Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kashi

Klub Milosnikow Kotkow

Polecane posty

Astra....Ty jesteś bardzo dobrym człowiekiem - miłość do kotów, a szczególnie do TEGO kota, widzę w każdym Twoim słowie. Pięknie piszesz i wzruszyła mnie bardzo Twoja opowieść. Dobrze, że choć u schyłku swego niełatwego życia Luna znalazła Cię w tym salonie samochodowym. I ja mam swoją Lunę - starą suczkę ze schroniska, która udaje nieudolnie labradorkę. I ona doznała w swym życiu wielu krzywd, których się tylko mogę domyślać. Aczkolwiek nieokaleczona fizycznie , zachowaniem opowiada nam o biciu, kopniakach i barku miłości. Pozdrawiam Cię serdecznie . POgłaszcz Lunkę ode mnie za uszkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
koty sa moim odbiciem, nie sa w moim zyciu \"po cos\" - po prostu sa, uzupelniamy sie :) Od psow czegos oczekuje, od kotow tylko tyle by byly. Moja druga mocna kocia osobowoscia jest Wisnia. Tyz czorna :) Wisnia jest mloda koteczka - ma dwa lata. Jak sie poznalysmy? Oczywiscie burzliwie. Do Fundacji zadzwonila kobieta z informacja ze 30 km od Krakowa, w lesie na dzikim wysypisku smeici ktos porzucil trzy kociaki. Pedem pojechalam - i wrocilam z trzema syczacymi, nastroszonymi kocimi pisklakami :) Jak pieknei syczaly, hoho :) Oczywiscie wyladowaly w klatce. Byly male - najwieksza Salsa wazyla 1250 g, najmniejsza Samba - 965 g. Kazda miala w chudym, nastroszonym ciele po kilkanascie - kilkadziesiat kleszczy. I wszystko szlo ku dobremu - niestety nie na dlugo. W 6 dobie zachorowala Salsa, najwieksza, najsilniejsza, najdziksza. Zaczelo sie od wymiotow, zbyt dlugo zajmuje sie kotami zeby nie umeic rozpoznac co sie dzieje choc ze dwa dni ludzilam sie nadzieja. Kiedy zachorowala Rumba - wlasciwie wszystko bylo jasne. Badania tylko potwierdzily przypuszczenie; maluchy przynosly ze soba panleukopenie, koci tyfus ktory zabiera prawie wszystkie kociaki po ktore siegnie (95%). Walczylysmy kilkanascie dni (normalnie choroba trwa od kilku godzin do kilku dni ale maluchy byly wspomagane interferonem). Kroplowki, leki objawowe - nic wiecej nie mozna bylo zrobic, tylko czekac. Pierwsza odeszla Rumba. W 16 dobie uspilysmy Salse; w momencie smierci wazyla 565 g, trudno sobie wyobrazic, prawda? Przezyla tylko Samba - o ironio, jedyna kotka z miotu z wada, z wrodzonym uszkodzeniem miednicy. Samba dostala nowe imie i nowe zycie - zostala jako pierwszy nadprogramowy moj kot. Wisnia ratowala juz zycie innym kotom - oddajac krew ktora po odwirowaniu jest wielka bronia w ratowaniu innych kociakow chorych na panleukopenie. Jak wyglada ta choroba? Strasznie :( Kot umiera w ogromnych cierpieniach, odwodniony, wykrwawia sie przez przewod pokarmowy, umiera z pragnienia. To choroba przeciwko ktorej KAZDY KOT MUSI BYC ZASZCZEPIONY, ten ktory wychodzi i ten ktory miesza tylko w domu. Wirus mozna przyniesc nawet na butach.... A Wisnia kocha mnie straszliwie. Nie wiem, czy slowo \"kocha\" mozna odniesc do zwierzat ktore dzialaja na zasadzie instynktow - ale nie umiem znalezc innego slowa ktore oddaje jej zachowanie w stosunku do mnie. Wisnia to radosna, mloda i psotna, rozpuszczona krolewna, ulubienica mojego meza. Jest rozbrajajaca. I ja wiem, ze ona wie. Wie, ze wyciagnelam ja cudem za ogon zza Teczowego Mostu... To dwa rodzaje kociego uczucia - kociej staruszki dzieciaka wyrwanego smierci. W kolejnym odcinku bedzie o uczuciu do jakiego zdolny jest kot chory psychicznie :):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Farmerka, dziekuje - i Ty poglaskaj ode mnie Lune swoja :) I uciekam z tego watku bo ja o kotach moge dlugo, a ze mialam ich tak duzo, kazdy z historia swoja to zdominuje watek raz-dwa i Was zanudze :) Pozdrawiam serdecznie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miość do zwierząt????Ludzi pod \"TOITOI\" multum i młody chłopak,ok 16 lat .Rąbnął na drogę.Tylko ja i koleżanka zainteresowałyśmy się.Policja na znaki,żeby podjechać-olała.Za strażą miejską-weszłam im pod auto.\"Stoi na nogach?to co nam dupę zawracasz?Mowił,żeby dzwonić po kumpli,mowię\"dziecko,żaden nie odbiera.Przyjechała siostra.Młody już prawie zaczął jarzyć.Za parę minut sms:jeszcze raz bardzo dziękuję.Siostra napisała.Chłopaiem się nikt nie zainteresował a myu rozmawiamy o głupim kocie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Astra vel nospa.Ja bardzo proszę o opowieści:)Moj mąż myślał,że sobie maskotkę wziął.A kot mna charakter.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Opowiesci beda - tyle ze te moje opowiesci sa smutne najczesciej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarne sombrero
astra4--> łzy mi poleciały, gdy czytałam Twoje historie:(:(:( Mój wielki szacunek dla Ciebie! Stwierdzenie, że jesteś wspaniałym człowiekiem, to wg mnie za mało. Serdecznie pozdrawiam Ciebie i Twój koci inwentarz 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
amita ...cierpliwości, prosze. :) Mam w tej chwili w domu 6 kotów w tym 3 maleństwa 7-mio tygodniowe. Czyściutkie, ale za to mój 10-latek Maksio zaczął mi podiskiwac w różnych miejscach. Wczoraj olał nowy dywan i fotel - na stojąco, czyli ze zdrowiem ok (ale chyba nie psychicznym heh...) Postarszyłam miotła, to do dzis na mnie fuka i warczy!! Przejdzie mu. astra4 jak myślisz przejdzie? Moją druga (po Maksiosie ;) ) koteczka jest slepa (straciła wzrok z głodu! zimą 2002/2003 roku). Czyściutka, wdzięczna kicioreczka Hesia, nieco zestresowana małymi - latającymi na wszystkich poziomach (podłoga, fotele, kanapa, parapety) a ona bidulka ich nie widzi. Trzecia to Krycha - kota co to sie okociła u mnie w domu, tez wyrzucona z domu - męskiego domu! I jej trójka dzieci. I wszystkie cudne i kochane. I oprócz starego Masiocha siusiają elegancko do kuwety. amita...Twój tez sie nauczy. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To chyba nie był najlepszy moment na wzięcie kotka.Akurat mamy remont i wszędzie jak nie gruz to kurz.Ale jestem dobrej myśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amitko, moze to własnie stresuje kota, ten nieporządek, huki w czasie remontu i na dodatek on zmienil miejsce zamieszkania! NA pocieszenie powiem Ci,ze z czwórki moich kociat, kazde uczyło się sikac do kuwety w innym terminie! Azazellek to juz był uparciuch - wszystkie sikały do kuwety a on uparcie ciągle na pościel! Niosłem takiego lejącego kotka do kuwety, bardzo długi i cierpliwie to robilem! Az wreszcie się nauczył! teraz ma 1,5 roku i załatwia się na dworze ale gdy był chory 3 tygodnie musiał do kuwety, póki go tam wkładałem wszystko było dobrze. Gdy kotu zaczęło się poprawiac to czasami zrobił kupe do wanny, sika zawsze do kuwety. Ot, widac takie ma swoje zboczenie:D, ktore ja z miłosci do kota musze tolerowac. Wiec cichutko sprżątam kupkę, myje i dezynfekuje wanne i już! Kot wymaga naprawde wiele spokoju i cierpliwości. Nie denerwuj się! Kochaj swojego gada miłością bezwarunkową, odpłaci Ci pięknym! No Spa, szacuneczek! Jak czytam takie wypowiedzi jak Twoja, ciesze się,ze nei jestem sam na swiecie :)🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem cierpliwa.A remont się skończy.Ja wiem,że to nie był dobry czas,ale nie mogłam czekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ostatkiem sil ----> Twoj kocur nie ma jajek, prawda? Jesli odpowiedz brzmi \"tak\" to sprawdzilabym mimo wszystko stan jego zdrowia. Jesli dasz rade - choc to dla \"normalnego\" czlowieka z reguly szok :) - to oddaj jego siki do badania. Moj jedyny nie-czarny zaczal sikac w pozycji \"kocurzej\" a po badaniach okazalo sie ze ma zapalenie pecherza i krysztaly w moczu. Druga sprawa jaka az krzyczy - to sytuacja stresowa Twojego kota. Nie dosc ze maluchy, nowa kocica to jeszcze i dywan nowy i zmiany. A koty nerwowe sa. Stawiam na to ze kocur wpadl w stresy i lęki i musial sobie oswoic nowe, neiznane otoczenie swoim zapachem, no i pokazac kto tu rzadzi :) Niemniej dla spokoju sumienia sprawdz mu te siki, bedzie dobrze! Dzis opowiesc o Mrowce i Krecikach bo dzis bardzo o nich mysle. To nei moja stala kocica, Mrowka mieszka w Warszawie. Jako malutkie kocie trafila do azylu. Kto choc raz trafil w takie miejsce to wie co to oznacza dla kociaka.... Mowiac wprost - oznacza z duzym prawdopodobienstwem smierc, panleukopenia zbiera tam olbrzymie zniwo. Ale Mroweczce sie udalo - czlowiek ja wzial z azylu 5 grudnia, zanim dopadl ja wirus. Ta data taka znaczaca - nigdy sie tego nie dowiem ale jestem niemal pewna ze Mrowka znalazla sie w formie prezentu pod czyjas choinka. W koncu byla taka sliczna, mlodziutka i czarna, komu nie podobaja sie takie kocie podrostki? :) Z tym ze czas nei stoi w miejscu, z mlodych kociakow wyrastaja mlode kotki, zaczynaja dorastac... Poznalam Mrowke 18 marca, dwa lata temu. W wielkiej azylowej klatce siedzial czarny szkielet z oberwanymi uszami, pod brzuszkiem ktorego piszczalo kilka malenkich kociakow. Tak, \"dobry czlowiek\" nie upilnowal, kotka zaszla w ciaze a jak urodzila to zostala zapakowana w pudelko i odniesiona tam, skad kilka meisiecy wczesniej wyszla - czyli do schroniska. Zaglodzona do granic mozliwosci, zrezygnowana, zaniedbana, z dzieciakami skazanymi na smierc. Nie zastanawialam sie ani moment, mimo ze w moim zyciu byl wtedy straszny czas... Do domu wrocilam z dodatkowymi 2,5 kilogramami kotow - czyli Mrowka i jej 5 dzieciakami, czarnymi jak ona. Zaczelo sie intensywne odkarmianie, odswierzbianie, potem dokarmianie kociaka ktorego matka odrzucia. Tak w miare spokojnei doszlismy do 18 maja. Weszlam do pokoju kociat i zobaczylam, jak jeden z nich spada z kocyka (!) a nastepnie nie umie sie podniesc. Pedem do weterynarza; diagnozy nie umialam sobie wyobrazic nawet w najgorszych przypuszczeniach - kociak mial zlamany kregoslup. Zaczela sie walka o malucha - codzienne zabiegi, lasery, unieruchomienie w transporterze. Maly dostal na imie Wrona (to chlopak byl) bo straszliwie skrzeczal radosnie na moj widok :) Terapia zaczela przynosic skutki, maly zaczal wstawac i chodzic - do czasu keidy znow upadl; kolejna diagnoza: kompensacyjne zlamanie kregoslupa w 5 miejscach. Jednoczesnie znalazlam sparalizowana, nieprzytomna najmneijsza koteczke z miotu. Juz bylo wiadomo, ze cos jest bardzo, bardzo nie tak. 54 dni walczylam o te maluchy: dzen w dzien po wiele godzin. Wrona unieruchomiony w transporterze, Frotka masowana, wyprozniana (miala spastyczny pecherz, nie dala rady sama sie wysiusiac) a pozniej - kiedy odzyskala wladze w przednich lapkach - zaczela tez plywac, bardzo jej to pomagalo, wracalo powolutku czucie :) Niestety, wszystko na nic - kociaki mialy wade genetyczna, piekielnie rzadka polegajaca na tym, ze ich kosci sie lamaly by nigdy nie zrosnac. Wrona odszedl sam, Frotka zostala uspiona kiedy bylo juz wiadomo ze nei ma cienia szansy... Kosci udowe, polamane, niemal przebijaly skore - ona tego nie czula, wszak byla sparalizowana w dolnej czesci ciala :( Trzy pozostale kociaki sa zdrowe - teraz to juz duze koty. Mroweczka zamieszkala w Warszawie, a Kreciki w: Katowicach, Nowy Targu i Gdansku. Takie zwykle i czarne a znalazly swoje domy tak daleko od Krakowa. Oczywiscie cale towarzystwo jest pokastrowane i nogdy nie bedzie mialo potomstwa - ale co jesli \"nosicielem\" wady byl kocur? Czy rodza sie kolejne kociaki ktore maja kosci jak sitko i umeiraja w cierpieniach? :( Kolejny odcinek - o Dresiarzach, pozniej bedzie o Rydzyku & co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oui.. ale mialaś przygodę... Ale dobry uczynek spelnilaś :) Ja ostatnio dawno tu nie zaglądalam, ale też coś pusto.. ulotna chwila: myślalam że BRI. A puszysta widać że jest :D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do astra: czasami może się zdarzyć że choroba jest genetycznie przenoszona ale lepiej spytać sie weta. Jeśli tak, to już nie możesz się tak zamęczać - cóż nic zrobić nie można :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka wszystkim kociarzom. Ja również jestem właścicielką kota o imieniu Borys. Borys ma już ponad rok i jest niekastrowany :). Mieszka w bloku i nie sprawia żadnych problemów. Jest za to wielkim indywidualistą, bo nie lubi spać w łóżku (woli na krześle), rzadko mruczy, czasem wskakuje na kolana, a jak się go za długo głaszcze to ucieka :D. Ale i tak jest słodki, pozdrawiam. :) A to jego fotka http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/152cf0d2f752a622.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chwilowo spokoj z kupkami,ale francol przyczepił się do kwiatkow.Chyba kupię preparat odstraszający koty i popppryskam doniczki. Acha,chciałam jeszcze zappppppytać o karmę odkłaszającą.Gdzie ją kupić?Jaką polecacie?Często ją podawać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hihi, ale sliczniusi ten Borysek :D i jak pięknie, modnie ma przystrzyżone wąsiki i bródkę :D Z całej rodziny kotów tylko nasze koty i kociaki mają tak róznorodne ubarwienie, zauwazyłyscie?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Amita, serce - Twoj kociak jest ZA MALY na karme z odklaczaczem. Jemu jest potrzebna karma \"kitten\" - specjalnie opracowana dla kociakow, karmy z odklaczaczem przeznaczone sa dla doroslych kotow. I ciesze sie ze zrezygnowal z brodzika :) W kwiatkach mozesz porozkladac skorki z cytryn - to tez odstrasza koty. Niemniej taki malec, wszystkiego ciekaw, pewnie latwo sie nie zniecheci. Szariczka ---> tamte kociaki nei zyja juz dwa lata. Nie drecze sie tym, wiem ze zrobilam wszytsko i ciut zeby je uratowac. I chcialam dzis jakas wesola historie opowiedziec ale trudno mi cos wygrzebac z pamieci, same smutne historie znam a wszystkie moje koty maja za soba mniejsze lub wieksze tragedie... Moze opowiem o Dresiarzach. Dresiarzy jest dwoch, to moje prywatne koty. Oczywiscie - czarne :) Sa naprawde wielkie, jeden wazy 8 kg, drugi 10 kg. Przecietny kocur wazy 5-6.... Dresiarz starszy ma na imie Czeslaw. To jedyne ludzkie imie nadane zwierzeciu u mnei w domu ale temu kotu naprawde nic innego nie pasuje :) Dresiarza poznalam przewozac go ze slaskiego azylu do Krakowa. Tylko mialam przewiezc a zakochalismy sie w sobie bez pamieci :) Dresiarz nie ma w sobie elementu dramatu - po prostu jest :) Jest z nami juz 3 lata. Historia drugiego Dresiarza jest neistety burzliwa. To piekny kot, czarny, z neisamowicie milym futerkiem lekko dluzszym i bialymi ozdobnikami w formie skarpetek i kropki na nosie. Korek przyjechal do mnei wraz ze stadem innych kociakow z interwencji. Najwieszky, najdzikszy - przyjechal z idealnie czarnym bratem. Kociaki byly orzeznaczone na handel, nei sprzedaly sie a ze juz byly duze to wyladowaly w worku w rzece... Brat szybko znalazl dom - wychodzacy - i juz nie zyje. \"Czlowiek\" odcial mu nogi, tyle ze Lolek doczolgal sie do wlasnego domu i tam wykrwawil :( Natomiast Korek zostal - kociaki przychodzily i odchodzily a on wciaz byl. Okazalo sie ze to najlepsze co moglo sie zdazyc bo Korek ma uszkodzona trzustke. Do konca zycia dieta i leki, badania raz na jakis czas. Dresiarze trzymaja sie razem. Tluka sie, myja i wciaz sa razem. A jak sie tluka to tylko lomot slychac i wichure klakow widac :) Smieszne sa te kociska, raz jeden raz drugi chodzi po mieszkaniu i tupie szukajac zaczepki z innymi kotami. Gdyby byly ludzmi to na bank nosiliby zlote lancuchy i dresy z czterema paskami :) Mlody Dres patrzy w starszego jak w tecze, nasladuje go - cyrk nomalnie, to takie fajne moc obcowac ze zwierzetami :) A Czeslaw to najmilszy kot jakiego znam. Wielki i pewny swej sily broni mnie przed psami :):):) Dodam, ze moimi wlasnymi, duzymi psami :):):) Czeslaw laduje sie do lozka, najchetniej miedzy mnie a meza, obejmuje lapa i tak spi. Smieszny jest, mruczy jak traktor i tylko ta waga jest klopotem bo nie dosc ze nei miesci sie na kolanach to jeszcze jak skoczy na kolana czy na brzuch to normalnie az z czlowieka jęk sie wydobywa :) Pozdrawiam serdecznie :) Wasza Gadula :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mis, ja patrzac wokol to jakos czarno to widze, te roznorodnie kolorowe koty :):):) A tak na serio to w zeszlym roku trafil do mnie miot bajkowych kociat: rudy, dymny, niebieski, bialy, trikolorka blue-cream i sreberko. Cos przepieknego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zapewniam, że nie strzygłam ani nie goliłam Borysa, jest całkowicie naturalny ;)))). Dzięki za miły komentarz Misiu, wszystkie koty są super. Żałuję tylko, że mój nie jest takim pieszczochem, jak inne :D, bo tak w ogóle to najchętniej bym go zjadła hihi. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam o tej karmie,dlatego pytam,bo kot to dla mnie całkowicie nowe doświadczenie.Niedawno miałam dwa chomiczki miniaturki to jeden drugiego zagłodził:(Choć bracia to byli.Drugi za to był u nas trzy lata i trochę co na mini jest długim czasem. Mąż się przyznał,że dziś znow nawalił.A czułam...Z kwiatami to jest tak,że francol mi w oczy patrzy i specjalnie włazi.A to moja ukochana dracena,ktora nie znosi dotyku.Jakby nie mogł innego wybrać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ło matko,ja się smaruję olejkiem geraniowym na celulit,żeby mnie nie znienawidził...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
* Pomaga systematyczność i masowanie:)W zeszłym roku zlikwidowałam sobie masując się olejkiem cynamonowym zmieszanym z oliwką ziaji.Tyle,że cynamonu nie znoszę.Wtedy dodatkowo zawijałam się w folię spożywczą ze 2,3 razy w tygodniu i na godzinkę pod kocyk.A masażer z \"naj\"mam.Widziałam w tesko,to rączka z wałkiem ruchomym pokrytym wypustkami.Coś około 10 zeta.A teraz rzuciłam paolenie i zamiast być lepiej to jest gorzej.Utyłam,ale za to się nie duszę w nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Coby nie zaśmiecać,wpadnij do Hogi na Dietach\"panie po trzydziestce,w gorę serca,waga w doł\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×