Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Toxyczna

Zycie po toksycznym zwiazku

Polecane posty

Gość poszkodowana
Witam!!! Potrzebuje waszej rady. Bylam 6 lat z facetem ktory byl po rozwodzie i ma 7 letnie dziecko. Zawsze byl dla mnie agresywny potrafil uderzyc ponizyc rok temu wylal na mnie wrzatek(uderzyl czajnikiem niby przez przypadek) wyladowalam na 11 dni w szpitalu. poparzenie bylo dosc powazne . Wybaczylam mu to i polowe winy wzielam na siebie , ze to tez byla moja wina bo ja sie klocilam itd...Dwa miesiace temu odeszlam od niego , reakcja jego byla taka ze zaczal szukac panienek, rozpowiadac ze to on odemnie odszedl itd. Na marginesie dodam ze jest prawnikiem ktory udaje nieskazitelnego. Jak dla mnie jest noeobliczalny czy uwazacie ze powinnam powiedziec co mi zrobil matce jego dziecka? Zaprzyjaznilam sie z ich synem i bardzo go polubilam , czy uwazacie ze ona powina o tym wiedziec??Prosze piszcie , bo zupelnie nie wiem co mam zrobic. U mnie w domu tez byla agresja , dlatego bardzo czesto obwinialam sie ze to moja wina, to wszystko co zaszlo Bo bylam bardzo zazdrosna bo go wyzywalam po potrafilam dac mu w twarz , teraz juz nie wiem czy to faktycznie nie byla moja wina po czesci, jednak nigdy bym w niego nie rzucila czjnikiem z wrzatkiem, moglam dac mu w pysk wyszarpac za koszule , derzac slepo piesciami jak sie klocilismy ale krzywdy bym mu nie zrobila

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Prezenciku 🌼 Zamykając się oddzielałam się murem milczenia od męża. Ten mur miał mnie chronić. Podobno bywa też formą agresji. Ja nie krzyczałam. Milczałam. On nie mógł tego znieść. Chciał zajrzeć mi do głowy. Czułam się, jakbym była bezustannie śledzona. Wtedy zamykałam się jeszcze bardziej. Pod koniec nie mogłam już nawet na niego patrzeć. Jak jest mi bardzo żle uciekam też od świata. Nie mam ochoty spotykać się z ludźmi. W ogóle ruszać się z miejsca. Takie typowo depresyjne zachowanie. Zresztą od dziecka uciekałam w świat marzeń i książek. Nie miałam ciepłego, bezpiecznego domu. I tak radziłam sobie 50 lat. Teraz jest cholernie ciężko to wszystko przenicować. Bo tylko zwrot o 180 stopni może coś zmienić. Jeszcze sporo pracy przede mną. I może ten ogrom mnie tak przeraża. Ściskam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć bliskoznaczny baloniku! 🌼 Temat wyobcowania i wycofywania się jest mi także bardzo bliski. Choć ludzie, ktorzy mnie znają powiedzieliby, że jestem dusza towarzystwa i wielka gadułą. Lecz w domu lubię milczeć, lubię byc tylko sama ze sobą (nawet sama w domu). Nawet na wakacje pojechałam sama i było mi dobrze. Jak jestem sama to nie muszę mówić i jest mi z tym dobrze. A ucieczki w świat książek i jak ja mówię \"do budy\" czyli do łóżka są także typowe. Przez ostatnie lata mogłam w łóżku nawet pracować. Tylko tam czułam się w miarę dobrze i bezpiecznie. I to też świadczy o tym, jaka byłam zadowolona ze swojego życia :o Teraz w momencie dla mnie jednak przełomowym, zrobiłam sobie nową budę i już czuję sie tam dobrze, choć długo nie mogłam w nocy spać. Choć takie ucieczki, szczególnie przed dziećmi nie sa oczywiście dobre. Ale daję sobie do tego prawo. Po tym, co w życiu przeszlam jakaś forma wariactwa mi się należy. No nie? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj Renta 🌼 Tak, tak, wizerunek radosnej, silnej, pogodnej kobiety... Skąd ja to znam? Gaduła.. też. Przykrywka. Gra. A najchętniej do budy. Łóżko było moim schronieniem w dzieciństwie i w młodości. Potem, w małżeństwie nie miałam już takiego azylu. Teraz czekam na sprzedaż mieszkania i pierwszy raz w życiu będę miała własny pokój (Virginia Woolf). Samotność mnie nie przeraża. Lubię ludzi i oni mnie chyba też. Ale mam silną potrzebę odpoczynku od ludzi, gwaru, hałasu. Może to przychodzi z wiekiem? Nie wiem. Tak już mam :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bliskoznaczna i Renta.......ech.....skąd ja to znam.......nikt mi nie umiał zajrzeć do głowy....znam tylko 2 takich ludzi, którym się udało. Jeden - pomimo moich starań, drugi - bo się nie opieram (ten aktualny). Za to mnie się udawało zaglądać w głowy innych o wiele częściej. Nie sądzę, żeby było na to jakieś racjonalne wytłumaczenie. Może trening w domu, gdzie się nie wyrażało uczuć w sposób jaskrawy, trzeba się było domyślać? Ale chyba to coś więcej, jakas inteligencja emocjonalna, czy coś takiego, a może stara dusza...Mam numer 11 w numerologii. Wczoraj miałam rocznicę ślubu (15). Policzyłam, i nagle mnie olśniło, że data ślubu, to są 3 jedenastki. A mój mąż ma numer 33....chyba nie mogliśmy lepiej trafić? :) Oczywiście wtedy nie miałam pojęcia o numerologii, po prostu była sobota i pierwszy wolny termin......niby nic nie dzieje się przypadkowo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No, popatrz, balonie, pisałyśmy jednoczesnie :) Mam to samo......mówią o mnie, że jestem jak kot, bo chodzę własnymi drogami. Ale też, na spotkaniu klasowym z liceum, że zawsze miałam własne zdanie i umiałam je obronić. I miałam dużo do powiedzenia \"na temat\". Jeżeli nie mówiłam nic, to znaczy, że temat mnie nie interesował. Dusza towarzystwa, to może za dużo powiedziane, ale ludzie mnie pamiętają :) Z pewnością się swoją osobą nie narzucam nikomu, lubię być sama i nigdy nie czuję się samotna, ani nigdy nie czułam. Wlaściwie nie wiem, czemu zeszłyśmy na takie tematy? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po toksycznym...
ja byłam w toksycznym związku z facetem który był starszy ode mnie 15 lat. był typem który uwielbia kobiety. nie mial dla mnie czasu a niekiedy nie dawał mi chwili wytchnienia od siebie. długo się po tym związu nie mogłam pozbierać. zrzucił całą winę na mnie za nasze rozstanie i wmówił że nie jestem nic warta. teraz po 2 latzch wiem ze to on grał nie fair

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poszkodowana Myślę, że powinnaś powiedzieć matce jego dziecka, jeżeli on się z tym dzieckiem kontaktuje. Tylko jakoś tak, żeby nie wyszło, że się skarżysz, tylko chcesz ją, bo ja wiem, ostrzec?, albo po prostu tylko powiedzieć prawdę? Być może ona dobrze wie, że jej były mąż potrafi być agresywny, ale może miała nadzieję, że już nie jest? To zależy jeszcze, w jakich oni są stosunkach, co o tym wiesz? Musisz byc przygotowana na to, że taką informacja zrobisz sobie wroga i z niej i z niego, ale jednak prawda, to prawda, może kiedyś się tej żonie przyda, mimo, że teraz może być zła na Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O rany. Renta, już 1000 razy chciałam Cie zapytać, czy te Twoje sesje oddechowe, to był rebrtithing, czy regressing, i jak to znalazłaś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanka! Pieprzę ta moją inteligencje emocjonalna, intuicje, czy jak tam to mozna nazwać (jestem ryba). Stale odbieram emocje i nastroje innych ludzi ........i to mnie po prostu męczy. Do tego jako urodzona kierowniczka czuję się odpowiedzialna za dobry nastrój na imprezach, a ostatnio nawet na kursie tańca. I przymus.........ciągłego zadowolonego gadania. A marze o tym, by tylko być obserwatorem ❤️ Jedyne miejsce, w ktorym mówię tylko wtedy, gdy mam głos to Al Anon. To miejsce, w którym można nauczyć sie cierpliwości, mowienia na temat, tylko opierając sie na swoich doświadczeniach i nie pouczania innych. 🌼 I jeszcze Tai-Chi - to miejsce, w którym gadanie i przerywanie innym mnie drażni, choć także uczy cierpliwości. I uwazności, koncentracji 🌼 Co do treningu oddechem, to nie wiem, czym różni się rebrtithing od regressingu? Po prostu mam koleżankę psychologa, która chodzi ze mną na Al Anon. Jest popieprzona i pokopana (mam nadzieję, że tego nie czyta), ale te 2 sesje oddechem zrobiła mi dobrze i profesjonalnie. Zapytam ją, jak to się nazywa i z czym to się je. Ja wcześniej czytałam \"Uzdrowienie emocjonalne\" Ruskana cala książka o pracy na emocjach i oddychaniu. Rewelacja, ale trudna. I w trakcie czytania sama sobie zrobilam sesję oddechem i przeżyłam coś pięknego i dziwnego, co w książce przeczytalam na następny dzien, 70 stron dalej. Dlatego nie balam się tej sesji oddechem, bo sama mogę to sobie robić (troche podobnie), ale z psychologiem, czy innym prowadzącym początkowo chyba łatwiej. Zachęcam do przeczytania. Ty się psychicznie na pewno nie rozpieprzysz, bo już Cię troche znam. Przyjemności 😍 😍 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta :D Ja uciekłam od psychologa, bo był dla mnie za słaby :) Mój facet (aktualny) powiedział - \"to Ty mogłabyś go leczyć, a nie on ciebie\" :D hihihihi Faktem było, że odczuwałam groteskowość sytuacji. Ja byłam wyluzowana, a psycholog spięty, posługując się metodą (jakąś tam), że psycholog jest jak głaz, a pacjent ma się wywnętrzać. Miałam w dupie takie wywnętrzanie. Powiedziałam mu raz, że nie będę mu gadać rzeczy, które ja wiem, jak on nie będzie reagował. Bo ja swoje myśli znam. Profesjonalna koleżanka netowa powiedziała mi, że takie postępowanie tego psychologa, było bez sensu. Że, jak najbardziej, wskazana jest współpraca...ale ona pewnie była z innej szkoły. Potem doczytałam, że, właściwie, psychologia, liczy się od Freuda, i ma trochę ponad 100 lat. I że zależy, jaką szkołę się kończy! To takie metody się stosuje! W Toruniu moga być inne, niż w Rzeszowie! A potem, ta sama koleżanka, psycholog, na parę moich uwag, odpowiedziala, że nią wstrząsnęły...i, ze stawiam do pionu lepiej niż (...) jej kolega, znany psycholog krajowy. Próbowałam oddechów wielokrotnie....ale się męczyłam (ciągle palę). Myślę, że oddechy są ponad szkołami psychologicznymi, bo potrafią ukazać duszy poprzednie wcielenia, lub okres okołonarodzeniowy. Ja byłam oczekiwanym dzieckiem na 100%. Na szczęście, moja córka też, od poczęcia, do narodzin, nie miała możliwości poznania mojego niepokoju. Byłam przeciw wszystkim. Zawsze mówiłam, jak byłam w ciąży, że czuję się świetnie, i moje dziecko też. Poród trwał 4 godziny, wygoniłam wszystkich, byłam sama z córką :) Skupiałam się na sobie, na oddychaniu, urodziłam przy 2 skurczu :) Dziecko jest superowe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta 🌼 Ja też zawsze czułam się w obowiązku mówić, zabawiać, dbać by wszyscy czuli sie dobrze. I pierwszy raz w życiu poczułam ulgę w dniu, którego się piekielnie bałam. Pierwsza wigilia po definitywnym odejściu, kilka tygodni temu. Spokój, wyciszenie. Nie staralam się zabawiać, nie byłam wesoła na siłę. NIE MUSIAŁAM UDAWAĆ. Co za ulga. Nie muszę być wesoła. Chce mi się płakać, to płaczę. To dla mnie prawdziwy luksus. Nikt, przez całe życie, nie chciał mnie widzieć płaczącej. Ani nawet smutnej. No i tak grałam całe życie. Teraz będę się śmiała tylko, kiedy JA będę tego chciała. Nie wtedy, kiedy ktoś będzie chciał zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia. Kto by pomyślał, że smutek może być luksusem... A teraz się do Was uśmiecham dziewczynki, bo tego chcę :-) I ściskam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bliskoznaczna Zaznałaś ulgę prawdy.... Pamiętam, jak przyjechali do mojego domu rodzice męża, żeby dowiedzieć się \"co jest grane\"?. Była to końcówka naszego małżeństwa, jakieś 5 miesięcy po tym, jak mąż mi oświadczył, że kocha inną kobietę, od 1,5 roku, i chce się z nią związać. Jakieś 2 tygodnie wcześniej był u swoich rodziców, i im o tym powiedział. Więc jego rodzice przyjechali do naszego domu, żeby się zorientować w sytuacji. Powiem szczerze, że zdurnieli, kiedy zobaczyli nas razem przy kuchni, smażących \"super- rybę- maślaną\" dla wszystkich. Jak to...my się rozwodzimy, ale razem gotujemy? Przywitaliśmy się normalnie, zjedlśmy, córka zachowywała się normalnie...Teściowie całkiem zgłupieli...potem, od słowa do słowa.Pamiętam, że ja jednak skorzystałam z okazji.Wywaliłam publicznie swoje żale do męża,.że jest tchórzem, i mnie nie szanuje, że czego szuka w tym domu, skoro kocha inną...żeby teściowie nastawili się, że w ciągu roku będą mieli nowego wnuka, bo mąż wyraził wielką chęć posiadania dziecka ze swoją damą.......Błeeeeeeeeeeeeeeee Skończyło się \"po mojej myśli\", chociaż nie zaplanowanej. Teść wychodził z naszego domu ze słowami, że nie chce znać syna, dopóki się syn nie opamięta. Był to ciężki wiezczór. Córka uciekła do swojego pokoju, mąż się zamknął w sypialni...ja zasnęłam na kanapie przed telewizorem....... Na drugi dzień zadzwoniłam do teściów, rozmawiałam z teściową. Powiedziałam jej, że nie mogą odrzucać syna, to jest ich dziecko, i zawsze będzie. Żona jest nabyta...ale syn jest dzieckiem, i to jest bez sensu, żeby to dziecko odrzucali w momencie, kiedy ma kłopoty. Ja nie mam pretensji... może nam sie coś nie ułożyło, ale to są nasze sprawy. Wy się nie wtrącajcie. Tylko kochajcie swoje dziecko....... Bliskoznaczna...to była prawda. Ja nie wiedziałam, co więcej, nie interesowało mnie to, co z tą prawdą zrobią inni... Moim rodzicom zapowiedziałam z góry \"gębę na kłodkę\". Jeżeli będzie coś ciekawego, to Was zawiadomię. Na razie nie potrzebuję żadnej pomocy\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
„Zwiazek milosci istnieje wówczas, gdy partnerzy nie przeszkadzaja sobie w kochaniu siebie samego” (Kyle Os). tyle mam do napisania o milosci,tej bliskiej czy tej na odleglosc ❤️ 👄 pozdrawiam /mrowa:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja chciałabym nawiązać do tego co napisała powyżej Mrowkowska. Mó Ex kochał siebie i to bardzo kochał. Psycholog, do której chodził powiedziała, że cierpi na narcyzm (tzn. on chyba nie cierpi z tego powodu). Przy takiej chyba przypadłości nie przeszkadzać kochać siebie nawzajem jest trudno. Mnie sie nie udawało nie przeszkadzać, bo czułam się w tym związku jakby mnie nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze jedno, moje olśnienie właśnie przed chwilą nastapiło po wypowiedziach Szklanki, Ewy i Mrowkowskiej. Dziewczyny, ja juz naprawde nie moge sie dziwic, że mi to małżeństwo nie wyszło. Zobaczcie: Mój Ex: typowy narcyz, myślący tylko o swoich potrzebach, mówiący tylko o swoich poczynaniach, planach, aż do zanudzenia; wogóle nie umiejący słuchać. Ja: przewrażlwiona, o nad wyraz rozwiniętej empatii; w mig odgadująca nastroje innych; stawiająca siebie na ostatnim miejscu, po dziecku i mężu; czytającach w myślach innych osób; źle o sobie myśląca, uważająca, że fakt posiadania całkiem wartościowego faceta u boku dodaje wartości jej samej; zachwycająca się męzem i wtórująca mu w jego zachwytach nad sobą (blee). O Boże jak to wyglądało, flaki z olejem! W tym związku to chyba Ex był normalny a ja toksyczna. On siebie kochał, ja nie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewuś, dziękuję za odpowiedź. Ja taki cholera umysł analityczno-ścisły jestem. Żaden humanistyczny. Czasami trudno mi zrozumieć Was, zaawansowane i tak pięknie z łatwością piszące o waszych uczuciach i przemyśleniach. Moje posty wydają mi się strasznie niezdarne, ale co tam, ważne, żebym zrozumiała Was i nauczyła się kochać siebie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko, Coś pięknego to określenie: SUPEROWE DZIECKO :-) Moje też jest superowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa❤️ Present❤️ Szklanka❤️ Dzięki za odpowiedzi i za zrozumienie. Ewo, napisałaś: A ja troche przekornie napisze... jak trudno jest pokonywac codzienność, gdy miłość jest tylko projekcja marzeń o tym uczuciu... To ja jeszcze przekorniej odpowiem ;) A jeszcze łatwiej gdy nie ma codzienności ;) ;) Szklanko dziękuje za jak zwykle konkretne wyjaśnienie 🌻 Present- myślę, że jest jak piszesz- wiele zalezy od tego w jakim etapie życia sie znajdujemy. Zmieniają się priorytety więc pewne rzeczy dostrzegamy inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewcia :D Mój....uwielbia się ośmieszać, ale robi to z miłością do siebie. Chyba o tym nie wie. Za to mnie rozśmiesza do łez, i uwielbia słuchać, jak się śmieję z tego ośmieszania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Present❤️- podziwiam Cię za to , że w każdym widzisz dobro. Salon luster..:) Przesyłam pozdrowienia dla wszytkich🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halls 🌼 Coś o narcyzmie \"Jednostki perwersyjno - narcystyczne pod wpływem własnego wyolbrzymionego >ja< staraja się stworzyć związek z druga osobą, atakując narcystyczną integralność tej osoby w celu pozbawienia jej możliwości samoobrony. Przedmiotem ich agresji jest również miłość własna, zaufanie do siebie, poczucie własnej wartości, jak też wiara we własne siły drugiej osoby...\" P.—C. Racamier Z ksiązki \"Molestowanie moralne\" Marie—France Hirigoyen POLECAM 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bliskoznaczna, To nie mogłam lepiej wybrać :-( Ewo, Ja mam z Ex ciągły kontakt (ze względu na syna). Nie wiem czy jest szczęśliwy, ale już nową kobietę ma i ona na pewno jest bardziej na pokaz niż ja. Ex sam mi obwieścił, żę się z komś spotyka. Ja ją widziałam i jest właśnie taka, jaką chciał mnie \"zrobić\" (pisałam to już kiedyś, czyli szpilki, spódnica mini, tipsy, stringi; ja sie w tym źle czułam i miałam z tego powodu ogromne problemy, że nie mogę mojego mężczyzy uszczęśliwić moim wyglądem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halls🌼 Niemożliwe! Ta kobieta - ten opis - taką właśnie chciał mnie widzieć mój prawie-ex! Na siłę chciał mi kupować seksowną bieliznę, podczas gdy ja preferowałam flanelowe spódnice. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halls Twoje szczęście! :D Na ch*j by Ci wyszło uszczęśliwianie exa... Powiem Ci....na 2 randce z mim obecnym....spytałam, \"co będzie, jeżeli przytyję te 5 kilo z powrotem\"? (bo wiedział, że tyle schudłam ostatnio) - usłyszałam, NATYCHMIAST, bez chwili zastanowienia, że \"to nie żadnego znaczenia\"............powiem Ci, że sama byłam zaskoczona taką szybką reakcją. Fakt, że facet jest bardzo bystry i szybko myśli.....ale to mnie, mimo wszystko, zatkało. Myślałam, że moja fizyczność, taka fizyczna, ma duże znaczenie......ale okazało się, że nie. Bo na samym początku mówił, że jestem piękna. No co się miałam targować. Ale te 5 kilo więcej \"bez znaczenia\", okazało się...że jestem chyba piękna w duszy..i to był chyba najpiękniejszy komplement w moim życiu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bliskoznaczna, Od czasu jak mój Ex (wtedy jeszcze mąż) zaczął mnie namawiać na zupełną zmianę wizerunku, ja zaczęłam się zastanawiać co jest nie tak. przecież dbam o siebie, zawsze makijaż, włosy ułożone, ciuchy modne. Fakt nie jest to styl wyzywający, bardziej sportowy. Ale doszłam do wniosku, że dla męzczyzn b. ważna jest fizyczność czy sexualność kobiet (znowu mam problem z nazwaniem :-( Oni lubią takie kobiety i tego sie nie zmieni. A że mojemu Ex potrzebne jest tło do zaprezentowania swojej narcystycznej osoby, to tym tłem może byc taka właśnie sexi kobitka. Bardzo mnie bolało, że Ex nie widział we mnie innych walorów. Widział tylko brak tzw. sexy girl.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szklanko, ja też tak chcę :-) Gdzie takich mężczyzn można spotkać ;-) (Próbowałam kiedyś na Sympatii (portal randkowy), ale nie mam szans, bo znacznie odbiegam urodą od preferowanego tam przez mężczyzn kanonu urody w stylu sex bomy. Juz krótkie włosy mnie dyskwalifikują ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość super sprawa
halls nie licz za bardzo, że styl "sportowy" spodoba się jakiemukolwiek facetowi... no chyba że dresiarzowi... to po prostu nie jest kobiece... coś masz problemy z tym, co? i obronnie utożsamiasz kobiecość z wyzwyającym stylem? zresztą od kiedy szpilki i stringi są wyzwające?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak super sprawo, czyli jeses facetem tak? Styl sportowy Twoim zdaniem to dres, no nieźle. Fajnie by to wyglądało w mojej pracy :-)))))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×