Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zainteresowana tematem

mieszkanie z rodzicami/tesciami - wypowiadajcie sie

Polecane posty

Gość mieszkający z teściami
Witajcie Ożeniłem się w zeszłym roku. Zanim się poznaliśmy z moją żoną, udało mi się kupić niewielką kawalerkę (odkąd zacząłem pracować, moim głównym życiowym celem było wyprowadznie się z domu, toksyczni rodzice). Niestety, pod presją żony zgodziłem się na zamieszkanie u teściów w domku pod miastem "na próbę". W przyszłym roku mamy rozbudować ten domek. Będziemy mieli osobne wejście i kilkukrotnie większą powierzchnię mieszkalną, niż moja kawalerka i to za stosunkowo niewielkie pieniądze. Cała działka i dom są już od dawna przepisane a żonę. Ale ja już jestem na skraju odpornści psychicznej. Po paru latach niezależności taka sytuacja jest po prostu makabryczna. Dla rodziców jest ukochaną córeczką, a ja tylko dodatkiem do niej. Myślę, że to normalne, ale nie do wytrzymania, gdy soświadczasz tego codziennie. Poza tym łączy ich bardzo silna więź, żona co chwilę wymyka się do nich, żeby o czymś powiedzieć. Życie erotyczne jest mocno ograniczone, bo nie ma gwarancji, że zaraz jej nie zawołają, poza tym wszystko słychać przez ścianę. Dają o sobie znać różnice kulturowe ja - teściowie. Nie miałoby to znaczenia przy osobnym mieszkaniu, ale stanowi poważny problem w sytuacji, gdy mieszka się tuż obok. Czuję się wciągany w świat, do którego nie pasuję i nigdy nie stanę się jego częścią, bo musiałbym przestać być sobą, zrezygnować z kilku przekonań i postaw, które stanowią o tym, kim jestem. Z powodu tego wszystkiego oddalamy się z żoną od siebie. Boję się o twałość tego małżeństwa. Żona robi mi awanturę za każdym razem, gdy mówię, że nie chcę tu mieszkać, bo rozwiązanie z rozbudową wydaje się tańsze, niż zakup mieszkania. A ja wątpę, czy ta rozbudowa wiele poprawi. Mieszkanie z teściami ma pewne zalety, ale trzeba za nie płacić bardzo wysoką cenę, stanowczo zbyt wysoką. Stosunki z teściami przed ślubem były dobre, teraz są poprawne, tylko od czasu do czasu są jakieś zgrzyty. Piszę o tym, zebyście się nie sugerowali tym, co się dzieje przed ślubem, bo to się zmieni. Chciałbym wszystkich przestrzec przed moim błędem. LEPIEJ MIESZKAĆ W PSIEJ BUDZIE CZY POD MOSTEM NIŻ Z TEŚCIAMI. Jeśli zależy Wam na waszym związku, kochacie swojego partnera, nie każcie mu mieszkać ze swoimi rodzicami. Jeśli macie jakąkolwiek możliwość mieszkania osobno, wykorzystajcie ją. Pamiętajcie, Wasz(a) partner(ka) żeni się lub wychodzi za mąż za Was, a nie Waszych rodziców i może mieć poważny problem z dostosowaniem się do nich. Pozdrawiam Mieszkający z teściami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość madziorekmagda
a my bedziemy mieszkac z tesciami bo zamierzamy sie budowac. Mam nadzieje ze jednak nie potrwwa to zbyt dlugo i bedziemy mogli wprowadzic sie do naszego domku;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też niestety
witam. Przeczytałam wszystko. Mam jedno zdnie - mieszkanie osobno. Mamy tu "rodzynka" wreszcie napisał mężczyzna i jego pogląd na temat teśció, rodziców - to miłe - POZDRAWIAM. Istnieje wiele topików na ten tema autorko - poczytaj również "TEŚCIOSTWO" , "TEŚCIOWIE", "DOCZEKAŁAM SIĘ PRZYSZLI TEŚCIOWIE WYCIĄGAJĄ PAZURKI (nie wiem czy ten temat napisałam poprawnie). na tych topikach dojdziesz do wniosku,że ciasne ale własne. Pozdrwiam Wszystkich .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulina
Hej. Od paru miesięcy jestem mężatką i mieszkam z teściami. Już nie mam siły. Jestem osobą cierpliwą, bezkonfliktową, zazwyczaj wszystko kryję w sobie, dlatego powoli przestaję dawać radę. Mój mąż za bardzo jest z nimi związany, nie ma mowy o wyprowadzce, jeszcze lepiej budują dom Nasz wspólny parterowy, za pieniądze tesciów, dlatego się nie wypowiadam, bo to nie moje i nigdy nie będę miała własnego kąta, nie będę się swobodnie czuła, jak w rodzinnym domu. Staram się z mężem rozmawiać, ale on tego nie rozumie, tymbardziej, że teściu jest chory i teściowa nie dałaby sobie radę sama, ale ja już mam tego dosyć. Zero intymności, źle gotuję, nie po takiemu jak ona, ale ja jestem inaczej nauczona do wszystkiego, inaczej przyprawiam, inaczej składam rzeczy, inaczej powieszam pranie itp. A najgorsze jest to, że mój mąż woli o wszystkim rozmawiać z mamą, nie z żoną. Radzi się w pierwszej kolejności mamy, a ja po co jestem. Dobrze, że mam pracę, bo bym zwariowała .....ile ja łez już wylałam. Nie mam w nikim wsparcia, chociaż mówię do niej mamo, to nią nie jest. Ranią mnie. A co będzie później

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moja przyszla tesciowa traktuje mnie jak dziecko, nie bierze pod uwage, ze ja juz 2 latka mieszkam bez mamy i dla ojca i wczesniej braciom ja zastepowalam. To ja pilnowalam rachunkow, gotowalam, pralam, sprzatalam, robilam zakupy. Majac zaledwie 20 lat. W tym wieku musialam wszystko pogodzic, szkole, dom, prace. Teraz jest mi lzej, bo zostalam sama z ojcem. ALe ona nie rozumie. Uwaza, ze gotuje nie tka jak powinnam. Naszczescie moj nie jest przywiazany, az tak do swojej mamusi i juz dawno postanowilismy, ze po slubie, a nawet wczesniej zamieszkamy tylko sami, nawet na stancji. A ty dzioewczyno wez sie do pracy nad swoim meze, bo jesli nie to szybko dojdzie do rozstania... chaba ze wiecznosc bedziesz chciala tkwic w tym trojkacie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość megg22
przyszla mezatko, przeczytalam Twoje wypowiedz, ze w przyszlosci chcesz mamie dobudowac pokoj i sama mieszkac w calym domu. Piszesz, ze matka poswiecila dla Ciebie zycie, a teraz chcesz wygonic ja z wlasnego domu i zaiferowac tylko pokoik??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pulina
staram się, ale to nie jest takie proste Zadałam pytanie mojemu mężowi co by zrobił, gdybym powiedziała dość i wyprowadziła się Uzyskałam odpowiedź: nie wiem Twierdzi, że wiedziałam od początku jaka jest sytuacja i wymyślam i przesadzam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Ja się od mojej mamy 3 lata temu wyprowadziłam na swoje i nie wyobrażam sobie mieszkania z rodzicami/teściami. Moja mama lubi spowijać jak bluszcz i nie znosi sprzeciwu. Mieszkamy razem w jednym pokoju z aneksem, z nami w tym samym mieszkaniu jest jeszcze siostra studentka i też z nią były zgrzyty, ale teraz sie dogadaliśmy i jest ok. W każdym razie do mamy już nie wrócimy. Ślub oznacza całkowite odpępowienie się, jasne, ze wygodnie mieszkac u rodziców, mieć cieple jedzonko i wszystko pod nos, ale nie na tym polegać dorosłość i odpowiedzialność. Jak ktoś nie rozumie, to niech nie bierze ślubu. Rodzice powinni w takim układzie zejść na drugi plan. Nie dziwię się, że się żony/mężowie burzą, bo taki układ jak mieszkanie z rodzicami/teściami to chora sytuacja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość linaaaa
Jestem trzy tygodnie po ślubie, jestem przerażona tym co czytam... mieszkamy z moimi rodzicami ;( Przez najblizsze kilka lat tak bedzie, nie stać nas na mieszkanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Kurczę, ale to chyba normalne, że jak się mieszka na kupie to są zgrzyty. Ja juz jako dorosła osoba miałam zgrzyty z moją mamą, a to, że mam bałagan w pokoju, że jej nie pomagam w domu, że wychodze wieczorem, a jak wychodziłam, to ona czekała na mnie nad ranem w koszuli nocnej itd. Ja już pracowałam, uczyłam w szkole językowej często do późna i jak wracałam to padałam na pysk i nie miałam siły się ruszyć, a co dopiero coś robić w domu. Teraz też, jak nie mam siły, czy mi się nie chce to nie posprzątam, mój narzeczony czasem nie zmyje po sobie naczyń, leżą w zlewie do rana itd itp i to by u mojej mamy napewno nie przeszło. Ona nie pracuje, ma dużo wolnego czasu i ma wszystko wysprzątane aż lśni, a tak to by miała pretensje ciągłe. Jest fajnie jak czasem tam pojedziemt i tyle. Mamy zupełnie inny styl życia, np. w weekend długie spanie, leniuchowanie, do kościoła na 18.00, ona chodzi rano i u niej nie bylo spania niewiadomo do której, bo przychodziła i zrywała z łózka, żeby zrobić to czy tamto. Ona moze sobie sopać w tygodniu do której chce. My- nie. Jak jest nowa rodzina - musi być ich własne lokum, żeby mogli się dotrzeć bez wtrącania sie niepożądanych elementów zewnętrznych. Tu nie ma być co przerażonym. Trzeba tak wykombinować, zeby własne mieszkanko kupić, albo chociaż wynająć. I trzeba o tym myśleć wcześniej, zanim podejmie się decyzję o ślubie. Poza tym to dla mnie podstawowa sprawa przy decydowaniu się na wspólne życie z kimś jako żona/mąż: zadanie sobie pytania, czy zarabiam wystarczajaco dużo, czy jestem na tyle samodzielny/a, aby umieć się o swoją nową rodzinę zatroszczyć. Jeśli nie to może trzeba ta decyzję jeszcze raz poważnie przemysleć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No takkkkk
bo jak mieszkasz z rodzicami to jesteś dla nich ciągle syneczkiem/córeńską malutkim/malutką, a nie po to się chyba wchodzi w związek małżeński.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pamiętam jak moja ciotka
która w sumie jest bardzo tolerancyjna, opowiadała, jak jej syn i synowa mieszkali u nich (mieli duży dom, też im się nie opłacało wyprowadzać rzekomo) i jak wypominała, że jej dużo wody zużywali i kochali się pod prysznicem i było ich słychać. Hehe, nieźle. Schiza na maksa. Teraz sie wynieśli, zaciągnęli kredyt na mieszkanie, ale są u siebie. Rozkręcili własna firmę. Jak się chce to wszystko można. Niektórzy tylko potrafią siedzieć i czekać, aż im mamusia i tatuś dołożą i jęczeć jacy to są biedni. Dziwne, że inni sobie jakoś radzą. Nie oszukujmy się. Jak długo jest się zaleznym finansowo czy w inny sposób od rodziców lub teściów, tak długo nie ma się spokoju czy prywatności. Mamusia może być najbardziej kochana i milczeć, ale zdziwilibyście się co jej może przeszkadzać, czego, Wam się wydaje, nie dostrzega. I nie dziwię się bo nie by taka sytuacja też wkurzała, jakby mi jakby nie było obcy facet czy baba grasowal po moim mieszkaniu czy domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nam nawet na naukach przedslub
nych mówili, że nieważne, ciasne, ale własne, mieszkanie musi być, choćby wynajęte. To jest podstawa pożycia małżeńskiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Moja ciotka z wujkiem
którzy są generalnie bardzo ugodowymi osobami, po paru latach mieszkania z rodzicami wujka, dzielili lodówkę na pół, bo się pokłócili. Niby dom duży, każdy miał swój pokój itd, ale dramaty odchodziły i tak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość malkap
Ja na dzien dzisiejszy od miesiąca mieszkam ze swoim narzyczonym w jednym domu razem ze swoimi rodzicami. Rodzice na parterze a my na pietrze. Zdecydowanie odradzam taki uklad!!!Zaczelismy remont "swojego" pietra. Rodzice we wszystko sie wtracaja... obrazaja sie o glupstwa, wszystko chca wiedziec, wchodzac do nas nie pukaja, jak o tym powiedzialam to matka sie na mnie o to obrazila...zero prywatnosci... koszmar!!w przyszlym roku mamy zaczac sie budowac jednak nie wiem czy dotrwam.. Oni budowali ten dom z mysla o mnie, ze bede z nimi razem mieszkac-na kazdym kroku mi to wypominaja... jesli sa jakies male zgrzyty miedzy mna i moim narzyczonym od razu ingeruja, a ja chce bysmy sami sie "dotarli"... chyba zrobie jakies oddzielne kuloodporne drzwi :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odradzam stanowczo mieszkanie z teściami. Mieszkałam ponad rok-a teraz już nie utrzymujemy ze soba kontaktów. Teściowie wogóle nie interesują się nami, ale my dajemy sobie radę, kupiliśmy własne mieszkanie i bardzo pomagają nam moi rodzice. A o mieszkaniu u teściów nawet nie wspominam. Dla nas oni już nie istnieją, ani my dla nich. Więc jeśli ktoś nie chce psuć sobie kontaktów z rodzicami męża niech od razu idzie na osobne, bo to różnie w życiu bywa i wszystko różnie moze się skończyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
No, sorki, ale chyba widać, jak się wtrącają rodzice/teściowie przy organizacji wesela/ślubu. Widać? To po ślubie bedzie to samo, tylko, że na codzień. Dom to ich rewir i mogą wymagać tego, czego sami chcą...dziwne pytania tutaj zadajecie. dom to ich własność i tak bedą ten dom traktować pod każdym względem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzcie mi
Czy to normalnem, że teściowa podczas gdy ja i maz jestesmy w pracy ścieli nam łóżko, albo wietrzy pościel na balkonie...albo ostatnio..przebrała nam posciel. Czy to uchodzi, czy ja może jestem naddto przewrazliwiona? Czy mozna byc zdrowym jak tescowa dzień w dzień rano czyha na mnie ze śniadaniem w kuchni...choc ja nieraz w łóżku zamarzę o jajecznicy a muszę jeść parówki. to trwa już miesiąc :( Dzięki Bogu mieszkanie u tesciów to sprawa przejściowa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzcie mi
już nie mówiac o tym, ze gdy sie rano kochamy tpo zawsze, ale to zawsze nam ktos przeszkadza...albo stoi któreś pod drzwiami i woła mojego męza ...albo dzwonią do niego na komórkę... zawsze cos im się przypomni....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość powiedzcie mi
aż się wkurzyłam, bo przypomniałam sobie dzisiejszy oranek...kiedy to udało sie im przezszkodzic az dwa razy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, my mieszkamy razem, slub za rok. od poczatku gdy zdecydowalismy sie zamieszkac to nie bralismy pod uwage z rodzicami. krotko wynajmowalismy, teraz jestesmy na swoim, tzn w mieszkaniu ktore dostalismy od mojej mamy. na kilka lat w sam raz. pozniej pomyslimy o donku.. jednak jeszcze niedawno nie bylo wiadomo czy dostaniemy to mieszkanie i mielismy dylemat czy wynajmowac, czy kredyt, czy do matki narzeczonego (mieszka sama w 4 pokojach). zdecydowalibysmy sie bez watpienia na kredyt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magrat
Opiekuje się po prostu mamusia nadal synkiem i traktuje jak synka, na każde zawołanie. Może też jest zazdrosna, bo wie, co tam robicie, do czego ona już nie ma wstępu. Wiadomo, że młoda para sie kocha często na początku. To są intymne sprawy i powinni mieć swoje mieszkanie i robić co im sie podoba, może np. chcą sobie pochodzic nago po mieszkaniu, a tu co? Nie można czuć się jak u siebie w domu. Ja sobie tego nie wyobrażam. Jak jeździłam do mojeog faceta na noc i rodzice byli to się krępowałam nieraz do łazienki wyjść, a co dopiero mieszkać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a cvo powiecie na to
Teściowa przygotowuje męzowi bielizne i skarpetki przed wyjciem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tajeczka
Witam wszystkich.Chciałabym opisać swój problem , ponieważ znalazłam się w bardzo trudnej sytuacji i liczę,że chociaż w najmniejszym stopniu pomożecie mi. Jestem mężatką od 8 lat z dwojgiem dzieci.W tym czasie dorobiliśmy się niewielkiego mieszkania 47 m/kw , dwa pokoje.Rok temu zamieszkała u nas moja mama po siedmio letnim pobycie w USA.Zamieszkała z dziećmi w małym pokoju.Ona nie ma swojego mieszkania, ani żadnego lokum gdzie mogłaby się podziać.Przyjechała do Polski z niewielką gotówką, która starczyłą by na małe mieszkanie na peryferiach.Dodam że mieszkamy w Warszawie.Proponowałam jej kupno mieszkania 100 km od Warszawy, ale odmówiła. W skrócie mój problem polega na tym, że moja mama na dobre się u nas usadowiła,i nie ma żadnych planów na przyszłość.Odkąd przyjechała nie pracuje, pieniądze wydaje na życie, po prostu całe dznie spędza bezczynnie najczęściej w internecie. A my..ciągle kłócimy się z jej powodu, mąż ma do mnie pretensje, ja stoję między młotem a kowadłem i nie umiem rozwiązać sytuacji.Nie mogę jej wyprosic na bruk, w końcu to jest moja matka, ale sytuacja coraz bardziej się zagęszcza.Moim zdaniem powinna była kupić to mieszkanie na jakie byłą ją stać, a nie mieszkać na kupie z nami ale w warszawie.Na dzień dzisiejszy uważam że powinna iśc do pracy, zadbać o sama siebie i wynająć sobie mieszkanie , żyć na własną rękę. Ja mając moralne obiekcje męczę się z dnia na dzień coraz bardziej, a mam wrażenie że ona myśli tylko i wyłącznie o sobie zupełnie egoistycznie. Na dzień dzisiejszy w jej sytuacji nie widzę innego rozwiązania jak wynajmowanie mieszkania.Na kupno już jej nie stać, a mieszkać z nią nie dam rady dłużej.Ciągłe kłótnie, również o dzieci i z mężem i z nią(ona nie należy do tych kochanych babć, które chodzą na spacerki i czytają bajeczki),mąż grozi że się wyprowadzi jak coś się nie zmieni.Czy będę wyrodną córką kiedy powiem jej że musi się wyprowadzić, jednocześnie deklarując jej zawsze pomocną rękę?czy powinniśmy się już tak męczyć do końca życia, aż rozpadnie się moja rodzina?Bardzo was proszę o wypowiedzi.Po prostu nie wiem co mam robić,żeby ratować moją rodzinę i stosunki z mamą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeehhhhh
dziewczyno, aż wirzyć mi się nie chce, że pozwoliłaś, aby sytuacja aż tak nabrzmiała.. absolutnie nie będziesz "wyrodną córką", jeżeli poprosisz grzecznie mamę, żeby zanalzła sobie inne lokum! Dziewczyno, pamiętaj - teraz Twoja rodzina to mąż i dzieci! Matka nie ma prawa tak sie z buciorami w wasze życie pchać! Nie możesz brać innej strony, niż stronę Twojego Męża - to on jest najważniejszym dorosłym człowiekiem w Waszym życiu i nie dziwię się, że myśli o przeprowadzce - na pewno jest rozgoryczony, bo nie po to urabialiście się po pachy na mieszkanie, żeby teraz kochana mamusia siedziała bezczynnie na takim metrażu... Musisz zatroszczyć się o swoją rodzinę - matka nie kwalifikuje się już do tej najbliższej! Dzieci podrosną i co - będzie dwoje nastolatków z babcią w jednym pokoju??? Im szybciej rozwiążesz sprawę, tym lepiej - nawet kosztem fochów i milczenia ze strony matki. Możesz spróbować włączyć w mediację swoich teściów, jakieś rodzeństwo matki, jej koleżanki, albo poradzić sobie sama. Zapomnij o tym, że sytuację możesz rozwiązać delikatnie. Ostre cięcie jest niezbędne, jeżeli wrzód już ropieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aha123
Uwazam, ze powinnas koniecznie z nia pogadac. Jest Twoja mam powinna Cie zrozumiec. Zapytaj ja czy ona chciala mieszkac z rodzicami po slubie. Pozatym pomysl o dzieciach one naprawde beda p[otrzebowaly coraz to wiekszej przestrzeni, a babcia nie robi sie coraz mlodsza i beda jej dzieci coraz bardziej dokuczac. Naprawde ciezka sytuacja. Ale ddasz sobie rade. Pamietaj ze maz jest najwazniejszy, to on jest partnerem na cale zycie. Napraw to wszystko jak najszybciej bo im dluzej bedziesz czekac tym wieszy zal do Ciebie bedzie mial maz. POzdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość KasskaFe
Pewnie zaraz po slubie bedziemy musieli mieszkac z rodzicami-moimi albo przyszłego męża,ale już teraz myślimy o kredycie.Przeciez nie bedziemny siedzieć im na głowie całe zycie. Myslałam o GE Money Bank.Czy ktoś brał juz tam kredyt,albo poleca inny bank??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hm chyba wybór
kredytu zalezy do sytuacji życowej więc ciężko coś komuś doradzić. Idź do jakiejś firmy zajmującej się doradztwem finansowym, to coś dopasuje do Waszych możliwości. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bibetka
Tyle sie tu naczytałam, ze nie wiem czy nie zmienię zdania.Mam zamiar zamieszkać po ślubie u moich rodziców. No i teraz jestem w kropce.Z narzeczonym mało zarabiamy i na odłożenie na mieszkanko nie ma mowy, o budowie domu tym badziej(nie chce się zapożyczać na 30-40 lat i wegetować za parę stów przez większość życia). Więc chyba zostaniemy u mnie w domu.Mam y zamiar wyremontował piętro i zagospodarować strych.I co najważniejsze!!Chcemy mieć osobną kuchnię.Polecam wszystkim młodym małżeństwom!W kuchni zawsze są zgrzyty, bo każdy ma inne przyzwyczajenia.Własna kuchnia to podstawa!Dwie kobiety w jednej kuchni to już tłum :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×