Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

lalala

Zakochać się w przyjacielu..

Polecane posty

Gość mała smutaska_1989
Ja powiedziałam...ale nie zburzyło to przyjaźni, wręcz przeciwnie, jesteśmy sobie jakby jeszcze bliżsi, a mi ulżyło, że już tego wszystkiego nie duszę w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Terila
Witajcie! :) ja też zaznałam przyjaźni damsko-męskiej i mam problem. Przyjaźnię się z chłopakiem 1,5 roku. Do tej pory wszystko było ok, spotykaliśmy się , gadaliśmy i w ogóle naprawdę nadawaliśmy na tych samych falach. Jednak niestety coś ostatnio się zepsuło. Mój przyjaciel unika mnie, nie rozmawia już ze mną tak jak rozmawiał, nagle zaczął jakby " trzymać się na dystans". A ja nie mam zielonego pojęcia co mam robić i co się stało. Nie pokłóciliśmy się , bo jak zdarza nam się spotkać ,to niby normalnie się uśmiecha. Ja nie chcę się narzucać, bo bardzo go szanuję ,ale jednocześnie jest mi przykro...czy ktoś wie o co tu może chodzić?? Byłabym bardzo wdzięczna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja historia jest podobna. przyjaznie sie z nim od 3 lat. mielismy czasem zle chwile, ale ogolnie traktowalam go jak brata.ostatnio jednak zaczelam patrzec na niego inaczej i zdalam sobie sprawe ze tak naprawde czulam cos do niego od tych 3 lat i nie wiem teraz. wyznac m prawde czy nie. cholernie boje sie odrzucenia, bo jednak przyjazn z nim jest dla mnie wazna, ale nie moge tego dluzej dusic w sobie bo jak go widze, to wariuje. jestem w kropce. kompletnie nie wiem co robic....twierdzi ze nigdy nie bedzie z przyjaciolka. dlaczego. moze stracic cos bardzo waznego w swoim zyciu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość w przyjacielu sienie zakochuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ssssgz
Anonimek monisia222 --> Przyjaźń bez seksu między kobietą i mężczyzną jest jak najbardziej możliwa." co za bzdury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stare prawdy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaataaamm
Mój związek własnie powstał z przyjaźni i trwa i jest nam dobrze ze sobą. Bywają trudne chwile, jak wszędzie, czasem bardzij coś boli, ale fundament jest mocny i razem go budowaliśmy. Problem jest wtedy gdy to tylko jedno sie zakocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepsze zwiaski buduja sie na przyjazni prawdziwej przyjazni . Jesli dobrze sie dogadujesie dlaczego nie ma byc w tym namietnosci Warto zaryzykowac : -On musi zobaczyc w tobie cos wiecej niz przyjaciolke musi zauwazyc ze jestes kobieta\ dziewczyna - Mniej wiecej tydzien przed powiedzeniem mu tego ze cops do niego czujesz Jesli przyjaznicie sie jakis rok naprawde on moze czuc to samo co Ty I takie zwiaski trwaj o wiele dluzej niz np. Milosc od pierwszego wejrzenia itd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przyjazni sa najlpsze zwiazki
Tylko musza obie strony tak samo , nie jedna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Alwaysdoo...
ja też próbowałam wierzyć w to ,że przyjaźń damsko-męska istnieje. Nie udało się. Zakochałam się... i nie jestem w stanie tego odwrócić, a bardzo bym chciała. Teraz nie umiem już spojrzeć na tego człowieka jak przedtem...żałuje tego...chociaż nigdy nie powiedziałam swojemu przyjcielowi ,że go kocham i nigdy mu nie powiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Cocco.
Witam. Po długim i dogłębnym przestudiowaniu Waszych postów, postanowiłam i ja zwrócić się o radę i pomoc. Mój, nazwijmy to problem, wiąże się z, jak mniemam, nieodwzajemnioną miłoscią do mojego bardzo bliskiego przyjaciela. Sytuacja na pozór częsta, może wręcz banalna. Nie potrafię dokładnie powiedzieć, jak długo się znamy. Cztery - pięć lat. Poznaliśmy się w zupełnie przypadkowych okolicznościach i, paradoksalnie, cała przygoda zaczęła się od mojej wielkiej na Niego złości. Nie wdając się w szczegóły - w bardzo krótkim czasie irytacja przerodziła się najpierw w miłe koleżeństwo, później w całkiem w całkiem przyjemne koleżeństwo głębsze, a końcowo w szczerą przyjaźń. I miłość. Miłość moją. Do Niego. Nie potrafię dokładnie opisać, co i w jaki sposób do tego człowieka czuję. To jest tak głębokie, tak intensywne... Czuję, jakby to wszystko co mam w głowie, sercu, duszy mnie wypełniało. On jest cudownym człowiekiem. Jesteśmy bardzo zżyci, nie mamy przed sobą sekretów. Jest jedyną osobą, przed którą nie boję i nie wstydzę się zrobić niczego. Ufam mu jak nikomu innemu i wiem, że On to odwzajemnia. Jest starszy ode mnie. Znacznie. Jest również bardzo przystojny i niesamowicie inteligentny, spokojny, zdystansowany. Zawze wie jak się zachować, co i kiedy powiedzieć. Ma w sobie coś niesamowicie wręcz magnetycznego. Nie tylko ja to widzę. Nie raz i nie dwa dostrzegałam spojrzenia kobiet, ich uśmiechy, niby przypadkowe, a jakże dwuznaczne gesty. Od wielu słyszałam też opinie na jego temat - wszystkie nad wyraz pochlebne. Przyszedł taki moment, kiedy zorientowałam się, że na sytuacje z Nim związane nie reaguję już tak jak dawniej. Stałam się wyczulona na wszystko co Jego dotyczy, przeszywa mnie zazdrość w każdej, nawet pozornie nie stwarzającej wielu powodów sytuacji. Inaczej odczuwam Jego dotyk, we wszystkim doszukuję się jakdwuznaczności. Kiedy na Niego patrzę, przyspiesza mi oddech, mam ochotę go dotykać, a kiedy z jakichś powodów muszę to zrobić, zaczynam drżeć, nie potrafię skupić myśli. Moje odczucia stały się nader ambiwalentne. Boli mnie, a wręcz złości, kiedy On traktuje mnie po koleżeńsku, kiedy się mną opiekuje, kiedy jest miły, ale wszystko to w taki sposób, jakbym była conajwyżej jakąś kuzynką czy kimś innym tego pokroju. Nie potrafię wyobrazić sobie sytuacji, w której opowoadam Mu o tym, co czuję. On jest szalenie wyrozumiały, ciepły i przede wszystkim cierpliwy. Znosił już setki moich głupstw, zawsze pomagał. Wiem jednak, że gdyby na moje wyznanie nie odpowiedział tym samym, nie potrafiłabym już nigdy pokazać Mu się na oczy. Nie, nie przez Niego - przez samą siebie, przez urażoną dumę i inne takie kobiece słabostki. Czy któraś z Was potrafi mnie zrozumieć? Co mam robić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajemnicza812
Ja z NIM znam sie ponad rok na poczatku byl dla mnie kolega zwyklym ale z biegiem czasu zaczelismy rozmawiac wiecej i tak na prawde z najlepsza przyjaciolka mi sie tak dobrze nie gadalo jak z nim ... miesiac temu wybralismy sie na tzw. wieczorek taneczny polaczony z karaoke . zaczelismy spiewac jakas piosenke milosna i pozniej niby dla zartow on usiadl kolo mnie i mnie objal . potraktowalam to jako przyjacielski gest ... niestety ja musialam isc do domu on postanowil ze mnie odprowadzi rozmawialismy o zyciu i o tym czy wiek ma wplyw na zwiazek ... w koncu doszlismy do mnie do domu i na pożegnanie chcialam mu dac buziaka w policzek on jednak chcial cos troszeczke wiecej (buziaka w usta) no i tak wyszlo ze zaczelismy sie calowac ja mialam pewne obawy bo wiedzialam ze nie chce stracic przyjaciela ... usiadlam mu na kolanach zaczelismy sie przytulac powiedzial mi ze jestem kochana i ze dobrze sie czuje ze mna ja czulam to samo . pozegnalismy sie on poszedl do domu i nastepnego dnia powiedzial mi tylko czesc ...;/ teraz jak sie go pytam o co chodzi twierdzi ze o nic ale ja widze ze traktuje mnie jakos inaczej .. prosze was powiedzcie co mam zrobic ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bedaska9
....spodobal mi sie 10 lat temu... ...zajety,ale i on zwrocil na mnie uwage choc byl 12 lat starszy... poznala nas wspolna kolezanka... ja wtedy w zwiazku... nie bylo miedzy nami nic procz rozmow,ale iskrzylo.. widywalismy sie tylko przypadkiem... zadnej wymiany telefonow,zadnych spotkan umowionych.. wspanialy facet... minelo pare lat... znow przypadkowe spotkanie..on nadal z nia..ja z innym... rozmowa,wymiana telefonow... czasem dzwonil..rozmawialismy wtedy o wszystkim tylko nie o nas... minal dluzszy czas...wyjechal za granice.... wrocil po paru miesiacach i od razu zadzwonil....opowiadal o wrazeniach,o beznadziejnej pracy..wrocil do dawnej roboty..znow czasem przypadkiem sie widywalismy,tylko ze ja juz go kochalam skrycie:( skonczylam studia,zmienilam prace,rozstalam sie z dawnym facetem bylam sama... dzwonil codziennie przez pol roku....bylo spotkanie pocalunki poznalam kogos kto chce ze mna byc... w koncu mam swoje lata...ale w sercu mam JEGO.. minelo 10 lat...wczoraj dzwonil i znow rozmawialismy godzinami... i tak pewnie zostanie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vcccc
Prawda jest taka, ze nie ma złotego środka. W każdym przypadku dobre rozwiązanie jest inne. Moja historia jeszcze nie ma końca. Z moim przyjacielem przyjaźnię się kilkanascie lat. Zawsze była to najbardziej czysta i nieskazitelna przyjaźń. Nigdy nie było między nami iskrzenia, nawet wtedy kiedy w środku nocy leżelismy w łóżku i płakalismy sobie w ramię. Jednak od roku jest inaczej. Zaczęło się niewinnie- pocałunkiem, po którym oboje uznaliśmy, że był to głupi wyskok i więcej się nie powtórzy. Nie przewidzieliśmy jednak tego, że ten jeden pocałunek obudzi w nas taką namiętność. Przez cały ten rok relacje między nami bardzo ewoluowały. Bylismy w międzyczasie w jakiś krótkich związkach, chodzilismy na randki, ale zawsze kiedy akurat z nikim się nie spotykaliśmy nasze relacje znów wracały do fizyczności. Tyle, że dla Niego jest to tylko seks z bliska mu osoba, której ufa, a dla mnie jest to miłość mojego życia. Nie, nie wyznałam mu tego co czuję, bowiem wiem, ze jest to nieodwzajemnione uczucie. On cąły czas powtarza, że nie chciałby abym traktowała to co dzieje się między nami w nocy jako coś powaznego, bo on podchodzi do tego na luzie. Tak więc zapewniem go, że wszystko jest w porządku. Jednak bardzo trudno słuchać mi o kolejnej kobiecie w jego życiu, o tym że pojawia się ktoś kto sprawia że serce bije mu mocniej. Nie mam też siły ani odwagi zakończyć naszych fizycznych relacji (o zakończeniu przyjaźni nawet mowy nie ma, bo znaczy ona dla nas zbyt wiele). Dlaczego się na to godzę? Bo mam nadzieję, że on kiedyś poczuje to samo, bo mogę spedzić z nim choc parę chwil czując się jak Jego kobieta, którą kocha i bez której nie potrafi żyć i w końcu dlatego, że nie mam siły dobrowolnie zrezygnować z Jego bliskości, dotyku, zapachu, smaku ust. Kilkakrotnie próbowaliśmy wracać do czysto przyjacielskich relacji, ale zawsze w końcu pożądanie okazywało się silniejsze niż nasze postanowienia. Nie jest mi latwo, ale wiem, ze sama zdecydowałam się na takie relacje dlatego nie zamierzam się skarżyć i niezaleznie od tego co będzie dalej ani ja, ani On nie wyobrażamy sobie, aby kiedyś nasz kontakt miał się zakończyć. Pracowaliśmy na naszą przyjaźń kilkanascie lat i nic nie jest w stanie jej zniszczyć- nie pozwolimy na to. Dlaczego nie wyznam mu prawdy skoro jestesmy tak wspaniałymi przyjaciółmi? Bo wiem, że jego milośc do mnie (przyjacielska miłość) nie pozwoliłaby być mu ze mna szczerym i opowiadac o tych wszystkich kobietach ze świadomością jak bardzo mnie rani. A tak być może dzięki tym wszystkim trudnym i bolesnym chwila może w końcu moje serce przestanie szaleć na dźwiek jego głosu, jego widok, usmiech czy spojrzenie. Każdemu z Was cąłym sercem życzę powodzenia i miłości :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vcccc
Do: Cocco Rozumiem Cię nad wyraz dobrze. Szczególnie to, że nie potrafiłabyś spojrzec mu w oczy po wyznaniu swoich uczuć. Ja mam to samo. Nie chcę się przed nim kajać i nie chcę poczuć się odrzucona, bo wtedy musiałabym zapaść się pod ziemię ze wstydu. I wiem jak bardzo boli kiedy jego gesty, dotyk i wszelkie bliskości są dla Ciebie jak powietrze, a dla niego jak zwyczajny odruch miedzy dwojgiem przyjaciół. trzymama za Ciebie kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poszukująca sensu życia
Opisałam juz wcześniej jak to było ze mną,więc nie będę się powtarzać,nadmienię tylko,że to mój przyjaciel był tą stroną zakochana we mnie... i mimo że na początku nic do Niego nie czułam,to z biegiem czasu (czyli przez rok) wszystko się zmieniło.. nie bał się okazać mi,że jestem dla Niego kimś wiecej niz tylko przyjaciółką i choć na początku spotkało go odrzucenie z mojej strony- teraz jestesmy razem i nie wyobrażam sobie życia bez Niego...także głowy do góry- życie jest nieprzewidywalne i życzę Wam,aby i Was odnalazło szczęście- bo wszystko jest możliwe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do vcccc
ja Ci współczuję ,nie ma nic gorszego jak to ,ze jedna strona kocha a druga oferuje tylko fizyczność ,w sumie to ciągle czeka się na cud ,że on też się zakocha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kobiety kochane! Przyjażń między kobietą i mężczyzną jest możliwa pod jednym warunkiem - oboje muszą chcieć ją utrzymać. Jeśli zdarzy się, że jedna strona się zakocha, a zdarza się to często, to jedyne co można zrobić, to powiedzieć sobie prawdę; wtedy okaże się, czy to była prawdziwa przyjażń -można by o przyjażni pisać strony, ale najważniejsza jest otwartość i pełna akceptacja, bo komu innemu jak nie przyjacielowi można powiedzieć wszystko, i nadal jest przyjacielem? Te historie o końcu przyjażni są smutne....tam widać coś było nie tak od początku. Ja też bałam się powiedzieć, bo bałam się / nie chciałam stawiać przyjaciela pod ścianą; okazało się, że on też się bał, że kiedy odpowie mi, że nie może odwzajemnić mojego uczucia, zerwę naszą przyjażń. Czy to nie paradoks? Rozmawialiśmy, wszystko jest jasne, i teraz z sercem lżejszym o ciężar ukrywania czegoś przed sobą, nadal chcemy być przyjaciółmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość violinissima czyli ty jak kazd
baba sie zakochalas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no cóż, tak!! a czy nie o tym właśnie piszę? i lepiej się żyje z myślą, że umiem o tym mówić, nawet jeśli wiem, że nic z tego nie może być!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hdhdh
Bo Wy baby zawsze macie problemy. Wiecej jest bab na swiecie niz chlopow, stad to sie bierze. Nawet mowili o tym ostatnio. Na 1 faceta w Polsce przypada 2,5 ;) baby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anonimekk
ta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość centurion*
ja też :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie ma w tym nic dziwnego
kobiety sa bardzije emocjonalne, latwiej nam sie zakochac w kims komu ufamy, do kogo sie przyzwyczaimy, kto sie o nas troszczy i nami opiekuje. To nie musi byc od poczatku burza hormonow, jak to bywa w przypadku facetow. Dlatego cierpimy. Jak nasz przyjaciel szuka sobie innej mając nas obok siebie. Życze wszystkim szczęśliwych zakończeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wystarczy ze taki bedzie
oparciem w trudnych chwilach, pomoze kiedy inni zawioda, przyjedzie kiedy ma sie wszystkiego dosyc, pogada. Teraz chlopy to smieci dlatego tak ciezko o przyjaciol. Potem sa takie sytuacje jak opisywane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misterium zla
otoz trudno o tym powiedziec ale i mnie dopadl ten temat,znajomosc przerodzila sie w uczucie a sie zarzekalam ze nigdy nie popatrze na niego jak na potencjalnego mezczyzne ktory moze mi w zyciu cos wiecej dac niz tylko ewentualne ramienie do plakania.mialam praktyki w zawodzie w centrum psychologicznym i kilka osob po fachu uswiadomilo mnie ze nie patrze na niego oczami zwyklej znajomosci lecz miedzy nami jest plonacy zar.oczywiscie na spotkania nie przychodzilam w jakis byle jakich jeansach ale w sukienkach spodnicach lekko sie podmalowam,on to szybko zauwazyl ze cos jest nie tak.doszla powazna rozmowa i wyszlo na to ze warto sprobowac skoro znamy sie jak lyse konie,wiec do relacji doszly czulosci itd zwiazek trwal niecale 2 miesiace.tak go kocham!nie jestesmy ze soba juz od 1.5 roku a ja nie moge o nim zapomniec,nawet sie nie spotykamy,czasem nawet nie powie czesc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ty wyżej, a czemu wam nie
wyszło??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Misterium zla
nie wyszlo nam ze za szybko przeszlismy w drugi etap znajomosci,nie mogl sie przyzwyczaic ze go caluje,ze chce zobaczyc jego cialo,byla wczesniej bariera i dystans a tu trzeba bylo przekroczyc ,nigdy mi o tym nie mowil jako przyjaciel a gdy wyszlo to w praniu zaczal sie dla mnie zamykac,czulam ze nagle trace wszystko czyli cala relacje na ktora pracowalismy ponad 4 lata.czeste klotnie o byle co,tysiace pytan co mi przeszkadzalo w naszym przyjaznieniu sie,dlaczego sie zmienilam i uwazal na gorsze,a na samym koncu co mnie zabolalo powiedzial "ze przez te 4 lata byl slepy i jednak mnie nie znal"wg,znajomych itd zmienilam sie na lepsze,angazowalam sie w kazdy projekt aby go uszczesliwic on na samym poczatku tez,fantazyjne wypieki,nawet zaczelam z nim biegac,co mu sie podobalo ze dbam o kontydcje i razem z nim wspoldzialam,wczesniej bylo mi obojetne umawialam sie z ludzmi on zawsze byl ale dwa dni w tygodniu moze sie spotykalismy.a pozniej codziennie -nie brakowalo nam tematow.a jednak sie zniszczylo.nie umialam zaufac zadnemu mezczyznie on stworzyl po naszym zwiazku 2 zwiazki,w czym nie udane.kiedys mi wypomnial ze to przeze mnie nie umie zbudowac cos o silnym podlozu,od tego czasu spotykalam sie bez interesownie z mezczyznami,po to aby nie zginac w tlumie.dzisiaj zyje nieszczesliwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZakIopotany
To babsztyle sie zakochuja, my nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×