Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość grze

czy on/ ona wróciła?

Polecane posty

Gość Kamila_23
U nas to nie wygląda tak, że stalo się to pod wpływem awantury. Raczej on doszedł do wniosku, że do siebie nie pasujemy, że to nie to ... mialam bardzo cięzki okres w życiu i wyżywałam się na nim, niczym klasyczna wariatka. Tyle, że jeszcze na koniec , jak już mnie rzucił to niemalże go zwyzywałam, a już na pewno byłam bez klasy, no i niemiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamila_23
On wtedy po tych moich wywodach utwierdził się w przekonaniu, że dobrze zrobił. Ech .... no wszyscy mi mówią, że spotkanie to nie jest dobry pomysł, że może niech on zatęskni ... a generalnie to żeby sobie darować ... Ja chciałabym powalczyć. Myślę, że może odczekać parę miesięcy. Sądzę, że dam radę na spotkaniu nie prosić o nic, jedynie udać, że już mi przeszło i chętnie spotykałabym się na stopie kumpelskiej. No, ale przecież wcale nie chcę być koleżanką i jeśli mam z nim wychodzić raz na parę miesięcy to dla mnie stanowczo za mało. Już wolę wcale. I będę siedzieć i myślęć i czekać, żyć od spotkania do spotkania ... No sama nie wiem. Przecież nie żyjemy w próźni, boję się, że za jakiś czas on już sobie kogoś znajdzie. A z tymi moimi randkami to wygląda tak, że spaceruję intensywnie, aby trafić na mojego ktosia, a oni dziwią się ... co ja tak chodzić lubię . :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamila_23
A jak zareagowałyście na propozycję znajomości kumpelskiej ? Odrzuciłyście ? Ja liczę, że na tym coś zbuduję. Hmm... faktycznie to moje spotkanie w 2 tygodnie po .. takie średnio mądre jest, przecież jak on postanowił , to nie po to, żeby teraz spojrzeć na mnie [ i to w gorszej formie ] i stwierdzić, że jednak chce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamila_23
Właśnie nie wiem jaką postawę przyjąc na spotkaniu, czy mam być taka,że to po mnie spłynęło, czy, że było ciężko, ale już względnie ok, czy wogóle, ze kocham i chcę. Tę ostatnią raczej odrzucam. Wydaje mi się, że skoro on podjał decyzje to powinnam ją uszanować, szczególnie, że on bardzo chciał, no ale po prostu nie dałam mu być ze sobą. Tyle, że ja go kocham i być może egoistycznie, ale potrzebuję go do życia. A inni mężczyźni irytują mnie totalnie. ech te porównania,..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja dokonałam szokującego odkrycia: naświecie są inni przystojni faceci.. i nawet się do mnie uśmiechają;-) Jestem oszołomiona :D A właśnie wróciłam ze spotkania z moim byłym, posiedziałam u niego na herbatce i kanapkach, fajnie było ;-) Mimo, że nie potrafimy sie kochać, to jednak tęskno za kontaktem, teraz on ma do mnie przyjść na kawkę ;-) Jejku, jaki on ciepły. A ja taka zmarznieta. I pogłaska, kiedy mi źle. Tęskniłam za tym bardzo. :] Ojj, ciekawe to życie, tyle powiem. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale Natiu, my nie chcemy wracać do siebie. Ani on, ani ja. Nie czas na to. Kiedyś.. może. Teraz - NIE! Po prostu, brak nam naszego towarzystwa, tego potrzymania za rękę, kiedy wyrzuca się z siebie kłopoty każdego dnia. Po prostu - wsparcia. Nie zamierzam się w nim znowu zakochiwać, co to to nie;-) Spokojna głowa. Po prostu staramy się jakoś przejść na etap \"kumple\". :-) Zobaczymy, jak to pójdzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamila_23
Dziewczyny, a ja mam za sobą kolejny seans płaczu .... Każdy kto zna moją historię i jego charakter mówi, że na pewno to już nie wróci, żeby zapomnieć, a ja nie potrafię, no i nie chcę... Wiem, że to okropne co robię, nie chcę być załosna, ale mam głowę pełną marzeń, chciałabym nawet teraz ubrać się i jechać do niego, zabrać wino... Wyobrażam sobie, że dostaję od niego smsa w stylu "myślę o Tobie", ale ja wiem, że om już nic nie zrobi. Postanowił i tyle, teraz nawet jak będzie tęsknił to nic z tym nie zrobi. Tego jestem pewna. Zupełnie nie mam pomysłu jak go odzyskać. No i nadal nie wiem czy iść na to spotkanie, szczególnie, że on się na nie cieszy. Wręcz odkłada. Nie chcę, aby zaczął mnie unikać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam wszystkich o ciezko w te jesienne dni wytrzymac samej ale podobnie jak was odrzuca mnie od spotkan z kim kolwiek, a juz na pewno randek. wole sobie posiedziec w domu i porozmyslac. wiem ze to nie jest dobre ale na razie nie potrafie inaczej mysleć. jutro wspolny wyjazd z ex. w niedziele powiedzial mi ze nie potrafi z nikim innym tak jak ze mna. ale nic sie nie zmienilo miedzy nami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kamila idz na to spotkanie, bo inaczej bedziesz tego zalowac. pokaz mu ze jestes inna. ja niestety plakalam mowilam ze kocham, ze chce byc z nim, itp. ale bylo jeszcze gorzej. kiedy przestalam sie tak zachowywac, nie wypytywalam co robil, czy kogos poznal itp. , bylo lepiej . wtedy on sam sie interesowal mna, jest lepiej wiem ze on mnie kocha, poprostu to wiem nie wiem skad ale wiem. chociaz on nic nie mowi, milczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A my czekamy aż im sie odmieni, mamy nadzieję i cierpimy. Kiedy się nie widzi jest źle i się tęskni, kiedy sie spotyka na chwile jest lepiej, a potem dół jeszcze gorszy, bo przecież to nie to samo co kiedyś, wcale nie wrócił, a ranek jest nadal samotny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzisz my mamy mnostwo wspolnych spraw i tak musimy sie czasem spotkac. ale np w niedziele sam zaproponowal wyjazd na dzialke no i pojechalismy. jutro tez jedziemy razem. ale dlugo tak nie wytrzymam , jezeli nie bedzie potrafil sie okreslic to nie wiem co zrobie. bo te spotkania sa dla mnie wazne, jest na nich super. wiem ze on wtedy nie moze zobaczyc co stracil, bo wszystko ma ode mnie, a mimo to nie jestesmy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jezeli do 12 listopada nie bedzie w stanie nic powiedziec co do mnie czuje, to musze odejsc, zamilknac, bo tak dluzej nie moge. 11 ostatni wspolny wyjazd. zobaczymy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamila_23
Noc bezsenna, leże i płaczę ... na zajęcia znowu nie poszłam. A w poprzednim roku nawet wykładów nie opuszczałam. Rodzice szukają dla mnie psychologa, ale ja nie chcę iść, to nie ma sensu. Właściwie to nie spodziewałam się, że coś jest w stanie tak mnie dotknąć, mimo różnych miłostek nigdy nie przeżywałam ich rozpadu. Może raz pierwsze zadurzenie. Wiem, że to glupie, ale mam już skonkretyzowane myśli ..hmm..ostateczne. Chyba po prostu słaby charakter. Brak mi odporności.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kamila ja tez tak mialam. dzis od rozstania 1 m-c i 10 dni. juz jest lepiej. oczywiscie ze caly czas go kocham nad zycie, chce z nim byc do konca. ale on tez to musi zrozumiec. i wydaje mi sie ze powoli zaczyna. czas to najlepsze lekarstwo. tez myslalam o psychologu, ale dziewczyny tutaj mi pomogly bardzo i dzieki nim uwierzylam ze jestem wartosciowa dziewczyna i ze moge sama zdobywac swiat. na samym poczatku gdy otwieralam oczy plakalam, i pierwsze co myslalam to on itp. nadal tak jest. sni mi sie. ale wierze ze bedzie dobrze. tak sobie tlumacze wszystko. uwierz mi ze tak jest latwiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
troche chaotyczna ta moja wypowiedz ale jak pisze szczerze to zdania nie ladne mi wychodza, bo sie nad nimi nie zastanawiam ile czasu minelo od rozstania?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie możesz zrobić nic głupiego! Mozesz spróbować rozmowy u psychologa, nie zaszkodzi. Ważne jest nie poddawać się rozpaczy! Płaczesz bo myslisz o nim, za chwilę płacz przeradza się w rozpacz a z tąd już krok do histerii i najczarniejszych myśli. Nie pozwól rozpaczy Tobą rządzić .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja w 2 tyg od rozstania wygladalm strasznie. ciagle plakalam. a co gorsza zaczelam siebie obwiniac, myslec co takiego zrobilam zlego , ze on nie mogl juz ze mna wytrzymac. ale wkoncu uswiadomilam sobie ze kazdy zwiazek ma kryzysy i jezeli uda sie go pokonac to bedziemy razem a jezeli nie to oznaczac bedzie ze nie bylo nam to pisane. bol wkoncu minie, albo wtedy gdy uswiadomicie sobie ze sie kochacie, albo wtedy gdy zapomnisz o tym co bylo, zacznisz zyc od nowa, moze z kims innym. to przyjdzie z czasem- albo jedno albo drugie. u nas znajdzisz wsparcie Kamilo, jak bedziesz potrzebowla pomocy, to pisz . my tu jestesmy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kamila_23
Dziękuję Wam Kochane. Ja właśnie mam tak, że wiem ... to moja wina. Zrobiłam mu wiele złych rzeczy, naprawdę okropnie go traktowałam .. on sie wycofał, chciał przemysleć ... odezwał się i stwierdził, że jeszcze spróbujemy. Czekałam na to ... a kiedy już miało dojść do spotkania, nerwy mi puściły, nie potrafie teraz tego wyjaśnić. Zaczęłam go wyzywać, obrażąc, krzyczeć, rzuciłam go wręcz sama ... on był w szoku. Ja teraz też, byłam jak opętana ... Po takim zachowaniu, mimo, że chciałam przeprosić, no to on stwierdził, że z wariatką nie będzie. Mówil, że nie spodziewał się, że mogę taka być .. bo kiedyś byłam miła i słodka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Każdy ma swoje lekarstwo na ten ból, jednemu pomoze to a innemu tamto. Nie mozesz tylko siedzieć w domu i zakonserwowac się w bólu chociaż jest to pierwsze co chciałoby się zrobić. Raczej: - idż na wykład -spotykaj się z ludżmi, rozmawiaj o bzdetach nawet ale wychodż, nie siedż w czterech ścianach - idż na spacer, gdziekolwiek, słońce pomaga - czytaj , oglądaj tv - znajdż zajęcie dla rąk i głowy- jakieś hobby, albo domowe zajęcia, cokolwiek -w chwilach paniki można łyknąć lyżeczkę nerwosolu, bardzo skuteczny środek na stres - pograj w coś na kompie- na kurniku albo king.com - duzo pomagają też najbliźzi, rodzina, i jak masz to rodzeństwo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natiu, no właśnie, te spotkania były dla Ciebie trudne -- bo nadal chcesz, żeby zobaczył, co stracił i wrócił. U nas jest inaczej -- ja nie chcę, żeby wracał. I właśnie na tej podstawie możemy w miarę normalnie się spotykać, porozmawiać o wielu sprawach, tych codziennych i mniej codziennych. Jak to zauważyłam moja współlokatorka, wracam spokojniejsza po spotkaniu z nim. I tak się też czuję, jest mi łatwiej i jakoś zasnąć się da. Jeśli kogoś poza, to tak, pewnie już nie będziemy się tak widywać, na pewno nie w takiej formie. To samo dotyczy sytuacji, gdybym ja kogoś poznała. Przecież wtedy wszystko się zmieni, trzeba będzie wymyślić nowy sposób. Ale jestem optymistką, zresztą, jak on to sam ujął: \"będzie dobrze\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj chyba kazda z nas tak sie zachowala. ja tez wpadlam w taka furie. ale potem wyslalm smsa ze przepraszam, ze nie wiem co we mnie wstapilo. i jakos przeszlo. moze spobuj tak zrobic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×