Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

No fajna ta Rodowiczka :) jak powiedział w filmie "Matrix" agent Smith- "wszystko co ma początek, ma też koniec"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam szczęśliwego i radosnego nowego roku, czas aby ten rok swym pięknem rozjaśnił wkońcu szarość dnia powinnam zmienić swoje pseudo, bo już chyba nie niepoprawna, zgubiłam gdzieś po drodze swój niepoprawny optymizm, zniknęły też niepoprawne marzenia On ciągle jest obok, wspólna praca nie pozwala na całkowite zapomnienie, czasem jeszcze sprawia że znów rozpadam się na milion kawałków, choć minęło już tylle czasu, lecz potem sklejam się w całość, czasem wszystko jakoś do siębie nie pasuje, czasem czuję że coś zgubiłam, a czasem mam wrażenie że tych moich elementów przybyło, i tworze coś nowego.. i to jest piękne, to napawa optymizmem i tak każdego dnia do przodu kilka bezcennych chwil pozdrowienia cieplutkie dla wszystkich, szczególnie Kuleczko dla Ciebie, dzięki :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmknięta w.....
no i zaczęłam prace z jego żoną, wiedziałam, że za każdą piękną chwilę będe musiała zapłacić to wszystko było zbyt piękne, zbyt ważne teraz zostaje mi tylko przykleić uśmiech i wznieść się na wyżyny, tak by nie zniszczyć wszystkiego wokół a tak naprawdę chciałabym wszystko wykrzyczeć całemu światu swoją naiwność, swoje marzenia i swoją pustkę która została tak trudno żyć z otwartymi oczami, gdy widzisz, czujesz i nic nie możesz zrobić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aureilka8181
Wydaje mi sie ze maialbys na to silę.... Ja przez swieta gosliclam hmmm jakby go nazwać moze nr 2 ... Gosicialm nr2 wraz z zona i dziecmi... i wiecie co moj mąz ich wszystkich zaprosil... Tydzień czasu z mym ukochanym nr 2 byl cudowny, mimo ze z boku byla jego zona, ale wydaje mi sie ze duzym plusem bylo to ze ona nie rozumie po angielsku, no moze troszke... Wogóle wspomne ze moj nr2 jest holendrem i pracujemy w jednej firmie w trojke czyli ja z mezem i on... i wiece co po tych swietach kocham go jeszcze bardziej... Jest cudowny opiekunczy wspanialy..... Ale wiem wiem to na pewno.. Nigdy nie bedziemy razem... ale jak mam zerwac ta znajomosc?? Nie muiem sie na niego zloscic , nie odzywac... Jak z tym zyc??? Nawet juz nie umiem sypaiac z mezem... Jak życ??? Wrocic do Polski i zapomniec?? Nie potrafie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aureilka8181
zamknięta.... Jak sobie radzisz z tym???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamknięta w ................
jak sobie radze? no właśnie chyba sobie nie radze żyje z dnia na dzień, kolejny ranek, kolejny dzien pracy, tysiąc spraw by tylko nie myśleć, zmęczenie i sen, a potem kolejny dzień.. jestem strasznym tchórzem, powinnam umieć powiedzieć nie, dość, odchodzę by nie ranić innych i siebie też, zostawić to wszystko ... ale nie potrafie, to wszystko jest dla mnie za trudne...... jak powiedzieć dzieciom....... chcę być sama..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aureilka8181
I tak... Powoli wszystko zmierza ku końcowi... Zawsze to wiedziałam.... Tylko nie przejmowałam do wiadomości... ALe już wiem na milion procent że on nigdy nie zostawi dla mnie żony.. NIGDY... Choc ponoć jest nieszczesliwy, ona ma za wszytko pretensje do niego, jak tylko nie jest po jej mysli... Troche ja poznalam, jednym slowem ma przej.... Ale co z tego jak i tak zostanie z nia do knoca... Może nie zasluguje na to by być szczesliwą??? Tak na prawdę.... Tak tak wiem... Zawsze jest łatwiej zostawić kochanke niż zone. Hmmm.... Tylko jak tu zapomniec jak widze go codziennie?????????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aureilka8181
Dzis walentynki.... Ja tu z mezem..... on tam z zona.... Tak berdzo tesknie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam...mam wolne i zajrzałam po kilku latach...Nie umarł nasz topik :)pozdrawiam Tych,którzy mnie jeszcze pamiętają :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czytałam was kiedyś na bieżąco i nie mogłam uwierzyć, że taki temat umarł. Przecież to historia stara jak świat i takich kobiet sa tysiące. Jedne szczęśliwe inne nie. Panie Mr. skoro już nawiązujemy do Matrix'a to może jednak REAKTYWACJA. Założę się, że nie tylko ja czytałam nic nie pisząc. Byliście taką grupą terapeutyczną dla wielu. Wrócicie??? http://www.youtube.com/watch?v=1V4NzmTeQZo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zamknięta w .............
walczę ze sobą, by głupio się nie uśmiechać, gdy z nim rozmawiam, by nie czekać aż napisze miłego dnia, by nie płakać gdy wracam do domu, bo po co jest blisko, pomaga, wspiera, wkurza, rozśmiesza, zasmuca, ale nigdy nie spełnią się marzenia ciągle tu wracam, czytam, szukam, w końcu znajdę :-) nie znikajcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zamknieta w........dasz radę my dałyśmy.trzymaj się cieplutko,pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jesteśmy.... czasami mniej, czasami bardziej.... to jest kawał historii każdego z nas i nie tak łatwo to przekreślić.... szczególnie, że historia ma to do siebie, ze lubi się powtarzac..... REAKTYWACJA.... jestem za :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Martix totalną kaszaną się zakończył. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zostawmy już Matrix i zróbmy reaktywcję po swojemu, porządnie i bez kaszany na zakończenie. Co teraz u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak jak powiedziała Pinezkaaa historia lubi się powtarzać...U mnie sie powtarza tylko 2 jest ktoś inny...Nie wiem ale wydaje mi się ,że my już jesteśmy takimi typami a przynajmniej ja :(Adrenalina mnie nakręca......no i te motylki....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Motylki są boskie. To moja pierwsza 2 i obiecalam sobie, że ostatnia jak to się skończy, bo skończy się kiedyś na pewno. To akurat wiem z waszych wypowiedzi. No ale teraz to powątpiewam. Może to rzeczywiście uzależnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pnezkaaa
xyz.... to witaj w klubie :) u mnie ogrom zmian - wywaliłam swoje życie do góry nogami, tylko praca pozostała ta sama :) a czas pokaże, czy dobrze zrobiłam, no ale.... będzie dobrze!!!!!! :)))) 🌼 4 all

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
xyz.... to witaj w klubie :) u mnie ogrom zmian - wywaliłam swoje życie do góry nogami, tylko praca pozostała ta sama :) a czas pokaże, czy dobrze zrobiłam, no ale.... będzie dobrze!!!!!! :)))) 🌼 4 all

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No musi być dobrze...Innego wyjścia nie ma :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No musi być dobrze...Innego wyjścia nie ma :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny Wy tu naprawde jeszcze jestescie... Pamietacie mnie? Ja tez tak jak XyVZ zajrzalam po kilku latach... W tym samym okresie mniej wiecej tu pisalysmy :-) Co u Was? Jak sie potoczyly Wasze historie? Ja wczoraj weszlam, zeby sobie poczytac swoja stara historie ;-) w poszukiwaniu wskazowki do ratowania tego, co mam teraz...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Inna Ona a co masz teraz???U mnie jak napisałam wyżej historia się powtarza więc czekam na to co będzie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie jestem ani z ówczesną 1, ani 2... Ale wiem, że w życiu rzeczy dzieją się po coś. Wtedy 2 pojawił się, bo musiałam zakończyć związek, w którym byłam nieszczęśliwa... Nie wiem, na jakim etapie skończyłam tu pisać, ale udało mi się w końcu "wydostać" ze związku z 1. Długo nie odpuszczał, robił podchody, zwracał się o pomoc do mojej rodziny itp... Strasznie mnie to później już irytowało. A 2 to były emocje, których brakowało w związku z 1. Motylki w brzuchu, iskrzenie, pożądanie... Na dłuższą metę nic by z tego nie było. Trwało to miesiąc, mogło trwać dłużej, ale tam też nie było wielu "rzeczy", bardziej przyziemnych. Więc w Nowy Rok 2008 pożegnałam się z nim jak gdyby nigdy nic i nigdy więcej się z nim nie spotkałam ani nie odebrałam od niego telefonu. Poza tym on też nie był fair. No to po prostu na pewno nie była miłość z jego strony i z mojej chyba też nie. Ale z całej tej sytuacji i związków wyciągnęłam wnioski i po prostu wybrałam siebie. Nie to, co inni lubili i chcieliby dla mnie. Postanowiłam żyć swoim życiem dla siebie. I tak dwa i pół roku jestem po ślubie z kimś, kogo wybrałam sama dla siebie, takiego, jaki mi się podobał. c.d.n.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja teraz jestem na tym etapie - 1 walczy, twierdzi że się zmienił, ale.... czy oby nie jest na to za późno? miał ponad 8 lat na to wszystko, ale jak miał to nie doceniał, nie zauważał mnóstwa rzeczy.... aż coś pękło we mnie. niby zawsze jest czas na to, żeby dac komuś drugą szansę. wiem. ale we mnie nic nie ma - lubię go, tak zwyczajnie, moge z nim iść do kina, na kolację... ale nie ma we mnie chemii, pożądania, cierpliwości. Limity się skończyły. jest ktoś. ktoś, dzięki komu podjęłam decyzje, których normalnie bym nie podjęła. jest trudno - status związku SKOMPLIKOWANY. ale jesteśmy tak do siebie podobni, zgodni we wszystkim, że.... musi się udać to wszystko poukładać. nie jestem już tą dziewczynka, która kiedyś tu pisała... doroslam. mimo, że nadal od obiektywnych osób słysze " jest w tobie dziewczęca naiwność, ale jednocześnie masz w sobie coś z wyrachowanej suki". kimkolwiek bym nie była, nadal jestem poguniona, nadal szukam siebie... kaprys? nie, życie. a raczej próba walki o szczęście i nie godzenie się na bylejakość. chociaż.... czasami zastanawiam się czy bycie "bakterią" nie jest dobrym wyjściem w życiu - masz wszystko, czego ci potrzeba, nie martwisz się niczym, tylko czasami musisz perfekcyjnie zagrać, że jesteś szczęśliwa. i tu jest problem. bo teraz staram się nie grać, a żyć... pytanie, czy starczy sił?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Van -googlowa
O rany dziewczyny,jak fajnie ze tu sie zlecialyscie.Ja tez tu pisalam pare lat temu,juz nawet nie pamietam pod jakim nikiem.Pamietam za to dobrze ze to forum pomagalo mi przetrwac trudne chwile.I pamietam was dziewczyny jak sie wspieralysmy. Ja nie jestem juz z tamtejszym nr2.Nie jestem tez z nr1.Rozwiodlam sie,po tym jak poznalam wspanialego faceta(moj drugi nr 2 w zyciu).Oczywiscie byly przejscia bo obydwoje bylismy zajeci,z malzonkami i dziecmi w domach.Po pol roku spotykania sie ze soba ja stwierdzilam ze drugi raz nie chce tego przezywac.Chcialam odejsc od niego.On wyprowadzil sie z domu w przeciagu miesiaca.Potem wahalam sie jeszcze pol rok,bo bardzo sie balam zmian.Podjelam decyzje i wcale nie zaluje.Rozwod poszedl gladko i nawet mam dobry kontakt z bylym mezem ze wzgledu na dziecko.A on,on to najwspanialszy facet na swiecie i pomimo tego ze mieszkamy ze soba dwa lata,nadal mam czasami motylki w brzuchu z nim i mysle ze one nie zniknal bo spotkalam swoja druga polowke. Zycze Wam takiego szczecia jakiego ja doznalam. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do pinechy
Jak zwykle pinezka ładnie ubarwiasz swoje zachowanie......ciekaw jestem czy twoja 1 by sie tak teraz starała jakby znała cała prawde....... przez lata robiony w poteznego h..a bo przeciez on jest winien .......ale strzyga moralna u ciebie zagosci..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
C.d.:-) No wiec wybralam siebie. I mam meza takiego jakiego sama sobie wybralam. Kocham go bardzo i nie w glowie mi zadne dwojki. Tylko ten moj wybor na co dzien jest kawalkiem ciezkiego chleba, o czyms kiedys nie pomyslalam. Chcialam miec to co ja chce. I mam :-) tylko o konsekwencjach wtedy nie myslalam. W porownaniu do tego czasu, kiedy tu pisalam, to tez wywrocilam swoje zycie do gory nogami. A te trudnosci, z ktorymi sie zmagam na co dzien to roznice kultur, charakterow, wychowania. Czasem bywa bardzo ciezko, gdy nie mozemy sie porozumiec. I tez mam watpliwosci, czy to wlasnie tu powinnam byc. Ale moze dzieki tym zmaganiom i roznicom, nie w glowie mi dwojki ;-) No i mam swoj kawalek nieba na ziemi, tylko czasem mocno grzmi :-) Pinezkaaa... Jak tu wtedy pisalam, to mialam takie same uczucia do 1, jak Ty teraz. Kolezenska sympatie, nic wiecej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×