Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fuksja

tylu zajebistych facetów na świecie!! Nie bójcie sie zrywać z draniami!!

Polecane posty

Witam Was Kochan emoje ponownie:))) Dzis mam zaje humorek:D Macie rację DWA RAZY TRZY KROPKI i DEEDLIT heeh nic mnei to juz nie powinno obchodzić, takim słuchaniem jego gadek i przejmowaniem sie, rozpamiętywaniem co powiedział a co teraz robi ranie siebie a do tego tego super faceta, który teraz jest obok...:) Ale wiecie co?! Wczoraj byłam tam i... to było niesamowite!! Strasznie sie bałam przed wejściem.. bałam się że wszystkie uczucia wrócą... że znów bedzie mi zle ze z nim nei jestem itd. A tutaj.. NIC!!! Rozumeiecie??!! Kurcze! Nic nie czulam!! Minęło mi!!!! To było takie zaskoczenie ze nagle nie uwierzylam w to (przez ostatnie pol roku bylam bardzo podejrzliwa co do swoich uczuc ktore przecie zmogly sie maskowac). Ale jednak! Stalam w pewnym momencie na balkonie i paliliśmy szlugi we trojke.. i patrzylam na niego i kurcze NIC!!! Boshe!! Wolnosc!!!!!!!!!:D :D :D :D Jest cudownie:))) A do tego zadzwonili z moich raktyk ostatnich i chca bym przyszła na krótki czas do nich do pracy na zastepstwo:))) Żyć nie umierać!! A żeby było jeszcze lepiej to robie własnie objadek dla mojego kochanego teraźniejszego;)) Spagetti:P mneim mniam bedzie:P Dołączam sie doo prośby DEEDLIT. To dobry pomysł. Co Was skłoniło do zerwania? A jeśli to nei Wy zerwałyście, jak poradziłyście sobie z tym co sie stało??? Do BRAK SIŁ: Mam nadzieję, ze może my choć troszkę pomożemy Ci pozbierać te siły i podjąć decyzje o WYZWOLENIU się z tego związku. Na razie wysyłam ciepłe pozdrowienia, trzymaj się mocno!!! Do DO KOSMITKI: Dziekujemy z akontakt:) Przyda sie zapewne nie tylko kosmitce. Jeśli ktos zna jakieś inne kontakty do odbrych psychologów to też byłby to dobry pomysł by je tu zamieszczać:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvaa
Przeczytalam wszystkie wpisy, obserwuje juz ten temat od kilku dni i kurcze.. co moge poweidziec? podziwiam Cie fuksjo, za Twoja sile i za to, ze masz ochote pomogac tym wszystkim dziewczynom (wtym mnie), ktore choc chca, to jakos nie moga sie uwolnic od swoich facetow. Gdy czytam to co piszesz, to naprawde stepuja we mnie nowe sily i wiara, ze przeciez moze byc lepiej. Ze nie musze sie sama skazywac na meczarnie i lzy. Wiem tez, ze jesli my, babeczki, nie zaczniemy siebie same szanowac, to nie ma co liczyc na to, ze tacy faceci beda to robic. Trzeba zaczac od siebie! Ha, tyle teorii. Teraz jeszcze trzeba zebrac powera zeby wtloczyc to w zycie. Mam nadzieje, ze mi sie uda. Teoretycznie wiem juz, ze poradzilabym sobie bez niego, ze bawilabym sie bez niego itd, tylko oczywiscie boje sie tego, czego boja sie tu wszystkie "nieuwolnione" - tego ze bede cierpiec z powodu rozstania, plakac.. no i najglupsza obawa: ze bede sama. Choc wiem, ze nie powinnam sie tego bac, niby nie jestem jakas najbrzydsza czy najglupsza. W kazdym badz razie, dziekuje Ci Fuksjo za Twoja obecnosc:) Serdecznie Cie pozdrawiam i zycze wszystkiego naj najlepszego z Twoim obecnym facetem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by to wzięłaP
w rozstaniu przeraża mnie: - myśl o tym, że on przyjmie to spokojnie, że wzruszy ramionami i powiem "ok" i za tydzień zobaczę go z inną panną i będę wtedy wiedziała już na 100% że nie kochał mnie nigdy i będzie mi tak straszliwie przykro - że mogę nie wytrwać, że mogę odwołać zerwanie, że mogę zacząc potem prosić by przyjął mnie na nowo i że upokorze się tym i strace już calkiem szacunek dla siebie...nie mówiąc o jego szacunku dla mnie - że nie będę umiała sobie poradzić ze wspomnieniami, ze zdjęciami, listami, że zostaną mi w pamięci tylko te chwile gdy było cudownie, że gdy będę siedziała sama wieczorem w pokoju i przypomnę sobie, że to ja podjęłam decyzję o tym że nie ma go teraz przy mnie...załamię się. - że wrócą te dawne, okropne uczucia i dni...samotności, niewiary, rezygancji. Że znów będę patrzeć na każdego faceta jak na potencjalnego kandydata na męża, że znów na imprezach będę flirtowac z jakimiś obcymi facetami, że znów nie będę miała z kim wieczorem wyjść, do kogo przytulić się co chyba wszystko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvaa
do cholera by to wziela: Co do punktu trzeciego, to zawsze mozesz spisac liste jego wad i wybrykow, ktore kosztowaly Cie duzo nerwow i lez, i gdy opanuje Cie nostalgia za dobrymi czasami, mozna zwalczyc ja czytajac taka wlasnie liste... A co do tego, ze po tygodniu zobaczysz go z inna.. tego tez i ja sie boje... heh. Moj, prawie co drugi dzien chodzi na piwo do klubu, sam, albo z jakims kumplem. Jest towarzyski, wygadany, lubi opowiadac (niezle koloruzujac przy tym), czyli ma bajer niezly jednym slowem. Wiem, ze nie mialby najmniejszych problemow, zeby zarwac jakas panne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by to wzięła
czemu chcę zerwać? - myślę, że nie łączy nas naprawdę dobre uczucie, a jeśli chodzi o jego uczucia są one dla mnie w ogóle niejasne - chcę dać sobie szansę poznac kogoś z kim będę szcześliwa zanim będzie za późno- np. zanim nie zajdę w ciąże - jestem bardzo zmęczona i nie mam siły walczyć o ten związek ale jednocześnie nie umiem w nim spokojnie trwać- bez walki...więc męczę się mimo woli - myślę, że ten związek rozpadnie się prędzej czy później i tak...więc chyba lepiej prędzej czemu tego nie robię? - bo boję się rożnych rzeczy o których pisałam - bo kocham go chyba ciągle - bo właściwie nie dzieje mi się żadna konkretna krzywda- nie jestem zdradzana, oszukiwana, maltretowana, jakoś strasznie olewana... - bo są chwile gdy wierzę że i on mnie kocha czuję się jak w matni...i to już od tak dawna:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by to wzięła
milvaa...tak, na pewno warto zrobić taką listę i na pewno warto dobrze uporządkować różne "pamiątki" żeby się o nie nie potykać co chwilę... aż dziwnie myśleć o tym tak na sucho...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do MILVAA: Nie ma co dziekować tylko trzeba się brać w garść;) Ciesze się, że dzieki temu forum możemy jakoś sobie nawzajem pomagać:) A co do topicu.. hmm. stwierdziłam, że dośc już ponurych, głupich, nic niewnoszących, dołujących, narzekających.. Chciałam dac cos pozytywnego bo jeszcze poł roku temu ja tu siedziałam i płakałam, a teraz jestem silniejsza więc i ja wreszcie moge cos komus dać. Chodzi mi głównie o to by dac Wam Dziewczyny wiare w siebie, w to że może byc lepiej niz jest, że można sobie spokojnie poradzić bez tego drania, ktory stanowi dla nas ogromny ciężar i tylko nam utrudnia życie tak naprawdę. Wierzcie w siebie Kobiety!!! szanujcie SIEBIE!! I apmietajcie MACIE TYLKO JEDNO ZYCIE! Nie pozwólcie komuś by je wam zmarnował!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziewczyna szamana
Do CHOLERA BY TO WZIELA: mam bardzo podobne i wciaz mieszane uczucia. Jestem w zwiazku, niby nie dzieje mi sie jakas straszna krzywda, ale nie czuje sie szczesliwa. I czasami sie zastanawiam, czy to ja przesadzam oczekujac od niego zbyt wiele, czy po prostu jest tak, ze mamy inne oczekiwania wzgledem siebie i nigdny nie bedziemy w stanie sie dogadac. Nawet jak przez chwile jest cudowni zaraz potem przychodz smutne dni pelne klotni i wzajemnych pretensji... Kompletnie nie wiem co mam zrobic dalej....Kazde wyjscie wydaje mi sie malo przyjemne.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvaa
hm, no wlasnie chyba o to chodzi, ze przewaznie jset tak, ze czasem jest dobrze, a czasem jest zle. Gdyby caly czas bylo zle sytuacja bylaby prosta - odejsc i juz. a tak... gdy od czasu do czasu jest cudownie - oszukujemy sie i nie odchodzimy, bo mamy nadzieje, ze bedzie cudownie za chwile znowu... ale trzeba policzyc ile jest tych plusow i minusow. Jesli minusow jest wiecej.. to bez sensu przeciez... to chbya nie jest milosc, skoro daje nam zamiast radosci placz, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by to wzięła
jasne, tylko to liczenie plusów i minusów jest takie sztuczne...przeciez chyba nikt nie podejmuje napawrdę decyzji na podstawie takich wyliczeń ja na razie oswajam sie z tą myślą...zaczynam na przykład wyobrażac sobie co bym w danym tygodniu robiła gdybyśmy się rozstali...jakbym sobie zorganizowała czas, ale w ogóle co bym zaplanowała na dalszą przyszłość chciałabym żeby pojawił się jakiś impuls- coś co by mnie pchnęło do tej decyzji ja naprawdę myślę, że koniec końców nie będę żałować rozstania....ale ktoś powinien mi dać młotkiem w głowę żeby podjęła decyzję wreszcie ale myśl o tym, że mogłabym już niedługo pisać tak wesoło i optymistycznie jak Fuksja jest całkiem pociągającym argumentem;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvaa
:) nie chodzilo mi o doslowne liczenie plusow i minusow :) w takim zwiazku jak moj np (5 lat), chyba z rok zajeloby mi policzenie ich :) Chodzilo mi o to, zeby spojrzec na siebie z boku i zobaczyc czy czesciej jest sie radosnym i szczesliwym czy smutnym i nieszczesliwym. jesli to drugie.. to wiadomo co..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niestety (wiem ze nie powiem nic nowego) jeśli chodzi o uczucia to tu nie ma nic pewnego... Zrywając, ryzykujemy-wiadomo. Trzeba jednka pomyśleć co mamy teraz a co najgorszego możemy miec gdy będziemy same i porównać te dwie rzeczy. Założe się że wygra bycie samemu... Tym bardziej ze te dobre rzeczy, które daje Wam ten drań, mozecie dostac od co drugiego faceta. A od co 20 cos o wiele lepszego:) A czasem możecie nawet natrafic na prawdziwa perełkę:)) Jesli nie traficie za pierwszym razem, to przyjdzie nastepny. Przeciez TEN facet ma być na całe życie trzeba być więc hmm poszukiwaczem skarbów!!! I nie dac sie złapać na jakąś cyrkonię przypominająca brylant;) Nie macie nic do stracenie GIRLS! Chyba ze lubiecie wciaz plakac, chodzic przygnebione z powracajacym wciąż poczuciem niekochania, niedoceniania, braku zainteresowania itd (juz nie bede pisac bo kazda z Was wie o co chodzi). Buziaki dla Was wszystkich!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do cholera by to wzięła: \"w rozstaniu przeraża mnie: - myśl o tym, że on przyjmie to spokojnie, że wzruszy ramionami i powiem \"ok\" i za tydzień zobaczę go z inną panną i będę wtedy wiedziała już na 100% że nie kochał mnie nigdy i będzie mi tak straszliwie przykro\" Postaraj się podzielić swój związek na etapy. Na początku na pewno była to wielka miłość, zauroczenie, które później przygasło. Jeśli na Twoje \"zrywam\" on odpowie OK, znaczy się że i on od jakiegoś czasu źle się czuł w tym związku, co NIE przekreśla Waszej wspólnej przeszłości. To, że już nie ma miłości między Wami nie znaczy, że kiedyś jej nie było. \"- że mogę nie wytrwać, że mogę odwołać zerwanie, że mogę zacząc potem prosić by przyjął mnie na nowo i że upokorze się tym i strace już calkiem szacunek dla siebie...nie mówiąc o jego szacunku dla mnie\" Sprawa silnej woli... Jeśli nie uwierzysz, że bez niego będzie Ci tylko lepiej będzie bardzo trudno Ci wytrwać. Więc warto w głowie mieć ułożoną listę \"dlaczego z nim zerwałam, w jaki sposób mnie zranił\" i przypominać ją sobie za każdym razem gdy chce się sięgnąć po komórkę i wysłać SMSa ;) \"- że nie będę umiała sobie poradzić ze wspomnieniami, ze zdjęciami, listami, że zostaną mi w pamięci tylko te chwile gdy było cudownie, że gdy będę siedziała sama wieczorem w pokoju i przypomnę sobie, że to ja podjęłam decyzję o tym że nie ma go teraz przy mnie...załamię się.\" Kiedyś było cudownie, już nie jest... Na początku lepiej nie wspominać co było, zanim czas nie zagoi ran. Wrzuć wszystkie prezenty od niego, wspólne zdjęcia do jednego pudła i schowaj gdzieś głęboko w szafie, w piwnicy. Niby takie symboliczne dzialanie, ale na serio pomaga psychicznie ;) \"- że wrócą te dawne, okropne uczucia i dni...samotności, niewiary, rezygancji. Że znów będę patrzeć na każdego faceta jak na potencjalnego kandydata na męża, że znów na imprezach będę flirtowac z jakimiś obcymi facetami, że znów nie będę miała z kim wieczorem wyjść, do kogo przytulić się\" Na początku, zanim jeszcze pozbędziesz się całego cierpienia po starym związku, raczej nie przyjdzie Ci do głowy \"rozglądanie się za mężem\". Raczej traktuj nowe znajomości luźno - czegoś się nauczyłaś w starym związku, szukasz partnera, który nie powieli wad poprzedniego egzemplarza faceta ;) A że brakuje ciepła, przytulania... To największy minus zerwania, wiadomo... Ale nawet to da się przetrzymać, jeśli wierzy się że może być tylko lepiej. Niestety, żeby podjąć ostateczną decyzję potrzebny jest jakiś impuls... Mój mnie zdradził i to był dla mnie koniec. Koleś był święcie przekonany, że skoro dotąd znosiłam różne jego wybryki, zawsze wybaczałam to i tym razem wybaczę. Troszeczkę się przeliczył. Dla mnie największą motywacją było mu pokazać, że i bez niego mogę całkiem fajnie żyć i udało mi się to wzorowo. Ale teraz wyrzucam sobie, że za długo znosiłam upokorzenia, kłutnie, zmarnowałam pare miesięcy życia na ciągłe stresy, zamiast o wiele wcześniej kopnąć w d... drania. Dlatego też, podobnie jak fuksja, staram się wspomóc inne dziewczyny w tej kwestii - bo NIE WARTO marnować życia, swojej młodości dla jakiejś męskiej wywłoki, jeśli prawdziwe szczęście jest gdzieś w pobliżu, wystarczy po nie wyciągnąć rękę. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześc DEEDLIT!;) Jak zwykle w pełni się z Toba zgadzam hehe Hmm szkoda ze jeszcze wpelni nie wychodzi mi olewanie tego co mówi i co robi... ze jeszcze widac ze to na mnie działa... Jestem strasznie impulsywna i czasem nie potarfie pohamowac swoich reakcji:/ zachowac zimnej krwi. Ale wszystko przyjdzie z czasem:) I takjuz jest lepiej:) Dziewczyny... nikt nie mówi, że bedzie łatwo, bo przecież kochacie... Ale trzeba choć raz postąpic jak facte i pomyślec O SOBIE SAMEJ. Buziaki dla Was wszystkich!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvaa
wlasnie jak zwykle oklocilam sie z moim na gg.. zadzwonilam do niego zeby wyjasnic wszystko, bo jakos przez te glupie gg komunikacja jest wedlug mnie utrudniona... no i przez tel tez sie poklocilismy.. powiedzialam, ze jest mi zle i w ogole, no i w koncu sie posprzeczalismy, a on na to, ze juz nie przejmuje sie moimi odczuciami, ze sie uodpornil i nie ma ochoty ze mna gadac i przerwal polaczenie. kurde, co za chamstwo. i jaka ja glupia jestem!!! cala az latam w srodku, a w oczach mam lzy. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brak sił
A ja chyba coraz więcej mam tej siły. Milvaa --- główka do góry! Znam takie zachowania!! Ile razy tak miałam! I naprawdę mam dość. Mam dość ciągłych pretensji. Ciągłego udowadniania, ze nie zdradziłam, ze nie gapię się na innych, ze kocham. Mam dość. Pieprzyć cyrkonie!!!! Tylko kawałek brakuje mi do ostatecznego konca. Dzisiaj już to powiedziałam, ale się wycofałam. Jednak to koniec, czuję to. Tylko czy naparwdę jest tylu zajebistych facetów? Kyózy będę szanować i kochać??? I ufać? I normalnie podchodzić do różnych sparw?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvaa
wlasnie przeslal 2 smsy z przeprosinami... brak sil -- no wlasnie. tez chcialabym znac odpowiedz na te pytania... eh...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milvaa i brak sił --> No właśnie w takich sytuacjach kobieta zdaje sobie sprawę jakie cechy tak na prawdę są cenne w mężczyźnie. Nie ma facetów idealnych, ale jeśli już to nie liczy się uroda, pieniądze, brylowanie w towarzystwie ale przede wszystkim to jakim jest człowiekiem i partnerem. Spokojnym, opiekuńczym, zaradnym i kulturalnym. I tacy mężczyźni istnieją i do tego bardzo często nie mogą sobie znaleść partnerki, bo wypychają się przed nich ci charyzmatyczni, ale również chamowaci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
historii ciag dalszy (niekoniecznie przyjemny) nie zagladalam tu kilka dni bo mialam goscia....bylo naprawde milo, oczywiscie poklocilismy sie kilka razy, powiedzialam mu co mysle o tym wszystkim, ze to jest toksyczny zwiazek i ze mnie boli fakt ze zapomina o mnie i nie szanuje mnie. nie wiem czy dalo mu to do myslenia , ale po zachowaniu moge stwierdzic ze chyba go ruszylo powiedzial ze za duzo od niego wymagam, ze tworze sobie jakies dziwne filmy w glowie, ze wyolbrzymiam wszystko i to czego on nie dopowiada ja przetwarzam w zdrady, romanse, pijanstwo... uwierzylam ze tak nie jest, ze rzeczywiscie kocha i cala ta otoczka ktora tworzy to tylko gra pozorow, dla konkurencji, dla zdobywania popularnosci i klientow ale dlaczego kosztem naszego zwiazku? nie byl w stanie odpowiedziec na to pytanie, stwierdzil tylko, ze nie potrafie tego zrozumiec... znamy sie juz dlugo, na poczatku naszej znajomosci wydawalo mi sie ze jestesmy dla siebie stworzeni, ze rozumiemy sie bez slow, teraz po jakims czasie dochodze do wniosku ze wcale go nie znam wrocilam dzis z pracy, wlaczylam komputer, nie ukrywam ze chcialm tu zajrzec, dowiedziec sie co u was i \"wyspowiadac\" sie wam i........ po wlaczeniu zobaczylam historie odwiedzanych stron i zamarlam.... grupowy sex, dziwki, jakies sztunie. laski, cipeczki, sex za darmo.... jestem przerazona.. zadzwonilam zapytalam co to ma byc, wiec sie wytlumaczyl ze ogladal, bo sie ... nudzil dziewczyny facet 33 letni jak twierdzi zakochany w moim domu oglada pornograficzne strony????? ja pierdole to jakas paranoja, to jest dla mnie zupelnie niezrozumiale... juz myslalam ze wszystko ok, a teraz sie zastanawiam kim on jest kocham go nie chce sie z nim rozstawac ale jednoczesnie sie boje nie wiem co mam myslec, mam taki metlik w glowie ze nawet nie potrafie skladnie pisac jestem zalamana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość darkest_nazgul
Kurcze śiwetny ten topic ! Zgadzam sie w całości z autorkom tematu! Ja włąsnie ostatnio przezylam cos takiego, bylam z gościem 2 lata, od roku ciagłe kłotnie, wypominania, pretensje i żale do mojej osoby, trzymanie na łanuchu,izolowanie od znajomych jednym słowem horror. W koncu powiedzialam DOSC tak dalej nie moze byc! Bardzo ciesze sie ze tak sie własnie stało i to w odpowiednim dla mnie momencie zycia:)Mysle ze teraz wszytsko zacznie sie w koncu "normalnie" układać i napewno sie jeszcze zakocham w odpowiednim dla mnie człowieku. Zycze powodzenia wszystkim kobitkom ktore zamierzają zrobić podobnie.Nie ma naprawde sensu trwać w tokstycznym związku i byc dla kogos zabawką.Nie ma sie czego obawiać,"nie bójcie sie zrywać z draniami" bo "tylu zajebistych facetów na swiecie". Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Własnie wróciłam ze spotkania z moja best friend:) heheh DEEDLIT wyręczasz mnie widze hehe bo odpowiedziałabym to samo:) I rzeczywiście.. po taim rzeżyciuu szuka się juz czegos zupełni einnego a przynajmniej zwraca uwagę na inne cechy....inne zaczynaja grac wiekszą rolę. Dobroć, troskliwość, opiekuńczość, to czy spyta czy Ci zimno, czy czegos Ci nei potrzeba, powie ze chce pobyc z Toba choc chwile dluzej i dlatgeo wydluzy swoja droge powrotna do domu o 5 kilometrow, w3idzi ze sie smucisz, widzi ze o czyms rozmyslasz, gdy placzesz wyslucha i przytuli, bedzie calował Twoje łzy, czy powie ze woli spedzisz czas z Toba niz z kolegami... To takie banalne sie wydaj.. takie normalne dla Tych ktorzy sa w normlanym zwiazku... Ale ja juz zapomnialam jak to jest kiedy ktos mowi do Ciebie ze jestes wazniejsza niz wszyscy koledzy... Kiedys bylam najwazniejsza a potem... hmm.. chyba spowszednialam.. i nie ccial mi dawac nadzieina to ze mysli o wpsolnej przyszlosci:/ Milvaa ja tez tak miałam.. że sie uodpornil i wogóle.. przez to czułam że własciewie jest mu wszystko jedno co czuję, ze ma mnie poprostu w dupie:/ Tak ... chamstwo.. wyłazi kurcze zewsząd...Dobvrze ze to widzisz:/ ja nie widziałam..:/ Co do odpowiedzi zna Towj epytanie: tak!! Oni sa! Wystarczy sie tyloko rozejrzeć:) Hmm ja nie twierdze ze od razu na pierwszym rogu traficie na faceta swojego zycia. Bo jak wiadomo nie jest latwo znalezc przystojniaka+inteligentny+dowcipny+zackochany w nas+szanuje+kocha+normalnei podchodzi do rożnych spraw+dogadujemy sie+ itd itp ehheheh;) Ale trzeba szukac:)) i próbować:) J ateż nie wiem czy koleś z którym teraz jestem ( dopiero od miesiąca:)) bedzie tym JEDBYM JEDYNYM ale na razie wszystko sie dobrze uklada. Zobaczymy jak sie roziwnie:))) Wiem jedno: ze teraz jesli cos bedzie nie tak nie bede sie wahala zbutnio by skonczyc z \"draniem\". Tak juz jest.. najgorszy jest ten pierwszy raz. Zreszta, nie dam sie wiecej upakarzac!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje wogóle wszystkim dziewczynom, które opowiadaja tu swoje historie z happy endem:) Podnosicie na duchu kochane!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do BRAK MI SIL: Ciesze sie strasznie ze zbierasz sily:)) hmm moze zmienisz nicka?;) Wysyłam ciepłe pozdrowionka:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do WIDZE ZE NIE JESTEM SAMA: Kurcze... szkoda ze dopiero teraz wrocilam...:( Musialas byc w strasznym stanie kiedy to pisalas... Jak się w tej chwili czujesz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość co to
Rozmawiasz sama ze soba...często tak robisz .:P:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość milvaa
widze ze nei jestem sama --- strasznie mi przykro, ale 'walne' taka prowizoryczna rada - przeskanuj kompa jakims antywirem, bo strony xxx to kopalnia wirusow... nie dorobic sie jakiegos to cud. No, chyba ze jest sie wprawionym w boju.. Fuksja --- no wlasnie ja widze jego chamstwo, ale co z tego? przeprosil, pisal smsy, zadzwonil i wybaczylam.. eh.... Moze po prostu tyle z tego, ze coraz bardziej oswajam sie z mysla, ze rozstanie jest mozliwe.. Dobre choc to na poczatek, bo kiedys w ogole sobie tego nie wyobrazalam, a jak myslalam o tym to w kategoriach konca swiata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
milvaa --> zgadza się, łatwiej jest powoli zacząć przyzwyczajać się do myśli o rozstaniu. Myślę nawet, że takie natychmiastowe rozstanie jest niemożliwe, jeśli się na prawdę kogoś kocha i wierzyło się, że jest to ten jedyny na całe życie. Ale warto w końcu przejrzeć na oczy i zacząć walczyć ze strachem przed życiem osobno. widze ze nie jestem sama --> wiesz co, niektórzy faceci tak mają :| Chodzi mi o oglądanie stron pornograficznych. Wydaje mi się, że niektórzy z nich traktują to jak my np. czytanie codziennej prasy przy kawie rano. Ma chwilkę wolnego czasu to sobie popatrzy na gołe piersi jakiejś lolidki :/ Nie mówię, że jest to coś normalnego, dla mnie to również obrzydliwe. Ale nie martw się na zapas i przypadkiem nie traktuj tego w kategorii: ogląda pornografię = ja się mu już nie podobam, nie kocha mnie. Po prostu świadczy to o braku gustu, dobrego smaku, taktu itp. ale nie o draństwie ;) Zupełnie inna sprawa jest z tymi niby wymyślonymi przez Ciebie zdradami, pijaństwem itp. Niektórzy faceci są idealnymi aktorami - ślicznie potrafią odwracać kota ogonem. Ty mu mówisz, że za dużo pije, on Ci robi awanturę, bo to przecież z okazji urodzin kolegi wypili po jednym, a ty się zła go czepiasz. Co z tego, że były to już trzeci kolega w tym tygodniu, a wypicie za zdrowie oznaczało wypicie 3/4 litra wódki na głowę... W końcu przyznajesz mu rację. Nie twierdzę, że tak jest w Twoim przypadku, ale warto dokładnie rozważyć jego tłumaczenia. Niestety my kobiety mamy talent uznawania za prawdziwe ich kiepskich kłamstewek, gdy oczywista prawda jest zbyt bolesna. Łatwiej się łudzić, niż stracić nadzieję :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siedze w pracy więc nie mam czau wszystkim odpisywać. Tylko mnie wkurzyło to co napisała osoba o nicku \"CO TO\". Nie rozumeim co miało znaczyć : \"czesto tak robisz\". ???? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Milvaa, zawsze to jakies postępy... wydaje mi sie że w ten sposób bedziesz kiedyś z ta mysla juz tak osfojona że przy kolejnej awanturze powiesz wreszcie: MAM DOŚĆ.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jinny
Witam wszystkie panie. Niestety mam podobne doświadczenia, oj bardzo podobne. Mój facet (student, w moim wieku, razem przez 4 lata), wielka miłość (kocham go do szaleństwa) mnie olewa. Kiedyś było nam cudownie, on też był we mnie zakochany po uszy, mówil mi to ciągle. Potem coraz rzadziej. Zapominał o spotkaniach. Nie dzwonił. Mówił, że nie ma czasu, bo musi pomagać babci/mamie/psu a potem wychodził na całą noc z kumplami na imprezę. Jest uzależniony od komputera. Jest leniem i mnie nie szanuje. Kłóciliśmy się mało, prawie wcale. Ale nie było dobrze, bo ja szalałam, co by tu zrobić, zeby miło spędzić czas, a on nawet palcem nie kiwnął, mówił, że mu się nie chce nigdzie iść. I grał sobie w te swoje gry przez sieć, z kumplami. Szarpałąm się okropnie, coraz bardziej. Ze spokojnej i zrównoważonej dziewczyny stałam sie histeryczką, wybuchałam płaczem przy każdej okazji, wrzeszczałam na ludzi. A na niego nie. (?) Bo chciałam być taka... hm pedagogiczna. Stawałam na głowie, żeby wymóżdżyć, co powinnam zrobić, żeby go zachęcić do jakiegoś wspólnego działąnia. Nie wiele w tego wychodziło. "Idziemy do kina? -Nie mam kasy. No to może na piwo? -Nie mam ochoty na piwo No to spacer? -Właściwie, to mi się nie chce nigdzie iść, a o której masz autobus do domu?" Załamywałam się, płakałam po nocach. Czemu dalej z nim byłam? Bo go kochałam. Jak pojebana. A on mnie? Zapytany mówił, że tak, ale żebym go ciągle o to nie pytała, bo to jest wtedy sztuczne... No dobra, kocha, to może będzie lepij, może się zmieni. Nie zmienił się. Był coraz gorszy i wredniejszy dla mnie. Nic nie chciał ze mną robić. Było tak, zę przychodziłam do niego, a on przez 3 h grał na komputerze a ja tuliłam się do jego pleców. Czasem miał pretensje, ze nie chce z nim pograć... Paranojka... Wreszcie kiedyś na moje pytanie czy mnie kocha odpowiedział "Nie wiem". To był początek końca, ale wtedy o tym jeszcze nie wiedziałam. Dalej to do mnie nie dociera. Po ciężkich rozmowach i dopytywaniu się, co to znaczy, ze nie wie, rozstaliśmy się, bo on "chciał się przekonać, jak to jest być beze mnie i czy mnie jeszcze kocha". Ja powiedziałam, ze jeśli wrócimy do siebie, to tylko dlatego, że jest pewien, ze mnie kocha, ze chce być ze mną, już zawsze. Wrócił. Było super. Wspólne wakcje, codziennie smsy, troszkę wymuszone, co pradwa, ale miłe i zakończone "Kocham Cię". Planowaliśmy jechać jeszcze w te wakacje w sklały, pod namiot, tylko we dwoje. Było bosko, tak jak w moich marzeniach. Przez miesiąc. A potem któregoś dnia byliśmy u kumpla, gdzie grali na kompach, ja wychodziłam wczęsniej i rzuciłam słowa "to odezwij się". Powiedział "Dobra!". Nie odezwał się przez 3 dni. Wreszcie zadzwonił, jakby nigdy nic pyta co słychać. Mówię, że jestem zła na niego, bo miał wcześniej dać znać. "Och, no zapomniałem". I dalej zachowuje się jaka gdyby nigdy nic. Wreszcei stwierdził, ze skoro jestem na niego zła to nie powinniśmy rozmaiwać i się rozłączył. Potem, po 3 dniach napisał smsa "przepraszam, że znowu Ci to zrobiłem". Odpisałam, że właśnie, znowu, więc zwykłe przepraszam nie wystarczy. Liczyłam na to, ze zadzwoni. Ale nie zadzwonił. Więc po tygodniu zadzwoniłam ja. Dowiedziałam się, ze jest z kupmlami i koleżankami w skałach, świetnie się bawią, jak wróci to pogadamy, bo słaby zasięg. Dzwoniłam 20 razy, ale nie odebrał już telefonu. Wrócił, spotkaliśmy się. Obejrzeliśmy film. Potem rozmawialiśmy. Przeprosił. Nie wiedział, czemu tak zrobił. Po prostu chciał sobie pojechać z kolegami... Wcześniej (boże jak ja kombinowałam, zeby zrozumiał, ze tak się nie robi) zadałąm mu zadanie domowe - miał przemyśleć 5 powodów, dla których nie powinien zachować się tak, jak się zachował. Oczywiście zadanie nie odrobił. Olał. No ale byliśmy znowu razem, szczęśliwi, szaleliśmy w łóżku. Znowu super. Ostatni raz, że mnie kocha usłyszałam 5 dni temu, kiedy sama o to zapytałam. Potem był dla mnei naprawdę wredny, ja miałam zły dzień - okres, zawaliłam jakiś termin, śniły mi się koszmary. poprosiłam, zeby przyjechał i mnie popocieszał. Przyjechał. Powiedział, ze nie będzie mnei pocieszał. że mnei nie przytuli. Ze nie chce mi pomóc, bo przesadzam. Ludize mają większe problemy (jego prababcia jest chora - ma 107(!) lat). pojechał do domu. Rozmawialiśmy na gg, ciągle mówił mi przykre rzeczy, był złośliwy, udawał, że go nie ma w domu, bo poszedł po colę, a przy komputerze siedzi jego koleżanka Agnieszka, żebym im nie przeszkadzała... Jak usłyszałam o Agnieszce, to złapałam za telefon, zeby się przekonać, czy to kolejny czarny żart. Żartował. Był naprawdę wredny i złośliwy. przy jakimś temacie powiedziałm,ze pokaże mu coś, jak się spotkamy. A on na to "A jak się już nie spotkamy?" To miał być kolejny żart chyba, ale z żartu wynikła rozmowa, w której powiedział, że nie wie, czy mnie kocha, że chyba nie chce ze mną już być, musiałby się przekonać. To nie jesteśmy już razem? -Chyba nie... I tak to było, 2 dni temu. Teraz płaczę, wyję i chodze po scianach, bo chciałabym być dalej z nim. Ale już nie będę. Okropnie boję się samotności. Boję się być niczyja. Ale tak męczyć się dalje też się boję. Teraz mam akurat lepszą chwilę, więc dziarsko mam ochotę kopnąć go w dupę. Ale dzisija rano obudizłam się i pierwszą myślą było "KOCHAM GO". A drugą "AAAAAAAAAAAAAŁAAAA< BUUUUU,on mnie nie chce, BUUUUUU!" Chciałam do niego wrócić za wszelką cenę, nawet gdyby miałobyć jeszcze gorzej. Nie dałam rady do niego nie zadzwonić, płąkałam do słuchawki, potem nawet przyjechał, beczałam jak bóbr, ale udało mi się powiedzieć "To dobrze, zę już nie jesteśmy razem" i on powiedział, ze chyba dobrze. To było dobijające jak cholera, wyprzytulałąm się i poszedł (prawie nie chciałam go puścić). POtem poczułam wielką ulgę. Chwila spokoju trwa, czytam wasze wypowiedzi od 2 godzin i widzę, że nie jestem sama, z chłopakiem (byłym) popaprańcem, leniem i nie zasługującym na taką walkę o jego miłość. Jest mi tak ciężko jak nigdy, ale wiem, ze dobrze robię. Musi tak być. Trzymajcie kciuki za mnie, a ja będę trzymać za was i wszystkie dziewczyny trwające w toksycznych związkach. Czas to skończyć, jest cholernie trudno, ale da się. Potem, kiedyś będzie dobrze. Będzie lepiej. Musi, kurrrrwa, musi. (przepraszam za przekleństwa). Dzięuję wam, że piszecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×