Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Loczkins24

Napady lęku panicznego, jak sobie z tym poradzić...

Polecane posty

Gość Stokrotka70
Muszę się was poradzić albo może raczej wypisać sobie to co czuję. Dzisiaj był dzień wypłaty i znowu dostałam mniej niż mi obiecywano (umowę mam fikcyjną więc się nie liczy) no w każdym razie oszukano mnie po raz kolejny... Jak szef zaczął wrzeszczeć na mnie przez telefon to zamarłam z przerażenia. Wybiera się w przyszłym tygodniu, żeby ze mną "porozmawiać". Boję się tego człowieka bo krzyczy. Jak ktoś na mnie podnosi głos to robię się przerażonym, małym dzieckiem. On mi grozi zwolnieniem jak mi sie praca nie podoba. Hm, dla mnie praca jest bardzo ważna bo przede wszystkim mobilizuje mnie do życia. Pieniądze są jakby na drugim miejscu, chociaż to ja utrzymuję całą rodzinę i nawe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
...nie wgrał się cały text:) Chodzi o to, że ja tą pracę lubię chociaż te zarobki takie "głodowe". Ech, pocieszcie, dodajcie mi otuchy bo jakoś potrzebuję ciepłego słowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ides 12345
Stokrotko - czytam Wasz topik od jakiegoś czasu i ja Cię pocieszę. Dla mnie też praca zawsze była na pierwszym miejscu, pracowałam 16 lat w jednej firmie, gdzie byłam ceniona i szanowana. Potem przyszły czasy reorganizacji i w zeszłym roku dostałam wypowiedzenie. Pracowałam do końca roku i dostałam 12 m-czną odprawę. Takie mielismy podpisane porozumienie ze zwiazkami zawodowymi. Przez 3 miesiace trochę sobie odpoczęłam, skończyłam kilka kursów i praktycznie nową pracę znalazłam po niecałym miesiacu poszukiwań. Ale też cierpię na nerwicę lękową i jak ktoś zaczyna na mnie krzyczeć, to kulę sie w sobie i nie potrafię sie bronić. I do takiej pracy trafiłam. Na poczatku było ok. Dopiero potem szefowa zaczęła pokazywac pazurki. Awantury o byle co. O zniszczoną kartkę paieru, bo to przecież kosztuje, zadania do wykonania niewykonalne czasowo. Gdybym chciała się wywyązywać dobrze ze wszystkiego co kazała mi robic, to mogłabym siedzieć w tej pracy od 7 do 19 a czasami nawet i dłużej. Uwierz mi, ale mój mąz zarabia niewiele, z nadgodzinami ma około 1200 zł, więc u mnie też tak było, że w wiekszości ja utrzymywałam dom. Ale wszystko ma swoje granice. W pracy dochodziło do tego, ze "koleżanka" przerabiała dokumenty za które ja byłam odpowiedzialna. Jak poszłam powiedziec o tym szefowej, to wcale nie zareagowała. Doszło do tego, ze bałam się tam już chodzić. Ciagłe bóle głowy, kregosłupa, drzenie rąk, wymioty i ból zołądka. W końcu powiedziałam STOP, zdrowie jest ważniejsze i wziełam sobie tabletki na uspokojenie i poszłam do szefowej i powiedziałam, że dziękuję za dalszą wspólpracę. Umowa kończy mi sie pod koniec lipca i nie chce przedłużać jej na dalszy okres, bo jestem psychicznie wykończona pracą w tej firmie. Wiem, że przede mna trudny okres szukania pracy, ale nie dam się poniżać i wyzyskiwać. A pocieszę Cię słowami, które zawsze powtarzał mój tata" Nie ma tego złego co nam na dobre nie wyjdzie" I uwierz mi miałam kilka razy watpliwości, i każdą decyzję, która podejmowałam, potem okazywała się słuszna. Znajdowałam ciekawsze zajecie i mam nadzieję, że tak samo będzie w tym przypadku. A Tobie radzę nie bój sie kierownika, bo jak wyczuje, że sie boisz, to dopiero zaczynają sobie jeździć po człowieku. Powiedz sobie, że jak nie ta prca, to inna, może ciekawsza, gdzi ktoś Cie wreszcie doceni. Bo taka jest prawda, że my ludzie, którzy przeżyli nerwicę , lęki jesteśmy osobami bardzo wrażliwymi, ale w pracy potrafimy dać z siebie 150%. Tylko musimy tafić na kogoś, kto nas doceni i uszanuje. I tego Wam wszystkim życzę. Ps. pozwolicie, że bedę na Wasz topik zagladac i czasami coś napiszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"Bo taka jest prawda, że my ludzie, którzy przeżyli nerwicę , lęki jesteśmy osobami bardzo wrażliwymi, ale w pracy potrafimy dać z siebie 150%. Tylko musimy tafić na kogoś, kto nas doceni i uszanuje.\" Coś w tym jest Ides, że tak mamy. Ja też w pracy daję z siebie wszystko, jestem skrupulatna i dokładna - ale tylko wtedy gdy na danej pracy mi zależy, bo jeśli nie to po jakimś czasie wykonuję obowiązki na tzw odwal się... A muszę stwierdzić niestety że jeszcze nie trafiłam na pracę która by mnie satysfakcjonowała przynajmniej w 90% :) nie mam dużego doświadczenia zawodowego ale już kilka razy sama zrezygnowałam z pracy bo po prostu mi się nie podobała. Teraz wychowuję dzidziusia ale mam zamiar coś robić w życiu, spełniać się zawodowo, znaleźć fajną pracę. Mam nadzieję że mi się to uda :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NieWiemCoMamOtymMyslec
tak liliano ale teraz trudno o dobra prace i to jest powdem tez lęku i zlego samopoczucia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiem że jest ciężko ale trzeba probować coś dla siebie znaleźć, chyba wolałabym na zasiłku siedzieć niż pracować gdzieś gdzie bym się źle czuła... Ewentualnie wymysleć coś i założyć własny interes, chyba tak lepiej niż użerać się z jakimś wrednym szefem czy pracownikami i być wykorzystywanym przez innych :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
A ja się boję, że jak zrezygnuję z pracy to pogrążę się w mrocznych czeluściach mojej duszy... Czyli po ludzku mówiąc: nie wyjdę z łóżka z powodu depresji:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ides 12345
Ja też się boje, że mogę szybko nie znaleźć pracy, ale jak nie spróbuje, to będę tkwić w obecnej i mam małe sznase znalezienia innej, bo kiedy mam wysyłac CV, chodzić na rozmowy, jak od rana do wieczora siedzę w pracy i jeszcze wykańczam się tam psychicznie i fizycznie. Jak nie spróbuje to za 3 lata czeka mnie tylko renta, bo już nie będę się nadawała wcale do żadnej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość brakCierpliwosci
pamietajcie zyjemy w pieprznietym kraju, nie jestesmy sami! kazdy tak mysli kazdemu zle!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
noii pojawił sie temat jakze dobrze mi znany praca hm-ciezko naprawde znajsc teraz dobra prace a prace co by sprawiała człowiekowi przyjemnosc to juz wogole-takich czasów my sie doczekalismy i stad nerwica -ja juz dostaje bzika od siedzenia w domu naprwde tak mi brak pracy-w tym tygodniu sie rozstrzygnie czy wypali nam dotacja z urzedu aj aja kolejny stresik

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ides1234
paweł 26 - ja Ci zyczę, zebyś dostał ta dotacje, bo praca w naszym zyciu jest bardzo ważna. a jak się pracuje na swoim, to nawet jak pracujesz po 12 godzi na dobe, to wiesz, że pracujesz na siebie a nie na jakiegoś prywaciarza, który się dorabia Twoim kosztem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
Trzymam kciuki Pawle, żeby dali ci tą dotację i wogóle, żeby ci się wiodło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70 do doti666
Odezwij się doti!!! Podaj maila jak się można z tobą skontaktować??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
:( Jest źle:( Wczoraj w pracy było mi okropnie. Dostawałam ciągle napady paniki, robiłam różne niepotrzebne czynności przy tym, żeby ukryć swój strach, wychodziłam na świeże powietrze chyba ze sto razy i wogóle takie miałam napięcie wewnątrz, że mówię wam- nie do zniesienia!!!:( Chyba jednak zrezygnuję z tej pracy... Nie wiem jaki to ma sens tak cierpieć. Nie umiem sobie poradzić z lękiem. Prawdę mówiąc to nieustannie mam ochotę uciekać z mojego stanowiska pracy... Przed podjęciem ostatecznej decyzji postaram się jeszcze porozmawiać z pania psycholog w ośrodku zdrowia. Może to mądra kobieta i znajdzie sposób na moje stany...? Piszcie, piszcie! Piszcie co u was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
witam oj stokrotko zmartwiłas mnie badz dobrej mysli i spróbuj wytrzymac choc wiem ze to trudne ale szkoda pracy....niesadzisz-ja ci powiem tez tak mam raz mam super dzien a raz nerwy robia swoje i czuje sie fatalnie----------a teraz mi doszły wrzody na żoładku i sam niewiem czy to z nerwów czy dziedziczne bo moja mama tez miała --biore leki juz 3 tydzien jeszcze 5 tygodni i koniec leczenia i tak juz objawy troszke ustały

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ides 12345
Paweł - wrzody zołądka raczej stawiałabym na tle nerwowym. ja tez przeszłam wrzody ale dwunastnicy i wiem napewno, ze to było na skutek stresów. Stokrotko - idź do lekarza, bo długo tak nie pociagniesz. Co do pracy to sama musisz wiedziec, czy możesz sobie pozwolić na zwolnienie się i spokojne szukanie pracy. Nie wiem, czy masz odłożone jakieś pieniadze, że wrazie czego możesz z nich skorzystać jak będziesz bez pracy. Nie wiem czy mieszkasz w dużym mieście, gdzie jednak trochę łatwiej o pracę. A może jak pójdziesz do lekarza, to weź kilka dni chorobowego i porozgladaj się za nową pracą. Jezeli masz urlop to może wykorzystaj go, odpoczniesz trochę, rozgladniesz się za pracą. Trudno tak doradzić, bo nie znam dokładnie Twojej sytuacji. Ale ja bym na poczatek spróbowała iść do lekarza. Może zapisze Ci coś na te stany lekowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
...ale ja zażywam leki, żeby nie mieć tych lęków i cały czas czekam, aż mi sie poprawi... Mieszkam w niewielkiej miejscowości, gdzie trudno o pracę i nie mam urlopu i nie mam odłozonych żadnych pieniędzy a wręcz przeciwnie - długi:( Poza tym boję się w takim stanie szukać pracy. Naprawdę czekam aż tabletki zaczną działać , a to ma nastąpić po ok. 2 tygodniach. Boję sie pójść na zwolnienie bo wypadnę z rytmu i boję się już wogóle wszystkiego:( :( :( Może się jednak "rozkulam" jakoś i ten dzień nie będzie taki zły...?:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
Musiałam pójść do lekarza bo nie mogłam wytrzymać w pracy a tu lekarz zaniepokojony, że chuda, że blada, że ciśnienie nie takie... Dał mi kilka dni zwolnienia i mnóstwo skierowań na badania. Nie no, spoko... nawet mi to odpowiada. Potraktuje te wolne dni jako urlop. Nie zamierzam pogrążać się w myśleniu o nerwicy i td. Pozdrawiam! P.S. Będę się też rozglądać za nową pracą. A nuż trafi sie coś fajnego? Ides, dobrze mi doradziłaś, dzięki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ides 12345
Nie ma za co. Ja też jestem na chorobowym, codziennie robię jakieś badania i rozglądam się za nową pracą. Miałam takie same objawy, panika, chęć ucieczki z pracy, wysokie cisnienie, bóle kregosłupa i zołądka. Czasami mam wrażenie, ze te nasze nerwy nas wykończą psychicznie. Nie wiem, czy ty masz też taki objaw, ale u mnie jak dostaję takiego ataku strachu lub paniki zaczynaja mi się trząść ręce. i to mnie najbardziej wkurza, bo nie moge tego opanować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ides 12345
Pisałaś, że bierzesz leki. Możesz napisac co bierzesz? Bo ja już przerobiła tyle różnych leków, na niektóre po prostu mam uczulenie. Nie moge brać leków z grupy SSRI. One mają niby pomóc dopiero po 2-3 tygodniach, ale u mnie po 3-4 dniach objawy się zaostrzają jeszcze gorzej. Próbowałam to przeczekać ale z kazdym dniem robiło się coraz gorzej. Po kilu takich próbach na różnych lekach z tej grupy lekarka sama zrezygnowała i swierdziła, że bardzo źle je toleruję. Ja jestem taki typ oporny na leczenie, bo mój organizm nie toleruje pewnych leków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Stokrotka70
Też mi się ręce trzęsą ale to nie jest najgorsze... Najgorsze jest to, że panicznie boję sie utraty kontroli nad sobą. Niestety miałam takie ataki, że krzyczałam i to okropnie głośno i bardzo sie boje, że mogłoby sie to powtórzyc. A leki? Też zjadłam całą apteke i nie sądzę, żebym cię Ides teraz zaskoczyła: Asertin50, Pernazinum 25mg i Xanax... wiem uzależnia ale co zrobie jak to jedyne co pomaga...:( Spać rano nie mogę... Po co ja wstaję o 5:00 rano? Ech, nerwy... Wiem, że to nie na temat ale jak mam mieć robione badanie krwi na poziom cukru, to chyba mogę wypic przedtem herbatkę z 1 łyżeczką cukru...? Hmm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ides 12345
Nie możesz pić nic z cukrem. Jak już musisz , to najwyżej kilka łyków czystej wody, a najlepiej nic. Tak będziesz miała rzetelniejsze badania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
no witam musze sie wyzalic bo wczoraj wykruszył mi sie poreczyciel do mojej dotacji bo wymagaja zgody jego zony jescze a z nia niema kontaktu masakra bo niemaja rozdzielnosci majatkowej i plany o własneym interesie spaliły na panewce niby do jutra mam czas zeby załatwic nowego ale wiem ze niezałatwie bo ciezko załatwic kogos kto podzeruje kilkanascie tysiecy złoty dotacji tak w 5minut czyli trza isc znowu komus na skarpetki robic-cholera a wy dziewczyny trzymajcie sie głowa do góry nasze zycie nie jest usłane rózami ale musimy cieszyc sie z tego co jest nam dane i sie niezałamywac .tak to juz jest ze sa dobre i złe dni lub niby dien zaczyna sie fantastycznie a konczy sie jakos nerwowo ja sie ciesze z kazdego dnia w którym prawie wogóle niemyslałem o swoich lekach i nerwach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ides 12345
Pawel - przykro,ze nie udało sie zdobyć tej dotacji. Kurcze czemu innym wszystko przychodzi tak łatwo,a my mamy stale pod górkę. Stokrotka - odezwij się , jak sie czujesz, porobiłaś badania, odpoczełas trochę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
z tym stwierdzeniem że innym wszystko przychodzi łatwo, a tylko nam trudno to się nie zgadzam. Myślę że duża większość ludzi zmaga się z życiem, nie jest ono łatwe, tylko podejscie ludzi jest różne, jeden się załamie jakąś sytuacją czy porażką, a drugi potraktuje jak lekcję i pójdzie dalej. To zależy od tego jak nas rodzice wychowali, czy dawali nam wsparcie, okazywali miłość i akceptowali. Jeśli tego nie było to nie wierzymy w siebie i każda porażka bardzo boli i paraliżuje i tak wpędzamy się w nerwicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lulka*
Sluchajcie , jest na to rada. Ja mialam juz od dluzszego czasu takie napady panicznego leku i okropnych mysli. To sie nasilalo bo my w sobie ten lek hodujemy. Wiecie co mi pomoglo ? I pomaga nadal bo juz tego nie przerwe. Medytacje. Bardzo mi to pomoglo! Zmienilo to calkowicie moja psychike i nastawienie do zycia i problemow , z ktorymi trzeba sie borykac. Medytacje moze robic kazdy czlowiek i jest to najskuteczniejszy sposob opanowania swoich mysli i emocji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
lili anno twoje słowa o tym jak nas rodzice wychowali czy nam okazywali miłosc bardzo poruszyły bo uswiadomiłem sobie ze rodzice nigdy mi niemowili ze mnie kochaja i tp chyba ze cos wypili to tak ale mniejsza o tym ale juz napewno wiecie ze jestem wierzacym człowiekiem codziennie juz od jakiegos miesiaca mówie różaniec bo bardzo mi to pomaga tak jak kolezance medytacje mi dobrze działa rozmowa z Panem Bogiem- ja tak ja to ktos stwierdzil niektórzy swoje porazki bardzo przezywaja a inni sie jeszcze bardziej motywuja ja mam raz tak raz ale niewierze sam w to sie stało dzis zadzwonił do mnie znajomy ze mi poreczy ta dotacje byle tylko by mi sie udało jak to tłumaczyc mam szanse wreszcie cos w zyciu osiagnoc bo poza rodzina zawodowe osiagniecia mam marne co tu duzo gadac i pojechalęm z zona do urzedu papiery sie zgadzały teraz tydzien czekac na weryfikacje i i w czwartek podisujemy umowe super jestem taki szczesliwy pozdrawiam was wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paweł 26 Panika
a i bo tak sobie pomyslałem ze musze wam to napisac pamietajcie kazdy zły uczynek jak juz sie wam zdarzy naprawiajcie dobrym ja sie tego trzymam chociarz zdarzy mi sie zejsc na zła strone bo wszystko jest dla ludzi ale juz teraz po drugim nawrocie choroby mam do wszystkiego dystans i bardzo mi z tym dobrze musze sie przyznac ale jak wyleczyłem sie z leków za pierwszym razem jak to moja zona stwierdziła dupka mi odrosła zaczołem sobie popijac co tydzien i to był bład przestałem sie modlic bo co bo juz Boga niepotrzebowałem ten z rogami mnie od niego ddziagnoł tak kochani cos w tym jest i w tych słowach jak trwoga to do Boga i leki wróciły i ja znów zaczołem sie modlic ale nasz Pan Bóg jest miłosierny i kazdemu daje szanse i mysle ze mi tez teraz dał bo nic niedzieje sie bez przyczyny w naszym zyciu i ja w to wierze i niemoge teraz go zawiesc pozdrawiam jeszce raz moze uznacie mnie za wariata ale ja w to wierze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ides 12345
Lili-ana - z tym wychowaniem to masz rację. Ja też nigdy nie usłyszalam od moich rodziców, że są ze mnie dumni. Zawsze byłam porównywana do dzieci znajomych i to na moja niekorzyść. Nidgy nie usłyszałam od moich rodziców słowa: kocham. Tylko zawsze pretensje. Jak dostałam 4, to czemu nie 5?, jak 3 to czemu nie 4? i tak przez cały okres szkoły. Po maturze moja mam się rozchorowała na depresję i wtedy wszyscy musieli chodzic po domu na palcach, bo mama jest chora. Ciągle żyłam w strachu, lęku, czy coś zaakceptują, czy znowu bedzie awantura. Nigdy nie zaakceptowali żadnego mojego chłopaka. Potem po smierci mojego ojca, to już w domu zrobił się totalny koszmar. Byłam obwiniana, że to ja zabilam ojca, bo nie spełnialam jego oczekiwań a on się tak martwił o mnie. Mama znalazła sobie faceta, który zaczynał mną rządzić. Mimo iż byłam juz dorosła, pracowałam, to jakis obcy facet przychodził do mojego pokoju i robił jakieś wymówki. W końcu wyrzucili mnie z domu i poszłam mieszkać do narzeczonego. Wzielismy ślub i wszystko układało się w porządku. I tego chyba moja mama nie mogła strawić, mi się układało z mężem, a ją facet wycyckał z kasy i zostawił. Potem były prosby bym wróciła z mężem i mieszkali z nią. Raz spróbowałam i skończyło sie znowu awanturami i wyrzuceniem nas o 11 w nocy z domu. Wtedy już się nie dałam, mimo przeprosin i próśb nie wróciłam już tam więcej. W koncu w akcie deperacji mama popełniła samobójstwo. I takie ja miałam dzieciństwo i dorastanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×