Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Platoniczna

Mężatki zakochane...nie w mężu...

Polecane posty

Gość stojak
zakreconaa, ja też się zmuszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stojak
lukaszp, ucz się na psychologa, dobijasz mnie swoimi mądrymi postami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
no tak... a co z Twoim mężem? kochasz go magdo? coś mi sie zdaje że nie... wiec poco z nim jesteś... nie zapominaj że to jest człowiek.. który też czuje. nie wiem czy macie problemy czy nie. Twoja sprawa, i Twoja przyszlosc. jeśli sie sobie podobasz taka jaką jesteś to się cieszę. widzisz, wiekszość dziewczyn z forum znalazły kogoś, nie szukając, bo ich jedynki to konkretne imbecyle, ciepła w nich jak w górskim potoku. i tak szybko tez zmywają sie do pracy. nie rozumieją że nie dają żoną nic oprócz pieniędzy. a jak jest w Twoim przypadku? większosć dziewczyn, szczególnie nowych pewnie uznam mnie za palanta co nie zna sprawy a pierdoli głupoty... szczerze mówiąc niewiele mnie to obchodzi, nikt nie prosił bym odszedł z forum, więc nie odchodzę.ale czy wy naprawdę takiej chcecie dla sibie przyszłości? moim zdanie duża część z was skończy bez 1 i 2. i zostaniecie samotne... jak ja teraz. no, może nie do końca. czesc z was podziwiam, wiele przeszłyście i nigdy nie powiem złego słowa o szukaniu szczescia dla siebie... bo chyba o to w tym chodzi. Zerówka, Ines, Satinell, Zakręcona, Zauroczona i wiele innych to wspaniałe kobiety i miałem okazję sie o tym prekonać na forum i gg... nie zawsze zgadzałem sie z ich decyzjami ale myślę ze ida w dobrym kierunku... w kierunku rozwiązania tego problemu. bo nie ukrywając jest to problem. bo po co być z 1 jak sie kocha 2, to idiotyczne, czasem nie pozwala sytuacja jak np. dziecko. moze niektórym się wydaje ze miłość przeważy wszystko ale to jest jeden wielki chu., dlaczego tak pisze? dlactego że miłość macieżyńska,szczególnie matki do dziecka jest najsilnijesza... i jeśli któraś z was tego nie rozumie to znaczy ze nie jest matką. więc wkurza mnie takie pieprzenie... przecież to nie przeszkadza... jakto nie przeszkadza.. nie zawsze jest możliwosc odejścia... gdy wie sie że właśnie dziecko ucierpi... zadna matka nie opósści dziecka i nie da go krzywdzić.,.. nawet jełśi miało by to oznaczać zostanie z mężem tyranem. i tak często jest. ja nie wpisuję sie na forum zbyt często, nie dla tego, że nie mam czasu albo sie już wami nie interesuje... ale tematy zmieniły się bardziej na "przetrwac" lub "jak kontynuować" a to jest sprzeczne z moimi ideałami, albo choćby z tym co wam szczerze życzę... bo takie coś nie prowadzi do szczęścia... ciągłe tesknienie, ryk gdy odchodzi.. kilka chwil uniesienia.. powrót do szarej rzeczywistości... odpowiedzcie mi proszę na pytnaie.. czy to jest właśnie to co chcecie dla siebie? nie uwierze że tak pozdrawiam serdecznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzyk Rozpaczy
....... ..... ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krzyk Rozpaczy
......... ..... ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
niulko... zgadzam sie z Tobą i wiem o co chodzi z tą potrzebą czułosci a chyba najbardziej zauważenie i wyciagniecia na piedestał... glupie komplementy od 2 nie brzmią wcale glupio... nieprawdaz? widzisz.. ja was.. powiedzmy popieram w działaniach.. moze nei do końca.. ale każdy ma prawo być szczęśliwym a wszczególności kobieta i nie dziwie sie obawom, nie dziwie sie też że ciągniecei czasem jak koń pod górę z 1, z resztą uważam że czasme zasługują na bycie ubezpieczeniem jelsi z 2 nie wyjdzie... a nawet zasługują na pożądny łomot... ale nie bądzmy tak okrótni... wystardczy że nie kochacie ich a myślą czasem ze kochacie... co do mojej zmiany to żeczywiście jest drastyczne i to bardzo. z resztą nie przez fochy zerwałem z moja byłom ale przez jej zachowanie... ja lubię wymagające kobiety i nie wyobrazam sobie być z jakąś co podłoży mi pod usta wszystkie samkołyki i sama pozmywa.. ja lubie takie co rozkazują i mają fochy... ale nie mogą olewać bo tego nie jestem w stanie znieść. dzieki niej stałem sie też duzo twardszy, a to dzięki temuy że sytuacaj a nauczyła mnie żyć jakby każdym dnie i nie planować aż tyle... ja sie podłamałem bo całą przyszłość planowałem z nią.. i to mnie zgubiło.. znalałżme jednak cząstkę sieebie której szukałem.. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakręconanamaxa
nulinka,jest duzo racji w tym co napisałaś.Jezeli chodzi o mnie,nie moge powiedziec ze mąż jest do niczego,ale dla niego w jego siwecie wartosci dobra materialne typu samochód i dom przesuneły sie na 1 miejsce,jeszcze tłumaczy tą swoja chorobliwą oszczędnosc,ze robi to dla nas.....bo chce zebysmy mieszkali i zyli na jkims poziomie..wszystko sie zgadza,ale np o kupieniu jednego kwiatka,o zaskoczeniu mnie np propzycja wyjscia gdziekolwiek,o spontanicznosci wyrazanaych uczuc..moge zapomnieć i zapomniałam..choc działo sie to pomału,najpierw podcvhodziłam do wszystkiego z wielkim zrozumieniem ,mało tego dałabym sobie oczy wydrapac za słusznosc jego decyzji i zachowan..choc dla niektórych dla mnie takze bywało dosc dziwne......od zawsze miał ten swój swiat,ja byłam tylko takim miłym dodatkiem,który sie kocha,który zawsze jest o który specjalnie nie trzeba zabiegac bo zawsze bedzie..i sobie da swietnie radę z dzieckiem domem itp...jak sobie analizuje te paę lat małzenstwa to ja prkatycznie zawsze byłam sama,on był owszem ,ale w chwilach kiedy najbardziej był mi potrzebny,kiedy liczylam na pomoc przy małym ciagle płaczacym dziecku,okazywał sie tak bezradny i zagubiony..ze az mnie trzesło ze złosci...dziwne bo na te chwile pracuje za granica i rozporzadza ludzmi i siwtie sie w tym odnajduje ..a w domu...kompletna sierota...która jest jednak cholernie uparta....moze za pózno zaczełam to wszystko dostrzegac,widzac jak moje przyjaciółki moga liczyc na swoich mezów o kazdej porze dnia i nocy,jak mezowie wspanile potrafia zajmowac sie dziecmi...dla mnie to było i jest s.fiction.A swego czasu doszły jeszcze inne sprawy,takie posrednie zachowania z jego strony(a ja jestem jednosta szczególnie wrazliwą)ktore dobiajały mnie jako kobietę..czułam sie kompletnie nieatrakcyjna,moja samoocona tak bardzo sie obnizyła ze jezeli ktos mi powiedział komplement to uwazalam to za jkas parodię.........miałam kompletnego doła ale to kompletnego....własnie w tym czasie kwestia przypadku poznalam mojego rycerza....który sukcesywnie wyleczył wszystkie moje kompleksy w czarodziejski sposób,,,,zmieniłam sie ,jak to okresliła moja mama ,ze prominije ...i najgorsze bo mój maz tez to zauwazył i przyał jaki wielki plus..a ja mam ochote krzykac mu prosto do ucha ZE TO NIE JEGO ZASłUGA!!!!! Przepraszam,rozpisałam sie bardzo.....łukasz,wiesz ja na te chwile nie moge myslec o przyszłosci!!!!własnie jest dziecko.....mamy takie wstepna ustalenia,ale na razie nie bede o mich mówić...ja tez niczego nie planuję...to jest bez sensu ,chyba najlpiej zyc tylko z dnia na dzien albo cieszyc sie nadcvhodzaca niedaleka przyszłoscią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chcialam powiedziec wszem i wobec, ze ma rewlacyjnego faceta na forum... :) chyba sie zakochalam w tym naszym lukaszu:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej!! 30 minut temu widzialam moja 2.... jechalam rowerem, i co???? i wielkie nic!! bo jego synek wyjechal na rowerku z garazu... :( i właśnie o tym chciałam napisać... jak Wy sobie radzicie z tym, zę Wasze 2 mają swoje rodziny, swoje dzieci?? bo mnie to tak strasznie boli, że wyżera moje serce od środka.... mam wrażenie, ze niemożliwym jest, aby faktycznie odszedł od nich... :( po prostu widząc rodzinę nie wyobrażam sobie aby miał ich zostawić.... choć może to tylko takie moje spojrzenie, bo wychowałam sie w szczęśliwym domu... i nie jestem sobie w stanie wyobrazić rozstań... ehhh, to tak strasznie boli :( nie mogliśmy nawet słowa zamienić, a co dopiero sie przytulić..., tylko patrzyliśmy na siebie przez parę sekund.... :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
myslę sati że dla Ciebie nialepiej byłoby znaleźć sobie wolnego faceta.. wiem że to teraz brzmi głupio... ale tak. bo będziesz sie męczyć z nim... mozę odejdzei, moze nie... widzisz.. to następna rzecz... kobieta powinna odchodzić od faceta dla siebie a nie dla innego.. tak samo jase t facetami... współczuję i robię jeddyna rzecz co mogę dla Ciebie zrobić... przytulić wirtualnie i wspierac... powodzenia pozdrawniam Magda... i wszystkie dziewczny... a Ty pinezka sie uspokuj:) ... pozdrawaim:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozzterrkaa
witam was serdecznie... dziś pierwszy raz spotykam ten wątek w kafeterii i muszę wam się przyznac, że od 5 miesięcy kocham "nie swojego męża"... ja nie potrafię sobie z tym poradzic... między mną a 2 jest emocjonalna więź, która robi się coraz silniejsza. nie spaliśmy nigdy ze sobą, ani nie wydarzyło się między nami nic "sexulanego", ale ja wiem, że go kocham. on nie jest z nikim związany i widzę, że boli go myśl o mnie i mężu..... nie wiem co teraz robic, bo nie wiem co czuję do męża... czy to miłośc czy przywiązanie. wiem, że nie mam ochoty na seks z nim, nie mam ochoty na przebywanie z nim, bo cały czas myślę o moim 2.... z drugiej strony na myśl o przyszłych dzieciach, nie wyobrażam sobie, że mogłabym mie je nie z nim (mężem).... zastanawiam się, czy bardziej krzywdzę mojego męża będąc z nim (w obecnej sytuacji), czy bardziej skrzywdziałbym go odchodząc... bo on mnie bardzo kocha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madziu... to bardzo boli, prawda?? czy to tylko mnie?? ja nie moge juz wytrzymać... zresztą, jak czasem myślę, o przyszłości..... to przeraza mnie to wszystko... póki co, żyję nadzieją, ze będziemy razem... ale np. dzieci,.... czy on będzie chciał je miec ze mną, skoro ma już dwoje z nią???????? a ja przecież bardzo tego pragnę.... bardzo potrzebuję.... ehhh

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
musisz zobaczyć.. poczekać czy jest ot tylko wariactwo... czy też nie.. ja też nie zawsze miałem ochote na seks z moja byłą.. miałem 3 miesiace spory kryzys... ale wszystko wróciło do normy... własnie z tym... tez byłem z pryzzwyczjania jak mi sie zdawało.. ale potem wszystko wróciło zwielokrotnione.. nie zdrb błedu bo bedzie Cie wiele kosztować! pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehehe, wyciąg z mojego horoskopu: Życie uczuciowe: W tej materii kiepsko Ci idzie od dawna. Może warto wreszcie wyciągnąć z tego wnioski? Mimo wszystko znów pojawi się na horyzoncie ktoś godny uwagi. Zdrowie: Twoje zdrowie nie należy do najlepszych. Uważaj z alkoholem. To nie jest sposób na smutki. :P:P:P zawsze bawią mnie horoskopy :P:P:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozzterrkaa
do lukaszp... czy coś się wydarzyło, że sytuacja się odwróciła i odkryliście siebie na nowo, czy na to potrzeba poprostu czasu.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
powiem może tak... ona była ok. jak na tamtą chwilę... ale ja nie chciałem sie z nia nawet całować.. jakoś mnie to troszkę .. nie obrzydzało.. ale odpychalo.. seks też... nie chciałem ale nie dawałem poznać by jej nie zrobić przykrosci... 3 miesiace męczarni... potem jakoś mi sie zachciało być czółym... zaczeło pomału wracac.. pokmału.. a potem maksymalnie wróciło... i chcęć na pocałunki i seks... wszystko wróciło... poamietaj.. miłośc to nie tylko motylki to i dni szare... nie cały czas szary jednak ale dni, czasem miesiące... jeśłi nie jesteś pewna to znaczy że raczej go kochasz jeśłi o nie robi Ci syfu tak jak innym dziewczynom ich męzowie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
to zawsze możesz poczekać i zobaczyć.. jęłsi on Cie tak kocha to poczeka... z resztą na razie to tylko platonicznośc.. nic takiego.. da sie cofnąc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
nie chciałem sie Cie obrazić... nie bagatelizuję Twego uczucia... i go nie umniejszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madziu, to ja chyba też na onecie sprawdzę, bo tamten kiepski był z wp. :P dobranoc ide przespać smutki,.... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozzterrkaa
widzisz, pomino tego, ze nic się między nami nie wydarzyło, to(niestety) ja cały czas myślę, o tym, że chciałabym, żeby się wydarzyło. ja próbowałam się odseparowac od mojej 2, dla dobra małżeństwa,i on to rozumiał i też nie dzwonił, nie pisał.... ale nie wytrzymaliśmy i po miesiącu wszystko wróciło jeszcze silniej niż wcześniej... mąż się domyśla, bo zna mnie i wie, że "coś mi po głowie chodzi" :o)... a ja się męczę bo nie lubię krzywdzic. to poprostu nie pasuje do mojej wizji życia. nigdy nie pomyślałabym, że może mnie to spotkac... a jeszcze rok temu nie mogłam spojrzec na innego, a teraz kocham innego :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
rozterka... a ile to juz u ciebi trwa? nie 2 ale problemy z 1.... czy poprostu z 1 było ok.. pojawił sie 2 i tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
magda i rozterka.. to moje gg 6948450 sorki ale dziś Ci nie napisze bo mam chumor w miarę... a to sporo bólu by wlożyło.. nia lubie na wieczór.. z rana za to napisze... jeśłi chcesz to wejdz na gg...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich!! satinell---wspólczuje ze mieszkasz tak blisko niego i widzisz czesto nie tylko jego ...ale jego rodzinke..mnie tez by to bolało.. łukaszu---widze ze odzyskałes wene..i piszesz znowu duzo i tresciwie:) moja wena jeszcze nie powróciła..moze dopiero jak moja 2 wróci i bede mogła jakies nowosci wpisywac...narazie sobie wszytko układam...i zajełam sie troche swoja osobą..mam mniej czasu na myslenie..i analizowanie...ale wiem ze to powróci jak go zobacze:o, narazie jestem spokojna..wyciszona i pogodzona z sytuacją i nie wymagam wiecej niz moze sie zdazyc... pozdrawiam wszytkich ,takze nowe osóbki, które na nowo rozruszyły nasz topik.. pinezka tylko mam sie nie zakochuj w łukaszu bo to bedzie juz czwóreczka..dasz rade im wszystkim:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozzterrkaa
do lukaszp 11.... widzisz, z mężem generalnie byliśmy ze sobą szczęśliwi, on był całym moim światem... tylko, że on miał zawsze milion rzeczy do zrobiania, załatwienia i w pewnym momencie zrozumiałam, że jestem gdzieś na końcu. rozmawialiśmy o tym wiele razy i on zmieniał się na jakiś czas, ale nie na długo. i w pewnym momencie zaczęłam zajmowa się sobą. kiedy on zrezygnował z jednej pracy rok temu, zaczął miec więcej czasu dla mnie tylko, że ja już nie potrzebowałam jego uwagi. oddaliliśmy się od siebie, ale do czerwca wydawało mi się, że sobie poradzimy i wtedy pojawił się nr 2... i oszalałam........poczułam się znowu jakbym miała 17 lat... początkowo poprostu się kolegowaliśmy... potem zaczęła się przyjaźń i wzajemne opowiadanie o swoich problemach... nie spodziewaliśmy się tego. początkowo nawet śmialiśmy się na gg co to będzie jak zaczniemy byc sobie naprawdę bliscy, ale obydwoje nie wierzyliśmy, że może się tak stac... i nie wiem kiedy zakochaliśmy się w sobie... a teraz jest w moim życiu dwóch mężczyzn i żadnego nie chcę skrzywdzic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakręconanamaxa
do rozterki.... nawet nie wiesz jak ja Cie rozumiem.......................nic dodoac nic ując.....i to ukrywanie przed mezem,ja chyba powinnam zostac aktorką.....z drugiej strony gryzie mnie to,nie chcialabym go skrzywdzic...choc w moim przypadku doszlo do wszystkiego z 2....na sama mysl mam dreszcze....nie złąuje tego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozzterrkaa
widzisz, mój mąż się w pewnym momencie dowiedział, nie wszystkiego, tylko tego, ze mamy ze sobą kontakt. ale nie potrafiłam się przyznac, że nie jest tylko kolega dla mnie.... no bo jak mogłam mu wytłumaczyc, że się zakochałam w kimś innym... nawet powiedziałem wtedy, że po tym wszystkim nie będę go zatrzymywac, jeśli będzie chciał odejśc. ale został, a ja starałam sie zapomniec o 2. ale nie udało się więc stwierdziłam, że to chyba nie może by zwykłe zauroczenie. i tak siedzę teraz z wami i czytam o swoim życiu opisywanym waszymi słowami... i tak jakoś mi ciężko.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
myślę że to było zwykłe zauroczenie.. nie myśl sobie jedak o tym... że zapomni sie po 2 miesiącach... alle z resztą nie wiem czemu sie przejmuje.. to Twoje życie i ty możesz sobie je spieprzyc.. mądrych decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rozzterrkaa
Łukasz, to jak wyglądała twoja historia?? może się dowiem, co w takich sytuacjach czują mężczyźni.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lukaszp11
wiec to jest tak ... w kilku słowach.. jestem ten co mu odebrali.. odzyskal... ale sam odżucił... kosztowało by mnie to zbyt dużo.. jutro napsize wiecej..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×