Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Szaromyszowatość

szara mysz

Polecane posty

no ale kochane nawet jak ja chcialabym sie zmienic aby byc bardziej smiala do facetow to jak to zrobic?????ja nie mam pojecia.:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentorek
po prostu trzeba siebie pokochac bezwarunkowo takim jakim sie jets z wadami i zaletami...a nie ciagle katowac..sie i dazyc do ideału ktorego nie ma , o prowadzi do frustacji bo to niewykonalne... a kiedy sie siebie zaakcetuja w całosci... nie ma czasu na takie rozmyslania , dylematy po prostu korzysta sie z tego co zycie przynosi.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no dobra, ale mysl, że mogloby sie to i tamto gdyby sie było bardziej pewną siebie, odważniejszą...to nie dodaje skrzydeł:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puderko21
carmen no tak juz chyba jest że przyciągamy nie tych co trzeba-takich co powinni sie trzyma od nas z daleka.... jak na złośc nie przyklejają si, ktorych chciałybyśmy zeby sie przykleili :)) i też mam to samo, jak wiem ze na imprezie nie bedzie niekogo "fajnego" to nie chce mi sie isc i siedziec i użera się z jakimiś intruzami....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentorek
ja kiedys taka tez była szara mysz przyznam sie, ale na studiach dziennych mieszkałam w akademiku to mnie cholenie odmieniło jestem inna osoba pod kazdym wzgleme byłam, sztywna, niesmiała wobec facetow, niepewna siebie, introwertyczka teraz jestem otwarta, śmiała..czesto sama zagaduje ludzi, pewniejsza siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość puderko21
mentorek jesteś bardzo mądry w tym temecie i zgadzam się z tobą w 99%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentorek
ludzie sie zmieniaja naprawde... nie wiem jak to sie stało tak jakos działo sie musiałam sie przełamac bo byłam w głeboka wode wypuszczona ze wsi...zachukana na studia poszłam do duzego miasta w dodatku nikogo tam nie znałam byłam sama jak palec na pierwszych zajeciach prawie sie poryczałam bałam sie zaczepic kogos...wstydziłam sie tez tego ze jestem ze wsi..tego ze tak wygladam jak wygladam(a jestem ładna)..ale byłam tak starsznie zakompleksiona.ze widziałąm w lustrze brzydala, na zajeciach bałam sie odezwac...bo wmawiałam ssobie ze jestem głupia Jakos tak potoczyły sie wydarzenia, ze w koncu zaczepiła mnie kolezaznka na 1 roku...taka wyszczekana, pewna siebie, głosna, przeciwienstwo mnie Troche na mnie wpłyneła, wprowdziła mnie w zycie studenckie, podziwiałam, ja troche nasladowałam,dzieki nie zobaczyłam, ze mozna byc osoba pewna siebie nawet jesli nie jest sie ideałem, ze mzona odezwac sie na zajeciach nawet jesli nie dokonca sie przeczytało ksera, ze mozna podejsc do chłopaka i zapytac jakiej muzyki słucha, albo powiedziec mu ze ma fajna fryzure., i tak robiłam..oi wcale nikt sie ze mnie nie smiał wrecz przeciwnie...stałam sie popularna a osoby ktore potem poznałam..nie mogły uwierzyc ze kiedys byłam niesmiała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiecie, podobno sprawiam wrażenie cholernie silnej i zaradnej. Pewnie dlatego, że jestem taka zamknięta, a czasem oschła (a ja się tylko bronię, boję się zranienia już na samym początku). I dlatego mężczyźni, których dotychczas spotykałam, czekali na moją inicjatywę, na mój pierwszy krok, mysląc, że taki ze mnie twardziel. A ja nie mogłam przy nich nierzadko słowa wykrztusić. Też tak macie? ;) Mentorek, masz rację! Na moją myszowatość składa się przede wszystkim strach. Ale jak się pozbyć tego strachu? Od zawsze żyję z przeświadczeniem, że jestem nijaka i nie nadaję się do ludzi. Utwierdzałam się w tym wielokrotnie: w relacjach ze znajomymi, obcymi, a tym bardziej mężczyznami. I tym razem, kiedy stałam przed tym jednym facetem, na dźwięk słów którego serce podchodzi mi do gardła, nie byłam w stanie nawet rozwinąć porządnie rozmowy - bo o czym on mógłby rozmawiać z kimś takim jak ja? Przecież jest tyle innych kobiet. Jak na razie pozdrawiam wszystkie inne myszy (i nie tylko) :) i uciekam się zdrzemnąć na pół godziny, bo mi oczy odmawiają posłuszeństwa i zamiast monitora widzę biała plamę. Aha, dodam, że jak przystało na wzorcową szarą mysz, noszę okulary ;) ale bardzo je lubię i wcale mi to nie przeszkadza. Pozdrawiam ciepło, jeszcze dziś tu zajrzę. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentorek
i to jest kswestia przełamiania sie a czasem warto sobie samemu na przykład...wymsylic jakies zadanie.. osoby ktore boja sie wezy...terapia ich polega na tym ze sie je oswaja ze strachem do węzy...potem wrecz...zdarza sie ze one same trzymaja w domu weza...:) chodzi.. o to ze ze starchem trzeba sie oswoic wpuszczanie na głeboko wode...to jest dobra yterapia mozna ja samemu zastosowac albo tak jak ja miałam łatwiej miec kogos za przyjaciela...kto ejest odwazny, smiały wesoły z taka osoba mozna sie zmienic z kim sie przestaje takim sie staje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w szarych myszkach drzemie czesto wielki potencjal, trzeba go tylko odkryc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentorek
szaramyszowatosc... za duzo rozmyslasz co z tego ze sa inne kobiety na swiecie.. prawda jest taka ze kazdy z nas jest wyjatkowy i kazdy ma prawo byc kochanytak samo maja faceci jesli myslicie ze mezczyzni maja łatwo i sobie przebieraja w pannach do woli to jestescie w błędzie..ja mam wielu kumpli ze studiow i oni sa samotni, czesto to kobiety je zdradzaja.. i sa załamani,marza o wielkiej miłosci zala mi sie staram sie im pomoc ale wiadomo ze gadaniem nic nie pomoge., a mam meza i jestem zajeta wiec nie maja u mnie szans..widzicie sa 2 stroiny medalu sa wsrod facetow tacy sami jak wy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość TakaMysia
Dziewczyny Mam tak samo.. :( Mam wiele swietnych przyjaciolek, potrafie sie na nie otworzyc, ale na facetow zupelnie nie umiem.. Ide ulica ktos gwizdze chowam sie jak tylko moge, nie cierpie zaczepek w stylu ' hej laska..' Nie lubie nawet przechodzic gdy siedzi jakas grupa facetow, omijam ich szerokim lukiem, smieje sie ktos od razu mysle,ze to ze mnie bo taka jestem beznadziejna.. Najgorsze,ze jest jeden facet, ktory mi sie strasznie podoba, probuje sie przelamywac i usmiechac do niego, wysylac jakies sygnaly..itp.. Byla taka sytuacja,ze on do mnie podszedl a ja nie moglam z siebie glosu wydobyc:( Jak kretynka.. Probowal zagadywac i wogole..a ja nie umialam sie zdobyc na naturalnosc... MATKO JAKA JESTEM BEZNADZIEJNA..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentorek
musisz zaakceptowac swoja niesmiałosc a przestaniesz byc niesmiała paradoks...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, dopiero teraz jestem, bo padłam po imprezie... Mimo że spędziłam ją, podpierając ścianę, okropnie męcząca była ;) Mentorek, tak cię czytam i wiem, że masz rację w stu procentach. Pytanie tylko, jak zaakceptować tę własną nieśmiałość - wybacz, że tak cię męczę, ale chcę nareszcie coś zrobić ze swoim życiem, jest pierwszy dzień nowego roku i to chyba dobry dzień na decyzje o zmianach. ;) Bo przecież nie powiem sobie: \"jestem ok, kiedy chowam się do kąta, żeby nikt mnie nie widział\", \"jestem fajna, nie mogąc wydobyć z siebie głosu w czyimś (w domyśle: faceta) towarzystwie\", bo nie o to chodzi... Przypuszczam, że z naszych wypowiedzi - naszych, mysich - można zbudować obraz typowej zakompleksionej dziewczyny. Co leży u podstaw - nie wiem. W moim przypadku to chyba przeświadczenie o własnej brzydocie, choć już od dawna nie widzę w lustrze brzydkiego dziecka, jakim byłam. Milczymy, kiedy powinnyśmy mówić. Chowamy się w cieniu, zamiast stanąć w najjajśniejszym punkcie. Z góry odrzucamy szczęście, bojąc się sparzyć. Kiedy słyszymy śmiech, myślimy, że śmieją się z nas. I co z tym zrobić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podnoszę, bo mi ciągle czyści wybrane tematy :/ A przy okazji dodam, że ja (mówię za siebie) wcale nie chcę być ideałem. Chcę się tylko trochę częściej uśmiechać, mniej się bać ludzi, a bardziej wierzyć w siebie, nie wychodzić na idiotkę bez przerwy, nie mieć moralniaka z powodu głupiego potknięcia sprzed dwóch i więcej lat, zadzwonić do tego faceta, przez którego w dużej mierze powstał ten topik ;) i zaprosić go na herbatę do ślicznej herbaciarni w jego mieście, bo będę tam w weekend. Nie chcę być chodzącym wyrzutem sumienia z wypisanym na czole \"przepraszam, że żyję\", chcę być czasem z siebie dumna i funkcjonować NORMALNIE. Wiem, to pewnie głupie, że zmiany postanowiłam rozpocząć od poprawienia własnego wyglądu (babskie buty, ładny sweter itp.), ale nie mam innego pomysłu, a poza tym zawsze jest przyjemniej, kiedy się dobrze wygląda. ;) A może byśmy tak wszystkie od nowego roku zabrały się za przełamywanie własnej nieśmiałości? Powoli, małymi kroczkami. a nuż się uda. Nie zaczynać od rzeczy wielkich, ale uśmiechnąć się o jeden raz więcej, niż zwykle, puścić oko do faceta, wziąć czynny udział w jakiejś dyskusji ( na żywo, nie wirtualnej), cokolwiek. Hm?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem, że masz rację. I to jest najgorsze. bo sama koniecznie chcę coś zrobić w tym kierunku, by wreszcie zacząć normalnie funkcjonować, ale wiem też, że takie postanowienia nic mi nie dadzą, bo pewnie po jakimś czasie pomyślę, że dobrze mi jest samej i po co to zmieniać? Już taką mam naturę: sama staram się przekonywać do tego, że jestem szczęśliwa, chociaż wiem, że do tego szczęścia potrzeba mi jeszcze kogoś, a na bliższy kontakt z osobnikiem płci przeciwnej po prosu nie potrafie się zdobyć:P Hmm, pewnie masz rację co do tego, że powinno się zacząć od wyglądu zewnętrznego, więc w najbliższym czasie wybieram się na jakieś porządne \"zakupy ciuchowe\":) P.S. I pojawiajcie się czasem na tym topiku, szkoda by było żeby przepadł:) Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość facettttttttttttt
chcialbym powiedziec , ze z facetami jest zupełnie podobnie. Przeżywamy to samo co wy. Wszystko to zależy od wrażliwości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Będę się pojawiać, bardzo chętnie :) W ogóle proponuję, żebyśmy z nowym rokiem zabrały się za siebie i od czasu do czasu wpadały tu podzielić się sukcesami w walce z myszowatością. W końcu trzeba, bo tak przesiedzimy w samotności całe życie. A nie zawsze można CAŁĄ inicjatywą obarczać faceta czy znajomych, trzeba się wykazać własną, co zamierzam... ;) Ja sobie obiecałam, że kiedy tylko (oto jest pytanie - kiedy) znów spotkam tego znajomego znajomych, porozmawiam z nim spokojnie, bez drżenia rąk i spuszczonej głowy. A może nawet go gdzieś wyciągnę... nie, nie, nie. To za wiele. Normalna kobieta w takiej sytuacji złapałaby za słuchawkę, ale ja? Skąd. Ale przynajmniej niech mnie zobaczy w spódnicy ;) Zastanawia mnie, czy wy też, dziewczyny, błędnie odczytujecie ludzkie intencje... bo ja, oczywiście, tak. ;) Kiedyś, jeszcze w liceum, ogromnie się kochałam w przyjacielu, który to przyjaciel na wszelkie sposoby próbował dać mi sygnał, że czuje to samo. A ja, durna, nie wierzyłam. Byłam święcie przekonana, że \"nie można zakochać się w myszy\". Po latach się spotkaliśmy i co się okazało? Po prostu źle go zrozumiałam. Gdyby nie to, możliwe, że bylibyśmy teraz razem. Ależ jestem durna! Boję się, że tym razem - choć pewnie za wcześnie, żeby o tym mówić - mogę znowu coś przegapić. Oczywiście nie tylko o facetów chodzi. Kiedy ktoś się do mnie uśmiecha, mam wrażenie, że kpi ze mnie. Kiedy ktoś jest miły, wietrzę w tym politowanie albo zwykłą grzeczność. A kiedy ktoś otwarcie okazuje mi sympatię (niekoniecznie platoniczną)... Uciekam. Bo przecież \"to tylko ja\". Nie powinnam obarczać faceta swoją nędzną osobą - tak się wtedy czuję. A potem żałuję jak jasna cholera, ale z reguły jest już za późno. Dzisiaj, oczywiście, też żałuję, że wczoraj uciekłam. Facettttt - ja wiem! Wcale nie zakładam, że tylko kobiety mają takie problemy. ;) Sęk w tym, że nasze durne społeczeństwo narzuca nam pewne normy obyczajowe i mimo że na co dzień w nosie mam owe normy, trudno jest je przełamać. Facet wychodzący z inicjatywą postrzegany jest jako normalność, a kobieta nierzadko może się ośmieszyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentorka
Szaromyszowatość Masz w 100% racje..Wcale to nie głupie zaczynać zmianę od wyglądu. Bo dobry wygląd jakby dodaje Pewności siebie!!! To jest zreszta udowodniono, działa to w obie strony!!Bo zarówno Ci którzy maja do czynienia z "atrkacyjnymi ludzmi" sa do nich milsli lepiej nastawieni..takie badania psychologiczne udowodnione zreszta... Takze warto zaczac od wizerunku, trąbią o tym zreszta na wszelakich kursach..menedzerskich..żeby sprzedac dany produkt, trzeba przekonac klient takze do siebie..Pierwsze wrażenie jest ważne..Jednak to nie wszystko. Sama zreszta zauwyżałyscie..ze jak zmienice kolor włosow na bardziej odwazny same stajecie sie odwazniejsze!!Wizyta u fryzjera to dla kobiet prawie jak psychoterapia..a wychodzi duzo taniej. Dużo też daje..własnie stylk ubierenia...bo jesli ktos faktycznie ciagle chodzi w wytartych swetrach..szczegolnie kobieta dziwne nie ejst ze faceci nie zwroca uwagi bo sa wzrokowcami nie oszukujmy sie oni lubia patrzec na ładnie ubranie a przede wszystkim kobieco dziewczyny...nie mowia o tych ubranych na różowo bo to bezguście..chodzi o to zeby ubierac sie tak aby nas zauwazano w tłumie.juz skie wtedy trzeba psychicznie przełamac..zeby sie pokazac w takich ciuchach ludziom wazny tez jest kolor włosow..i tez makijaz chociac delikatny tak by nie znikac w tłumie, a nie kazdy ma wyrażne rysy twarzy trzeba podkreslac w sobie to co piekne...cdn..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mentorka
szaramyszowatosc masz racje niskasamoocena to choroba społęczna Polakow jak miałyscie do czynienia z obcokrajowcami jak oni sa od nas inni!!Przede wszyskim nie przejmuja sie tak wszystkim, nie narzekaja...sa weseli, usmiechnieci.. no chyba lepiej wygladaja...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Prawda. Inny kolor włosów też by mi się przydał. Teraz mam jakiś sprany kasztan (eksperymenty fryzjerskie przyjaciółki) i potrzebna jest zmiana, nawet zaraz, zwłaszcza, że farba stoi na pólce. ;) No, może jutro. A może w ogóle powinnam obciąć włosy... Nawet ich długość mam nijaką. Jeśli chodzi o ubrania, noszę niemalże tylko czerń, ale lubię to i nie chcę zmieniać. Może tylko jakaś spódnica, dla odmiany, lżejsze buty zamiast martensów... Zobaczę. Strasznie mi się podobają takie kiecki z lat 20. ;) Wracając do kwestii społecznej - niska samoocoena jest przerażająca, ale tak popularna, jak katar przy obecnej pogodzie. Co najgorsze, czasem mi się wydaje, że się wymaga od nas tej niskiej samooceny - nie szczerz się tak, nie bądź taka pewna siebie, bo cię zlinczują, zeżrą z zazdrości albo niechęci. I tego też się strasznieb oję - żeby mojej otwartości nie potraktowano jako ataku. Żeby facet nie pomyślał, że idąc z nim na herbatę chcę zakończyć wieczór w łóżku ;) żeby koleżanka nie pomyślała, że mój uśmiech jest fałszywy. A cholera, wszyscy wszędzie wietrzą podstęp. Ja też. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, hej. Jestem. Nikogo chyba nie ma, ale postanowiłam, że się poskarżę: zadzwoniła do mnie matka owego mężczyzny i zamówiła sobie jego portret. I siedzę z węglem w dłoni, cyzeluję te jego piękne, regularne rysy i choć już prawie skończyłam i wyszedł mi prawie idealnie, zaczynam się bać, że on zobaczy ten portret, że dopatrzy się gdzieś jakiejś niedoskonałości, pomyśli "jaki bohomaz" i mnie wyśmieje. Dziś siedziałam cały dzień w domu, nikt mnie nie oglądał i mogłam wyglądać sobie szaro i buro w golfie sięgającym nosa i bez makijażu. Przynajmniej tyle. Ale cholernie się boję tego portretu i samego modela, jego reakcji i opinii, i mam już dość. :( Ogólnie mam dzisiaj skichany nastrój i zero wiary w siebie, i strasznie mi samotnie. Ze zmian nie zrezygnowałam, farbuję włosy jutro, bo dziś mi zabrakło czasu, ale nie wiem, czy to ma w ogóle jakikolwiek sens...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej, znowu nikogo nie ma? :( Dziś mam lepszy nastrój, portret nadal nieskończony, ale powoli odżywam, zaraz się za niego zabiorę. Myszy, odezwijcie się ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chwilunia malunia
jak już tu siedzę, bo nie moge spać, to się wyowiem. To nie o ciuchy chodzi, choć oczywiście nikt nie powinien chodzić jak bezdomny, odstawiony w brezent z zeszłego roku: D To chodzi o spust w głowie i wyluzowanie. Najważniejsze to sie nie przejmować i nie spinać w sobie. Niby czym masz się zbłażnic ? Odezwaniem? To posłuchaj jakie niekiedy ludzie mówią głupoty , bez mrugniecia okiem! A nawet jak powiesz głupotę to co siestanie? Świat się zawali? Kto to będzie apmietał za miesiąc? Zyjcie ludzie, bo jak się do was jakies paskudne choróbsko przyczepi jak do mnie, to bedziecie chcieli zyć, a nie bedziecie mieli siły. PZDR

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A pozrzędzę sobie trochę, choć nikogo tu chyba nie ma. Zdenerwował mnie dziś znajomy. Zdenerwował cholernie, mimo że w zasadzie prawie nic nie zrobił, ale ostatnie jego zachowanie całe było jedną wielką przesadą i tym razem po prostu chyba to była ta kropla przepełniająca czarę. A ja oczywiście kulturalnie i grzecznie powiedziałam mu, co o nim sądzę, po czym kulturalnie i grzecznie pożegnałam się i takoż odłożyłam słuchawkę. A teraz siedzę i diabli mnie biorą, bo przecież właściwie mogłam mu nagadać, nawrzeszczeć i tą słuchawką trzasnąć. Chwilunia,rozumiem, co chcesz powiedzieć, lecz... Może to dziwnie zabrzmieć, ale ja nie potrafię inaczej. Jestem nadwrażliwa, nie, przewrażliwiona. Mam wokół siebie ogromną, grubą skorupę i nie jest to takie proste, pstryk, przełączyć sobie coś w głowie i już jestem wolna od lęku i kompleksów. Ech, dzisiaj w ogóle taki dzień do bani. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×