Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość elene

Śmieszne , wstydliwe , ale nie tragicznne wpadki na porodówce .

Polecane posty

pamiętam z mojego porodu ze wkręciłam sobie do główki ze siedzenie na kibelku zmniejszy bóle przedporodowe no i tak okupowałam kibelek chyba z dobrych 6 godzin :), a po porodzie rozśmieszyłam lekarza tekstem "proszę na kokardkę" jak ten zabierał się za zszywanie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piszcie coś jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kfhgwkfuguer
Pojechałam do szpitala. Zbadali, zaprowadzili na sale, kazali się przebrać. Pielęgniarka doradziła mi abym założyła koszulę od nich bo i tak się wybrudzi a szkoda tej mojej. W tym szpitalu były takie niebieskie koszule, z dekoltem z przodu aż do pępka, wiązane pod szyją. No ok, założyłam, położyłam sie. I zaczęłam się drapać. Na początku nie zwróciłam na to uwagi bo byłam zaangażowana liczeniem co ile skurczę ale swedziało coraz bardziej...Co jakiś czas przychodziła badać mnie położna, z każdą wizytą patrzyła na mnie coraz bardziej podejrzliwie bo ja drapałam się coraz mocniej. Dostałam jakiś plam, krostek, miejscami normalnie aż skórę sobie wydrapałam więc gdy lekarz zjawił się juą na finał porodu to się mnie wystraszył. A ja tak szczerze mówiąc to nawet tego bólu porodowego nie czułam tylko te cholerne swędzenie. Do tego doszło to, że zaczęłam majaczyć Bóg wie co. Gdy było już widać główkę zaczęłam się drzeć jak najęta, wszyscy zamilkli i się patrzą na mnie... Lekarz mnie się pyta "boli tak panią??", a ja na to, że nie, że dupa mnie tak swędzi a nie mogę dosięgnąć i się podrapać :) A najlepsze było to że lekarz odrzekł że jak urodzimy to mnie podrapie gdzie tylko zechce :) Urodziłam w śmiechu :) Ale później już tak śmiesznie nie było bo okazało się że te swędzenie to reakcja alergiczna na tą szpitalną koszulę a raczej na specyfik w którym została wyprana także w szpitalu spędziłam trochę więcej dni bo bo groził mi wstrząs uczuleniowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gdzieś tak w 5 godzinie porodu, gdzie było już konkretnie z bólami, położna spytała mnie czy chcę wody. Ja już zmęczona i na pół przytomna odpowiedziałam: ,, pani mi da wódki z pepsi a nie wody'' na co ona odpowiedziała ,, dziecko, gdybym tylko miała...'' Tej wódki z pepsi chce mi się już tak od 5 miesiąca ciąży. I do tej pory ( jestem 7 tygodni po porodzie) nie spełniłam swojego marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgc
juz zadna sie nie wypowie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hjthjty
Znajoma mojej mamy opowiadała jak ona była na porodówce, jakieś 20 lat temu. Leżała z nią dziewczyna która powiedziała że ona się sama zbadała w domu :) I że jak włozyła dłoń do pochwy to już za jajuszka ciągała bo ponoć dziecko pośladkowo się rodziło. Oczywiście panika wśród pielęgniarek i lekarzy, wszyscy się zbiegli i czekają jeszcze na wynik badania lekarza. I konsternacja. Bo on mówi że tu żadnych jajuszek nie widzi bo jest główka. I do końca pobytu jej w szpitalu wszyscy jej żyć nie dawali i cały czas się pytali jak ona te jajuszka wybadała. Bo jak przez pochwę to to jak ona mogła się tak wygiąć bo musiałaby całą rekę wsadzic więc chyba krócej było przez gardło ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Iza..H..
Mój poród nie był szczegolnie spektakularny, ale pamiętam że byłam naprawdę bardzo zmęczona, mimo że rodzilam tylko ok 4 godzin, co nie jest jakimś wyczynem ;) Czułam, że muszę już przeć, a położna cały czas swoje - niech pami jeszcze nie prze... niech pani jeszcze nie prze... niech pani jeszcze nie prze... i tak cały czas... no to ja w pewnym momencie już nie mogłam wytrzymać i mówię - sama sobie nie przyj! Poparłam 3 razy i Ania była już na świecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olololo
znajoma rodzila w anglii, slowa 'antykoncepcja' i 'skurcze' po angielsku brzmia bardzo podobnie, wiec ona miala juz silne skurcze, dzwoni do szpitala i mowi, ze prosi o karetke bo ma silna antykoncepcje i juz chyba rodzi , minelo kilka minut znim sie dogadali o co chdzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oj znam ten bol
podnosze do gory bo warto

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do góry ....... do góry
podnoszę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o rany jak bym zytala o sobie
no wlasnie ja tez podnosze jak dla mnie wygrywa kobietka jadaca na rowerze na wlasny porod;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dolby digital
ja pamiętam, że po podaniu lewatywy nie zdążyłam do łazienki i mi pociekło po nogach i po kafelkach w kiblu hehe lekarz, który przeprowadzał czyszczenie macicy na koniec jeszcze mnie zszywał bo się okazało, że poprzednia babka źle to zrobiła, no i ten lekarz wbił sobie igłę w palec i robili mi testy na obecność wirusa hiv :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość grahamka30
Rodziłam 4 miesiące temu, przez cc. NIeplanowane, wiec ja w szoku, mąż w szoku. BYlam tak zestresowana ze jak sie położna mnie pytała kim mąż jest z zawodu to nie wiedziałam, jak mąż wszedł do nas do gabinetu to ja się pytam ,,kochanie kim ty jestes z zawodu?? połozna oczy na mnie a mąż jeszcze wieksze;) wiozą mnie na sale operacyjną a bardzo sie bałam, az lekarka anestezjolog musiala mi podac lek uspokajający, bo sie tak trzęsłam ze nie mogła mi sie wbić w kręgosłup. Leżałam i tylko myślałam zeby sie jak najszybciej skonyczło. Wyjeli dziecko i mi pokazali. i lekarz do mnie: moze sie wreszcie pani do nas odezwie?? a ja do niego,, moze najpierw mnie pan ładnie zszyje a potem pogadamy ?? cała ekipa zaczeła się smiać ze taka małomowna byłam a tu taki tekst. Na sam koniec lekarz mowi za to zrobię pani piękną kokardke na koncu szycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakers23
hehe dobry topik, to ja wam opowiem jak ze mną było. miałam zaplanowaną cesarkę na srodę, no to rano dawaj z mężem do szpitala, wchodzę na oddział i sobie siedzę na łóżku. była 8 rano i przyleciał mój ginekolog, że ma straszne urwanie głowy i muszę jeszcze czekać, ale mysli, że o 9 mnie wezmą. no to pielęgniarki mnie przygotowują, po 1,5 godziny ten znowu przylatuje i mówi, że o 2 cesarka, bo mają strasznie dużo pracy przy jednej pani i nie da sie wcześniej. ja już cała w nerwach i czekam do tej 2 jak na szpilach, a o 2 przylatuje położna (znajoma) i mowi, że cesarka dopiero jutro bo dzis to juz późno: a ja do niej: kurwa co ten lekarz to se w huja leci czy co? obracam sie a ten za mną? czerwony jak burak;) a ja oczywiście chciałam sie pod ziemię zapaść. ale to jeszcze nic, wieczorem, znajoma lekarka przyleciała do mnie i pyta jak tam? no to jej mówię, że cesarka dopiero jutro. po pół godziny dzwoni do mnie ciocia i mówi: ty marzena twojego lekarza opieprzyła. a ja: jak to? no poszła do niego i go opieprzyła, ze se w kulki leci, a ja biedna tu muszę siedzieć. rano jak juz leżałam przed cesarką, to se myslę, jezu jak on tu przyjdzie to sie chyba ze wstydu spalę. a on właśnie miał mi cesarkę robić. przyleciał już przed 8 i mówi, niech sie pani nic nie martwi szybko to pójdzie i wogóle. a ja tylko przytakiwałam wzieli mnie na salę, ja już taka schiza, biedny anestezjolog mówi, ze taka blada byłam, że musiał mnie za rękę całą cesarkę trzymać hehe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krakers23
aha i jeszcze se cos przypomniałam, dzień przed cesarką mój gin mnie bada, ja se leżę na wodolocie ( tak ja nazywam fotel ginekologiczny), a tan przede mną, zasłnieta prześcieradłem i pisze esa do męża. nagle czuję zimne palce wiadomo gdzie i tak się zapomniałam, że krzyczę gdzie kurwa z tymi łapami;) gin na mnie patrzy a ja purpura;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jaki cweterek !!!
nie będę pisała o całym moim porodzie bo wesoło nie było . Ogólnie po kilku godzinach męczarni i nie tylko .... zdecydowano o cc. Przenoszę się na wyro którym mają mnie zawieść na salę operacyjną i lekarz mówi mi, żebym skrzyżowała ręce( wyglądałam jakby w trumnie ) bym się nie poobijała , więc ja do niego :A my jedziemy na salę operacyjną czy do prosektorium :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość o jak bym
odswierze a co mi tam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Braciszek Zosi :)
Co prawda nie ja rodziłem, ale muszę Wam to napisać :) Dwa lata temu urodziła się moja siostra Zosia. Wszystko zaczęło się wieczorem. Siedzimy sobie z Anią (żona taty, parę lat ode mnie starsza) i oglądamy film. W pewnej chwili Ania krzyczy: Jezu!! Wody!! W pierwszej chwili nie zczaiłem ale po chwili kanapa była mokra więc zrozumiałem że to już. Teraz to tak spokojnie piszę ale wtedy wcale mi do śmiechu nie było, bo nie wiedziałem co robić, ojca w domu nie ma a Anka siedzi spanikowana bo jej wody odeszły :D Dziwne przy pierwszej ciąży chyba, ale dosyć szybko skurcze były coraz częstsze. Do ojca nie mogłem się dodzwonić. Do szpitala daleko, byliśmy w domu Anki rodziców, zadupie, zasięgu jak na lekarstwo. Do szosy dwa kilometry rozmemłanej polnej drogi, samochód grzązł po kilku metrach, jak ojciec rano wyjeżdżał to go ledwo wypchnąłem. A mnie kto wypchnie, rodząca Anka?? Blada siedzi, spocona, oczy wielkie, wystraszona... Dodzwoniłem się do niego do pracy na stacjonarny i powiedziałem że się zaczęło. Ojciec od razu wyjechał. Mówię jej że to trochę potrwa, tata zdąży przyjechać bo najdalej za godzinę miał być, a oni razem mieli rodzić. Mija godzina. Anka zaczyna jęczeć. Ojca jeszcze nie ma. Dzwonię na komórkę, pojawia się sygnał w telefonie ale tatuś nie odbiera!!! Mija jakieś 20min, wchodzi tata. - Czemu nie odbierasz??- wrzeszczę. Tatuś zbladł w końcu mówi: - siedź z nią, ja idę po traktor! - oszalałeś? - samochód zostawiłem na szosie! Wybiegł z domu. O dziwo poradził sobie z wyjechaniem traktorem ze stodoły. Ania go nauczyła traktorem jeździć, bo tatuś mieszczuch stuprocentowy a Anka na wsi wychowana i pomagała swojemu tacie. Wpada mój tatuś. - spokojnie kotek, już jedziemy!- krzyczy przerażony. Założyliśmy jej płaszcz i ojciec wyniósł ją na dwór i posadził ją na doczepionym do traktora wozie. Myślałem że padnę. Tata na traktor, ja na wóz do Anki. Dojechaliśmy do szosy, przesiadamy się do samochodu. Ale dziad nie chce zapalić, ma tyle lat co i ja. Ojciec: - kurwa, zepsuł się! Na wóz, szybko! To my znowu Ankę na wóz. Dziewczyna zaczyna płakać, ojciec ją uspokaja. A ta jak się nie wydrze: - kurwa, za kogo ja wyszłam! Idiota, zabiję cię jak tylko urodzę! Ojciec zdjął swój płaszcz, opatulił nim Anię żeby nie zmarzła i wskoczył na traktor. Ruszył tak że mało nie spadliśmy z wozu. Jechaliśmy z zabójczą prędkością 40km/h. Jakoś nikomu z nas do głowy nie przyszło żeby zadzwonić po karetkę po drodze albo pożyczyć od kogoś samochód i dojechać normalnie, ale to chyba z nerwów. Tata nie patrzył na żadne światła, czerwone, żółte czy zielone on jechał. Wymuszał pierwszeństwo, ludzie trąbili, puszczali takie wiąchy że hej, a on nic. Za to Anka nie siedziała cicho. - kurwa rodzę baranie!- darła się. Dojechaliśmy pod szpital. Ankę zbadali, widać było główkę. Zabrali ją na porodówkę, tata poszedł z nią a ja czekałem na korytarzu. Zadzwoniłem do rodziców Anki. Byli akurat w mieście. Przyjechała cała banda: rodzice Ani, ciocia, dziadek i jej kuzynka. Wszyscy zdenerwowani, kręcą się, czemu ona nie krzyczy, co tam się dzieje W końcu usłyszeliśmy wrzask. Wszyscy podjarani że może już kończy rodzić. - jak ją rodziłam to raz wrzasnęłam pod koniec! Może ona tak samo!- denerwuje się mama Ani. Nagle drzwi porodówki otwierają się, jakiś lekarz i pielęgniarka wyprowadzają ledwo trzymającego się na nogach mojego ojca. To on wrzeszczał... Posadzili go na krześle. Pytamy jak jej idzie. Tata mówi ze łzami w oczach: - Jezu, jak ona się męczy bidulka ale dzielna dziewczynka, nic nie krzyczy głowka poszła ja tam wracam!- poszedł. No i Ania urodziła. Moją piekną siostrzyczkę Dostała 10pkt Zosia jest śliczna, ma brązowe włosy po tacie, lekko sniadą skórę po swojej mamusi i zielone oczy trudno powiedzieć po kim bo oboje mają zielone oczy. Teraz się z tego wszystkiego śmiejemy, ale wtedy nie było nam wesoło. Pozdrawiam wszystkich rodziców i rodzeństwo :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość al---
Super !! Dawajcie takie historie-z życia !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kjudhsfvcjvnmxldkfjrhdytfhujdk
Braciszek Zosi wymiata!!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość alga1231
ja jak się rodziłam to hmm ponoć ciężko było mojej mamie a położne się wydzierały na nią to jak ta się nie wkur wi to walnęła pięścią w łóżko tak że się złożyło w pół hehe i w tym momencie się urodziłam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja rodziłam za parawanem obok
dziewczyny, która podczas bóli krzyczała do męża dosłownie: "KURWA JUŻ WIĘCEJ CI DUPY NIE DAM NIGDY, ZAPOMNIJ O MOJEJ DUPIE!!!!!!"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hy
u mnie normalka, rodzilam w uk , tu nie robia lewatywy... :) wiadomo, kupka przy porodzie... do tego obsikalam polozna jak mialam bole parte...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podnosimy_up_up
podnoszę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×