Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kwiatek74

DRUGIE ZONY I MATKI,JAK SOBIE RADZICIE?

Polecane posty

No ja np. jestem mężatką i to po raz drugi w dodatku jestem szczęśliwą mężatką. Rozwiodłam się, bo http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3261875&start=690 Poza tym dla mnie miłość jest najważniejsza. Jestem żoną mojego wymarzonego mężczyzny - rycerza. Za jaaaaakiś czas będziemy rodzicami naszego dziecka. Wychowujemy nasze dziecko z mojego pierwszego małżeństwa. Mam nadzieję, że będziemy spotykać się z dzieckiem męża z poprzedniego związku. Nie jest łatwo, ale miłość zwycięża wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a jaj mam troszkę inny problem. jestem drugą, jeszcze nie żoną. mieszkamy razem 1.5 roku, mamy dziecko, on ma dwoje z poprzedniego związku, z którymi sie nie kontaktuje od jakiegoś czasu w ogóle..czy mam go namawiać? nie lubiłam jego telefonów, ale nigdy bym mu nie zabroniła kontaktów z dziećmi, jego decyzje spowodowana jest, jak w większości przypadków tu na forum - zachowaniem jego byłej..to jak, namawiać? czy facet (normalny, nie zwyrodniały ojciec) będzie szczęśliwy oddzielając się od dzieci zupełnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaworzyna
U nas Emma jest podobnie od kilku ładnych miesięcy zero kontaktów z jego synem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas tez podobnie. Ja nie ingeruje w to. Nie uważam tego za mój problem. A z wtrącania się mojego i jakiś rozmów nic dobrego nie wychodziło. Mój powiedział ,że nie chce o tym ze mną rozmawiać, no to nie rozmawiam. Poza tym wszystkie te układy już są jakieś chore gdy rodzice dzieci się rozwiodą. I nie da się stworzyć normalnych warunków, by nikt nie ucierpiał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaworzyna
Ja też nie namawiam. To nie mój problem i szczerze powiem, że całkiem mi to na rękę. Nic nie dzieje się bez przyczyny i u nas też są powody takiego stanu rzeczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dzięki dziweczyny! powiem szczerze, że niedawno dopiero trafiłam na kafeterię (jeszcze nie wszystko przeczytałam) i bardzo to pomaga, kiedy ktos ma podobne problemy, bo sytuacja kiedy facet ma dzieci z poprzedniego związku sama w sobie nie jest za ciekawa i czasem się człowiek gubi, żeby przysłowiowy wilk był syty i owca cała... ja też nie ingeruję, zazwyczaj rozmowa kończyła sie kłótnią, podobnie jak telefony, bo zamiast rozmawiać z dziećmi to musiał wysłuchać byłej a potem był trzask w słuchawce, nic przyjemnego dla żadnej ze stron, więc też mi raczej taki układ jest na rękę..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaworzyna
Emma wilk syty i owca cała to utopia. Są dwa wyjścia-albo wilk głodny albo owca zeżarta. Mam czasem mętlik w głowie i cały ten układ-związek mnie przerasta. Trudne to jak cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co mnie dziwi w takich sytuacjach? że w wielu przypadkach drugie żony czy partnerki starają się żeby wszystko było dobrze (i nie koniecznie z poczucia winy za jak to zdają się głosić pierwsze panie \"rozwalenie komuś małżeństwa\") a rodzice tych dzieci mają daleko w poważaniu kontakt i prawidłowe relacje ich dzieci.. u mnie raczej nic z tego nie będzie, ale łapałam się kilka razy na tym, że fajnie byłoby tworzyć z tymi dzieciakami jedną rodzinę i boli czasem, że one nawet mnie nie poznają a pewnie bedą do końca życia nienawidziec, tylko dlatego, że jestem \"tą drugą\"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaworzyna
Emma czy on jest dobrym ojcem dla waszego dziecka? Często czytam opinie, że jak nie widuje dziecka z poprzedniego związku to nie sprawdzi się w roli ojca w nowym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie zgadzam się z tymi opiniami, ON jest bardzo dobrym ojcem - zawsze ma dla Małej czas, bawi się, czyta wierszyki, zawsze dzwoniąc z pracy pyta o Nią - to nie wyznaczniki ojcostwa, ale widać, że Ją kocha i sie interesuje..i przykro mi, bo wiem, że tamtymi dziećmi też się interesował z serca, dopóki była nie zaczęła ich wykorzystywać jako karty przetargowej.. myślę, że dla faceta mają znaczenie układy z matką, chociaż większość twierdzi, że to nie ma znaczenia. poza tym często jest tak, że facet \"dojrzewa\" do ojcostwa nieco później. u mnie tak raczej nie jest i wiem, że to niesprawiedliwe i przykre, ale to chyba podobnie z dojrzałościa do związku - każdy dojrzewa inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poza tym, to troche jak oceniać faceta jako \"metriał\" na męża na podstawie jego pierwszego małżeństwa. związek związkowi nie równy i wiele czynników decyduje o byciu dobrym mężem czy partnerem, podobnie jak o byciu dobrym ojcem a na to ostatnie, uważam, bardzo duzy wpływ ma matka dzieci i jej stosunek do niego jako ojca, nie męża czy byłego męża, bo ten (stosunek) jest zazwyczaj wrogi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Emma masz rację mówiąc, że faceci skupiają się głównie na podtrzymywaniu dobrych stosunków z byłą. Ja przerabiam to już od kilku ładnych lat. Mój mąż chociaż jest kochany to tak ciężko mu wytłumaczyć że kontakt z dzieckiem nie musi być równy zadowoleniu jego byłej kobiety. Za każdym razem jeśli usiłuje się spotkać z dzieckiem lub zawieźć prezent musi to być potwierdzone zadowoleniem byłej. Nie wiem jak Was dziewczyny ale mnie to wyprowadza z równowagi. Przecież do jasnej cholery nie wyszłam za mąż po to aby dzielić dni z jego byłą!!! Czemu faceci nie skupią się na kontakcie z dzieckiem tylko na kontakcie z byłą?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A poza tym dziewczyny... ciężko jak cholera pogodzić wszystko i wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgadzam się alonic (swoja drogą fajnie, że ktoś tu jeszcze zgląda:) u mnie nie do końca chodziło o wywołanie zadowolenia u byłej, bo mój facet szybko zrozumiał (parę lat przed złożeniem pozwu rozwodowego;) że to nie mozliwe poprostu.. są takie panie, które rodzą się z muchami w nosie i choćby cały świat stanął na głowie to im zawsze coś nie będzie pasować.. na szczęście mój mężczyzna nie ma natury uległej więc w końcu dał spokój, zwłaszcza, że jak chyba pisałam, kontakty były skutecznie utrudniane i wszystkich (łącznie ze mną) te fochy przestały bawić..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alonic, a Ty z nim rozmawiałaś o tym, że kontakty z byłą Cię denerwują? może powiedz mu, że ich znajomość ciągnie się wyłącznie ze względu na dziecko do którego w waszym życiu ona może być jedynie \"dodatkiem\" i gdyby dziecka nie było również i kontakty przestałyby istnieć - jak po większości normalnych zerwań czy rozwodów.ja uważam, że już określenie kogoś jako \"była\" pokazuje jej miejsce w przeszłości jedynie, a przeszłość z kolei powinna zostać tam gdzie jej miejsce - za nami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
alonic, pogodzić rzeczywiście jest to wszystko ciężko i dla mnie sytuacja jest nie do pogodzenia. I zgadzam się nie ma sytuacji wik syty i owca cała. To drugie wilk głodny albo owca zżarta jest jakże trafne. I usmiech mój wywołało na twarzy , choć to śmieszne nie jest. Mój z kolei byłą ma gdzieś i zupełnie go nie intersuje czy jej się coś podoba czy nie. Wszelkie sprawy załatwiał z dziećmi i do nich dzwonił a byłą olewa. to jest najlepszy sposób na nią, bo wszelkie jego zachowanie w stosunku do niej i tak jest źle odbierane i potem obgadane. Mój mało kontaktuje się z dziećmi , bo również im dogodzić nie może i zawsze coś jest źle, a to że rzadko przyjeżdza a to że często a to ,że nie dał kasy a to że dał ale za mało. I po co ma się stararać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to tak jak u mnie - nie dało sie dogodzić więc dał spokój. tylko, że dzieci za małe, żeby się z nimi bez jej pośrednictwa kontaktować, więc również cisza..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A u nas jego dzieci są w podstawówce więc może z nimi ustalać pewne sprawy bez pośrednictwa ex. Tylko ,ze jego dzieci i tak są przez ex nakręcone i jak było spotkanie to o kasie gadały i o tym jak to ex ma ciężko. Ja tematu jego dzieci nie zaczynam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cameronka, a macie swoje dzieci? bo my mamy córeczkę, kilkumiesięczną co prawda, ale kiedys dorośnie i boje się, że to przemilczenie tematu nie zda egzaminu na dłuższą metę..przecież będę jej musiała kiedys powiedzieć, że Tatus machnął już dizeci innej pani kiedyś, nwet jeśli kontaktów nie będzie? właśnie jest temat na interii o tym jak dwie córki nie wiedzą o istnieniu nieslubnej córki ojca sprzed małżeństwa ich rodziców

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja jestem przeciwna określaniu dziwci z różnych związków jako "rodzeństwo" w końcu to, że jeden z rodziców jest wspólny nie znaczy przecież, że te dzieci są czymś więcej niż tylko "spokrewnione" a określenie "rodzeństwo przyrodnie" to tylko nazwa społeczna, coś jak "matka zastepcza" w końcu fioletowy i zielony to dwą zupełnie różne kolory, chociaż oba powstają przy użyciu 1/2 niebieskiego, nie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
emma78....nie mamy własnych dzieci ale jesteśmy na etapie staran o nie. Wiesz mój tata miał taka sytuację ze były dzieci z dwóch związków, bo jego mama zmarła. I ojciec drugi raz się ożenił. Dzieci te miały bardzo mały kontakt ze sobą. Ja to nawet teraz tych niejako wujków nie znam. Nigdy nie były to jakies siostrzane czy braterskie kontakty. Swoich kuzynów, czy kuzynek ze strony ojca też nie znam. Nie ma co na siłę tych kontaktów robić. Niby jest to rodzeństwo, ale przyrodznie. Wychowują się w dwóch róznych domach, jak to ma byc więź. A jeszcze przeświadczenie jego dzieci , że to ja jestem główna winna,że ich tata z nimi nie mieszka. A to ,że ex rogi przystawiała mojemu to jest wszystko ok. Ogólnie to zawsze facet jest ten zły a ex ta najlepsza. Nie ma co walczyć. I tak cieszę się ,że dzięki postawie mojemu ex nie ma dostepu do naszego życia. A córeczki gratuluję, niech zdrowo rośnie i bądzcie szczęsliwą rodzinką a może i my wkrótce....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja też się zgadzam z rodzenstwo dziękuję cameronka za odpowiedź i gratulacje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do EMMY oczywiście, że rozmawiałam, nie raz i nie pięć. On twierdzi, że kontakty z byłą to jest łączność z dzieckiem. Laska ma wyjątkowe muchy w nosie. Mój małżonek niestety jest uległy. Rzeźnia, czasem mam ochotę to wszystko rzucić tak mam dość spierania się o przeszłość. On łączy dziecko z eksią jakby to była ta sama osoba i wymaga tego ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to nie wyjdzie dziecku na dobre chyba jak go połączysz z eksia..ja się starałam oddzielić właśnie dla dobra i ciężko było, bo dzieci mało ukształtowane i nie bardzo jest je za co lubić jeszcze..a była nie lubić jest za co jak najbardziej..może tak mu powiedz? że to w drugą stronę raczej działa?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaworzyna
U mnie było podobnie z tym łączeniem dziecka z jego matką. Co prawda mój facet mówił, że to dwie różne osoby, że była żona go nie interesuje, ale to co robił wyglądało właśnie tak, że łączył ich razem i maślił równo dziecku i byłej. Doprowadziło to do tego, że i mi trudno te dwie osoby oddzielić i niechęć do matki przenoszę na dziecko. Ten kij ma dwa końce i dobrze napisałaś emma. Takie zachowanie byłych mężów i ojców może narobić bałaganu. Alonic mów o tym swojemu facetowi. My, te drugie mamy skłonności do łączenia obu tych osób i jeśli facet nie pomoże nam w oddzieleniu to skutki są opłakane. Pozdrawiam emmę, alonic, cameronkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilami mam już dosyć....
Przepraszam, ale muszę to z siebie wyrzucić... Od jakiegoś czasu obserwuję wasz wątek, bo temat jest mi nad wyraz bliski. W skrócie: jest on, jest jego była, jest dziecko... Powiedzcie mi jak to jest? Ex kopnęła go w dupę, bo po całym życiu obijania się wreszcie poszla do pracy i woda sodowa do łba jej uderzyła. Poznała nowych kolegów i stwierdziła, że każdy inny da jej więcej szczęscia niż mąż. Niestety rzeczywistość na dzień dzisiejszy wygląda z goła inaczej. On układa sobie życie ze mną, a ona jest sama. I co dzieje się teraz? Jest złośliwa, nastawia dziecko przeciwko ojcu, żąda pieniędzy, które jej się nie należą (po podpisaniu rozdzielności majątkowej nazaciągała długów i żąda zwrotu połowy, bo przecież ex-mąż śpi na kasie...). A prawda jest taka, że jemu ledwo starcza na opłacenie kredytów, a ja płacę za życie!! Nie przeszkadza mi to, ale nie mam zamiaru płacić jakiejś głupiej lasce, bo ONA TAK CHCE! On oczywiście nie spełnia jej zachcianek, nie prosi mnie o pieniądze, wiem, że chce ułożyć sobie ze mną życie i robi wszystko żeby nam się udało... ale... Rozwód jest w toku. Kocham mojego wybranka bardzo. Nigdy nie byłam tak szczęśliwa... ale ta cała sytuacja zaczyna mnie przytłaczać. Chcę wytrwać, bo wiem, że warto... Ale tej babie niedługo łeb ukręcę. Na jej życzenie jej życie wygląda tak jak teraz! Czemu ma do nas pretensje?? Czy to się kiedyś skończy? Błagam, poradźcie mi jak radzić sobie z przeszłością ukochanego w chwilach kiedy jest ciężko...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ech... czasem mam wrażenie, że fiksuję. Wszystko dziewczyny jest dobrze u nas w domu, jeśli nie zadzwoni telefon, że ona nie ma jak odebrać dziecka ze szkoły albo nie ma czasu iśc na zebranie albo ma problem, bo zepsuł jej się aparat i nie ma jak dziecku zdjęć zrobić. Ale jak mój małzonek dzwoni i chce się umówić na spotkanie z dzieckiem to ona nie odbiera, bo zaproponował jej pod moja namowa że spędzimy ten czas wszyscy i moja mała, właściwie nasza i on i jego pociecha. To laska nie odbiera telefonu. Uważam, że jest to niesprawiedliwe!!!!! Mało tego on uważa, że nic nam nie ubędzie jeśli on gdzieś je dwie podrzuci naszym autem. Czy to jest w porządku? A może naprawdę ze mną coś nie tak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×