Gość hoooooooopsasaaaaaaaa Napisano Sierpień 31, 2007 atak czyli totalne poczucie nierealnosci strachu oszolomienia niemoznosc postawienia kroku PANIKA Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
aliess 0 Napisano Sierpień 31, 2007 Cześć Wszystkim dziewczynkom!!!! Do hoooopsaaaasasaaaa! Ja miała w fazie ostrej nerwicy nawet codziennie i po 2-3 razy dziennie takie silne mega ataki, gdzie byłam przekonana że umieramk, byłam już skrajnie wyczerpana, nie miałam sił nawet dosłownie oddychać, czułam jak meczy mnie nabranie każdego wdechu! W mniej zaostrzonych fazach 1-3 tygodniowo! Dziewczyny mam pytanie jak radzicie sobie w pracy z tą chorobą, bo ja jak pracowałam miałam straszne problemy, teraz zamierzam znów podjąć pracę i boje się że znowu dam klapę! :-( Buziaczki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość amigagdynia Napisano Sierpień 31, 2007 hooooopsaaaaaaaaaaaaaaa ja odstawialam xanax przez dwa miesiace a uwierz mi bylam na poczatku strasznie od niego uzalezniona. Pozczatkowo bykl dla MNIE ZBAWIENNYM LEKIEM A POTEM WPLATAL MNIE W BLEDNE KOLO. Odstawiajac go czulam jakbym miala atak caly dzien non stop ale jakby troche lzejszy. Zdawalam sobie poprostu z tego sprawe ze to z powodu odstawienia leku byc moze dlatego skutki uboczne byly lzejsze. Jednak po odstwieniu calkowitym xanaxu odzylam calkowicie. Trzy miesiace nie miaalam napadu nie bralam zadnych lekow. Czulam ze zyje. Ostatnio znowu sie zaczelo ale to dlatego ze rozstalam sie z narzeczonym i przeszlam sporo stresu. Trzymam kciuki aby udalo ci sie wycofac ten wstretny narkotryk:) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość amigagdynia Napisano Sierpień 31, 2007 Aliesss mama ten sam problem. Normalnie pracowalam i tu trach jeden raz drugi trzeci i musialam sie zwolnic. Teraz od 10 podejmuje nowa prace. Na rozmowie kwalifikacyjnej ledwo zylam i powstrzymywalam sie przed ucieczka z pokoju. Boje sie tak jak ty ale wierze ze przezwycieze te przeklete mysli.. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Izolinda Napisano Sierpień 31, 2007 Cześc dziewczyny. Ja, jak wspomniałam gdzieś tam wyżej, odstawiłam Xanax z dnia na dzień. Czułam się jakbym umierała. Ataki moje to było nic. Czułam się jak na detoxie. Wszystko mnie bolało, nie mogłam oddychac, całymi dniami leżałam. Ale w tym wszystkim musiałam pracowac. Dwa dni pracy, dwa dni w domu / wiadomo gastronomia/.W pracy nie miałam czasu myślec, że jest mi żle, a jak coś się zaczynało dziac, to zaraz znajdowałam sobie więcej pracy i udawało się. Najgorzej było jak wracałam do domu i próbowałam zasnąc. Uczucie, że zapominam oddychac było okropne. Na szczęście to już minęło, na jak długo nie wiem, ale jest lepiej.Od dzisiaj powinno by dużo lepiej: synek zaliczył egzamin z matmy, Teśc nie ma raka/choc lekarze go wykryli- beznadzieja/. Jeszcze tylko jutro pogawędka z szefem, bo mnie wkurzył przed urlopem.Chce, żebym pracowała po 250-260 godzin miesięcznie-absurd!!!! I jak tu się nie wkurza.Ja mam rodzinę i nie mogę, ale mam dobrą passę od wczoraj, więc mam nadzieję, że się uda. Ale sie rozpisałam, ale to tak dobrze móc sie wygadac. Dzięki, że jesteście. I moja rada.Rzuccie się w pracy w jej wir, a nie będziecie miały czasu myśle o tym, że coś nie halo. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
basia19g 0 Napisano Sierpień 31, 2007 Aliess ja tez pracuje i ostatnio w pracy czulam sie fatalnie caly czas napady leku i niepokoj wewnetrzny nie moglam na niczym sie skupic... przedwczoraj przyjechalam z pracy z placzem ze juz sobie nie radze. Ale jak czuje sie zle to wtedy jak na zlosc czas mi sie dluzy. Najgorsze jest to ze do pracy dojezdzam samochodem i tez sie czesto zle czuje. Wczoraj bylam u mojego psychiatry i przepisal mi Aurex (odpukac) wzielam dzis tabletke rano i w pracy czulam sie lepiej choc jeszcze nie tak jak powinnam./ Szczerze mowiac to nie wiem co poradzic zeby czuc sie lepiej... i dobrze pracowac. Ale glowa do gory musisz zrobic to na przekor tej wstretnej chorobie:) Moj maz mi nawet ostatnio powiedzial zebym sie zwolnila jak jest tak zle ale powiedzialam NIE nie zrezygnuje tylko przez ta glupia chorobe... Trzymam kciuki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Izolinda Napisano Sierpień 31, 2007 Myślę Basiu, że gdybyśmy nie pracowały, byłoby zdecydowanie gorzej.Zauważyłaś na pewno, że niepokój i lęk nasilają się kiedy zaczynasz je śledzic i nakręcasz się jeszcze bardziej ? Jak pracujemy nie myślimy tak intensywnie o tym co się z nami dzieje mimo tego, że jest cholernie ciężko. Gdyby nie moja praca czuję, że chyba zwariowałabym i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. I naprawdę nie mam bzika na jej punkcie.Jak miałam trochę wolnego to myślałam, że zwariuję -łaziłam od okna do drzwi i nakręcałam się na maxa, a co!!! A jednak jak jestem w pracy jakoś to jest, chociaż nie powiem na początku było trudno.I te spojrzenia kolegów i koleżanek / większości/, że niby mam ochotę wcześniej wyjśc, bo pewnie nie chce mi się robic. MASAKRA!!! Ale mam to za sobą i mam w nosie co sobie myślą.Jakiś czas temu zostałam ich przełożoną i teraz mam w nosie, sama sobie ustalam o której wyjde z pracy i nieistotne z jakiego powodu. Nauczyłam sie z "tym" życ chociaż marzę, żeby kiedyś się obudzic i nie czuc się żle. Ja też trzymam kciuki za nas wszystkich/tzn.nerwiciwców /. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
basia19g 0 Napisano Sierpień 31, 2007 Izolindo masz racje ze to te glupie nakrecanie bo jak sie calkiem poswiece pracy to jest lepiej ale czesto nie potrafie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Efka43 0 Napisano Sierpień 31, 2007 Basiu ..Powiem jeszcze tak jak masz mus żeby wyjść do pracy to chociaz czujesz się zle idziesz i zapominasz że coś jest nie tak a jak zostajesz w domu to wtedy gdy dopada coś ..ucieka się pod kocyk bo tam bezpieczniej i świat izoluje się od nas albo my od niego i z czasem kazde wyjście z domu jest wysiłkiem bo myśli krążą w ciągu sekundy .. wiadomo jakie ...A w pracy to zawsze ktoś zagada coś trzeba zrobić gdzieś wyjść ...więc trzymaj się czym możesz pracy bo to jest też jakiś sposób na te nasze myśli . Ja zostałam w domku i kiedyś sama się w nim zamknełam strasznie mi jest teraz po wielu latach wyjść ...ale nauczyłam się być ...zawzięta wobec tego co mnie trzyma i boje się ale idę ..bliziutko ale idę ..nie biorę leków taka jest moja decyzja i staram się codziennie sobie udowodnić że pokonam te moje myśli i wtedy czuje radochę . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość elaga Napisano Sierpień 31, 2007 Witam Choruję na nerwicę 17 lat. Przeszłam już chyba przez wszystkie jej etapy. Bałam się dosłownie wszystkiego. Przetestowałam bardzo dużo leków, chodziłam na różne terapie. Obecnie biorę efectin a jak nie mogę wyrobić to lorafen. Podziwiam tych co tu piszą że wygrali z nerwicą. Ja nie potrafię, muszę się nauczyć z nią żyć bo co mi więcej pozostało. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
liduszka 0 Napisano Sierpień 31, 2007 Hejka Elaga witaj masz rację popieram z nerwicą trzeba sie nauczyć zyć wtedy jest o wiele łatwiej :):) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doradzamm Napisano Sierpień 31, 2007 nosz cholera nie wytrzymam z tymi klikami nikolokoliika czy jak ci tam dalam do usuniecia zalosna jestes z tym zbieraniem pkt Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość doradzamm Napisano Sierpień 31, 2007 dziewczyny-czy wam nie dzialaja na nerwy te konkursy? normalnie maniaczka jakas zbiera PODSTEPEM PKT i jak tu byc zdrowym? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Izolinda Napisano Sierpień 31, 2007 Witam Cię Elaga. Wątpię, że ktoś wygrał z nerwicą na dobre. To chyba chodzi o to, że było bardzo, bardzo żle, a teraz jest dożo lepiej. Tak jest ze mną. Ale dalej łapią mnie te moje "ataki". Tylko coraz rzadziej, bo umiem sobie z nimi radzic. Chociaż raz na jakiś czas... ufff masakra. Mój małżonek i synowie wiedzą już co robic jak mnie łapie. Są kochani chociaż też jest im ciężko. Mój młodszy synek zawalił matmę w 5-tej klasie, głównie przez moją nerw. Wszystko kręciło sie wokół mnie, a on potrzebował pomocy i nikt tego nie zauważył. Potem było za pózno. Wczoraj zdał poprawkę, ale ile nas to kasztowało stresu i wyrzeczeń wakacyjnych. Od wczoraj własnie zauważyłam ogromną poprawę. Mam nadzieje, że na długo. Pa. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość elaga Napisano Sierpień 31, 2007 hejka Ciesze się że będę mogła z Wami pogadać. Tak naprawdę to chyba nikt z moich bliskich mnie nie rozumie. Nawet się nie dziwię, bo kto tego nie przeżywa to skąd ma wiedzieć jak to jest. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość 123-asa Napisano Sierpień 31, 2007 tylko predzej czy pozniej wszyscy stad uciekaja...gdzie sie podzialy dawne nerwuski? :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość elaga Napisano Sierpień 31, 2007 może już się wyleczyły i nie potrzebują zwierzeń. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zalozyly Napisano Sierpień 31, 2007 sekte czarownic Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość stokrotka polarna Napisano Wrzesień 1, 2007 rozumiem was w 100% Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Marzena60 0 Napisano Wrzesień 1, 2007 Witam serdecznie Jestem strasznie roztrzesiona i zdenerwowana STARABABO ROZUMIE CIE jak wszystkich ktorzy maja taka sama sytuacje w domu jak Ty i ja. Ja tez jestem tak samo traktowana i rozumiana ale ja przez meza i dzieci i wlasnego ojca. Kocham ich barzo bo nie mam rodzenstwa a oni mnie maja za wariatke za najgorsza osobe w domu Wlozylam w nich duzo swojego zdrowia i srca i pieniedzy Teraz nie ma mi kto pomoc jestem chora kobieta Czeka mnie operacje na miesniaki i guzy w piersi Mam wrzody na zoladku i chore nogi na ktorych nie chodze juz od miesiaca tylko po domu Moje zycie to ruina ktora mysle ze w niedlugim czasie dobiegnie konca Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Marzena60 0 Napisano Wrzesień 1, 2007 Dziewczyny nAPISZCIE JAK DLUGO BRALYSCIE xanax I W JAKICH DAWKACH Ja biore i nie moge go odstawic jestem roztrzesiona i jest mi zle M anm ochote odebrac sobie zycie bo nie umie walczyc a nikt nie podal i nie poda mi reki Nie spie cale noce i dni i mam dosc a maz wryka na mnie jak pies On jest okazem zdrowia Napewno nie widzieliscie tak zdrowego czlowieka oN JEST BARDZO RUCHLIWY operatywny i kasanowa to jego charakter po co mu taki zdechlak w domu jak ja. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość hoooooooopsasaaaaaaaa Napisano Wrzesień 1, 2007 marzenka a jak Ty długo bierzesz xanax i jakie dawki? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
ata27 0 Napisano Wrzesień 1, 2007 Marzena to dla Ciebie . I tak jesteś niesamowicie dzielna i masz mnóstwo siły w sobie!Ja mogę sobie tylko wyobrazić co przeżywasz, bardzo Ci współczuję. Ściskam Cię serdecznie i nie daj się smutkom. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość do Marzena Napisano Wrzesień 1, 2007 marzena i XANAX to jedno ,moze zmien ksywke? ....to taki zarcik bo juz sie nie da czytac Twojego biadolenia nad XANAXEM w kazdym poscie...... powiem jedno -marzena nie mysl teraz nad odstawianiem xanaxu skoro masz klopoty zdrowotne ,czekaja Cie operacje ,zly moment.......zycze powodzenia! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Marzena60 0 Napisano Wrzesień 1, 2007 XANAX biore 2 lata ale wczesniej tez bralam rozne leki Biore 0,25 jest to mala dawka i to mi nie wystarcza Powinnam brac1 mg na dobe to by bylo moze dobrze ale nie chce brac i cierpie, Moj syn bierze 4 mg i wiecej przez 3 lata Mam dosc takiego koszmaru chce czasami umrzec i nie wiem co robic Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Marzena60 0 Napisano Wrzesień 1, 2007 Nie pisz wiecej do mnie tylko zmien forum Ciesz sie ze masz w domu dobrze i ciesz sie nim bo ja nie moge Zycie moje sklada sie ze smutkow i chorob A ty nie wiesz nawet co piszesz bo nie przechodzisz tego co ja Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość elaga Napisano Wrzesień 1, 2007 Witam Mam dziś podły dzień, wszystko mnie drażni, łeb mi pęka i jeszcze się dowiedziałam, że moja lekarka u której leczę się od 6 lat odchodzi z przychodni. A ja miałam takie zaufanie do niej, to ona postawiła mnie na nogi. Nie wiem co teraz zrobić, jakiego lekarza wybrać. Trudno mi teraz będzie cały swój życiorys opowiadać od początku, no ale nie mam wyjścia. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość elaga Napisano Wrzesień 1, 2007 Marzena nie załamuj się ja też miałam takie fazy że nie chciało mi się żyć. Nie wiem nawet skąd wzięłam siłę że jeszcze jakoś funkcjonuję. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Marzena60 0 Napisano Wrzesień 1, 2007 Nie martw sie Wiem co to znaczy dla nas jak zaufana osoba odchodzi. Ale znajdziesz lekarz i bedziesz dalej leczona A moze zapytaj o adres i bedziesz do niej jezdzila raz w miesiacu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość hoooooooopsasaaaaaaaa Napisano Wrzesień 1, 2007 marzenka a cos oprocz xanaxu?bo xanax to nie bardzo sam-chociaz naprawde malo bierzesz i taka dawka byc moze nic nie daje a konsultowałas to z lekarzem?(tzn ta dawke?)a jakies antydepresanty? jestes pod opieka psychologa?psychiatry? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach