Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ally_23

LIPIEC 2007

Polecane posty

Witam wieczornie :) Widzę Baderko że wytrwale ciągniemy topik :) i fajnie. Padam na pyszczek. Dzisiejszy dzień mnie wykończył. Rano oczywiście przespałam wschód słońca, bo między 5 a 6 położyłam się na godzinkę, a po 6 przestawiałam budzik co 5 minut (a później sie dziwię ze mi bateria w komórce poda :) ). Jednak o 8 razem z moją obecną fryzjerką weszłam do zakładu i przesiedziałam w nim 4 godziny, robiąc z siebie blondynkę :). To była ta najprzyjemniejsza częsc dnia. ZUS mnie zwalił z nóg. Jak wczoraj byłam w tej instytucji aby wyrobić legitkę ubezpieczenia członka rodziny to pani dała mi wnioski, kazała wypełnić, opieczętować i złożyć. Dziś już inna pani powiedziała mi że mam te wnioski+załaczniki złożyć w drugim oddziale zus-u. I znów jutro muszę odwiedzić to wietrzne miasto i odwiedzić zus. He he teraz to teść sobie na mnie poczeka, o ile zdecyduje się jednak jutro przyjechać... Może nie ganiałabym tak za tą legitką, ale skoro wybieram się na operację to trzeba ją mieć – tym bardziej w niepublicznym szpitalu. Kolejna katastrofa, wizyta u chirurga. No dobra wizyta była bardzo przyjemna, ale nieprzyjemne było czekanie, ludzi było jak mrówek i ciągle przychodzili, tak że przez godzinę zamiast w poczekalni czekaliśmy przed wejściem do poczekalni na dworze. Ale już nieodwołalnie 11 marca idę na operacje, niezależnie od tego czy dostanę @ czy nie. Baderko, jak karmiłam tylko miesiąc i to jeszcze dokarmiając go modyfikowanym mlekiem. Po prostu nie miałam pokarmu. Ja nie wiem, co to są skurcze, co to są odchodzące wody, co to są bóle. Na dobrą sprawę zgodnie z terminem z @ trafiłam do szpitala, bo lekarz po prowadzonej obserwacji ruchów płodu, stwierdził że koniecznie mam jechać do szpitala, i dobrze bo jak trafiłam na stół, to okazało się że wody są już zielone, a mój Wiercipiętek odkręcił się na dodatek, główką do góry. Łobuz mały:). Nie pomogły herbatki hippa, ani herbapolu, ani laktator. Spróbowałam wszystkiego, a dobre checi nie wystarczyły. Zalecenia zaleceniami, no ale z pustego to i Salomon nie naleje. To siedzenie po nocach zostało mi jeszcze ze studiów, a później z pracy. Teraz siedzę po nocach z tego względu że wówczas mogę zajrzeć na spokojnie do poczty, na naszą klasę, kafaterię, rzecz jasna, ostatnio. A także mam spokój i mogę skoncentrować się na sprawach firmy męża. W pokoju gdzie stoi komputer, Piotrus nie miałby gdzie się bawić, więc mama nie mogłaby oddawać się przyjemności serfowania po necie i mieć oka na brzdąca. Nieprzespana jak należy noc, daje o sobie znać. Odezwę się jutro Buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej:) :) :) powiem Wam, że wczoraj sie troche rozczuliłam patrząc na dominikę jak samodzielnie jadła swoje ulubione chrupki kukurydziane a potem piła herbatkę z butelki... no cóż trzeba pogodzić się z faktem, że nasze dzieci robią sie już coraz bardziej samodzielne i z każdym dniem będziemy im troszkę mniej potrzebne...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga, a co to za operacja? bo chyba coś pominęłam jeśli o tym pisałaś, a teraz nie mogę znależć...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Tak, baderko, będziemy im coraz mnie potrzebne, ale pomyśl, że gdzie im będzie lepiej niż u mamy w objęciach. Jak się przewrócą czy coś ich wystraszy, u nas znajdą pocieszenie i miłość. Piotruś dziś miał dzień degustacji :). Przedwczoraj dałam mu kiwi, tak nie dużo, i myslałam że nie bedzie chciał więcej, ale nie nawet sie specjalnie nie skrzywił. No ale stwierdziłam że jak degustacja to tylko odrobinka. Dziś wcinał jak szalony rybkę- pandę. Aż byłam zaskoczona, a wiedzoerm wyrywał się do cytryny. Dałam mu maluśki plasterek do polizania, a ze mój Szkrab minimalistą nie jest, to jeszcze jedyneczką ciut miąższu sobie urwał i dalej do cytryny, Zrobił skrzywianą minkę, ale się nie zraził. Dziś przy obiedzie, siedział u babci na kolanach, dorwał talerz, przyciągnął go na brzeg stołu i... złapał całą łapką ziemniaczki, które to później próbował włożyć do buzi. Ubaw ze hej. Teść dojechał. Jak wróciłam z Kielc, był już w domu do 20 min. Piotruś początkowo zrobił lekko wystraszoną minę, ale później uśmiechnął się szeroko i nawiązała się komitywa z dziadkiem. Tak był zadowolony ze ma jedna osobę więcej, że spać poszedł dopiero o 22.30, jak skończyły się dwa odcinki teletubisi. Wnuczek mu się podoba, zarówno jeśli idzie o wygląd jak i zachowanie :) i bawił sie z nim, nosił go cały czas. I dobrze. Niech wie, że ma wnuka, nie tylko wnuczkę. Ja znów w ZUSie legitki nie zrobiłam, bo tym razem nie wzięłam zdjęcia. A skąd miałam wiedzieć, w zusie, w którym byłam wczoraj nikt mi o fotce nie powiedział. Dobrze, że wystawiają od ręki, to mam czas wyrobić w poniedziałek. Ale że godzinę w zusie spędziłam w kolejce to moje. Badrko, wspominałam tylko o operacji, nie pisząc nic więcej. Juz wieki temu, ginekolog w przychodni powiedział mi że widzi zmiany w tarczycy i na tym stanęło. Rodzinny lekarz też nic nie mówił. Dopiero jak byłam na pierwszej wizycie prywatnie u już mojego ginekologa, który jest też endokrynologiem, kiedy byłam potwierdzić ciążę. Zbadał mnie, zrobił usg tarczycy i wyszło, że mam na niej guzka. Cała ciążę monitorowany był, brałam nawet jakieś tabletki. Po narodzinach maleństwa, guzek urósł jeszcze bardziej. I miałam do wyboru, albo leczenie jodem radioaktywnym, albo operacja. Jod odradzała mi lekarka, bo stwierdziła że jestem za młoda. Na dodatek ja mam chęć posiadania jeszcze jednego bąbelka, a wiadomo to może też wpłynąć na kolejne ciąże. No i została operacja. Co prawda trzy miesiące przygotowywałam się do niej i psychicznie i farmakologicznie. Zleciało to nie wiadomo, kiedy, wolałabym już być po. Poczytałam na ten temat, no ale szpital to szpital, a operacja to niestety ingerencja w organizm. HHMMMM. O cesarce tak nie myślałam :). A teraz idę już spać, no może jeszcze sprzątnę w pokoju, bo poszukując dowodu, wywaliłam połowę rzeczy z szuflad i szaf Kolorowych snów i uśmiechu o poranku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzisiaj byliśmy na spacerku. Pomyślałam wówczas Baderko o Twojej hasance, jak fajne muszą być spacerki z Dominisia i pieskiem. Zatęskniłam do pieska którego można zabrać ze sobą na spacer. Co prawda mam bernardyna, ale on biega sobie po podwórku i na spacery raczej trudno z nim wyjść, bo ciężko go utrzymać :(, a co dopiero jeszcze prowadzić wózek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Lipcóweczki hhhhmmmm Ładna słoneczna pogoda za oknem, ja zamiast na spacerek teraz śmigać, zaraz jadę odwieść teścia na autobus, bo nie chce zostać do niedzieli. A teraz ja mam wolne, a Piotrusiem zajmuje się dziadek :) Odezwę się później Justyna daj znak że wszystko w porządku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny:) wisienka, gratulacje serdeczne:) Aga, ja też będę trzymać kciuki za Twoja operację:) odezwę sie jutro \"na dłużej\", bo dzisiaj strasznie zmordowana jestem:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny:) ale pogoda super co nie? aż żyć się chce...jeszcze bardziej:) wczoraj przez dobre 15 minutek bawiłam się z Dominiką piłką, rzucałam do niej a ona starała się ja odrzucać... i nawet jej to wychodziło:) ciekawe co tam u Justyny... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Lipcóweczki Ależ tu pusto ostatnio, to pewnie przez WIOSNĘ :), bo ta coraz bliżej... Odezwę się wieczorem Miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej aga, no cóż... wygląda na to, że zostałyśmy same... mam nadzieję, że to przejściowe:) a ja mam ciężką noc za sobą, tzn. dla Dominiki była ona pewnie jeszcze gorsza... trochę pochorowało się moje maleństwo... zaczęło się wczoraj od obiadu, mała wymiotowała kilka razy... jak wróciłam z pracy to wyglądała jak cień samej siebie, a gdy wieczorem zaczęła się normalnie lać przez ręce to pojechalismy na pogotowie... niby jakiś wirus panuje... a dzisiaj od rana była wesoła i zadowolona, jakby wczoraj nic się nie wydarzyło... dziwne to trochę... mam nadzieję, że Wam zdrówko dopisuje:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moc prezentów od zająca, mokrego dyngusika, smacznego jajeczka i słoneczka za oknem na nadchodzące dni... no i w ogóle wesołych świąt dla całych Waszych rodzinek:) P.S. życzenia składam już dziś, bo jutro z samego ranka pakujemy się w samochód i jedziemy na drugi koniec Polski... pa pa, jeszcze raz wszystkiego dobrego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
**___** _**___**_________**** _**___**_______**___**** _**__**_______*___**___** __**__*______*__**__***__** ___**__*____*__**_____**__* ____**_**__**_**________** ____**___**__** ___*___________* __*_____________* _*____0_____0____* _*_______@_______* _*_______________* ___*_____v_____* _____**_____** _______*****_______ Moc prezentów od zajączka co koszyczek trzyma w rączkach Wielu wrażeń, mokrej głowy w poniedziałek dyngusowy. Życzę jaja święconego i wszystkiego najlepszego życzą Amelia z mamusią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mimo że za pare chwil bedzie północ i już drugi dzień świat Wielkanocnych, to co tam. Życzymy Wam wszystkiego co najlepsze, święta spędzonego w rodzinnym gronie, w wyśmienitym zdrowiu Agnieszka i Piotruś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny... no i po świętach:) u nas to były święta w biegu, przez dwa dni musielismy odwiedzić całą rodzinkę w świętokrzyskim...oj działo sie trochę, ale było miło:) Dominice też chyba sie podobało, wieczorami była tak zmęczona od nawału wrażeń, że padała jak mucha i przesypiała całe nocki... niestety jak wrócilismy do domu wszystko wróciło do normy jesli chodzi o jej spanie:) chyba klimat jej nie słuzy tam gdzie mieszkamy:) mo i napiszę Wam jeszcze, że jestem dumna z mojego dziecka, które bardzo dzielnie i bezboleśnie zniosło 8-godzinną jazdę samochodem i to w obie strony... trochę bałam się tej podróży, bo to taka nasza pierwsza dłuższa wyprawa, ale było super... mała albo spała albo sama się bawiła... naprawdę super:) no i w końcu opanowała raczkowanie do przody, a ile ma przy tym radochy, gdy może dotrzeć tam gdzie chce:) życze Wam dzieczynki miłego dnia, fajnie, że ktoś tu jeszcze czasem zagląda:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aga, ale u Was wczoraj fajna zima była... napadało tyle śniegu, że już myślelismy, że nie wyjedziemy do domu... no i takiego dyngusa to ja jeszcze nie przeżyłam, zamiast polewać wodą to obrzucalismy się śniegiem...:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
o la boga, a coz to sie tu porobilo!!! wystarczy ze mnie troche nie ma a tu taki zastuj:( niestety jeszcze jakis czas musicie na mnie zaczekac, ale melduje z kafejki, ze u nas wszystko dobrze, zyjemy, mamy fajne 2 pokojowe mieszkanko, troche na zadupiu, ale nie jest zle, dzialalnosc zalozona, jeszcze musze troche pozalatwiac spraw i czekac na sanepid, ale licze na to, ze w przyszlym tyg. bede mogla ruszyc. ksawcio ma juz 5 zabkow, zeby bylo smieszniej gorna 1 i 2 wyszly mu tylko po prawej stronie, wyglada komicznie:D wszyscy zdrowi i szczesliwi:) ksawcio sam siada, ale raczkowanie nadal wyglada tak samo:) spoznione ale serdeczne zyczenia swiateczne:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no hej justynka, fajnie, że u Was wszystko ok:) no i wracaj do nas kobieto jak najszybciej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatroskana
Czesc dziewczynki :) A ja myslalam ze nasz topiczek juz umarl... a tu prosze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Lipcóweczki No cóż trochę nawet bardzo zaniedbałam topik, ale zrobiło się tak wiosennie, że mój Bąbel nie usiedzi w domu i tak dwa razy dziennie biegaliśmy na spacery. No a wieczorem to i ja padałam. Dziś wieje i to dosłownie jak w kieleckim :) Wiecie co, musimy szybko zapisać tą stronę 581, bo ona jest jakaś \"wieczna\" :). Zaraz zapewne obudzi się Piotruś więc nie będzie możliwosci dłuższego pisania, ale odezwę się wieczorkiem. Buziaczki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ooo to jednak ktoś się jeszcze odzywa:) hej aga:) ja ostatnio tez ledwo co nadążam za moją dominiką, w zasadzie wszędzie jej ostatnio pełno, nie usiedzi na miejscu i nie ma kąta w mieszkaniu, gdzie jej jeszcze nie było...ale co tam, nie narzekam:) napisz co tam u Piotrusia i u Ciebie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojjojoj, kobietki, co to sie porobilo:) ale zgadnijcie co:D dzis juz podlaczyli mi net, wiec bede musiala tu sama ze soba popisac, fakt ze wracam z roboty umeczona, wychodze o 8 wracam o 19, ale nie zaluje, poczatki fakt faktem, trudne, ale ludzie powoli sie do mnie przekonuja, mam juz stalych klientow;) zyskow na razie brak, troche ciezko ale na dniach przyjedzie kebab i powinno pojsc juz lepiej. na razie uciekam, postaram sie odzywac jak najczesciej. trzymajcie sie i wracajcie tutaj!!! juz mialam nadzieje ze cos tu ruszy:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no tak, ja wrocilam a wszystkich wywialo:P trudno, musze sama wykonczyc ta przekleta strone:) po krotce, ksawery rosnie jak na drozdzach, ma 6 slicznych zabali, rozwija sie jak najbardziej prawidlowo, siada, wstaje przy podparciu... gabrysia rozrabia, z kazdym dniem robi sie okropniejsza, moj mezus ma juz dosyc siedzenia z dziecmi, wiec szuka sobie pracy, a minely dopiero 2 tygodnie:O a ja mialam dzisiaj dosc dobry dzien w pracy, oby tak dalej sie rozwijalo:) lekko na razie nie bedzie, ale powinno sie udac:) co tu wiecej pisac, postaram sie zdawac relacje na bierzaco:) dobrej nocki:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Justynka, bardzo się cieszę, że u Was wszystko ok i interesik powoli się rozwija...z Twoim słów powiało optymizmem, super... trochę Ci zazdroszczę, że nie masz nikogo nad głową i jesteś swoim własnym szefem a raczej szefową... nie ma to jak być na swoim:) a mężowi dobrze zrobi takie siedzenie z dzieciakami, przekona się na własnej skórze jak to jest i będzie może bardziej szanował Twoje wysiłki:) mam nadzieję, że niebawem powklejasz nowe fotki dzieciaków... ja też to zrobię niebawem, bo mój brzdąc trochę się pozmieniał ostatnio...włosy jej strasznie urosły (to chyba zamiast ząbków, bo ciągle ma tylko dwa), musiałam jej nawet ostatnio podciąć trochę grzywkę...Dominika też wstaje przy meblach/tapczanie i przesuwa się powoli na boki...o raczkowaniu nie wspominam, bo przemieszcza się ostatnio z prędkością światła i wszędzie jej pełno a najwięcej tam, gdzie jej być nie powinno:) powodzenia życzę, niech interes kwitnie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dopiero wrocilam do domu, jeszcze byl spacer do tesco i tak od 7 rano poza domem sie krece. fakt, bez szefa fajnie, ale jest tez masa zmartwien:( na prawde jestem zadowolona i z checia ide do pracy, ale boje sie tych wszystkich zusow itp, bo stalej pensji nie mam i duzo ryzykuje, choc z kazdym dniem lepiej, klientela sie przyzwyczaja i coraz wiecej mam \"stalych\" klientow:) dzis zrobilam pierwszego kebaba, ponoc pyszny, o ironio, wegetarianka sprzedaje kebaby:) baderko, a ty masz tak jak sie umowilas ten jeden dzien wolny??? co do tego biegania gdzie nie wolno to chyba kazdy maluch to robi, kabelki, papierki itp sa najfajniejsze:) a jeszcze jak sie pokrzyczy:) uciekam, bo cala rodzine mam na karku, bo oczywiscie moj pan i wladca nie da mi odpoczac i nie uspi dzieci... ja pracuje, sprzatam, usypiam dzieci... eh, fajnie... nawet nakarmic ich nie potrafi i wygladaja dzieci jaik anorektycy, tylko on w tajemnicy palaszuje czekolady...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie, z dnia na dzien jest lepiej:) dzis musialam skonczyc wczesniej, bo mi sie wszystko pokonczylo:) nie przewidzialam az takiego ruchu:) wystarczylo wprowadzic kebaba i interes sie kreci:) tak przygladam sie gabrysi i widze, ze ona coraz bardziej zaczyna przypominac swoja babcie:O niestety, wykapana tesciowa, jej wscibski charakterek i upor... juz wspolczuje przyszlemu zieciowi:P ksawek to raczej do mnie podobny, potulna owieczka, ponoc tez taka bylam jako dziecko, a i teraz nie bardzo rzucam sie w oczy, taka sierota:P jakims cudem wszyscy juz posneli:) ja ide tez sie wyciagnac, bo dzis sie nabiegalam:) dobrej nocki, choc chyba sobie zycze bo sama tu do siebie pisze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej Justynka, ja zaglądam tu jak tylko mogę... tzn, jak tylko jestem w stanie, bo najczęściej po pracy jedziemy na budowę i wracamy późno i wtedy jestem tak padnięta, że nie mam już siły na kompa... ja nie mam dnia wolnego, po prostu w dalszym ciągu codziennie wychodzę godzinę wcześniej z pracy:) a skoro Ty wegetarianka to nawet nie posmakujesz co serwujesz? jak dla mnie to taki kebabik dobra rzecz:) miłej nocki Wam życzę:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mezu w szkole, dzieci spia, a ja juz padnieta:( przez caly tydzien wszyscy smieca, brudza, nie dosc ze po pracy musze wpadac i sprzatac to w weekend szoruje podlogi i wszystko doczyszczam, piore:( co tam, zycie:) mezu ma w pn rozmowe kwalifikacyjna, zobaczymy jak to pojdzie:) mozliwe, ze bede na gwalt szukac niani:) wiecie, na prawde podoba mi sie takie zycie:) kompletnie nie nadaje sie na kure domowa. czasem, jak tam w lokalu marzne, bo jest tam istna lodowka, marzy mi sie, zeby wtulic sie w ciepla kolderke, piersi po poludniu juz tez pobolewaja, ale ciesze sie, ze moge w jakis sposob sie realizowac, moze i po filozofii nie jest to jakies tworcze zajecie, ale mam cos swojego, sama decyduje jak to ma wygladac. marzy mi sie wlasne M, ale na razie niestety kredytow nie daja na piekne oczy, choc w papierach mam ponad 10000zl dochodu za zeszly rok, to nie sadze, zeby ktos mi udzielil kredytu:( wkurza mnie to, bo teraz bule gruba kasiore, za wynajem:( ale moze jak interes mi sie rozkreci uda mi sie wziac wiekszy kredyt i przy okazji wykupic tamto mieszkanko w szczecinie:) bosko, na gorze w bloku imprezka:O trudno, przezyje:) baderko, moglabys dac jakis kontakt do siebie:) tak poza forum chcialabym z toba sobie pogadac:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hmmm, pora zakonczyc strone 581... u nas po kawaleczku do przodu, rozgladam sie za nianka;) boje sie tak obcej osobie powierzyc dziecko, nie mam pojecia jak to zalatwiac formalnie... kurcze, gdyby nie to, ze moje dochody w lokalu sa minimalne, to bym kogos tam zatrudnila, a sama z maluchami zostala na zmiane ze slubnym, a tak to lipa:( dzis w pracy kiepski dzien, ale za pozno otworzylam, stad maly obrot, bo klienci odchodzili z kwitkiem:( jutro musze pojechac nadrobic i caly dzien dzieci widziec nie bede:( ale co tam, z kazdym dniem coraz lepiej nam sie uklada:) baderko, tobie to dobrze z tym domkiem:) ale moze juz za kilka miesiecy i ja bede miec cos swojego... zobaczy sie:) na razie czeka mnie sporo zalatwiania roznych dupareli i walka o przetrwania:) zdjecia wkleje za kilka dni:) mam kilka juz stad, ale postaram sie dorobic cos swierzego:) no coz, dobrej nocki justynko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka:) kurczę czas skończyć tą przeklętą stronę... ja ostatnio za bardzo sie nie udzielam, ale to tylko z braku czasu a poźnym wieczorkiem siły na cokolwiek...byle do lata, przeprowadzka w lipcu:) a pracy mam teraz też duzo do roboty, więc zaglądam tylko czasem... Dominika powoli przestawia się na przesypianie nocek...no chyba, że ząbki jej bardzo dokuczają, teraz jesteśmy na etapie wychodzenia górnych jedynek... ze spaniem to mamy teraz taki problem, że mała dłużej niż 8 godzin nie prześpi. Kładę ja spać tak 21-22 a ona najczęściej 5-6 jest już rześka i wyspana...w ciagu dnia śpi w sumie ok. 3 godzin, nie wiem czy to nie za dużo... próbowałam ograniczyc jej spanko w ciagu dnia, ale wtedy całe dni były do kitu, bo była zmęczona i marudna...zobaczymy, może z czasem sie trochę sama przestawi:) a jesli chodzi o jej postępy w poruszaniu się to wstaje juz sama na nóżki bez trzymania, ale oczywiście nie potrafi utrzymać jeszcze równowagi...przy meblach i kanapie wędruje jak szalona... czasem za bardzo się rozpędza, zaliczylismy juz kilka guzów a siniaków to ma całe mnóstwo, szczególnie na łydkach:) jak powklejam nowe fotki dam znać. justynka, z ta nianią to masz rację, też bym miała wiele obaw... mam nadzieję, że twój interesik rozkręci się niebawem na tyle, że będziesz mogła zatrudnić kogos do pomocy:) miłego dnia dla wszystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×