Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kingala

ławeczka 50-tek i więcej

Polecane posty

Cz.3_______________– A co z nauką? I.M.: Ukończyłam amerykańską szkołę średnią korespondencyjnie, bo jak się tańczy codziennie, nie ma mowy o chodzeniu do normalnej szkoły. Do południa pracowałam w recepcji studium baletowego (w zamian za darmowe zajęcia), o 12.30 zaczynałam zajęcia w szkole, do nocy pisałam prace domowe. To spowodowało szybką naukę języka. Nowy Jork uczy pewnego sprytu. Wynajdowałam różne metody na zarabianie dodatkowych pieniędzy, na przykład sprzedawałam baterie na Times Square. Chodziłam na spotkanie anonimowych alkoholików tylko dlatego, że dawali za friko mleko i ciasteczka. Nie miałam nic do powiedzenia, ale się nasłuchałam. Wtedy doszłam do wniosku, że moje życie nie jest takie złe. I ciasteczka były dobre. Cóż, czasami bywało trudno. – Co takiego się stało, że za ocean wyjechała baletnica, a wraca aktorka? I.M.: Balet, który mnie wyniósł za ocean, to był początek o wiele ważniejszej drogi w moim życiu. W nowojorskiej szkole baletowej ostre zajęcia przez dwa i pół roku spowodowały kontuzje nie do pokonania. Załamana wróciłam do Polski, szukając nowych marzeń. Znalazłam je przez przypadek. Zagrałam w filmie telewizyjnym „Litwo, ojczyzno moja”, trochę dla zabawy. Okazało się, że właśnie w aktorstwie się odnalazłam. Wróciłam do Stanów i zapisałam się do szkoły Lee Strasberga, uczyłam się techniki i jednocześnie chodziłam na castingi. Cudem na pierwszym dostałam rolę w filmie „Wygrane marzenia”. To było dla mnie jak znak od Boga: „Aha, może jednak to jest moje przeznaczenie”. A.M.: Iza wyrastała w domu aktorskim, chodziła na próby w kolejnych teatrach: Legnica, Opole, Łódź, Warszawa. Obserwowała nasze zmagania. I.M.: Gdy wracałam do domu ze szkoły, podchodziłam do drzwi, a stamtąd dobiegały odgłosy zwierzątek – to tata ćwiczył do dubbingu. Najwspanialsze w naszym domu rodzinnym było to, żeśmy się tak niesamowicie wygłupiali. Pamiętam, jak kiedyś przetańczyliśmy „Dziadka do orzechów”, a całość nagraliśmy kamerą. Występowałam we wszystkich rolach, tata udawał, że mi partneruje. „Tato, jesteś królem myszy, pajacykiem, Klarą, śnieżynką… A teraz lampionem, cukierkiem…”, dyrygowałam. Strasznie nim poniewierałam. – Mówi Pan córce, że role są ważne, ale samo życie najważniejsze? A.M.: Aktorstwo jest czymś wspaniałym, kocham ten zawód, ale zawsze pamiętam, że obok płynie właściwe życie. I.M.: Ja też nabyłam niesamowitej perspektywy. Od dwóch lat lepiej rozkładam siły. Odkąd zdałam sobie sprawę, że każdy człowiek tworzy swoją rzeczywistość, a życie to nie tylko walka, jestem szczęśliwa. I bardziej kreatywna. Zajęłam się produkcją, by opowiadać historie, które muszą być usłyszane, piszę piosenki. Jedną ze skomponowanych i wykonanych przeze mnie piosenek można usłyszeć w końcówce filmu „Dom Usherów”, w którym gram Jill cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.4______________ Jesteś śliczna. Umiałabyś się oszpecić dla roli? I.M.: Dla roli wszystko. 200 procent. Ostatnio znowu musiałam dokleić włosy. Kiedyś już miałam przedłużane włosy, co się skończyło prawie ośmiomiesięczną łysiną. Trzeba znowu? Nie ma sprawy. Przytyć, schudnąć? Proszę bardzo! – Rodzice pogodzili się, że córka może nie wrócić do kraju? A.M.: Iza ma naturę kosmopolityczną. Niech żyje tam, gdzie ma swój skrawek ziemi, pracę, przyjaciół, ukochanego. Poradziła tam sobie ze wszystkim. Przyjeżdża radosna, pełna entuzjazmu – to budujące. Ma charakter, jest zdeterminowana i przebojowa. Czy pani wie, że wytoczyła sprawę sądową zarządcy, który miał określone obowiązki związane z terenem wokół jej domu i je totalnie lekceważył? I wygrała! I.M.: Myślał pewnie: „Aaa, dziewczyna, do tego blondynka”. Wystąpiłam w imieniu wszystkich dziewczyn i wszystkich blondynek. Pokazałam, że one też potrafią walczyć o swoje. W Nowym Jorku mieszkałam siedem lat, od czterech mieszkam w Los Angeles, co też było wielkim szokiem. Klimat lepszy, ale wszędzie jeździ się samochodem. Pełna izolacja od kontaktów międzyludzkich. Nawet jak się wybieram do pobliskiej siłowni, ze wstydem przyznaję, wsiadam w samochód, bo tak robią wszyscy. Jak szłam, to gwizdali, gapili się: „Co jest z tobą nie tak?” – Dbasz o formę, jak ojciec? I.M.: Ja po prostu dużo ćwiczę, bo super się potem czuję. Siłownia, dwa razy joga – anasura, zajęcia cyrkowe. Ostatnio odkryłam taniec na rurze z muzyką, to hit na siłowniach w Los Angeles! Fantastyczna gimnastyka wyciskająca siódme poty. Przepadam za kick boxem, bo jakby co, trzeba się umieć obronić (śmiech). Ale cały czas coś zmieniam. Nie lubię monotonii. A.M.: Iza nigdy nie lubiła tracić czasu. Zawsze robiła kilka rzeczy naraz: słuchała lekcji francuskiego, malując paznokcie, przeglądała magazyn… – …popijając herbatę. A znalazłaś czas na obejrzenie filmów z udziałem taty? I.M.: Najbardziej mi się podobał we wszystkich filmach Krzysztofa Krauzego – bo chyba można powiedzieć, że jest jego aktorem. W „Długu” i w „Placu Zbawiciela” stworzył fantastyczne postacie. Widziałam go w serialu „Samo życie” i „Prawo miasta”, gdzie gra podłego prokuratora. Przekonująco. Jako niemieckiego generała w „Halo Hans!” zobaczę go dopiero jesienią. – Z czym Ci się kojarzy Polska? I.M.: Polska to dla mnie bezpieczna oaza, za którą tęsknię i której potrzebuję. Przez te wszystkie lata w Ameryce znalazłam sobie tylko dwie osoby, o których mogę powiedzieć „przyjaciel”. W Polsce z kolegami ze szkoły baletowej mieliśmy głębokie przeżycia, razem płakaliśmy, razem pociliśmy się. Porozjeżdżaliśmy się po świecie, ale wystarczą dwie minuty rozmowy, a już nadajemy na tych samych falach. – Tata nie miał pretensji, gdy sobie skróciłaś nazwisko? I.M.: Ja je skróciłam dla celów zawodowych. Amerykanie nie potrafia wymowić litery „ł” i brzmiało to okropnie. W dokumentach mam, jak miałam. W podróży jestem anonimowa, to fantastyczne. – Nie żal Ci baletu? I.M.: Nie, bo ciągle mam wiele okazji do tańca. Rok temu zagrałam w sequelu filmu „W rytmie hip-hopu”. Tańczyłam w nim breakdance, hip-hop i balet. Wszystko było prawdziwe, teatr z pełną widownią, oczywiście ze statystami, orkiestrą w kanale i ja jako Gisele. Całe życie chciałam zatańczyć partię Gisele, to zatańczyłam, tyle że w filmie. A.M.: Iza była wtedy najszczęśliwsza na ziemi, grała i tańczyła jednocześnie. I.M.: Gdyby nie taniec, umiejętność panowania nad ciałem, nigdy nie miałabym szansy zagrania w filmie, z którego jestem naprawdę dumna – „Bye bye Blackbird”. Jego akcja rozgrywa się w 1910 roku. Poświęciłam mu pół roku życia, wcześniej na potrzeby roli przez cztery miesiące trenowałam po 6–8 godzin dziennie. Musiałam nauczyć się latać na trapezie pod kopułą cyrku. – Marzy się Wam, żeby razem zagrać? I.M.: Ciągle się przewija ten wątek. Fajnie by było spotkać się po prostu na planie. A.M.: Ot tak, po prostu. I to niekoniecznie w roli ojca i córki. Rozmawiała Liliana Śnieg-Czaplewska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻🌻🌻79 _____No,tego to juz za duzo_____wybuchnal Andrzej. ___Czego za duzo?____zdziwila sie Krysia. Przeciez lepiej,zeby mama miala pieniadze od nas,i nie nerazala sie na utrate wszystkiego. ___A ty skad wiesz,ze mama placi karta?____podejrzliwie spytal Waldek. ___Domyslam sie.Bo kto teraz wozi ze soba pieniadze? Jadwiga nie chciala wziac koperty.____Ja mam pieniadze___bronila sie.____Ale dziekuje wam bardzo. ____Musi mama wziac____Andrzej stanowczym gestem wcisnal jej koperte do reki. Musi,przeciez nie odmowi nam mama. Jadwiga patrzyla na swoje dzieci i nie wiedziala,co zrobic. Mariusz wzial walizke,,,, ___Zaniose to do naszego samochodu____powiedzial. ____Dzieci,nie trzeba_____Jadwiga probowala oddac pieniadze Krysi.___Naprawde nie trzeba. ___No,co tez mama ,z serca dajemy____mowila Krysia. Malo to mama nam pomagala? Nie jestesmy niewdziecznikami_____patrzyla z triumfujaca mina na pozostalych. Pomagala mama nam,raz my mozemy pomoc mamie. te torbe tez mama bierze?____spytala. Waldek z trudem panowal nad wybuchem. Marta przygryzala wargi w bezsilnej zlosci. ___To zolza!___syknela,kiedy Krysia wychodzila z torba. To przebiegla zolza. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ZEZWIERZĘCENIE - Człowiek wilkiem dla czlowieka - rzekł ktoś, a wilk się odszczekał: - Ludzie, ja się boję żeby wilk dla wilka człekiem nie był

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ciesz się życiem, bo dzięki temu żyjesz, możesz obdarzać miłością, pracować, bawić się i spoglądać w gwiazdy! Henry Van Dyke🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
KOCHANE DZIEWCZYNY! DEDYKUJE WAM WIERSZ pt. SLOWO PRZYJACIELA Słowo prawdziwego przyjaciela jest balsamem dla zmęczonego ciała kiedy po pracy strudzony wraca do domu czuje przy swoim boku jak kładzie się na ciele w nocy i pociesza go po całodziennym trudzie jest także ukojeniem dla umęczonej duszy ciepłym słonecznym promieniem który na wiosnę roztapia śniegi kładzie się na czole ubogiego i pociesza go w zimowym chlodzie połóż na mnie i pogłaszcz jak dotykiem dłoni pociesz w tęsknocie wlej do serca radość i szepnij w głąb duszy bo tylko ty znasz moje myśli i tylko ty znasz moje wnętrze tylko ty moim prawdziwym przyjacielem. 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jest pozny wieczor. Nie pisalam dzis z wami ,ale czytam wszystkie posty. Vanesso dziekuje za p.Jadzie i czekam na kolejne odcinki. Zanim jednak powiem dobranoc malutka dedykacja dla vanessy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję ___CI KOCHANA IGUSIU!❤️ Za to, że wyszłaś z morskiej piany Za to ,że mogłem doznać nirwany Dziękuję Za sny o Tobie nierealne Za te rozmowy wirtualne Dziękuję Za to ,że budzę się co rana Z myślą o Tobie i słowem kochana Dziękuję Ci kochana IGUSIU!❤️ Za dni bez Ciebie lecz z Twoim imieniem Za to ,że stałaś się moim natchnieniem Dziękuję Za radość jutra co tchnie nadzieją Za rymy które do Cię się śmieją Dziękuję Za ból który niesie niespełnienie Za wspólną codzienność przekutą w marzenie Dziękuję Za to ,że jesteś za wszystko dziękuję Nie moja ,nie dla mnie lecz nie rezygnuję

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻 WITAJ LAWECZKO!🌻 Zycze pogodnego dnia dla wszystkich👄 Pozdrawiam bardzo serdecznie!🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podrzucam cos do poczytania,,,,,,,, Hillary Rodham Clinton Sensacyjna książka może zmienić losy kampanii prezydenckiej w USA. Tuż przed wyborami legendarny dziennikarz Carl Bernstein obala mit byłej Pierwszej Damy. To nie jest kobieta, która może rządzić Ameryką. Zaskakujące są też informacje o jej bliskim związku, a może nawet romansie z Vince’em Fosterem. hilary.jpgZobacz galerie Hillary Clinton Hillary Rodham Clinton zawsze wzbudzała skrajne emocje. Według jednych była superkobietą o błyskotliwym umyśle, która dla dobra rodziny poświęciła własną karierę. Ona sama przez lata podtrzymywała skutecznie ten wizerunek. „Przez długi czas żyłam w cieniu męża. Doradzałam mu, organizowałam jego kampanie, wiece i wystąpienia, przemawiałam w jego imieniu z mównicy ozdobionej prezydencką pieczęcią”, twierdziła, dając do zrozumienia, że to ona była filarem w małżeństwie Clintonów i właściwie bez niej Bill nie osiągnąłby wiele. Ci zaś, którzy nie darzyli Hillary sympatią, uważali ją za zimną, wyrachowaną kobietę, która na drodze do sukcesu nie cofnie się przed niczym. Obie te skrajne opinie miały jednak jedną wspólną cechę: pokazywały Hillary jako kobietę twardą i nieustępliwą, która dokładnie wie, czego chce w życiu i potrafi te cele realizować. A jeśli nawet miewa chwile zwątpienia i słabości, potrafi nad nimi szybko zapanować. Książka Carla Bernsteina zadaje kłam temu misternie zbudowanemu wizerunkowi. Z ogromnego materiału, w tym dwóch setek wywiadów z najbliższymi przyjaciółmi i współpracownikami Hillary, które zebrał dziennikarz w ciągu ośmiu lat pracy nad książką, wyłania się szokujący obraz byłej Pierwszej Damy. Bernstein nie kwestionuje wspaniałego wykształcenia i pracowitości kandydatki na fotel prezydencki w wyborach w 2008 roku. Także według niego Hillary była znakomitą studentką na wydziale prawa jednego z najlepszych uniwersytetów w Yale, gdzie poznała Billa. Jednak od początku brakowało jej wielu cech potrzebnych do osiągnięcia sukcesu i małżeństwo z Clintonem było najlepszą życiową inwestycją, jaką mogła zrobić. Bez niego i jego przyjaciół nigdy nie trafiłaby do Białego Domu jako Pierwsza Dama i nigdy nie miałaby szans sięgnąć po prezydenturę. cd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.2_______________HILLARY CLINTON____-Na plecach Fostera W kancelarii prawniczej w Little Rock, gdzie trafiła z polecenia Billa w wieku 29 lat, wzbudziła mieszane uczucia. Wyglądała fatalnie. Przyjaciółka Clintona z tamtego okresu mówi, że „Hillary robiła wrażenie niedomytej dziewczyny, która nie depilowała nóg i dziwnie pachniała”. Ale, co gorsza, także jej umiejętności zawodowe nie wzbudziły zachwytu. Uważano, że liczne braki nadrabia tupetem. Tylko przyjaciel Billa z dzieciństwa, starszy od Hillary o dwa lata Vince Foster, był nią zachwycony. To on de facto wprowadzał ją do zawodu i opiekował jak młodszą siostrą. Dzięki niemu Hillary dość szybko wyrosła na gwiazdę nie tylko miejscowej palestry i trafiła do grona setki najbardziej wziętych prawników w kraju. Pasowali zresztą do siebie jak ulał. Oboje mieli niezbyt udane związki, oboje byli wyjątkowo poważni jak na swoje lata. Jak kiedyś powiedział Bill Clinton: „Ja zawsze czuję się, jakbym miał 16 lat. Hillary w chwili urodzenia już miała czterdziestkę”. Z Vince’em mieli nawet podobne poczucie humoru. Tylko przy nim pani Clinton potrafiła śmiać się jak mała dziewczynka. Hillary i Foster spędzali ze sobą czas nie tylko w biurze, ale i poza nim. Często chodzili na lunch do pobliskiego hotelu La Fayette i oglądali pokazy bielizny damskiej. Razem też grali w golfa albo w tenisa, wspólnie wypuszczali się na bardzo długie spacery. Nie ulega więc wątpliwości, że relacja, jaka łączyła Hillary i Vince’a, była szczególna. Ich silny emocjonalny związek wprowadzał w osłupienie nawet żonę Vince’a, Lisę. Czy Hillary i Vince byli kochankami? Tylko jeden z przyjaciół Fostera podejrzewa, że mogła ich łączyć relacja intymna. Według prawnika z kancelarii w Little Rock, Webba Hubbella, pewne jest natomiast to, że „Vince kochał Hillary i miał nadzieję, że będą mieli romans. Ona nie była nim aż tak zainteresowana. Bywa jednak, że przyjaciela kocha się bardziej niż kochanka. Przez ostatnich 20 lat chyba nikt nie był bliższy Hillary niż Foster”. cd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.3_________________Kim by tu zostać? Mimo skromnych doświadczeń, ambicje Hillary od początku sięgały daleko poza kancelarię w Little Rock. Bardzo chciała odegrać znaczącą rolę w polityce. Tyle że nie bardzo wiedziała, jaką. Kiedy więc trafiła wraz z Billem do Białego Domu w październiku 1992 roku, nie mogła zdecydować się, czy zostać szefem jego gabinetu, prokuratorem generalnym, czy może ministrem edukacji. W końcu poszła za radą doradcy politycznego Clintonów z Arkansas, Dicka Morrisa, i zdecydowała się na prowadzenie komisji, której zadaniem było stworzenie systemu powszechnej opieki zdrowotnej. Czegoś, co było nieosiągalnym celem demokratów od dziesięcioleci i, jak wkrótce miało się okazać, przerastało także Hillary. Morris uważał, że przewodniczenie komisji będzie dla państwa Clintonów dużo bezpieczniejszym rozwiązaniem niż powołanie Hillary na stanowisko ministerialne, z którego w razie porażki musiałby ją zwolnić własny małżonek. Donna Shalala, którą Clinton powołał na stanowisko ministra zdrowia i opieki społecznej, twierdzi jednak: „Pomysły Hillary były szalone. Na dodatek odrzucała rady krytyków jej koncepcji, które przede wszystkim godziły w jej wysoką samoocenę. Uważała, że mając władzę i kompetencje, jest w stanie samą siłą woli, intelektu i ciężką pracą rozwiązać każdy problem”. Zdaniem Shalali wokół Hillary narosło wiele mitów, które niezupełnie odpowiadały jej możliwościom. Pierwszej Damie brakowało wszy-stkiego: talentu, doświadczenia i myślenia długofalowego. W Little Rock oboje z Billem byli jak wielkie ryby w małym stawie. Tam łatwo było zabłysnąć studentom Yale. W Waszyngtonie musieli zmierzyć się z ludźmi swojego formatu – równie inteligentnymi i wykształconymi. Także sam Clinton uważał pomysł Hillary reformowania służby zdrowia za absurdalny i odwlekał jej nominację tak długo, jak się dało. Ale jak zdradził Bernsteinowi jeden z jego wieloletnich współpracowników: „Bill był prezydentem także dzięki temu, że mimo ujawnienia jego romansu z Jennifer Flowers w 1992 roku, Hillary stanęła za mężem murem. I musiał jej za to zapłacić stanowiskiem, którego tak pragnęła”. cd

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.ost. __________-Na granicy wytrzymałości Hillary długo nie mogła się po tym otrząsnąć. Kiedy kłopoty osobiste i prawne gromadziły się nad jej głową, przestawała panować nad sobą. W przeciwieństwie do Clintona, z trudem znosiła napięcie towarzyszące życiu w Białym Domu. Już po kilku miesiącach pod obstrzałem była bardziej wyczerpana fizycznie i nerwowo od Billa. Chudła w oczach. Jak zauważył jeden z pracowników Białego Domu: „Czasami budziła się tak wkurzona, że lepiej było nie wchodzić jej w drogę”. Mówiła, że czuje się jak w szklanym akwarium, gdzie może być obserwowana z każdej strony. Na przełomie 1993 i 1994 roku, kiedy zmarł jej ojciec, a komisje senackie zaczęły badać niejasne interesy Clintonów w Whitewater, Hillary przeszła, jak odkrył Bernstein, załamanie nerwowe. Cierpiała na depresję. Czy korzystała z pomocy psychiatrów? Tego nie udało się ustalić. Prawdopodobnie nie, ale powrót do równowagi psychicznej zajął jej wiele miesięcy. Jeden z jej znajomych, który chce zachować anonimowość, twierdzi nawet: „Chyba nigdy nie była zadowolona z życia. Na zewnątrz wciąż jest zdolna do zabawy i do uśmiechu, grania ciepłej i przyjaznej, ale w środku jest lodowata i zgorzkniała”. Na jej zgorzknienie z pewnością wpłynęły liczne romanse Clintona. Musiała przełykać łzy goryczy, kiedy wychodziły na jaw kolejne jego zdrady. Zachowanie Hillary podczas afery rozporkowej z Monicą Lewinsky w 1998 roku przyniosło jej wielką sympatię opinii publicznej. Mówiono, że to ona uratowała Clintona przed utratą stanowiska. Że gdyby odeszła od niego wtedy, byłby skończony. Hillary jednak zacisnęła zęby i została przy Billu, twierdząc w dodatku, że cała afera to w rzeczywistości spisek bliżej nieokreślonych kół, które chcą zniszczyć jej męża. Bezcenny kapitał W rzeczywistości jednak nazwisko i dorobek Clintona były kapitałem, z którego nie chciała zrezygnować. Bez tego jej szanse na mandat senatora z okręgu Nowego Jorku w 2000 roku byłyby znikome. Na początku wyborów przegrywała z uwielbianym Rudolphem Giulianim na całej linii. Dopiero gdy Giuliani wycofał się z powodu raka prostaty, a na jego miejsce wskoczył mało znany 42-letni Rick Lazio, Hillary zaczęła górować w sondażach. Wyborcy znali tylko ją i w praktyce mogli głosować tylko za lub przeciw byłej Pierwszej Damie. Wybrali więc to, co znali. Czy jednak Hillary ma szanse w walce o fotel prezydencki? Książka Bernsteina z pewnością jej tego nie ułatwi. Bernstein to w Ameryce człowiek instytucja. Laureat nagrody Pulitzera, którego wiarygodności nie sposób kwestionować. Sztab wyborczy Hillary przez wiele miesięcy walczył, by nie dopuścić do publikacji. Ale i tym razem pani Clinton poniosła porażkę. A Ameryka kocha tylko zwycięzców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomaranczowa intrygantko! Spokojna glowa______nie zakladaj maski ,tylko stan __- face to face. Nie stac cie___bo jestes obludna i tyle!Czaisz sie jak ten kot,,,, Nie czytaj moich postow____:D Kazdy pisac moze,,,,,i ty mi tego nie zabronisz! Powtarzam to juz kolejny raz______nie pisze dla ciebie! Wiem,kim jestes__________jestes bardzo czytelna,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hihihi ___mala ksiezniczko????--pojawiasz sie,,,,zeby komus dowalic? Ignoruje Cie____zwyczajnie! Czy masz jeszcze w zanadrzu jakis czarny nick?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
___________--dzieki za podpowiedz!____-Nie mam juz zadnych watpliwosci co do ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W przeciwienstwie do ciebie____nie rozmawiam sama ze soba! PS. Mam nadzieje,ze Igusia wybije ci to z glowy,,,,,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×