Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

fuksja

tylu zajebistych facetów na świecie!! Nie bójcie sie zrywać z draniami!!

Polecane posty

Gość retni_79
..rozstalismy sie w zeszla niedziele - powiedział ze "jestesmy z 2-och roznych swiatow i ze lepiej jak sie rozstaniemy"..nie odzywal sie od tamtej chwili 3 dni..'pozniej napisal do mnie ze "zawsze bede ta najwazniejsza w jego zyciu kobieta, ale ze po prostu nam nie wyszlo" i ze ma metlik w glowie /widze tu ze ktos mu doradzal w podjeciu decyzji/ on mnie oklamywal, byl dla mnie dobry - przyznaje - opiekunczy, troskliwy,czóly i pieknie mowil o milosci, ale OKLAMYWAL mnie w roznych rzeczach - tak naprawde nie wiem do konca wszystkiego i nie znam wszystkich kłamstw, nie wiem co z tego co do mnie mowil bylo prawda :o/ Pozniej napisal jak to on mnie kochal bardzo i ze chce bysmy chociaz zostali przyjaciolmi!? Bo wie ze mnie skrzywdzil bardzo...Normalnie szok!Powiedzialam ze nie wierze w przyjazn miedzy kobieta a mezczyzna.,"usłyszałam" milczenie. Chcialam jakos wszystko naprawic, mimo jego winy - w koncu prawdziwa milosc moze wszystko, nie? ponad 2 lata bylismy razem - on stwierdzil, ze wie iz juz bym mu nie zaufała i ze "mam teraz na niego haka /znajac czesc tych kłamstw/ i ze to nie byloby fair, gdybysmy byli razem i ze znowu mógłby mnie okłamac"... czy to byla milosc.. bardzo mi zle teraz, pamietam te dobre chwile - duzo ich było, mielismy sie zareczac i nagle KONIEC, on stwierdził ze ja zasługuję na kogoś lepszego - ale sie "poswiecił, nie ma co".... JAK to mam zrozumiec.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobrze to ujęłaś
\"Ogólnie wszyscy uważają mnie za silną kobietę, nie pokazuję po sobie słabości. A w środku jestem taka krucha i słaba....\" tia... oni chyba też za takie nas mają i o to własnie im chodzi- o silne dziewczyny, które jakoś mają pomóc im dać sobie radę z tym z czym oni nie dają sobie rady- z ich popapraniem emocjonalnym ale jak się okazuje te \"silne dziewczyny\" najczęściej pod twardą skorupą są zwykłymi, potrzebującymi ciepła i wsparcia kobietami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do WAZNE PYTANIE: Hmm p opierwsze facet z ktorym teraz jestem znalazl sie nagle. Spadl z nieba niemalze;) Co takiego robi? Wszystko:p hhehe;) Po piewsze jest strasznie wyrozumiały... Po tym jak poprzedni mnie rzucił nie potarfie jeszcze tak naprawde kochac, nie potrafie sie nawet zakochac...zaangazowac, naprawde starac o niego... Czsaami plakalam przy moim M. (to jest mój nowy facet:)), a on zawsze wysłuchiwał i zagryzał wargi kiedy mówiłam że rozmawiałam z moim ex albo gdy mówiłam że sie z nim spotkam... Czeka, cierpliwie... i wybacza wszytskie humory. A ja jestem szczera do bólu teraz. Nie jest nahalny. Jeśli chodzi o sex itp czeka na moje gesty. Wie ze jest mi teraz trudno (moj ex byl moim piewrzym i bylismy 5 lat razem wiec teraz taki nowy facet to tak dziwnie..) i nie ponagla mnie. Jest czuly i kochany, ale kazdy kolejny krok w tej dziedzinie ja stawiam a on osmielony podaza za mna. Nie chce mii sie narzucac i nie chce mnie hmm spłoszyć:/ I stara sie.. boshe.. jak on sie stara!:P Przynosi kwiaty, wciąż mnie przytula, nosi mnei na rękach, przywozi, odwozi, wciaz chce sie ze mna spotykac, mowi ze woli spedzac chwile ze mna niz z kolegami (moj ex tak nei mowil nigdy), jest na kazde moje skinienie, jelsi mowie ze cos mi jest potzebne (taki mimochodem) nastepnego dnia to sie u mnei pojawia w domu, interesuje sie wszystkim co zwiazane ze mna. Do tego nigdy nie krzyczy, nie przeklina, nie pije, nie jara jointów, sama zarabia na swoje studia (mimo ze matka chciala placic za niego)... Che mi wszystko pokazywac:) Interesuje sie strasznie samochodami wiec pokazuje mi rozne rzeczy, opowiada, tlumaczy i chce mnei nauczyc dobrze jezdzic:) Hmm wszystko jest na luzaku... zadnych stresów, zadnych fochów, zadnych kłotni, krzyków, niedopowiedzen... Otatnio wygralam bilet na STINGA. On wie ze go uwielbiam. Ale w dniu kiedy jest koncert mielismy jechac w gory. Powiedzialam mu o wygranej i ze nie wime co mam teraz zrobic a on \"jak to co skarbie? pojdziesz na koncert!\". Strasznie mu zalezalo na tym wyjezdzie. A tutaj, takie zdziwienie! Zadnych fochów, zadnego egoizmu! Zmywa naczynia po sobie, podaje mi wszystko zanim cokolwiek powiem... Wczoraj ogladalismy razem TV i ja siedzialam blizej pilota. On zapytal \"czy moge sciszyc? a ja zrozumialam \"czy mozesz sciszyc?\" wiec sciszylam a on \"po co wstawalas, przeciez ja moglem sciszyc\"... Jak bylam teraz 2 dni nad jeziorem, dzwonil i pisal ze teskni (chyba z 5 razy pisal ze teskni hehe:P). Zapamietuje to co mowie, zapamietuj eto co lubie... Po rpostu czuje sie ważna, kochana...czuje ze bardzo mu zalezy. I jedyna wade jaka w nim widze to to ze.. pali:P Ale i z tym walczy:) dla mnie:) I jest sczery, nie klamie. I prawi mi komplementy. Co jeszcze... jejku tyle tego :))) najsmieszniej mam teraz z moja przyjaciolka hehehe Ona mi przypomina o tym jak bylo z moim ex i mowi \"no widzisz,Ty sie cieszylas takimi pierdolami a teraz masz 1000 razy wiecej ich i faceta ktory wreszcie zwraca na Ciebie uwage!\". Coz z moim ex bylo tak ze przez cale 5 lat czulam ze musze niemalże wyrywać jego zainteresowanie.. A teraz.. Ni emusze krzyczec w towarzystwie by mnei mój M. wysłuchal. jesli cos pwoiem to on zawsze to slysze i mi odpowie. jest tyle rzeczy.. mowie Ci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
Ech, ja też przez wszytskich byłam i jestem uwazana za silną osobowosć, dlatego tym bardziej sie sama zdziwiłam, inni zresztą też, jak mogłam ulec jemu. Teraz przynajmniej wiem, ze jak się w czyms poświecam, to wiem ze dla osoby, którą kocham i która mnie kocha, szanuje, wspiera zawsze i wszedzie, ma czas, nie ma, ze jakies wazne spotkanie czy coś! Zawsze ma czas! Ja jestem najważniejsza! I nie wykorzystuję tego egoistycznie, wiadomo, że nie będe mu truć główy o wyjazd, gdy ma dużo pracy w weekend na przykład, czy jak jest na waznym spotkaniu. Ale nawet wtedy znajdzie czas zeby wyjść na chwile i napisać smsa, ze nie moze rozmawiać :) Jak jest w moim obecnym związku? :):) heh, rozpłynę się zaraz :) Naprawde mam to szczescie i nie boję się, ze zapeszę, ale trafiłam na naprawde mądrego i odpowiedzialnego faceta. Ma 33 lata, ja 25. To harmonia ciał i dusz :) Sex jest cudowny, kazdy dzien jest cudowny, kazda kłotnia jest cudowna ;) Rozmawiamy o wszystkim, nie jest cukierkowo, ani sielankowo, jest... fantastycznie normalnie. Nie umiem tego nazwać słowami... Ja nie musze zabiegać o uczucie, ja po prostu wiem, ze on mnie kocha i nie że okazuje to, ze mi codziennie kwaity przynosi czy jakieś prezenty! Nie! Bo nie o to w tym chodzi przeciez. Razem rozwiazujemy wspólne porblemy, razem sie we wszytskim wspieramy! Nikt mi nie fochuje, nie ma sytaucji,ze jak się pokłócimy, to ja sie zamartwiam, ze on mnie rzuci czy przestanie kochać. Cięzko mi tak pisać jak to jest zyc normalnie z normalnym facetem w normalnym związku. Mam porównanie i chyba ma tej podstawie najlepiej to odczuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"On mi to pokazał a ja chcę więcej. Pewnie za dużo... Zawsze sobie radziłam, zawsze z wysiłkiem, ale radziłam. Tylko całe życie brak mi miłości, a tak jej potrzebuję... Ogólnie wszyscy uważają mnie za silną kobietę, nie pokazuję po sobie słabości. A w środku jestem taka krucha i słaba.... Chciałabym by ktoś się mną zaopiekował, by ktoś czasem mi pomógł, ściagnął ze mnie jakiś problem, lub chociaż w takiej chwili mnie mocno przytulił.\" Dziewczyno, ja miałam dokładnie tak samo... Zawsze starałam się grać silną, niezależną kobietę, choć w środku pragnęłam by mnie ktoś przytulił, pokochał. I w końcu pojawił się on, który pokochał mnie z całego serca i nauczył okazywania uczuć, miłości. Przez 2 lata było nam cudownie. A potem... Koszmar. Bardzo długo się męczyłam zanim zrozumiałam, że nasz związek musimy podzielić na dwa etapy: wcześniej, kiedy było cudownie, później kiedy przestał się starać i walczyć o nasz związek. Prawda jest taka, że jeśli Ty go teraz nie zostawisz, skazujesz się na cierpienia i stresy przez najbiższe pare lat (szczególnie jeśli będziecie mieli dziecko). Życie w samotności przy tym jest niczym... Z tego co piszesz wynika, że jesteś bardzo fajną, zaradną babeczką. Dlaczego myślisz, że inny fajny facet by Cię nie chciał? Wcześniej pisałam, że wiek 23-25 lat jest najlepszy na szukanie partnera, co nie znaczy że jeśli ma się 28 lat to wszyscy fajni faceci są zajęci! Jako przykład mogę podać moją siostrę. 5 lat w związku (wielka miłość ze studiów), ślub w planach, już kupowali meble do wspólnego mieszkania. Kiedy z nim zerwała. Gdy dowiedzieliśmy się z rodziną dlaczego to nam prawie włosy dęba stawały na głowie (no bo taka udana para niby z nich była, a po prostu dziewczyna nikomu nie przyznała się jak on ją traktować). Po zerwaniu była jakiś czas (pół roku?) sama, dyskoteki, imprezy itp. - widać chciała odreagować stary związek. Potem zaczęła flirtować z facetami przez net. No i go poznała na serwisie randkowym. Ona 27, on 29, obydwoje po przejściach, nieudanych związkach. Są małżeństwem od 2 lat, mają dzidzię. Po rodzinie i znajomych znam jeszcze pare innych dziewczyn, co \"tego jedynego\" poznały przed 30-stką: na imprezach rodzinnych, w pracy, przez internet. Więc głowa do góry :) (a ja wracam do gotowania obiadu)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak sie wlasnie zastanawiam... ja tez jestem uważana za silną babkę, twardą, uparta, taka która wie czego chce i potarfi postawić na swoim... A w środku... potrzebuje kogoś czułego, dobrego z którym mogłabym normalnie zyć, rozumeić się i nie szamotać wciąż... Ostatnio rozmawiałam ze swoim przyjacielem. On wie co przyżywałam w moim starym związku i namawiał mnei bardzo bym to ja skończyła to wszystko... Powiedział mi co mówiła jego dziewczyna gdy poznała mnie i mojego ex (to było jakoś rok wczesniej przed rozstaniem, wtedy gdy jeszcze nie było mowy o tym, że moglibysmy nie być razem). Powiedziała mu ze wydaje jej sie że albo zerwę z nim albo bedę wciąż nieszczęśliwa. Że nie wie jak taka silna kobieta mogła sie tak podporządkować. Dowiedziałam sie ze ona miała tak samo ze swoim ex.. i on ja też rzucił. A teraz jest zaje szcesliwa z moim przyjacielem:)) I planuja juz wspolna przyszlosc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
A co do telewizora czy pilota też pełna demokracja :) Co do gotowania, to raczej on gotuje :) bo ja to wszytsko przypalam :) Razem sprzątamy :) Uwielbiamy ze sobą spedzać czas, rozmawiamy dużo o wszytskim, nie zaniedbujemy przy tym przyjaciół, znajomych. Ja mogę sobie wyskoczyc do kumpeli czy knajpy, on z koelgami na piwo. Nic oczywiscie kosztem drugiej osoby! Czasami to az sama go "wyganiam" z domu, zeby nie zaniedbywał przyjaciół przez mnnie :) Fuksja naprawdę fajnie się czyta jakiego masz super faceta! Gratuluję Ci z całego serca!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fuksjo
a co by było gdyby on nie rzucił Cię? miałabyś odwagę zrobić to sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
To powyzsze pytanie wprawdzie nie do mnie, ale chciałam tylko powiedzieć, ze to ja mojego eksia rzuciłam. Jako przeciez silna osobowość, twarda kobieta, musiałam znależć na to siłę i odwagę! I udało się! Trwało to rok, kroczek po kroczku i uczucie słabło, zaczęłam widziec i pamietać tylko złe chwile i zadne mile wspomnienia (rzadkie) nie mydliły mi oczu. Nie było to ostre cięcie, ostre ciecie było za ostatnim razem :) Jak powwoli bedac w zwiazku zaczęłam wywalczać kolejne bastiony niezalezności, rpzeciwstawiać się jemu w różnych sprawach, to i zaczęłam rozumieć powoli, ze na cholere mi ktoś taki, kto tylko na chwilę się zmienia, bo boji się ostatcznego rozstania. Jeśli chiwlo zmieniał sie nalepsze, to tylko dlatego, ze czuł podskónie, ze go mogę zostawić. Zaczęłam rozumieć, ze on sie nigdy nie zmieni,a ze chwilowo jest miły i kochany, to tylko... chwilowo. Pewnie po slubie by mi pokazał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do BLUEYES: Dzieki;) Tobie tez gratuluje bo z tego co piszesz to baardzo dobrze sie dogadujecie:) My na razie jestesmy bardzo krotko ze soba i nei wiem czy to jest facet na cale zycie-jak pisalam nie jestem zakochana.. boje sie zaangazowac jeszcze. Ale chlopak sie stara i jest cierpliwy:) A co do tych znajomych my mamy tak samo:) I tak jak Ty to ja teraz go wyganiam dokumpli hehe A z moim ex bylo tak ze zawsze wszytsko inne bylo wazniejsze..:/ Do DO FUKSJI: Sadze ze tak, ale tak samo jak dziewczyny musialabym do tego dojrzec... W sumei hmm Mowie ze to on mnei rzucil, bo to on powiedzial ze chce byc sam. Ale ostateczna decyzje o rozstaniu, przerwaniu tego wszystkiego podjelam ja. To ja powiedzialam pewnego dnia ze mam dosc tej hustawki, tego ze on mnie olewa, ze nie mowi wprost o co mu chodzi (bo sma nei wiedzial co to wlasciwie oznacza ze \"chce byc sam\") i ze to definitywny koniec. To bylo 21.03. ...Pamietam jak puscilam mu pewna piosenke o ktorej myslalam ze puszcze ja jak bedziemy sie hajtac... Powiedzialam mu potem ze wie co do niego czuje ale jesli nie mozna inaczej, to dzis bedzie wlasnie ten koniec... On plakal, ja plakalam.. pon mnei kochal i ja go kochalam.. ale milosc nie wystarczyla...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Ja miałam tak w poprzednim związku. Też musiałam faceta wyganiać do kumpli. Obecny mówi mi, że się nie dziwi, że poprzedni mój związek się zakończył, że jestem zaborcza i wszystko zabijam. Tylko, że w tamtym związku ja nie musiałam być zaborcza, bo zawsze byłam najważniejsza, czułam to. Nie kłóciliśmy się, bo nie było o co. Dostawałam wszystko czego pragnęłam. Cóż.. Odkochał się, a może nie był jeszcze gotowy do powaznego zwiazku... Wiem, że chciałabym by mój zwiazek wyglądał tak jak ten porzedni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
Fuksja, a masz jakiś kontakt z byłym? jakie sa Wasze relacje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by...
mój powiedział mi że nie doceniam jego starań, powiedział że zmienił podejście, powiedział- bo spytałam- że kocha mnie, ale sam też zastanawia się czy to ma sens skoro tyle się kłócimy itd....no i powiedział jeszcze że jestem zbytnio na nim skupiona i że całą złość na świat wyładowuje na nim. Hm. trudne to wszytsko, kiedyś się wyklaruje na pewno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Do cholera by... też to słyszałam. Wiecznie, że go nie doceniam. Tylko zastanawiam się coraz częściej za co go mam doceniać? Za to, ze nie ma go gdy potrzebuję? Czy za to, że pozwala mi bym mu dogadzała i koło niego biegała? A może za to, że to ja do niego dzwonię?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Doo BLUEYES: Mam kontakt. Musze powiedziec ze powoli coraz lepszy. Ech zerwalismy w marcu. Potem do maja jezdzilismy wspolnym samochodem. Uczymy sie na tym samym wydziale. Tlumaczylam sobie ze tak jest wygodniej. A po rpostu nie chcialam by sie od emnie oddalil... mialam nadzieje ze jeszcze wroci... ze jezdzac z nim samochodem, spotykajac sie z nim jakos bede wiedziala o wszystkim co robi i moze zapobiegne temu by sie zkims zszedl. Chore:/ Kiedy sprzedalismy samochod pierwszy raz odetchnelam. Do byl krokk ku samodzielnosci. Powiedzialam ze potrzebuje izolacji. Znow plakalismy oboje bo on twierdzil ze chce byc moim przyjacielem, ze chce mi pomoc, przytulal mnie... Po sesji wyjechalam do Wiednia. Gyd bylam tam dowiedzialam sie ze spotyka si ejuz z inna. Gyd wrocilam on juz wyjechal do Kanady na 2 miesiace. Przez te 2 miesiace strasznie duzo sie zmienilo. We mnie, w moim podejsciu do niego, do tego co bylo. Przestalam go idealizowac. Poznalam M.:) A potem on wrocil do Polski. Strasznie balam sie tego spotrkania bo balam sie ze wszytsko wroci... ze znow przypomni mi si eto uczucie i bede cierpiec, ze cala robota pojdzi ena nic. A tutaj niespodzianka:) Nic nie czulam!!! Stalam obok niego i coraz smielej na niego patrzylam i.. nic nei czulam! Jka bym stala obok jakiegos kumpla:P No i to byl kolejny wazny krok:) Od tamtej pory nie rusza mnie juz to ze spotyka sie z ta gówniara (on ma 24 i pol roku a ona wlasnie skonczyula 18:/ ) i zaczynamy powoli normalnie rozmawiac (znaczy bez moich wyrzutów, fochow, placzow, emocji)-tak normalnie jak kumple... Ale na razie wcia czuje dystans i powiedzialam ze nie chce sie z nim spotykac na razie. Nie mam sily na to jeszcze. Choc wiem ze on by chcial, chcialby tez szczerze ze mna pogadac .. jak przyjaciel... ale jeszcze nie czas. Pewnie zobaczymy sie dopiero na wydziale w pazdzierniku. On czeka.. nie narzuca sie w sumie. Rozumei ze mnei skrzywdzil. Ale twierdzil ze tak bedzie lepiej dla mnie. Ze jest niedojrzaly i nei wie kiedy dojrzeja a nie chce bym na niego czekala. Teraz mowi ze jelsi na 100% bede pewna ze juz mi przeszlo to przeciez jego smaochod jest 4 osobowy a jedziemy w tym smaym kierunku... Ech... Tak wlasnie wygladaja nasze kontakty. Do tego twierdzi ze z ta gowniara nic go nei laczy.. znaczy nic glebszego... ze wcale nie wie czemu z nia jest. hmm.. Ale okromnie mnie traktowal przez caly maj.. naprawde okropnie.. wylazl z niego taki cham ze boshe....:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o Dzisus
że tak powiem jak Józef dla Maryji...tia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak... Ja też ciągle słyszałam jaki to on niby dla mnie jest dobry, a ja podła nie doceniam tego co dla mnie robi i że wogóle chce ze mną być pomimo mojego złego charakteru. Jako to \"dobro\" rozumiał, że od czasu do czasu poszliśmy sobie do kina (wydał na mnie pieniądze... a więc wielkie poświęcenie), wziął mnie ze sobą na imprezę (chyba dla zasady, kiedy jego znajomi zaczynali powoli zapominać, że on wogóle ma dziewczynę), że mnie nie zdradza (jako przykład stawiał mi swoich kolegów, którzy zdradzali swoje dziewczyny, a one im to wybaczały). Z resztą po rozstaniu i tak dowiedziałam się, że byłam z nim tylko dla jego pieniędzy i prezentów. (a najlepsze - pierdoła nie miała żadnej pracy, a jak już mi coś kupował to za pieniądze mamusi - jak mu kazała mi kupić kwiatka lub zaprosić do kina!) Jeśli chodzi o mojego obecnego mężczyznę, gdy zobaczyłam jaki to jest wspaniały człowiek (w porównaniu z ex dupkiem) dosyć szybko go polubiłam, potem pokochałam. Nie chce mi się pisać jaki jest, myślę że mój obecny związek bardzo przypomina obecny związek fuksji (to mój najlepszy przyjaciel, do którego mogę przyjść z każdym problemem, porozmawiać na każdy temat, nawet na tematy czysto \"kobiece\", dba o mnie, pomaga mi jeśli mam problem lub zmartwienie, ciągle słyszę od niego jakieś komplementy, czasami niespodziewanie kupi mi bukiet róż lub inny prezent, gdy wyjechałam na tydzień do rodziny bez niego w tym czasie wysłał mi 140 smsów... głównie o tym jak mnie kocha i tęskni). Myślimy już o wspólnej przyszłości, gdy uda mi się znaleść pracę zamierzamy razem zamieszkać. Z exem byłam 4 lata, ale słowa nie było o wspólnym mieszkaniu, małżeństwie, dziaciach. Dopiero teraz, przy moim obecnym partnerze, odkrywam prawdziwe uroki bycia razem, w partnerskim, równym związku. I co to jest prawdziwa miłość, przywiązanie, udany seks ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
Fuksja, podziwiam Cię, ze z nim rozmawiasz, w sumie chyba to moze i lepiej skoro studiujecie na tym samym wydziale... ja do mojego czuje coś odpychającego... nie wiem jak to nazwać, po prostu nie chcę mieć z nim zadnego kontaku... Spytałam jakie masz relacje, bo mój były własnie zadzwonił do mnie i znowu mi gada,że nic ode mnie nie chce , chce zebyśmy byli znajomymi.. Tylko,ze ja naprawde mam głeboko w dupie takiego znajomego. Nie chce go nawet miec za swojego znajomego! Fuj! Nie lubię go po prostu! Jakos z innymi byłymi mam normalny kontakt, ale z tym to po prostu niedobrze mi i to nie dlatego jaki dla mnie był, a dlatego, ze to głupi gnojek, niereformowalny, wiec nie mam z nim o czym gadac. A jesli bedzie miał jakas dziewczynę, to ja jej tylko szczerze bedę współczuć, naprawde! Już mi jej żal, ale nie wiem czy znajdzie druga taka naiwną. Zresztą ja mu powiedziałam, ze jak będzie chciał mieć rodzinę, to jak pozna dzeiwczynę niech szybko sie z nią ozeni, póki ona nie przejrzy na oczy. To dla jego dobra, ale nie dla dobra jego potencjalnej zony. Chyba złożyłabym jej kondolencje z okazji ślubu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
mój eksio chcial sie ze mną ozenic, chciał mieć dżuniora, etc. Chciał, bo wiedział, ze wteyd to juz mnie na amen do siebie przywiąże. Nie ze mna takie numery Bruner ;) No ale fakt, mało brakowało, a dałabym sie nabrać. Nie czuję nienawiści, a obojętność połączoną z obrzydzeniem i pogardą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
A to smski od mojego kochania, które dostałam wczoraj i dzisiaj :) Moje kochanie musiało wyjechać na kilka dni :( Jest facetem twardo stąpającym po ziemi, ale z duszą romantyka :) Obudziłem sie, ale nie chciałem otwierać oczu, by pod powiekami wciąż mieć Twe cudne oblicze... Jesetś snów mych spełnieniem, miłością mojego zycia, kociakiem najsłodszym, aniołkiem miękko stąpajacym po mojej duszy. Kazda mysl, która przyjdzie mi do głowy jest zwiazana z Tobą! Tęsknie i łapczywie odliczam minuty do naszego spotkania! Dorotis jestes dla mnie całym światem, po prostu wszytskim! Sprawiasz, ze czuję sie najszcześliwszym człowiekiem na ziemi!!!! Za kazdy dzien Twoj mi ofiarowny dziękuję Tobie, za kazda wspólną noc dziękuję to za mało... Nauczycielka miłosci, czułosci, odpowiedzialności jesteś najwspanialsza.... Kobietą, Kotem, Kociakiem, marzeniem i spełnieniem, letnim wiatrem, który musnął me życie i doemienił mnie na zawsze... Serce moje bije w rytm Twego imienia, oczy Twoim blaskiem są zamglone, dusza niewolnikiem Twym pozostaje, a usta moje tylko Twej słodyczy smiakowac pragną! Kurde, czy ktoś jeszcze ma grypę tak jak ja? :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
BLUEYES: oj takich smsów to tylko pozazdrościc:P :))) Jak widać, rozstanie z draniem to nie koniec świata?;) heehe Grype mówisz?..:/ Biedaku...:( Musz spadac Dziewczynki. Ide do pracy (do dzieciaków:)) Pozdrawiam Was cieplutko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by...
ten Twój men to poeta po prostu:) tylko pozazdrościć Wam a znacie takie myśli jak: "ja chyba na to poprostu nie zasluguję?" bo to właśnie teraz pomyslałam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
Fuksja, heh, fajnie, ze Tobie też się podobały smski :) w kazdym razie chciałam sprostować, że nie napisałam ich w celu chwalenia sie czy popisywania, bo i mój skarb jak kazdy człowiek ma wady :-/, trochę mi nawet głupio, że sie wyrwałam z tymi smsami... Chciałam tylko po części pokazać jak może wyglądać związek, no a ja jakoś mam trudnosci z opisaniem tego, wiec stąd te smsy... sorki jak się wygłupiłam :( Oczywiście to nie jest zaden schemat normalnego zwiazku ani dowód na coś, to zaledwie jakas część okazywania uczuć.... Cholerko, ale co konkretnie, ze nie zasługujesz na takie traktowanie, czy na miłość? Bo ja wcześniej miałam taką mysl, ze nie zasługuję na takiego beznadziejnego faceta i takie traktowanie, ze ja do niego z sercem, a on do mnie z niczym, a teraz niekiedy wydaje mi sie, ze nie zasługuję na takiego super faceta :) Tylko, że mój szybko mnie przekonuje, ze na niego zasługuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholera by...
nie no...ja niestety jestem z tego (chyba dosyć beznadziejnego) gatunku ludzi co wątpią w to czy zasługują na rzeczy dobre...Więc pomyslałam że ja być może po prostu nie zasługuje na to by nazwał mnie ktoś "nauczycielką miłości, spełnieniem, marzeniem"...i co tam jeszcze było Musisz być wyjątkową osobą A smskami się nie przejmuj, wcale się nie wygłupiłaś!:) a dla mnie to ciekawe- zobaczyć jak w innych parach się ze sobą rozmawia, pisze itd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
U mnie przebiegało to fazowo :) Ostatnia faza to było już odkochiwanie sie i myśl, że zasługuje na kogoś lepszego niż taki popapraniec, a już byanajmniej na bycie szczęśliwą, niekoniecznie z kimś, tylko w ogóle. A przy nim ja tego szczescia nie miałam, wiec mogło byc tylko lepiej! Zwłaszcza, ze znajomi mnie w tym utwierdzali i dopnigowali. W sumie byłam lekko skołowana, bo od niego słyszałam, ze nikt ze mną nie wytrzyma i że kolezanki to mi go zazdroszczą, daltego na niego gadaja... Swego czasu długo w to wierzyłam :) Ale teraz wiem na pewno, ze zadna by go nawet kijem nie dotknęła. U mnie czesto pojawiała się myśl "ze ja sie nie nadaję " do zwiazku i jak to dobrze, ze chociaż on chce ze mną byc! Nie jesteś zadnym beznadziejnym gatunkiem, uwierz mi. Ja zanim sie z nim na dobre rozstałam, trzymało mnie przy nim, to , że bałam sie samotności, nikt już mnie nei zechce, wszyscy w parach, naokoło sluby, ze już nikogo nie poznam, no bo jak nei na studiach to gdzie :D Bałąm sie, ze już mnie nikt nie zechce, ze nie zasługuję już na nikogo. Po jakimś czasie zaczeło mi to zwisać i powiewać. I zaczęłam uwazać, ze zasługuję na lepsze zycie!jesli nawet nei u boku fajnego faceta, to zasługuje chociaż na bycie samą, ale szczęśliwą! kazdy zasługuje na szczescie! Zastanów sie, czy nie byłabyś szczęśliwsza bez niego? Ile problemów spadłoby Ci z głowy, zadnego szamotania się z myślami, zastanawiania sie, dociekania, nerwów, niepewnosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blueyes
Chciałam napisać tez, ze nie myślcie ze ja sie madrze, bo spotkałam kogoś i nie jestem sama. Przecież po rozstaniu od razu nie weszłam w inny zwiazek. Ale byłam wtedy wolna, szczęsliwa, miałam inny cel, nawet chciałam poswięcić sie karierze naukowej, kupić sobie kota i fotel bujany. Naprawde! Ale wiedziałam, ze i tak będe szcześliwsza niż z nim. Wizja całęgo zycia w takim zwiazku przerażała mnie i była gorsza od wizji samotności i pracy naukowej :) W kazdym razie było mi o tyle łątwiej, ze dojrzewanie do decyzji trwało rok i nie było nagłym cięciem. Kazda z nas chyba coś jeszcze robi w zyciu niz tylko uzera sie z popaprancem , prawda? Trzeba sobie znależć cel, sens, sensem zycia nie moze być cierpienie u boku dupka. W kazdym razie z mojej samotności akurat nic nie wyszło, chociaż powiem szczerze, ze byłam w takiej euforii odzyskanej wolnosci, ze nowy zwiazek nie był mi w smak za bardzo :) Nie była to miłość z mojej strony od pierwszego wejrzenia, powolutku się oswajałam, nie rzuciłam mu sie od razu na szyję, oddychałam wolnością i teraz wcale nie czuję się uwiazana. Jestem z nim i kocham go, bo jestem z nim szcześliwa, a nie ze sie boje samotnosci czy z jakichkolwiem innych głupich powodów. Heh chyba jestem dziś dużurną tego forum :D ale na wieczór ma przyjśc kumpel na grzańca, więc odetchniecie ode mnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heheh blueyes dzieki za dyzurowanie;) ja musialam isc do pracy a potem spotkalam sie z moja przyajciolka:) Teraz wlasnie weszlam. Wiesz... ja mam teraz tak jak Ty mówisz.. w związku z moim M. nie jest tak jak kiedys, kiedy mialam 16 lat... Nie jestem zakochana:/ i to czaem sprawia ze pytam siebie czy to ie jest wszystko na sile ten zwiazek z M. Bo teraz widze wszystkie wady, nie ma tzw różowych okularów, nie widze sercem lecz rozumem... M. jest zajebisty, jest kochany, czyły i w ogóle... Ale gdzie jest zakochanie?... Boje się.. Boje sie zaangazowac znow. Znow dac cała siebie.... Czy to sie wreszcie zmieni?.... Dziewczyny tak czy siak, jestem teraz sczesliwa:) Paradoksalnie:P Szczesliwsza niz bylam z tym popaprancem. Wreszcie czuje ze zyje, wreszcie wiem ze jestem samodzielna i przy facecie nie trzyma mnie fakt ze \"ie potarfie byc sama\". Bo wiem ze potarfie. Bylam sama i bylo mi dobrze. A ze teraz wszystko przychodzi powoli.. to chyba normalka. Moz eto i lepiej? Bo rozsadniej... i nei rzucam sie w ramiona pierwszemu lepszemu... Buziaki moje Kochane kobiety, ide spac, bo troche sie wstawilam;P Moze stad te zwierzenia glebokie;) papapa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ważnepytanie
Ja wczoraj napisałam do mojego, że nie ma sensu męczyć się nawzajem, że każde z nas potrzebuje czegoś innego. Odpowiedział: "Skoro do takich wniosków doszłaś.. to trudno"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renti_79
wazne pytanie...miałam podobnie - tez usłyszałam "skoro tak myślisz.." - to oznacza, ze on nie czuje do Ciebie miłości..po prostu dobrze mu z Toba było, wygodnie i jeszcze oznacza to ze słaby z niego typ! Nie ma siły sie starać o Ciebie i walczyc o miłosc! A jesli nie ma sily walczyc to niech SPADA! Nie zaluj decyzji - bedzie dobrze, tylko w to uwierz :o) Jestem w podobnej sytuacji, zostałam sama leczto on podjął decyzje - po prostu powiedział ze "nie udalo sie nam" i tyle.. nie chciał walczyc o nasz zwiazek - slaby koles jest i tyle, bo o to co wazne trzeba walczyc..jesli jest milosc... BUZKA dla Was i MILEGO DNIA [kwiatek}

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość renti_79
cos mi te buzki nie wychodza 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×