Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poll

do wierzacych dziewczyn ... i nie tylko

Polecane posty

Gość tez wierzaca
mój mail: eu_femia@tlen.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
uśmiechnięta: Chyba nie zaprzeczysz, że wierząca osoba nie pójdzie na kompromis, na który nie pozwala jej wiara. Za to kompromisu będzie wymagać od 2. osoby, w myśl zasady: jesteś ze mną to akceptujesz moją religię i wszystko co to za sobą pociąga. Nie chodziło o rzeczy banalne, typu \"idziemy dziś do kina, czy na kolację?\" Przyznasz, że sama z oczywistych względów wolałabyś katolika :) \"Wszystko jest wzgledne. i zadne wyprobowanie sie przed slubem, zaden temperament, religia, zasady...\" - pewne rzeczy jednak można z góry przewidzieć, albo uznać za bardzo prawdopodobne, zwłaszcza kwestie związane z wiarą. Np. to, że partner bedzie przeciwko antykoncepcji. Pół biedy, jeśli tą osobą jest kobieta, gorzej jak to facet zabrania swojej partnerce brać pigułki tym samym albo zmuszając ją do oszukiwania, lub niechcianej ciąży :o Ogólnie, czułabym się fatalnie w związku, w którym na każdym kroku spotykałabym ograniczenia, których sama nie uznaje. Być może, że partner topiku w którymś momencie również. Dlatego lepiej się porządnie zastanowić, niż potem cierpieć, albo kogoś ranić odejściem. a..nia - To bardzo piękne co mówisz, ale gdy dwoje ludzi zbyt wiele dzieli, to wcześniej czy później będą konflikty i jedna str. zawsze będzie nieszczęsliwa próbując jednocześnie uszczęśliwic partnera :( Najpierw sprzeczności w podejściu do seksu, potem w wychowywaniu dzieci itd. Jedna str. będzie zawsze coś robić wbrew sobie, no i domyślam sie która - ta, której żaden religijny autorytet nie narzuca okreslonej postawy :) też wierząca: \"To, że ktos nie uprawia wszystkiego co popadnie w tej dziedzinie, to nie znaczy jeszcze, że jest nieszczęślwy\" -OCZYWIŚCIE, ŻE NIE, ale mało prawdopodobne, że będziemy szczęśliwi mając marną namiastkę tego, co kiedyś sprawiało nam ogromną przyjemność. Wy katolicy nie uznajecie wielu rzeczy, które dla dwojga otwartych kochających się ludzi są naturalne i dają im obojgu satysfakcję. I okay, jeśli dwie strony się na to zgadzają, ale gorzej, gdy jedna z nich chce czegoś więcej. Moja wypowiedź była oparta o wcześniejsze stwierdzenie polla, że z jego poprzednia partnerką było mu w łóżku fajnie. No to ja się pytam, skoro fajnie, to czy nie lepiej szukać osoby o podobnych poglądach? Seks to nie najważniejsza sfera życia, ale bardzo istotna i frustracja, czy niezaspokojenie może mieć odbicie w wielu innych. Podobny temperament też jest nie bez znaczenia i tu oczywiście wiara nie ma nic wspólnego poza tym, że czasem u niektórych ludzi skutecznie może ograniczyć ten już istniejący :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierząca
shepes...Tobie sie wydaje, ze wiara może ograniczyć temperament. Wcale nie! Pewne wytyczne ukierunkowywują ten temperament i tyle. Ale on nadal jest! Uprawianie wszystkiego nie jest wyznacznikiem temperamentu - o, tu bym sie kłóciła! Dlatego jestem za odpowiednim dobraniem się. Bo rzecywiście wierząca nie może w penych sprawach iść na ustępstwa, bo to już nie kompromis, ale zamach na osobę! więc po co się ranić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez wierząca: Nie u wszystkich, ale ogranicza :) Jak? Duży temperament = częsty seks, częsty seks wymusza urozmaicenie w pewnym momencie, ludzie z tą samą osobą w łóżku lubią jednak odmianę - taka nasza natura ;) Jeśli jest za dużo ograniczeń, prawdopodobne, że seks stanie się monotonny, bo jest że tak powiem \"mało wariantów do wyboru\" :) i przestaniemy chcieć go uprawiać tak często. Po za tym u niektórych dochodzi jeszcze frustracja związana z rozdarciem pomiędzy własną seksualnością, a tym na co pozwala wiara. Frustracja = spadek libido. Powiedz mi w którym momencie napisałam, że podstawa udanego seksu jest robienie dosłownie WSZYSTKIEGO? :o To partnerzy powinni razem sobie wyznaczać granice, na co się zgadzają a na co nie. No widzisz, dla was to nawet nie kompromis, ale jak to ujęłaś \"zamach\", więc jak miałby się czuć niewierzący partner w związku z osobą taką jak Ty? Tak, lepiej, jak ludzie w zasadniczych kwestiach sie zgadzają, niż wyrządzają sobie nawzajem krzywdę i przy okazji dzieciom, które zdążą się pojawić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez wierząca
Twoje słowa: "To partnerzy powinni razem sobie wyznaczać granice, na co się zgadzają a na co nie." A więc jednak jakieś granice! Ale nie ma właśnie rozdarcia! Rozdarcie to jest, jak się robi coś, czego się nie chce! Co do częstotliwości - no, ale czasem jednak powstrzymuje się temperament i nawet trzeba, więc to znowu nie jest taki wymiernik. Jak ci chłopak za granice wyjedzie, to co? Będziesz sfrustrowana i go...zdradzsz? Bo ja nie. Umiem byc wstrzemięźliwa, bez frustracji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
też wierząca = wg Ciebie niewierzący robią wszystko, co jest napisane w podręcznikach seksuologii, nie mają żadnych zasad moralnych i zdradzają się na każdym kroku? :D Nie napisałam nigdzie, że dla osób takich, jak ja granice nie istnieją! Poza tym, nie zdradzam, kiedy nie mam możliwości uprawiać seksu z moim facetem bo uważam, że gdy sie kocha, nie ma miejsca na zdradę :) Przecież to nie ma nic wspólnego z wiarą, tylko z poczuciem moralności. Jest natomiast kilka fajnych sposobów, bez drady, które rozładowują napięcie, ale np. nie po rzyjęcia dla osób wierzących :) Przecież granice są zawsze, w każdej dziedzinie życia! :D Zaznaczam, że rozmawiamy wyłącznie o partnerach, którzy się kochają. Tu granice wyznaczają \"rzeczy które dla dwojga otwartych ludzi są naturalne i dają im obojgu satysfakcję\" (nie doczytałaś). Skoro jednak rozmawiamy o seksie: u osób wierzących są stałe podyktowane z góry, u niewierzących: płynne, tzn. źle to ujęłam :) -poprostu partnerzy rozmawiają ze sobą na co sie godzą a na co nie, ale nie maja odgórnie nic narzuconego. Po raz któryś już piszę, że podobny zgodność jest podstawa usanego związku. :) Oczywiście zdażają się różne bez względu na wiarę. Wtedy też jest problem i trzeba sie z tym jakoś zmierzyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierząca
Nie, nie uważam, zeby niewierzący robili wszystko to co popadnie. Przejaskrawiłam, żeby ci pokazać pewien mechanizm myślenia. Ty, stojąc po przeciwnej stronie, usiłujesz podsumować nasz seks, a nie masz o tym zielonego pojęcia. Jak moze być w związku, nawet bez seksu oralnego i tym podobnych rzeczy. Widzisz, tez macie granice! A one wyznaczone są przez "coś", np. wychowanie, poczucie, że tak nie chcę, itd. My mamy tez granice: narzucone? Może, ale my tego nie czujemy. Pisała uśmiechnięta,że się masturbowała (sorry usmiechnięta), ale wcale ją to nie cieszyło. Więc nie do końca te granice są takie narzucone. My też rozmawiamy, bo nie zaprzeczysz, że w obrębie seksu, który kończy się w pochwie, istnieje wiele możlwiosci, naprawdę wiele! Przecież skoro wy też macie granice, to że tak powiem, wachlarz także moze się pewnego dnia skończyć i co? Nuda? A u nas seks jest zawsze oczekiwany, bo mamy okresy wstrzemieźlwiosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
eh... wiele mam teraz do powiedzenia w zwiazku z wypowiedziami Shepes_Ka, ale zatrzymam to dla siebie :) napisalam juz co mysle i mimo, ze Ty sie z tmy nie zgodzilas to ja zdania nie zmieniam. a powtarzac sie i rozwijac argumentacji nie bede bo to i tak nic nie zmieni. ale zadam Ci jedno krotkie pytanie wymagajace krotkiej odpowiedzi. czy uwazasz ze zwiazek katolika sympatyka i gleboko wierzacej katoliczki jest czyms nienormalnym co nie ma szans przetrwania na dluzsza mete bez szkody dla partnerow albo jednego z nich? z tego co pisalas tak wywnioskowalam, moze sie myle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość upupup
no co, to koniec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
usmiechnięta: nie przekonamy się nawzajem do własnych argumentów bo zbyt dużo nas dzieli :) - tak, uważam, że taki związek jest bardzo trudny i będzie wymagać od jednej strony większego zrozumienia oraz poświęcenia i tu zależy od człowieka: jeden sobie z tym poradzi, drugi nie, więc jeśli ktoś sie boi albo ma wątpliwości, to powinien sobie szukać partnera o podobnych poglądach i tyle; nie wyobrażam sobie iść przez życie z kims kto już u podstaw ma inne zasady niż ja, bo któreś z nas musiałoby postępowac wbrew własnym przekonaniom :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shepes_Ka - słusznie piszesz, tak ogolnie 🖐️ swoja droga, nawet nie wiedzialam, ze jest w religii katolickiej jakis konkretny przepis co do tego, ze facet musi skonczyc w pochwie. serio - wierzacy ludzie, naprawde nie uwazacie tego za lekkie przegiecie? przekichane, byc wierzacym. nawet w lozku z ukochana osoba nie mozna sie calkowicie zapomniec i robic tego, na co sie ma ochote, bo stale trzeba myslec o bogu :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do anyzowki........
przekichane byc wierzacym---> to stwierdzenie zapwne nie jednego katolika by poruszylo, mnie rowniez. nie na jednym topiku sie z Toba spotkalem ale serio juz denerwujace sa te Twoje wypowiedzi o tym ze jestes taka szczesliwa bez Boga....zobaczymy na jak dlugo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do anyzowki........
a co so tego ze stale trzeba myslec o Bogu...nie trzeba, jak kochassz Boga to bedziesz robila wsszsytko zgodnie z jego wola, a jak dla Ciebie nic nie znaczy slowo Bog to mozesz robic co zechcesz. wydaje Ci sie ze jestes szczesliwa, ale tak naprawde do szczesia ci wiele brakuje, wybacz, ale musialem to napisac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wydaje Ci sie ze jestes szczesliwa, ale tak naprawde do szczesia ci wiele brakuje, wybacz, ale musialem to napisac to prawda tacy ludzie mają bożka i robią według niego i tez nie są sobą. media, gazety, znajomi itp to bozki Im słuzysz i im chesz sie przypodobac MóJ Bóg dał mi wolną wolę, ale bozek jets z natury bardzo zaborczy;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"do anyzowki...\" - jesli moje wypowiedzi sadla Ciebie irytujace, jestem otwarta na polemike, ale wolalabym kogos, kto by przynajmniej podpisal sie wlasnym nickiem :P wodniczkajego - przepraszam, czy to bylo do mnie, czy do kogos innego? bo nie wiem, a nie chce popelnic jakiegos faux pas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aha, i to Wy mi tez wybaczcie, ale ja tez serio musialam to napisac - nie zartuje, naprawde nie wiedzialam wczesniej o tej zasadzie i naprawde mnie zszokowala. ale SERIO cos takiego jest gdzies w jakims katechizmie zapisane? nie moge w to uwierzyc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tez wierząca
anyżówka... "przekichane, byc wierzacym. nawet w lozku z ukochana osoba nie mozna sie calkowicie zapomniec i robic tego, na co sie ma ochote, bo stale trzeba myslec o bogu". Mam nadzieje, zejak ci sie życie pogmatwa, to nie będziesz z podwiniętym ogonem lecieć do Niego. Bo widzisz to byłoby coś nie tak. Nie myslec o Nim teraz, a potem lecieć do Niego. Ale znając życie, tak wlaśnie zrobisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tedeo26
A ja powiem tak - chcesz mieć udany seks i zero frustracji to nigdy w życiu katoliczka praktykująca. Doświadczyłem osobiście i wiem co piszę. Oczywiście nie samym seksem człowiek żyje, no ale jak kurde jestem z kobietą w dłuższym związku a ona ma zahamowania, zeby np. pieścić mnie oralnie czy kochać się w pozycji na pieska to ja podziękuję. Jestem dorosłym facetem, mam swoje potrzeby, mam partnerkę, tak samo jak ja "katoliczkę sympatyczkę", którą mocno kocham i jest super - seks prawie codziennie, wszelkie możliwe pozycje, wytryski do ust, na ciało to przecież nic złego, seks w miejscach publicznych (np. wczoraj w przebieralni w sklepie), seks w samochodzie, na basenie. Po prostu coś pięknego. Poza tym jest między nami uczucie i 100% zrozumienia, żeby ktoś przez przypadek nie pomyślał że jesteśmy ze sobą dla seksu (razem już 2 lata). I po co się męczyć i sztucznie ograniczać? Ludzie, korzystajcie z życia, cieszcie się sobą, także cieleśnie! Młodość przeminie i guzik będziecie z życia mieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tedeo26
Mam koleżankę, katoliczka bardzo praktykująca. Rozmawiać się z nią jednak normalnie nie da. Oczywiście oprócz zasady, że seks tylko po ślubie, ma inne równie dziwne. Np. twierdzi że antykoncepcja to morderstwo nienarodzonych dzieci, albo np. spierała się ze mną, że prezerwatywa ma jakieś tam mikro dziureczki, przez które "może wyjść sperma i zapłodnić kobietę" (jej słowa). O masturbacji ma takie zdanie, że nie rozumie ludzi, którzy tak robią, bo dla niej to nienormalne. A sama ma 25 lat i nigdy w życiu nawet nie całowała się z chłopakiem. Zamiast na randkę czy dyskotekę wolała pójść na mszę wieczorną do kościoła. Współczuję jej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
"Oczywiście nie samym seksem człowiek żyje" ale z tego co piszesz wynkai, że Ty - owszem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tez wierząca - nie bede leciec do \"kogos\", kto po prostu dla mnie nie istnieje, to chyba jasne :) wybacz, ze tak przekreslam caly Twoj swiatopoglad, ale robie to tylko we wlasnym imieniu i nikomu go nie narzucam. wierzacych uwazam moze za nieszkodliwych, zabawnych dziwakow, ale daleka jestem od namawiania kogokolwiek na ateizm, czy imputowania innym, ze \"i tak w koncu zobacza, ze to ja mam racje\", co Ty wlasnie probujesz robic, sugerujac, ze \"i tak kiedys sie nawroce\". mozesz sobie wierzyc, ze kazdy ateista kiedys i tak sie nawroci, jesli od tego zalezy Twoje poczucie gruntu pod nogami, ale to niestety nieprawda. :) poza tym, nie weszlam tu po to, aby spierac sie na tematy filozoficzne, tylko zapytalam, czy _naprawde_ istnieje taka zasada odnosnie seksu w katechizmie? :) tzn. jest gdzies zapisana, oficjalnie, czy to tylko takie gadanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie tadeo
A ja tak jak i anyżówka jestem ateistą i mogę wszystko, rucham kozy, krowy, owce, małe dziewczynki nie są mi obce, popieram wszelkie dewiacje bo lubię zjeść kloca na kolację,:) ateistą być to piękna rzecz, wchodzę do kościoła i wołam księża precz, tak podbudowany wracam do domu, aby dopić butelczynę mego samogonu. Zaliczam kozy chętnie i nie wierzę w te katolickie brednie. Pozdrawiam ateistów he he :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hyhy
tadeo-> zwiazki w ktorych seks na pierwszym miejscu dlugo nie trwaja :O....... anyzowka->dla Cibie katolicy to dziwacy....dla mnie za to ateisci- ludzie ktorzy mysla ze maja wiele wartosci,a tak naprawde nie maja jednej podstawowej przez ktora nie beda nigdy posiadac innych :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
jesli o mnie chodzi to nie wiem czy jest do gdzies doslownie napisane, ze "stosunek ma sie konczyc wytryskiem w pochwie", ale nie jest to wedlug mnie "tylko takie gadanie" bo jasno to wynika z teorii jakie glosi Kosciol. ja jestem szczesliwa zyjac zdgodnie ze swoja religia i wierzac w to co wierze. Ty moze jestes szczesliwa nie wierzac w nic. nie mowie ze nie i ze to niemozliwe :) pozdrawiam i zycze pogody ducha :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierząca
anyżówka...ależ ja wcale nie mówię, się kazdy niewierzący i tak nawróci. Ja tylko mówie, że póki co jestes bardzo w stosunku do Pana Boga buńczuczna, ach, po co się Nim przejmować. Niesmiałabym naigrywac się z Boga...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poll
pozdrowionka, dla usmiechnietej i tez wierzacej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Typowe podejście katolika: ateista = człowiek nie mający żadnych zasad moralnych :o Nie potrzebuję zdania KK, żeby wiedzieć, że powinno się żyć tak, żeby mieć na uwadze drugiego człowieka, nie robić mu krzywdy i to, jak już to pięknie zostało powiedziane wcześniej: moja wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność drugiej osoby; do tego nie jest potrzebna żadna religia, to wynika z czystej natury naczego człowieczeństwa, umiejętności logicznego myślenia i odczuwania empatii. Przypominam, że jak dotąd w historii cywilizacji najwięcej wojen rozpętaly bradzo religijne narody: chrześciajnie i muzułmanie - a nie ateiści :) Z całym szacunkiem, ale dlaczego wy katolicy, uważacie, że każdy niewierzący jest nieszczęśliwy i wcześniej czy póżniej zacznie wierzyć? Ale może faktycznie to wam jakoś poprawia samopoczucie :) Zapewniam was, ze można być szczęśliwym mając u boku ukochana osobę, żyjąc w zgodzie ze sobą, pragnąc tego wszystkiego czego potrzebuje każdy normalny człowiek bez względu na wiarę ( zdrowie, rodzina, miłość, udane życie erotyczne i zawodowe). Problem, który się tu cały czas przewija to nie to, że wy żyjecie zgodnie ze swoimi przekonaniami (żyjcie sobie, wasza sprawa), tylko to, że możecie tym umieszczęsliwić partnera, który tych poglądów nie podziela. Podsumowując, wy uważacie, że miałoby to dla jakiejkolwiek istoty nadludzkiej (*dopisać co kto woli :)) naczenie w jakiej pozycji uprawiacie seks. Jak już ktoś uważa inaczej, jest niemoralny :o Poza tym pojawiła się kolejna wypowiedź mężczyzny na tym topiku. Jak dotąd żaden nie napisał, że typowo katolickie podejście w seksie mu odpowiada, głównie to kobiety stoją po przeciwnej stronie - może to przypadek? Pozdrawiam wszystkich wypowiadających się. 🌼 Spadam i mam nadzieję, że autor topiku wyciągnie wnioski z tej dyskusji, bo w sumie o to głownie w tym topiku chodziło :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a czy wypowie się tu
nie wiem, czy ktoś tu jeszcze mnie pamięta, pokazałam się na 12 stronie dzisiaj się dowiedziałam, że moja znajoma ( ta biorąca leki psychotropowe ) poroniła, nie, źle się wyraziłam, dziecko nagle przestało się rozwijać i umarło, teraz ma skierowanie na zabieg, żeby to martwe dziecko usunąć. Rozmawiałam z nią, powiedziała, że wiara, ani księża nie pozwalają jej stosować antykoncepcji polecanej przez lekarzy, dlatego postanowiła odstawić leki psychotropowe, czarno to widzę, przecież zaraz powrócą urojenia i depresja, to się nie skończy dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
no raczej dobrze sie nie skonczy. radze Ci sprobowac z nia jeszcze na ten temat porozmawiac. wedlug mnie tak jak juz pisalam powinna znalezc dobrego kaplana i z nim poszukac rozwiazania ktore bedzie zgodne z wiara, nie bedzie szkodzilo jej zdrowiu, nie bedzie szkodzilo zdrowiu ewentualnego dziecka. Shepes_Ka, mozesz oczywiscie pisac jak chcesz. ale byloby mi milo gdybys tak przestala pisac "wy katolicy" i pisac o tym co katolicy uwazaja, mysla, robia, wymagaja od innych, co jest dla nich typowe itd. itp. nie chce mi sie negowac kazdego Twojego zdania. a musialabym to robic biorac pod uwage to jak je konstruujesz. bardzo generalizujesz i nie amsz na uwadze, ze mozesz tym kogos obrazic i urazic. to tyle. poll, dzieki za pozdrowienia :):) wzajemnie... temat jak widac nie upadl, ale rosnie choc bardzo mozolnie :D napisalbys czasem cos wiecej :) np. jakies refleksje na temat tego co pisza forumowicze :) bo ciekawa jestem jak Ty to odbierasz i czy moze nie jest przypadkiem wlasnie tak ze przez te wypowiedzi podjales juz decyzje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×