Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wiosenka27

Jak odzyskać faceta?

Polecane posty

Majeczka, masakra... te eks z ciążą to plaga :o A on jak dziecko, wydaaje mi sie ze chce Cię mieć jako koło zapasowe czy pogotowie seksualne... Ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MajeczkaPeszek
to nawet nie była jego eks tylko jednorazowy wyskok po pijaku. Ja mam 20 a on 23. sama nie wiem co mam o tym myśleć bo on naprwde strasznie mnie zauroczył na początku i przez ten miesiąc to chyba nie było dnia zebym o nim nie myślała. masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wszystkie 14 stron forum i postanowiłam również opowiedziec swoją historię zanim zacznę chciałam powiedziec,że podziwiam Was dziewczyny za siłę,którą macie i podziękowac za wsparcie,jakiego udzielacie wszystkim porzuconym.A więc... Byliśmy ze sobą dwa lata i ten czas był najpiękniejszy w moim życiu...układało nam się bardzo dobrze,oczywiście zdarzały się sprzeczki,ale drobne,szybko rozwiązywane nie miały wpływu na nasze stosunki.Aż nadszedł dzień 16 kwiecień 2010(tej daty chyba nigdy nie zapomnę).Byliśmy razem na kursie tańca,który robiliśmy już przez rok.(Jeszcze przed napisał mi smsa,że wpadnie po mnie za godzinę i że mnie kocha...)Podczas zajęc szepnęłam mu(co zdarzało się dośc często):KOCHAM CIĘ,ale on...zamilczał.Wtedy już poczułam,że coś jest nie tak.Po chwili zastanowienia on także powiedział,że kocha choc ja już wiedziałam,że ten ton,ta niepewnośc wróżą coś niedobrego,ale nigdy nie podejrzewałabym że to ostatni dzien naszego związku.Po tańcach poszliśmy do parku no i tam zaczał się już dramat...Spytałam się,co się dzieję,a on odpowiedział,że powinniśmy dac sobie czas...Odpowiedziałam,że ludzi nie mozna odstawic na półkę jak zabawki i prawdę mówiąc wpadłam w histerię...zaczęłam strasznie płakac...choc próbowałam byc spokojna...wziął mnie do auta i wypowiadał tylko urywki zdań...a był przy tym zimny jak głaz...uderzyła mnie ta jego obojętnośc mówił,że sobie poradzę,że jestem silna...poprosiłam,żeby odwiózł mnie do domu.Płakałam całą noc,a w sb napisałam smsa,że jest mi ciężko,że nadal go bardzo kocham on odpisał że "jego uczucia również nie gasną i że chciałby porozmawiac"ja odpisałam że nie wiem czy jestem w stanie znieśc teraz drugi raz taki dialog(o ile mozna nazwac to dialogiem)na co on odpisal ze "znowu mysle tyko o sobie"te slowa uderzyly mnie strasznie(warto wspomniec ze zostawil mnie dwa tygodnie przed maturą,a ja dzień przed jego byłam z nim,gdy mnie o to poprosil,rzucilam wszystko,żeby choc na chwilę zapomniał o stresie...)w miedzy czasie zadzwonila do niego moja przyjaciółka,którą prosiłam o brak interwencji...Potem przyszła i powiedziała mi to,co jej przekazał...Powiedziałm,że coś się w nim wypaliło,że potrzebuje samotności,żeby sam siebie zrozumiec,wyrzucał mi ze jestem córką mamusi(choc moja mama nie miala nic do naszego zwiazku a ja mialam z nia po prostu dobry kontakt i traktowalam jak przyjaciolke),ze mam poukladane zycie(szkola,studia,malzenstwo...wczesniej sam sie pod tym podpisywal),że nie potrafilam postawic mu frytek w mc donaldzie(czesto chodzilismy cos zjesc i nieraz proponowalam ze zaplace,ale on odmawial),ze jestem malo spontaniczna i ze od dluzszego czasu nie czul uniesienia...przeplakalam kolejna noc...w niedziele rano skasowal wszystkie zdjecia na nk....wiem ze to drobna rzecz ale czulam ze go trace...ze usuwa mnie ze wojego zycia...napisalam smsa i poprosilam o rozmowe...przyjechal do mnie i tym razem nie byl juz tak zimny choc bardzo stanowczy...sam plakal...oprocz tego,co przekazala mi pzyjaciolka dodal,ze jego mama zauwazyla,ze jak sie ze mna poklocil to byl radosniejszy...jak bardzo mnie to bolało...poza tym,ze przy mnie inaczej sie zachowuje(choc wg mnie to normalne ze troche sie stresuje,gdy jestem w jego domu)...no i ze pamieta zle chwile ktorych nie moze zapomniec choc jak mowilam wczesniej sprzeczki byly blahe i uwazalam je dawno za zamkniete...potem mnie pocalowal tak jak zawsze,powiedzial ze zawsze bede w jego sercu i ze wiem co czuje....mialam przez chwile iskre nadziei ze zmieni swoja decyzje....po czym on wstal i powiedzial ze juz ja podjal i juz jej nie zmieni....moj swiat calkowicie sie zawalił...jeszcze chwile utrzymywalismy kontakt bo postanowil w daszym ciagu chodzic na tance,ale byl na zaledwie dwoch zajeciach potem bez zadnego znaku przestal chodzic.spytalam czy sie jeszcze pojawi...powiedzial ze teraz ma duzo zajec-studia praca i nie da rady...napisalam mu po raz ostatni ze w dalszym ciagu bardzo go kocham i zawsze bede i chce aby o tym pamietal...nie odpisal nic i tak mija juz drugi miesiac...a ja nie jestem ta sama osoba...nie potrafie sie smiac,czesto placze,caly czas mam go przed oczyma.Zastanawiam sie jak mozna przestac kogos kochac z nia na dzien,czy z jego strony to w ogole byla milosc,czy powody ktore podal sa na tyle powazne zeby zerwac to wszystko co nas laczylo(wg mnie kazdy ma swoja wine,ale wszystko da sie naprawic,gdybym tlyko wiedziala,wczesniej nie mowil mi o swoich zarzutach poza tym takich pretensji bym sie nie spodziewala),czy i jak uda mi sie go odzyskac?Żyję nadzieją,że tak....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czasem zastanawiam się,czy studenckie życie nie uderzyło mu do głowy....zauważyłam,że ma drugie oblicze,którego w ogóle nie znałam.Odkąd ze mną zerwał,chodzi na imprezy,stał się rozrywkowy(wczesniej rzadko gdzies wychodzil),przeklina(wczesniej mu sie to nie zdarzalo),....wcześniej nigdy nie dopuszczal mnie do kolegow,tzn.nie bylo okazji,zebym ich dokladnie poznala choc nieraz jak byl na treningu,poroponowalam zeby zabral mnie ze soba..sam powiedzial przy rozstaniu,ze przy nich i przy mnie inaczej sie zachowuje...moze nie molg wiecej udawac?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguśka :(((
hej...ja juz jestem na dobre zalamana a zaczne od tego ze...jestem a raczej bylam z nim od ponad 2 lat rok juz razem mieszkamy i nagle cos sie pozmienialo on zaczol zlewac na mnie ja zainteresowalam sie moim przyjacielem z roku i czekalimy do konca semstru by sie wyprowadzic i rozstac...trawalo to 2 miesiace i teraz najgorsze gdy juz minely te 2 miesiace ja ocenilam ze wcale nie chce tego zerwania moj chlopak jest dla mnie idealem i kocham go tak bardzo ze bardziej sie nie da a przyjaciel okazal sie tylko przyjacielem nie poczulam do niego nic wiecej i raczej wiecej poczuc nie chce ale za to moj byly chlopak mnie juz nie chce...stal sie obojetny i wrecz zachowuje sie jakby byl zadowolony z rostania...on jakies 1.5 roku temu przezywal to samo co ja myslal ze znalaz idealniejsza kobiete ode mnie ale jednak po miesiacu wrocil uznajac ze ja jestem ta jego miloscia teraz ja mialam to samo...jutro wraca do naszego mieszkania by sie spakowac zaliczyc ostatni egzamin itp i wrocic do naszego miasta...nie wiem jak go zatrzymac nie wiem co robic tak bardzo go kocham...pytalam czy jest pewny rozstania bo ja nie jestem on mi na to "ze jest pewny" ...POMOCY :(((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przezyłam to co Wy
dziewczyny obojętność jest najlepszą metodą, im bardziej będziecie za facetem gonić tym szybciej on będzie od Was uciekał.kiedy zobaczy że nie jest dla Was całym swiatem ze mozecie funkcjonowac normalnie bez niego i cieszyc sie zyciem to Was doceni, faceci naprawde nie umieja sobie poradzic z ogromem milosci kobiet-jest to zbyt duzym ciezarem dla nich, im bardziej bedziecie obojetne tym bardziej ich to kreci.oni są łowcami lubia polować długo, im dłuzej beda sie starac tym bardziej docenia zdobycz.jesli chcecie zeby wrocil to nie odzywajcie sie pierwsze, jak on sie odezwie to odpisujcie grzecznie, sprawiajcie wrazenie zadowolonych z zycia, radosnych, zadnych wyrzutow-nastawienie kolezenskie.jesli poprosi o spotkanie to jak najbardziej spotkajcie sie ale nie wpadajcie od razu w jego ramiona niech was z dobywa, facet nigdy nie powie ze chce czekac na kobiete ale im bardziej Wy sie bedziecie opierac tym bardziej to ich kreci. wiem ze ciezko to wszystko wdrozyc w zycie ale naprawde warto, silna wola przede wszystkim, myslcie o sobie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mnie też rzucił chłopak, to tak boli :( nie potrafie sobie z tym poradzić. Nie rozumiem tez jego decyzji, było idelanie. Nie kłóciliśmy, palnowaliśmy wspólną przyszłość. Związek był naprawde idealny. TZn wiem że nic nie jest idealzny,ale to on nadawał sens memu życiu, byłam w pełni szczęśliwa, nie jestem w stanie mu nic zarzucić. Wszyscy są bardzo zaskoczeni jego decyzją, każdy mi mówił, że to cud , że taki chłopak jeszcze sie uchował na tym swiecie. Nawet nie mam żadnych złych chwili by wspominać , nie potrafie znaleźć żadnych plusów rozstani. Był naprawde dobrym człowiekiem pod każdym względem, nigdy nawet nie dał żadnych znaków że coś jest nie tak. TWierdzi, że coś z nim jest nie tak, że mnie kocha (tak już jak sie rozstalismy, jak się żeganliśmy to powiedził, że mnie kocha) ale, że jak byśmy byli dalej razem to by mnie skrzywdził, że bym bardziej sierpiała. Nie potrafie tego zrozumieć, on chce przeczekać to co w nim siedzi (sam nie wie co) i może wszystko sie ułoży. Nie wiem co mam myleć, czy walczyć o ten związek czy odpuścić, czy to jego słowa tylko po to były żeby troche zmniejszyć mój ból, nie wiem, nie chciał też swoich rzeczy zabrać ode mnie, Stwierdził, że jeszcze sie przydadzą. NIc z tego nie rozumiem, to takie trudne, tak bardzo go kocham. Jeszcze miesiąc temu zaproponował żebyśmy razem zamieszkali. Mówil, że od kilku miesięcy czuje że coś się z nim dziej, że próbował z tym walczyc, ale uwierzcie nigdy nie okazał tego. Nie potrafie w to uwierzyć. On stwierdził, że musi być teraz sam. NIE postawił sprawy jaso, mówiąc mi, że mnie kocha, że może jeszcze jakoś się nam ułoży daje mi nadzieje. To tak boli....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguśka :(((
wiecie co...musicie tez uwazac jak zachowujecie sie przy facetach i nie cieszyc sie wygrana gdy cos sie stanie wg was na wasza korzysc...u mnie tak jest;/ wczesniej napisalam o mojej sytuacji no i przyjechal tu...powiem ze nawet byl zazdrosny i dazyl do tego bym rozstala sie z tym przyjacielem. tak sie stalo rozstalam sie a z moim ex zycie wygladalo jak przed rozstaniem przez 5 dni calowanie przytulanie sex itp caly czas razem i myslalam ze wszystko idzie w dorbym kierunku, radosc ze mi sie udalo...wtedy mu poiwedzilam ze zachowuje sie jakby cos chcial zwyczajnie przeprowadzilam rozmowe w stylu " czy mam cos myslec ze jestesmy razem" on swierdzil ze nie i myslal ze mi takie rozwiaznie odpowiada ale jesli nie to przestanie i bd jak po normlanym rozstaniu...sama nie wiem czy ostatnie 2 dni przezyc jak kiedys czy powiedziec mu nie i zyc jak przyjaciele...jestem zalamana bo przez to zachowanie zdazylam narobic sobie nadzieje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aguśka :(((
wiecie moim zdaniem jesli facet mowi nie tzn ze nie zmienicie jego dycyzji...nawet jesli postanowicie sie nagle zminic starac robic wszystko co mu odpowiada i co od was chcial to moze nic nie zmienic. Facet to dziwne stworzenie jesli w nim cos nie peknie sam nie postanowi ze chce wrocic to nie wroci. cieszcie sie zyciem pokazujcie ze jest wam dobrze ale jednoczesnie ze dalej go lubiecie nie macie nic do niego a wtedy jest mozliwosc ze wroci. zwyczajnie sam musi siebie przekonac ze chce byc z wami...nie bd nachalne bo to ich najbardziej odstrasza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronikas12345
Chyba potrzebuję się komuś wygadać nie chcę już obarczać swoim problemami innych, może ktoś poradzi mi co zrobić... No więc moja historia wygląda tak że byłam z chłopakiem prawie rok wszystko było cudownie jednak jak w każdym związku pojawiały się jakieś kłótnie i jak zazwyczaj bywa kłótnie o totalne głupoty... pewnego dnia oboje z nas powiedzialo za wiele i zerwałam jednak już na drugi dzien zrozumiałam że to był największy błąd w moim życiu ponieważ bardzo go kocham... wyjaśniłam mu wszystko jak bardzo załuję on stwierdził że potrzebuję czasu i że nie czuje tego co kiedyś ale nie chce zrywać kontaktów i znajmości :(( na początku uświadamiałam go jak bardzo go kocham i nie mogę bez niego życ ale teraz przystopowałam żeby miał czas na przemyślenie. Nasi rodzice świetnie się dogadują jego mama mnie uwielbia jednak niewiem czy jeszcze kiedys do siebie wrócimy już niewiem co mam robić proszę pomóżcie co mam jeszcze zrobić ;((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość weronikas12345
nie aktualne już

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Natalka231987
A jezeli to ja olalam faceta mam teraz dziecko ale wiem ze go kocham i nie moge bez niego zyc... po naszej rozmowie po prawie 2 latach powiedzial ze nie wie co robic ze jest problemem to ze mam dziecko z innym mezczyzna ze boi sie ze znowu go zostawie... jak mu udowodnic ze nie popelnie drugi raz tego bledu i jak prosic go o wybaczenie i druga szanse... przeciez nikt nie jest idealny kazdy popelnia bledyi kazdemu nalezy sie druga szansa... prawda???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka16612
bylam z nim kiedys 1.5 roku pozniej rozeszlismy sie na 10 miesiecy z powodu kłótni za duzo sie klocilismy i tyle ale po tych 10 miesiacach zaczelismy znow do siebie pisac i bylismy ze soba pol roku . znowu z tego samego powodu. ja tak bardzo go kocham i chce odzyskac a nie wiem co zrobic minely dopiero 3 dni a on wgl sie nie odzywa do mnie gdy chce sie spotkac on mowi ze jst zmeczony albo ze nie wychodzi juz na dwór. albo milczy dopoki ja sie nie odezwe. mowil kilka razy ze nie chce byc ze mna z powodu klotni ale zawsze po jkaims czasie wracal a teraz boje sie bardzo ze nie wroci. zrobie wszystko zeby go odzyskac tylko potrzebuje wskazowek prosze pomoc mi nie wiem co zrobic piszcie na moj e-mail malinka1994@amorki.pl lub na gg jak najszybciej prosze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malinka16612
gg 21131605 pomocy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość manuelkaaa 26_
przykre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość julitka_22
Hej! To opowiem ja wam swoją historię.... Rzucił mnie facet dla innej... po prostu taki typ uwielbiam panienki... bardzo przeżywałam(schudłam 8kg),płakałam,nie spałam po nocach,brałam leki an uspokojenie, nie mogłam się skupić w pracy...tragedia przez 3 miesiace... Potem poznałam innego. Szczerze mówiąc przez ok 4 miesięcy nie mogłam się przekonać do niego. On latał na mną,był kochany,dzwonił,pisał,zależało mu bardzo,był cudowny,bardzo mi pomgał ale nie mogłam sie jakoś przekonać do niego ponieważ jeszcze troche przezywałam poprzedni związek nie w 100% ale w sercu cos pozostało... W końcu pokochałam go aż tak bardzo mocno że to ja zaczelam za nim latać.Były dobre i złe chwile,kłocilismy sie i godziliśmy. Od lipca bardzo się kłóciliśmy ale szybko zgoda była,na początku sierpnia bardzo się pokłociliśmy,mega kłotnia jak nigdy,wogole się nie odzywał,płakałam,dzwoniłam a on nic..nawet u wróżki bylam(powiedziała ze mnie kocha,ze to duma teraz,ze sobie nie odpuści) po kilku dnich spotkaliśmy się(miałam nadzieje,ze sie oczywiscie pogodzimy)aby pogadać a on z tekstem ze to koniec,koniec i kropka. Ja w płacz a on nic... biore go za ręke a on zabiera,całuje go a on głowę w drugą stronę,wtedy zrozumiałam że naprawde nie chce być ze mną... czarno mi się przed oczami zrobiło,chciało mi sie az wymiotować...tak go kocham że po prostu zaczelam go błągać,prosić na litość.... po 2 dnich pogodziliśmy się(czy na litość wzial mnie? tego to nie wiem) fakt że był troszkę chłodny ale było oki. przez 5 dni było super,spędziliśmy ze sobą cały weekend,ogólnie 5 dni. W pon.powiedział mi że idzie na impreze z kolegami,wkurzyam się bo zawsze chodziiliśmy wszędzie razem taki był układ na początku sam go wymyślił,ale nic do niego nie docierało on idzie i koniec rozmowy... z Poniedziałku na wtorek o 2 w nocy napisał mi SMSA!!! że z nami koniec... ze tak bedzie lepiej.. mija dzisiaj 5 dzien jak wogole nie rozmawiamy ze sobą... Nie rozumiem tego kompletnie... a wy? godzimy się,... jets fajnie,mówi ze kocha,że tęsknił,cały weekend razem spędziliśmy razem a tu z dnia na dzie i to w smsach pisze ze to koniec... Wiecie co jest najgorsze? Że po raz 2 dostaje kopa w dupe... po pierwszym związku powiedziałm nigdy ale to nigdy nie pozwole na to zeby facet znowu dał mi kopa a tu bach... byliśmy ze sobą półtora roku... znowu to bardzo przeżywam...płacze,nic nie jem,nie mogę sie w pracy skupić. Totalna pustka... i ciągle zastanawiam się czemu to zrobił? czemu tak nagle? moze wtedy wrócił z litości ale po co mówił ze kocha mnie?ze tęskił? ze wiedział ze i tak sie pogodzimy ale nie tak szybko? Serce mi pęka,ale wiem że nie mogę znowu napisać,zadzwonić... juz raz sie ośmieszyłam i błągałam o powrót teraz tego nie zrobię choćbym miała zwariować,korci mnie cholernie,ciagle ogladam nasze wspólne zdjęcia,płaczę po nocach ale nie... nie mogę. Wiem że czas leczy rany,wiem ze mi przejdzie za jakies parę miesięcy ale najgorszy jest teraz ten moment.... Czemu my kobiety jesteśmy takie miękkie? tak bardzo to przeżywamy... płaaczemy po nocach, nie jemy,myślimy, ogladamy zdjecia a oni? co oni tak naprawdę czują... Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tusielinka
A jak odzyskać faceta którego się rzuciło bo nie radził sobie z problemami utrzymania dwóch rodzin, który przez telefon wmawiał mi że nie chce żyć i że się powiesi, a teraz ma wyłączony telefon i nikt niewie gdzie on jest? jak odzyskać kogoś kto jest uparty jak osioł i obrażalski jak małe dziecko,. Kocham go ale tak mnie wpienił że powiedziałam zbyt dużo raniących słów plus to że koniec, a potem już nie odbierał ode mnie i wylączył telefon to było dwa dni temu. Chce wrócić do niego ale niewiem jak sprytnie to załatwić, jestem w 5 msc ciąży z nim i nie chce go stracić PLEASE HELP!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paplitkaaa
dziewczyny jak czytam to wszystko to od razu robi mi sie lepiej, jestem w tej samej sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Paplitkaaa
dobra, to teraz ja chcę opowiedzieć swoja historię. Byłam z Nim przeszło 2 lata często się kłóciliśmy ale zawsze szybko godziliśmy, ogólnie często mnie denerwował swoim zachowaniem ale też bardzo mi się jego charakter podobał. Wiecie są rzeczy w każdym człowieku dobre i złe. Ja oczywiście tez święta nie jestem, często bardzo Go denerwowałam. Dodam jeszcze że zazwyczaj ja pierwsza się odzywałam, bo nie mogłam wytrzymać i się godziliśmy :) W czwartek 30.09.2010r znowu kłótnia no i teksty, ze koniec na zawsze ( jak zwykle) ale coś się we mnie zbuntowało i postanowiłam, że się nie odezwie i nie odzywam się ale On niestety też, ja już nie mogę wytrzymać, bo nie wyobrażam sobie życia bez Niego wiem, że lepiej poczekać ale może to On czeka na to, ze ja się odezwie, ponieważ do tego Go przyzwyczaiłam, proszę poradźcie mi coś bo zwariuje albo nie wiem co, dziewczyny nie jestem głupia nastolatka trochę już z facetami przeszłam, chce żeby mnie błagał o przebaczenie, powiedział, że kocha. Po prostu, chce zobaczyć, że mu na mnie zależny. Co zrobić olać?? wzbudzić zazdrość, czy wydzwaniać z wyznaniami miłości i prośbami, żeby wrócił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paplitkaaa- nie dzwon... ja rozstalam sie z facetem 23.06 i nadal cierpie... widzialam sie z nim dwa tygodnie temu i myslałam ze bedzie dobrze, wczoraj mi powiedział ze to koniec- nie chce mnie znac.. dzis widzimy sie ostatni raz- dzis mu pokaze co stracił i udowodnie mu ze jestem silna. nie nalezy faceta błagac , chociaz ja miałam tak ja Ty zawsze ja wyciagałam reke na zgode i to ja ciagle go prosiłam wybaczenie, choc to nie ja byłam winna.prosze dziewczyny nie popełniajcie takich błedów jak ja.. nie dzwoncie nie piszcie nie robcie mu niespodzianek przed domem bo to nie pomaga, tylko pogarsza sprawe... chce sie z nim dzis spotkac tylko po to by to wszytsko uspokoic a moze w przyszłosci zrozumie ze to ja jestem odpowiednia dziewczyną!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anabanana04
Ja mam meza, ktory 2 miesiace temu sie wyprowadzil, tlumaczac, ze musi pomoc bratu(mieszkamy w uk a jego brat to ofiara losu). na poczatku bylam zdewastowana, okrutnie zraniona a mam corke i bolalo mnie na co ona patrzy. dzis smieje sie z sutuacji bo pokazalam sile i wartosc samej siebie a moj maz jest w potrzasku bo meczy sie z bratem a boi sie go narazie zostawiac i poprostu tam trzyma rzeczy a jest ze mna. do czego zmierzam to to, ze dopoki walczulam , bylam slaba on ode mnie uciekal ale kiedy postanowilam zyc dalej los sie odwrocil, poprostu dziewczyny faceci nie lubia kobiet proszacych sie o milosc, slabych i zaleznych od nich -to ich przytlacza, wiec glowa do gorym usmich sex w oczach i do dziela!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mycha91
hej chciałabym was się zapytać czy dobrze zrobiłam...rozstałam się z moim 8 dni temu...dlaczego? dlatego że gdy do niego zadzwoniłam po piątkowej awanturze chyba nie odzywał się 3 dni...i zapytałam się go o cho mu chodzi powiedział że to ja powinnam się zastanowić wszystko mu powiedziałam że wkurzyło mnie bardzo jego zachowanie...i zaczęłam płakać przez telefon i się spytałam czy zależy mu jeszcze powiedział że nie...i pozniej dodał że potrzebuje na to wszystko czas...ja już nie mogłam tego wytrzymać pojechałam do przyjaciółki powiedziałam wszystko i mi powiedziała że mam tak zrobić że on to zrobi za ciebie i juz lepiej zeby ja to zrobila i że ma poprostu mnie w dupie...Do dziś nie mogę w to uwierzyć byliśmy 1,5 roku razem wspomninia wracają raz jest dobrze raz źle...nie mogę przestać o nim myslec ciagle mysle co robi gdzie jest...czy może jednak tęskni może zrozumiał już co stracił...właśnie do niego jak dzwonilam to chcialam porozmawiac powiedzial ze nie ma czasu...i poważnie pojachałam do niego z decyzją o rozstaniu chociaż go kocham pukałam do drzwi i wychodził gdzieś i powiedział czy mi coś się pomyliło...powiedziałam że przyjechałam podjąć za niego decyzję że odchodzę najlepsze to że nic nie mówił powiedziałam co mi przykrość zrobiło w piątek i to że ma teraz bardzoo duzo czasu...nic się nie odezwał powiedzialam że dziękuje za piękne chwile..i pojechał...Czasami myślę że może napiszę do mnie że był glupi ze mnie kocha....przecież kochal mnie mówil że nie rzuca słow na wiatr...tyle dla niego zrobiłam czekałam na niego jak był na morzu...tyle wspolnych dni...i od tak mu nie zalezy...najlepsze jest to że moja mama zawdzonila do niego po 3 dniach i powiedziala mu że chodze i ciągle płacze że coś się stało powiedział że rozstałam się z nim i niech pani z nią porozmawia moja mama powiedziala że to chyba coś zrobiles skoro tak zrobiła mojej mamie też powiedział że potrzebuje na to czas... nie odzywam się do niego ale bardzo mnie korci napisać że tęsknie za nim że go kocham...czy byśmy dali sobie szansę...ale nie mogę bo wyjdę na głupią...dlaczego ta nadzieja jest że myślę ze moze bd razem jeszcze ze sie ulozy...dlaczego nie mogę powiedzieć sobie że już koniec nie myśl...strasznie mi ;(;(;( może wygasło uczucie u niego ale tak kochał mnie nawet kiedyś płakał jak odjeżdżał na statek ...Nie wiem z jednej strony myślę że dobrze zrobiłam z drugiej że źle...pozostaje mi tylko czekać czy pisać do niego zeby się umówic na rozmowę...chcę też wyjaśnień z jego strony o co chodziło może po rozmowie coś się zmieni...wg się nie odzywa od tamtego czasu nic a nic... jestem ciekawa czy on to przeżywa czy dobrze mu z tym.. Każdego dnia walczę z tym...raz myślę że życie przede mną jeszcze długie teraz bd miała maturę jestem w 4 klasie technikum...boję się że sobie nie poradzę...Raz płaczę bo wspomnienia są i mam chęć napisać do niego o szansę ale w pewnym momencie się wycofuję duma mi na to nie pozwala...Gdy wchodzę na różne posty i czytam że nie tylko ja to przeżywam czuję się lepiej ale na drugi dzień znów to samo i znów muszę czytać żeby lepiej bylo...Dlaczego mam nadzieję?Z moją mamą bardzo dobrze rozmawiam mówi mi że jeszcze napisze że zatęskni na pewno...nie odzywa się w ogóle a ja ciągle zerkam na telefon...i ciągle na gadu czy jest...Tak bardzo go kocham...nie bd potrafiła już tak nikogo pokochać jak jego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Takao:)
A mnie chłopak rzucił bo zaczełam marudzic ze spędzamy malo czasu ze sobą ... co prawda bylamz nim m-c ;P wszystko niby spoko odkad zaczelam marudzic. Nawet nie ze zaczelam bo raz mialam taki dzien bo naprawde sloneczko swieci cieplutko a on gdzies niewiadomo gdzie zamiast ze mna byc ;P Tylko ze teraz po czesci żaluje tego mojego marudzenia bo mysle o nim dalej no ale wyrazilam to co chcialam a on nie zaakceptowal tego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ajakaporada
A próbowałyście uroku miłosnego ? Podobno ta Ukrainka z www.okulta.com.pl jest dobra i białorudinka wiera

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coccinelka
do jura: Kochana, powiedz mi błagam Ci jak rozwiązała się Twoja sytuacja? przeczytalam cale forum i mam tak jak Ty teraz;( potrzebna mi Twoja rada....moje gg 6460557 prosze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość coccinelka
chcialam podzielic sie moja historia... bylam z Ł 4 lata , poznaliśmy się i w sumie zaraz stalismy sie para, bylo cudownie a ze poczatki byly w okresie matur nie było łatwo.Ł mial okazję wyjechac na studia za granice, wszystko bylo ustalone, przyjeli go, a on zrezygnował dla mnie z miłości , zalil sie w domu ze on nie moze bo on sie zakochał, chcial rozmawiac moze oczekiwal ze go zatrzymam ale nie napierałam chyba bylo mi wszytko jedno bo on z czasem mnie rozkochiwal w sobie...i tak nam sie wiodło raz gorzej raz lepiej kochalismy sie, on mnie kochał...dałby mi gwiazdke z nieba...chcial seksu...dostał calosc po 3,5 roku jeden raz i zaluje bo to moja wielka milosc byla....po wielkiej tragedii jaka przezylam ktora pomogl mi przejsc stalam sie nerwowa, strzelalam fochami, bilam go, wyrzywalam sie na nim, chcialam go miec na wlasnosc mial mnie kochac i juz na maksa i kochal....raz mial kryzys ze chce wiecej luzu i po 4 latach zerwał co tydzien pzez miesiac sie spotykalismy i co tydzien mowil 'kocham Cie' , jakbym Cie nie kochal to bym wszystko popieprzyl' , ale tez ze zobaczyl realnie na to ze to nie ma sensu, nie widzi nas razem itp. plakalam on mowil przestan, czasami plakal rowniez byl przesaczony zalem, konfliktem wewnetrznym chyba ... i na koniec: "chyba koniec z nami, tak sie schodzilismy i zrywalismy i to chyba nie ma sensu, nie czuje tego co dawniej, nie kocham juz' przestalam sie odzywac.....tesknie kocham i chce go odzyskac-dziele sie moja historia gdyz codziennie karmie sie nadzieja,,,czy ktos z Was mial podobna historia? jak sie potoczylo zycie? prosze o odpowiedzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna_labedzica
Na poczatku witam was Wszystkie Moje Drogie .Dobrze wiem co czujecie bo ja jestem w takiej samej sytuacji jak wy. Nie moge sobie znalezc miejsca i wogole nei wiem co mam ze soba zrobic. Zaczne moze od tego ze bylismy razem 2 lata i przez te dwa lata razem mieszkalismy bo tak sie zloylo ze zaraz po poznaniu wyjechalismy do Irlandii. Dwa lata bylam dla niego praktycznie zona (wypelniajac wszystkie obowiazki kobiety w domu) tyle ze bez papierka. (Musze wspomniec ze w grudniu wyprowadzilam sie do kuzynki ktora mieszka w tym samym iescie bo stracilam prace i nie bylo mnie stac na oplate pokoju a wiecdzac jakie on ma podejscie do wydawanai kasy nie chcialm zeby za mnie placil, ale w ciagu tych dwoch miesiecy spotykalismy sie praktycznie codziennie ja jezdzilam do niego spalam u niego nadal gotowalam , znalazlam inna parce i myslalm ze wszystko sie zmieni ze tak jak mowil wynajmiemy mieszkanie razem w czerwcu tego roku) On jest ode mnie starszy 10 lat i nie chcial sie zenic czy tez miec dzieci i ja na to przystalam bo mimo tego ze na poczatku bylo tylko zauroczenie to ktoregos dnia zdalam sobie sprawe ze tak bardzo go kocham ze w stanie jestem skoczyc jak lwica gdyby tylko cos mu sie dzialo zlego.Bylo naparwde cudownie . Wiadomo jak to w zwiazkachsa wzloty i upadki , ale bylismy ze soba dalej mieszkajac razem. Oblchemw glowe dostalm tydzien temu w sobote ... ale wroce moze do 4 dni przed sobota. We wtroek jeszcze mnei przytulal , dotykal calowal i obejmowal w srode pojechal do Dublina ( dowiedzialm sie tego od dziewczyny ktora jest glownym najemca domu w ktorym mieszka)i nagle przestal sie od srody do mnie odzywac , nie odbieral telefonu wogole zadnego odzewu . POmyslam dobrze niech ma sobie te dwa dni wolnego ode mnie kazdemu oddech jest czasem potrzebny od drugiej osoby.W piatek pojechalm jak zwykle po niego po pracy bo ma kawalek do domu a ze konczy o 23 wiec goz niej zazwyczaj odbieralam. Zdziwienie moje bylo ogromne jak zobaczylam ze go tam nie ma (a znam ludzi ktorzy pracuja z nim) zadzwonilam a on wylaczyl telefon. Bylam zla w sobote rano napisalm mu kilka smsow ale cos mnie nosilo i po pracy poszlam do niego wpuscila mnie ta laska ( co wynajmuje dom) i wtedy sie dowiedziedzialm ze oni wyszli, zapytalm sie kto wyszedl ? Wiec uslyszalam ze do niego pzyjechal dziewczyna wyobrazacie sobie jak sie poczualm , w tym ul;amku sekundy zapomnialm ze zeby zyc trzeba oddychc. POczekalm na niego az wrocil razem a ta su... byl napruty tak bardzo ze ledwo trzyaml sie na nogach i tego dnia serce mi peklo rozsypujac sie na miliony drobinek , ktorych nie umiem od tygodnia pozbierac w jedna calosc/ 7 dzien nic nie jem (a jesli wogole juz cos przelkne to jest to dawka glodowa ) chce zeby wrocil. Tak bardzo go kocham ze chyba wymazujac twarz tego babska z glowy jestemw stanie mu wybaczyc co zrobil. Wiem ze patrzac racjonalnie powinnam go kopnac w dupe , ale nie umiem napisalm mu w cigu tego tygodnia kilkanascie maili o swoich uczuciach i o tym jak mi go brakuje . Napisalm ze jesli moze we mnie jakos zabic ten bol niech mi pomoze i nadal zadengo odzewu z jego strony. Wczoraj poszlam tam gdzie pracuje bo chcialm mu pokazac ze sie usmiecham itd ze umiem zyc bez niego i bylam twarda do momentu az nie zerknal na mnie i wtedy podeszlam do niego powiedzialam mu w oczy ze go kocham , ale to chyba byl blad. Nie wazne zrobilam to i juz nie wroci. Dzisiaj postanowilam sobie ze juz nie napisze ani slowa do niego bo jesli po krzywdzie ktora mi wyrzadzil on nie czuje tej milosci ktora ja do niego czuje to znaczy ze mu nigdy nie zalezalo i nie chce sie budzic kazdej kolejnej nocy widzac jego twarz i wolajac go .Nie chce tez zasypiac tulac do siebie jego zdjecie bo to mnie zabija , niszczy i pograza tak bardzo ze che mi sie wyc a nie plakac. Mam tez nadzieje ze czas uleczy rany i ktoregos dnia bede mogla powiedziedz ze mi przeszlo, ze wspominajac go bede pamietal tylko te dobre chwile, ale do tego czasu musze nauczyc sie zyc sama ze soba bez niego (choc jest to tak bardzo trudne)i pokazac mu ze potrafie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Brunetka80
Ja własnie spieprzyłam mój związek.Najgorsze jest to,że nie sądziłam że tak to sie własnie skończy.Zero emocji ze strony mojego byłego.Wszystko na chłodno.Nie zaufam Ci więc nie mamy już o czym rozmawiać-tak mi powiedział.Jest mi cholernie źle z tym ,że Go oszukiwałam,okłamywałam.Ale kocham Go jak nikogo na swiecie.Nie wiem jak mam Go przekonać,zeby dał mi jeszcze jedną szansę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka:)
Witam moje Drogie Panie:) Jestem w tej samej sytucji...Bardzo kocham, ale jednka moj ukochany stwierdzil ze to koniec... ale zacznijmy od początku:) Bylismy ze sobą ponad rok i wg mnie bylo cudownie, on uwazal ze jestem najwspanialsza kobieta w jego zyciu...Wiadomo, jak w kazdym związku sa te dobre jak i zle chwile...raz on sie pogubil, przez klotnie,w lipcu zeszlego roku wyjechalam za granice, na 1.5 miesiaca...jak wrocilam stwierdzil ze mnie nie kocha...ale dał mi szanse...dopiero jak spotkal sie z inna dziewczyna, uswiadomil sobie kim dla niego jestem no i znowu zaczelismy sie spotykac...naprawilismy to i było cudownie. ale teraz znowu sie popsuło...w sumie to przeze mnie...klocilismy sie,a on chyba sie tego przestraszyl...w kazdym razie stwerdzil ze to koniec...ja oczywiscie błagalam, zeby dal nam sznase, ze da sie to naprawic itd wypisywalam do niego, chcoc wiem ze to był zly pomysl...chcialam zeby sie ze mna spotkal i powiedzial mi to wszytsko prosto w oczy ale stiwerdzil ze nie jest na to gotowy...zabawne.... Ale tak naprawde nie zmusze gozeby byl ze mną ,zeby mnie kochal...pzreciez ja tez bym nie chcila byc z kims z litosci,albo ze ktos tego chce. Wam radze, zebyscie wszyly w swiat. Nie ma nic gorszego niz sie zamknąc w sobie i płakac...ja tak robilam...Schudlam straszne, nic mnie nie ciesyzlo, rodzice zaczeli sie martwic...Co ma byc to bedzie.t rzeba sie bawic, cieszyc...ja zaczełam odnawiac konatkty ze znajomymi, bo w trakcie mojego związku liczyl sie tylko on...psotawnowilam zrobic cos dla siebie, kupic cos nowego, jakis ciuch w ktorym poczuje sie swietnie:) Zaczac spelniac swoje marzenia, pasje, dotąd nie mialam na to czasu...Wiem ze to jest trudne...mi takze jest ciezko, ale trzeba znalezc w sobie siłe:) Jezeli naprawde kocha to wroci, jezli nie...to nie jest wart naszych lez:) wiem tazke,ze jeszcze wiele razy bede plakała, tesknila...ale wiem ze sie podniosę:) Wy tazke:) Trzeba byc dobrej mysli:) I zrobic cos dla siebie:) ale pamietajcie,nic na sile... Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama nie wiem dlaczego
Hej dziewczyny nie czytałam tutaj wsyzstkiego ale częśc na pewno może któraś mi poradzi co mam robic... Zaczeło się jakoś w wrzesniu poszłam do nowej pracy poznałam tam fajnego faceta wpadł mi w oko juz na początku nie chciałam sie angażować bo nawet nie minłeo poł roku od ostatniego zwiażku który bardzo przżywałam. JEdnak po czasie on sam zaczał się obok mnie kręcił ciągle mnie zagadywał pomagał mi w pracy na każdym kroku usmiechał się i w końcu poprosił o numer tele... Od tego dnia codizennie rano i po pracy miałam od niego jakąś wiadomość niedługo po tym mnie odwiedził potem był jakiś mały zastój mniej pisał ale w pracy nadal był bardzo miły. Jakoś pod koniec grudnia przed swietami zaproponował mi wspólna trase to dlatego ze rpacuje w firmie jako kierowca zgodzilam sie pojechalismy az na mazury> ten dzien wspominam do dzis bo bylo naprawde super, rozmawialismy cala droge. swieta spedzial u mnie mowil wtedy ze bardzo mu ze mna dobrze ze chcialby zostac ze chcialby ze mna mieszkac ze lubi spedzac ze mna czas potem spotykalismy sie ale krotko bo pod konic stycznzia nagle z zdnia na dzien przestal sie odzywac przestal pisac dzwonic w pracy mnie unikal tak jak bym mu cos zrobila a ja nawet nie probowalam go w niczym ograniczac nie bylam anchalna zawse staralam sie isc na kompromis z nim i dlaczego ak sie stalo... miesiac pozniej zobaczylam go na imprezie(na tej imprezie mileismy byc razem nawet bilety zamawialaismy razem) nie byl sam byl z jakas dziewczyna na moje jakas straszna malolata i od tamtej pory nwet do mnie nie napisze a w pracy jak to w pracy raz sie usmichnie czasami anwet sie do mnie przytuli ale czy to coś jescze znaczy dlaczego tak uciakł... Podejrzewam ze dośc wredy kolega z pracy mól mu cos o mnei naopowiadac bo juz nei raz to zrobil ale czy to przyczyna ze tak z dnia na dzien mu sie odwidzialam:(:(:( prosze pomozcie co mam robic tyko blagam nei piszcei zeby z nim szczerze porozmawiac bo tego nie zniose. Bardzo za nim tesknie bronilam sie przed tym ale teraz nie moge sie pozbierac po jego odejsci tym bardziej ze codzien prawie widze go w rpacy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×