Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Przygnebiony

Jak odzyskać straconą miłość??

Polecane posty

Panowie szkoda postów na rozwiązywanie tego typu głupich \"problemów\" podczas, gdy tak naprawdę każdy z nas ma dużo większe. Jedyne , co mogę polecić takim \"kolegom\", to poczytanie wszystkich postów od początku, żeby wiedzieli, jak dokładnie wygląda sprawa... Anyway...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magnesik_88
Takich idiotów trzeba poprsotu wywalić, kżdy musi sie wyżalic powiedzieć co go boli bo nie wie jak to odzyskać, cz wogole jest szansa czy nie, wiec proszę tych którzy nei są zainteresowani forum niech nie wchodzą nie piszą bo zachowujecie sie jak skończone gnojki, a nei jak dorośli ludzie, uszanujcie innych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ZałamanyRafał
Do magnesik88 Może nie wszyscy są tu dorośli ale zgadzam sie z tobą w 100%

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiYu
chyba się też wtrące ze swoim problemem :) moze ktoś mnie zrozumie coś doradzi... Jak odzyskać straconą miłość? uważa ktoś że to jest wogóle mozliwe? minęło zaledwie 3miesiące odkąd zozw\eszliśmy się choć słowo "koniec' nie padło. Pół rolu temu się oświadczył a ja prosiłam go o czas...czy to był bład? teraz nie jesteśmy razem. Wczoraj zabrałam sie na odwag i poprosiłamo rozmowe...o wytłumaczenie... i tyle co się dowiedziałam to to, że jego uczucie minęło ... czy to mozliwe żeby ta miłość prysnęła po 2,5 roku? zaoferowal mi nie tyle co przyjażń co fat że bedzie blisko mnie .... co mam robić próbować rozkochać go? tylko jak ... a może zostawić by mógł być szczęsliwy? pomóżcie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiYu
jeszcze pytanie do Panów :"jak odzyskać waszym zdaniem mężczyzne? jak zdobyć "wasze serca"? "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może to zabrzmi arogancko... może zbyt idealistycznie... ale myślę, że szansa na odzyskanie tego, co było piękne jest zawsze. Mniejsza, czy większa, ale jest zawsze. Nigdy nic definitywnie się nie kończy - może czasem po prostu musimy chwilę \"odsapnąć\", wziąć kolejny oddech przed zanurzeniem się w uczucie. Świadomość bycia \"odpowiedzialnym\" za drugiego człowieka to naprawdę poważna decyzja... MiYu... nie będę oryginalny, ale taka jest prawda. Żeby go odzyskać, musisz przestać cokolwiek robić. To zdanie można wyczytać bardzo często na tym forum, ale to prawda. W myśl zasady \"jesli kogoś kochasz, pozwól mu odejść - jeśli zatęskni i wróci - jest Twój, itd. itd...\", musisz być po prostu cierpliwa. Na pewno będziesz robić to wbrew sobie, na pewno jeszcze nieraz uronisz łzę, zatęsknisz... ale to jedyna opcja jak na razie. Ja też nie mogłem w to uwierzyć, ale od kiedy przestałem walczyc o swój związek, w ciągu tygodnia moja Ex dzwoniła 14 razy... bo to do mnie niepodobne, bo zawsze walczyłem i byłem stroną, która wiecznie się o Nią starała. Metoda sprawdzona przeze mnie, być może będzie pomocna także w Twoim przypadku, bo to działa w obie strony. pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MiYu
tylko czegoś tu nie rozumie...hmmm skoro chciał odejsć to po....się oświadczał i pozwolił mi wierzyć ze to ma sens..? mowi sie ze dwa razy nie wchodzi się do tej samej rzeki a trzy razy??? czyli co totalnie nic??? ani sms ani dzwonienia??? a co jesli to on dzwoni i mowi ze robi to po to żeby mi było łatwiej??? olać totalnie? wiem wiem jak to mówi moja mama " jak mamy być razem to będziemy "

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem, dlaczego tak zrobił... ludzie czasem przeczą sobie samym swoimi czynami i sami do końca nie potrafią tego wyjaśnić. Może go to przeraża w pewien sposób... może boi się, że to "koniec" drogi... że ślub tak naprawdę kończy pewien etap w życiu (zwłaszcza w życiu faceta). To trudna i powazna decyzja - myślę, że to może być przyczyną jego wahania. Czy dzwonić, czy odbierać telefony... ciężko powiedzieć. Trzeba naprawdę dużego wyczucia, jesli chodzi o te rzeczy, ale kto, jak nie Ty, zna go lepiej. Musisz wiedzieć, jak daleko możesz posunąć się w "olewaniu go". Musisz wiedzieć, do jakiego momentu On będzie dzwonił i zabiegał o spotkanie, a kiedy powie DOŚĆ i po prostu przyjmie do siebie fakt, że nie chcesz już więcej go widzieć. Delikatna i trudna sprawa... ja też teraz badam, do jakiego momentu mogę pozwolić sobie na brak kontaktu ze swoją Ex... i za każdym razem boję się, żeby nie pójść o jeden krok za daleko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To by nawet miało sens...pozwolić odejść... a co zrobić kiedy powiedział że jego uczucie do mnie wygasło i że nie może być dla mnie partnerem? też zostawić? a jeśli zapomni całkiem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wiesz... też się nad tym zastanawiam, bo usłyszałem te same słowa od Swojej Kobiety... na razie daję Jej od \"nas\" odpocząć, nie kontaktuję się i nie daję żadnego znaku życia (co jest dość trudne z uwagi na rewelacyjne układy z Jej rodzicami)... Wczoraj powiedziała swojej mamie smutnym głosem, że od kilku dni wogóle się do Niej nie odzywam... po co miałaby to mówić, skoro Jej uczucie wygasło i chce mieć teraz święty spokój? Nie pozwolisz nikomu odejść, bo nikt nie jest Twoją własnością... ale możesz sprawić, żeby On zatęsknił nawet, jeśli teraz mówi tak ostre słowa. A jeśli zatęskni, jeśli choć przez chwilę zastanowi się, dlaczego nagle nie dzwonisz, nie walczysz... to Twoje szanse na odzyskanie go już rosną... ja tak uważam i trzymam się tej wersji co do swojego związku, a czy to dobrze? Kiedyś to ocenię... pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie kontaktować się z nimi, ich kolegami/koleżankami, rodzicami i nikim, kto by Wam o nich przypominał. Szansę na ich odzyskanie maci statystycznie znikomą zaś szansę na kawał życia przed sobą prawie stuprocentową - warto w to przyszłe życie zainwestować, na początek przez porzucenie i nie ciągnięcie za sobą przegranej sprawy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jest jedno ale... on sie nie odzywał przez 3 miesiące... chyba spróboje twojej rady i tak nie mam nic do stracenia... tylko bede musiałą wywalić telefon żeby nie korciło. :]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
każdy krok jest częścią terapii... bardziej czy mniej słuszny, ale kto z nas w tym momencie myśli racjonalnie? Sami nie wiemy, czy lepiej walczyć o coś, co sie posypało, czy olać i iść dalej przed siebie. każdy z nas dojrzeje do swojej decyzji kiedy emocje opadną i dopiero wtedy będzie można powiedzieć, czy to był dobry wybór. Wiem z doświadczenia, że nie należy się za szybko poddawać, nawet jeśli pozornie coś jest już nie do odzyskania, ale... trzeba wiedzieć, do jakiego momentu można robić z siebie pajaca i zabiegać o drugą osobę... każdy sam sobie wyznacza tą granicę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość magnesik_88
Mój chciał żebym troszke sie uspokoiła itp. Poznał inną i mówi, żę jest lepsza. Zna ja tylko tydzień a mówi że lepiej sie z nią rozmawia, i chce kręcić z nią. Troszke dziwnie sie czuje. Mam dwojakie wrażęnie albo chce sie komuś wygadać albo faktycznie chce zapomnieć. Teraz zmieniam siepróbuje przynajmniej, a jak wiadomo faceci to wzrokowcy, wiec zmieniam sie też zewnętrzenie, zadbałam bardziej o siebie nie widział mnie od zerwania a troszke sie zmieniło :P. zobaczymy Jak mnie zobaczy czy szczęka mu nie opadnie, nie wiem nie chce żeby wyszło mu z tamtą, albo żeby chociaż okazała sie nieodpowiednia albo tylko jako przyjaciółka. Czy znalezienie jakieś dziewczyny do pogadania musi oznaczać że uda im sie że będą razem itp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rudy222
Popieram opinie Listonosza Z mojego punktu widzenia najlepiej jest wogule się nie odzywać i pozwolić drugiej osobie odejść też trudno było mi to zrozumieć ale teraz wiem, że zle postepowałem człowiek uczy się na błedach. Czasami warto powalczyć tylko nie jest łatwo wyczuć krytyczny moment w którym należy powiedziec sobie -dosyć. Najważniejsze jest mieć poczucie własnej wartości, jeśli to starcimy, szacunek w oczach drugiej osoby to już są nikłe szanse, że coś z tego jeszcze będzie. Należy sie na wzajem szanować bez tego nie stworzy sie szczęsliwego związku po mimo miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulusia
hej.Czytam te wasze posty i sama dochodze do podobnych wniosków: "Jesli coś kochasz puść to wolno.Jeśli wróci-jest twoje.Jeśli nie-nigdy twoim nie było" święte słowa.Mnie chłopak zdradził i zostawił rok przed ślubem.Gdy dwa miesiące póżniej się spotkaliśmy i zobaczył mnie taką sliczniutką,elegancką,taką jaką zawsze chciał żebym była mało mu serce nie pękło sam się przyznał.No ale ja chyba miłości nie straciłam bo on twierdzi że kocha tylko mnie,że ciągle o mnie myśli,że musi przemyśleć,potrzebuje czasu wiec też postanowiłam się nie odzywać bo takie pisanie chyba nic nie daje człowiek sie tylko denerwuje. Ech czekam ale już nadzieje trace że może być dobrze chyba zbyt wiele się wydarzyło,nie wiem czy sobie zaufamy a najgorsze jest to ze on nie umie zaufać sam sobie.I wiem też ze spotyka się z ta co mnie zdradził pomimo że nie są razem. Zero kontaktu albo zapomnimy albo stwierdzimy że zyć bez siebie nie umiemy!!!Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej.ja czekam juz pol roku, fakt bylismy caly czas w kontakcie i to ja bylam ta ktora ten kontakt podtrzymywala.teraz sie odcielam i od jakiegos czasu milcze.nie wiem czy to cos da ale zawsze bylam na zawolanie, zawsze mogl na mnie liczyc wiec mam nadzieje ze teraz cos w koncu zrobi....mimo tego ze juz tyle czasu minelo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Rudy222
Nikomu nie jest w takich sytuacjach łatwo, kiedy kochana osoba nas zostawia. Ja bardzo długo walczyłem o swój związek, starałem sie i chciałem jak najlepiej dla drugiej osoby. Teraz nie potrafił bym jej juz zaufać zawiodłem sie juz kilka razy. Może kiedys się jeszcze spotkamy jeśli będziemy potrafili ze soba jeszcze rozmawiać, na dzien dzisiejszy temat jest zamknięty. Nic w życiu nie trwa wiecznie, coś się kończy aby można było rozpocząć nowy etap jeśli chodzi o mój przypadek widocznie tak musiało się stać. Czy czegoś żałuje - NIE, to był wspaniały okres w moim zyciu i nigdy tego nie zapomne. Jestem zadowolony, że ja poznałem i moglismy razem przeżyc tyle wspanialych chwil. Moja rada dla osób, które zostały zranione to wyrzucic z siebie całą złość, smutek ta wrogość, żal do drugiej osoby bo to są bardzo złe cechy, które tak na prawde tylko nas samych niszczą. Pozostawcie w sobie tylko miłe wspomnienia i otwórzcie się na Świat. Złość, smutek, żal to wszystko powduje nasze nieszczęscie, w taki sposób sami siebie zadręczamy. Pewne żeczy należy przyjmowac takimi jakie są widocznie tak musi być, nikt nie wie co czeka nas w przyszłości. Jeśli chodzi o miłośc najpierw należy pokochac samego siebie, zaakceptować samego siebie, swoje wady i zalety, życ z sobą w zgodzie jeśli to osiągniemy to miłość sama przyjdzie wcześniej czy pozniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulusia
Mój były chyba nie potrafi definitywnie tego zakończyc tak raz na zawsze tylko twierdzi że potrzebuje czasu,spokoju,czas pokaże.Jedo wiem ze mnie nie kłamie bo zawsze był szczery do bólu.Tylko co to za milość skoro razem nie jesteśmy i pewnie nie będziemy nigdy??Kiedy to się wreszcie skończy on mówi nie rób sobie nadzieii a ja na to,to już wiem jaką decyzje podejmiesz on przestań mówiłem ci czas pokaże.Dramat!Myśliciel..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulusia
Czy uważacie tak jak ja że jeślui sie kocha to się jest ze sobą mimo,robi się dla ukochanej wszystko,nie może się bez siebie życ,czy...jak twierdzi mój były można się bardzo kochać a nie być razem??pomocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do ULUSIA Można kochać i nie być razem... można być razem i nie kochać - nie wiem, która z tych opcji jest gorsza. Ale jeśli prosi Cię o czas, to daj mu go. Ale nie czekaj i nie naciskaj bo Jemu jest z tym wygodnie. Zawsze ma do kogo wrócić i dlatego nigdy się do końca nie zdecyduje. Taki stan może trwać miesiąc albo 5 lat a Ty będziesz tylko czekać na Niego. Skup się na sobie, zacznij robić coś innego, nie traktuj czekania na Jego decyzje jako priorytetu w życiu, nie podporządkowuj sobie młodości pod jedno Jego zdanie. pamiętaj, że żyjesz też dla siebie. A może... PRZEDE WSZYSTKIM dla siebie. Albo jest się kowalem własnego losu, albo... katem. nie wierzę tak do końca w słowa typu \"widocznie tak miało być\", albo \"jeśli mamy być razem to będziemy\". o jest nasze życie i nasz los. nasza miłość, nasza przyjaźń, nienawiść, złość, smutek, strach, ulga i ból. Albo nauczymy się z tym żyć i będziemy kowalami, albo pozwolimy,żeby to nas przerosło i w najlepszym wypadku skończymy w okrągłym pokoju bez klamek... lub co niektórych słabszych - będą wyławiać z rzeki, odcinać sznur z szyi, albo tamować krew z podciętych żył - wtedy sami dal siebie będziemy katami, a co najgorsze, zawsze będziemy obwiniać o to tą druga osobę... tą, którą jeszcze pewnie kochamy, lub całkiem niedawno kochaliśmy. Trzeba troszkę egoizmu, żeby pokazać tej drugiej osobie, że nie jesteśmy marionetką, że potrafimy zyć bez niej... często taki kubeł zimnej wody i nauka \"samodzielności\" od początku są tym, co łączy dwoje ludzi na nowo - dlatego nigdy nie mówcie nigdy!!! pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulusia
Do Listonosz Dziekuję Ci bardzo za radę myśle ze masz dużo racji tylko tak mi ciężko.Już raz odcięłam sie od Niego powiedziałam że nie chce go znać,to pisał do mnie że i tak mnie nie zapomni nigdy,nie przestanie kochać itd. a jak po kilku dniach do niego napisałam jednak to az leciały mu łzy że się odezwałam.Teraz koniec to moje postanowienie.Może przestraszył się małżeństwa,odpowiedzialności,myśle że chce się jeszcze pozabaiać z innymi kobietami a jak się wyszaleje pewnie wróci ale myśle że może byc już wtedy za póżno.On twierdzi jak bedziemy mieli być razem to ia tak będziem,a może stwierdze że ja już nie chce być z Tobą,męka! A Ty masz nadal nadzieje??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam cały czas nadzieję... ale może dlatego, że wiem, ze nigdy więcej nie poświęcę tyle dla drugiej osoby. Mam nadzieję, bo nie lubię zaczynać czegoś po 10 razy, zwłaszcza miłości. Stara miłość nie rdzewieje... może w tym jest odrobina tej wiary, która nie pozwala mi o Niej zapomnieć. I choć tego nie okazuję, nie pisze, nie kontaktuję się z Nią, nie widziałem Jej od 3 tygodni, to boję się, że pewnego dnia, kiedy wstanę na nogi, Ona niespodziewanie pojawi się i znów podetnie mi skrzydła tym ,że będzie chciała wrócić. A ja głupi oczywiście się zgodzę. Nie będę Cię kłamał, że wiem, co czujesz. Mogę się tylko domyślać, bo sam też czuję pustkę, bezcelowość, niezdecydowanie (mimo, że ode mnie teraz tak niewiele zależy), ale... po prostu musimy żyć dalej... sam nie wierzę, że to pisze, ale cóż innego nam pozostaje? No i czekać - ale tylko w głębi duszy... bo na zewnątrz nie możemy pokazać, że jeszcze nam zależy... tak to widzę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fz
A mi ostatnio napisała tak, po tym jak się do mnie po tygodniu odezwała, po czym jak kazałem jej do mnie nie pisać: "wiesz dobrze nie jestem taka jak wszystkie, popełniłeś tylko jeden błąd, po prostu mnie tutaj puściłeś, zamiast nie zatrzymując się pojechać prosto ze mną do (tu moja miejscowość), czasami nie warto zachowywać się jak ciota, bo dla mnie to jest głupie skoro byłeś taki zakochany to czemu nie postawiłeś wszystkiego na jedna kartę, tylko byś mi tym zaimponował...ja stawiam, w miłości stawiam wszystko i choć wiele razy przez to bardzo cierpiałam to jednak nie żałuje bo to mnie wzmocniło i doświadczyło.... wiem ze cie zraniłam bo mówiłam ze wrócę, ze kocham itp. ale to jest życie a życie jest brutalne trzeba sobie jakoś radzić a ja nienawidzę polski znaczy tej biedy i wyzyskiwania, zerowania tylko na ludzkiej pracy za marne grosze to jest właśnie polska dlatego wszyscy z niej spierdalają... tak sobie siedzę i myślę już nie będę pisać bo to bez żadnego sensu... trzymaj się i wiesz co jeszcze...nie lubię jak facet pozwala żeby kobieta za niego płaciła...raz dwa ok, ale tak ogólnie, niknie mi wtedy w oczach mam nadzieje ze znajdziesz sobie sponsorkę i będziesz szczęśliwy" Co Wy na to? Będzie nadal się odzywać, czy to definitywny koniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ulusia wiec ja tez nie rozumiem takiej sytuacji, ze kocha a potzrebuje czasu i niby robi nadzieje a potem ja zabiera... u mnie jest troche inaczej.mam nadzieje ze to co mowi a to co robi to zupelne przeciwienstwo.raz nie chce kontaktu a potem sam sie odzywa, po spotkaniu potrafi powiedziec ze nie wie po co chcial sie spotkac i ze nic nie ma miedzy nami juz i nie chce powrotu...i tak w kolko.ja postanowilam sie odciac i moze wtedy cos do niego dotrze, mam nadzieje ze nie jest jeszcze za pozno.zawsze bylam na zawolanie dlatego czul sie bepiecznie wiec moze trzeba zmienic zachowanie?nic jz nie wiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
FZ Odezwie się... tak samo, jak Tobą targały sprzeczne emocje, tak samo Ona raz czuje żal, strach, smutek, złość, nienawiść, pustkę... pozwól Jej się wyżyć, ale nie bierz tego specjalnie do siebie. Ja ze swoją Dziewczyną też mówilismy sobie straszne rzeczy tylko po to, żeby za chwilę ze łzami w oczach się przepraszać i obiecywać sobie przyjaźń i bla bla bla... Moja tylko raz za mnie zapłaciła, tylko dlatego, że akurat w tej restauracji nie honorowali kart płatniczych. Ale nigdy mi tego nie wypomniała mimo, że jest materialistką. Ja postawiłem wszystko na jedną kartę, w ciągu roku zaliczyłem 4 i 5 rok studiów, miałem po 13 egzaminów w sesji, przeprowadziłem się prawie 800 km od swojej rodziny i przyjaciół, znalazłem nową pracę i mieszkanie w którym mieszkam kompletnie sam i mam do Niej 50 metrów... zostawiłem wszystko, zbudowałem swoje życie na nowo w obcym mieście, z JEDNĄ tylko bliską mi osobą, która tak naprawdę okazała się dalsza niż nowi znajomi z pracy... widać nawet tym Jej nie zaimponowałem. Ani tym, ze wydawałem na Nią mnóstwo kasy, conajmniej raz na miesiąc wyjeżdżalismy gdzieś na weekendy, każde wakacje spędzalismy za granicą... Skąd wiesz, że gdybyś postawił całe swoje życie do góry nogami, Ona by się ucieszyła i była z Tobą do końca? Ja Swojej Dziewczynie zaufałem i teraz mam tylko poczucie niezalezności i satysfakcję z tego, że jednak uwolniłem się od starszych, mam nieźle płatna pracę w mieście, gdzie bezrobocie sięga 27%, sam utrzymuję mieszkanie, sam sobie gotuję i sprzątam. Nigdy nie wiesz, co się stanie, jeśli poświęcisz swoje zycie dla kogoś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
fz moze pisze tak bo nie ma zadnej reakcji z Twojej strony i sama chce cos przez to osiagnac...taki akt desperacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ulusia
Chłopaki powiedzcie mi .On mi mówi że musi najpierw zaufać samemu sobie bo nigdy nawet nie pomyślał że mógłby mnie zdradzić a to zrobił.Jego ojciec zdradzał matkę,on moze robić to samo? On tego się boi czy to może miec w genach??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×