Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość takajakasnibyjakaja
Hej. jestem tutaj nowa, w zasadzie muszę, chcę się tylko wygadać. Nie mam nikogo komu mogłabym zaufać i zwierzyć się ze swoich rozterek. Ryczeć mi się chcę, czuję się taka nieszczęśliwa. Mam męża, dziecko, piękny dom, dobre samochody. Wiedzie nam się bardzo dobrze, dobrze zarabiamy, stać nas na wszystko, ale w zasadzie nie mam nic. Nie jestem szczęśliwa z mężem. Non stop się kłócimy albo nie rozmawiamy ze sobą. W zasadzie to nie lubię weekendów, bo muszę spędzać z nim całe dwa dni. Wolałabym pójść do pracy, pogadać ze znajomymi, kolegami, koleżankami niż siedzieć z nim w domu. Dodatkowo w moim życiu namieszał ON ;( niby między nami nic nie ma, ale dawał mi takie sygnały, iż wbiłam sobie do głowy, że mogłoby coś być. Facet jest nowy w mojej firmie, został moim szefem i wielokrotnie dawał mi do zrozumienia, że mu się podobam. Szukał kontaktu, przychodził z najróżniejszymi błahostkami żeby zamienić choć kilka słów. Bardzo dużo żartował, przyglądał mi się itp. Na początku nie zdawałam sobie z tego sprawy, traktowałam go jak szefa po prostu. Z czasem robił to coraz częściej i zaczęłam odbierać sygnały, że coś się kroi. Milczałam, nikomu nie mówiłam o swoich spostrzeżeniach, ale i współpracowniczki to zauważyły i same zaczęły komentować jego zachowanie. Całe to jego zainteresowanie bardzo mi schlebia, podbudowało moje ego, czuję się znowu piękna, czuję jakbym znów miała z 10lat mniej i mogła świat zawojować. Niby fajnie, ale cóż skoro spotkaliśmy się z jakieś 5lat za późno. On też ma żonę, w zasadzie nigdy między nami nic nie będzie. Totalnie się nim zauroczyłam, jak to piszę to płaczę. Czuję się jakbym przegrała swoje życie. Sama siebie pytam dlaczego właśnie mnie to spotkało?!!! ON nawet nie jest w moim typie, pierwsze wrażenie zrobił tak negatywne, że wyobrażałam sobie współpracy z nim. Z czasem wszystko się zmieniło i nasze relacje odwróciły się o 180stopni. Poradźcie mi kochane jak poradzić mam sobie sama z sobą. Co zrobić by wyrzucić GO ze swojej głowy, myśli, marzeń. Najgorsze, że dziś znów wolne i GO nie zobaczę, potem dwa dni robocze i znów weekend. Czy jest tu jakaś dusza, która jest w podobnej sytuacji?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Latarenka 123
Do takajaka...Współczuję Ci słonko z całego serca. Czujesz się tak jak czujesz bo nareszcie ktoś nie patrzy na Ciebie jak na szybę, przypomnialas sobie ze jesteś kobietą. Nie buduj w głowie życia z tym drugim, ciesz się tym stanem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość księżniczka Króla Artura
takajaka.............jakbym o sobie czytała la tylko to ja przyszłam do nowej pracy a on nie ma zony reszta tak sam ładny dom drogie auto i ciągłe spięcia z mężem i też nie moge przestać o nim myśleć a muszę wejde tu to napisze poxniej wieceej tez nie lubie weekendów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
Dziękuję, że ktoś odpowiedział na mojego posta. Dzisiaj już jestem w lepszym nastroju...bo jestem w pracy i jest ON. Wprawdzie jeszcze się nie spotkaliśmy dziś, ale myślę, że okazja się znajdzie. Mam nadzieję, że będzie pratekst żebym do niego musiała podejść, albo on do mnie. Fajnie się pisze, że nie mam w głowie budować sobie życia z nim...tylko cieszyć się tym stanem. Wierz mi, że chciałabym, nawet miałam taki okres, że tylko się tym cieszyłam, byłam pozytywnie "połechtana" jego zainteresowaniem. Ale czas zrobił swoje i mimo, że tego nie chciałam, to się zaangażowałam. Dziewczyny piszcie o sobie, może to nam przyniesie ulgę. Zajrzę tutaj wieczorem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pluskkkk
Hej dziewczyny te szczęsliwe i te nieszczęśliwe... Jak tam u Was minął kolejny dzień? Ja dziś tak zastanawiałam się, czy ten mój romans ma w ogóle sens i czy tylko brąnc w to bardziej nie robie sobie krzywdy. Spotykamy się w sumie od ponad miesiąca. I jest cudownie, jest taka magia, istna chemia. Bardzo mi na nim zależy. Jak się w nocy przebudzę to pierwsze co, to myśle o nim. W ciągu dnia tak samo wracam do niego myśłami na każdym kroku, a jak już jesteśmy razem to zapominam o całym bożym świecie. Po prostu masakra;/ I pisze to męzatka z dzieckiem;/ JEstem prawie pewna, że jemu również na mnie zalezy, aczkolwiek jeszcze ani jedno z NAs nie powiedzieło Kocham... Wiadomo za wcześnie na takie rzeczy, aczkolwiek wydaje mi się że to uczucie z każdym spotkaniem tylko rozkwita... Najgorzej jest wieczorami, kiedy to siedze razem z męzem, oglądamy tv czy rozmawiamy... Wiem, że robie źle i jakby moj mąz się o tym dowiedział, to czułby się zraniony niesamowicie, cios w serce ale ja na tą chwilę nie potrafię przestać... :( Za bardzo mnie ciągnie do 2, jestem nim zafascynowana i czuje się przy nim jak księżniczka... W życiu nie podejrzewałabym, że tak się wszystko skomplikuje ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie. Czytam Wasze posty i czuje sie jakbym czytala o sobie. tylko moje uczucie do drugiego mezczyzny twa juz od pol roku. I w ostatnim tygodniu doszlam do bardzo waznych wnioskow w moim zyciu. Kazdy zwiazek jest taki sam badz tez bardzo podobny. Zawsze na poczatku sa kwiatki, sratki i jest pieknie i kolorowo, ale po pewnym czasie gdy wydaje nam sie ze wiemy o tej drugiiej osobie wszystko, kiedy koncza sie tematy do rozmowy, kiedy lozkowe szalenstwo zamienia sie w tylko sen plecami do siebie. Kiedy w nasz zwiazek wkrada sie rutyna i wydaje nam sie ze uczucie umarlo. Co wtedy? Wtedy pojawia sie ktos kto znowu nas ciekawi, mozemy rozmawiac z nim bez konca kazda minuta, sekunda wydaje sie najwspanialsza na swiecie. Zasatanawiamy sie czy odejsc od meza. Odchodzimy i za pare lat z tym naszym ukochanym jest tak samo. Znowu rutyna, brak rozmowy itd. itd... Co wtedy pojawia sie ktos nowy kto znowu nas fascynuje. Kolejny raz odchodzimy? I tak w kolo Macieju. Ja dziekuje za takie cos. Ja rzucilam sobie wyzwanie: WALKA Z RUTYNA! Nie z nowym Panem ktory teraz jest w moim sercu, lecz z moim mezem, ktory jak on kiedys byl dla mnie calym swiatem, ktory oczarowal mnie do tego stopnia, ze gdy uklekl przede mna z pierscionkiem powiedzialam: TAK. Z ktorym zalozylam rodzine i ktory dal mi cos najwspanialszego na swiecie: Moja coreczke, ktory pokazal mi na czym polega zycie. Dziewczyny nie jest sztuka zostawic meza i isc do innego, bo tak naj bedzie lepiej i latwiej niz przez chwile pociepiec w ciszy. Sztuka jest zawalczyc o to budowaliscie tyle lat, tyle miesiecy, dni, godzin... Nie jest to latwie, wiem o tym, bo sama to przechodze, milion razy w ciagu dnia mysle o moim ukochanym, dwa miliony razy mam ochote do niego napisac, zadzwonic, powiedziec ze go kocham i ze bardzo tesknie, ale nie robie tego. Staram sie odbudowac uczucie do meza o ktore walczylam przez laty zanim sie pobralismy... Pomyslcie nad tym Kochane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pluskkkk
Ja to doskonale wiem... I najgorsze, że masz niestety racje!!! :( Ale tak cięzko się powstrzymać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Woz albo przewoz kochana... Nigdy nie bedziesz szczesliwa zyjac w ten sposob, po pol roku takiego zycia wiem o tym. Z NIM nie bedziesz szczesliwa majac MEZA a z MEZEM tez nie bedziesz szczesliwa majac JEGO. Ryzyk fizyk. Albo ryzykujesz z mezem albo z nim. Czasami cos trzeba poswiecic zeby cos zyskac... Tylko wiesz co Cie z Mezem, wiesz na co Was stac oboje, nie wiesz co moze byc odchodzac od niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to co?
Dlaczego ciężko? Po prostu spójrzcie na swoją obrączkę i włączcie hamulec ;-) Lepiej nie zdradzać, bo przysiegałyście wierność, prawda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to co?
Tak sobie myślę, że odchodząc od męża do kochanka, mogłoby by być z nim fajnie przez rok czy dwa.... Później pewnie zrobiło by się podobnie..... Czy warto burzyć swoje i czyjeś małżeństwo i rozbijać rodziny?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wyobrazacie sobie ze z Kochankiem byloby wspaniale, bylibyscie szczesliwi itd., sprobujcie sobie wyobrazic dokladnie to samo tylko ze swoim mezem... Mnie pomoglo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to co?
sasanka - mądrze piszesz :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to co?
Ja zmądrzałam zanim zdradziłam :-) Mam czyste sumienie i cieszę się, że nie dałam się skusić żonatemu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moj "ukochany" nie jest zonaty, na szczescie, jest singlem... Ale mimo tego ze nie mam 100% pewnosci ze dobrze robie, wybralam walke o moje malzenstwo, m.in. dla mojej Corci, mam nadzieje ze kiedys okaze sie ze walcze nie tylko dla Niej ale rowniez dla nas... Wierze w to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roxyan00
U mnie malutki przełom jeśli mozna to tak nazwać. Otóż mój ukochany powiedział mi dZis ze mógłby ze mną resztę życia spędzić.. Dużo rozmawiamy i juz kiedyś doszliśmy do wniosku ze w domach mamy podobnie, podobne problemy, małżonków.. Plusk Mnie dzien dobrze, w pracy sie widzieliśmy, udało sie nawet pare buziakow skrasc. Wiem co czujesz, budząc sie, myśląc ciagle, mam to samo. Jest to tak silne ze nie mozna tego przezwyciężyć Sasanka To co piszesz to prawda, warto walczyć, dbać.. Ale niestety nie w każdym związku. Co innego wypalenie, rutyna a co innego kiedy małżonek jest nierobem, znęca sie psychicznie itp.. Ja juz nie daje rady

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, owszem, sa mezowi i sa gnoje... Jesli w Twoim zwiazku jest tak jak piszesz to uciekaj jak najbardziej, tylko czasami wydaje nam sie ze w naszym zwiazku jest bardzo zle a tak naprawde to my jestesmy prowokatorkami tego wszystkiego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roxyan00
U mnie było złe zanim poznałam tego drugiego.. Do Rekoczynow nigdy nie doszło ale czasem sie boje ze może dojść podczas kłótni. To prawda ja święta tez nie jestem. Każdy masz coś za uszami. Niemniej, nie potrafię juz kochać męża. Wydaje mi sie ze nawet biorąc ślub miałam wątpliwości ale było dziecko, no i trudno było mi sie z tego "wyplatac". Nie pomyślałam tylko ze po ślubie może być gorzej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem kochana jak jest w Twoim zwiazku... To jest Twoje Zycie i Twoja decyzja, a mysle ze podjac ja musisz predzej czy pozniej, ale im dluzej z nia bedziesz odwlekac tym bedzie gorzej... Ale tez nic na sile i pochopnie, pamietaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roxyan00
Wiem, decyzja jest ważna, zwłaszcza ze mamy dziecko. Ale coraz bardziej do niej dojrzewam. Lecę spać jestem padnieta, Spokojnej nocy wszystkim trzymajcie sie kobietki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
Tak Sasanko, masz rację, pięknie to opisałaś. Powinnyśmy walczyć o nasze małżeństwa, nasze rodziny, aby dzieci dorastały w pełnych, szczęśliwych rodzinach. Sęk w tym, że tak cholernie ciągnie do innego. Ja na mojego męża nie mogę już patrzeć, nie mam o czym z nim rozmawiać a do seksu zmuszam się raz w miesiącu. To jakaś porażka. Znam siebie i mogę przysięgnąć, że nie zdradzę męża, mogłam mieć już kilka okazji ale zawsze rozsądek wygrał. Nie potrafię tak po prostu pójść na żywioł i zaszaleć. Wiem, że wtedy byłabym jeszcze bardziej nieszczęśliwa. Miałabym wyrzuty sumienia, nie potrafiłabym spojrzeć w lustro. Ale teraz też nie jestem w lepszej sytuacji...ciągle analizuję, fantazjuję..co by było gdyby. Myślę, że moja sytuacja jest na tyle jasna, że wiem, że nigdy między nami do niczego nie dojdzie. Mój obiekt jest na tyle rozsądny, że nie pozwoli sobie żeby "puściły mu hamulce". Czuję to analizując jego zachowanie, jego sposób bycia. Jest dowcipny, zabawny, szarmancki ale nie pozwala sobie na flirty. ON wie, że w pracy trzeba zachować pewien dystans, tym bardziej, że jest moim szefem, osobą, która ma przed sobą wielką karierę. Takie nierozsądne zachowanie zniszczyłoby jego przyszłość. Myślę, że ta relacja, która nawiązała się między nami też GO zaskoczyła. Nie spodziewał się chyba tego a ja już tym bardziej. Początkowo był bardzo surowy, wymagający i niedostępny. Zaś w bardzo krótkim czasie owinęłam GO sobie wokół palca i teraz to ON przychodzi zapytać mnie o moje zdanie, to ja proponuję mu wiele rozwiązań. Teraz już żartujemy, śmiejemy się ale nie potrafimy spojrzeć sobie w oczy.Chyba wiecie jak to jest jak się stoi naprzeciw, rozmawia a nie można popatrzeć tej drugiej osobie w oczy aby się nie zdradzić z uczuciami. Boże piszę bez ładu i składu, jakbym miała z z16lat i pierwszy raz w życiu bezsensownie ulokowała uczucia. Ale kur..ja się tak czuję. Czasami jak GO widzę, mam z nim rozmawiać, to zapominam języka w gębie. Tyle chciałabym powiedzieć, czasami zgasić Go jak mi coś przygada, ale nic nie potrafię wymyślić. Boże jutro znów GO zobaczę, może znów uda się nam porozmawiać...a potem dwa dni wolnego!!! Dziewczyny dobrze, że jesteście. Może przesadziłam z taką ilością tekstu, ale to pisanie po prostu przynosi mi ulgę. Muszę wyrzucić to z siebie bo nikomu nie mogę powiedzieć o swoich uczuciach i rozterkach. Pozdrawiam Was gorąco.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylvka
Jest pozno ale wierze ze jak to napisze to poczuje chociaz minimalna ulge :(. Jestem mezatka, mam syna 16 lat. poznalam go w pracy. Wspolpracowalismy niebezposrednio przy tym samym kontrachencie. Czesto musielismy wymieniac miedzy soba pewne informacje. Podkresle ze jest mlodszy ode mnie o 6 lat. Byl bardzo niesmialy wobec mnie, pomimo iz znalismy sie od wielu miesiecy, ale ogolnie nalezal do "lobuzow". Pewnego dnia, wypoczywajac z mezem i synem nad jeziorem, spotkalam go w towarzystwie kilku kolegow i kolezanek. Robili wokol siebie duzo szumu, pili piwo i ogolnie nie zachowywali sie zbyt przyzwoicie. To zachowanie bardzo nie podobalo sie mojemu mezowi. Poza tym nie przystawalo to do 26 letniego faceta, ktory piastowal bardzo odpowiedzialne stanowisko w naszej firmie. Zapytalam go przy najblizszej okazji czy tylko w firmie udaje takiego aniolka. usmiechnal sie tylko. Nastepnego dnia dostalam szczegolowy raport jego sobotniego wieczoru i niedzieli znad jeziorka. Bylam oszolomiona jego stylem, doborem epitetow, czytalo sie to jak najlepsza ksiazke. zachwycal energia, inteligencja i zapalem do zycia. W odpowiedzi "wypocilam" kilka marnych zdan i tak sie zaczelo. Pisalismy do siebie kazdego dnia, przedstawial mi swoje zyciowe plany i marzenia....a ja tonelam coraz bardziej. Zakochalam sie w nim. W sobotnie wieczory martwilam zeby sobiee klopotow nie narobil i modlilam sie by juz byl poniedzialek, zebym mogla go zobaczyc. Ta jego indywidualnosc, dystans do wszystkich, przenikliwy wzrok i aura nietykalnosci ktora wokol siebie rozprzestrzenial zawladnela moim umyslem. Zapomnialam o mezu. Uciekaly tygodnie, on coraz bardziej sie we mnie zadluzal, zostalismy przyjaciolmi, azw koncu kochankami. Trwalo to dwa lata, blagal zebym zostawila meza, nie wytrzymywal emocji kiedy sie rozstawalismy czesto plakal, mowil ze nie zniesie mysli ze bede z innym przez kkilka dni. Ale ja nie potrafilam zniszczyc rodziny mojemu dziecku. Moj syn dorastal potrzebowal normalnej rodziny. Skonczylam to. Kilka miesiecy milczal po czym napisal maila: "jestes z nim szczesliwa?". Nie odpisalam. Dzisiaj mija ponad 2 lata od rozstania, wiem ze jest z inna... podobno spodziewaja sie dziecka ;((((( Wciaz go kocham, tesknie ze wszystkich sil, placze jak tylko nikt nie widzi... Byl taki czuly, rozumial mnie bez slow, czulam sie przy nim taka bezpieczna... Dzisiaj znowu go zobacze, przejdzie obojetnie obok mojego biurka, nie spojrzy na mnie, tylko stanowczo powie "czesc". Pomozcie!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
To znowu ja. Wczesna pora, bardzo wczesna ale cóż zrobić kiedy spać się nie da. Gdy kładę się do łóżka myślę o nim i nie potrafię zasnąć, kiedy w nocy się przebudzę znów zaczynam myśleć o nim i znów spać nie mogę, Nad ranem budzę się o wiele za wcześnie i znowu myślę. Totalna paranoja. Zmęczenia nie odczuwam, w pracy jestem przed czasem, wychodzę późno, szukam pretekstu, usprawiedliwiam siebie przed innymi dlaczego zostaję dłużej. W dodatku taki stan to cudowna dieta, jem jak ptaszek i nie odczuwam głodu - to chyba jedyny pozytyw mojego stanu. Zanim wyjdę z domu kilka razy się przebieram, układam włosy, poprawiam makijaż. Wszyscy wkoło zauważają, że coś cię dzieje, że nie wiedzieć czemu ale rozkwitam, pięknieję z dnia na dzień, dbam o detale, które kiedyś zwyczajnie zlewałam. Ja wiem skąd ta nagła zmiana, skąd to parcie na bycie atrakcyjną, ale nikomu się nie przyznam. Nikomu. W bezsenne noce w myślach rozmawiam z nim, marzę, że wreszcie powie coś więcej, da mi wyraźniejszy sygnał, że być może zrzuci ten pancerz rozsądku i pokaże jaki jest naprawdę. Kiedy zaś wstaję rano i wychodzę do pracy, wiem, że będę musiała zadowolić się tymi kilkoma zdaniami, które zamienimy, kilkoma uśmiechami. Wiem, że on szuka sposobności by ze mną rozmawiać, zamiast dzwonić i omówić coś telefonicznie- przychodzi osobiście, chociaż to naprawdę błaha sprawa. Tyle, że temat omówimy, zbyt szybko oczywiście i następuje cisza. Przerwa ją ON stwierdzeniem, że już mi nie przeszkadza i wychodzi. I tak do następnego razu. Jeśli uważacie, że zachowuję się debilnie to napiszcie mi to. Przyda mi się taki kubeł zimnej wody. Otwórzcie mi oczy jeśli uważacie, że całe to jego zachowanie to tylko moje wymysły, że źle interpretuję sytuację. Macie doświadczenie, wiecie jakie były wasze początki, wiecie jak zachowuję się facet kiedy zainteresuję się kobietą. Podkreślę żonaty facet i zamężna kobieta. Relacja szef- podwładna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to co?
Mój szef chciał zrobić ze mnie swoją kochankę, oczywiście byłyby premie i podwyżki... Brak mojej zgody = zero awansu... Podobno romans pracy, to nic dobrego... On jest żonaty, ja jestem mężatką i temat zamknięty.... Oczywiście znalazły się inne chętne, aż w końcu jego żona się dowiedziała.... Kiedyś spotkałam ją na ulicy i prawie nie poznałam.... Kobieta trafiła do psychiatry, była w szoku, że zdradzał ją od lat, jego dzieci również, które stanęły murem za matką.... Ja odmówiłam nie tylko mojemu szefowi... Uważam, że zdrada to krzywda wyrządzana nie tylko mężowi, ale i dzieciom, bo pzecież z nimi tworzymy rodzinę.... Zdrada to oszustwo... My też nie chciałybyśmy być zdradzane, prawda? ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Latarenka 123
do jak to co?----->tak, zdrada jest zła i nie można roztrząsać że są okoliczności łagodzące. NIe wiem co bym zrobiła gdybym się dowiedziała że mój mąż kogoś ma....:( do takajaka......-------> doskonale Cię rozumiem, w domu masz kogoś kto patrzy na Ciebie jak na coś obmierzłego i jesteś pewnie dobra tylko wtedy gdy jesteś tylko do czegoś potrzebna. A co do szefa hm..., męzczyźni nieco inaczej postrzegają świat niż my - on pewnie nie szuka jak Ty miłości, a odrenaliny, bycie blisko Ciebie daje mu ogromną przyjemność i jeżeli jest samcem alfa to powinnaś zostać jego zdobyczą :). To nie jest wszystko proste, to są emocje nad którymi ciężko panować. Pomyśl nad flirtem który dodaje iskry w oku bo romans z szefem może zakończyć się koniecznością zmiany pracy. plusk----> obawiam się że za dużo oczekujesz. Macie romans i pewnie on nie bęzie chciał odejść od żony i zaczynać od początku ---> większość mężczyzn przeraża wizja rozwodu, alimentów, szukania nowego mieszkania i cudzych dzieci. Jak jest duża koasa do ok, a jak nie to wielka miłość szybko się kończy. Pozdrawiam wszystkie gorąco!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to co?
latarenka - dobrze to ujęłaś - facetom chodzi o adrenalinę, a nie o wielką miłość ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
A ja wam powiem, że chciałabym żeby mąż znalazł sobie kochankę, wtedy może nie miałabym obaw sama zostać kochanką innego. Póki co nic się nie dzieje, mąż nikogo nie ma a ja zdradzam w sferze emocjonalnej. Poczytałam dziewczyny kilka ostatnich stron i poryczałam się jak dziecko, nasze historie są tak bardzo podobne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jak to co?
Oj kochana - chyba się zagalopowałaś :-) Chciałabyś być zdradzoną, żeby móc samej zdradzać? Jak tak Ci źle w tym małżeństwie, to dlaczego w nim tkwisz ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
Latarenko masz rację, romans w mojej firmie= odejście bądź przeniesienie do innej placówki. Mam tu na myśli syt. kiedy romansują osoby na różnych szczeblach. Były już takie osoby i doskonale pamiętam to nieszczęście i płacz. Nigdy nie myślałam, że ja też zaangażuję się emocjonalnie. A tu los spłatał mi takiego figla. Tak flirt jest najlepszym rozwiązaniem, tego mi brakuje w naszych relacjach. Mogę pokusić się nawet o stwierdzenie, że flirt jest, ale tylko w sytuacjach kiedy jest nas więcej, kiedy do rozmowy dołączają się inni i nieświadomie rozładowują to napięcie, które jest między nami. Natomiast w syt. sam na sam jesteśmy spięci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
Dlatego, że nie mam odwagi tego zakończyć. Jak większość z nas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×