Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

misiaczkowa

Zimowe starania 2005

Polecane posty

cześć ❤️ przepraszam, ale wczoraj kiedy do Was pisałam nie zaczął jeszcze działać Ketonal, a chciałam abyście już widziały, że jestem bezpieczna w domu... nie dostałam nic na uspokojenie bo ponad 7 godzin lekarz nie miał mnie pod kontrolą więc nie mógł mi nic dać... zabieg miałam ok godz 17 wcześniej kontaktowaliśmy się co godzinę... dostałam znieczulenie miejscowe domaciczne ale cierpienie psychiczne jest dużo gorsze niż fizyczne... jakimś cudem udało mi się wyłączyć świadomość DLACZEGO mam ten zabieg i jaki ma on cel.. i za to jestem wdzięczna losowi, bo obiecywałam sobie panować nad sobą... bo dzięki temu dużo łatwiej mi było przeżyć te pół godziny, niż gdybym się całkiem rozsypała... poza tym trafiłam na fantastycznego lekarza... przede wszystkim miał na uwadze moje dobro i dobro moich narządów... starał się jak mógł... był wyrozumiały... delikatny... tylko dlaczego poznałam go w takich smutnych dla mnie okolicznościach? :( rozmawiał ze mną cały czas w trakcie zabiegu... przekonywał do dalszych starań... ubolewał nad tym co już w życiu przeszłam... oboje nie potrafiliśmy znaleźć odpowiedzi na pytanie dlaczego jedne rodzą dziecko za dzieckiem... chleją i katują swoje bezbronne dzieci albo wyrzucają na śmietnik, a inne tak bardzo marzą aby być matką, dbają o siebie przed poczęciem i jeszcze bardziej w ciąży...a potem przechodzą taką traumę... mówił mi, że w nim też rodzi się wewnętrzny bunt kiedy jest świadkiem takiej niesprawiedliwości... bardzo, bardzo dużo psychicznie dała mi rozmowa z nim... jestem Mu strasznie wdzięczna za to w jaki sposób postępował ze mną... powiedziałam Mu to na koniec... empatia przede wszystkim.. a to było mi wczoraj tak strasznie potrzebne... namówił mnie na badanie mojego nienarodzonego dziecka... wahałam się ale chyba dobrze zrobiłam bo i tak nie mogłabym mojego maleństwa zabrać ze sobą i pochować, a być może dowiemy się co było przyczyną, że Je straciliśmy... być może ta infomacja uratuje życie Jego młodszego rodzeństwa, które dopiero zostanie poczęte... wiecie? to dziwne ale kiedy tam wczoraj leżałam to zrodziła się we mnie tak strasznie silna wola walki! poczułam, że nie spocznę póki nie urodzę zdrowego brata lub siostry dla mojego aniołka! mój mąż wczoraj wieczorem odetchnął z ulgą... dopiero wczoraj przyznał się, że strasznie bał się o mnie i nie mógł patrzeć jak cierpię psychicznie...powiedział, że pierwszy raz widział mnie w takiej kompletnej rozsypce i pierwszy raz panicznie bał się, że targnę się na swoje życie... choć doskonale mnie zna i był ze mną w najgorszych chwilach mojego życia... ale wtedy bardziej towarzyszył mi strach... co będzie dalej czy wygram walkę z chorobą oraz silna wola tej walki... a teraz przez te ostatnie trzy dni... widział odrętwienie... mój pusty wzrok... kompletnie wyłączenie od rzeczywistości... uspokoił się kiedy odezwałam się do niego po wyjściu z gabinetu.. tak jak zawsze... tym tonem który zna... bo rzeczywiście kiedy powiedziałam lekarzowi do widzenia i zamknęłam drzwi jego gabientu... poczułam, że zamykam jakiś rozdział... choć wiem, że tak jak dziś, będę jeszcze nie raz opłakiwać moje ukochane dziecko... i nigdy nie pogodzę się z Jego stratą.. a na moje pytanie DLACZEGO nigdy nie padnie odpowiedż... to muszę żyć dalej... dla mojego dziecka, któremu nie było dane się narodzić, aby pozwolić Mu spokojnie odejść do innych aniołków...dla mojego męża, który mnie potrzebuje... dla dziecka, które ma się dopiero narodzić, aby być dla niego dobrą matką...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ANGELO, bardzo wzruszające jest, to co napisłaś... dobrze, że znajdujesz w Sobie siłę, dobrze, że masz Swojego Męża|! dbajcie o siebie wzajemnie i trzymajcie się jakoś... 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela- czytam Cię i płaczę... Jesteś wielka... Dobrze że trafiłaś na dobrego lekarza, taki człowiek ma wielki wpływ na psychikę gdy przeżywa się ten cały koszmar... Każda z nas powinna się od Ciebie uczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angelo znów się wzruszyłam i łzy popłyneły :( pamięc i smutek po twoim aniołku pozostanie już do końca ale walcz i nie poddawaj się jesteś wspaniałą kobietą i w końcu się ci uda mieć przy sobie maluszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elo :( Rety siedzę i wyję...brak mi słow Patuś...podziwiam Cię, tylko to mi kołacze w glowie. Cieszę sie, że tak myślisz...nawet nie wiesz jak bardzo....cieszę się, że zostaniesz z nami ❤️ Boze cieszę się, że trafiłaś na tak dobrego człowieka w chwili kiedy tak bardzo tego potrzebowałaś. Trzymaj się kochanie, jesli moge zadzwonię wieczorem, jak mnie odłączysz, albo wyłączysz komórkę, to zrozumiem. Jak tu napiszesz, ze jeszcze nie, to tez to uszanuję. Wiesz dobrze, że jestem z Tobą i zawsze będę....❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela brak mi słów ,zatkało mnie, jestes bardzo silną osóbka i dzieki Bogu ze miałas takiego lekarza . Oczywiscie poryczałam sie jak Cie czytałam ,jestes cudownym człowiekiem której zycie nie oszczedza ale wiem to napewno ze jeszcze będziesz bardzo szczęśliwa. Kochamy Cie ❤️ Opoczywaj kochana

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wczoraj byłam u prof na wizycie. Było wspaniale! Wyobraźcie sobie, że wg prof moje zdjęcia wcale nie wyglądają tak źle! Uważa że moje jajowody wcale nie są tak do końca niedrożne nawet na tych zdjęciach, a poza tym wynik tego badania częśto bywa fałszywie zły. Dzieje się tak np wtedy, gdy za szybko zostaje podany kontrast, wtedy wszystko się tam w środku zaciska i nie przyjmuje kontrastu, a niedrożności może wcale nie być. Do tego badania powinno się też podawać leki rozkurczowe a ja myślę że nic takiego mi nie podano. W każdym bądź razie wg niego wcale to wszystko nie wygląda tak beznadziejnie jak myślałam. Oczywiście trzeba to zweryfikować podczas laparoskopii na którą umówił się ze mną na 9 lipca! Uwzględnił nawet to kiedy planuję urlop, żebym sobie już spokojnie mogła jechać i się nie stresować tylko wypoczywać. Wrażenie bardzo pozytywne, niezwykle miły, fachowy człowiek. Wszystko mi wyjaśnił, odpowiedział na każde pytanie, nawet mi rozrysowywał różne rzeczy żeby było wszystko jasne. Powiedział, że pewnie będzie tak, że podczas laparoskopii wszystko okaże się ok i będę się cieszyć, że jednak jajowody drożne, ale z drugiej strony jednak w ciąży nie jestem... Ale to dopiero wtedy będziemy myśleć co dalej. Wyszłam z uśmiechem na ustach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Asik❤️, bardzo się cieszę z przebiegu Twojej wizyty. Dobrze, że jesteś po niej pozytywnie nastawiona. Będzie dobrze, zobaczysz🌼 A u mnie mija dziś równo trzy miesiące od zabiegu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć Asiku jak to dobrze, że masz takie cudowne wieści ❤️ choć moje serce przepełnia smutek to cieszę się razem z Tobą z Twojego szczęścia... Genewo czyli rozpoczynasz nowy etap? jak Ci zazdroszczę... ja te trzy miesiące dopiero mam przed sobą... a ja dziś mam duży kryzys... jeszcze wczoraj wydywało mi się, że najgorsze mam za sobą..i z każdym dniem będzie tylko lepiej... a dziś zotałam w domu sama... i chyba to mnie rozbiło... przeryczałam cały ranek... ale już chyba na dziś wystarczy... muszę wziąć się w garść... muszę coś zrobić... coś zmienić... przygotować się do egzaminów, których nie zdawałam w piątek... bo przecież te studia dają mi taką radość... muszę przemeblować mieszkanie... Asiku może właśnie rozpoczęłaś szczęśliwy czas naszego topiku...? może złe wieści już nie bedą tu płynąć nigdy? tylko Sabcial żeby się odezwała Gruby Misiu co Sabinką? masz z nią jakiś kontakt???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odezwę się wieczorem, bo wróci mój komputer! nie mam kontaktu z Sabinką :( tak samo niecierpliwie czekam na jakieś wieśći... Angelo, płacz... tyle ile potrzebujesz, nie trzeba tłumić żalu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela- jesteś silna kobietą. Genewa- nowy etap w życiu, tym razem musi okazać się szczęśliwy. Mam wielką nadzieję że limit nieszczęść już się dla nas wszystkich wyczerpał. Sabcial- napisz proszę że u was wszystko ok, tylko nie masz czasu na internet!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angelo, tak zaczynam nowy okres w życiu, ale bez powodów do radości. Nie należę do osób, które są zbyt skłonne do pisania o sobie (pewnie to zauwazyłyście), ale dziś krótko napiszę o sobie, o moich perspektywach na przyszłość, dość opłakanych. Chyba pierwszy raz w życiu czuję się jak prawdziwy bankrut i wierzcie mi, nie staram się niczego ubarwiać, ani koloryzować. W tym roku dotknęły mnie dwie wielkie porażki, pierwsza to strata ciąży, a druga to strata pracy. Wczoraj dostałam wypowiedzenie..., po wielu latach ciężkiej pracy, po 5 latach pracy na kierowniczym stanowisku. Mój zakład pracy ma spore problemy finansowe i zamyka powoli poszczególne jednostki. Od 1 października nie mam pracy...Od wczorajszego dnia jestem w niezłym szoku. Spłacamy spory kredyt, wydaliśmy ostatnio masę pieniędzy na leczenie. W tym cyklu powinnam znowu zacząć leczenie, ale nie bardzo mamy z czym startować. I tak siadłam sobie dziś rano w fotelu i pomyślałam, że naprawdę nie wiem co robić. Od rana szukam ofert pracy, nawet jest sporo fajnych, ale najczęściej wybór którejś z nich, wiązałby się ze zmianą miejsca zamieszkania. O rany, ale my mamy dom. I co mam go gdzieś przenieść na placach?? Mój mąż też ma teraz niezbyt różowo z pracą. Muszę się szybko zebrać i coś znaleźć, żeby w październiku nie zostać na lodzie. Tak więc, generalnie naprawdę nie ma mi czego zazdrościć. Wiecie, czuje taki żal, bo ja poświęcałam się mojej pracy bezgranicznie, a teraz zostałam z niczym. Przepraszam, że jak już piszę, to tak na smutno. Może jeszcze przyjdzie taki czas, że będę się mogła podzielić szczęśliwą nowiną. Bo jak to mówią: radość, to jedyna rzecz, którą jak się dzieli, to się ją mnoży... Miłego dnia Wszystkim🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poryczałam się, to straszne.A jak patrze na moją łobuziare to wiem, że takie cierpienie jest niewyobrażalne. Drogie moje nie taćcie nadzieji, życie nie może być tak niesprawiedliwe i po zimnych ciemnych dniach zawsze wychodzi słońce. Taka odwaga i poświecenie muszą być nagrodzone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Genewo ❤️ co za felerny czerwiec!! tylko tyle mogę napisać! potrafię wyobrażić sobie co czujesz, ponieważ też bardzo kocham swoją pracę i poświęcam się jej bezgranicznie...i czyłabym ogromny żal gdyby okazało się, że to koniec... nic Ci nie doradzę bo nie znam Twojej sytuacji... ale może wchodzi w grę dojazd do innego miasta? jeśli to nie byłoby dalej niż 100km... znam osoby, kóre codziennie dojeżdżają z Wrocławia do Legnicy autostradą... ja tak miałam dojeżdżać póki nie dowiedziałam się o ciąży... może to będzie jakieś wyjście...? mało jest fachowców... a każdy na wagę złota... zwłaszcza teraz... kiedy tyle osob juz uciekło z naszego kraju... tak to jest, że zawsze coś się musi gmatwać! ale poradzimy sobie! zobaczysz! dla mnie na kłopoty najlepszym lekarstwem jest działać! wczoraj Misiaczkowa doradziła mi badanie na przeciwciała antykardiolipidowe... przed chwilą dzowniłam do mojego laboratorium... jutro idę oddać krew... wykluczę lub uchronię moje następne dziecko chociaż przed tym... coś muszę robić! muszę działać! bo takie nicnierobienie mnie dołuje i rujnuje moją psychikę! Genewo nie dajmy się losowi! musimy walczyć z przeciwnościami! im bardziej w kość dostajemy tym silniejsze musimy być!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angelo, trzeba się przebadać, fakt. Choć ja byłam przebadana na wszystkie możliwe sposoby i też nie pomogło, ale trzeba. Ja robiłam badania na przeciwciała antykardiolipidowe, przewplemnikowe i przeciwtarczycowe, przeciwciała anty-HCV, różyczki, CMV i toksoplazmozę. W zawiązku z tym, że mam przeciwciała przeciwpleminikowe brałam cały czas Clexane i Encorton, ale nie pomogło. Widać przyczyna była inna. Wszystkie pozostałe badania miałam w porządku. Lekarz kazał mi też zrobić posiew z kanału szyjki macicy (jeszcze przed zabiegiem) w kierunku chlamydii, ale nie miałam na to siły. 16 czerwca jadę na wizytę do ginekologa-immunologa, zobaczę co powie. Angelo, wiem, zostaje nam ciężko walczyć o to, co innym przychodzi bez problemów, ale przecież wiem, że będziemy walczyły, pomimo wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
będziemy walczyły! i zostanie nam to wynagrodzone! no niestety... jednym pewne rzeczy przychodzą bez trudu nam go gruzach... a dojdziemy tam gdzie zamierzamy! staniemy pewnego dnia na szczycie naszej góry i krzykniemy na całe gardło całemu światu, ze oto weszłyśmy! i to jesteśmy! możesz mi napisać czy posiew na chlamydię mogę jeszcze zrobić czy to teraz już nic nie da... przeciwplemnikowe- też w alaboratorium? teraz? póki krążą we mnie hormony czy nie ma znaczenia? przepraszam jesli nie masz ochoty to nie będę pytać 🌻 nie chcę czegoś zaprzepaścić... wiem, że może nic nie wykazać i zostanę z nadal z wielką niewiadomą... ale będę mogła sobie powiedzieć, że zrobiłam wszystko... rozumiesz mnie? prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już piszę. Posiew z szyjki macicy ma sens przed zabiegiem, teraz już nie bardzo, bo jeśli nawet była jakaś bakteria, kóra mogła spowodować obumarcie płodu, to ona w czasie zabiegu została pewno usunięta. Potem dochodzi krwawienie i nie ma już co badać, tak mi powiedział lekarz. Ale jak minie krwawienie (u mnie krwawienia i plamienia trwały miesiąc), to wtedy przed miesiączką można taki posiew w kierunku chlamydii zrobić. A najlepiej zapytać o to lekarza, bo wiem, ze są różne szkoły co do tego badania. Mój lekarz kazał robić przed @. Radziłabym Ci poczekać z badaniami na przeciwciała, organizm musi wrócić do normy, HCG wolno opada. Te przeciwciała trzeba koniecznie zrobić, ale najwcześniej za dwa miesiące. Antykardiolipidowe, przeciwplemnikowe, przeciwtarczycowe są b. ważne, a druga grupa to taka od chorób wirusowych (dziwię się, że lekarz Ci ich nie zlecił, ja je robiłam w 6 tygodniu), czyli toksoplazmoza, różyczka, cytomegalia. Ale nie mam pojęcia kiedy mogłabyś je teraz zrobić. Myślę, że tez rozsądnie byłoby po @, jak już przyjdzie. Chodzi o to, aby organizm osiagnął względną rónowagę po zabiegu. Wiesz, wydaje mi się, że nie ma co wydawać pieniędzy, bo wyniki moga być zafałszowane. Dla pewności możesz takie rzeczy uzgodnić z lekarzem. Ja Ci napisałam, kiedy ja robiłam te badania. Po zabiegu nie robiłam nic, poza badaniami krwi (bo morfologia mi sie rypnęła), estradiolem i prolaktyną. Mam nadzieję, ze jeśli coś trzeba zrobić, to dowiem się na wizycie 16 czerwca. Oczywiście lekarz proponował tez badania genetyczne, ze względu na mój wiek, ale w większości wypadków takie badanie robi się po 3 poronieniach, albo przed przygotowaniami do IVF. Strasznie chyba namieszałam, ale moze coś zrozumiesz z tego nieskładnego pisania. Jakby co, to pytaj o wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziękuje Genewo ❤️ myślałam, ze te [przeciwciała antyplemnikowe i antykardiolipidowe trzeba zrobić zanim orgazm wróci do normy... ale skoro wręcz przeciwnie to jeszcze lepiej.. dojdę fizycznie do siebie... ja przed ciążą (Boże jak to teraz brzmi :O ) robiłam na toxo, różyczkę. poziom hormonów tarczycy, prolaktynę, LH, progesteron, cytologię, markery p/nowotworowi jajnika... jedynie mam brak przeciwciał różyczki poza tym wszysko było piękne.. mam też przeciwciała na toxo więc to mi nie grozi... teraz szybko zaszczepię się przeciwko różyczce i zaleczę nadżerkę... zadzownię dziś do tego lekarza... bo zaczęłam znowu krwawić, a juz było sucho...i brzuch mnie pobolewa jak na @ ja mam kłopoty z krzepliwością... :O niestety...:O ten mój gino nie zlecał mi nic... wszytko co zrobiłam.. robiłam sama na własną rękę... on cały czas powarzał nie trzeba... a może trzeba było właśnie! ale cóż mi da szukać winnych! nic! bólu nie ukoi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, ja też kilka dni po zabiegu zaczęłam krwawić i ból jak na @. Pobiegłam do lekarza i dostałam 2 leki. Lekarka powiedziła, ze czasem coś zostaje w macicy po zabiegui ona sama się wtedy oczyszcza. U mnie tak było. Po kilku dniach jakieś tkanki się oderwały (przepraszam za ten opis), po dość sporym bólu. A dostałam Hemorigen (ziołowy na krwawienie) i Ergotaminum tartaricum - na szybsze oczyszczenie macicy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Genewa- bardzo mi przykro. Niesprawiedliwe, że takie wartościowe osoby jak Ty i Angela muszą doświadczać takiego bólu i jeszcze zawodowo kłody pod nogi... Brak słów... Musicie i jestem tego pewna- JESTEŚCIE dzielne i na pewno sobie poradzicie. Tylko dlaczego musi to wszystko iść jak po grudzie? Będę walczyła z wami o szczęście...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Elo! To ja. Zresztą widać. O mater, zrobiło się nie wesoło. Dobrze, że umiecie się wygadać i sobie pomóc. Płakanie z całą pewnosią jest dobre, oczysza nas ze zlych emocji, ze stresu, smutku....Warto więc płakać.... Dziewczynki kochane, serce mi się kroi na trylion kawałków jak czytam te pelne smutku, strachu, rozpaczy posty. Marzę jednocześnie, by zamieniły się one już niedługo w radosne, pełne optymizmu i radości....wierzę, że tak się stanie.... Asiu, cieszę się, że odblokowujesz nasz topik ze złych wieści. Mam nadzieję, że laparo uda się znakomicie i niedługo obwieścisz nam najpięknieszą wieść na świecie..... Genewo, strasznie mi przykro z powodu pracy, wiem dobrze jak bardzo kochasz swój zawód. Po prostu ❤️ Sabcial....blagam odezwij się, bo mi po głowie chodzą najgorsze myśli....ktore odpędzam jak muchy. Mam nadzieję, że tak cię pochałania Bartuś, ze nie masz siły na odwiedzenie nas!!!! Albo ,ze net Ci siadł, cokolwiek. Błagam odezwij się!!!!!!! :( Gdzie się podziała Lucyjka?? Obronę mam 15, promotor kazał sobie wybrać 2 pytania. Do recenzenta będę dzwoniła. Ma też dać. Czyli chyba będzie to czysta formalność. Dziś byłam świadkiem wypadku. Młoda dziewczyna wymusila pierszeństwo i zderzyła się z L. Zaparkowałam na poboczu, zadzwoniłam po karetkę, wyjęłam szybko apteczkę z samochodu, bo dziewczyna z L co prowadział zalała się krwią, musiała przygrzać w kierownicę, niska była, pewnie za blisko fotel podstawiła. Reszta się trzęsła. Nie dziwię sie. Instruktor nie był w ogóle zaineteresowany udzieleniem pomocy tej dziewczynie, tylko opieprzał sprawczynię. Jak bym chciała, to mogłabym mu koło dupy narobić, ale niech to już sobie załatwia tamta dziewczyna. Najgorzej, że podałam swoje dane :o Ale może mnie nie wezwą, bo sprawa jest jasna. L jechała na głownej, a tamta wymusiła. Nie lubię takich sytuacji, bo wymagają jasnego myślenia, a ja nie potrafię za wiele w kwestii pierwszej pomocy. To taka anegdotka z dziś. Ide......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamn pomysł!!! Może na stronie głownej się zapytam, czy jest ktoś kto zna Sabcial i wie co się z nią dzieje? Ktoś jeszcze oprócz nas musi ją znać!! Co myślicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Misiaczkowa- to miałaś dzisiaj przeżycie, dobrze że są tacy ludzie jak ty i zatrzymają się gdy ktoś potrzebuje pomocy. Myślę że masz dobry pomysł, może tak się uda odnaleźć Sabcial... mam nadzieję że u nich wszystko ok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Asik dzieki Bogu ,takie dobre wiadomsci ,a juz sie denerwowałam czy wszystko u Ciebie dobrze.Cały czas trzymam za Ciebie kciuki i jestem z Tobą ❤️ Genewo bardzo mi przykro z powodu pracy ale wiem ze napewno znajdziesz cos interesującego,tylko trezba dobrze szukac. Bardzo sie ciesze ze sie przed nami otworzyłas.Pamietaj ze zawsze mozesz sie wygadac i ulzyc sobie złym emocjom. Angelko Kochanie masz prawo byc smutna i płakac zycze Ci abys nigdy juz nie musiała tak cierpiec.Badanka to Ci sie przydadzą ,rób wszystkie jakie są niezbędne,napewno lepiej wiedziec niz półzniej cierpiec. Lucyjko cos Ciebie długo nie ma? Misiaczkowa zachowałas sie jak pradziwy prawy człowiek ale po Tobie to zawsze bym sie tego spodziewała ,przeciez jestes altruistką ,osóbką który nikogo nie zostawi w potrzebie. Sabcialku odezwij ,prosze ,Misiaczkowa dobrze zrobiłas ze napisała na głównym forum ,moze w koncu cos sie dowiemy. Sabcialku mam nadzieje ze u Was wszystko w porządku. Zycze dla naszego topiku wiecej dobrych chwil i wiecej maluszków i do tego zdrowiutkich Nie przynudzam Pozdrowienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jesuu laski, ja się naprawdę martwię, że coś się dzieje z Sabcial. A może mały ma żółtaczkę i trzymają ich dłuzej? Przecież moze być milion powodów. Ale dlaczego nie pisze :( Fryzelko..a dziękuję, to prawda :) Ale nie chwalę się, bo to tak samo się :) Lucyko!!! Hop hop!!!! może jest w Polsce? Miała jechać chyba w czerwcu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Słuchajcie, sabcial ostatni raz odzywała się 25 maja, a to naprawdę strasznie dawno!!!!! To już prawie 2 tygodnie. Obiecała, że odezwie się z Bartusiem na ręku i nic, wciąż cisza.... Czekamy, czekamy cierpliwie, ale niepokój rośnie... Pozdrawiam, miłego dnia Wszystkim🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć kochane ❤️ Misiaczkowa to dobry pomysł z założeniem nowego tematu o poszukiwaniach Sabcialka jejuu noo też się strasznie martwię :O może mały ma zółtaczkę albo jakąś bakterię :O Monika leżała ze swoim synkiem trzy tygodnie bo złapał bakterię... :O choć urodził się zdrowy, silny i tak jest do dziś... ale potrzymali ich trochę w szpitalu... mam nadzieję, że \"tylko\" coś takiego zatrzymało Sabcialka dlatego nie pisze... ja mam dziś kryzys...zarówno fizyczny jak i psychiczny...:( ...szkoda słów... :( przepraszam, nie będę smęcić z samego rana :O ale dobre jest to, że już od dziś zaczęliśmy brać witaminki... nie będziemy czekać dłużej ze starankami niż to jest wymagane... sporządzam listę badań... pokażę ją lekarzowi w poniedziałek... i zmieniam lekarza...!! nie mam nic do tamtego...ale jednak jego słowa powtarzane przez cały rok \" żadnych badań nie trzeba robić...trzeba czekać..\" jakoś tak mi brzmią...:O nie szukam winnego... ale mam wewnętrzny żal... taki mały... może trzeba było zrobić? coś więcej wykluczyć...? mam nadzieję, że u Was lepszy nastrój... :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Angela, te kryzysy niestety będą przychodzić... Wiele razy wydawalo mi się, że jest już w porządku i nagle przychodził gorszy dzień... A co do zmiany lekarza, to chyba dobra decyzja. Ja też zmieniam, ale ja mam bardzo konkretny powód. Kiedyś o tym napiszę. Czekamy na wieści od sabcialka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×