Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość poll

do wierzacych dziewczyn ... i nie tylko

Polecane posty

Gość też wierząca
Cytat " całym szacunkiem, ale dlaczego wy katolicy, uważacie, że każdy niewierzący jest nieszczęśliwy i wcześniej czy póżniej zacznie wierzyć" Nie, nikt tu tak nie napisał. To raczej ty próbowałaś, o ile pamiętam, chrześcijanom wmówić, ze sa nieszcześliwi, bo nie mogą uprawiac każdego seksu. :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierząca
poll...też pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierząca
a czy wypowie się tu....to jakaś nienormalna sprawa. Niech ona szuka dobrego księdza! Niech szuka! To nie jest tak, ze jej nie wolno leków zażywać. Z pewnością jest jakies wyjscie dla niej, nie takie. Niech szuka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość poll
hmmm ... wypowiedzi sa bardzo ciekawe, jednej i drugiej strony. co prawda temat sie zawezil, do sexu, ale z tego wnioskuje ze raczej tylko w tej kwestii byly/sa problemy w takich zwiazkach. nie podjalem zadnej decyzji, typu "ci maja racje a ci nie", mysle, ze racja lezy troche po srodku. hmmm ...to chyba na tyle, poki co :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
poll słuchaj, to nie ogranicza się tylko do seksu. Związek osoby niewierzącej, bądź "mniej wierzącej" i katolika praktykującego to zawsze dla obu stron katorga. Oczywiście na początku się tego nie dostrzega, człowiek jest zaślepiony miłością i myśli że będzie dobrze do końca życia. No ale niestety to jest NIEREALNE. I piszę to z pełną odpowiedzialnością jako facet, ktory był w takim związku. Ja dopiero po roku zacząłem dostrzegać różnice i dopiero wtedy pojawiły się zgrzyty między nami. Wcześniej było ok, mimo tego że przez ten czas ani razu nie współżyliśmy. Ja absolutnie jednak nie zamierzam tutaj atakować katolików, ani namawiać Ciebie żebyś sobie dał z tą dziewczyną ostatecznie spokój, ale musisz się liczyć z tym że łatwo Ci nie będzie. Ja teraz gdy zacząłem spotykać się (na razie po koleżeńsku) z innymi kobietami dostrzegam jak mocno byłem ograniczany przez moją eks. Po prosu dostosowywałem się do niej, chodziłem z nią do kościoła dla niej, nie dla siebie, obchodziłem jakieś dla mnie absurdalne święta typu miesiące różańcowe, chodziłem na jakieś procesje nie mając nawet pojęcia po co to robię - wszystko po to, żeby jej nie zrazić. W ten sposób stałem się na 2 lata totalnym "pantoflem". Gdy zacząłem w końcu przeglądać na oczy, to było już za późno. Wiesz, dla katolików kościół, Bóg, wiara, bedą zawsze ważniejsze od Ciebie, od miłości. Ja np. nie rozumiałem czegoś takiego, że np. moja eks odmawiała mi choćby krótkiego spotkania tłumacząc się, że się źle czuje, że boli ją głowa itp, a tego samego dnia szła do kościoła na mszę. Mimo że podobno tak fatalnie się czuła. Albo gdy poszła do spowiedzi, to czasami przez 2 tygodnie nie dała się pocałować inaczej niż w polik, bo uznawała pocałunki z języczkiem za grzech. Przykłady mógłbym mnożyć. Po prostu życie w takim związku to udręka i miej to na uwadzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierząca
RR1 to jednak temat i problemy zawężają się do seksu. Bo ostatecznie zostałbys pantoflarzem także z inną dziewczyną, tylko robiłbyś dla niej co innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
może jeszcze podam inne przykłady żeby nie wyszło że chodzi tylko o ten seks :) Na przykładzie mojej eks: - chciała po ślubie mieszkać ze swoimi rodzicami, inaczej sobie nie wyobrażała - nie uznawała czegoś takiego jak alkohol. Ja jestem prawie calkowitym abstynentem, ale gdy np. raz w miesiącu wypiłem z kolegą 2 piwa to usłyszałem od niej, że się nie szanuję. - jej mama była wyrocznią, powiedziałem coś na mamę to nieodzywała się przez parę dni. - miała w rodzinie księdza. Często puszczała mi jakieś jego nagranie z rekolekcji nt. małżeństwa itd. Nie dało się tego znieść. - różniliśmy się poglądami o 180 st. np. ja jestem osobą z liberalnym podejściem do wielu spraw, np. nie twierdzę, że homoseksualizm to choroba, ona przeciwnie - nawet o takie rzeczy potrafiliśmy się pokłocić. I wiele, wiele innych spraw, ale nie będę już zanudzał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
też wierząca > nie, pantoflarzem więcej nie zostanę, nie obawiaj się :) Po prostu dwa razy takiego samego błędu nie popełnię. Teraz gdy poznaję kobietę to od razu mówię jakie mam poglądy i jeśli ich nie akceptuje, to się kulturalnie żegnamy. Na szczeście poznaję kobiety, które mają podobne zdanie do mojego. Ja oczekuję związku partnerskiego, a dla kobiety mocno wieżącej takie pojęcie po prostu nie istnieje - liczy się tylko "ja" i "moja wiara".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
A i jeszcze mam pytanie do kobiet wierzących. Dlaczego wy nie akceptujecie tego, że chłopak, który z wami jest nie wierzy? Dlaczego tak bardzo wam to przeszkadza. Ja muszę przyznać, że nie mam nic do tego, że moja dziewczyna jest wierząca, chodzi do kościoła itd. Niech sobie to robi, ale ja w tym uczestniczyć nie chcę. Czy wasz partner musi robić to samo co wy? Dlaczego nie może mieć innego zdania? Bo rodzina będzie krzywo patrzeć, bo mama się obruszy? Dlaczego stawiacie uczucie do drugiej osoby niżej niż kościół?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
RR1, moze zwiazek Twoj z tamta dziewczyna byl nierealny, ale nie mozesz na 100% stwierdzic ze to nigdy nikomu sie nie uda bo jest niemozliwe. tym bardziej ze takei zwiazki byly i sa i nie ejst regula ze taki zwiazek jest katorga... Ty masz inne doswiadczenia, aj inne... ale trzeba uzyc wyobrazni i zrozumiec ze nie zawsze musi byc tak jak akurat w naszym zyciu bylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
a na ostatnie pytania nie odpowiem bo one mnie zwyczajnie nie dotycza :) owszem jestem wierzaca ale nie wyobrazam sobie zebym mogla ubolewac nad tym ze ktos nei wierzy i nie mysli dokladnie tak ajk ja a co dopiero zebym narzucala komus swoja wiare. nigdy w zyciu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
usmiechnieta > ale to jest nie tylko mój przykład. Wiele jest takich historii, nawet gorszych, gdy dramat zaczyna się po ślubie. I wtedy to jest prawdziwy problem. Póki jeszcze można się wycofać to nie radziłbym tworzyć takich związków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
usmiechnieta przepraszam za pytanie - ale mogłabyś napisać ile masz lat? Bo jakoś nie chce mi się wierzyć, że kobieta powyżej 20-stki, do tego bardzo wierząca twierdzi, że nie przeszkadzałoby jej gdyby jej facet nie wierzył. Nie wmówisz mi tego, założę się, że byłby to dla Ciebie spory problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
i nie ciagnelabym chlopaka ze soba na procesje, ani inne rozance. tym bardziej ze ja tez nie cchodze na takie spotkania. czasem sie zdarzy ale to sporadycznie... moze ja jednak nie jestem taka katoliczka o jakiej wy myslicie kiedy slyszycie "gleboko wierzaca katoliczka"... ja chodze na msze co niedziele, regularnie sie spowiadam (staram sie raz w miesiacu,a le roznie bywa) modle sie czesto, ale bez przesady. owszem zdarza sie ze w dzien powszedni wstapie do kosciola, raz w zyciu mialam taka potzrebe ze codziennie bylam na popoludniowej mszy... zreszta po co aj o tym opowiadam. nigdy nie ciagnelabym chlopaka ze soba do Kosciola jesliby tego nie chcial - tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
nie bylby to problem do czasu az nie wymagalby ode mnie zebym ja zachowywala sie wbrew swoim zasadom... zreszta rzeczywiscie mysle hipotetycznie, nigdy nie bylam w zwiazku z mezczyzna niewierzacym i nie weim czy jednak niebyloby przez to problemow. trzebaby troche ze soba pobyc i zobaczyc. sama tego nei przezylam, ale wiem o rodzinach gdzie malzonkowie sa roznych wyznan i sa szczesliwi i sie kochaja... wiec wybacz ale nie przyznam Ci racji ze to neimozliwe :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
aha, i uwierz ze dojrzala kobieta potrafi zaakceptowac odrebnosc swojego partnera. takze w kwestii wiary :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
usmiechnieta> to albo jesteś wyjątkowa jak na katoliczkę, albo to po prostu przez to, że nie byłaś jeszcze z facetem niewierzącym :) Przeważnie to jest właśnie tak, że to katolicy próbują "nawracać" ateistów, tak jakby wierzyli, że tylko ich religia jest jedyną słuszną. Mojej eks bardzo przeszkadzało to, że nie chodzę do kościoła. Mogłem być dobrym człowiekiem, z zasadami, np. nigdy mi do głowy nie przyszło żeby ją zdradzić (a miałem ku temu okazje i powody), mogłem szanować nie wiadomo jak jej zasady i być lepszym niż niejeden tzw. katolik, ale wystarczyło to, że nie bardzo wierzę w boga i wszystko inne już się nie liczyło. W ogóle to miałem straszne problemy z jej rodzicami, a żeby nie wypaść źle w ich oczach po prostu udawałem i chodziłem z nią do tego kościoła. Miałem taką nadzieję, że po ewentualnym ślubie wyprowadzimy się gdzieś od "teściów" to będzie spokój. No ale niestety ona miała inne zdanie na ten temat. Jasne, są różne przypadki, są pewnie gdzieś tam pary, które mają inne poglądy na te sprawy i żyją szczęśliwie, ale ile jest takich par? Niewiele. Ja bynajmniej nie znam ani jednej, a już ładny kawałek czasu chodzę po świecie i sporo widziałem. Przeciwieństwa to może się i przyciągają, ale tylko na chwilę. Nie od dziś wiadomo, że żeby stworzyć udany związek ludzie muszą po prostu się ze sobą zgadzać i wzajemnie wspierać. A gdzie tutaj wsparcie gdy jedna ze stron ma inne poglądy? Szkoda nerwów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
no o ile dobrze pamietam to Ty juz tutaj o tym swoim zwiazku psiales i podales tez adres innego forum na ktorym o tym pisales, tak? jesli to Ty no to sytaucja jaka opisywales byla najzwyczajniej w swiecie nienormalna i toksyczna. i tu sie z Toba zgadzam ze ten zwiazek nie mogl sie udac jezeli ta dziewczyna nie zmienilaby i to bardzo gruntownie swojej postawy. a jesli chodzi o zwiazki ludzi o roznych pogladach to my mamy wlasnie rozne poglady an ten temat :) ja uwazam, ze taki zwiazek wcale nie musi psuc nerwow i mozna siebie wzajemnie w takim zwiazku wspierac. moze to swiadczy o tym ze naparwde jestem bujajaca w innym swiecie idealistka, ale w to wierze. nie robilam statystyk dotyczacych tego ile takich par jest na swiecie, ale wiem ze sa. mzoe i masz racje - ze malo, nawet nei moze ale na pewno ;) jednak to jest mozliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
Tak, to ja podawałem linka do tamtego tematu. Piszesz, że to był toksyczny związek. I faktycznie był. Mnie akurat sporo kosztował, nawet musiałem do psychiatry chodzić parę razy. Ale to już minęło na szczęście. Mimo to mam uraz do kobiet katoliczek. Może niesłuszny, ale jak usłyszałbym teraz od jakiejś kobiety, która by mi się podobała, że np. czeka z seksem do ślubu, to uciekałbym w siną dal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierzaca
mnie się wydaje RR1 że ten twój przypadek, to faktycznie przegięcie. Ale może to to, co napisałam na poczatku tego topiku: ona chciała, zeby to co dla niej było ważne, stało się ważne dla ciebie. Równie dobrze mógłby być to inny przypadek: dziewczyny, która kocha zwierzęta i poświeca im tyle czasu, co wierzaca Bogu itd.itd. Rozumiesz... Gdybyś ty tez był wierzący, cieszyłbys się, ze sobie razem do Kosciłka chodzicie :) a gdybys kochał zwierzęta, ze się nimi razem z tatką pasja zajmujecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
też wierząca > wybacz, ale porównywanie czegoś takiego nie ma sensu. Poglądy na temat wiary to są fundamentalne sprawy. Jak w tym względzie ludzie się różnią, to związek na dłuższą metę nie ma szans. Przecież tu chodzi później o wychowywanie dzieci, jakieś "wyższe" cele. To nie zabawa ze zwierzątkami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierzaca
zgadza się fundamentalne sprawy. Przykład podałam taki, bo to przykład. Nie zrouzmiałeś. Może dla tej ze zwierzątkami to byłoby właśnie fundamentalne. I potem piojawiłby sie problem "Czy byłeś kiedys z ekolożką? To koszmar..." Bo by np. nie pozwala ci jeść mięsa! Teraz rozumiesz. Każda dla nas fundamentalna sprawa moze byc dla innych koszmarem. Ja jestem raczej sceptyczna co do takich związków. i mówiłam o tym wczesniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość RR1
Mimo wszystko uważam, że prędzej przestawiłbym się na wegetarianizm niż nawrócił na wiarę :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierzę
:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
usmiechnieta - dzieki za odpowiedz :) (i za to, ze mnie nie epatujesz gromami z nieba, jak niektorzy). ale nadal nie rozumiem, w jaki sposob \"jasno wynika\" z teorii kosciola zakaz praktyk seksualnych, w ktorych facet konczy gdzie indziej. dziwne to dla mnie i niewytlumaczalne. ale dobra, grunt, ze Wy widzicie w tym jakis sens dla siebie. pozdrawiam wszystkich :) 🖐️ lacznie z też wierzącą, chociaz ona chyba mnie nie lubi :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierząca
anyżówka...w swojej wypwoiedzi, przynajmniej w moim odczuciu, ironizowałaś z nas i naszego mieszania Boga w intymne sprawy. Więc, jak myslisz, co twoim zdaniem poczułam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość też wierząca
a te gromyn z nieba....ale dlaczego się przejełaś, skoro w Niego nie wierzysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja myślę dziewczyny że wy tak teraz tylko idealizujecie. Sama taka była póki nie poznałam swojego obecnego faceta. Jestem w nim tak szaleńczo zakochana, że nie czekałam z seksem do ślubu i wcale tego nie żałuję, bo wiem że zrobiłam to z człowiekiem, dla którego jestem najważniejsza. Poza tym seks to wspaniałe uczucie, szczególnie z osobą którą kochamy i nie trzeba wcale tak długo z tym czekać (mam 21 lat i do ślubu mi nieprędko). Tylko czasami mam jakieś dziwne wyrzuty sumienia, bo jestem z katolickiego domu, sama chodzę co niedzielę do kościoła i do spowiedzi. Ale uważam, że co innego wierzyć w Boga a co innego w kościół. Ja wierzę w Boga, a w to co mówi kościół już tak nie do końca. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Nie-Katolik
Oto jest typowa hipokryzja Katolików. Wiara mówi co innego, a oni robią co innego. :( Tak, jakbym twierdził, że jestem wegetarianinem, ale od czasu do czasu, jak miałbym ochotę, zjadłbym sobie hamburgera. Poczytajcie sobie ciekawy artykuł: "Spowiedź po włosku" http://wiadomosci.onet.pl/1394421,240,2,kioskart.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość usmiechnieta
:) nie wiem o co chodzi w powyzszej wypowiedzi. autorze - jesli sie jeszcze pojawisz sprecyzuj prosze ten komentarz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×