Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość malina4565
mhmm....tzn?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina4565
czyli nawet jeśli tęskni nie odzywa się dla "dobra sprawy" ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina4565
ok ale czemu w taki mrazie pare dni temu pisal te rzeczy? ja juz nie ogarniam...tesknie jak cholera , mam ochote ta mpojechac , przytulic go ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to zacznij sie zachowywac jak dojrzala kobieta, a nie napalona gimnazjalistka. zakoncz sprawe z mezem, zamieszkaj sama i wtedy mozesz jechac i sie tulic do woli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malina4565
to nie takie proste... jedno jest pewne , przebywając z nim dałam mu całą siebie , byłam tylko jego ...to ze wiem jaka jest sytuacja nie spowoduje ze nagle prestane myslec , tesknic , pragnać ; ((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie takie proste... przegladnij topiki o kochankach i policz ile razy padlo to haslo, przynajmniej sie czyms zajmiesz zamiast myslec o pierdolach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwaa
Nie pisałam dosyć długo , bo chciałam się trochę wyciszyć ale się nie da. Wszystko jest do dupy. Myśli mnie zabijają , jak dalej żyć , co dalej robić ? Pytania te same w głowie a tęsknota jeszcze większa. W domu poprostu tragicznie i nawet jak czasami pomyślę , że może dam mu szansę , że coś może się zmienić to on zaczyna się tak zachowywać , że żyć mi się nie chce . Nie liczę się dla niego . Jak niby zaczynamy rozmawiać to ciągle mówi o sobie a gdzie w tym wszystkim jestem ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roxyan00
Cześć dziewczyny, co tu tak cicho, co u Was? Wczoraj powiedziałam mężowi ze to koniec.. Gdyby nie dziecko obok w pokoju prawie dostalabym po ryju.. Próbowałam pokojowo, jak ludzie dorośli ale sie nie dało. Zaczął mnie wyzywać, krzyczeć, a na koniec powiedział ze mnie zdradził rok temu. Ja do zdrady sie nie przyznalam. Wiecie co? Czuje ogromna ulgę, wiem ze jeszcze dużo przede mna, sprawa rozwodowa i mnóstwo nerwów ale ZROBIŁAM TO! Uwolnie sie w końcu od męża tyrana.. Kochankowi jeszcze nic nie powiedziałam, na razie nie powiem, zobaczymy jak bedzie. Trochę sie boje ze go wystrasze. Nie wiem czy dobrze robię ale po prostu sie boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roxyan00
Cześć dziewczyny, co tu tak cicho, co u Was? Wczoraj powiedziałam mężowi ze to koniec.. Gdyby nie dziecko obok w pokoju prawie dostalabym po ryju.. Próbowałam pokojowo, jak ludzie dorośli ale sie nie dało. Zaczął mnie wyzywać, krzyczeć, a na koniec powiedział ze mnie zdradził rok temu. Ja do zdrady sie nie przyznalam. Wiecie co? Czuje ogromna ulgę, wiem ze jeszcze dużo przede mna, sprawa rozwodowa i mnóstwo nerwów ale ZROBIŁAM TO! Uwolnie sie w końcu od męża tyrana.. Kochankowi jeszcze nic nie powiedziałam, na razie nie powiem, zobaczymy jak bedzie. Trochę sie boje ze go wystrasze. Nie wiem czy dobrze robię ale po prostu sie boje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do Roxyan00
i jak dzisiaj sytuacja . Ja przejrzałam na oczy i próbuje ratować małżeństwo . Kiedyś przecież było tak samo cudownie między nami i chyba pora się opamiętać . Życie to nie film romantyczny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabujana
Ja z kolei zauważyłam że mnóstwo tu psychologów którzy chcieliby znaleźć złoty środek na wszystko, a tymczasem mamy do cholery prawo do błędów nawet jeśli zdajemy sobie z nich sprawę Jestem w podobnej sytuacji, co jest dobre a co złe to wiem, ale kocham innego, wiem co muszę zrobić i nie przeszłabym tu żeby mnie ktoś łajał za to że źle postępuję(wiem że nie powinnam do tego dopuścić) Troche postarajcie sie zobaczyć to od mojej strony. W takich przypadkach czasami nie ma się komu z tego zwierzyć więc liczę na Was.. Ale zastanawiam się czy wgl cokolwiek zaczynać o moim przypadku pisać..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wściekła krowa
Zaczynaj Zabujana, zaczynaj. Przecież nikomu nie możesz powiedzieć a tu wyrzucisz z siebie wszystko. To rodzaj zaworu bezpieczeństwa, terapii. Kiedyś pisali tu fajni ludzie może wrócą a tym, którzy obrzucaja wyzwiskami dajemy ignora [uśmiech}

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Roxyan00
U mnie dobrze.. Mąż chce wrócić, ja nie, nie wrócę. Nie ma do czego. Wzięłam teraz urlop 2 tygodnie i odzyskuje na nowo siły. Ten drugi juz wie, powiedziałam mu Dziewczyny co u Was? Zagladacie tu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
Zaglądamy, podglądamy, jesteśmy. Ciągle tkwimy tym bagnie. Mój szefuś odchodzi w tym tygodniu. Była pożegnalna imprezka- byłam. Nie wiem czy to dobrze czy źle. Mam nadzieję, że nie zrobiłam z siebie idiotki. Nie mogłam zbyt wiele wypić, nie mogłam zbyt wiele mówić, nie mogłam dać po sobie poznać jak ciężko mi się pogodzić z tym, że odchodzi. Zatańczyliśmy razem, poprosił mnie do tańca, poprzytulał, ale nic nie mówił. Byliśmy tak spięci, że kilkakrotnie wzajemnie się zdeptaliśmy a żadne z nas nie potrafiło znaleźć tematu do rozmowy. Gdy tak tańczyliśmy chciało mi się płakać, z zasadzie walczyłam sama z sobą, bo kiedy tylko przypominało mi się, że to pożegnalny "bal" to łzy napływały mi do oczu. Tańczyliśmy tylko raz, jedną serię przytulańców. Wydaje mi się, że on zamierzał jeszcze raz mnie poprosić, zmierzał w moją stronę, uśmiechał się i patrzył mi w oczy. Czułam, że idzie właśnie do po mnie, lecz nie doczekałam się...koleżanka z pracy "porwała" GO na parkiet i chyba głupio mu było odmówić, uwolnić się od niej. ' Myślałam, że się załamię, ale zrobiłam dobrą minę go złej gry i zatańczyłam z innym. Czułam JEGO wzrok na sobie, czasami nasze oczy spotykały się ale coż...niczego więcej nie było. I znów ryczę jak zakochana małolata. Nie wiem czy będziemy mieli jeszcze okazję porozmawiać, pewnie nie a jeśli nawet tak to i tak szybko omówimy służbowe sprawy i każdy pójdzie w swoją stronę. Co tu więcej pisać...bagno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabujana
Moja historia jest niekonwencjonalna i dostanie mi się za to od stróżów morlaności ale napiszę. Miałam" cudowne" spokojne zycie z męzem i pewnym momencie zachciało mi się wejść na czat. Miło rozmawiało się z pewnym chłopakiem więc dałam mu mój kontakt, a ponieważ cos mnie od pierwszej rozmowy tknęło powiedziałam sobie " jego trzeba zablokować" - zwyczajnie poczułam że mi sie spodoba. W tydzień przegalaliśmy tyle ile na gg nie gadałam w miesiąc po czym zablokowałam go, ale zamiast bloka na drugi raz dalej był jego numer a w nim miły opis dotyczący mnie. Odezwałam się, bo mnie zauroczył. Były rozmowy telefony i tak 4 miesiące nim się spotkalismy, a potem to juz normalny związek, w ogóle czułam się jakbym z nim była bo mój mąż wyjeżdzał za granicę i gdyby nie to że kawałek do mnie miał to moża powiedzieć ze niemal ze mną mieszkał. Cyt:" Zakochałem się w Tobie już w sieci ale mimo to miałem Cię nawet nie poznać, bo nie wierzyłem w miłość, chciałem byś coś do mnie poczuła, ale ja nie chciałem się zakochać, niestety przeliczyłem się, to mnie zaskoczyło. Teraz tego nie żałuję ze sie spotkaliśmy bo gdy Cię tylko zobaczyłem wiedziałem że jesteś tą jedyną" Czułam sie przy nim jak zakochana małolata, był fascynujący, ciepły, delikatny, uroczy i te piękne słowa które wypowiadał ehh..ale po pewnym czasie zaczęło wychodzić na jaw wiele ciekawych cech mojego lubego i przyłapałam go na flirtowaniu z paroma koleżankami m. in na gg... może niewinne? Może, ale wg mnie podejrzane pisać podobnie jak do mnie. Pomimo wszystkich znaków na NIE mój ukochany zawsze miał jakieś wytłumaczenie. Powiedziałam sobie dość po roku znajomości i postanowiłam nie odchodzić od męża. Odciełam się, zmieniłam numery ale z ciekawości sprawdziłam... .....Mój ukochany jak sie okazuje wrócił do swoich zainteresowań. Wyobraźcie sobie ze z pasją rozkochuje w sobie kobiety za pośrednictwem internetu. Juz oszczędzę Wam jak to sprawdziłam:) PS Mogłam z nim być, jednak nie mogłam pozbyć się myśli że ufam komuś kto jest przeuroczy ale nie tylko ja lecę na ten bajer:P Mimo to bardzo kocham go za wspólny cudowny rok razem,za to jak było miedzy nami, za to jaki on był, wiem że tylko czas uleczy mnie z niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mąz takiej jednej
A gdzie w tym wszystkim był twój mąz egoistko....pracuje za granicą z rogami za chlebem .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabujana
mąz takiej jednej... nie wybielam się ale jeszcze raz podkreślam ja tego nie szukałam, próbowałam od niego uciekać,to uczucie dopadło mnie i nic nie mogłam na to poradzić z kolei tobie jest łatwo mówic. Solidarność plemników oczywiście nic nie powie na ekscesy miłosne kolegi tylko ja jestem w tym wszystkim zła, a nawet męża nie zdradziłam fizycznie ale trudno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
To już jest koniec...nie ma już nic...stało się, odszedł... Znów płaczę, zasnąć nie mogę, ciągle rozmyślam i mam GO przed oczyma. Rozmyślam co by było gdyby... Nie spodziewałam się, że ten dzień nastąpi właśnie dziś, myślałam, że będzie to w piątek. Zaskoczył mnie całkowicie gdy wszedł do biura i oznajmił, że przyszedł się pożegnać. Nie lubię pożegnań, a to zapamiętam do końca życia. Przykleiłam głupi, sztuczny uśmiech i udawałam, że to odejście traktuję jak wszystkie inne, których byłam świadkiem. Życzyłam powodzenia i walczyłam ze łzami. Udawałam bardzo zajętą i niby szukałam dokumentów w szafie. Chciałam i nie chciałam żeby już sobie poszedł, chciałam zatrzymać tę chwilę, ale też pragnęłam, żeby już było po wszystkim. Oczywiście jakby było mi mało - podszedł do tej nieszczęsnej szafy, w której grzebałam i ściskając moją dłoń na pożegnanie powiedział "będzie mi brakowało takiej współpracy jaką miałem (chwila przerwy- popatrzył mi dosadnie w oczy) z TOBĄ". Poczułam, że robię się purpurowa na twarzy, zapomniałam języka w gębie i tylko podziękowałam. Pojeb...życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona innym...
Poznalam go 3 lata temu, kolega meza, pracowali razem. Nigdy w zyciu zaden facet nie dzialal na mnie jak ten... Widywalismy sie zadko, ale za kazdym razem nie moglam oderwac od niiego wzroku. Moj maz zaprzyjaznil sie z kolega, zwierzali sie sobie, maz duzo mi opowiadal o (nazwijmy go) A. Marzylam i myslalam przez cale dnie o nim. Po ok 1,5 roku maz zmienil prace, kontakt sie urwal... Na poczatku bylo mi bardzo ciezko, ale z czasem coraz mniej o nim myslalam, az prawie zapomnialam. Minal rok z mezem nam sie nie uklada, ciagle klotnie sprawily, ze uczucie do niego przygaslo, raczej przyzwyczajenie zostalo, wspolne lata, dzieci. Unikam odpowiedzi na pytanie Kochasz? Kryzys w naszym malzenstwie trwa juz prawie rok, w sexie masakra, nie czuje tego co kiedys, ciezko mi osiagnac orgazm...Maz szybko dochodzi...leczenie nie przynioslo rezultatow... Przez te 3 lata zmienilam sie, stalam sie bardziej kobieca, juz nie wygladam jak kiedys: skromna, cicha myszka w czarnym swetrze... Wybralismy sie na zakupy, spotkalismy A, maz do niego podszedl, A gdy mnie zobaczyl ruszyl w moja strone, oczy mu blyszczaly na moj widok, a usmiech nie schodzil z twarzy... Przywital sie ze mna ''czule'' (dostalam 3 buziaki:P ) i wszystko wrocilo... Patrzyl na mnie jakby chcial sie na mnie rzucic, nawet maz to zauwazyl... Porozmawialismy chwilke, maz wspomnial, ze moze kiedys nas odwiedzi i kazdy poszedl w swoja strone... Na zakupach szukalismy sie wzrokiem... Cierpie 😭, zaluje, ze go spotkalismy, wszystko wrocilo... Ten facet ma tyle pozytywnej energii w sobie, on cale zycie usmiechniety jest :) Jeszcze ten widok jak na mnie patrzyl, gdy jednoczesnie rozmawial z mezem... Maz wyjechal, a ja tesknie, ale nie za nim... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
Wreszcie ktoś się odezwał. Myślałam, że zostałam tutaj sama. Taka cisza od kilku dni. Straciłam wszelką motywację do pracy, nie mam siły ani chęci by rano wstać. W pracy czas wlecze się niemilosiernie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona innym...
takajakasnibyjaka - dlaczego odszedl?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zauroczona innym...
Powiedzcie po co sie on znow pojawil w moim zyciu, no po co, abym znow o nim rozmyslala? Nie znalazlam go FB, nie znam jego nazwiska, a przeciez meza nie bede pytac... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość takajakasnibyjaka
Widzisz tak to już niestety jest. Obcy facet pojawia się w naszym życiu w najmniej oczekiwanym momencie, namiesza, rozłoży nas na łopatki i tak nagle jak się pojawił- znika. Rozumiem co przeżywasz, co czujesz bo jestem w podobnej sytuacji. Ja także przeszukałam wszelkie portale i nie ma śladu po NIM. Wiem jak się nazywa, gdzie mieszka itp. ale "bywanie" na tego typu stronach nie leży w JEGO naturze. Chciałabym GO znów zobaczyć, zamienić tych kilka słów, popatrzeć w JEGO czarne oczy. Boże jak mi GO brak. Żyję marzeniami, wyobrażam sobie, że dzwoni i prosi mnie o spotkanie, wyobrażam sobie, że odwozi mnie do domu. Wiele bym dała za choć krótkie sam na sam. Minął prawie tydzień odkąd odszedł, czuję pustkę, nie mam na nic siły, usycham. Emocjonalnie jestem cała JEGO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nieszczęśliwaa
Witajcie po dosyć długiej przerwie. Dzieje się bardzo bardzo dużo. Załatwiam wszystkie sprawy po cichu , ponieważ nie mieszkam z mężem , ale muszę być ostrożna , bo nie wiem co mu strzeli do głowy. Jeszcze kilka dni i będę wolna , chociaż duchem już jestem. Piszcie tutaj , bo to działa jak terapia ( a ceny szokujące u psychologa , bo się ostatnio przekonałam). Nie mogę zostawiać śladów dlatego wolę teraz nie pisać , bo komputer to takie cholerstwo , które nawet po skasowaniu historii to niestety ma pamięć a ja taka dobra nie jestem jeżeli chodzi o komputery. MAM OGROMNĄ PROŚBĘ DO OSÓB WYPOWIADAJĄCYCH SIĘ A TAK NAPRAWDĘ NIE WIEM DLACZEGO WCHODZĄ NA TAKIE WĄTKI I OBRAŻAJĄ INNYCH , SZANUJMY SIĘ NAWZAJEM , I KAŻDY GŁOS JEST WAŻNY I TEN DOBRY I TEN ZŁY . Pamiętacie jakie dawno były czasy , nikt nikomu nie zazdrościł , mieliśmy bardzo dużo kolegów , znajomych , utrzymywało się tak naprawdę kontakt z daleką rodziną. Może warto się na chwilę zatrzymać i pomyśleć co jest w życiu tak naprawdę ważne i czy życie w biegu i w pogoni za pięniędzmi? życie jest tylko jedno i trzeba je przeżyć i tak naprawdę dla siebie a nie dla innych , a tym bardziej dla dzieci i to wszystko zrozumiałam po kilkunastu latach z pomocą psychologów. Pozdrawiam Was dziewczyny i trzymajcie się i każdy tak naprawdę wie co ma robić tylko czekamy na coś co pomaga w podjęciu decyzji i w moim przypadku pomogło .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nigdy juz nie bede Twoja...
Czesc dziewczyny. Po przeczytaniu paru ostatnich stron topiku widze ze jest wiele kobiet takich jak ja: nieszczesliwie zauroczonych...a moze zakochanych i bardzo teskniacych...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×