Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

kashi

Klub Milosnikow Kotkow

Polecane posty

A jaką karmę zalecił wet? :O Tygrys z upodobaniem wysikował się na jeden z narożników balkonu loggi - akurat tam, gdzie kable TV kablowej leciały , no i .... nie wiem czy moi sąsiedzi z wyższych pięter odbierają cokolwiek, bo druty raczej mocno skorodowane są! Oczywiście robił to i zimą i latem, choć goniłam go, ale to tylko dopingowało go, żeby przyspieszyć i uciec nim dobiegłam! Na balkon latem ciężko było wyjść - tak capiło! Usunęłam ziemie ze wszystkich korytek, bo to nie miało sensu - rośliny były bez szans, a cała reszta cuchnęła okrutnie! Lepiej,żeby się nie przyzwyczajał! ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość greta garbo
Taaaa... Moje kocisko zaczęło się marcować. Po szczepionce przeciw białaczce miałam z kastrowaniem poczekać, potem pojawiły się u kota objawy białaczkopodobne, więc tym bardziej nie chciałam osłabiać go zabiegiem, a teraz zaczęło się marcowanie... Na zabieg umawiać się trzeba parę dni wcześniej, a skąd mam wiedzieć, kiedy Maciej raczy pojawić się w domu??? Mam pytanie: Jak to jest z tymi szczepionkam,i? Czy możliwe, że po podaniu kot odchoruję tę chorobę, ale w wersji niezagrażającej życiu (objawy jako reakcja na szczepionkę)? Otulona - mam nadzieję, że w badaniu krwi nie wyjdzie to okropieństwo, na które chorował kot Szelki... Oprócz przebiałkowania przychodzi mi do głowy jeszcze jakaś nietolerancja pokarmowa... Jeśli chodzi o gotowe karmy, to mam mieszane uczucia... W tych suchych to jest pewnie cała tablica Mendelejewa. A jakby kotu gotować kurczaka albo rybę (białko) z ryżem (węglowodany) i odrobiną warzyw (witaminy) i jakoś to rozsądnie zbilansować... Sama nie wiem... A ziemniaki? Kiedyś moje koty, po serwowaniu im przez dłuzszy czas menu w postaci gotowanych kurczaków i ryby po prostu rzuciły sie na gotowane ziemniaki i zarły, jakby groziła im śmierć głodowa - widocznie te ziemniaki zawierały coś potrzebnego w kocim jadłospisie. A uchodzą za pokarm "niekoci"'...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otulona....zaglądam zaglądam:-) przepis na syrop muszę odkopać, bo gdzieś mi go wcięło, ale obiecuję, że lada dzień go tu wklepię Szeluś i jak? lepiej? powiedzcie mi kobietki jaki żwirek kupujecie dla swoich futrzaków? moja Kiźka właśnie zsunęła się na śpiku z oparcia fotela:-D, dobrze, że sierściuch ma dobry refleks, bo inaczej by było twarde lądowanie:-D a to coś dla jej fanów ;-) http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/6039ff4af3de9f00.html kudłatych snów 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyniosła dama - nie ma co!🌻 To chwilę po lądowaniu? :D Powoli gubię kaszel i oczyszczają mi się zatoki - ale do końca jeszcze daleko! :( Jak z wynikami Tigera? :O Pozdrawiam! 🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Fanka podziwia :) Ja na kłopoty żołądkowe używałam jagód w cukrze.Z tym,że wekowanych latem,więc co do mrożonych to pojęcia nie mam.Kołacze mi się tylko,że te w cukrze mają właściwości zatwardzające,a inne/ale to nie wiem,świeże czy suszone?/ wręcz przeciwnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hmmmm...myślę nad otworzeniem jej fanclubu;-) :-D co do jagódek...zawsze jak się nie ma zapasów w spiżarce to można kupić w słoiczkach dla dzidziuli np z bobovity, mój Misiek się ostatnio nimi zażera tylko one są z domieszką jabłka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kiedyś uważało się, że świeże jagody należy stosować przy zaparciach a suszone - przy rozwolnieniach! Teraz po necie krążą sprzeczne opinie - np. http://www.medigo.pl/artykul/640_Jak_sobie_radzic_z_biegunka_.html http://www.edziecko.pl/pierwszy_rok/1,79410,5276911,Na_jagody_.html http://forum.gazeta.pl/forum/w,632,64219037,64219037,Czy_jagody_powoduja_zaparcia_.html http://www.domowe-sposoby.pl/zdrowie/75-biegunka I jeszcze znalazłam taką ciekawą wypowiedź Justyny na forum: http://wegedzieciak.pl/viewtopic.php?t=1812 "Ja zawsze piłam wywar nie z jagód, tylko z liści jagód. Nie ma skuteczniejszej metody, 3 szklanki, odczekać parę godzin i po biegunce ani śladu. Działa nie tylko na ludzi - mój pies, żyje do dziś, tylko dzięki tym herbatkom :) " Chomiki ratowałam przy biegunce gałązkami wierzby! 🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To ja poproszę legitymację czlonkowską number one :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szela,jagody w cukrze były towarem deficytowym,bo sami je zbieraliśmy na wyjazdach.I mama dawała je jeść tylko w sytuacjach awaryjnych.I zawsze było lepiej.Więc upierałabym się przy wersji zatwardzającej.Albo inaczej,regulującej lub leczącej układ pokarmowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łoj,sorki za off-topik,ale Szelu: "Jednym z najlepszych naturalnych leków na biegunkę jest jagoda (borówka czarna). Możemy spożywać świeże jagody, dżemy, suszone owoce, albo przygotować specjalną nalewkę z jagód." z tego linka:http://www.domowe-sposoby.pl/zdrowie/75-bieg unka Czyli co? pies czyli kot? czy świeża,czy suszona?Jak to mówią,net skarbnicą wiedzy,ale też każdy może napisać co wie/albo nie wie/ Dobrej nocy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ami zgadzam się z Tobą :) dodany do świeżego owocu cukier, po prostu zatwardza! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O , sorry, że tak późno na te jagody wpadłam ! Ale widzę, że zielarki dyżurne zareagowały :) Pamiętam z historii chorób naszej rodziny, że SUSZONE zapierały znakomicie. I takimi się ratowaliśmy z opresji, a było naprawdę źle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otulona 🌻 znam to z autopsji :( Kota trzeba spacyfikować bezwzględnie w kącie tapczanu czy fotela, przydusić łokciem i "wytłumaczyć", że na nic próby ucieczki - trzeba się poddać! ;) Wcześniej oczywiście musisz mieć pod ręką wszystkie potrzebne artykuły - przydatny jest kocyk, szmatka lub ręcznik do "unieruchomienia" pazurów, albo dodatkowe usłużne ręce! Po torturach kota utulić, choć tego gestu przyjaźni i tak nie zrozumie, i przy zluzowaniu uścisku, natychmiast wystrzeli "w długą"! Ciężka przeprawa Cię czeka, ale jak się postarasz, to nie każde podejście zakończy się w "mysiej dziurze"! :) Podaj poziom kreatyniny i mocznika! Pozdrawiam cieplutko! Pomiziaj chorowitka! 🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość greta garbo
Uff...To dobrze, Otulona, że nie nerki. Ale AZS to objaw -najczęściej -alergii lub nietolerancji pokarmowej. Może całkowita rezygnacja z gotowych karm by pomogła? Po 3 tygodniach powinna nastąpić poprawa - jeśli przyczyną są konserwanty w żarełku. Jeśli nie, to trzeba szukać dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otulona....nie znalazłam, ale....skrobnę z głowy (proporcje chyba nie są aż tak bardzo ważne) więc tak w maju idziesz w las i szukasz młodnika, z sosen zrywasz świeże przyrosty potem te przyrosty musisz troszkę zmasakrować( porozgniataj je trochę żeby lepiej sok puszczały)i zasypujesz cukrem (coś mi się kołacze po głowie proporcja 1:1) i odstawiasz na kilka tygodni, po tym czasie zlewasz syrop i jak wolisz albo zostawiasz go w takiej postaci, albo łączysz go ze spirytusem i gotowe ja miałam tych odrostów gar 5litrowy, a syrop z nich uzyskany połaczyłam z ćwiartką spirytusu pozdrawiam miziasto 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O ile dobrze pamiętam to był 1 kg cukru na 1 kg pędów. W domu moim oskrobywaliśmy pędy z brązowej łuski - tato twierdził, że zawierają szkodliwe terpentyny i żywice ( ile w tym prawdy nie wiem, ale prababcia Julia tak robiła i już !). Diabelska robota, bo te łuseczki się cudnie lepiły do palców, nożyków... Jak się cały cukier rozpuści, to można na 1 litr syropu dodać 100 ml spirytusu ( profilaktyczny konserwant), chyba , że to dla dziecięcia, to lepiej nie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o właśnie Farmerko! dobrze, że napisałas o tych łuskach, bo mi to z głowy wypadło:-O chyba już najwyższy czas iśc do wyra 😴 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Otulona 🌻 mam nadzieje, że złamanie to nie było spowodowane pogonią za kotem?!!! :P A tak na serio, to już lepsza ta moja choroba, od tej Twojej! :( Kuruj się i niech Cię kot poprzytula pomrukując - to bardzo dobrze robi na złamania, a i On zyskuje, bo się samoleczy! Szkoda, że My nie potrafimy "mruczecć" na tych samych częstotliwościach co On!:) Buziaki! 🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
niezła historia Otulona! wracaj szybko do zdrowia🌻 Dziewczyny moje futro mi jakoś prychać dzisiaj zaczęło-coś w deseń kichania, czy to może być koci katar? a jeśli tak, to gdzie ona go złapała jeśli jest niewychodząca? w powietrzu krążyło,czy jak? i jak go się leczy? jutro ją jeszcze poobserwuję, a jeśli sytuacja się nie poprawi, to chyba w poniedziałek czeka nas wizyta u weta :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skarbeczek0204
witam, mam 6-miesięczną kotkę o imieniu frotka. mam pytanie, dwa tygodnie temu moja kotka w weekend strasznie miałaczała(a miszkamy razem z suczka bardzo miłą i sympatyczna psiną) i one strasznie sie lubiły,razem spały, piły z jednej miski myslałam ze to z tęsknoty w ubiegły poniedziałek okazało sie ze dostała ruje ale juz pod koniec dnia we wtorek wszystko sie uspokoiło,ale chce to skontaktowac z lekarzem w tej sprawie. chciałam ja wysterylizowac przed pierwsza rują i nie wiem co teraz mam robić. dziwi mnie jednak ze w tak młodym wieku dojrzała,czy to moze miec związek z obecnym w domu psem? dziekuje za odpowiedz. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skarbeczek...zapewniam Cie, że "problem" powróci jak nie za kilka dni to za kilkanaście, więc jeśli nosisz się z zamiarem wysterylizowania jej, to zrób to jak najszybciej kotka po takim zabiegu przez kilka dni wygląda strasznie marnie, ale wyliże się i będzie wszystko ok 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skarbeczku - obecność psa nie ma tu nic do rzeczy. Po prostu - taki osobnik . Ja mam ( miałam ) dwie kociczki - siostrzyczki. Tosia miała pierwszą ruję właśnie w wieku 6 miesięcy - niebywale szybko. Natychmiast po ustaniu objawów wysterylizowaliśmy ją. Jej siostra - Słasiczka ma w tej chwili nieomal 2 lata i do dzisiaj rui nie miała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skarbeczek0204
to rzeczywiscie jest troche skomplikowane, ja dopiero w kotach zaczynam sie poznawac i starac sie byc dobrą pania. ale najbardziej martwiło mnie to wlasnie ze ta ruja trwała tak krotko. ale jesli jest ok to jestem pocieszona, juz jutro pójde z nia do weterynarza. martwie sie tez tym bo podobna jak sie nie wysterylizuje przed pierwsza rują to kotki dostaja raka sutków itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
skarbeczek...ja swoją sterylizowałam po kilku "atakach czułości" :D też byłam zaskoczona, że tak szybko jej się na marcowanie zebrało bo futro jeszcze roku nie miało po pierwszej akcji umówiłam się z wetem na zabieg(wiadomo, że od ręki to raczej się nie da tego zrobić) w międzyczasie po kilku dniach znowu jej się na amory zebrało, ale akurat jak przypadał termin zabiegu to się moje futro uspokoiło z tymi czułościami, więc można było zabieg przeprowadzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Skarbeczku - wetem nie jestem, ale wydaje mi się, że to jakiś bezpodstawny przesąd z ta sterylką PO pierwszej rui.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mi sie wydaje, ze tu chodzi o fakt "dorośnięcia" - kocica ma pierwsza ruję, czyli jest juz dojrzała, dorosla, można sterylizować, nie zahamuje się rozwoju co nie jest prawdą, bo po pierwszej rui, jak po pierwszej miesiączce, samica jeszcze rosnie i dalej sie rozwija swoją drogą, sterylka w tym nie przeszkadza, obydwie moje kotki jeszcze potem urosły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość greta garbo
Uff... Chyba się już wymarcowaliśmy :) Pojawił się kolejny problem pod tytułem: nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. I tu przyznaje jestem bezradna. Nie mogę słuchać tych rozpaczliwych kocich lamentów nad opróżnioną przed pięciu minutami miską... Ulegam i daje kolejną porcję jedzenia. Po chwili kot powtarza cały numer od początku... wyje jak syrena przeciwmgielna... Ręce, w których niosę miskę zaczynają mi się trząść, mam absurdalne uczucie, ze mogę nie zdążyć jej donieść i kot padnie z głodu... Musiałam w przeszłości popełnić szereg błędów wychowawczych. Ale co teraz???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×