Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Anty Teściowa

TEŚCIOSTWO

Polecane posty

Gość ollllaaaa
chwilkoluzu to jakie metody stosujesz na tesciowa? co ja najbardziej denerwuje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
do chwilkaluzu Dawaj - jakie to numery na wstrętne babsztyle , może i mi sie coś przyda. Z doswiadczenia wiem , że zachowywanie stoickiego spokoju czasem "drogo" kosztuje, ale warto widzieć piane na pysku "ukochanej" szwagierki lub teścicy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
o rany .....a może twojej teściowej marzy się życie w komunie wiesz dzieci kwiaty itd klimatyczne podejscie do nirwany. w kupie cieplej:):):) jak jej dokuczam opisałam 15.05 patrz wyżej albo pzrychodzi wchodzi do biura i pali nigdy mi to nie przeszkadzało sama kiedyś paliłam ale teraz zrobiłam się zatwardziałą przeciwniczką palenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie cierpię....
moja szwagierka też ze 2 lata temu paliła, to mąż ją wyrzucał od razu z pokoju (mimo że jej chłopaka nawet z papierosem bardzo mile przyjmował:D) Tylko że rzuciła w zeszłym roku :(. Mój mąż jest na nią cięty niby ja. Kiedyś powiedziała na mnie coś złego, (właśnie to ze nierób jestem 😭 ) to się na nią wydarł. On też sobie szuka okazji żeby się z kochaną siostrzyczką pokłócić, chyba to lubi. A ja jako dobra żona nie powinnam mu zabraniać chyba tego co lubi :D. No a teściowa - w sumie jestem z niej dumna, bo w tamtym wypadku uspakajała córkę żeby się nie wtrącała w nasze sprawy. Więc w sumie nie mam co narzekać. :D Ale nie chyba nie zaszkodzi :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaktak
Opowiada jedna kobieta ,drugiej:"Ja nie wiem co to jest,jak bylam mloda-niecierpialam swojej tesciowej a teraz niecierpie swojej synowej"Jaki z tego wniosek,drogie synowe,kochajace tylko swoje mamuski?Mamuski nie maja wad,prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
Czasami jest bardzo duży dysonans pomiędzy zachowaniem jednej a drugiej i nic na to nie poradzisz moja mama nie wtrąca się i nie narzuca pomaga wtedy kiedy ją o to poproszę. i mój mąż naprawdę nie ma jej nic do zarzucenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
ja na drzwiach powiesiłam kartkę zakaz palenia :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Od wielu miesięcy śledzę to forum i korzystam z rad. jedne są lepsze drugie gorsze ale niektóre się przydają. Opiszę wam moją historię. Straciłam pracę więc mam dużo czasu. Moja teściowa to tak naporawdę nie jest teściowa, to matka mojego chłopaka z którym jestem od 9 lat. Mam też córkę, która nie jest jego córką ale razem ją wychowujemy od kiedy skończyła 2 latka. Nasze początki były bardzo ostrożne, mieszkaliśmy oddzielnie nie znaliśmy swoich rodziców. zamieszkaliśmy razem dopiero 2 lata temu a jego mamę poznałam jak nasz związek trwał 3 lata. Na początku jego matka była bardzo miła, często ją odwiedzaliśmy, ona chętnie przyjeżdżała do mnie. O dziwo też zaproponowała, że czasami może zająć się moją córką. Maja bardzo ją polubiła i chętnie z nią zostawała gdy była chora a ja musiałam iść do pracy. Urodziła się druga wnuczka-córka brata mojego chłopaka i zaczęły się problemy. początkowo niewielkie, przymykałam na nie oko ale z czasem urosły do gigantycznych rozmiarów. Teściowa w kółko porównywała dziewczynki mimio,że moja kilka lat starsza i raczej trudno o punkty wspólne. A to że Maja chudsza, ma brzydsze włosy,boi się ciemności, nie tak wygimnastykowana(wiadomo że małe dziecko bez problemu zrobi szpagat w przeciwieństwie do dużego), że gdyby się poduczyła to rysowałaby tak ładnie jak tamta i tym podobne pierdoły...widziałam że Maji często jest przykro więc powiedziałam mojemu chłopakowi że może trochę ograniczymy kontakty Maji z jego mamą bo dzieciakowi jest smutno gdy jest porównywane z maluchem. Oczywiście powiedział że przesadzam ale ja i tak postawiłam na swoim. Któregoś dnia Maja powiedziała nam że jak byliśmy w święta a my wyszliśmy na godzinkę a ona została to ciocia mnie obgadywała. Mówiła ochydne rzeczy na mój temat i porównywała mnie do drugiej synowej (że ta taka wspaniała). początkowo nie chciałam dać wiary ale dzieciak nie zmyśliłby sam takiej historii (dosyć obszerna relacja) i nie mówiłby takimi słowami. Powiedzialam swojemu chłopakowi że jego matka mówi o mnie brzydkie rzeczy więc nie będę tam jeździć on zaś na to że Maja zmyśla a ja nie powinnam się przejmować-takie ciche przyzwolenie. finał był taki że po wielu miesiącach mojego \"nie zwracania uwagi\" teściowa się rozbestwiła-coraz bardziej atakowała mnie i krytykowała moje dziecko. Nagle wszystko zaczęło jej przszkadzać nawet to że jej syn nie jest współwłaścicielem mojego własnego, kupionego za ciężko zapracowane + pomoc rodziców, pieniądze. Ciągłe pytania kiedy urodzę jej przwdziwego wnuka, kiedy wyremontuję mieszkanie, kiedy kupię telewizor , kiedy posprzątam no i kiedy pozbędę się psów bo brudzą itd.....że moja córka brzydko ubrana, że nie wygląda jak prawdziwa dziewczynka, że w gazecie w której wystąpiła jako modelka wygląda staro i smutno......no i do tego zatruła mi psa, który jest na ścisłej diecie bo ma chorą wotrąbę. Po kryjomu (chociaż wie że nie wolno)nakarmiła go odpadkami, starymi wędlinami i pies mało nie wyzionął ducha. W sobotę zrobiła to po raz kolejny i teraz latam z psem na podwórko co godzinę. Powiedziałam chłopakowi żeby powiedział swojej matce żeby tego nie robiła na co on naskoczył na mnie że napadam na kobietę a to moja wina bo sobie wzięłam chorowitego psa bez rodowodu i sama mam się martwić jego problemami żołądkowymi. powiedział też, że przecież biorę jedzenie od jego matki. No cóż biorę i wyrzucam, dostajemy same przeterminowane lub nadgryzione rzeczy -fuuuuj Widzicie teraz , to jet efekt siedzenia cicho, potem wszyscy wam wlezą na głowę. Nawet jak teraz mówię że nie zamierzam mieć drugiego dziecka bo jestem bez pracy i mnie nie stać, że proszę nie dokarmiać mojego psa bo umrze i nie krytakowć mojej córki bo jej przykro to nikt już tego nie słucha. Teraz wiem że mój chłopak nigdy nie stanie po mojej stronie, że daje przyzwolenie swojej matce na złe traktowanie nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joela
Kochani-przeczytałam wszystkie wpisy i juz wiem co robic żeby nigdy nie zostac wredna tesciową .Mam dorosłe córki i pewnie zostane tesciową ,Swoich zieciów będe szanowała, myśłę ,że ich pokocham , Pomogę jak młodzi poprosza o pomoc, rozpuszcze wnuki ,zaprosze na obiad,ale nie bede zadreczała sie tym ,że mają bałagan w domu,jedza kanapki na obiad cz jadą na urlop. To ich życie .Mają być tylko szczęśliwi.Ja mam swoje życie .Ale musimy ustalic jedno -zawsze możemy na siebie liczyc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Joela - dziękuję za ten wpis, jesli uda Ci się wprowadzić to w życie, to zazdroszczę Twoim zięciom. :) Kioto - bardzo smutną historię napisałaś. Najczęściej, kiedy my, synowe, psioczymy na swoje teściówki, to choć czasem cięzko, umiemy to jednak obrócić w zart. Natomiast bardzo ciężko jest, kiedy teściówka krzywdzi dziecko. Wierzę, że nie dasz skrzywdzić swojej Mai (piękne imię, też bym tak chciała nazwać córeczkę, jesli bedę ją miała). I wierze, że jeśli teściówka posunie się zbyt daleko, a Twój chłopak nadal nie będzie reagował, będziesz wiedziała, kto w Twoim zyciu jest najwazniejszy... Pozdrawiam serdecznie Ciebie i Maję. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A tak bardziej na luzie - trucia psa tez bym nie zniosła. Może Twoja teściówka ma na coś uczulenie? To może za mocno... Ale myślę, że ciastko z dużą dozą środka na zaparcia możesz jej podać. :) Z życzeniem smacznego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piszę smutno bo mi dziś bardzo smutno. Na ogół jestem weselsza ale dziś doszło do poważnej awantury a propos teściowej i wiele rzeczy zrozumiałam. może jestem mało błyskotliwa bo symptomy zrośnięcia synunia z mamunią było widać już dawno temu. Któregoś dnia,wiele lat temu na samym początku jak poznałam teściową wracaliśmy ze sklepu i poprosiliśmy teściową aby podprowadziła małą pod drzwi mieszkania a my skoczymy po drobną rzecz z samochodu. Jak wróciliśmy teściowa powiedziała że mała strasznie płakała za mną. Dla mnie to było normalne-małe dziecko+osoba którą słabo zna = płacz. Mój chłopak powiedział że to niedopuszczalne aby dziecko płakało przy jego mamusi więc zawiózł mnie do domu i powiedział że jak nie umiem wychować dziecka to on nie spędzi ze mną Sylwestra i wogóle nie chce się ze mną spotykać. w końcu się pogodziliśmy ale do dziś nie rozumiem o co mu chodziło. dziwne, że jak jej mała wnuczka-córka brata leje ją po twarzy, krzyczy jak opętana i rozkazuje to nikt nie zwraca uwagi tylko wszyscy się uśmiechają i zachwycają -jakie mądre dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do orany Jako że pożera tylko podśmiardujące rzeczy myślę że najbardziej zaszkodziłoby jej coś świeżego o długim terminie ważności

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ja nie cierpię .....
Mąż mi napisał dzisiaj, że jego kochana siostra wraz ze swoim facetem pojechali wczoraj do jego siostry mieszkania pilnować, bo tamci pojechali na tydzień do teściowej przy remoncie pomóc. I to akurat jak ja miałam przyjechać. Cóż za fart :D. Chociaż on już obstawia że pewnie się pojawią bo jak on stwierdził "na zupkach chińskich człowiek długo nie wytrzyma". No ale teściowa słoiczki jakieś zapakowała im więc może, może nie będę musiała jej oglądać :D. W każdym razie troszkę spokoju będzie. Ale przypomniała mi sie historia, jak to moja kochana (bo jedyna) szwagierka po raz pierwszy przyprowadziła swojego faceta na łono rodziny. Ja byłam w sumie od niedawna wtedy dziewczyną mojego wtedy jeszcze chłopaka, ale znaliśmy się wcześniej i oni też mnie znali już wtedy trochę. W każdym razie przyprowadziła go na obiad po zaledwie tygodniu znajomości, bo to wielka miłość jest. I co? A no zjedliśmy obiad a księżniczka poskładała talerze i poszła je do kuchni zmywać. Mój mąż sie wtedy normalnie w język ugryzł bo pierwszy raz po prostu miał do czynienia z taką sytuacją że jego własna rodzona siostra talerz umyła i to nie tylko po sobie ale po wszystkich. Nawet w pewnym momencie złapałam go jak wstawał już od stołu, powiedział mi na ucho że chwilę trzeba uwiecznić i że po aparat idzie :D. Ale moment sobie wybrała odpowiedni na to zmywanie garów, zamiast zrobić to jak normalny człowiek po tym jak ciacho i kawę skonsumujemy wszyscy, to nie, bo trzeba sie pokazać z jak najlepszej strony. Jej chłopak został przy stole z pięciorgiem gapiących się na niego ludzi i nastała niezręczna cisza. Potem zaczęli coś tam o samochodach gadać coby przełamać tą niezręczną sytuację. Od tamtej pory nie widziałam żeby zmywała naczynia. Może trzeba było mojemu pozwolić to zdjęcie zrobić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie cierpię .....
:) Super. Przyjechałam do męża godzinę temu. Przed chwila przyszła teściowa i oznajmia mi że B z facetem przyjadą jutro na obiadek. Ale potem sobie pojadą z powrotem :D. Jak tylko to powiedziała to mąż ironicznie odparł że "pewnie pranie jej trzeba zrobić" na co teściowa jak zwykle odpowiedziała "oj odczep sie od niej". Mykam bo trzeba z mężem trochę pobyć :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja sobie tak śledzę ten temat od niedawna i staram się przeczytać wszystko. Niedługo też mnie czekają teście i kochana szwagierka :D. Na razie jest miło i przyjemnie, ale jak czytam to to widzę że jeszcze wszystko przede mną. Nie mam pojęcia jak zareaguje teściowa jak jej synek gniazdo rodzinne opuści, ale kobieta również cierpi na nadmiar wolnego czasu, wydzwania za nim jak nie stawi się w domu o określonej godzinie, lubi się wtrącać czasem i przychodzić z dobrymi radami do póki nie stanie na jej. Szwagierka normalnie taka podobna do tej jak opisała "ja nie cierpię..." i też księżniczka tylko że mój chłopak ją tak nazywa. Ja na nią jeszcze nie choruję, ale jak już napisałam wszystko przede mną. W każdym razie przeczytam sobie co piszecie o swoich teściach teściowych i mężach i ich rodzeństwu żeby się nie dać :). Pozdrawiam serdecznie i życzę dużo wsparcia ze strony waszych mężczyzn, bo w zasadzie to jest najważniejsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie cierpię....
No przyjechała wczoraj córka mojej teściowej z chłopakiem na obiad. No i w trakcie obiadu powiedziała do teściowej "Przywiozłam ci trochę rzeczy do prania" i wiecie co zrobiłam, wybuchłam śmiechem aż się wszyscy na mnie spojrzeli a ona najbardziej :D, mąż też się za chwilę uśmiechną i powtórzył jej to co stwierdził dzień wcześniej. Spojrzała się na niego dziko ale nic nie powiedziała, chyba dlatego że ja wybuchłam tym śmiechem (a do mnie przecież nic nie warknie, przynajmniej w mojej obecności).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ommmmgggg
up

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilkaluzu
witam Was serdecznie u mnie tak się sprawki mają dwa tygodnie temu spadłam ze schodów co po trodze to moje ale podczas mojej nieobecności "przypadek" rozpanoszył się w mojej rodzinie i firmie do reszty i na całego już nic jej nie wyhamowało cytuję jej określenie "nareszcie mogła trochę o d k o p a ć i nikt jej nie przeszkodził a do firmy to różni ludzie przychodzą i musi być tak jak ona chce" koniec cytatu nie zrobiła za wiele bo i nie było czego odkopywać ale umyła okna bo już naprawdę nie mogła niczego się czepić więc powiedział a że musiała bo już nic nie było widać mówcie co chcecie uśmiałam się serdecznie bo chyba mi się odmieniło jak w czaszkę zarobiłam spadając po tygodniu postanowiła mnie odwiedzić tylko po to żeby mi powiedziec że "....mogłas się zabić dostałaś od życia drugą szansę nie zmarnuj jej" najwyraźniej uznała również że mi przebacza tego że jej nie lubię tylko nie dotarło do niej że nie jest mi to potrzebne i że jaj jej niczego nie zapomniałam ale choroba spowodowała że przewartościowałam pare rzeczy i teraz nawet żeby ją ignorować nie muszę w to pracy wkładac i wysiłku życzę wam takiego dystansu do waszych "przypadków" niekoniecznie spowodowanych upadkiem z wysokości:)pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlenka2002
15 lat temu,moja teściowa odwołała nasz ślub kościelny,byliśmy po cywilnym...powód - noga w gipsie mojego męża ( co to za wesele na którym on nie zatańczy)zrobiła to bez mojej wiedzy,dowiedziałam sie dzień przed ślubem,mąż dupa jedna nie umiał sie jej postawić.Odbyło sie przyjęcie z moimi gości(gości ze swojej strony odwołała)bo cóż było robić z całą masą jedzenia.Było mi bardzo smutno,ale jakoś przebrnełam przez ten okres,urodziłam córkę,podałam męża o alimenty..próbowaliśmy jakoś z mężem odnaleść sie w tej sytuacji,ale nie dało sie...ja mu nie wybaczyłam,a on ciągle stawał po stronie matki.Wzieliśmy rozwód.Po paru latach znów zaczeliśmy sie spotykać,zamieszkaliśmy razem,jakoś zaczeło sie układać,nawet przełamałam lody i jeździłam do teściowej.Jak było trzeba,jechałam z nią do lekarza,robiłam jej zastrzyki(jestem pielęgniarką),jak była w szpitalu,odwiedzałam ją...sprawiało to wrażenie jakiejś normalności.Tylko niezmiernie mnie drażniło zachowanie męża,co 2 - 3 dni musiał być u matki, mój sprzecił powodował kłótnie,nie mieszkała sama,ma teścia,wtedy jeszcze mieszkali z nią 2 synowie...ale mój mąż MUSIAł u niej być.Postanowiliśmy wziąśc ślub,przyjęcie tylko rodzice i świadkowie,ale oczywiście ona nie przyszła,bo nie mogła zostawić kur samych w domu(naprawde nie żartuje)tak samo miała sie rzecz z chrztem młodszej córki,z komunią starszej.Kiedyś zrobiłam wigilie u siebie,postanowiliśmy zaprosić teściów,mąż po nich pojechał -oczywiście przyjechali,zasiedli,ale zaraz przy pierwszym daniu teściowa oznajmiła że nie będą jeść,bo zrobiła wigilie u siebie i nie są głodni,o mało mnie szlag nie trafił,ale przemilczałam to nie chciałam kłótni w ten dzień.Takich"drobnych"przykrości nazbierało sie dość sporo...ale miarka sie przebrała,gdy olali moją córke i nie przyszli na dzień babci i dziadka do przedszkola,dziecko przez miesiąc sie uczyło wierszyków,tańca,miała przygotowane laurki,a one po prostu nie przyjechali,dobrze że moja mama była(mieszka ok.20 km,a oni 5 km. od nas)ale i tak córce było bardzo przykro.Tłumaczyła sie że po południu mieli pogrzeb,tzn 5 godz. po tej uroczystości w przedszkolu.Nie chcę jej teraz po prostu widzieć na oczy,mąż tam zajeżdża,ale nawet nie wspomina bym z nim jechała,wie że byłaby konkretna kłótnia,a on dupa nie umiałby stanąć po stronie mojej i dzieci.Odkąd ją znam udaje choroby,nie wychodzi na zakupy-bo chora,nie chodzi do kościoła-bo chora,do sąsiadek lata,bo tam można obgadać innych,autobusem nie jeździ-bo chora,ale jak wsadzi dupsko do auta to może jechać na drugi koniec Polski.Zaden lekarz nie znalazł w niej żadnej choroby,nie ma renty,bo nie jest chora,ale każdemu opowiada jaka to ona jest słaba,ile to objawów chorobowych ma itd.Nie wiem jak teraz mam ułożyć relacje z nimi,wolałabym tam już nigdy nie jeździć,ale to raczej nie jest możliwe,a z drugiej strony wyczerpała sie moja do niej cierpliwość,a na męża w tej sprawie nie mam co liczyć,bo podejrzewam że zawsze opowie sie za matka....może któraś z pań ma podobne doświadczenia i umiałaby mi coś doradzić...proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
Dobić takiego paszczura niech się nie męczy, a świat będzie nam (synowym) wdzięczny. A tak na poważnie to współczuje, że za takiego dupaka wyszłaś, ale paszczurowi nie odpuszczaj. Pozdrawiam, towarzyszka niedoli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaktak
Marlenka ,moim skromnym zdaniem,nie powinnas zabraniac mezowi odwiedzac matki.Ty ignoruj ja ale nie wymagaj tego od meza to nie jest w porzadku.Nie wierze,ze twoja mama nie ma wad,(kazdy je ma) ale one pewnie nie draznia tak bardzo twojego meza a jezeli nawet to pewnie ci tego nie mowi by nie robic ci przykrosci.On wie jakie masz zdanie na jej temat i to powinno ci wystarczyc.Ciagle odciaganie go od rodzicow wiaze go z nimi jeszcze bardziej.Baz wzgledu na to jacy sa,on ich kocha .Zeniac sie z toba mial sie ich wyrzec?Gdyby moja mama byla w szpitalu napewno bym byla u niej codziennie (ty nie?)I nie byloby na tym swiecie osoby,ktora moglaby mi tego zabronic.Napisalam juz-ty mozesz nawet zapomniec o jej istnieniu ale odciagajac jego od nich ,wyrzadzasz mu krzywde.A moze jestes zazdrosna o jego milosc?On cie kocha ale kazda milosc jest inna( zona,matka,siostra ,babcia)Badz wiec madra i kieruj "sprawami " tak by osiagnac swoj cel nie raniac przy tym meza.Wtedy ,wszyscy beda zadowoleni.Zaznaczam ,tez jestem synowa.Wiem co mowie.Ciekawi mnie tylko czy ty bedziesz wiedziala o jakiej "madrosci" mowie.A wszystko to dla waszego dobra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajaksa
Do ajatak Kicia nie do końca dobrze radzisz. Też jestem synową i wiem o czym piszę. Jak długo można dać sobie dogryzać, szargać nerwy i zdrowie? Nie można za każdy policzek całować głupawą teścicę w dupę, a meżowi mówić , "że wszystko dobrze i on , biedny , on niewinny". Żeż cholera my synowe też mamy swoja ambicję i godność. Nie jesteśmy głupawymi laleczkami (choć czasami są nimi głupawe córeczki naszych teściowych - "nasze szwagierki"). Więc brońmy tego co mamy i nie dajmy sie manipulować tak zwanym "życzliwym" teścicom. Ich "życzliwość" dławi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlenka2002
Żebym miała po swojej stronie męża,to bym sobie olewała jej osobe,ale znacie panie ten typ mężczyzny co jest silnie emocjonalnie związany ze swoją matką,i tak już tą przysłowiową "pępowine " naciągłam ,ale nie udało mi sie jej zerwać.Ja wiem że rodziców trzeba szanować,ich sie nie wybiera....itd...ale do jasnej cholerki są granice ,ja nie mam prawa nawet jednego drobnego słowa na nich powiedzieć,skrytykować tylko mężowi że np. "zupe" teściowa miała niedobrą....nie...wg. męża są bez skazy - ale tego że kłamią,oszukują innych,zmyślają niestworzone rzeczy tego mąż nawet nie zuważa.Po prostu teraz on tam jeździ,dzieci nie chcą,ja też nie...i są zgrzyty bo ja ich nie szanuję.....a oni mnie szanują pytam sie ...NIE.....nawet im przez myśl takie coś nie przejdzie.Jak zrobić z mamisynka dorosłego odpowiedzialnego CHłOPA,może któraś z pań ma na to jakiś przepis,jak odciąć tą pępowine...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OlaJJJ
Dziewczyny, współczuję i rozumiem. Ja też jestem uważana za najgorszego nieroba przez teściów, tylko dlatego że nie zgodziłąm się zamieszkać z nimi na gospodarce i wybrałam mieszkanie w mieście, studia, pracę w firmie. Czasem ta różnica pokoleń nas najzwyczajniej przerasta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ach te teściowe ! skaranie boski ! ;) mojej znowu też coś odwala! wali fochy z niewiadomych przyczyn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgwhgw
moja codziennie choruje na inną chorobę - nerwicy można z tym dostać. Łazi z kąta w kat i jęczy jak to ją wszystko boli, co chwila jeździ po szpitalach i lekarzach żeby się leczyć, oczywiście żadnej choroby nie znajdują. W kółko tylko te jej jęki słychać. Do tego wiecznie jest wykończona (całodniowym siedzeniem w domu), nie ma siły żeby ruszyć się do sklepu oddalonego o 100 metrów i co chwilę ja muszę robić za nią zakupy. mam już tego dość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jak bym czytała o swojej teściowej ! ;) u mnie jest identycznie! ale ja olewam juz to jej gadanie....ale ostatnio jak juz jej powiedizłam, ze niech w koncu idzie do tego szpitala i niech jej zoperuja ten żoładek, hemorojdy, uszy i bedzie spokoj ! ale stwierdziła, ze jak sie połozy w szpitalu to pewnie juz z niego nie wyjdzie ! no i jak ona tescia samego zostawi ? i działke !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja też jest wiecznie chora i jeździ po lekarzach (usiłowałam kiedyś wytłumaczyć mężowi, że ona to robi dla swojej przyjemności, ale mit, że \"mamusia jest taka schorowana\" siedzi w nim zbyt silnie). Cieżko stwiedzić, co jej jest, ale jak tylko zaczyna się rozmowa o chorobach, zawsze słychac z jej strony, że ona ma gorzej, bo... :) Ostatnio głupio wpadła - zawsze mnie fascynował u niej ten paradoks, że ona niby taka chora, że bez mała po mieszkaniu się poruszać nie może, ale miała zrobić obiad, to CAŁE MIASTO zawsze schodziła, żeby DLA MNIE, niewdzięcznej cholery, znaleźć najładniejsze (I NAJTAŃSZE) produkty. Opowiadała, i opowiadała, jak to chodziła tu i tam, a jednocześnie narzekała, że jak stoi przy piecu, to ja nogi bolą, i nie może wysiedzieć w fotelu, tak ją bolą plecy. I ostatnio był niezły cyrk... Pojechała z nami w odwiedziny do jednej ciotki, po tej wizycie myśmy jeszcze mieli coś do załatwienia, ona miała się z nami spotkać dosłownie za rogiem. I jak tam podjechaliśmy, to ona do nas z wyrzutami (a teśc tresowany dzielnie jej sekunduje), że jak mogliśmy jej kazać iśc tak daleko, skoro ona nie może chodzić! A mój mąz jej na to - to mamo, jak ty chodzisz na te zakupy, co to podobno pół dnia z siatami biegasz po całym mieście - i nagle się zamknęła. I chwilowo nie musze wysłuchiwac, jak to ona się wybrała na wielka wyprawę, bez mała dwie godziny w jedną stronę, po świeżą kapustę do surówki... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anonimowo się wypowiem
no więc mnie juz obie wkurzają i matka i teściowa tydzień po slubie. Zacznę od tej drugiej. No więc chcieliśmy z mężem pojechać w podróż poślubną w późniejszym terminie bo teraz trochę roboty mamy, ale żeby spędzić ze sobą trochę czasu pojechaliśmy do mojej ciotki na tydzień do domku nad jeziorkiem, miały być tam różne atrakcje, jakieś dni miasta koncerty itp. A tu dzwoni teściowa w piatek że tobi w sobotę imprezę na naszą cześć i że mamy sie stawić bo głupio przed rodziną. Kurwa przecież wiedziała o naszych planach. Mąż powiedział że nie ma mowy. Ale mi też głupio przed rodziną. JaK pojechałam z mężem na dzień do niej to zaraz pretensje czego tak szybko jadę. A chciałam trochę na malinach zarobić i to główny powód był. Co do mamy. Już następnego dnia po ślubie ona mi każe wpłacić połowę zebranych pieniędzy na oddzielne konto i napierdala na mojego męża jak nigdy przedtem, że on im nie ufa bo nie poleciał do niej jej kopert wręczyć na ślubie tylko włożył do kieszeni, a do mnie powiedziała że jestem jeszcze młoda i nic nie wiem. I kurwa jak mam się ja czuć. Spytałam jej czy mam już brać rozwód czy jeszcze trochę poczekać, bo z jej wypowiedzi tak zabrzmiało jakbym miała się po roku czasu rozwodzić. Sprawę z mamą załatwiłam w ten sposób że powiedziałam jej wprost dosłownie że mnie boli to co ona mówi o moim mężu a o problemach się rozmawia z mężem a nie z mamusią więc cokolwiek ona jeszcze powie to ja mu to powtórzę. Wkurwia mnie że wszyscy mają w głowie te cholerne statystyki i zakładają odrazu że coś się nie uda bo statystyki tak mówią. A ja chcę żeby się udało ale z takim startem ze strony mojej matki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×