Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fuksja

tylu zajebistych facetów na świecie!! Nie bójcie sie zrywać z draniami!!

Polecane posty

Do DEEDLIT: Ciesze sie ze tu zostalas i tez probujesz pomoc:) Im nas wiecej tym silniejsze jestesmy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Ciekawe gdzie oni sobie później znajdą nowe dziewczyny, które równie cierpliwie będą znosiły te ich piwne brzuszki, lenistwo i totalny brak samokrytyki?\" hehhe DOKŁADNIE deedlit!! DOOOKŁAAADNIE! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Loluś miastowy
Tylu prawdziwych, fajnych ,inteligentnych, mężczyzn a szkoda że niektórzy rzucają w nas kamieniami na paradzie.....:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sobie czytam --> zawsze początki są trudne, ja też nie wierzyłam, że KIEDYKOLWIEK zaufam JAKIEMUKOLWIEK facetowi. Najważniejsze jest, aby się przełamać i wyjść na przeciw nowym znajomościom. Jeśli poznasz wartościowego, wrażliwego mężczyznę, któremu będzie na Tobie zależeć, to na pewno on to zrozumie i pomoże Ci w łataniu duszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Współczuje Wam kobiety nie mogące opuścić takich mężczyzn. Upokarzacie jedynie siebie, nic w zamian nie otrzymując. No, może tylko litość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fuksja - dziwię się, że sama nie wpadłam na założenie takiego tematu :) Od dawna śledzę różne topicki na kafeterii i coś we mnie się buntuje, że my kobiety - niby takie wyzwolone, dajemy się wykorzystywać takim padalcom. Wsparcie w tak trudnych momentach jest bardzo ważne i mam nadzieję że ten topic pomoże paru dziewczynom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak Deedlit:) pomoże, zrozumie i bedzie czekał na chwile kiedy znów w pełni bedziesz mogla sie zaangazowac i uwierzyc:) Współczucie... No coz.. nie da sie ukryc... same sobie jestesmy winne niestety. Choc nie bez winy jest i spoleczenstwo ktore wychowuje mlode dziewczynki na bezbronne istotki ktore bez mezczyzny maja sie czuc niewiele warte. Do lolusia: szkoda mi słów, pozno jest wiec nie chce mi sie nawet opisywac na Twojego posta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do DEEDLIT: jaj tez mam taka nadziej:) Jeszcze pol roku temu znajdowalam sie takiej samej sytuacji. A po rozstaniu, gdby nie moim przyjaciele i siostra nie wiem czy bym w tej chwili nie siedziała w jakims psychiatryku:/ Dobranoc, ide juz lulu ale jutro wpadne na chwilke. Trzymajcie sie kobietki nie dawajcie DRANIOM!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak sobie czytam
Wiem wiem kobietki, wcale się nie zamykam, znam mnóstwo fajnych facetów :) Chyba jeszcze nie ten czas po prostu... Będzie dobrze, głowa do góry, Wam tego życzę i sobie też :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
OOO i tak trzymać!! Wypas!!:)) A to ze nie ta pora:) hmm rozumiem to znakomicie, uwierz mi;) do tej pory mój facet musi mnie leczyć z ran... i do tej pory pamiet ajak jeszcze miesiac tmu mowila: jeszcze nie jestem gotowa.. jeszcze za wczesnie.. nie mam sily... Dobrze bedzie tylko potzreba czasu:)) No to ide spac hehe Kurcze, niemoge sie oderwac od tego pisania;) buziaki!!:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kreska --> to upokorzenie nazywa się miłość. Może to paradoksalne, ale uważam że postawa tych kobiet mimo wszystko jest godna pochwały - potrafią kochać mężczyzn, którzy swoim zachowaniem udawadniają, że nie do końca są warci takiego uczucia. To jest cenne, bo nie kocha się za zalety, ale właśnie za wady. Nawet jeśli ich mężczyźni nie poprawią się, gdy się z nimi rozstaną po pewnym czasie będą mogły wejść w nowy, udany związek - właśnie dlatego, że potrafią szczerze i bezgranicznie kogoś pokochać i zaakceptować. Niektórych dopiero cierpienie, zawiedzione uczucia uczą co to jest miłość i jak mocno należy o nią walczyć. Litość można odczuwać wobec tych co nigdy nie zaznali miłości. Zarówno odwzajemnione i nieodwzajemnione uczucie czegoś uczą, wzbogacają. Ja również życzę już wszystkim dobrej nocy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyżbyś próbowała mi powiedzieć, że ja nie potrafię ? :) Postawa tych mężczyzn względem porzuconych kobiet jest jednoznaczna. Rozstali się z nimi, nie chcą ich uczuć. Gdyby było inaczej byli by z nimi nadal. Tłumaczenie, że \"zawiedzone uczucia uczą co to jest miłość i jak mocno należy o nią walczyć\", jest stwierdzeniem, wybacz, śmiesznym. Miłość nie potrzenuje walk. To nie jest ring. Miłość jest albo jej nie ma. A kobiety, które zostały opuszczone przez mężczyzn często mają po takich doświadczeniach złamaną psychikę. Nauczyć mogą się jedynie z tego doświadczenia, jak wielki popełniły błąd nie mając nic oprócz nich. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kafari
jutro!!! jutro koncze...:)juz sie ciesze na sama mysl, przeciez ten zwiazek jes martwy. nie boje sie, ze bede sama. wierze, ze po rozstaniu z nim nabiore wigoru i wszystko nabierze soczystych barw. a nowi znajomi sie znajda. trzymajcie kciuki i buziaki dla Was

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny :D Uważnie przeczytałm cały topik (chyba jeden z najlepszych ostanio na kafe) i postanowiłam napisać. Kiedys byłam z facetem przez prawie 4 lata. Jemu wcale nie zależało i był ze mna z wygody. ja szaleńczo zakochana, wszystko wybaczałam, wyszukiwałam dobre chwile, drobiazgi z jego strony to były wielkie zasługi. Zrywałam, wracałam po kilka razy, aż się wypaliło...pewnego dnia pomyslałam sobie \"znudziło mi się\", w srodku spotkania wsiadłam w autobus i tyle mnie widział. Było cudownie!! Byłam wolna jak ptak, wolna od wszystkich trosk związanych z facetem. Rzuciłam się w wir flirtów...było ekstra. Bradzo szybko poznałam mojego obecnego męża. Zakochałm się na jeszcze większy zabój niż poprzednio. Po 1.5 roku był ślub, teraz jesteśmy 2 lata po ślubie, a ja jaestm chronicznie nieszczęśliwa. Ciagle pojawiają się sprzeczki, problemy. Doszłam do punktu w którym nie wiem co jest poważnym problemem, a co bzdurką, którą nalezy odpuścić. Mam metlik w głowie. Od jakiegos czasu jestem oziębła, on się niby stara jest bardzo czuły...ale ja nie tego potrzebuje. Zaczynam miewać myśli o zakończeniu tego małżeństwa, ale nie wiem, cały czas się męczę tym, że tyle błedw jest we mnie. Mam do was prośbę, jak macie chwilkę to wejdźcie na mój stary, zapomniany topik. I powiedzcie co o tym myślicie...tak bardzo potrzebuje czasem bezstronnej opinni. http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=2759481

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość widze ze niejestem sama
do dwa razy trzy kropki- przeczytalam, powiem Ci ze bardzo Ci wspolczuje i przykro mi i jestem jednoczesnie wsciekla, ze tacy ludzie chodza po swiecie!!! przepraszam, ze tak krzycze na Twojego meza , ale strasznie mnie zdenerwowal! gdzie jakis szacunek??? o matko swieta, nic go nie jest w stanie wytlumaczyc.... wybacz ... ale coz, milosc jest slepa, nadal go kochasz? w calym tym wirze flirtowania chyba trafilas na niewlasciwego kandydata... nie mnie to oceniac, ale tak to wyglada... jedyne co pozostaje to zyczyc Ci powodzenia i sily i cierpliwosci.... moj facet chyba zwariowal... wczoraj o 22 z minutami wyslal sms tresci "Kocham Cie" chyba mu dalo do myslenia to moje milczenie a ja sie wczoraj bawilam wysmienicie (pooglądalam paru uroczych mezczyzn, ale tylko troszke, bo jeszcze nie potrafie sie otworzyc) i w tym calym imprezowym zamieszaniu nie znalazlam czasu zeby mu odpisac:) wiec milcze juz 6 dzien:) hihihi dumna jestem z siebie:) a topic jak najbardziej najlepszy :) wspierajmy sie nawzajem a nie zginiemy zycze milej, slonecznej, relaksujacej niedzieli:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze ze niejestem sama-->dzięki za wypowiedź :D wiesz męża poznałam, gdy wicher filrtów już przycichał, gdy już się wyszalałam....był tylko kumplem z netu, takim tylko do pogaduch bo mieliśmy (nadal mamy) wspólne pasje...nawet nie planowalismy się spotkać w realu, ale ...on organizował spotkalismy...jednak fakt faktem, że dość długo nie zauważałam jego wad...cieszyłam się, że nie ma tych wad co miał eks...podobało mi sie że jest inny, taki zakochany, czuły. no i co tu kryć sama byłam zakochana...czasem myśle, że te wszystkie problemy wychodzą właśnie dlatego, że nie jestem już szaleńczo zakochana. moje uczucia musiały dużo przejść, jestem zmęczona strasznie i nie kocham już tak szalenie, więcej widzę, mniej wybaczam. do tego spędzamy czas razem 24h na dobę, więc siłą rzeczy konflikty łatwiej się rodzą. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was kochane!:)) Jeszcze nc nie zjadlam i sie nie umyłam ale musze odpisać hehe;) Do KRESKI: Nie prawda ze takie zwiazki nie ucza co to jest milosc. Ucza czym milosc nie jest, a to juz wiele. Ucza ze nie mozna wszystkiego wybaczac osobie ktora kochamy, ze pierwsza milosc niekoniecznie jest ta jedna jedyna do konca zycia, ucza ze wcale nie jest idealna ta MILOSC bo przeciez i ludzie nie sa idealni wiec w jaki sposob ich uczucia miałyby być?... Uczy wielu, wielu jeszcze innych rzeczy:) Dlatego właśnie wydaje mi sie, ze wiekszosc z nas niczego nie zaluje, nie zaluje tego ze spotkala tych kolesi, ze probowala walczyc o to uczucie. No własnie, napisalas \"(milosc) to nie jest ring\"... Nie jest w sensie ze jedna osoba ma walczyc z druga. Jednak jest jesli przyjmiemy ze tutaj walcza dwie osoby nie ze soba ale razem przeciwko: rutynie, kłamstwom, szarości świata itd O MIŁOŚĆ. O to by dalej trwała. I nie prawda, że miłość jest albo jej nie ma. Miłość jest takim uczuciem które nie sposób opisać, nie wiadomo gdzie sie zaczyna a gdzie konczy. Jak wiec mozna powiedziec ze JUZ JEST albo JUZ JEJ NIE MA? Nie mwoie tu o sytuacjach oczywistych lecz o tych nieokreslonych... czy ja jeszcze kocham swojego ex? To truudne pytanie...Trzeba by tu zbudowac definicje milosci a to niestety-albo i na szczescie-nie jest mozliwe :) Pozdrawiam Cie serdecznie bo forum jest po to by dyskutować a TY to nam umożliwiasz: DYSKUSJĘ:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do WIDZE ZE NIE JESTEM SAMA: Oj ja tez jestem DUMNA!!!:D Ciesze sie ze starczylo Ci sily by powtrzymac sie od odpisania na tego smsa. Moze facet zmadrzeje;) A co do \"uroczych mężczyzn\", tak jak pisalam wczesniej, na wszystko przyjdzie pora. Ale strasznie fajnie ze ich zauwazyłaś!! Gdy ja miałam taki okres ze zaczelam ZAUWAZAC (bo wczesnije potrafilam mowic na serio, ze nie ma przystojnych facetow:P a przeciez nawet nie patrzylam na facetow innych niz moj ex!!) moi znajomi powiedzieli ze JESTEM JUZ NA DOBREJ DRODZE eheh;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do KAFARI: Nie znam Twojej historii ale jesli podjęłaś decyzję która wydaje Ci sie słuszna, trzymaj sie jej i nie dawaj omotac pieknym słówkom kiedy wreszcie przyjdzie ta chwila gdy bedziesz musiala MU o tym powiedziec. Moja przyjaciolka od roku (niestety:/) zrywa z kolesiem i wciaz az do lipca tego roku nie moglo jej to przejsc przez gardlo. A wreszcie jak to powiedziala, on ja tak ja zamotał, ze od razu zmieniła zdanie (a potem oczywiscie byly te same akcje, nic sie nie zmieniło:/).. Wreszcie jakies 2 tyg temu za 3 podejsciem, nie dala sie juz \"nawrócić\" i do tej pory trwa w postanowieniu. A tez sie kochali.. I ona chyba nadal go kocha... Ale to własnie była decyzja jaka podjeła pod wpływem ROZUMU a nie SERCA...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do DWA RAZY TRZY KROPKI: Przeczytalam... Hmm wiesz, ja czytałam tylko to co napisałaś tutaj u mnie to stwierdziłam, że przechodzisz poprostu typowy kryzys jaki pojawia sie po 2 latach związku. Teraz mam troszke innyc obraz sytuacji. Popierwsze odniose sie najpierw do tego co napisalas tutaj: \"czasem myśle, że te wszystkie problemy wychodzą właśnie dlatego, że nie jestem już szaleńczo zakochana\". Ja też miałam kiedys takie myśli... ALE! Jest tak, że miłośc także przechodzi pewne stałe zawzwyczaj u wszystkich par (niestety, nasza milosc nie jest taka wyjątkowa jak nam sie zdaje hehe) etapy. Po krotkim ( zwykle dwuletnim ale teraz ten czas coraz bardziej sie skraca) okresie zakochania nastepuje czsa kiedy czaczynamy widziec wqady naszej \"drugiej polowy\". Różowe okulary opadają, zakochanie mija i wtedy mamy kryzys bo okazuje sie ze facet z ktorym jestesmy wcale nie jest taki cudowny, ze ni epodoba nam sie sposob w jaki je, w jaki sie smieje itd To normalne. Kolejnym krokiem musi byc albo zmiana faceta bo nei pasuja nam te jego wady i ni epotarfimy z nimi zyc, lbo proba udoskonalenia faceta, albo pogodzenie sie z wadami. Hmm ja otowałam zawsze za ta druga opcja. Jestem na pedagogice wiec wychowyać cos tam juz potarfię;)-Joke;) Niesttey zwyczaje jakie wyniósł twój ukochany z domu nie są czymś co łatwo można zmienić. Ale jednak można!! Trzeba jednka dużo pracy, cierpliwości i KONSEKWENJI. No a on musi chciec sie zminic. Do tego potrzeba sczezrej, spokojnej rozmowy o tym co WAm sie w tym Waszym zwiazku nie podoba, co Tobie ni epdooba sie w nim a jemu w Tobie (musi byc wymiana, musicie ponado mowic i o rzeczach jakie Wam sie podobaja!!! zbey nie bylo ze sa same wady i najlepije to by kazdy w przeciwna strone poszedl). MOja siostra tak wychowywala swojego faceta. Wazne byy sluchal i przy kolejnej sytuacji np przy objedzie wiedzial ze np czeka sie az zjedza wszyscy domownicy zanim odejdzie sie od stołu (bo np u mnie w domu taki zwyczaj nie jest przyjety i mi też musiałby moj facet powiedziec ze chce bym tak robila). Co do rodziców.. mm.. według mnie zachowuja sie troche jak dzieci:/ zamiast powiedziec MU co leży im na sercu mówia Tobie jakby chowając sie za Tobą... Ni emaja odwagi by sczezre pogadać znim?? Powiedziec czego oczekuja? Jestescie młodym małęstwem wiec to możliwe ze nie mieli wcesniej takiej okazji. Może jest to dobra pora?? Potem moze byc tylko gorzej a tak to bedzie jakis dobry poczatek do poparwy relacji. A! Miałam jeszcze napisac o tych szlenczych uczuciach... Ech takie porywy serca maja miejsce w pierwszym etapie milosci. Kiedy wreszcie przechodzi sie do etapu milosci partnerskiej, miejsce namietnosci w wieelkiej czesci zajmuje uczucie czulosci, przyjazni, szacunku, zaufania... To normalne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was ponownie: (to jest pierwszy topic jaki czytam z rana na Kafeterii, niezwykle mnie wciągnął :) ) kreska --> Twoja wypowiedź się tyczyła kobiet, co nie potrafią odejść od mężczyzn i właśnie na ten temat Ci odpowiedziałam. Nie schodziłam na temat porzuconych kobiet (taki topic już na kafeterii istnieje) więc troszkę się pomyliłaś w swojej ostatniej wypowiedzi. Będę jednak bronić zacytowane przez Ciebie stwierdzenie \"zawiedzone uczucia uczą co to jest miłość i jak mocno należy o nią walczyć\". Bo to jest prawda, może i śmieszna, ale prawda. Kiedy ma się 18-19 lat często nie umie się docenić tego, że ma się przy sobie bliską, drogą osobę, która będzie z nami bez względu na wszystko. Spora część osób dopiero kiedy utraci taką osobę zdaje sobie sprawę, że nie imprezy, nie koledzy ale właśnie kochana osoba jest tak ważna w życiu. Tkwiłam w toksycznym związku, ale nie uważam że zasługuję na litość. To był pewnien etap życia, który bardzo dużo mnie nauczył. Uważam wręcz, że z obecnym partnerem jestem dziś taka szczęśliwa, gdyż stary nieudany związek nauczył mnie wielu cennych rzeczy - jak iść na kompromis, jak cieszyć się z małych rzeczy, które wbrew wszystkiemu urozmaicają życie. Jeszcze pare lat temu pójście na imprezę było dla mnie ciekawsze niż randka we dwoje, teraz jest zupełnie odwrotnie - i doskonale wiem co mnie tego nauczyło. Nieudany związek był dla mnie takim przyspieszonym kursem dojrzewania :) Jak mówią - co nas nie zniszczy, tylko nas wzmocni. A że nie trzeba walczyć o miłość za wszelką cenę - o tym jest ten topic. I o tym, by umieć w pewnym momencie sobie odpuscić. dwa razy trzy kropki --> Tak to już jest, że dopiero po jakimś czasie zauroczenie sobą w związku mija i wady partnera wychodzą na jaw. Przeczytałam założony przez Ciebie topic i zgodzę się, że w tym układzie najbardziej Ty obrywasz. Z tego co piszesz wynika, że pobraliście się gdy byliście dosyć młodzi (a przynajmniej Ty). Twój mąż zachowuje się wyjątkowo nie fair - mam na myśli sprawę z komputerem i ogólnie jego stosunki z Twoimi rodzicami. Rozumiem, że teściowie to nie rodzice i nie trzeba ich kochać miłością szczerą i bezinteresowną, ale Twoi rodzice są częścią Ciebie i z tego powodu powinien starać się by kontakty z nimi były poprawne. Powinien widzieć, że jego zachowanie bardzo źle na Ciebie wpływa. Może wygodniej mu niezauważać? kafari --> Trzymam kciuki :) A fuksję i resztę pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zajefajny TOPIK
widać w nim , że fajne KOBITKI w końcu przejrzały na oczy.Ci faceci tylko stracą a Wy na tym wszystkim zyskacie. Nie ma nad czym płakać.Dzień w którym sobie to uświadamiacie to dzień wyzwolenia i szansy na szczęście (PRAWDZIWE). No i radzę pamiętać, GDZIES TAM NA ŚWIECIE JEST FACET KTÓRY DA WAM SZCZEŚCIE I VICE VERSA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiagosica
Kochane! Przeczytajcie koniecznie ksiazke "Dlaczego mezczyzni kochaja zolzy"! Mysle, ze utwierdzicie sie w swoich przekonaniach i latwiej bedzie je zamienic w czyny! Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj dobrze
Zanim będziecie dalej narzekać, zachęcam do przeczytania tej wypowiedzi , jakby z drugiej strony związku ,odnosze wrażenie że to poczęści dotyczy niektórych z Was .🖐️ http://forum.o2.pl/temat.php?id_p=4548659

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do oj dobrze... Nie wiem czy zauważyłeś/łaś że rozmawiamy tu o emocjonalnych i życiowych popaprańcach, a nie facetach z krwi i kości, szczerych i kochających, za jakimś życiowym celem...Czyli po prostu normalnych. Co dzień tu wchodzę, pomijam już inne badziewne topiki które zabierały mi szmat czasu żeby się wgłębić i coraz mi lepiej. Taka forma psychoterapii kafeteriowej? Przynajamniej wiem że I\'m not alone... A jednak nadal ciężko podjąć ostateczną decyzję. Na razie zbuntowałam się i nie dzwonię. już 6 h...Nie odbieram telefonów. Niech nie myśli że jestem od niego uzależniona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Fanatyczka biegania
popieram założycielke topiku.Myśle ze lepiej być samemu i szczesliwym niz byc z kims kto głównie dostarcza nam cierpien a chwile szczescia sa rzadkoscia.Warto poczekac ,przemeczyc sie samemu-a bycie singlem nie jest takie zle wierzcie mi.kochałam kiedys takiego porypańca ale wkoncu przejrzalam na oczy i sie rozstalismy ,owszem bylam rok sama,ale teraz mam mezczyzne ktory pokazal mi jak powinno sie traktowac ukochana kobiete.odwagi dziewczyny ,nie warto poprzestawac na tym co jest jesli nie jestescie szczesliwe,nie mozna rezygnowac z lepszego zycia,prawdziwego uczucia bo taka stagnacja dla swietego spokoju nic dobrego w efekcie nie przyniesie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×