Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Wiosenka27

Jak odzyskać faceta?

Polecane posty

Gość pomaranczaxxxaaa
goralka to jest toksyczna milosc,facet wie ze cokolwiek zrobi,Ty i tak zostaniesz.. albo odejdziesz albo przyzwyczaisz sie ze on ma cudny sex z inna... czemu nie powiesz ile macie lat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goralka
ja 20 on 45 ex 36. nie chcialam tego pisac bo sie zacznie ze moglby byc moim ojcem, ale ja widze w nim partnera i ta roznica wcale mi nie przeszkadza. przaszkadza mi ex. w nocy znowu do niego napisala, on jeszcze spi i tego nie przeczytal i nie przeczyta, skasowalam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ino
no i widzisz Goralka nie zaczęło się, tylko wszyscy zamilkli nagle, bo wszystko jasne :D Nie no, ale poważnie...Wiesz, dobrze, że skasowałaś, tak trzymać - tylko to i tak niewiele da. Powiedz mu poprostu o tych smsach, powiedz mi co czujesz, do cholery no. Zobczymy co dalej. Boisz się, że co ? Czemu z nim nie rozmawiasz szczerze - zawsze będziesz tylko szpiegować, kasować, węszyć, to Cię podnieca, czy jak ? Ja bym gościa olała, a Ty zrób to co radzę, oczywiście jeśli nie chcesz to nie, ale będziesz się jeszcze dłuuuugo męczyć kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ino
Poza tym takie związki podobno zwykle i tak się sypią (ale to już wiesz) - to kwestia czasu....więc chcesz, to czekaj i ciesz się póki możesz, z tych chwil dziwnych, w tym dziwnym układzie. Twój wybór, pamiętaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no i lalcia od pierwszego Twojego postu wiedziala, ze dzieli Was duuuza roznica wieku:)Jesteś zabawką goralka poza tym on sie czuje przy Tobie młodo!!!Powinnas bez słowa odejść, a on niech sobie szuka innej naiwnej dupy...to moje ostatnie zdanie na ten temat. Masz tylko 20 lat, całe zycie przed Toba!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pomaranczaxxxccc
goralka,cale zycie przed Toba,jestes taka mlodziutka... ja mam podobna sytuacje tyle ze jestem troche starsza a facet tez ma 45 lat...spotykamy sie kilka miesiecy,wiem ze jemu ze mna jest dobrze,on czuje sie mlodo,a ja?tez widze w nim partnera,tylko zaczyna docierac do mnie fakt,ze jestesmy z 2 roznych pokolen:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ino
Zdefiniuj MIŁOŚĆ Goralka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano ino
acha, co do tego że mógłby być Twoim ojcem...chyba tylko biologicznym jeśli już , bo ten pan zachowuje się jak zwykły szczyl, gówniarz, sorry

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dajmy juz spokoj tej pannie!!!Niech sama zdecyduje co dalej z jej życiem. Bez sensu są juz te komentarze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ano i no
oo nie Lacia wypraszam sobie, moje komentarze nie są bez sensu :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lalica80
ok.poprawka: bez sensu jest dalsze komentowanie tej sprawy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reni29
u mnie b/z czyli bez zmian...poza tym ze tesknie straszliwie az mnie skreca i zastanawiam sie kiedy to minie:(nienawisci starczylo tez zaledwie na kilka dni a myslalam ze jak go znienawidze to przestane kochac..:(moze ktos mi wytlumaczy dlaczego tak to jest:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość norka4ever
Mam problem.... pomózcie.... BYłam z chłopakiem 1,5 roku bardzo sie kochaliśmy....Zerwałam bo byłam głupia, przez 2 miesiace wakacji nie odzywaliśmy sie do siebie. Próbowałam z innym ale oczywiscie nie wyszlo. Wtedy nie wiedziałam czemu. Teraz już wiem cały czas myślałam o byłym.... Wróciłam do szkoły (ostatnia klasa-matura) i dowiedziałam się że ma inna od tygodnia. Dużo teraz rozmawiam z nim.... tyle że głownie przez telefon bo w szkole nie mamy jak...Jednego dnia było już dobrze, całowaliśmy się i miał z nią zerwać ale ona mu coś napisała i nie zrobił tego. swierdził tez 2 razy ze ja kocha a potem ze mu sie tak wydaje.Wczoraj rozmawialam z nim przez telefon- płakalam strasznie i pierwszy raz słyszałam ze on też płacze....Potem pisaliśmy dość pikantne sms-y....On nie jest z tych co bawią się dziewczynami ale ja nie wiem co dalej robić.... Bardzo go kocham i chce być tylko z nim. Wiem że zaraz powiecie ze młoda jestem i w ogole i pewnie znajde innego. Tyle ze ja nie chce. mielismy swoje plany na przyszłość i ja chce je zrealizowac tylko z nim... Nie wiem co mam robic:(( Pomóżcie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina777
Witam wszystkich :) przeczytałam te wszystkie opowieści i zastanawiam się czemu te wszystkie kobiety muszą tak cierpieć?? Ja mam podobny problem jak Wy wszystkie, ale mam troche mniejszy staż. Mam dopiero 17 latek i bylam z chłopakiem 4 miesiące. To w porównaniu z Waszymi problemami pewnie nic, ale mi też jest bardzo cięzko. Chłopak był ode mnie 5 lat starszy. Był moim ideałem. Traktował mnie dosłownie jak księżniczkę. Na początku mi nawet nie zależało, nie chciałam się zakochiwać, ale jemu tak zależało, tak nie chciał mnie stracić i prosił, żebym się nim nie bawiła. Kazałam mi wręcz obiecywać, że to nie zabawa i że go nie zostawie. Bał się bardzo, że kiedyś odejdę,bo mówił że takie cudo jak ja pewnie wolało by być z kimś lepszym niż on. Przez to gadanie ciagle musialam go zapewniać, że nigdy go nie zostawię. On też mówił, że nie wybaczyłby sobie gdyby mnie stracił. I nagle po prosru przyszedł i powiedział, że koniec. Kompletnie się załamałam. CHodziłam po domu, płakałam i krzyczałam. Jeszcze 3 dni przed rozstaniem byliśmy nad morzem i planowaliśmy wspólny weekend ze znajomymi i mówił jak jest cudownie. Kiedy mnie zostawiał mówił, że po prostu natrafiłam na zły moment w jego życiu - miał problemy z trawką, a ja pomagałam mu rzucić ten nałóg. Myślałam, że to co robi jest kwestią jego wahań nasrtoju, ale minęły już 3 tygodnie i nie jesteśmy razem. Mówił, że kiedy jestem przy nim to chciałby mnie po prostu przytulić, ale kiedy jest w domu sam to sam nie wie czego chce. Pare dni po naszym rozstaniu doweidziałąm się od przyjaciółki, że odezwał się do swojej byłęj dziewczyny. Teraz już wiem, że on podobno ślini się do swojej byłej, a ona go odrzuca. Znam ją - to moja znajoma. Podczas naszego związku była o niego bardzo zazdrosna i bardzo mi dogryzała różnymi tekstami. Mój był chłopak pisze do niej ciągle, ale najsmieszniejsze, że do mnie też się cały czas dozywa. Pisze do mnie codziennie na gg. Nie wiem jak to wszystko rozumieć. Podobno nie chce stracić ze mną kontaktu. Nadal bardzo go kocham. Chce go odzyskać !! Pomóźcie mi proszę. Liczę na to, że nie dostanę rad typu \"głupia jestes, nie ma sensu\". Mam nadzieję, że dostane jakieś wsparcie, może jakieś rady. Pomóżcie mi to przetrwać proszę !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\'jesli kochasz - pusc wolno, jesli wróci - jest twoje, jesli nie- nigdy twoje nie bylo\'.*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina777
Juz czytałąm ten tekst gdzieś na tej stronce. Bardzo fajny, realny. To znaczy, że powinnam po prostu odpuścić? Tak zwyczajnie przestać się do niego odzywać? To coś pomoże??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość norka4ever
Mam problem.... pomózcie.... BYłam z chłopakiem 1,5 roku bardzo sie kochaliśmy....Zerwałam bo byłam głupia, przez 2 miesiace wakacji nie odzywaliśmy sie do siebie. Próbowałam z innym ale oczywiscie nie wyszlo. Wtedy nie wiedziałam czemu. Teraz już wiem cały czas myślałam o byłym.... Wróciłam do szkoły (ostatnia klasa-matura) i dowiedziałam się że ma inna od tygodnia. Dużo teraz rozmawiam z nim.... tyle że głownie przez telefon bo w szkole nie mamy jak...Jednego dnia było już dobrze, całowaliśmy się i miał z nią zerwać ale ona mu coś napisała i nie zrobił tego. swierdził tez 2 razy ze ja kocha a potem ze mu sie tak wydaje.Wczoraj rozmawialam z nim przez telefon- płakalam strasznie i pierwszy raz słyszałam ze on też płacze....Potem pisaliśmy dość pikantne sms-y....On nie jest z tych co bawią się dziewczynami ale ja nie wiem co dalej robić.... Bardzo go kocham i chce być tylko z nim. Wiem że zaraz powiecie ze młoda jestem i w ogole i pewnie znajde innego. Tyle ze ja nie chce. mielismy swoje plany na przyszłość i ja chce je zrealizowac tylko z nim... Nie wiem co mam robic Pomóżcie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość reni29
Witam wszystkich:)dawno tu nie zagladalam....Dziekuje wszystkim,ktorzy pisali na tej stronce,dzieki ,ktorym moglam miec poczucie ,ze nie jestem sama.Szczegolnie Tobie Lalciu za wiele godzin spedzonych na gg:)To dzieki Tobie przetrwalam najgorsze chwile.Wszystkim dziewczynom,ktore wciaz placza chce powiedziec,ze czas naprawde leczy rany,ja juz sie o tym przekonalam.Przekonalam sie tez ,ze swiat nie kreci sie wokol tego jednego faceta.Zanim znajde tego,ktory bedzie znowu jedyny na swiecie pewnie minie troche czasu,ale nic to:)Dziewczyny jesli jest o co walczyc to walczcie,ale jesli nie mozliwy jest powrot(tak jak w moim przypadku)to zapewniam,ze i tak da sie zyc i z czasem zauwazac,ze nie na tym "jednym"stoi swiat:)Wychodzcie do ludzi ,a oni nie pozwola Wam plakac.A z czasem przyjdzie coraz wieksze poczucie spokoju i coraz czesciej pojawiajace sie przekonanie ,ze dobrze sie stalo.Moj" byly "przestal byc czescia mojego zycia ,kiedy powiedzial" odchodze",a ja coraz czesciej ciesze sie ze go nie ma.Skoro mnie sie udaje Wy tez dacie rade:)Tylko jedno sie nie zmienilo:dalej uwazam,ze moj" byly" to wielkie zero i kiedys zycie wyrówna rachunki:)pozdrawiam cieplo .Trzymajcie sie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Oliwia 25
ja też jestem w ciężkiej sytuacji.to już 2 miesiące trwa, a ja codziennie pije.Codziennie!!!Masakra schudłam 10 kg.Miałam przyjaciela którego kochałam, ale miałam też faceta,którego nie umiałam zostawic i to trwało 2 lata.Przyjaciel mnie kochał zawsze był,do pewnego piekielnego dnia kiedy stwierdził,że to nie ma już sensu,że zakochał się po uszy w innej,którą zna 2 tyg.Błagałam o szanse o wszystko o miłośc, to podłe.Dostałam ją bo jestem, dla niego kimś bardzo ważnym.Ale nie powiedział wtedy, że ta szansa jest skazana na niepowodzenie. Po mega długim liście w którym wyznałam mu miłośc i powiedziałam dlaczego tak robiłam dostałam odp.że mnie nie kocha i nigdy się nie odezwie,nie odp.na moje smsy.Chciałam się zabic.Kocham go nad życie.On to wiem.Tak się potoczyło,że mamy kontakt,ale ciągle mówi o tamtej,o tym jak bardzo jest szczęśliwy i wczoraj pękłam wygadałm mu wszystko,że dłużej tak nie dam rady,on płakał ja też.Ale nadal mieszka z tamtą.Doskonale wiem,że ja zawiniłam,ale wierzę,że on wróci teraz postanowiłam już nic nie robic.Dosłownie nic,nawet nie odbiore tel.Bo próbowałam już wszystkiego.Ja wierzę,że on wróci.Zapisaliśmy się razem na kurs tańca,ale jego kochana o tym nie wie,skoro ją tak bardzo kocha i tak jak mówi,że boi się jej stracic,to po co chodzi ze mną na taniec?Przecież jak nas zobaczy to może go zostawic.Dłużej już tak nie mam siły zyc.Kocham Go i wiem,że on to ten jedyny.Poradzcie co robic?On też nie umie zerwac ze mną kontaktu. Ja tak szczerze, nie do konca wierzę w tą laskę, bo on robi dokładnie to co ja robiłam kiedyś, tylko znam go na tyle i wiem,że nie umie kłamac chyba,że się nauczył?Proszę o pomoc,bo nie mam już siły nawet płakac. Ja zawalczyc jak postępowac, zaznaczam,że w moim przypadku,to ja zawiniłam i jestem tego świadoma.Może lepiej nie dac mu zapomniec,choc wczoraj mówił,że on tęskni,ale nie może mi tego mówic,bo zaczne życ marzeniami.On mi życzy szczęścia i faceta,który mnie pokocha i da szczęście.A ja chce tylko jego.nie wspomniałam,że miałam etap gdzie nawet przestałam chodzic do pracy nie mówiąc o szkole,którą zaczęłam robic tylko ze względu na niego.Teraz jestem pusta jakby coś we mnie umarło.Oby nie na zawsze.Chce wierzyc.Pomocy!!!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mqp
a w moim zwiazku problemem jestem ja. To jest długa historia ale nie bede was meczyc. Jak przeczytacie to i tak bedzie dobrze. Zajebiscie zalezy mi na moim facecie. Jestesmy ze soba 1.5 roku. Nie jestem w nim zakochana tylko go kocham! juz dawno otworzyly mi sie oczy. Zaczeło sie miedzy nami psuc. A moze jeszcze wracajac do przeszlosci to on nauczyl mnie kochac, zyc normalnie(czyli nie byc 100%pesymista, wierzyc w siebie, wierzyc w to ze nie jestem brzydka, skonczyc z masochizmem, bulimia sportowa), cieszyc sie z zycia. Mielismy pieklo z moimi rodzicami mimo tego przezwyciezylismy to. Dzieki niemu tez wydoroslalam. No i zaczelo sie psuc. Myslalam ze to przez jego byla, ktora go nadal kocha ale nie. Blad jest we mnie. A najgorsze jest to ze nie zganiam całej winy na siebie tylko taka jest prawda. Teraz to chyba zaczne odliczac godziny naszego zwiazku. On juz chyba przestaje walczyc. Poprostu zaczełam go troche olewac(tak mu sie wydaje), a ja mialam taki maly kryzys zastanawiajac sie czy to wszystko ma dalej sens bo mielismy duzo problemow. Wiem ze mnie kocha ale przestal juz walczyc. W zasadzie to zawsze bylo tak ze problemy jaki zaistnialy w naszym zwiazku rozwiazywal on bo ja nie potrafilam/fie. Moim bledem jest to ze nie potrafie dostrzec problemu, kiedy on juz dawno probuje temu zaradzic. Pytanie teraz takie: co zrobic zeby zaczal m ufac z powrotem?(nie ufa mi bo zrobilam pare glupst). Jemu bardzo nie pasuje: niedojrzaly tok rozumowania,podatnosc na emocje, wplyw osob trzecich na własne postepowania, niestabilne uczucie w stosunku do niego(nieprawda), brak konsekwentnego postepowania, nieumiejetnosc rozwiazywania problemow, wygorowane zdanie na temat własnego rozwoju psychcznego(ee nie wiem skad to wzial ale dobra). Chialabym zeby mi ktos odpisal na pytania jak zrobic zeby wrociły dawne czasy, bez problemow(niedoslownie), co robic zeby zaczal mi ufac i jak naprawic moje wady. Prosze o pomoc!!! ps. troche namieszalam w tym pisaniu ale to przez zdenerwowanie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mqp
a w moim zwiazku problemem jestem ja. To jest długa historia ale nie bede was meczyc. Jak przeczytacie to i tak bedzie dobrze. Zajebiscie zalezy mi na moim facecie. Jestesmy ze soba 1.5 roku. Nie jestem w nim zakochana tylko go kocham! juz dawno otworzyly mi sie oczy. Zaczeło sie miedzy nami psuc. A moze jeszcze wracajac do przeszlosci to on nauczyl mnie kochac, zyc normalnie(czyli nie byc 100%pesymista, wierzyc w siebie, wierzyc w to ze nie jestem brzydka, skonczyc z masochizmem, bulimia sportowa), cieszyc sie z zycia. Mielismy pieklo z moimi rodzicami mimo tego przezwyciezylismy to. Dzieki niemu tez wydoroslalam. No i zaczelo sie psuc. Myslalam ze to przez jego byla, ktora go nadal kocha ale nie. Blad jest we mnie. A najgorsze jest to ze nie zganiam całej winy na siebie tylko taka jest prawda. Teraz to chyba zaczne odliczac godziny naszego zwiazku. On juz chyba przestaje walczyc. Poprostu zaczełam go troche olewac(tak mu sie wydaje), a ja mialam taki maly kryzys zastanawiajac sie czy to wszystko ma dalej sens bo mielismy duzo problemow. Wiem ze mnie kocha ale przestal juz walczyc. W zasadzie to zawsze bylo tak ze problemy jaki zaistnialy w naszym zwiazku rozwiazywal on bo ja nie potrafilam/fie. Moim bledem jest to ze nie potrafie dostrzec problemu, kiedy on juz dawno probuje temu zaradzic. Pytanie teraz takie: co zrobic zeby zaczal m ufac z powrotem?(nie ufa mi bo zrobilam pare glupst). Jemu bardzo nie pasuje: niedojrzaly tok rozumowania,podatnosc na emocje, wplyw osob trzecich na własne postepowania, niestabilne uczucie w stosunku do niego(nieprawda), brak konsekwentnego postepowania, nieumiejetnosc rozwiazywania problemow, wygorowane zdanie na temat własnego rozwoju psychcznego(ee nie wiem skad to wzial ale dobra). Chialabym zeby mi ktos odpisal na pytania jak zrobic zeby wrociły dawne czasy, bez problemow(niedoslownie), co robic zeby zaczal mi ufac i jak naprawic moje wady. Prosze o pomoc!!! ps. troche namieszalam w tym pisaniu ale to przez zdenerwowanie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aaannniiitttaaa
Ludzie!!! Powiedzcie mi jak odnowić uczucie w facecie, ktory starał sie przez rok, żeby mnie zdobyć, a w momencie w którym ja byłam pewna tego co czuje, on poznał inną, i to co czuł do mnie zaczęło zamierać.... Nie wiem co mam zrobić, nie chce go stracis, bo jest najważniejszą osobą w moim życiu.... Jak mam sie zachować, jak na nowo go w sobie rozkochać....??? Błagam o pomoc..... Ja już nie daje sobie rady z tym wszystkim... z myślą ze zaprzepasciłam miłość mojego życia, chciałabym cofnąć czas o miesiąć, ale nie moge.... Nie zmienie tego co już jest za mną, ale czy jest jakiś sposób żeby zmienić przyszłość????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oliwia 25
Anita ja mam dokładnie to samo. Ma inną ale spotyka się ze mną też ta druga nic o tym nie wie.Zrobiłam największy błąd swego życia. Ja nie piszę, że straciłam miłośc mego życia bo wierze głęboko, że on wróci.Walczyłam przez miesiąc i jak byłam nachalna,to mnie centralnie odepchnął.Teraz nie robie nic i cierpliwie czekam, skoro to miłośc twego,życia to wróci.Zapewniam."Puśc miłośc wolno jak wróci znaczy, że była Twoja"Nie rób nic na siłe to przynosi odwrotny efekt.Cierpliwie czekaj.Doczekasz się.Zobaczysz:)Ja też:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Druga strona medalu
No cóż, ciężko się przyznać, ale jestem dokładnie takim facetem jaki was skrzywdził i już na wstępie mówię - przepraszam za każdego z tych dupków którzy wam to zrobili (ale tylko za tych którzy potrafili coś zrozumieć). Wprawdzie nie doczytałem do końca tego topiku, po 5 stronie straciłem cierpliwość, ale to nie brak szacunku do żadnej z was na stronie 6,7,8,9...po prostu może pomogę wam jakoś przez to przejść i zrozumiecie co możecie zrobić aby go odzyskać, co on może zrozumieć. Może pokrótce przedstawię swoją historię, która niesamowicie przypomina mi historię Wiosenki27 - założycielki tego tematu. Przeżyliśmy z moją Madzią długie 8 lat i nie zawsze było kolorowo. Na początku fajnie, później stopniowo w nasze życie zaczęła wkradać się rutyna. Potrafiliśmy się kłócić o byle pierdoły, ale generalnie nie było to nic poważnego, chociaż nie raz zastanawiałem się o co właściwie chodzi ? czy ja ją kocham ? czy ona mnie kocha ? W każdym razie nigdy nie robiłem nic pochopnie, nigdy, wiec nawet jak było źle zaciskałem zęby, żeby nie wypalić z niczym głupim w stylu -to koniec. I tak sobie żyliśmy, a z dnia na dzień przestawaliśmy się oboje coraz mniej starać dla siebie. Dwa ostatnie lata mieszkaliśmy razem, ona wprowadziła sie do mnie...niestety to również nie było pozbawione wad - fakt, bywało fajnie, ale mamy swoje wady, które w sumie nam przeszkadzały. Ona np. jest większą bałaganiarą ode mnie, a ja już jestem sporym bałaganiarzem, wiec chwilami jakoś nie potrafiłem nie dać wyrazu swojego niezadowolenia. Ona musiała znosić moje wady, jak przesiadywanie przed komputerem i zaniedbywanie jej w każdym innym aspekcie - to jak rozmawiam z koleżankami jest dość częstym problemem w związkach, dlatego o tym akurat mowie. No w każdym razie, jakiś czas temu zmieniłem miejsce pracy - nowi ludzie, otoczenie..."nuda" w domu, a coś ciekawego w pracy. W końcu domowa sytuacja na tyle mnie gnębiła ze chętniej pracowałem i spotykałem sie z ludźmi w pracy...Zaprzyjaźniłem się również trochę bardziej z pewna koleżanka, która również miała podobne problemy w swoim związku - bardzo dobrze sie rozumieliśmy, a ja ze swojej strony nigdy nie ukrywałem nic przed moja Madzia, wiec nie ukrywałem tez ze mam taka koleżankę. Niestety ta przyjaźń trochę za bardzo zaczęła dominować-częste smsy, spotkania - wszystko jawne, bez żadnego ukrywania. Niestety w tym okresie przezywałem swój kryzys i nie wiedziałem czego chce od życia...właściwie to nigdy do tamtego okresu nie bylem na nic zdecydowany, a jeśli chodzi o moja Madzie to nigdy do tej pory nie myślałem o niej jako o mojej zonie...No i podczas tego kryzysu po kolejnej sprzeczce powiedziałem ze jej nie kocham, bylem pewien jak mi sie wydawało ze jej nie kocham. Wiadomo jak to odebrała - właśnie mniej więcej jesteście na takim etapie aby to zrozumieć - porostu dramat. Nigdy nie powiedziałem jej jednak ze chce sie rozstać, to ona stwierdziła ze skoro jej nie kocham to musimy sie rozstać. Jednak to rozstawanie trwało bardzo długo...3 miesiące ? wiadomo, ona nie miała za bardzo gdzie sie przeprowadzić, nie chciała wracać do rodziców, kiepsko stała z pieniążkami aby coś wynająć, nawet mimo moich zapewnień ze pomogę jej jak będę mógł...przez ten czas byliśmy jeszcze wspólnie na wakacjach i do cholery bardzo sie starała, aby udowodnić mi jak bardzo jej zależy, abym zrozumiał co tracę. Nieraz sie poniżała, płakała, szlochała i posuwała sie naprawdę do takich desperackich kroków o jakich sie wam nie śniło...ale tak jak mówiłem - ja nigdy nie rzucam slow na wiatr i zawsze wszystko miałem przemyślane. Wiedziałem ze nic nie jest w stanie zrobić aby mnie przekonać. Od razu tu powiem - nie rozstawałem sie z moja Madzia bo chciałem zacząć układać sobie życie z nowa koleżanka, chociaż ona tak myślała (kiedy zaczęła mnie szpiegować trafiła na wyrwane z kontekstu ślady rozmów mówiących o naszych uczuciach względem siebie na gg mailach). Chciałem sie rozstać ponieważ myślałem ze nic już do niej nie czułem. No i sie rozstaliśmy jakieś 3 miesiące temu. Rozstaliśmy sie zupełnie w zgodzie, myślę ze nie jestem facetem który tak porostu wyrzuca kogoś ze swojego życia, wciąż zależało mi strasznie na niej, właściwie jak na nikim innym, chciałem jej pomagać, znalazłem mieszkanie...takie tam pierdoły i nie będę sie tu wybielać, bo i tak strasznie ja skrzywdziłem. Myślałem ze to co robie jest słuszne, uwierzcie mi...wiedziałem ze miała swoje marzenia jak rodzina dzieci...a tu taki niezdecydowany chłopina wbijał ja w wiek. Poniekąd robiłem to dla niej, ale czy słusznie ? Teraz wiem ze nie, a zaraz ususzycie zakończenie tej historii o ile jeszcze nie posnęłyście... Pierwszy tydzień był całkiem fajny, moglem już bez krępacji spotykać sie z nowa przyjaciółka (ona jak mówiłem była na podobnym etapie co ja i również rzuciła swojego chłopaka). Nawet myśleliśmy ze możemy spróbować może razem skoro sie tak rozumiemy. No i może coś sie tam rozwijało, może nawet mówiliśmy ze sie kochamy...może dochodziło do jakichś zbliżeń...ale...ona nie była moja Madzia, ja nie bylem jej byłym. Tak jak mowie, pierwszy tydzień był fajny, wracałem późno i nie zastanawiałem sie, jeszcze...ale przyszedł weekend. Weekend od którego zacząłem sie poważnie zastanawiać nad wszystkim, a muszę przyznać ze nigdy do tej pory sie tak nad niczym nie zastanawiałem żyjąc z dnia na dzień. Poczułem straszna pustkę i chyba jeszcze nie wiedziałem za bardzo o co chodzi. Przejdę może do meritum i sensu mojej wypowiedzi, bo nawet nie wiem jeszcze jak ta historia sie skończy, ona wciąż trwa - 3 miesiąc kiedy moja Madzia ze mną nie mieszka. Fakt jest jeden - jestem na razie sam, nie jestem z nowa przyjaciółką...nie potrafiłem z nią zbudować niczego dobrego...bo kocham moja Madzie - teraz to wiem. Nie potrafiłbym sie skupić na mojej przyjaciółce, chociaż nie powiem, bardzo mi sie podobała pod względem fizycznym, była czymś nowym co mógłbym zbadać...zacząłem badać...ale szczerze mówiąc nie dałbym rady bo cały czas myślałem o Madzi. I pewnie każda z was-tych smutnych i nieszczęśliwych was zastanawia sie co zrobiła Madzia żebym to w końcu odkrył w sobie...moja odpowiedz - nie wiem, chyba po prostu trzeba być sobą, to co w niej kochałem wcześniej, przypomniałem sobie o tym kiedy już ja straciłem. Za późno zauważyłem ze jest moim najlepszym przyjacielem, który jest zawsze pierwszy któremu sie ze wszystkim zwierzam. Naprawdę zdałem sobie sprawę ze wszystkiego co zrobiłem źle, wiem ze ona nie była również bez winy...jednak odkryłem w sobie uczucie i sens który gdzieś tam zgubiłem. Myślę ze to co odnalazłem może być również zasługa mojej przyjaciółki, bo zrozumiałem ze nawet najbardziej pociągająca kobieta wcale nie musi być lepsza od mojej Madzi i nie jest. Zastanawiacie sie pewnie czemu czytam typowe babskie forum...bo chyba zamieniłem sie w babę po prostu, a teraz jestem na takim samym etapie jak wy, bo tym razem to moja Madzia trzyma mnie na dystans, ale żeby nie było...nie mówi nie, tylko ze sie zastanawia. Probuje was teraz zrozumieć, zobaczyć na co mogę liczyć, zobaczyć czy zranione odtrącone kobiety myślą i robią tak jak zranieni i odtrąceni faceci...myślę nawet ze przezywacie dokładnie tak jak my. Może nawet moja Madzia to czyta...może pytała sie was o rade... Myślę ze prawdziwym kluczem dla was, nieszczęśliwych jest przede wszystkim to aby sie nie poddać...chce odejść ? niech odejdzie (bardzo mądry cytat ktoś tu na ten temat napisał)...jeśli naprawdę kochał i kocha to wróci....ale do wszystkich tych które mówiły - kopnąć dupka w dupę - nie znacie życia dziewczyny - ten dupek może po prostu sie pogubił i musi odnaleźć sens. Mała rada - nie poniżajcie sie - to nic nie da, tez to wiem - Madzia sie poniżała, a niedawno ja również...to po prostu nie ma sensu i myślę ze czas jest tu najważniejsza rzeczą. Nie wiem czy to również może działać na facetów, ale może działa - mnie akurat strasznie boli - podobno moja Madzia z kimś sie spotyka od 2 miesięcy - mówi ze to nic poważnego, ale mimo wszystko działa to na moja wyobraźnie, boli jak cholera...może to tez jest jakieś rozwiązanie - ale tylko jeśli facet was naprawdę kocha i już o tym wie - zapamiętać!!! Następna rada-nie pokazać jak wam źle, ze jesteście nieszczęśliwe - to nic nie da-mnie było smutno kiedy to okazywała, ale nie wywołało to mojej miłości, było mi po prostu z tym źle. Kiedy pokażecie ze po was spływa, ze możecie sie podobać innym, to od razu będziecie dla nich atrakcyjniejsze, zaufajcie mi bo właśnie to przezywam. Nie wiem ile to jeszcze wytrzymam, jest mi strasznie ciężko z tym co zrobiłem, z tym co zrozumiałem i myśl ze mogę ja utracić jest po prostu nie do zniesienia, ale jeszcze poczekam na jej decyzje... Jednak tu moja ostatnia rada - kiedy zacznie sie płaszczyć i udowadniać jak bardzo mu zależy (powiedzmy rzucam tu tydzień, dwa trzymania w niepewności-ja czekam juz trzeci tydzien, po tym jak powiedzialem jej co juz zrozumialem) i wy wciaz jestescie pewne co czujecie - wroccie do siebie, dajcie mu szanse bo inaczej bardzo go bedziecie krzywdzic - przypadkiem wiem. Na ta chwile jestem bardzo zniechecony, wiem ze teraz moze byc z kims innym (meskie ego pomyslicie, a ja mysle- moze poprostu jest juz za pozno, moze sie w nim zakocha). Naprawde mam juz ochote powiedziec jej - to koniec, ukladaj sobie zycie z nim, mimo ze pierścionek o ktorym nigdy nie myslalem, juz jest i czeka aby go jej założyć na palec...mam ochote sie poddac i zaczac sie z niej leczyc...dlatego nie przegnijcie, bo moze wasz facet nie byc taki wytrwaly. Wiem teraz jedno...to co teraz przezywam, co przezywacie wy - zranione opuszczone kobiety - to najlepszy test na to jak wazni dla siebie byliscie, czy to co wy czulyscie bylo tak samo wazne i silne jak u nich (tych facetow). Moga pojawic sie na waszej drodze rozne pokusy, mozecie sie rozejsc...ale to nie musi sie tak skonczyc. On moze zrozumiec co czuje, jak ja zrozumialem - wtedy on zda ten test, pytanie czy wy go zdacie kiedy on przyjdzie wam o tym powiedziec ? czy wasze uczucia i bycie ze soba sa siebie warte ? czy warto byc z kims kto moze wcale tego nie czuc co wy czujecie ? Ja wiem ze bez tego rozstania nie zrozumialbym tego co zrozumialem...mimo ze moze poniose tego sroga konsekwencje i utrace co dla mnie tak naprawde najwazniejsze. Wiem jedno...jeśli Madzia do mnie wróci będę najszczęśliwszym facetem pod słońcem i udowodnię jej jak bardzo chcę z nią być i naprawię wszystko co spieprzyłem i to w końcu może być wspaniały związek. Trzymajcie sie kobitki i wezcie to sobie do serca, bo mimo wszystko mysle ze zdarzaja sie porzadni faceci mimo tego co uda im sie zepsuć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domini201103
ratunku!byłam z facetem 4 lata i się rozstaliśmy mimo iż wciaż się kochamy...poszło o jego siostre która wszędzie się wtrącała!kłótnie,stawianie warunków-ja zerwałam ale żałuję,chciałam wrócić on chciał czasu i tak trwa to już 2,5 miesiąca.czasem dzwonimy,smsujemy,spotykamy rzadko-ja nie potrafie żyć bez Niego!wiem,że to Ten!co robić?wariuję powoli ratunku!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość domini201103

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×