Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kobieta dojrzała

Pogaduszki na werandzie

Polecane posty

Witajcie wszystkie🌻 och, jak dobrze! Poznań już wczoraj około szóstej wieczorem otrzymał porcję deszczu,ludzie,zwierzęta i rośliny zaczęły wreszcie żyć! Jeżeli,któraś z Was się jeszcze męczy to współczuję,bo wczoraj już mi się zbierało na umieranie:D Aleks🌻,jeżeli ma to być menopauza paranoidalna:D to Ci służy! W innym wypadku nie dostałybyśmy świetnej opowieści \"O facetach\"! Tasiemiec doskonały!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Straszni są Ci faceci,niemniej jednak........ciągle jest dużo miejsca w moim łóżku! Piszę do was,a Kasia Nosowska znowu mi to śpiewa! Chcecie posłuchać?Może się uda: http://muzyka.onet.pl/29266,2304305,21960,stream.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry.Tu sąsiadka.. O Aleks! jak podtrzymać na dlużej zgryźliwość twego humoru, który owocuje takimi perełkami jak ta opowieść?.... Samo życie!!! Pozdrawiam i proszę o cd....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam moje miłe ,z sąsiadeczką na czele..:D Zgryźliwośc obecna nadal.Nawet mi się nasila.Zastanawiam się całkiem poważnie,czy ja przypadkiem nie starzeję się ? Ale trudno.Jadę dalej,dopóki nie załapie mnie amnezja wsteczna.. Następny kwiatek z bukiecika... Tym razem właśnie skończyłyśmy studia. Ach ,jakie jesteśmy piękne.Nasze czarne włosy i jasnobłękitne oczy tworzą zestaw porażający swoją niesłychaną urodą.. Wyglądamy i zachowujemy się jak Dama z Południa ,żywcem przeniesiona z Przeminęło z wiatrem,w lata 60-te przaśnej Polski.. Oczywiście lgną do nas jak muchy do miodu,więc tak molestowane w końcu się zaręczamy i wracamy do rodziców,których jesteśmy jedynym dzieckiem i oczkiem w głowie. Ślub ma się odbyć za rok,jak nasz narzeczony skończy tą swoją medycynę... Pewnego deszczowego dnia przed jednym z obrazów w tutejszym muzeum zastajemy ....zjawisko,płci uznawanej w tym przypadku zupełnie niesłusznie,za brzydką..Jedno spojrzenie ciemnych oczu sprawia,że pod nami uginają się nogi .Jak Tatiana na widok Oniegina,tak i my szepczemy...wot on !!! Spojrzenie owe zatrzymało się na nas na dłużej.Na tyle długo,że rezygnujemy z narzeczonego,pogrążając go w rozpaczy,a my pogrążamy się po szyję w szalonej miłości,która zostaje wkrótce skonsumowana w okolicznościach nader romantycznych.. Po konsumpcji jesteśmy pewne,że z talii gry pt.Życie ,wyciągnęłyśmy asa.Niestety nie domyślamy się,że był to walet zaledwie.... Ślub był bajkowy.My w kaskadzie tiulów wyglądamy jak królowa,a walet jest królem całą gębą.Tłum ludzi z jego pracy,gratulacje ,życzenia ...nawet jedna brzydula płacze ze wzruszenia,więc ściskamy brzydulę...bo dzisiaj cały świat chcemy przytulić do serca... Nasze nowe życie jest cudowne,choć on jest gościem w domu.Bo praca,bo podjął studia zaoczne../ dla nas to robię - tak mówił /... Nic to,choć nasz stan niejako błogłosławiony,odmienia nie tylko nasze ciało ale i nasze życie.. Córunia jest wzruszająco powitana przez naszego ukochanego,którego nadal uważamy za asa...i snujemy sobie to nasze życie ,pracując ,wychowując i pilnując domowego ogniska w wielkiej płycie.. Aż do dnia,gdy przychodzi list...Twój mąż....ble..ble..to trwa od bardzo dawna..ble..ble...po godzinach w pracy...portier cię wpuści za butelkę...Życzliwa. Ciemno przed oczami,ale mózg pracuje układając puzzle myśli w pewien obraz..Właściwie już wiemy.Ta nasza przeklęta intuicja,czemuż jej nie słuchamy? Wracamy do domu,już jako nie Dama ,ale przebiegły indiański wojownik i przyczajamy się,obserwując waleta.. Okazja jest w najbliższą sobotę,wieczorkiem.. Ręce nam drżą ,gdy wyciągamy z torebki butelkę Ekstra Żytniej,wręczając ją portierowi w zakładzie ,gdzie w pocie czoła męczy się nasz walet. Idziemy przez ciemny korytarz na palcach do jedynego oświetlonego pokoju,w którym jak wiemy ,tyra ciężko nasz walet.Z rozpaczą ale i z nadzieją,że...może ??? Cóż ,sytuacja nie pozostawia wątpliwości.Można powiedzieć,że trafiłyśmy w dziesiątkę,którą jest znana nam od kilku lat brzydula,tak szlochająca na naszym ślubie. Nie zapominając ani przez chwilę,że jesteśmy Damą,miażdżymy spojrzeniem brzydulę i waleta,i wychodzimy... W domu wyciągamy walizkę z pawlacza i wrzucamy w nią ciuchy waleta ,a cała nasza istność woła wielkim głosem..krwi...krwi.I cóż moje miłe ? Są samospełniające się przepowiednie,bo w drzwiach naszego gniazdka staje walet... Kochane kobiety .Jeżeli przeprowadziłabym zgaduj-zgadulę ,na temat -co on miał do powiedzenia,to daję głowę ,że 8 na 10 kobietek odpowiedziałoby ....\'\'to nie było to,o czym myślisz \'\'. . Jasne!! To jest typowa odpowiedź !! To nie było to o czym myślisz !! Cholera,cholera...bawełniane majtadały w kropki,z których my mogłybyśmy zrobić namiot na czas ulewy,leżące na szarej wykładzinie- to nie było to ,o czym myślisz.. Tylko taka swoista klimatyzacja,prawda ? A koszula waleta powiewająca nad spodniami, a także nad tym co w spodniach,to też nie było to ,o czym myślisz ? Koniec.Dama z Południa wsiada na konia i galopuje w siną dal,a my jesteśmy zwykłą,rozwścieczoną kobietą.. Do waleta doskakuje Furia.Odgłos dartej paznokciami gęby waleta,jest dla nas miły,niczym najpiękniejsza muzyka.Walet próbuje nas powstrzymać,ale my jesteśmy jak tornado .Fruwają jakieś naczynia,z czajnika leje się woda a tłuczek do mięsa sam wali po zdradliwym łbie.Nie do wiary ! !Walet pada,więc zręcznym kopniakiem nasadzamy mu fiołki pod fałszywymi ślepiami !!! Nie wiemy jakim cudem walet jeszcze żywy dopełza do drzwi i wytacza się na klatkę schodową ,pełną sąsiadów.. Tak wyglądał koniec waleta w naszym życiu..Definitywny koniec,mimo że okazał się szlachetny i nie wniósł przeciw nam oskarżenia,za zdemolowanie mu fizjonomii. A my ? Nadal jesteśmy Damą, o srebrnych,krótko przyciętych włosach..Nasz mąż,którego nabyłyśmy 10 lat po walecie,jest naszym wielkim przyjacielem do chwili obecnej. A co z waletem ? Nie wiadomo.Od wielu lat nie ma go w naszym mieście.Wyjechał,zostawiając brzydulę.Ale my już mamy to w nosie.. Ściskam Was,życząc miłej niedzieli -Aleks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No,nieeee,tak mi się podobało nasadzanie fiołków,że spadłam z krzesła! Aleks🌻 dzięki!!!!!Jak Ty to robisz:D:D:D????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zrov=bilam sobie wlasniemala przerwe podczas pisania referatu na jutro i .. chyba juz do pisania referatu nie wroce;-)) sadzenie fiolkow skutecznie nastroilo mnie ogrodniczo;-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłe dziewczyny,🌻..zanim na jakiś czas wezmę sobie urlop z Werandy,jako że nie mogę tak się na niej rozpychać i to na dodatek w towarzystwie mało ciekawych osobników,jeszcze dorzucę jednego z Pocztu mężów polskich.. Ten powinien właściwie zająć nam 3 zdania i 5 minut,bo choć przeżywamy z nim całe swoje życie,to doprawdy nawet nie ma o czym pisać.. Jesteśmy bardzo,bardzo młode.Kolega ze szkoły ,jakoś tak bliżej matury wchodzi na naszą orbitę jak ruski satelita,których w owym czasie setki krążyły wokól Ziemi.Ten ,choć polski ,też nas osacza. Jest cichutki taki,inteligentny i oczytany ;podoba się naszej mamie ,cioci i kuzynce.. Na studia nie idziemy,bo mama twierdzi ,że po co nam ? Natomiast mamy wiedzę niesamowitą w dziedzinie operowania drutami.. Tu chciałam wyjaśnić co bardziej figlarnym koleżankom,że chodzi mi o ręczne roboty / też / ,ale mające na celu wyprodukowywanie cacek z dzianiny.Wiedza na takim poziomie ,w tamtych czasach była warta co najmniej tytułowi magistra. Właściwie mogłabym odnotować tylko fakt ślubu i urodzenia dzieci,bo mimo najszczerszych chęci o tym egzemplarzu naprawdę nie ma o czym pisać. Że pracował ? Pracował każdy.. Że dużo czytał ? No i dobrze.Były biblioteki,to i czytał,bo rozmawiać to on nie lubił.Właściwie nie odzywał się do nas całymi dniami,bo zawsze był urażony.Wrażliwiec taki.Odbrażał się chyba tylko na czas zrobienia nam dzieci,a później wracał do stanu zadumania . Zresztą nawet indagowany o coś ,odpowiadał nam cichutkim głosikiem ,niczym brzęczenie komara.. I taka jego osobowość właśnie.Komar.Brzęczy koło nas,więc nie można go nie zauważyć,ale w jakiś sposób wypija nam krew,która jest gorąca i skłonna do uniesień.Ale jakież mogą być uniesienia z komarem ? Acha,zapomniałam dodać,że typ ten \'\'lubi \'\' być malutki i drobniutki ,aby w razie życiowych burz i nawałnic mógł swobodnie schować się za nami.. My jesteśmy coraz bardziej sfrustrowane,ale rodzina i przyjaciele nie rozumieją naszych rozterek.Wszak to taki dobry facet.Ale czyż mamy opowiadać,że on już drugi miesiąc z nami nie rozmawia,ponieważ zaspawszy rano,nie naszykowałyśmy RAZ jeden kanapek do pracy komarowi i nie miał on siły brzęczeć tego dnia.Więc postanowił wypijać nam krew ,po kropelce ,ale codziennie. Staramy się ,bardzo - zobaczyć w komarze faceta.Niestety.Natomiast nagle widzimy go w wolnym koledze z pracy.I to jest jedyny jasny okres w naszym życiu,króciutki bardzo ,bo z komara zrobił się helikopter bojowy na ten czas .Po zmasowanym ataku marines w postaci naszej rodziny,odpuszczamy sobie i zmieniamy pracę,tym bardziej ,że komar dostał energii jakby i wziął się za budowę domu.Głównie za pieniądze zarobione przez nas. I mogłabym na tym skończyć,gdyby komar rok temu nie wykonał wolty.Wziął i umarł.Zaimponował nam niesamowicie.Pogrzeb zrobiłyśmy piękny,wieńce ...szarfy... My jako żałobna wdowa,w kirach i czarnych lakierkach ,wyglądamy pięknie.Nawet szlochamy głośno,głównie nad tymi latami,które poleciały gdzieś daleko .Choć z niejaką ulgą myślimy o powrocie do domu,gdzie już nie ma codziennej mantry - brzęczenia komara. No to wszystko .Jako wdowa ,odżywamy .Mamy błysk w oku,chce nam się podróżowac,ubrać ,umalować.Kręcą się koło nas jakieś niedobitki z naszej półki,ale komar przez trzydzieści i kilka lat skutecznie obrzydził nam ten gatunek. Ten osobnik powinien być sam,tak jak lubiał.Nie powinno się w żadnym wypadku dopuścić do rozmnożenia go,aby kolejne kobiety nie miały wytoczone hektolitrów krwi przez ród komarzy.Takich dobrych facetów Pozdrawiam moje miłe -Aleks..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A więc mamy już Tasiemca,Waleta i Komara! Jeszcze,Aleks🌻!!!!!!!!!!!!Nie znikaj!!!!!!!!!!!!! Witajcie,kochane🌻 W trochę reisefiebrowym:D nastroju pozostaję dzisiaj. Jutro jadę na kilka dni do Polanicy,pochodzić,powdychać i popić..wody ze źródła Wielkiej Pieniawy oczywiście. Troszkę mnie nie będzie,dalszą część opowieści męskich Aleks🌻 poczytam po powrocie. Wakacje,dziewczyny,więc czasem któraś wyskoczy:D Trzymajcie się chłodniutko,ściskam Linka👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Na początku chciałabym życzyć Lince 🌻 pogodnego odpoczynku i najsmaczniejszej najzdrowszej wody w bród! :) Wracaj do nas zdrowa, wypoczęta i zadowolona ( może z Waletem ;) jakimś, albo Księciem może) W środku postu chciałabym podziękować Aleks 🌻 za zwyczajnego życia kawałek, opowiedziany z humorem i zadrą :D. A na koniec dzisiejszego spotkania z Paniami z Werandy chciałabym powiedzieć Mibie 🌻, że rozumiem ją. O budowanie chodzi. O budowanie, remontowanie... Ja tylko remontuję małe mieszkanko, ale mam już dość. Wczoraj cały dzień biegałam po Warszawie, a raczej po Centrum Bartycka i już miałabym ochotę się wycofać. A wiecie co mnie najbardziej wkurzało? Wybór, wybór moje Panie. Kiedy remontowałam swoje pierwsze M-3 we wczesnych latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, miałam kiedyś do wyboru 1 m kw. czerwonych kafelek na ścianę lub... nic. Wybór był oczywisty. Wiozłam te kafelki w tramwaju ( naręcznie, że tak powiem) i byłam wtedy bardzo szczęśliwa. Nie myślcie, że chcę aby tamte czasy wróciły; ależ skąd,... ale to, co teraz dzieje się na rynku, przytłacza mnie okropnie. Uginam się pod ilością oferowanych wzorów, typów, modeli itp. Zdaję sobie sprawę z tego, że mój wybór kafelków, miski klozetowej czy kranu już jutro może okazać się przestarzały, niemodny, wręcz kiczowaty. A przecież nie zamierzam remontować łazienki i kuchni każdego roku. Więc jak wybierać, czym się kierować? Żeby chociaż fundusze nie ograniczały. Na szczęście mam już miskę klozetową, kafelki i kran. A niech tam. Mnie się podobają. Życzę miłego pogodnego wieczoru, bo nie ma nic lepszego niż filiżanka kawy na Werandzie skąpanej w promieniach zachodzącego słońca. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej! to ja! Słońce :D Aurinko w języku fińskim znaczy - właśnie słońce. Mieszkałam kiedyś dwa lata w Helsinkach i otarłam się odrobinę o ten trudny ( ale bardzo logiczny) język. Słowo AURINKO i KESKIVIKKO spodobały mi się najbardziej. To były pierwsze słowa w tym języku, których się nauczyłam zaraz po przyjeździe. A wiecie jakie było słowo trzecie? :D LOPETA ! Lopeta znaczy tyle co \"zamknij się\". To niegrzeczna forma zawołania \"cicho bądź!\". Moje nastoletnie wtedy dzieci przyniosły to słowo ze szkoły, jako swoją pierwszą zdobycz lingwistyczną. Używały go nader często; zawsze, kiedy się kłóciły. Kocham Finlandię, zawsze czuję się tam jak u siebie w domu. Polecam ten kraj na letnie lub zimowe wakacje dla każdego, kto lubi spokój, schludność, dobrą organizację i ....kirjolohi (czyli łososia prosto z fińskiego jeziora). Teraz, kiedy już wyjaśniłam co i jak - serdecznie witam Saszkę 🌻 Czy zostaniesz z nami? :D Zostań, zostań, a przekonasz się, że na naszej Werandzie jest całkiem miło, przytulnie i serdecznie ❤️. Zapraszamy !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de Mello
Dziadek i babcia pokłócili się i babcia tak się pogniewała, że nie chciała odzywać się do męża. Następnego dnia dziadek całkiem zapomniał o kłótni, ale babcia wciąż go ignorowała i nie mówiła ani słowa. Wszystkie wysiłki dziadka, by przerwać jej ponure milczenie, spełzły na niczym. \w końcu zaczął szperać po szafkach i szufladach. Trwało to kilka minut, aż wreszcie babcia nie mogła dłużej tego znieść. "Czego ty, u licha szukasz?" zapytała gniewnie. "Bogu dzięki, wreszcie znalazłem - twój głos", odrzekł dziadek z figlarnym uśmiechem. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmm... odpowiada mi składnia i forma, treść jeszcze nie wiem, muszę teochę więcej podczytać, że jest miło, przytulnie i serdecznie nie wątpię... weranda miła rzecz... na razie tylko przyjaźnie [macham łapką]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasami dobrze jak pada deszcz. Całą dzisiejszą noc padło, równiutko, spokojnie...mokro. Moje róże potrzebowały tego deszczu, bo opanowały je jakieś paskudztwa, na które nie ma żadnego skutecznego środka. Tylko deszcz. Tak powiedział znajomy ogrodnik. Zakwitną lada moment, a wtedy znowu okoliczni wczasowicze i działkowicze będą mogli nazywać moje wiejskie siedlisko \"różanym domem\". Różane krzewy są pnące, pachnące i miewają niezliczoną ilość różowych kwiatów. Mam je od kilkunastu lat. Wciąż piękne i bujne. Zrobię im kolejne zdjęcie, może uda mi się je wkleić na forum. W każdym razie spróbuję. :) Brakuje mi słońca. Kiedy jest jasno i ciepło - depresyjki odchodzą, chowają się po kątach, a mnie rozpiera radość i entuzjazm - nawet do najcięższych prac ogrodowych. Teraz pada deszcz, jest ciemno i smutno. Nawet z uśmiechaniem się mam kłopoty. Ale niech pada. Przecież jutro znowu zaświecie słońce, prawda ? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sloneczny dzisiaj dzien, ale ... smutny. Kilka dni temu podczas gaszenia pozaru w wielkim magazynie sklepowym runal dach na 9 strazakow. dzisiaj jest ich pogrzeb. Centrum miasta zamkniete, odwolano nam zajecia, bo uniwerek w centrum miasta. Banki, urzedy zamkniete i nawet radio jakos tak dziwacznie malo brzmi dzis... smutny dzien

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Znowu odwiedziłam Warszawę. Od kiedy mieszkam na Kurpiach ( już będzie tego z pięć lat) odwiedzam swoje miasto przynajmniej raz w miesiącu, czasami częściej. Za każdym razem zauważam jakieś zmiany, jakieś szczegóły, które kiedyś umknęły mojej uwadze. Mieszkałam całe wieki w okolicach rządowych, a więc - Al. Ujazdowskie, Belweder, Bagatela, Szucha. Demonstracje, strajki, protesty - do dla mnie zawsze była \"normalka\" (w ogromnej większości solidaryzowałam się z protestantami). Ale teraz, kiedy zobaczyłam pielęgniarki - popłakałam się. Smutno mi się zrobiło, kiedy zobaczyłam twarze zmęczonych, zdesperowanych kobiet potrząsających miarowo plastikowymi butelkami. Bardzo chciałabym im pomóc, chciałabym, aby wróciły do szpitala i spokojnie wykonywały swoją pracę, nie martwiąc się o to, że tak mało zarabiają. Droga Jay 🌻, dla mnie moje miasto też wyglądało dzisiaj smutno. Życzyć sobie tylko można, aby takie historie jak w twoim mieście i obecnie w moim - nie zdarzały się w ogóle. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zupełnie nowa
od miesiąca czytam te strony. Na Werandzie. Teraz spróbowałam coś napisać, tylko nie wiem co? Tutaj pisze się o wszystkim co ciekawe. W moim życiu nic ciekawego się dzieje. Przynajmniej teraz. Jestem starszą panią, mam wnuki i teraz komputer. Mieszkam w mieście, juz nie pracuję. Zajrzę tu później. może jakaś pani napisze. U nas za oknem burza straszna. Pójdę zmknąć okna w pokoju męża, pewnie śpi i nic nie wie o świecie. Pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ!🖐️ Nie zgodzę sie ,że w twoim życiu nic ciekawego się nie dzieje:) może tobie sie tak wydaje ale to samo życie -jak czytasz nasze posty to sama widzisz,zwyczajne kobity jesteśmy a zarazem ciekawe świata:P pisz co tylko chcesz o swoim życiu ,pragnieniach -rodzinie słabościach, umiejętnościach itd itd!!! To doskonała terapia jak wiesz,że możesz się wyżalić i ktoś ze zrozumieniem to przeczyta! Pisz więc ,pisz!!!!ZAPRASZAMY...!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapraszamy 🌻Panią ZUPEŁNIE NOWĄ 🌻do nas na Werandę na pogaduszki. Piszemy tu o różnych sprawach, o ważnych wydarzeniach i o drobiazgach, które same w sobie może nie są ani ważne, ani istotne - nie zmieniają też biegu historii. Ale dla nas mają jakąś nutę radości lub smutku, chwilę refleksji, pobudzają do wspomnień i na ogół wywołują dyskusję. Myślę, że warto czasem podzielić się swoimi myślami i przeżyciami z przyjaznymi osobami, które myślą i odczuwają podobnie. Staramy się podnosić na duchu osoby, które \"wpadły do dołka\" lub źle się czują. Pocieszamy w porażkach i niepowodzeniach. Śmiejemy się z dowcipnych opowieści historycznych, zastanawiamy się nad zbiorem mądrości, przekazywanymi od czasu do czasu, poznajemy wydarzenia z różnych regionów geograficznych. Piszemy o naszych codziennych zwykłych sprawach. Uczestniczymy w kupowaniu, budowaniu i rozbudowie domów, w meblowaniu mieszkań, pielęgnowaniu ogródków i w zdawaniu egzaminów. Dzielimy się naszymi wrażeniami z nowości literackich, filmowych, teatralnych, plastycznych. Nasze życie bardzo się wzbogaca - bo wiemy, że nie jesteśmy same i zawsze możemy porozmawiać na Naszej Werandzie Wyjeżdżamy i wracamy, opiekujemy się zwierzętami. Myślę, że nawet wtedy, gdy nic ciekawego wokół nas się nie dzieje - prawdziwe emocje tkwią w naszym wnętrzu. Musimy je tylko odnaleźć i wydobyć. Witamy i zachęcamy do rozmów. Ciekawa jestem, o jakie miasto wzbogaci się Weranda. Pozdrawiam. Benigna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sobota przeminęła mi niemal niepostrzeżenie; ledwie się zaczęła, a już mamy 22:16. I za minut kilka zacznie się nowy dzień. Jak to się dzieje, że czas tak szybko upływa? Dla mnie - na ogół ciekawie.:D Witaj ZUPEŁNIE NOWA 🖐️. Przysiądź na naszej Werandzie choć na chwilę. Zapraszamy :) Miba 🌻 i Benigna 🌻 napisały wszystko to, co ja chciałabym przekazać w tym poście. Obydwie Panie ujęły prawdy o życiu pięknie trafnie i bardzo mądrze. Nic dodać, nic ująć. Każde życie jest ciekawe. Każde. Trzeba tylko wiedzieć, czego od życia się oczekuje. Kiedyś miałam znajomą, której bardzo zazdrościłam jej życia. Naprawdę bardzo. Była ( oczywiście jest! ) bardzo ładna, młodsza ode mnie; robiła na co dzień to, o czym ja marzyłam całe życie - była pisarką ( ojej, dlaczego piszę w czasie przeszłym - ona wciąż jest! ), była edytorem, spotykała wspaniałych, mądrych, kreatywnych ludzi, wielkich tego świata ( jej bliskim przyjacielem był Ryszard Kapuściński). Ja zajmowałam się domem, dziećmi, mężem; biegałam z biura do przedszkola, czy szkoły, stałam w kilometrowych kolejkach, w locie sprzątałam mieszkanie ( jak każda kobieta w latach osiemdziesiątych) i tylko czasami wyrywałam się na jej odczyty lub spotkania z jej czytelnikami, na przykład w Klubie Księgarza na Starym Mieście w Warszawie. Czasami udało mi się zamienić z nią kilka słów. To było święto, prawdziwe wzruszenie. Kiedyś nasza wspólna znajoma zaprosiła nas na wykwintny obiad u siebie w domu. Mogłyśmy dłużej i szczerzej porozmawiać. Na koniec wieczoru powiedziała mi, że mi zazdrości mojego życia, zazdrości - bo jest takie .... ciekawe :). Narzekała, że w jej życiu nic się właściwie nie dzieje, że dosyć ma wracania wieczorem do pustego domu, gdzie nikt na nią nie czeka, że nikt nie opowiada jej ciekawych historyjek z życia szkoły czy przedszkola, że nie poznaje pań w kolejkach, że ciągłe siedzenie w bibliotekach jest najnudniejszą rzeczą w jej życiu. Ta rozmowa wiele w moim życiu, a raczej w nastawieniu do życia zmieniła. Teraz wiem, że każde życie jest ciekawe. Tylko że na swój niepowtarzalny sposób. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ W naszej wsi jest kilku Janów i kilka Janeczek. Z prawie każdej zagrody dobiegają hałasy, przypominające o imieninach i ich hucznych obchodach. Byliśmy zaproszeni przynajmniej do dwóch, ale wykręciliśmy się bardzo grzecznie. Niech się bawią sami. Oboje z mężem zrobiliśmy sobie dzisiaj dzień dziecka i nic, ale to nic nie robiliśmy. Błogie lenistwo, słodkie nieróbstwo. Nuda. Ale jak miła i długo oczekiwana. A jutro znowu pobudka o szóstej rano ( psy mi nigdy nie darują nawet minuty, poranny spacer - rzecz święta!), mąż jeszcze wcześniej wstanie, bo jest umówiony na rozmowy na Śląsku, wyjedzie więc zapewne o trzeciej trzydzieści - jak zwykle w takich razach. I cały tydzień od nowa.... :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie🌻 wróciłam,wróciłam o 3.30:D Nocna jazda w huczącym pociągu ma wiele uroku.Spokój i cisza wookoło,gdzieniegdzie błyśnie jakaś latarnia w dali,a pociąg szumi i pędzi przez przestrzeń,mijając zaspane dworce. A Polanica jak zwykle urokliwa i śliczna.To perełka wśród uzdrowisk kłodzkich.Czysta i zadbana o wspaniałym klimacie i doskonałej wodzie z minerałami. Cztery wycieczki po górkach,dwie w Polanicy i dwie w Dusznikach pozwaliły nam się trochę przymęczyć:DLubię to! A na werandzie rozważania na temat życia. Dobrze,ale muszę się trochę wyspać przecież:D Ściskam,Linka👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam nową Panią na werandzie! Tak to już bywa, że zazdrościmy innym tego, czego nie mamy, bo wydaje nam się to lepsze, wspanialsze niż nasze. A inni zazdroszczą nam, o czym często nie wiemy. A gdybyśmy wiedziały, może inaczej spojrzałybyśmy na nasze życie! Ja np. zazdroszczę tym, które nie pracują i mają tyle czasu na własne przyjemności. A Aleks zazdroszczę umieętności lekkiego pisania i uśmiechu ( to nic, że ironicznego ) tam, gdzie czasem wcale nie jest do śmiechu. Dzięki za wspaniały serial o facetach! Czekam na odcinek o dobrze znanym mi osobniku zwanym wiecznym chłopcem! Pozdrawiam ❤️ Floska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja kochana Sara, dwunastoletnia suka odeszła kilka tygodni temu przez tęczowy most, ale mi wcale kłopotów z psami nie ubyło. Zostało ich trzy i chociaż staruszka Czata - jamnik miniatura, jest spokojna i ciągle śpi, a znajda Doro całymi dniami spokojnie leży przy furtce, to nasz najnowszy mały przyjaciel - Kofi,( czarny jak smoła, albo lepiej - jak mała czarna ;) rozrabia za wszystkich. Ucieka ciągle i goni rowery i samochody, niestety. Jest bardzo szczupły, więc bez trudu przepycha się między prętami ogrodzenia. Nie pomagają groźby i klapsy ( gazetą). Przechodzi przez ogrdzenie kiedy tylko ma na to ochotę. Dzisiaj szukałam go dwie godziny. Wrócił sam, \"pachnący\" gnojówką, tą od sąsiada! Teraz biega po podwórzu z uwiązaną przy obróżce wielką butelką po wodzie mineralnej. Jest tak duża, że nie da rady przecisnąć jej między prętami ogrodzenia. Kofi dziwił się tylko chwilkę, szybko zaakceptował towarzystwo plastikowej butli i nic sobie z niej nie robi. Nie martwcie się, nie jest to dla niego niebezpieczne. Sprawdziłam. Jutro napiszę, czy dał jej radę i znowu uciekł. Tak bardzo chciałam napisać o moich \"psich\" kłopotach, że zapomniałam się przywitać :( Wybaczcie :) Witajcie serdecznie 🖐️ Mam nadzieję, że miałyście miły dzień. Serdecznie witam Linkę🌻. - - Jak dobrze , że wróciłaś do nas po pobycie \"u wód\". Cieszę się, że miło spędziłaś tych kilka dni. Opowiedz nam coś więcej :), jak z jedzonkiem? z pogodą ?, z przygodą ? ;) Teraz się żegnam i życzę spokojnego wieczoru :D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xxxxxxxxyyyyyyyyyyyyyyzzzzzzzz
{czesc] lubie Was 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de MelloPo gwałtownej sprzeczt

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de Mello
Po gwałtownej sprzeczce z żoną, mężczyzna spytał: "Dlaczego nie możemy żyć w zgodzie, tak jak nasze dwa psy? One nigdy nie walczą". "To prawda", zgodziła się żona. "Ale zwiąż je razem, a zobaczysz, co się stanie". 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość de Mello
;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×