Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wiosenka27

Jak odzyskać faceta?

Polecane posty

Gość Kiteczka5
To może ja opowiem swoją historię... Byłam z facetem 3,5roku i rozstaliśmy sie przez moją głupotę(zauroczyłam sie w innym)Teraz bardzo tego żałuję i chciałabym cofnąć czas. Od 9miesiecy staram sie go odzyskac a on tez daje mi nadzieje mowi ze bede jego żoną mowi o przyszłości ale nadal nie chce do mnie wrócic:( nie wiem co robic chyba czas go olac zeby zatęsknił? Pomożcie bo nie dlugo sie wykończę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aśka8938
wiecie co stwierdziłam po prawie miesiącu rozłąki? Że mężczyzna chce widzieć w nas radość z życia, uśmiech, śmiech,energia to klucz do ich serc. To gdy stajemy na nogi, idziemy na przód powoduje,że widza w nas radość,którą miałyśmy, wtedy gdy te przysłowiowe "motyle" latały nam w brzuchu. Myślałam, że są egoistami, że gdy widza, że dajemy sobie świetnie radę same to oni chca to zepsuć teraz wiem ,że tak nie jest. Oni chcą beztroski, luzu, radości, optymizmu, a to przyciąga ich jak magnez do kobiet,sprawia, że i oni zapominaja o trudnościach dnia. Wielkie ukłony dla tych, które po kilku latach w związku nadal potrafią puszczać taki czar:) Ja w moim związku zapomniałam o uśmiechu, zostawiłam go daleko wraz z przeszłością, chciałam być dorosła, rozsądnie podejmować decyzje, eh chciało się dorosłego życia i zgubiło radość. Teraz jestem z kimś wyjątkowym pytanie czy dla mnie?czy nie za szybko pakuje się w coś nowego?czy to nie tylko na zapomnienie,na złość, że on może być z kobieta z którą mnie zdradził..a ja ?chce zapomnieć, ale nie potrafię odciąć się grubą krechą od wspomnień i pięknego początku pierwszego poważnego związku, bo w nim był uśmiech,radość której teraz nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MimiF
Temat jest trudny nie powiem. Jak go odzyskać? To zalezy... Czy rzeczywiscie mu na tobie dalej zalezy,czy to co zrobil nie bylo wyglupem a teraz zaluje czy znalazl sobie inna. Moim zdaniem jezeli facet dalej zechce z toba byc to prędzej czy pozniej wroci. Najlepiej jest dac sobie jakis czas i poczekac jak on bedzie sie zachowywał. Wszystko zalezy od sytuacji. Przedewszystkim nie nalezy sie narzucac bo obróci sie to przeciw tobie a moze i pogorszyć sytuację.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hm, rozstałam się z kimś kogo bardzo kocham, On powiedział, że nie może być ze mną i jednocześnie myśleć o swojej byłej, bo to jest wobec mnie nieuczciwe. Twierdzi też, że było mu przy mnie dobrze i że ma dla mnie wiele pozytywnych emocji. Problem chyba polega na tym, że jest ode mnie młodszy i chyba jeszcze potrzebuje czasu, aby dorosnąć i zrozumieć na czym polega prawdziwe uczucie, na razie staram się go nie męczyć swoją obecnością i pytaniami. Mam nadzieję, że uda się nawiązać normalne relacje, choć będzie to trudne z uczuciem smutku w sercu. Będę obserwować sytuację i na niego czekać... Tak więc uważam, że czas i spokojne podejście do sprawy, jeśli rozstałyście się podobnie jak, mogą pomóc w powrocie i może faktycznie trzeba pokazać dużo radości i zadowolenia z tego, że jest się taką, jaką jest, może facet zauważy, że stracił coś cennego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aneczkauuuooo
Nie wiem czy potrafię komuś doradzić, bo sama mam problem... Przez 16 miesięcy bylismy razem... ja cały czas czułam że on ogromnie mnie kocha, gdy sie kłóciliśmy to on miał łzy w oczach... Troszczył się o mnie, pomagał mi chociaż wcale o to nie prosiłam... był na każde moje zawołanie... na początku nic mu nie obiecywałam, mówiłam że ja nie wiem czy będe w stanie go pokochać... czasami byłam dla niego zła, chamska, potrafiłam go olewać... przez pół roku zawsze miałam furtke, takie wyjście ewakuacyjne... czułam sie bardziej przywiązana do imprezowego życia niż do niego... ale to z czasem sie zmieniało... właściwie po tych pierwszych miesiacach zaczęłam przebywać tylko w towarzystwie które on byl w stanie zaakceptować, nigdzie bez niego nie wychodzilam,o każdy telefon od starych znajomych był ogromnie zazdrosny, chciałam odpocząć od tego więc na pół miesiąca pojechałam do siostry, później na pół miesiąca do rodziców. I tu zaczęły się problemy, bo nie byłam wstanie 24h wizsiec na sluchawce i z nim gadac... wiec było mnóstwo pretensji...byłam non stop zdenerwowana wiec się ładnie pożegnaliśmy... między przyjazdem od siostry a wyjazdem do rodzicow byłam troche w domu, wiec sie spotkalismy i znów bylismy ze sobą ale nie za dlugo, jak pojechalam zaczeło sie od nowa, to był definitywny koniec...dobrze to przyjełam, stwierdzilam ze tak bedzie dobrze, aż do spotkania u wspólnego znajomego... trochę alkoholu i wszystkie żale zniknęły a posypały się wyznania miłości, piękne słowa i jakoś wszystko wróciło, wiedziałam że mi ogromnie na nim zależy, cieszylam sie jak dziecko, starałam sie... powtarzał codziennie że kocha, że tęsknił, mówil o wspólnej cudownej przyszłosci, aż któregoś dnia stwierdził że sobie wszystko przemyślał i mnie nie kocha(po jakichs 2 tygodniach), że możemy sie spotykać czasem bo ma do mnie sentyment... szybko wypełnil sobie miejsce bo raptem pare dni mu zajeło znalezienie pociesznej blondyneczki... to wszystko strasznie mnie boli... byłam w stanie zrobić dla niego wszystko... mam w sobie ogromną mieszankę smutku, żalu, milosci rozczarowania i chyba zaskoczenia, bo czego jak czego ale tego po nim sie nie spodziewalam, a znalam go dlugo za nim ze sobą bylismy... Chcę o niego walczyć ale to raczej większego sensu nie ma... Zapomniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aska8938
DZIEWCZYNY!!! nareszcie "coś"się ruszyło w moim życiu! zmądrzał?cieżko nazwać rzeczy po imieniu,ale znowu zaczeliśmy sie spotykać.Po jego ciągłych smsach,namowach w końcu uległam.czy robie dobrze ?nie wiem..zdradził mnie,okłamał.Patrząc trzeźwo każdej jednej w mojej sytuacji powiedziałabym nie jest tego wart ,odpuść..Próbowałam zapomnieć,próbowałam innego związku.Dzisiaj wiem,że po mimo tylu krzywd tłumaczę go tym że się pogubił.Wiele błędów popełniliśmy oboje.Wiem że nie potrafię bez niego żyć.Choć życie z nim też będzie trudne,bo podsysane strachem,że znowu to zrobi..Ale cieszę się że przejrzał na oczy,że docenił i zobaczył ile stracił i co najważniejsze że fasynacja ta druga pozwoliła mu dostrzec to że to moja osoba jest właściwa,lepsza.Czuje satysfakcje?myślę,że trochę tak,ale najważniejsze jest dla mnie to,że dostaliśmy drugą szanse.Czy się uda?na pewno napiszę,choć strach jest ogromny.Zdrady nie wybaczę nigdy,może z czasem zapomne.Najważniejsze dla mnie dziś że widzę znowu mojego starego,kochającego Adama,widze w gestach i oczach. Kobieta ma tyle siły, że zadziwia mężczyzn... Dźwiga ciężary losu, rozwiązuje problemy, jest pełna miłości, radości i mądrości. Uśmiecha się gdy chce krzyczeć, śpiewa gdy chce się jej płakać, płacze gdy się cieszy i śmieje gdy się boi. Jej miłość jest potężna. jedyna niesłuszna w Niej rzecz to to, że często zapomina ile jest warta... ps.jeśli wrócą zawsze byli prawdziwą miłością,jeśli nie..nigdy nie byli warci.Powodzenia dziewczyny!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kolorowankamoja
hej. jesli mozecie to przeanalizujcie moją sytuacje i napiszcie co myślicie. Byłam, to moze za duzo powiedziane, z facetem, jakies 4 miesiące, było świetnie, miło, sympatycznie, z jego strony wyglądało tak, jakby mu bardzo zależało, komplementy, miłe smsy, ale tylko 1-3 dziennie, spotkania raz na tydzien ( z róznych przyczyn nie dało się wiecej), potem nasze stosunki zaczeły się jakby ochładzac, ale jakies tam były. Ja od razu wyczuwam takie rzeczy, ale naiwnie myslałam, ze....moze jednak nie bedzie tak jak myśle.Od razu mówie, ze oprócz pocałunków do niczego nie doszło, wiec to nie kwestia tego ze nei dostał tego co chciał. I teraz nie odzywa sie juz prawie dwa tygodne. Dwa razy go sprawdziłam i wysyłalm esa i od razu odpisał, wiec nie wiem co to ma oznaczac? chce przerwy? dystansu?czy po porstu chce byc miły i odpisuje...aha, z pewnego źródla wiem, ze byc moze pojawiła sie inna dziewczyna, ale...co myslicie? mam szanse, ze jeszcze cos do mnie napisze?czy raczej jak facet juz nie pisze, to pozamiatane?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przeczytałam wszystkie posty i czuje ze potrzebuje sie zwierzyc..czesto zagladam na kafeterie bo w jakis sposob pomaga mi to przetrwac kolejne dni bez Niego..Bylismy razem 8 lat..od 2 juz nie jestesmy..to moja wina..zrozumiałam za pozno..tyle przezemnie wycierpial ze mam ochote sie wychlostac..zrobilam bym wszystko zeby zabrac jego bol..przeszlosci nie zmienie ale od prawie roku walcze o Niego, staram sie naprawic błędy..jestesmy w kontakcie i czesto rozmawiamy przez gg..dzieli nas duzo odleglosc i nie mamy mozliwosci sie spotkac..Prawie od roku juz nie spie, nie jem..zresztą ja to nie wazne..Rozmawiamy bo on tego bardzo chce..pisze ze chce bym byla czescia jego zycia..ze nie chce mnie stracic, ze nie jest szczesliwy..a ja go kocham, kocham nad zycie i czekam..On jest z kims innym..Byl taki okres ze myslal ze bedzie mial z nia dziecko..jak ja cierpialam to wiem tylko ja..ale trwalam przy nim, pocieszalam..Zawsze mam telefon przy sobie bo czekam ze moze napisze..w domu boje sie nawet odejsc od komputera na chwile..On nikomu sie nie przyznal ze ze mna rozmawia..Kazdej nocy puszczamy sobie sygnalki..napisal ze gdyby mi wyznal co czuje to bylabym zadowolona..ale od tylu miesiecy nie zrobil zadnego kroku..a we mnie wszystko krzyczy juz dosc..ta sytuacja nas oboje wykancza..od tylu miesiecy czuje sie jak szczeniak ktory tuli sie do nogi a dostaje tylko kopy..czasami sprawia wrazenie ze jestem mu bliska a za chwile zupelna obojetnosc..skonczymy rozmawiac i on zamiata mnie pod dywan i przestaje istniec..juz nie daje rady..kocham go ale do wybaczenia potrzeba milosci a on przeciez jest z kims innym..jak mam mu pokazac przez gg co do niego czuje?!..nie wiem co jeszcze moge zrobic walczyłam przez tyle miesiecy..ile jeszcze mozna plakac w poduszke..ile jeszcze mozna jezdzic po miescie godzinami sluchajac muzyki na maksa zeby zagluszyc mysli... napisalam mu ze teraz nastepny krok nie nalezy juz do mnie i poprosilam zeby do mnie zadzwonil..od dalej puszcza sygnakli i wysyla smsy..co dalej robic? Za bardzo go kocham zeby byc tylko jego kolezanką..czy on mi kiedys uwierzy? da szansę? Czekam..i bede czekac..ale czy dalej pozostawac w kontakcie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia8938
Droga i wspaniała Villemo82 przeczytałam, to co napisałaś.Ładny kawał życia,za mną zresztą podobny z nim. Nawet nie wiesz jak bardzo dotkneły mnie twoje słowa.Widać,że nie są szczeniackim uczuciem czy też związkiem kilku miesięcznym po którym po prostu może być tylko smutno,że nie ma już bliskości z tą drugą osoba.Obie wiemy ile przez taki szmat życia człowiek doswiadcza z tą drugą osobą,ile przeżywa,ile razy kocha i mówi dość.Ile razy robi rzeczy za które teraz jest mu wstyd.Ja to wszystko przeżyłam i rozumiem Cię doskonale.Bardzo Ci współczuje,bo takie życie które opisujesz to jedna wielka udręka,smutek,złość i niepewność.Nie potrafisz budować nic,funkcjonować normalnie,jeść,spać.Kochana nawet nie wiesz jak doskonale ja Cię rozumiem.Nie potrzebne Ci są słowa zapomnij,olej go, prawda?wiesz,że tak nie możesz,bo to miłość Twojego życia.Czy mówiłaś mu jak bardzo cię wykańcza ta niepewność?jak bardzo boli to że jest z tą inną?Może nie zdaje sobie on sprawy z tego,może myśli,że i tobie taka sytuacja odpowiada?a może po prostu jest tchórzem i boi sie ryzyka,a przy tej drugiej czuje się pewien?Nie znam szczegółów i kolei przebiegu tej sytuacji,nie wiem co takiego się stało że się rozeszliście?wiem tylko tyle że Twoje życie przypomina mi moje.Moge tylko napisać odwagi,dużo cierpliwości ale przy tym i mądrości,bo musisz pamiętać,że faceci to wzrokowcy-musisz być piękna jak nie dla niego to dla samej siebie,roześmiana,musisz mu pokazać że jesteś szczęśliwa i odmieniona,niech zobaczy w tobie osobę z przed lat.Musisz dbać o siebie żeby mieć siłę to wszystko przetrwać,a wierzę,że twoja historia zakończy się dobrze.posłuchaj moich rad i napisz za jakiś czas czy czujesz się choć trochę lepiej.Ja gdzieś w ciągu ostatnich miesięcy znalazłam w sobie siłę,cierpliwość i samozaparcie,postawiłam nie na niego tylko na siebie,postanowiłam dbać o siebie bardziej niż kiedykolwiek,aż w końcu poskutkowało,choć bardzo wiele mnie to wszystko kosztowało i nadal kosztuje.Tyle że w mojej historii jest zdrada,brak niepewnosci,strach,obawa przed tym czy jestem ta ważną i nieważną w jego życiu?eh..Pozdrawiam Cię serdecznie i trzymam bardzo mocno kciuki za Ciebie. ps.tez często bywam na tym portalu i tez w swoim czasie dodawało mi to otuchy,bo wiem,że nie jestem sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie..do tej pory trudno w to uwierzyc ale dzis chyba cos ruszyło.. napisal dzis na gg..pisal ze sie martwil.. Powiedzialam ze chce porozmawiac przez telefon i nie przyjmowalam do wiadomosci jego wymowek ze nie jest gotowy..jak mu zalezy to powienien chciec..mamy rozmawiac jutro o 19..moze to mały krok ale tyle dla mnie znaczy..Asia8938 dziekuje za Twoje slowa..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia8938
Villemo82 bardzo się cieszę,że Jestes odważna i postawiłaś na swoim! tak trzymać.Walcz o to czego pragniesz,trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki! zobaczysz, że wszystko się dobrze ułoży i odzyskasz miłość,tak jak i mi się udało:)i bedziesz szczęśliwą kobietką.Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Asia8938
Villemo82 bardzo się cieszę,że Jestes odważna i postawiłaś na swoim! tak trzymać.Walcz o to czego pragniesz,trzymam za Ciebie bardzo mocno kciuki! zobaczysz, że wszystko się dobrze ułoży i odzyskasz miłość,tak jak i mi się udało:)i bedziesz szczęśliwą kobietką.Pozdrawiam serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna_88
witam :) przeczytałam wszystkie wypowiedzi na tym forum szukając złotego lekarstwa :( wiele z was bardzo mi pomogło dla tego chciała bym sie podzielić z wam moja historią ... Byłam z Marcinem 2,5 roku,na poczatku to miał być wakacyjny flirt,mowiłam mu ze nie chce sie z nikim wiązac bo doswiadczenia z facetami dały mi tylko złe wspomnienia.Mowiłam mu ze nie chce zeby mnie zranił (on powiedział ze tego nie zrobi) i tak toczyły nam sie wakacje,ja on i nasi znajomi wszystko sie powoli rozwijało ale ja obiecałam sobie ze z dniem 1 wrzesnia ta znajomosc sie zakonczy (szłam do 4 klast technikum i nie chciałam zawracac sobie głowy facetami ) ale tak sie nie stało... Przezylismy ze soba 2,5 roku,czasem było zle czasem było dobrze.W ciagu tych lat zerwaliśmy ze sobą raz.nie chciał w tedy ze mna rozmawiać,nie odpisywał nie odbierał.Spotkalismy sie po 3 dniach zeby oddac sobie rzeczy no i po rozmowie wrocilismy do siebie. Od tego czasu stałam sie bardzo pewna w związku. Nie kłóciliśmy sie w zasadzie,rzucalismy jakimis słabymi fochami ale wszystko mijało. Zanim zaczełam być z Marcinem byłam osobą stanowcza,pełną zycia,imprezowałam,ale on mnie zmienił. Rzuciłam dla niego papierosy i stałam sie bardzo wylewna,a co najgorsze zaczełam płakać(wczesniej nigdy nie płakałam bo była to dla mnie oznaka słabości ) a teraz reklamy w telewizji sprawiają ze płacze ze wzruszenia:/ Poświeciłam mu całe zycie.Zaprzyjazniłam sie z jego mamą. Przez 8 miesiecy zapomniałam o swojej rodzinie bo interesowała mnie tylko jego.Sprzatałam mu,prasowałą,gotowałam,o 3 w nocy jezdziłam z jego mamą na giełde zeby jej pomodz i zeby on widział ze sie staram i jego rodzina jest dla mnie wazna. Rozstaliśmy sie miesiąc temu. Jeszcze w niedziele napisał mi sms ze bardzo mnie kocha ze po mimo spiec jakie czasem wystepuja miedzy na mi zawsze bedziemy razem i nic tego nie zmieni...a we wtorek mnie zostawił... Po rozstaniu widzielismy sie 2 razy i w trakcie nich oboje płakaliśmy ( z mojej strony to nie była zadna nowosc :/) Pisa łam do niego,błagałam,mowiłam ze sie zmienie (ze słodkiej nie megasłodką !) ale to nic nie zmieniło. A żeby nie było mało jego siostra przyniosła mi przed chwilą moje rzeczy. Czytalam wypowiedzi tu i mowiłąm sobie ze dam mu czas ze moze zateski.Byłam jego pierwsza dziewczyną i jako towazysz i w łózku.Myslałam ze ma to jakies znaczenie... Teraz mam juz dosc,wyjezdzam za granice ale z jednej strony nie chce zeby zapomniał i cnie chce wyjezdzać jak by przypadkiem chciał wrócic to zebym była blisko,a z drógiej strony chce wyjechać i juz nigdy go nie widzieć. Przepraszam za taka litanie ale chyba w koncu zrobi mi sie lepiej jak to wszystko z siebie wylałam :( A prawde mowiąc to jeszcze wiele chciała bym napisac ale nie chche nikogo zanudzać. Pozdrawiam wszystkie serdecznie i zycze i wam i sobie siły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość joanna_88
A zeby nie było mała to dzisiaj powieział ze sie ze mną nie spotka przed moim wyjazdem zeby sie porzegnać :/ Normalnie noz w plecy :/ :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grażka888
dziewczyny na prawdę myslicie,że z zdradą mozna żyć? budować związek, czy nie myślicie jak inni. SKORO RAZ TO ZROBIŁ, TO ZROBI I DRUGI???! pytam,bo zastanawiam się czy warto.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ada88
witam,dziewczyny mam pytanie jak macie chwile to odpowiedzcie bo juz nie wiem co mam myslec. rozstalam sie z facetem po tym jak mnie zdradzil z inna.chcial z nia byc,tworzyli pare.Po czym sie rozstali.Moj byly probuje naprawic nasz piecioletni zwiazek.takowe przyzwolenie ode mnie ma,bo wiadomo czlowiek jak zakochany to i klapki na oczach ma. Teraz taka sytuacja.Pomieszkuje u mnie.Zalozyl sobie drugie gg na moim kompie i chcial je zabezpieczyc haslem-ale z racji nieudolnosc,tak sie nie stalo i bezproblemu zobaczylam jeden jedyny nr gg ktory byl tam zapisany.JEJ nr. teraz myslac racjonalnie to jego wytlumaczenia formatu tego ze na pierwszym gg byla ona zablokowana dla niego chcial zobaczyc co ten symbol oznacza-uwierzylabym. gdyby skasowal te gg nie bylo by problemu,ale dodatkowo chcial zabezpieczyc je haslem.Po co?zebynadal do niej pisac?eraz sie msci?czy co to ma oznaczac?nic nie rozumiem:(pomozcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj postanowiłam spróbować walczyć, chociaż moje koleżanki tego nie zrozumieją i dobrze to wiem. Byliśmy ze sobą ponad rok a dokładniej rok dwa miesiące i 5 dni;) zakochałam się w nim od pierwszego wejrzenia ale głupia chciałam żeby on mnie zdobywał i tak było na początku, Był kochany nawet liście jesienne mi przynosił...i pożniej wszystko zepsułam. Pomyślałam, że skoro mnie chce będzie robił tak ciągle dla mnie ( wielki błąd) zaczęłam mu marudzić, że za mało się stara, ciągle mi cos nie pasowało. Widziałam, że on ma również jakieś pretensje do mnie, ale nie brałam pod uwagę tego, że chodzi o mnie(debilka). Myślałam, że będę twarda to dostanę to czego chcę.... kolejny błąd...Wytrzymał ze mną jeszcze kilka miesięcy ciągłych powrotów. A ja nic, byłam z siebie dumna, że pokazałam mu.....w andrzejki zdecydowałam się na imprezę z koleżankami chociaż on powiedział mi, że go zostawiam i nie myślę o nim.. a ja dumna pojechałam i powiedziałam że chcę coś zrobić dla siebie. to był koniec wtedy zerwał ze mną powiedział mi, że widocznie go nie potrzebuję i miał rację teraz widzę..znaczy potrzebowałam go, kochałam, ale nie chciałam pokazać. po miesiącu grania znajomych ( w tym czasie było oki, buziaki, spacery, kolacje) on poznał inną, ale mimo tego ciągle się do mnie odzywał. myślałam, że będzie inaczej, że znowy wróci, że nadal kocha..teraz mówi mi, że nadal coś czuje(cokolwiek to znaczy) boi sie ze mna spotkać, boi się swojej reakcji na mój widok (niejednokrotnie mówił i nadal tak jest podobno to znaczy "działam na niego" i jestem dla niego atrakcyjna:) widzę teraz swoje błędy i chcę je naprawić, wiem, że go kocham i to mocno, że jest moją jedyną radością. Oczywiście przeszłam okres płaczu do słuchawki, dzwonienia, pisania (nawet brzydkich słów) Byłam dla niego wredna mówiąc szczerze, a do tego słuchałam rad koleżanek - najgorsze co można zrobić w takiej sytuacji_ szczerze odradzam opowiadanie o problemach w związku koleżankom. jednak jak dzisiaj rozmawiałam z nim przez telefon czułam blask z jego strony tak jak dawniej, może sobie wmawiam, tak pewnie jest. Chciałabym, żeby uwierzył, że widzę swoją winę, że się zmienię, ale boję się, że on będzie stanowczy tym razem. Chcę po prostu szansy, pokazania mu co czuję do niego i jak chcę o niego dbać..POMOCY!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość villemo86
Hej czytałam ten wątek, żeby nie zwariować, żeby sobie pomóc, żeby się ogarnąć... . Więc czuję że powinnam też co nieco dodać od siebie... . Moja historia jest nieco skomplikowana. poznalismy się ok 2lat temu, potem widywaliśmy sie sporadycznie. pół roku temu po dłuższej rozmowie wymienilismy się numerami, zaczęlismy spotykać... . Problemem był zawsze czas. Ja- pracująca w klubie muzycznym miałam dni zajęte od wczesnego popołudnia do baaardzo późna w nocy -teą weekendy, on pracował od rana do wieczora w tygodniu. Mijaliśmy się praktycznie caly czas. a kiedy ja po pracy, nie miałam siły by np. o 2.00 jechać do niego -mówił że mi nie zależy. potem doszły zajęcia na uczelni, grafik w pracy ustawiłam tak by nie kolidował z zajęciami, jednak właściwie nie było już miejsca w kalendarzu na nic poza szkołą i pracą. To było powodem ciągłych sprzeczek,...bo się nie widujemy, bo nie funkcjonujemy jak PARA, bo tracimy najpiękniejszy czas- 'początek zakochania'... . ja robiłam co mogłam żeby sobie poradzić z tym wszysytkim, nie miałam pretensji gdy on gdzieś wyjeżdżał -a robił to często, wiedziałam, że i tak znosi długo moją 'niedyspozycyjność'... . w listopadzie po kłótni powiedział, że potrzebuje przerwy, że musi sobie to przemyśleć. -pogodziliśmy sie szybko -już nastepnego dnia... ale 2 tyg później powiedział to samo. serce mi pękło, bo nie reagował na żadne przeprosiny i obietnice że będzie lepiej.. . nie rozmawialiśmy przez tydzień. cierpiąc okrutnie zdecydowałam się z nim spotkać -miałam dla niego prezent, który miałam mu wręczyć kilka dni później... gdyby nie nasza 'przerwa'. nie mogłam już znieść widoku tego kolorowego opakowania,więc pojechałam do niego. dałam mu prezent ale nie mogłam wydusić z siebie, ze to koniec przerwy ..i koniec wszystkiego. kiedy zobaczył prezent serduszko mu zmiękło. ..a to dla tego, że ja...głupia zakochana po uszy... 1,5 tyg wcześniej..kilka dni przed tym jak powiedział mi ze chce 'przerwy'... zrobiłam sobie tatuaż z jego imieniem... . wiem -powiecie że to głupota, ale ja uważałam i nadal uważam, że jest to ktoś na tyle ważny, że nie chcę nigdy zapomnieć o tym co było... . tatuaż ruszył jego serce. bylśmy znowu razem. ...ale ja dalej mając swoje obowiązki, dalej nie miałam zbyt dużo czasu. zbliżały się święta- on miał wyjechać na miesiąc z kraju, do rodziny. bałam się że nie damy rady przetrwać nawet tego miesiąca...ale co miałam zrobić?? wyjechał. rozmawialiśmy często na gg, i skype . jednak znaczna ilość jakiegoś takiego...żalu... doprowadzała do ciągłych nieporozumień. mówil że nie wie już co czuje. potem znowu że kocha.. i tak ciągle... rozstroił mnie strasznie, jednak czekałam i wierzyłam że kiedy wróci wszystko będzie dobrze. bo ja w czasie tego miesiąca domknęłam wszystko to co mnie absorbowało. wszystko ograniczyłam do minimum, rzuciłam tą pracę, z myślą że znajdę inną w bardziej ludzkich godzinach... . ciągle zapewniałam go ze zobaczy że wszystko jest inaczej -...niech tylko wróci... . wrócił. pojechałam do niego szczęśliwa, stęskniona... z zaległym gwiazdkowym prezentem... . ...nasze spotkanie, jak się okazało, miało być rozstaniem. powiedział że sobie to wszystko przemyślał. tam. bo miał czas. i juz mnie nie kocha. że zawsze będę kimś ważnym, ale to już nie jest to co było na poczatku. myslałam że umrę. siedziałam obok niego i płakałam. nie mogłam sie powstrzymać. przytulał mnie i mówił że przeprasza, że nie chce żebym płakała, ale nie chce mnie oszukiwać. mówiłam, ze rozumiem... nienawidziłam siebie już od dawna, za to że tak go traktuję, wiedziałam że w końcu straci cierpliwość, skoro nie miałam dla niego czasu.. . płakałam cały czas. a on cały czas mnie tulił i głaskał, całował zapłakane oczy. zostałam u niego na noc. chciałam go mieć, takiego 'mojego' po raz ostatni. w ciągu tygodnia od naszego spotkania płakałam cały czas i paliłam kosmiczne ilości papierosów. egzaminy na uczelni przestały cokolwiek znaczyć. chciałam tylko zatopić się w tym bólu... . sama. nie mogłam tak po prostu się odciąć. wysłałam mu kilka smutnych sms`ów `bez błagań, bez rozpaczy... po prostu wyrażałam żal, że tak to się skończyło przeze mnie... . napisałam 2 długie maile w których ujęłam to co czułam będąc z nim... przypomniałam mu nasze dobre wspomnienia, marzenia i chwile radości. wszystko to co podsycało u mnie ten płomień który ogrzewa zakochane serce... . pisałam, że przepraszam, że nie był ze mną szczęśliwy. że starałam się ogarnąć moje życie zanim będzie za późno, ale nie zdążyłam. ..że zawsze będzie kimś bardzo waznym dla mnie, a czas który spędziąłm z nim był najlepszą częścią mojego życia... . skopiowałam fragmenty naszych rozmów na gg i skype, gdzie tak pięknie mówiliśmy o miłości... . gdzie on -będąc daleko- pisał jak tęskni... . pogrubiłam te fragmenty które były najistotniejsze ... . i napisałam że właśnie tym karmiłam swoją miłość..mimo wielu chwil zwątpienia... że to trzymało mnie przy życiu kiedy jego nie było obok. chciałam żeby to przeczytał, bo skoro stwierdził że to już ni TO co na początku...chciałam TO na nowo rozbudzić... . wóz albo przewóz... . w razie czego -miało to być takie pożegnanie z mojej strony. 4 dni po naszym rozstaniu nie napisałam już nic do niego, stwierdziłam że i tak nic z tym nie zrobię. a po przeczytaniu tego wątku mądry cytat wcieliłam w zycie -wiecie.... ten że jeśli kochasz to puść wolno... . piątkowy wieczór przesiedziałam w mojej byłej pracy ze znajomymi, potem poszliśmy do innego klubu w mieście -nowootwartego. chciałam zużyć nieco tej fatalnej energii, która fermentowała we mnie... . przy barze zauważyłam bliskiego kolegę mojego ex. ...nieco dalej Jego przyjaciela... wiedziałam już że On tez tu jest.. . zauważyłam go po chwili, ale starałam się skutecznie omijać wzrokiem, jakbym wogóle nie zdawała sobie sprawy ze on tam jest. bawiam się świetnie. czułam się poniekąd wyzwolona, ze ciągły szloch nie rozrywa mi już serca. z drugiej strony chciałam żeby mnie widział -wyglądałam bardzo dobrze i czułam się świetnie -specjalnie tańczyłam tak by chciał na mnie patrzeć. dodatkowo jakieś nieudolne zaloty ze strony panów na parkiecie ładowały mnie satysfakcją... bo wiedziałam ze on na mnie patrzy... i mógl On być na miejscu przypadkowych tancerzy... . bawiłam się z koleżanką, ale co jakis czas tańczyłam do któregoś z panów.. jednak wszystko na odpowiednim poziomie, by zazdrościł ale nie czuł się zraniony... . w pewnym momencie zdecydowaliśmy ze znajomymi, ze wychodzimy -szybko zmyliśmy się z klubu. a kilka minut później on zadzwonił. potem znowu i znowu... . chciał rozmawiać, chciał żebym przyjechała... . pojechałam do domu. swojego. rozmawialiśmy na skype. mówił że przeczytał maile, że płacze... że kocha mnie i nie chce mnie ranić, że nie jest wystarczająco dobry by być ze mną, że ja zasługuję na kogoś lepszego, że boi się związku, bo już 4 razy został zdradzony, ze chciał żebym go znienawidziła, wtedy mógłby nienawidzić mnie... że ma dość zabiegających o jego wzgędy dziewczyn..że po raz pierwszy to on chce zabiegać o względy dziewczyny... moje względy. i to go przeraża... bo jeśli go zdradzę nie poradzi sobie z tym łatwo... że jestem miłością jego zycia... żebym się do niego wprowadziła... . narazie kończę moją historię. wniosek tylko taki mi się nasuwa. i RADA dla was dziewczyny... może taki Pan, który czuje, że 'coś się skończyło' 'jest inaczej' 'to juz nie to samo' etc. ...po prostu potrzebuje by mu przypomnieć ??? u mnie to pomogło. dziewczyny -my rozpamiętujemy różne rzeczy cały czas, a jeśli jesteśmy zakochane -to tylko te miłe rzeczy. złe- usuwamy do kąta. umiemy w sobie podtrzymywać uczucie mimo przeszkód, odległości, problemów... . karmimy się wspomnieniami i marzeniami, podczas gdy panowie mając mniej połączeń między półkulami mózgu są anatomicznie 'MNIEJ kobiecy' ...nie są tak wrażliwi i uczuciowo podchodzący do różnych rzeczy -oni wolą konkrety. a konkrety z czasem są zacierane...więc może PRZYPOMNIENIE jest dobrą metodą na tych niezdecydowanych ???? odpowiednio wzruszająco ujęte wspomnienie waszych szczęśliwych chwil, może sformatuje pamięć i rozgrzeje serduszko??? ja po napisaniu moich listów przeczytałam je pod kątem błędów i musze przyznać że sama się wzruszałam czytając naszą historię ..więc odpowiednio zwizualizowana w umyśle Mojego Pana też podsyciła ten mały płomyczek jego wątpiącego serca... . życzę wam by wam też się udało. ale pamiętajcie --> wysłać i czekać. a w tym czasie bawić się. i niech on to widzi. ale tak by go nie zranić, więc żadnego obściskiwania z innymi!!! powodzenia. ja mam nadzieję że u mnie już będzie tylko lepiej :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tinkerbel
Wypłakać swoje , ale w poduszkę. Nie okazywać emocji, jak go to wkurza to chyba się przejmuje nie? Ale nie być wredną suką. Po prostu ignor. I cieszyć się tym co się da!!!! A da się przecież. I wtedy jak kocha to wróci. A czy jest sens ..to sprawa indywidualna. Ja tam wierze , że co ma być to będzie i nic nie dzieje się bez przyczyny. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tinkerbel
Aha.. i tak jak to napisał MCF2 ( p.s sama prawda :)))). pod żadnym pozorem nie dac się złapac że się gra. Wyjdzie się na idiotkę i tyle. A jak facet dobrze was zna i jest inteligenty to raz dwa to to rozpracuje. Mój były np. w tydzien po rozstaniu szaleje z radości - tylko chyba do przesady (opisy) bo przechodzi to granice smieszności :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Dr Marko Dobrzańsky
Na siłę nikogo nie zmusisz żeby do Ciebie wrócił... Natury nie oszukasz, nie można kogoś zmusić do miłości Miłość jest jak cień, jak go gonisz ucieka, jak uciekasz on goni ciebie poza tym jak kogos kochasz pozwól mu odejść, jak wróci będzie Twój na zawsze, jeśli nie tzn że nigdy Twój tak naprawde nie był

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ul7845ek
hmm byliśmy razem 18 m-cy zaczęło się rozłazić, klasyczna historia po prostu za późno zrozumiałam że Go kocham, za późno bo on już kogoś poznał kogoś kto nie jest dla niego taki jak ja, pod koniec związku, kogoś z kim jest na początku drogi i jest mu dobrze kocham go i wspominam nasze dni, to jak było nam razem cudownie zerwałam wszelkie kontakty bo krzywdziłabym siebie i jego, a tak przecież nie można zapętlam się i ciągle o nim myślę, ale wierzę że obojgu Nam ułoży się życie, chociaż w tej chwili mam tylko jedno marzenie - żeby chciał wrócić i znowu być ze mną czas mija i mam nadzieję że i moją ranę ten upływ czasu zaleczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta Marta
Powiem wam szczerze, że czas jest najlepszym lekarstwem .Jak odzyskać faceta? Tak naprawdę nic nie zrobisz, możesz jedynie przypomnieć mu o sobie, brać to co daje los , cieszyć się z tego co jest, i nie czekać. Sam musi zrozumieć. A wiadomo , jak nie zrozumie to znaczy , że nie zależy mu na tobie. Kiedy jedna osoba w związku postanawia odejść to znaczy że nie zależy jej na tyle by cokolwiek ratować, by z tobą być.Bądźcie radosne, optymistycznie nastawione do życia , bądźcie dobrej myśli ,bądźcie silne i niezależne,żyjcie! To działa na facetów jak magnez!Ja jestem w trakcie takiego rozstania ale szczerze powiem ,że z pokorą przyjmuje to co los mi dał a później zabrał . Są lepsze i gorsze chwile , czasem popłacze.Ale jestem przygotowana na najgorsze: że to już może być koniec, że on wcale nie wróci , chociaż to , że będzie chciał wrócić nie oznacza ,że ja będę chciała . Nie było powodu.Chciał być wolny,płakał przy rozstaniu,nie powiedział,że kocha ale nie powiedział też, że nie kocha, ja jedynie widziałam to w jego oczach. Dlatego sytuacji nie rozumiem. A na koniec mądra myśl..."Tego kwiatu to pół światu " Trzymajcie się kobiety!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SZCZESLIWIE ZAKOCHANA..
Moze to glupie, ale tonacy brzytwy sie chwyta... zrob tak jak ja. Po zerwaniu nie odzywalam sie 2 tygodnie, pozniej zaczelam go zagadywac na gg ale krotko, co u ciebie ok, i szybko konczylam rozmowe mowiac ze musze onczyc,pa, albo ze uciekam bo sie umowilam pa, jak zauwazylam ze pytalam jeszcze po moim pa, gdzie ide z kim, to wiedzialam ze polknal haczyk. Na szczescie mialam jego spodenki , wiec powiedzialam mu zeby podjechal w ktorys dzien i je odebral. Oczywiscie znowu sie zgodzil i to chcial sie spotkac jak najpredzej. Srce mi walilo jak mlot ale nie dalam nic po sobie poznac, wystroilam sie jak nigdy , tlumaczac sie ze dopiero wrocilaam do domu. Udawalam obojetna , jeszcze poprosilam przyjacilke zeby do mnei zadzwonila i rozmawialam z nia bardzo tajemnicza, rozmowa miala wygladac tak, ze jest jakis chlopak ktoremu sie bardzo podobam ale ja jeszcze nie wiem czy chce z nim byc. Widzialam ze go to zaniepokoilo. Poczestowalam go cola, dolalam mu jednak do niej afrodyzjaku. Wiem ze ten dzialam na maksa, jest nieporownywalny z innymi i daje 100% efektu a bylo to wazne bo drugiej szansy moglam nie miec. http://www.intymnosc.pl/aff/7733/product_info.php?cPath=64&products_id=602 po 30 minutach blagal mnie zebym do niego wrocila, ja wrocilam , kochalismy sie jak nigdy dotad , byl tak podniecony ze moglby chyba gory przenosic. Jestesmy razem, a afrodyzja czasem trafia do jego napojow. Jest cudownie i o niebo lepiej niz za pierwszy razem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość SZCZESLIWIE ZAKOCHANA..
Moze to glupie, ale tonacy brzytwy sie chwyta... zrob tak jak ja. Po zerwaniu nie odzywalam sie 2 tygodnie, pozniej zaczelam go zagadywac na gg ale krotko, co u ciebie ok, i szybko konczylam rozmowe mowiac ze musze onczyc,pa, albo ze uciekam bo sie umowilam pa, jak zauwazylam ze pytalam jeszcze po moim pa, gdzie ide z kim, to wiedzialam ze polknal haczyk. Na szczescie mialam jego spodenki , wiec powiedzialam mu zeby podjechal w ktorys dzien i je odebral. Oczywiscie znowu sie zgodzil i to chcial sie spotkac jak najpredzej. Srce mi walilo jak mlot ale nie dalam nic po sobie poznac, wystroilam sie jak nigdy , tlumaczac sie ze dopiero wrocilaam do domu. Udawalam obojetna , jeszcze poprosilam przyjacilke zeby do mnei zadzwonila i rozmawialam z nia bardzo tajemnicza, rozmowa miala wygladac tak, ze jest jakis chlopak ktoremu sie bardzo podobam ale ja jeszcze nie wiem czy chce z nim byc. Widzialam ze go to zaniepokoilo. Poczestowalam go cola, dolalam mu jednak do niej afrodyzjaku. Wiem ze ten dzialam na maksa, jest nieporownywalny z innymi i daje 100% efektu a bylo to wazne bo drugiej szansy moglam nie miec. http://www.intymnosc.pl/aff/7733/product_info.php?cPath=64&products_id=602 po 30 minutach blagal mnie zebym do niego wrocila, ja wrocilam , kochalismy sie jak nigdy dotad , byl tak podniecony ze moglby chyba gory przenosic. Jestesmy razem, a afrodyzja czasem trafia do jego napojow. Jest cudownie i o niebo lepiej niz za pierwszy razem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość patussa1
Mam podobny problem, ale troche bardziej skomplikowany. Ja i moj chlopak bylismy razem rok czasu. Wiele, naprawde wiele razem przeslismy, mielismy plany na przyszlosc.. Nadmienie jeszcze, ze ja mam 18, a on 21 lat. Kocham go ponad cale moje zycie, ponad wszytsko.. I wiem, ze on mnie tez nie mogl przestac kochac.Nasze klopoty zaczely sie gdy stracil prace.Mieszkamy 20km od siebie a on nie mial pieniedzy zeby przyjechac i zaczelam swirowac Zbyt wiele od niego wymagalam, zbyt mocno krytykowalam zamiast wspierac;( .. Pewnego czasy dowiedzialam sie, ze mnie oklamal i zerwalam z nim, urywajac jaki kolwiek kontakt. Jak sie potem okazalo to wlasnie on mowil prawde i wcale mnie nie oklamal. Od naszeo rozstania minal ponad miesiac. Nie moge o nim zapomniec, nie moge przestac myslec, mysle o nim kazdej minuty. Sni mi sie kazdej nocy.. Ostatnio napisalam do niego. Powiedzial, ze zbyt wiele sobie powiedzielismy, ze to moze byc juz za pozno, ze powinnam znalesc kogos z pieniedzmi, ze ma dosyc tego, jak mnie rani, ze on nie ma pracy i to sie skonczy tak samo.. Ale ze mozemy sprobowac, bo zawsze wiedzielsmy ze jestesmy swoimi drugimi polowkami i ze nasza milosc przetrwa wszytsko.Ze zaczenie prace od polowy marca i jakos sie ulozyc powinno.. To bylo w sobote.. Wczoraj nie odezwal sie wcale, bo byl w trasie.. Dzisiaj napisal mi ledwo jednego sms, ze u niego nic nie slychac i ze idzie na kurs do PUP-u. I na tym sie skonczylo. Nie wiem co mam o tym myslec;(. Czy on mnie tak tylko zwodzi czy naprawde chce do mnie wrocic, ale nie chce zebysmy zaczeli wszytsko na nowo teraz, gdy on nie ma jeszcze pracy i to wszystko skonczy sie tak samo;(. Jak go,ze tak to ujme "rozkminic"? Niewiem, co mam o tym myslec;( Nie wiem co mam robic zagubilam sie, powoli popadam w depresje;(...On jest miloscia mojego zycia. Wiem o tym, ze jezeli my do soeibie nie wrocimy, to ja nie zapomne o nim i nie bede w stanie byc z nikim innym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was wszystkich....ja tez mam problem,bylam z facetem pol roku i bardzo go pokochalam,jednak ostatnim czasem przestalismy sie dogadywac.jednak ja jestem pewna do tej pory,ze on mnie kocha i ja jego tez.po pewnym nieporozumieniu napisalam do niego sms azeby juz nigdy wiecej do mnie nie dzwonil i nie pisal...a on zrobil to.od tamtej pory ja ciagle pisze,ze nie chcialam zeby tak wyszlo,ze kocham go,tesknie itd...dzien w dzien atakuje go smsami,zeby wrocil do mnie...on odpisuje tylko,ze to ja go zostawilam i widocznie nie bylam szczesliwa.co mam zrobic,zeby to wszystko naprawic to juz nie wiem,mam taka nadzieje,ze wroci,ze moze chociaz bedzie chcial sie spotkac ze mna.chcialabym,zeby wiedzial jak wiele dla mnie znaczy i ze moj sms,azeby nie dzwonil nigdy byl tylko jakas zloscia i wcale tak nie myslalam.postaram sie nie pisac juz do niego i dac jemu wszystko przemyslec,ale boje sie ze pozna kogos i juz nigdy sie do mnie nie odezwie :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość CHWILA PRAWDY 789
Perełka (i inne naiwne dziewczyny): od kiedy to ludzie, którzy się naprawdę kochają, nie odchodzą od siebie? A co w sytuacji, gdy kogoś się kocha, a ten ktoś po jakimś czasie pokazuje swoje prawdziwe oblicze (bo często na początku niejeden facet gra jedynie rolę lepszego, nieraz bardzo długo) i okazuje się, że to damski bokser, narcyz, osoba notorycznie kłamiąca lub zdradzająca, pijak, narkoman, psychopata czy ktoś, kto nie szanuje kobiet i uwielbia je poniżać? I co, mamy z takim zostać w imię naszej prawdziwej miłości? Nie żartuj, tak zrobią tylko naIwne, które zapłacą potem za to ogromną cenę, bo zostaną psychicznie zniszczone. W pewnym momencie, gdy coś jest nie tak, mimo największej miłości trzeba włączyć rozum, bo mamy jedno życie. I wiem doskonale, o czym mówię, bo był już w moim życiu ktoś, kogo kochałam jak nikogo dotąd i z kim marzyłam o założeniu rodziny. Ale wkońcvu wyszło z niego prawdziwe oblicze i nie pozwoliłam się tak traktować. Wszystko ma swoje granice. Nie wahałam się ani chwili, choć bardzo potem cierpiałam. Ale cierpiałabym dużo, dużo bardziej (i cierpiałyby nasze dzieci, gdybyśmy je mieli), jeśli zostalibyśmy razem. Trzeba szanować samego siebie, bo ktoś, kto nas tak traktuje, na pewno nas nie kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej wszystkim :) jestem w podobnej sytuacji byłam z męzczyzną ponad 5 lat mamy wspólnie dziecko parę misięcy temu sie rozstaliśmy on się wyprowadził ode mnie . bardzo go kocham chce by do mnie wrócił ale on woli życie kawalerskie koledzy dragi alkohol. niestety jestem zmuszona by się z nim widywać ze względu na dziecko co mnie bardzo boli i nie potrafie o nim zapomnieć. z tej wielkiej miłości daję sie poniżać w sposób taki ze jak tylko do mnie zadzowni jestem na kazede zawołanie nie potrafie niczego mu odmówić (pieniędzy, sexu itp.) nie wiem chyba podświadomie myśle ze dzieki temu do mnie wróci. pomóżcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MajeczkaPeszek
Hej. Może to śmieszne ale najlepszym sposobem na starą miłość jest nowa miłość. Po zakończeniu mojego 5 mesięcznego związku poznałąm innego faceta.Byłam taka szczęśliwa jak go poznałam czułam ze komuś na mnie zależy, ale niestety mój pech musiał o sobie przypomnieć juz po dwóch tygodniach, gdy zadzwoniła do niego jakaś laska że jest z nim w ciazy. No i oczywiscie on z poczucia obowiązku postanowił być z nia. Było mi ciężko ale nawet zaczęlam go pocieszać jak mówił jaki jest z tego powodu nieszczesliwy. I dzieki temu utrzymywaliśmy jako taki kontakt przez ostatni miesiąc ja mu wspominałam ze dziwna ta jego sytuacja i duzo tam niejasności, poprostu miałam przeczucie ze laska go wkręca. I dzisiaj napisał do mnie ze się przyznała że chciała go wrobić i ze juz z nia nie jest. i napisał też że teraz chce być sam zeby sobie wszystko poukładac. Tak jakby dawał mi coś do zrozumienia, ale skoro tak naprawde chce być sam to po co informował mnie o tym ze juz z nią nie jest. Nie wydaje się wam to dziwne co o tym myślicie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×