Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Aniolek_74

Odeszła moja mama

Polecane posty

Gość Gartija
Moja mama umarła 18.09. W szpitalu w wieku 46l. Miała infekcje nie do zwalczenia. Najgorsze jest to, że ona przeczuwała smierć. Była samotna matką i bardzo chciała żeby ktos z nią był cały czas..ale niestety praca, dojazdy itp i w rezultacie wiekszość czasu była sama. Nikt nie brał TAKIEJ mozliwości pod uwagę.. Po jej smierci znalazlam jej pamietnik. Pisała, że jest pogodzona z nadchodząca smiercią, ale że sie boi. Chyba nigdy sobie nie wybaczę, że w tych najwazniejszych momentach nie rzuciłam wszystkiego dla niej. Gdybym wiedziała, to wszytsko o czym pisała, a czego nie mówiła wprost, na pewno postapiłabym inaczej.W ogóle okazała się, że byla strasznie zdolowana, a ja tego nie widziałam, nie zainterweniowalam :(( a może nie chciałam się wysilać.. ? Mam straszne wyrzuty sumienia, które nei daja mi spac po nochach :(((( Moja mamusia była moja powierniczka, przyjaciółką, wsparciem, zawsze mogłam na nia liczyć. teraz czuje, że umarła część mnie. Taka rana chyba nigdy się nie zagoi :((( Strasznie mnie boli, że przed smiercią czula się tak źle i taka sama. Ja mam 25 lat i mam już mężą. Myslam ze teraz moja nowa rodzina jest dla mnei najwazniejsza, ale chyba jednak nie. czasami czuje, że chcialabym umrzeć i móc byc dalej znią :((((( Niby jest już lepiej i jakos znoszę towrzyskie pogadanki w pracy, ale codzinnie w nocy płaczę. Tak bardzo tęsknie :((( Strasznie współczuje pozostalym osobom. CXhyba nie mam nic gorszego do przeżycia o ile da sie to przeżyć. Trzymajcie się wszyscy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a moja Mama odeszla w niedziele 7.11.2010.Na razie nie moge nawet pisac..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZŁA CÓRKA
Mama moja odeszła 22 listopada . Była chora , ale ja wciąż się łudziłam że będzie lepiej . I pamietam tylko to , że byłam dla nie niedobra . niecierpliwa w jej chorobie . A teraz jest za póżno i Jej już nie ma . I nie dowie się że Ją kochałam i jak bardzo mi Jej brakuję .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KaSiuniaXDDD
Ja Zadaję sobie ciągle to samo pytanie DLACZEGO,dlaczego akurat ona Tyle osob chce umżec i zyja a np.moja KOCHANA NAJUKOCHAŃSZA MAMUSIA chciala na pewno żyć!!! Czas nie leczy Bólu,Czas pomaga sie do niego przyzwyczaić!!!...;(;(;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tokofobia
Wiecie?Obudziłam się następnego dnia po smierci mamy i wszystko pozornie było tak samo.Słonce,wiatr,deszcz,ludzie.Pory roku,świeta.Pozornie,dla mnie nic juz nie bedzie takie same..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aneczka1991
hej nazywam sie Ania mam 19 lat. wiem co czujecie .. bo tez straciłam Mame 3 tygodnie temu .. i nie potrafie sie z tym pogodzic.. była dla mnie wszystkim .. ;( czuje sie winna ze umarła.. jakbym zauważyła ze cos sie z Nią dzieje .. to teraz była by tu ze mną.. ;( nie umie sie z tym pogodzić ze straciłam najukochanszą osobe .. ktorą kochałam nad życie.. zawsze mogłam na Nią liczyć.. tylko na Nią.. Bo Ojciec... ehhh ;/ zawsze miał Nas w dupie interesował Go tylko telewizor , pies , jedzenie i spanie.. a mnie i Mame zawsze miał w dupie.. starałam sie z nim dogadac.. ale nie da sie.. ciągle kłamie.. nienawidze go ;((( tak mi Jej cholernie brakuje :( jak pomysle ze straciłam Ją na zawsze.. ze nigdy juz nie bedzie obecna w moim życiu ;(( to chce mi sie ryczeć.. nieraz mam cheć skończyć ze sobą i być znowu razem z NIą .. ale wtedy myśle o Mamie.. Ze napewno Mama by nie chciała zebym cos sobie zrobiła.. chciałby zebym nadal żyła..i staram żyć dla Niej.. ale ja nie potrafie :( staram sie .. ale tak mi cieżko.. nie miałam łatwego życia.. miałam piekło w szkole .. na podwórku..całe moje miasteczko.. dzieki kilku osobą.. miałam tego wszystkiego dość .. ale żyłam dla Mamy.. a teraz jak Jej zabrakło.. nie wiem co zrobić ze sobą.. moze tylko potrzebuje czasu... naszczęście mam jeszcze kochaną rodzine .. Spoczywaj W Pokoju Mamusiu.. Kocham Cie ;( Pozostaniesz Na Zawsze W Moim Serduszku ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aneczka1991
i na prawdę współczuje Wam Bardzo bo wiem jak sie teraz czujecie.. trzymajcie sie tam..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość siersciuch777
Pisałam tutaj w 2006 roku.. (dwa lata po śmierci mamy) teraz mam 23 lata.. minęło 7 lat odkąd jej nie ma... a 12 lat od śmierci taty.Mimo , ze ja największy smutek mam juz za sobą czytając wasze przeżycia rozklejam się jak małe dziecko.. Współczuje Wam z całego serca! Każdy przeżywa to na swój sposób... Jedni potrzebują rozmowy, inni tłumią emocje w sobie. Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć ze tęsknota i smutek nie mija nigdy... czas pozwala sie z tym oswoić, nauczyć żyć na nowo..łagodzi ból... Lecz potrzeba obecności rodziców w naszym życiu będzie zawsze. Śmierć jest wpisana w życie każdego z nas. Czasem przychodzi za wcześnie, niespodziewanie i niesprawiedliwie. Ale nam nie wolno sie załamać! Kiedyś znowu sie z nimi spotkamy, a do tego czasu oni nad nami czuwają... Ja po smierci mamy obrałam sobie za cel pomoc innym.. bo im nie zdążylam.. zostałam fizjoterapeutą, jestem mężatką... Ceremonia ślubu była trudna bez ich obecnosci fizycznej.. ale czułam ich obecność.. w głebi serca wiedziałam ze sa przy mnie.. i to wlasnie wiara w ich obecnosc dała mi siłe dalej zyc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pedromag
A moja mama zmarla jak mialem 31 lat. Starość się Panu Bogu nie udala i nic na to nie poradzimy. Psycholog powiedzial, ze starosc to jest powolne umieranie. Życie jest ciężkie. Trzeba grzebać swoich rodziców. Chyba, że komuś pisana jest śmierć tragiczna w modym wieku. Spelnilem ostatnia wole mamy - zeby podac jej grapefruta...potem też nastąpio dziwne charczenie tak charakterystyczne dla osób w okolicach zgonu. Cóż zrobić muszę się modlić, aby mój tata pracowal do 70-tki. 4 lata po śmierci mamy pogorszy mi się stan psychiczny, trudnosc w funkcjonowaniu codziennym, dezorganizacja, brak motywacji do aktywnośći, trudność w kontaktach z ludźmi, Nie pracuję podstawą mojego utrzymania jest renta...Przez ostatnie 5 lat uczestniczyem w WTZ. W maju zeszego roku jeździem na terapię na Oddzia Dzienny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
przecież jej jest już dobrze, więc dlaczego nie umiesz się z tym pogodzic? Przecież ona niechce, żebyś był nieszczęśliwy. Atwój ojciec też chce widzieć cię uśmiechniętego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lklldhhkwedh2f
Tylu dobrych ludzi umiera, a ja sobie zyje nikomu niepotrzebnie, nawet sobie niepotrzebnie. A jak umre, nikt za mna nie zaplacze, jak Wy za mamami, jak ludzie po utracie partnera, swej drugiej polowki. Jestem pod 40, a nie mam corki, ktora bedzie mnie wspominac, pojdzie na moj grob. Zaluje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nihilka
Może polowie z Was nie zechce się tego czytać. Będzie to chyba głebszy monolog. Moja Mama zmarła 20 marca tego roku. Mija dzis okragly miesiac. Mam 19lat, mam tatę i 7letniego brata, To aż dziwne, ze to własnie moj maly braciszek radzi sobie z ta sytuacja najlepiej. on nie mysli, zajmuje sie czyms, to dziecko. Wieczorami miewa te gorsze chwile i wcale mu się nie dziwie. Wzielam urlop dziekanski na uczelni, po to, by sie nim troche zajac. i owszem, zajmuje sie, prowadzam go do skzoly, odbieram, cos ugotuje, gdy tata jest w pracy, posprzatam. Potem usiade sobie i zaparze kawe. Robiac cos, zapominam. Mam w swiadomosci, ze jest jak jest, ze sytuacji nie zmienie. Moge zmienic tylko rzeczy, ktore maja nastapic, z tym, co minelo nie da sie juz nic zrobic. mam swiadomosc, ze mam dla kogo zyc, ze musze dla kogos funkcjonowac i jestem komus bardzo, ale to bardzo potrzebna, ze jestem dla kogos calym swiatem teraz. Jednak... czuje sie dziwnie, za dnia nie placze, wieczorami tez sie staram myslec o innych rzeczach, glupich, blahych sprawach, nie rozpaczam, nie mysle o Mamie, choc wszedzie mam Jej zdjęcia, nie uganiam sie ze wspomnieniami, nie probuję robic z siebie meczennicy. Mowie o tym, co sie stalo w sposob otwarty, spokojny, rownym tonem, jakbym mowila o pogodzie, bez cienia emocji, zlau, rozgoryczenia. Moze troche z drazyc glosem. Moja Mama zmarla nagle, na sepsę. Nie mialam mozliwosci przygotowania sie do tego, zrozumienia, co sie z nia dzieje. O godzinie 14(?) bylam jakos w spzitalu z tata u Mamy, byla ona w stanie spiaczki farmakologicznej juz, nikt nie mowil, ze to koniec. lezala , majac otwarte oczka, co jakis czas, gdy mowilismy Jej, ze ją kochamy zaciskala swoje male paluszki na naszych rekach. Monitorek wskazywal stan stabilny. Nic nie mialo sie stac. Bylo ok. Ojciec zadecydowal, ze jak juz ja jetsem, to ja zostane przy Mamie, a on pojedzie do brata i mu pomoze lekcje zorbic. I pojechal... pol godizny pozniej rozegral sie najgorszy koszmar, jaki moglam sobie wyobrazic, wszystko zaczelo spadac, a ja bylam tam zupelnie sama. saturacja, tetno, wszystko malało. Pielegniarka powiedziala, ze mam zadzwonic do taty by jesczze zdazyl. te slowa byly jakby niewykrywalne przez moj mozg., Przeciez jak to? miala przed chwila plytki krwi podawane, powinno byc lepiej. bylo coraz gorzej. najgoirsza byla ta bezsilnosc, ze nie moglam nic zorbic. Blagalam ją , zeby nas nie zostawiala, blagalam, zeby nie odchodzilo, ze ja bardzo kocham. nawet sie za nia modlilam. to nic nie dalo. zmarla o godzinie 17. i od tamtej chwili, mysle o tym, co na obiad, gdzie pojsc, na jaki koncert, czy wypic piwo, jaki film obejrzec. Nie wiem, czmeu tak jest. nocami, jak widac, nie moge spac. Leki przeciwlekowe sie mi skonczyly. Czuje sie, jakbym zostala pozbawiona wszelkich uczuc, jakby mi ktos wywiwercil w duszy dziure, ktora twkwi w takim stanie nieprzyjemnej niewazkosci, gdzie wsyztsko kreci sie dalej, ludzie zyja *ja sama tez) , smieja sie, a ja to robie z innych pobudek. by sie trzymac w calosci. Boje sie momentami, ze Mama , ktora jest gdzies tam moglaby sie poczuc urazona, ze zyje dalej i zyje tak jak teraz, jakby sie nic nie stalo. A wcale tak nie jest. to moj sposob na przetrwanie. I tak strasznie za nia tesknie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mmmk
Kochani ten ból po stracie mamy nigdy nie minie :( moja Mama zmarła 11.09.09r. To byl najgorszy dzień w moim życiu ! Ja tak bardzo za nią tęsknię :( mam 21 lat... A jeszcze w dzień pogrzebu mojej Mamy zostawil mnie facet z którym byłam 2 lata... Wtedy chciałam popełnić samobójstwo... Cielam sie żyletka... Ale moja chrzestna mi bardzo pomogła. Dzisiaj gdyby nie ona to bym tu do Was nie pisala... Codziennie myślę o Mamie, ona była taka wspaniała... Śni mi sie codziennie... W tych snach jest taka wesoła, jest przy mnie... A gdy sie budzę to Jej nie ma :( chciałabym być z nią... Dlaczego to życie jest takie bez sensu ? :( nienawidzę życia :( !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gegawka
Mój Mamutek odszedł 27.04.2011. Nie powącha bzu w parkowej alejce nie pójdzie na spacer w butkach na niemiłosiernie wysokim obcasie, nie zadzwoni o 6 rano żeby zaćwierkać mi w słuchawkę ze pora do roboty. Mamutek, taki kruchy w ostatnich dniach, zagubiony i pełen obaw i moje serce pękające każdej minuty jej cierpienia. Ostatnia próba zaczerpnięcia oddechu, tym razem nie udana... 03:05... pustka... papieros na balkonie patrzę jak wschodzi słońce niżej ulicą ktos idzie do pracy, świat nie przestał istnieć, co więcej nawet na chwilę nie przystanął. W tej jednej chwili tylko my dwie wiedzialyśmy ze juz nigdy nie bedzie tak samo. Taka byłaś dzielna moja dziewczynko, tak pięknie i mocno ukochałaś życie walczyłaś do końca choć nie wybrałaś łatwej drogi. Czuje się jak w szklanej bańce, wszystko wiruje dookoła a ja wewnątrz w świecie bez smaku, zapachu, bez Ciebie - w pustce

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ;(.
Moja mama zmarła, gdy miałam 7 miesięcy. Nie byłam na jej pogrzebie bo było zimo(luty), zostałam z babcią. Zmarła na raka serca.;/ Do dzisiaj jest mi ciężko. Zawsze gdy jest mi źle, zaczynam płakać i myślę że gdyby tutaj była, na pewno wszystko byłoby dobrze. Tata ożenił się po raz drugi. Lubię Justynę, ale ona nie zastąpi mi przecież mamy. Na dzień mamy, jej urodziny imieniny i wszystkie daty z nią związane zamykam się w pokoju i płaczę. Mimo że jej nie znałam nosze ją w sercu.;* Kocham Cię Mamo!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama zmarła 24.05.2011r. w wieku 63 lat. Od 2003r. chorowała na białaczkę limfatyczną. Przeszła dwie chemie, ostatnią zakończyła w grudniu ubiegłego roku. Od tamtego czasu nie umiała się spamiętać. Częste pobyty w szpitalu z powodu anemizacji, małej liczby płytek, leukopenii. Męczą mnie wyrzuty sumienia, ponieważ przy każdym jej pobycie w szpitalu zawsze byłam blisko, kontrolowałam sposób leczenia i pilnowałam wszystkiego i mama zawsze jakoś z tego wszystkiego wychodziła. Nawet z sepsy, która dla ludzi z obniżoną odpornością jest śmiertelna, dla niej nie była. Po dwóch tygodniach została przewieziona do kliniki hematologii gdzie miała być tylko zdiagnozowana i wypuszczona do domu. Niestety, rozchorowałam się i nie mogłam do niej jeździć. Nie mogłam na bieżąco kontrolować co się z nią dzieje. Stan mamy się pogorszył, trafiła na OIOM, po dwóch dobach odeszła trzymając mnie za rękę. Nie mogłam już nic zrobić, było za późno. Wstrząs septyczny był powodem zgonu 32 lata wcześniej, jak miałam 5 lat zmarł mój tata. Zostałam sierotą. Ciężko jest pogodzić się ze śmiercią rodzica, szczególnie tego z którym było się bardzo związanym. Nie wiem czy kiedykolwiek będę umiała żyć jak kiedyś. Na razie czuję pustkę, którą ciężko jest zapełnić. Najgorsze są wieczory i noce, bo wtedy zostaję sama z moimi myślami, wspomnieniami, które ciągle krążą wokół mojej mamy. Ze śmiercią ojca było mi łatwiej się pogodzić, bo byłam maleńkim dzieckiem i nie wiele go pamiętam, z mamą spędziłam większość swojego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia15
moja mamusia zmarła 20 kwietnia 2010r. Był dla mnie wszystkim..nie moge zrozumiec mojej siostry,czuje jkby w ogole sie nie przejela.jest ode mnie o rok strasza. Gdy zmarla tego samego dnia moja siostra po paru godzinch juz sie smiala. A wiecie co powiedziala mi na pogrzebie??? Nie placz tak i nie rob tkich min bo bedziesz miala zmarszczki! Nie mogłam uwierzyc w to co uslyszlam. Ona nic sobie z tego nie robiła.Ja myslalam aby nie zemdlec na pogrzebie a ta nic pare lesek uronila i na tym sie skonczylo. Przez to nie mam do niej szacunku... Brakuje mi mojej mamy mysle o niej niemal codziennie.... Oddlabym chyba wszystko aby wrocil ale juz nic nie przywroci jej zycia. Gdzie kolwiek bym nie byla ciagle mysle w jaki sposob umierala w domu przy mnie:( ja juz dluzej tak nie wytrzymam!!! Chcialabym pojsc do jakiegos psychologa ale wstydze sie o tym komukolwiek powiedziec oprocz mojej przyjaciolce... Njgorszemu wrogowi nie zyczylabym aby czul to samo co ja. Najgorsze jest chyba to ze nie zdarzylam jej powiedziec jak bardzo ja kocham. Bo gdy weszlam do pokoju on juz chyba nie zyl tylko miala odruchy i wymioty. Za szybko odeszla miala tylko 46 lat zmarla na czerniaka zlosliwego 3 stopnia. Na poczatku gdy sie dowiedziala to wycieli po rowodzie z moim tata i przeprowadzeniu sie do mojego ojczyma ktory jest najbardziej znienawidzona osoba z jaka kiedykolwiek mialam do czynienia zaniedbala sie... a ja jej nie pomoglam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monabakoma
Moja matulka odeszłą 20 marca 2011 - 3 dni przed swoimi urodzinami, a w urodziny miała kremację... Zmarła na raka. Mieszkała z moim bratem - 30 km ode mnie. Mimo, iż nie mieszkałyśmy razem i bywały tygodnie że się nie widziałyśmy, to nie mogę pozbierać się po jej śmierci. Wydawało mi się, że ona zawsze żyć będzie, jej nagła śmierć ( zmrała zaledwie miesiąc od wyjścia ze szpitala) kompletnie powaliła mnie z nóg. Mam do siebie żal, że za mało czasu jej poświęcałam, że czasami byłam zołzowata i kłóciłam się o pierdoły i nie ustępowałam w dyskusji. Teraz oddałabym kilka lat ze swojego życia, aby nadal żyła i abym mogła ją przytulić. Jestem na etapie czytania książek o duszach, życiu po śmierci etc. Wiem, że ona jest i czuwa nade mną i moim bratem, ale bardzo za nią tęsknię i chcę jej powiedzieć, że bardzo ją kocham i bardzo doceniam za wiele rzeczy które dla nas zrobiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość M...ka
To życie jest popierdolone ! :( bez Naszych Mam jest głupie ! Proszę Was o rozmowę... :( może razem nam będzie jakoś łatwiej się pozbierać ? To jest mój nr.gadu: 7462072. Jeśli ktoś chce pogadać to piszcie proszę do mnie :( razem będzie Nam łatwiej :( nienawidzę gdy ktoś mówi do mnie: wiem co czujesz... / Nikt nie wie co ja czuję dopóki sam tego nie przeżyje. To jest okropne ! Nienawidzę dnia 11.września :( najgorszy dzień w moim życiu ;( Ps. Posłuchajcie sobie piosenki Gosia Andrzejewicz - zabierz mnie... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewciakk18
Witam, czytalam co tu pisaliscie... wiem jakie to uczucie poniewaz dzis jest 23 08 2011 i jest 10 miesiecy jak mam moja nie zyje... byla mi bardzo bliska osoba... w domu jest teraz bardzo pusto jak wracam z praktyk albo ze szkoly wchodze prosto do mojego pokoju i juz nie slysze *jak bylo w szkole * mieszkam obecnie z moim ojcem bardzo sie rozpil niczym sie nie przejmuje. najwiekszy mam zal do mojego ojca ze moja mame zniszczyl! moja mam chorowala. gdy zmarla miala 55 lat moje rodzensto kazdy ma swoja rodzine czasem zadzwonia spytaja jak sie mam co slychac ale to nie jest to samo jak mam zyla... brakuje mi jej bardzo i wiem co dziewczyny czuja:( postanowilam ze ojcu nie pozwole do domu sprowadzac kolegow zeby pil i zadnej kobiety!! a odnosnie ciuchow czarnych ja nie chodze w czrnych rzeczach poniewaz zalobe nosze w sercu a nie na pokaz! jesli ktos chce popisac na ten temat podaje moj e mail ew480@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewelina151
Mój tata zmarł w lutym 2010r., gdy miałam niecałe 13 lat, bo byłam w 6 kl. podstawówki! To było okropne! Do dziś miewam dni, gdy po prostu ryczę i nie mogę sobie wybaczyć, że jeszcze wieczorem z nim rozmawiałam, a rano już go nie było. Nawet teraz łezka mi się w oku kręci, a za chwilę spłynie po moim poliku. ;/ Teraz mam 14 lat (idę do 2 kl. gimnazjum) i słysząc w szkole jak koleżanki mówią, że były z tatą na zakupach, spacerze itp. od razu szloch ... ściska moją krtań. One nie wiedzą, że mój tata nie żyje, bo powiedziałam tylko przyjaciółce. ;( A TO DLA MOJEGO TATY I WASZYCH ZMARŁYCH RODZICÓW:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewciakk15
ewelina151 przeczytałam twoj post jak i kazdego po troche i sie chce plakac , WSPOLCZUJE WSZYSTKIM KTO STRACIL MAME CZY TATE!!! Bol jest okropny. Pisze z jedna dziewczyna z tych postow i pomaga mi w jakis sposob ta rozmowa. Gdy moja mama zmarla rodzenstwo chcialo mnie wyslac do psychologa, odmowilam ale czasami nad tym sie zzastanawiam i mogam isc bo widze ze nie daje sobie jakos rady MAMUSIU KOCHAM CIE I PRZEPRASZAM ZA WSZYSTKO!!!!! :( TO MOJ NUMER GADU JAK KTOS CHCE TO NIECH NAPISZE...37593104

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewciakk15
Wczoraj byl 12 pazdziernika juz rok jak moja mama odeszla:( wczoraj mialam msze o 18 stalam w kosciele i lzy mi lecialy :( przypomnialo mi sie wszystko odnosnie DNIA W KTORYM ZMARLA ... mam nadzieje ze ma tam dobrze...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DON PEZZETTO
MOJA MAMA ODESZŁA 5 LAT TEMU . OD KĄD JEJ NIE MA TO TROCHE PIJE . BO ONA PIŁA .WCZEŚNIEJ BYŁEM UZALEŻNIONY OD SPECYFIKÓW . ( DRAGI ) NIKT SIĘ NIE DOWIE JAKA TO JEST STRATA MAMY . DO PUKI SAM NIE STRACI MAMY . MIAŁEM 20 LAT . JAK STRACIŁEM MAME . DOŚĆ , ŻE BYŁEM ADOPTOWANY TO JESZCZE MAME STRACIŁEM Z ADOPCJI MAMĘ . TO ONA BYŁA DLA MNIE WSZYSTKIM . OD KĄD JEJ NIE MA JA ŻYJE TYLKO NA 50 % . NIE POWIEM , ŻYŁEM W LUKSUSIE . NIE POLECAM . RODZICE NAWET NIE WIEDZIELI ILE MAM LAT . TRAGEDIA . JA TEGO BŁĘDU NIE POPEŁNIE . MUJ SYN MA 10 DNI . A JEST NAJ . ON MI ŻYCIE UKŁADA OD NOWA .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja mama zmarła 11 miesięcy temu..a ja nadal czuję jakby to było teraz, nie dawno..nigdy się z tym nie pogodzę i nie sądzę by można było się z tym pogodzić, można nuczyć się z tym żyć, można starać się na siłę nie myśleć o niej ale zawsze będzie jej brakowało. Ona miała tylko 53 lata..tak nagle zachorowała i tak nagle odeszła..Nienawiszę chodzić na jej grób. Wystarczy że jestem sama w domu i rozsypuję się. Wiecie co mnie nabardziej wkurza..jak się ludzie wypowiadają na temat ten, nie przeszedłszy tego, wypowiadają się co niektórzy w taki sposob jakby wiedzieli przez co się przechodzi a tak naprawdę nie wiedzą i zawsze nie trafnie..Zamiast nie płacz powinni powiedzieć płacz, mów o tym, a oni nie myśl już o tym, zmieńmy temat-to dopiero boli.. w sumie co im się dziwić..oni mają swoje mamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Krystian K.
Moja mama zmarła w 2005 roku , dokładnie miesiąc przed śmiercią Jana Pawła II. Chorowała na raka piersi z przerzutami na kości a więc wymagała opieki non-stop. Chodziłem wówczas do trzeciej klasy Liceum Zawodowego ale zrezygnowałem wtedy ze szkoły aby opiekować się chorą mamą i babcią która mieszkała razem z nami i miała niedowład jednej nogi co oznaczało iż chodziła o kulach i też jej trzeba było pomagać np. przy gotowaniu. Choroba mojej mamy postępowała bardzo szybko i po pewnym czasie została przewieziona z domu do szpitala i trafiła na oddział na którym pracowała ponieważ była pielęgniarką. Jej koleżanki z którymi do niedawna pracowała pomagały jej jak tylko mogły ale po kilku tygodniach od chwili przewiezienia do szpitala moja mama zmarła. Na początku myślałem , że jakoś to będzie ale się myliłem i prawda jest taka , że do dnia dzisiejszego jeszcze się nie pozbierałem a od jej śmierci minęło już 6 lat. Moja mama to tylko jedna strona tego medalu , że się tak wyrażę ponieważ była jeszcze babcia której stan zdrowia stale się pogarszał i doszło do tego , że babcia przestała chodzić i mówić czyli to co chciała mi powiedzieć pisała na kartce lub w zeszycie. Choroba babci była straszna ponieważ babcię trzeba było wszędzie nosić np. do łazienki , do pokoju który miała na piętrze itp. również trzeba było babcię nakarmić , umyć , przewrócić z boku na bok. I ja to wszystko robiłem. To była straszna choroba ponieważ moja babcia która po śmierci mamy zastępowała mi mamę zmarła. To było pod koniec lipca 2008 roku. Śmierć tych dwóch osób spowodowała , że do dnia dzisiejszego nie mogę się pozbierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gegawka
wioletaa - są tacy którzy rozumieją Twój ból - ludzie na tym forum przezyli to samo. Każda mama jest wyjątkowa każdy tata jest najwspanialszy dla swoich dzieci i choć różnie to przeżywamy to każdy z nas utracił bardzo ważną cząstkę siebie. Mój mamutek odeszła 6 m-cy temu też nie lubię chodzić na cmentarz - palę jej świeczki w domu. Wybrałam też i oprawiłam zdjęcia na których była wyjątkowo radosna bo taką chcę ją widzieć - przez pierwsze 3 m-ce śniła mi się każdej nocy ale z okresu choroby wiec co rano przeżywałam wszystko na nowo- teraz budzę się rano widzę ją uśmiechniętą i wiem ze jest jej dobrze - że jest ze swoją ukonachą babunią i opiekują się sobą wzajemnie. Nikt nie ma prawa mówić "nie myśl już o tym" to tak jak wyparcie się siebie - wiem ze to dla innych obciążające- trudno ... jeśli ktoś chce być przy Tobie to na dobre i na gorsze. Ja też potrzebuję o tym mówić o tym jaka była dzielna i jak chciała żyć na przekór wszystkiemu, jaka czuję się osamotniona bez niej. Trzymajcie się wszyscy - życie jest zbyt krótkie zeby poświecać je na nieistotne sprawy i na ludzi któzy na to nie zasługują

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość martyna3438
Składam najszczersze kondolencje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ewakk32
jesli bedzie wam łatwiej to piszcie na moj numer gadu chetnie popisze i wysłucham wiem jaki jest to ból.... moj numer gg 37593104

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×