Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

MM-

On się rozwodzi i zaczyna związek ze mną

Polecane posty

Celi, wszystko jasne... ale. No właśnie, jedno ale. Nie mogę wiecznie tłumaczyć, faceta która ma lat 30, tym że rozpadło się jego małżeństwo. On jest dorosłym mężczyzną, który powinien wyciągnąć z tego doświadczenia wnioski i iść dalej. Zamknąć za sobą przeszłość, by bez obaw pozwolić sobie na szczęście. Do diabła! Przecież przez te jego rozchwiane emocje, ja też cierpię! To on odchodzi drugi raz ode mnie. Bo co? Bo ma problemy sam ze sobą? A co ze mną? Gdzie w tym wszystkim jestem ja? Pomyślał o mnie? Może nawet nie wziął pod uwagę, że skoro już drugi raz mówi, mi że kocha mnie ale nie chce być ze mną i odchodzi - tym razem ja nie będę walczyć. Że co? Że mam go przekonać jakimś cudem, żeby zmienił zdanie? Skoro nie nauczył się niczego dotąd, że za takimi słowami stoi odpowiedzialość, którą trzeba ponieść. Niestety mówiąć, że się odchodzi trzeba wziąść pod uwagę fakt, że to nie \"tak na próbę\", na odpoczęcie od siebie, ale na zawsze. Czy on wziął to pod uwagę? Wątpię. Koniec oznacza koniec, a nie czas na rozmyślania, a po jakimś bliżej nieokreślonym czasie powrót. To ogromnie smutne, że przyłożył szablon do mnie i do naszego związku. Szablon, który wyciął sobie z poprzedniego. I parę sytuacji przesądziło o tym, że przypomniało mu się zakończenie poprzedniego związku. I zrezygnował, choć My wcale nie musieliśmy tak skończyć. Trudno. Gdybym wiedziała na początku, że będzie wiecznie wyszukiwał podobieństw, zamiast szukać różnic, nie związałabym się z nim. Zdefiniował nas, mnie przez pryzmat swojej przeszłości. Gdybym ja tak do tego podeszła, przez pryzmat tego, że jest po rozwodzie, nie kochałabym go dziś. Też nie dałabym szansy ani jemu ani temu uczuciu, które zrodziło się między nami. Ja miałam odwagę patrzyć na niego jak na kogoś więcej niż tylko \"faceta po rozwodzie\". Buziaki Celi, jesteś kochana i wiem, że chciałaś dobrze. Dziś myślę, że koszt tej miłości jest dla mnie zbyt wysoki :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Groszku mój kochany ;) Aleś sie zmieniła ;) Stałas twardsza i bardzie odważnie mówisz czego chcesz ;) Ja wiem, że nie ma odchodzenia na próbę, ale czy twój facet tez to wie??????????? Wiem , że nie można dla miłości zatracić siebie, wiem też że trzeba siebie w miłości dawać - tylko trezba zachować w tym równowagę co jest naprawdę i bez rozwodu w życiorysie bardzo trudne:O Szkoda, że nie jesteśmy już księżniczkami tak jak w dzieciństwie i nie wierzymy już w księcia na białym koniu :O Ale za to mamy cheć walki i chęć poszukiwania tego księcia i nie siedzimy już wieży ;) Wkleję ci jeszcze jednego linka, o tym jak dziewczyny walczą i meczą się i są dzielne i nadal wierzą , ale tej wiary w nich coraz mniej, ale za to ich życie coraz częściej ociera sie o szantaże i o stawianie wszystkiego na ostrzu noża:O mam tylko cichą nadzieję, że jednak kiedyś wszytkie bedziemy szczęśliwe i to niezależnie od tego czy nasze związki przetrwają czy też nie ;) http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=14479&w=46885317 Zwłaszcza ostatnie 7 postów mnie dogłębnie poruszyło :O Aż je podziwiam!, bo ja chybabym poddała sie wcześniej :O Pozdrawiam cieplutko ;) Groszku wiem, że to głupie, ale mnie zawsze w najgorszych chwilach to pomagało , a więc \"ponoć nic nie dzieje sie bez przyczyny\" i \"zawsze po burzy jest piękna pogoda\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, a gdybym ja wiedziała, że mój nagle bedzie trosliwym tatuskiem, a po poł roku nadal bedzie udawał kawalera to tez bym się nie angażowała:O Przez pryzmat przeszłości zawsze ocenia się aktualne życie i niestety tego nie zmienisz:O \"Ja miałam odwagę patrzyć na niego jak na kogoś więcej niż tylko \"faceta po rozwodzie\".\" Pieknie powiedziane, ale wiesz, że niektórzy są dumni że są po rozwodzie??? ja miałam to szczęście, że mój miał przede mna dziewczyne, która um dobitnie uświadomiła jego garb (trochę przegieła ale to na inna okazję do opisania) i jakoś spokorniał i zgrzeczniał dopiero w momencie gdy mu to przypomniałam, że nie jest już tak atrakcyjny jak kawaler, bo ma zryty życiorys i alimnety do płacenia:O Okrutne to wiem - ale szczere Może tym twoim tez trzeba potrząsnąć , aby dostrzegł ciebie ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Groszku, Twój mężczyzna sprawił, że jescze bardziej dojrzałaś, jeszcze bardziej stałaś się pewna i świadoma swoich potrzeb i oczekiwań. Dzięki temu kwitniesz jako kobieta, niestety chwilowo sama:) Rozkwitasz, ale nie przy nim i może już nie dla niego. Ja w kazdym razie wiesz, czego Ci życzę, szczęścia, jakkolwiek byś je definiowała:D Szkoda, że on tego wszystkiemgo nie rozumie, o czym tu i nie tylko tu pisałyśmy. Słoneczne pozdrowienia prosto z Wrocławia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie koleżanki, wracam po urlopie a tu takie smutne wydarzenia. Groszku, chciałabym Cie pocieszyć ale nie wiem czy to własnie najlepsze co możemy dla Ciebie zrobić. Ja niestety uważam, że osoby, które odchodzą, wracają a potem znowu odchodzą dają w pewien sposób dowód, że nie powinnyśmy z nimi być. Z wielu powodów. I wazny jest zapewne ten, że nie wolno tak postepować z ludźmi, nie wolno sprawdzać ile wytrzymają ale najważniejszy jest chyba ten, że oni sami nie są pewni swoich uczuć, chęci i planów na przyszłość. Sama byłam kiedys w bardzo podobnej sytuacji, był ktoś za kim szalałam a on odchodził i wracał kiedy chciał. Wciąż go usprawiedliwiałam przez sobą i przyjaciółmi, ktorzy młotkowali mi nieustannie jaką sobie robię krzywdę. I to przyjaciele mieli rację, w pewien sposób mnie uratowali, uratowali poczucie własnej wartości. Być może to co piszę nie spodoba się Wam, Tobie Groszku, ale pomyśl co będzie jesli on wróci. Czy warto tego chcieć? Jest taka piosenka Diany Krall śpiewana do odchodzacego męzczyzny, a ostatnie jej zdanie dotyczy ewentualnej przyszłej kobiety \" czy ona bedzie się spokojnie kładła spać wiedząc, że jutro rano wciąż tam bedziesz?\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ;) Wróbla ; Nie chce mi się pisać po raz 5 dzisiaj do was, bo boję się , że znowu net mi padnie i moje pisanie pójdzie do nieba:O:O:O:O Po za tym mam @ i strasznie boli mnie brzuch, no-spa i ibuprom max w dawce podwójnej tez nie pomagają :O:O Pozdrawiam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Kochane. Jestem po spotkaniu i rozmowie. Napiszę krótko, okazuje się że się chłopiec po prostu wściekł na mnie za tamten wieczór :o Może i nie byłam wówczas bez winy, ale nie powinnien używać argumentu - odchodzę i nie chcę już z Tobą być, aby wyrazić złość. Wystarczyłoby gdyby powiedział - jestem na ciebie wk#$%&. Tak robią dorośli ludzie. NIe odchodzą, po to żeby wrócić gdy emocje im opadną. Niestety, druga strona także cierpi. Może nawet bardziej. Postawiłam warunek, jeśli chce być ze mną to będzie go musiał przestrzegać. Dwa razy taka sytuacja miała miejsce -trzeciego razu nie będzie. I jeśli kiedykolwiek wyparuje z hasłem rozstanie, to tym razem będę głucha na prośby o powrót. 3o letni mężczyzna musi brać odpowiedzialność za swoje słowa, i znać ich konsekwencje. A skoro mówi już po raz drugi, że nie chce ze mną być, musi liczyć się z tym, że tak właśnie się stanie, że w końcu ja też zacznę tak myśleć. Nie pozwolę na to, aby ktokolwiek bawił się moimi uczuciami. Tym bardziej, mężczyzna który mnie kocha. Kłania się najważniejsza wg mnie zasada zdrowego i szczęśliwego związku - zasada wzajemności. Teraz daję sobie czas. Jemu też daję czas, żeby przekonał mnie, że mogę z nim czuć się bezpieczna. Zmądrzałam? Niee, chyba nie ;) Ale znam swoje granice, i wiem też, że sama ze sobą też byłabym szczęśliwa. Reszta jest w jego rękach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Groszku !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nie strasz nas więcej oki ?;) A przez tego twojego to wyszłam na głupka :O:P Ja tu już mu usprawiedliwienie w sieci znalazłam, ty je odrzuciłaś, a on o niczym nie wiedział dobre to oj dobre :D:D:D:D:D:D:D:D Oj dzieciaki , dzieciaki !!!!!!!!!!!!! Pozdrawiam cieplutko i cieszę się , że wszystko dobrze się skończyło ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana - jeszcze się nie skończyło :P Odkryłam pewne kłamstwo, a on idzie w zaparte. Robi z siebie jeszcze większego głupka. A może myśli, że ja jestem głupiutka i wszystko łyknę :o Wczoraj mieliśmy bardzo ważną i bardzo potrzebną rozwowę. A dziś będzie ostateczny test. Jeśli będzie upierał się przy tym idiotycznym kłamstwie - nie zamieszkam z nim. Zacznę życie sama. Nie potrzeba mi mężczyzny, który nigdy nie zapewni mi poczucia bezpieczeństwa. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No i brawo! Teraz tylko Groszku nie ustępuj, bo jak zedydyjesz się życie z facetem, któremu nie ufasz to sama siebie zamęczysz. A ja wczoraj byłam w rodzinnym miescie na weselu mojej młodszej siostry. Ślicznie wszystko wyszło... I tylko mały zgrzyt bo moi rodzice też są rozwiedzeni i tata ma młodą żonę, z którą się pojwił. Ja i moja siostra jestesmy pogodzone z sytacja i nawet tą panienkę lubimy, siotra często u nich bywa, ale mama bardzo się spięła. Na szczęście byli tylko w kościele, na wesele postanowili nie przychodzić Kurczę pomyslałam natychmiast co będzie kiedy to córka mojego Mężczyzny będzie wychodzić za mąż.. Gdzie ja wtedy będę i jak on rozegra. Z racji własnego położenia nawet szanuję decyzję ojca, że nie przyszedł na wesele bez żony, bo w sumie ładnie się zachował wobec niej, z drugiej strony nieuświadomiony obserwator może podnieśc temat czy w tej sytacji nie plasuje córki na nizszym szczeblu ważności. No Dziewczyny gdzie wtedy będziemy? W domu przed TV? Bo przecież chyba nie będziemy siedzieć obok matki, któregoś z Młodych....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eeeeeeeee, a ja byłam na weselu na którym zdarzyła sie podobna sytuacja. Rozwiedzeni małżonkowie panny młodej. Był ex mąż-tata panny młodej z żoną i jej wnukami. Wszyscy się świenie bawili, mimo, że panie nie rozmawiały ze sobą..... Ojciec panny młodej tańczył z matką panny młodej, siedzieli wprawdzie w innym miejscu, ale nie było żadnych zgrzytów. Żadnych, jedynym zgrzytem był pijany brat panny młodej, syn z pierwszego małżeństwa mamy panny młodej, który w odmiennym stanie świadomości miał jakieś dziwaczne uwagi i zachowania do swojego ojczyma, czyli ojca panny młodej. I wszyscy czyli jego żona, brat, siostra i mama go temperowali przy pomocy reszty rodziny. Z nowa żoną ojca panny młodej rozmawiało rodzeństwo matki panny młodej. I wszyscy się świetnie bawili, a wnuki żony ojca panny młodej w najlepsze ganiały z wnuczką matki panny młodej ( córką jej syna z pierwszego małżeństwa, które skończyło się tragiczną śmiercią jej mężą). To nie brazylijski serial, tylko życie. Wszystko jest możliwe, mimo, że 20 lat temu była walka na noże, a przez lata wzajemne pretensje i afery. jak się chce, to wszystko można. Panna młoda była w siódmym niebie, że jednak można:) I może się zdziwicie, w tej całej sytuacji nikt nic nie grał, nie udawał, po prostu wszyscy dołożyli starań, żeby było dobrze... I było. A matka panny młodej, którą dawny mąż zostawił dla innej (obecnej żony) wyglądała olśniewająco, przepięknie i fenomenalnie. A za wesele zapłacił ojciec panny młodej... bo tak uzgodnili:) we trójkę, czy nawet we czwórkę czy w piątkę. A z moją ciocią czasem trudno sie dogadać, a tu wszystko poszło.... jak po maśle:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mimo że moja ciocia jest ciągle sama, już wszyscy jej mówią (dzieci też), żeby sobie znalazła jakiegoś pana..... :) i ex mąż i siostra, wszyscy ale zabawa i impreza była super:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No tak, ale doskonale wiemy, że w większości naszych przypadkow to nie takie łatwe. To Ty chyba sama pisałaś ostatnio, że po prostu spotkaliście pierwsza zonę w miescie i nie było tak gładko. Pomysl co by było gdybys nie tylko pokazała się w jej mieście ale jeszcze na weselu jej córki. Moi rodzice rozwiedli się gdy obie z siostrą byłysmy dorosłe a ich małżeństwo nie było idealne. A jednak mama, która ma charakter cielaczka tym razem twardo powiedziała, że nie zyczy sobie tej pani na weselu. Pewnie, że nie ma co się zamęczać bo córka mojego Mężczyzny ma 12 lat, wiec nawet jesli baaaaardzo wczesnie zacznie to mamy jeszcze parę lat....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to cieszę się,że zauważyłaś specyfikę ex żony mojego męża:D Są różne charaktery ludzie, ale dla frajdy swojego dziecka można zrobić wszystko. Zresztą lata lecą, upływają, a z ich upływem wszystko wygląda inaczej. jestem pewna, że po 20 latach także i ex mojego męża będzie miała inne zdanie niż obecnie. Wydaję się mi także, że na jej ostatnie zachowanie miała znaczący wpływ obecność jej matki i jej zachowanie. po prostu puściły jej nerwy.... I to, że od ich rozowdu upłynęło zbyt mało czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Twój mąż ma dzieci, bo nie pamietam z wczesniejszych wpisów? pamietam tylko, że otwieracie (wybacz żartobliwe określenie) warsztacik ze swoim? Eh, tez bym chciała, ale przed końcem rozwodu on nie chce dodawać kolejnego elementu komplikującego relację z ex i córką. Z tą córka najgorzej, ale jadą w przyszłym tygodniu razem na wakacje może coś w niej pęknie i uda sie tu trochę poukładać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O hej Anouk :) Już po weekendowych wojażach? Dziewczyny - J. przeszedł test :D Powiedziałam tylko, że od tej pory będę mu ufać w stu procentach (no może w 98 bo w 100 to nie ufam nawet sobie) :P i że mam tylko jedną prośbę - nie zawiedź tego, czym cię obdarzam. Idę wrzucić się do wanny, bo zmęczyliśmy się na rowerkach :) I wracam do książki, która mnie pochłonęła. Ech... wczoraj ją zaczęłam, a dziś już kończę. By the way - czy pisałam Wam już, że moją ulubioną książką jest Ojciec Chrzestny? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk, fajnie opisałaś to wesele :D:D:D:D:D:D:D ja jednak chyba nie chciałbym w takim brać udziału :O oj jakoś się nie widzę w roli drugiej żony ojca panny młodej :O i nie widzę sie, jak rodzice błogosławią dzieci, a mocochy i ojczymowie stoją w kącie podpierając ściany :O to nie wesele by dla mnie było , tylko jakaś udręka :O bynajmniej teraz tak to widzę :O co bedzie za x lat - nie iwem teraz nawet hipotetycznie mnie to przeraża :O I dziękuję wam za taki lajtowy temat pod koniec weekendu, w sam raz aby załapać doła, a raczej mega doła :O, i jak tu myślec o ślubie, pierścionku, czy weselu własnym jak co rusz ktoś człowieka na ziemię sprowadza, że to wszytko nie będzie takie piękne i bezproblemowe :O jejku laski, a miałam taki fajny humor :O:P a teraz mi się już nic nie chce :O Pozdrawiam cieplutko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Celi oddołuj się, to taka tam pieść przyszłości. A może okaże się za te 15 lat że będzie kolorowo jak Anouk pisze. Tylko, że chyba ja tez bym nie chciała być na takim weselu. Ale u mnie burza! Huczy mi nad głową jakby samoloty latały. Siedzę sobie aktualnie sama w domu i opycham się na noc weselnymi przysmakami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wróbla to poczytaj ten temat ale dokładnie, bo ta mamuśka jest bardzo podobna do ex mojego i jaokoś tak mi się skojarzyło .......:O sama zrozumiesz jak przeczytasz :O miłej lektury tylko odstawa ciasteczka bo jeszcze się udławisz niechcący ;) http://forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=571&w=47135413 obraz matki polki w całej krasie - bez komentarza z mojej strony :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A i jeszcze Wam powiem, że mój Mężczyzna tak obtańcował moja mamę i ukochaną babcię, że go dziewczyny jeszcze bardziej uwielbiają!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A mój tylko pogo umie tańczyć buuuuuuuuu :O:O i próbe miałą z nim na weselu u brata i był mały obciach jak zaczął wywijać nogami z moją matką chrzestną - no mówię wam pół sali miało ubaw, a ja byłam w kolorze buraczka :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmmmmmm Trochę mnie zdziwiłyście swoimi postami i swoimi postanowiniami, Celi i Wróbla. Dla mnie sytuacja obecnosci na weselu byłych małżonków z nowymi patnerami jest zupełnie naturalna. Druga żona Panny Młodej znana jest przecież całej rodzinie, czasem bywała na imprezach u młodych i jakoś już tak wszyscy przywykli do obecnego układu, że gdyby jej nie było, potraktowano by to jako afront i wielki zgrzyt. W końcu od wielu lat jest obecna w życiu dzieci swojego męża. Tak samo jak on w życiu jej dzieci. W końcu Panna Młoda bywa dość częstym gościem w domu swojego ojca i jego żony. Wszystko jest jak nabardziej naturalne...nawet obecność jej wnuków:P Wnuki to dwa urocze chłopaki, dzieci jej syna z pierwszego małżeństwa:) Sama matka panny młodej mówiła, że chłopaki są fajne i jedyną osobą, której się naprawdę słuchają jest ich babcia (sic!):P Sama też mówi, że jej ex mąż jest spragniony dziadkowania i traktuje je, z braku własnych, jak swoje:) I sama podkreślała, że jej syn żonaty od wielu lat cos się nie śpieszy. Celi, to nie jest tak, że ojczym i macocha podpierają ściany, po prostu są wówczas jednymi z gości. Ich weselna rola nie jest żadną drugoplanową, nie jest też żadną sensacją. Dziwne dla mnie byłoby, gdyby \"nowa\" żona chciała przejawiać taką pierwszoplanową rolę. To byłoby dla mnie znacznie większym nietaktem. Przy podziękowaniach dla rodziców też nie było problemów:) Z życzeń mi złożonych na moim ślubie przez właśnie tę parę, zapamiętałam jej słowa: małżeństwo to sztuka kompromisu! I te życzenia były najmądrzejszymi słowami wypowiedzianymi w trakcie życzeń. Ona to dobrze wie i nie chce dominować na takich imprezach, bawi się, rozmawia, ale doskonale wie, że nie jest matką młodej i rola gospodyni wesela nie należy do niej, jest jedynie pomocą. Za to ją szanuję, właściwie to też ją lubię, moja ciotka po tylu latach, nie pała do niej miłością, ale sama mówi, że żona jej męża jest przydatna wnagłych wypadkach. Kiedy jej syn mial wypadek, to właśnie druga żona wzieła na siebie ZUSy, ubezpieczalnie itp. Pomagała w przygotowaniach ślubnych, organizowała kwiaty i wystrój kościoła ( bo chciała, bo lubi, nie wiem, nikt jej pomocy nie odrzucił). Przy jednej z przymiarek sukni też była obecna i pomysł, że tylko storczyki we włosach też był jej. I jak sama panna młoda mówiła lepiej nie mogła podpowiedzieć. Wydaje się mi, że wszystko zależy od dojrzałości, od czasu i od właśnie tej zasady. O kompromisie. Wiem, że żadne z wesel, na jakich była w naszej rodzinie, nie było dla niej udręką. Stara się, żeby wszyscy się dobrze bawili...Bo przecież na weselu o to chodzi. Celi, nikt nie chciał nikogo dołować, wrażliwcu;P Po prostu samo życie. A tylko od nas samych zależy, jak taka impreza będzie wyglądała. A widzenie jej w czarnych barwach jest dla mnie jakoś mało życiowe. Bo w końcu to dzień szczęścia młodych i jestem zdania, że wszyscy powinni dla nich się postarac, żeby było radośnie i przyjaźnie. Na tym weselu, o którym pisałam było:) Kiedy jeden z chłopców \"padł\" (wnuk next), to własnie eź żona udała się do recepcji w poszukiwania jeszcze jednego pokoiku, żeby nie trzeba było odwozić go do domu i żeby mały miał wygodnie. Trochę schowanej miłości własnej z obydwu stron i jednak można:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oooooops, akapit drugi : druga żona OJCA panny młodej....... gdzieś mi ten ojciec umknął w natłoku liter w ostatnim moim poście:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie, przeczytałam sobie własnie weekendowe wpisy i podobnie jak celineczka też się zdołowałam. Ja jakoś nie mogę sobie wyobrażić ,że za pare lat czy nawet kilkanaście lat sytuacja będzie tak wyglądać jak opisała Anouk. To ja tego nawet nie chce. Nie interesuje mnie uczestnictwo w takich imprezach. A nie chce się zmuszać. Nie chce spotkać się z jego ex. Już teraz przez rozwód mojego - ex kompletnie odcina się od rodziny mojego. Była przecież komunia i ex nie zaprosiła na komunię jego siostry. Rodzice mojego też tylko w kościele byli , ale tak chcieli. Podobnie mój tylko w kościele był. Ja z jego ex nie mam zamiaru nigdzie się spotykać. Gdy jego dzieci miały urodziny wcześniej się spotkał z nimi , zabrał gdzieś dzieci, dał prezenty. I tak to wygląda. Mój póki co sam sobie nie radzi z tą sytuacją . Gdy rozmawialiśmy powiedział,że jest mu głupio przed dziećmi,że tak odszedł. Widzę ,że zupełnie nie potafi z nimi rozmawiać i te spotkania są sztuczne. A ja już się nie wtrącam i na temat jego dzieci nie rozmawiam, podobnie tematy związane z ex idą w zapomnienie. Mamy swoje życie i lepiejpatrzeć w przyszłość niż w przeszłość. Miłego tygodnia życzę. Pozdrowienia dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to się ja teraz zdołowałam moją naiwną wiarą, że jednak można. Wiarą i znanym mi przykładem:P a nawet kilkoma. Czyzby \"nowa\" (ta sama od ponad 20 lat) żona była aż tak niezwykłą osobę i tylko ona wraz z resztą otoczenia umiałaby wszystko jakoś ułożyć? Smutne to:( Wprawdzie jest dosyć niebanalną kobietą, ale ja ciagle uważam, że wszystko zależy od osób, ich zawziętości, wyczucia, taktu, a przede wszystkim zdrowego rozsądku. Uczestnictwo rodziny ojca w życiu dziecka jest tak samo ważne jak uczestwnictwo rodziny matki. W tym przypadku dominowała rodzina matki ( bo większa i \"na miejscu\"), ale też dzieci jeżdziły w odwiedziny do ciotek i wujków ze strony ojca, a jeżdziły dokładnie na drugi koniec Polski. Matka dzieci czasem je buntowała, sama do tego się przyznaje, ale jej rodzina cierpliwie tłumaczyła jej, że nie może tak robić, tak działać. I oskutkowała. Zdrowy rozsądek wziął górę. Teraz wszystko jest już ułożone i ich system działa od lat bez zarzutu. A pamiętam, jakie akcje były....:o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anouk, wiem ze tak można,ale ja np. siebie nie widzę na takiej imprezie z jego rodziną, nie byłabym tam mile widziana - wiem o tym. Jedyna osoba z rodziny jego która mnie lubiła juz nie zyje, więc... trudno, jakoś to będzie. Ogarnęłam trochę w pracy bałagan po trzytygodniowej nieobecnosci, teraz siedze i na biezaco produkuję się. Nawet nieźle jest, tylko te cholerne oczy. Ni znoszę okularów, ale bez nich niestety nic nie widze. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmmmmmmmm, ona tam nie była niemile widziana. Wszyscy, łącznie z moją ciotką, pogodzili się z faktem tego, że jej ex jest z nią. I tyle.... To upoważnia ją do towarzyszenia mężwoi na ślubnych uroczystościach jego własnej córki. To także nie brak ambicji z jej strony, ani jakaś chęć \"wkręcenia się\". Po latach walki wypracowali swoją małą stabilizację i teraz przestrzagają jej reguł. To żadna idylla, ale jakiś objaw zdrowego rozsądku. Wszyscy starają się, żeby nie robić sobie na złość i starają się siebie wzajemnie szanować i rozumieć uczucia i resentymenty względem siebie. Można to wszystko wypracować. Jeśli się chce i obie strony mają już świadomość, że trzeba jakoś współżyć, bez skojarzeń:P Cała rodzina wie, jak to wygląda, jak jest i po prostu przyzwyczaili się. Też do niej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×