekszosc mezczyzn ma sklonnosc do lekcewazenie kobiet, ktore wydaja sie zbyt ulegle. 77. Musisz pokazac, ze nei bedziesz tolerowala zlego traktowania. Wtedy nie stracisz jego szacunku. 78. Zachowujesz prawo wlasnosci do siebie, kiedy potrafisz stac na wlasnych nogach. Mezczyzna nigdy nei powinien czuc ze jestes na jego lasce. 88. Kiedy odchodzisz od rutyny, twoja nieobecnosc tam, gdzie zawsze bylas sprawia, ze on przytomnieje. Mezczyzni nei reaguja na slowa, reaguja natomiast na brak kontaktu. 90. Mezczyzna nie bedzie szanowal kobiety, ktora automatycznie ustawia sie na najwyzsze obroty aby mu dogodzic. 93. Keidy zaczynasz sie smiac zaczynasz zdrowiec. 95. Mezczyzna czuje, ze zdobyl kobiete, gdy ona je mu z reki. Wtedy zaczyna byc znudzony. 97. Kobieta ulegla, ktora daje za duzo, sprawia wrazenie jakby wierzyla w mezczyzne bardziej niz w sama siebie. Mezczyzni widza to jako slabosc a nie wdziek. 99. Naprawde silni ludzie nie tlumacza sie dlaczego wymagaja szacunku. Po prostu nie zadaja sie z kims, kto im szacunku nie okazuje. 100. Najatrakcyjniejszym przymiotem czlowieka jest godnosc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość super--
stronka! Smutenka napewno pomoglas juz duzo ludziom. A czy mozesz i mi pomoc? Poszukuje ksiazki : problemy z seksem w malzenstwie. Kochamy sie i szanujemy ale ja nie mam ochoty na seks.Boje sie , ze strace meza przez ta glupote.Nie pociaga mnie nie tylko on ale i zaden inny facet! POMOCY.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Super - ja sie nie probowalam naprawiac juz pozniej bo gdy zrozumialam, ze to nie dl amnie to zdecydowalam sie odejsc. Dlatego tego typu ksiazek nie przerabiam, moze kiedys bede. W kazdym razie wierze, ze problem jest bardziej zlozony niz go opisujesz i ty sama masz najwieksze szanse aby dojsc do odpowiedzi. Mam tez nadzieje, ze ktos inny niz ja pomoze i przedstawi swoja propozycje, Cierpliowsci! Przede wszystkim licze na Kropelke Rosy bo ona zna takie naprawiajace lektury.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do problemów Super. Warto próbować naprawiać, choć ja sama przyznam, skłaniam się ku związkom, gdzie ta sfera rozwoja się sponanicznie i z pasją, już się przekonałam, że jeśli nie mam ochoty na seks ze swoim mężczyzną, to znaczy, że to nie ten... Ale jak mówię, każdy problem, każda historia jest inna. Uwaga! o problemach seksualnych jest wiele książek wydawnictw chrześcijańskich; nie wiem, czy ta perspektywa Cię interesuje, ja po takie pozycje nie sięgam, nie moja wrażliwość i filozofia. A może to: Valerio Albisetti, O miłości Jak przeżyć razem całe życie, 1999 Najważniejszą wartością małżeństwa jest trwanie, tak jak największą wartością życia jest po prostu istnienie. Nie tylko udane małżeństwo jest tajemnicą, nieudane także jest tajemnicą. Małżeństwo jest tajemnicą, bo jest tworzone z najcieńszej nici - intymności. Warto jednak tą tajemnicę badać, przyglądać się jej. Może to jest droga do poznania tajemnicy życia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i może jeszzce dla Super: Patricia Garwood , Frank HajcakDLACZEGO ZE SOBĄ SYPIAMY. Nieseksualne powody, dla których ludzie uprawiają seks [Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne] · Dlaczego partnerzy tracą dla siebie atrakcyjność erotyczną? · Dlaczego entuzjazm seksualny zmniejsza się wraz z upływem lat? · Dlaczego tak wiele dobrych małżeństw ulega jednak rozpadowi? · Czy prawdziwe seksualne spełnienie jest możliwe? Seks jest nieodłączną częścią natury ludzkiej. Co więcej – stanowić może źródło fascynujących i pięknych przeżyć. Nie wtedy jednak, kiedy uprawianie miłości służy zupełnie innym celom: gdy na przykład ma być sposobem rozładowania napięcia, poszukiwania wsparcia, ucieczką przed poczuciem osamotnienia lub depresją. W rezultacie takiego postępowania do naszych sypialni zakrada się oziębłość, zazdrość, rozczarowanie czy frustracja (chociaż nie tylko). Dzięki lekturze książki napisanej przez dwoje wybitnych specjalistów można tego uniknąć i dowiedzieć się, jak stworzyć związek satysfakcjonujący również pod względem seksualnym. „Uważamy, że pogarszanie się jakości życia seksualnego można nie tylko powstrzymać, ale i odwrócić. Poprzez wyrzucenie nieseksualnych potrzeb poza sypialnię możemy odzyskać i zintensyfikować przyjemność i satysfakcję płynącą z kontaktów fizycznych. I właśnie o tym traktuje ta książka. Uczy nas ona, jak odkryć seks seksualny – taki, który nie jest obciążony bagażem emocjonalnych frustracji”. Ze wstępu Wydanie pierwsze ukazało się pod tytułem: \"17 nieseksualnych powodów, dla których ludzie uprawiają seks\" Spis treści: Wstęp Część Pierwsza – Nieseksualny seks 1. Co to jest se3ks nieseksualny? 2. Seks a okazywanie uczuć 3. Unikanie intymności poprzez seks 4. Seks jako ucieczka od samotności 5. Seks jako zadośćuczynienie 6. Seks jako gwarancja wierności 7. Seks jako potwierdzenie seksualności 8. Seks a poczucie własnej wartości 9. Seks a poczucie winy 10. Seks jako wyładowanie złości 11. Seks dla zemsty 12. Zazdrość a seks 13. Seks dla zabicia nudy 14. Seks służący dominacji i kontroli 15. Seks jako bezpieczna przystań 16. Seks a presja społeczna 17. Seks jako sposób na depresję 18. Seks jako bunt Cześć Druga – Czym jest nieseksualny seks? 19. Jak się to dzieje? 20. Dlaczego to trwa? 21. Zagrożenia, jakie kryją się w seksie uprawianym z pobudek nieseksualnych Część Trzecia – Czym jest seksualny seks? 22. Seksualny seks – co to właściwie jest? 23. Analizowanie własnego życia seksualnego 24. Zrozumienie seksualności 25. Właściwe spojrzenie na seks 26. Podsumowanie Dodatek 1 - Nieseksualna terapia seksu: wskazówki ogólne Dodatek 2 – Pozaseksualna terapia seksu: osiągnięcia i problemy Bibliografia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z_mazur
Do super A nie bierzesz przypadkiem pigułek antykocepcyjnych. Moja żona w trakcie brania pigułek praktycznie straciła popęd seksualny. Po odstawieniu po miesiącu wszystko wróciło do normy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wsydz sie isc do seksuologa.... A mialas lepsze czasy kiedy w tej dziedzinie ? ;) Pozdrawiam.....❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość diane-35
no właśnie jak przez pigułki anty zupełnie straciłam ochotę na sex, moje małżeństwo też przez to zaczęło się sypać, jednak w porę się zorientowałam i odstawiłam piguły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×