Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

mala muminka

zostawiona przez kochanka...

Polecane posty

kurcze my to jesteśmy pokręcone. W domu niby dobrze ale jeszcze szukamy czegoś. Ja bardzo źle przeżyłam to rozstanie. Teraz łykam tableteczki więc jest lepiej, nie wiem jak długo. Na razie walczę z rękami :P żeby nie wybrać jego numeru tel. Teraz najbardziej pragnę, żeby był mi obojętny, zwłaszcza w perspektywie naszego spotkania niebawem. Ale chyba nie będę miała dość siły. Nie wiem, jak się zachowa kiedy się zobaczymy. Raczej nic już do mnie nie czuje, ale kto wie, co się wydarzy.. Muszę się bardzo starać, żeby się nie stać zabawką w jego rękach...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Indrani \"On zostawił mnie dla innej... A właściwie to już dla innych...\\\" Kochana nie warto nad takim kimś myśleć - śmieszne co powiem - ale nie jest wart Twoich łez, Twojego zdrowia. Ależ oczywiście najłatwiej to jest tylko mówić - i to jeszcze przez osobę, która rozstanie ma przed sobą:) No dziewczyny głowa do góry wiosna idzie tzn. już przyszła - okna trzeba pomyć a nie użalać się :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Świetnej kumpeli on tak to uzasadnił, że coś w nim pękło. Nie mógł się z tym pogodzić, że nie mowiłam że kocham. On tak bardzo tego pragnął. I o tej kolejnej powiedział mi, bo po pierwsze prosiłam go o szczerość - nie można mowić \"dajmy sobie na jakiś czas spokój\" Oczywistym jest, że to koniec. Powiedziałam mu to i zapytałam o przyczynę. Więc powiedział, że jest inna. Ona jest taka wylewna, jak to określił. Po drugie powiedział mi prawdę, bo nie sądził, że tak mnie to zaboli. Bo myślał, że nic nie czuję do niego. Bo ja z uporem maniaka odmawiałam wyrażania swoich emocji. A on chyba cierpiał z tego powodu. Czasem było mi go żal. Wiem, że dobrze się stało, że związek się zakończył, on i tak nie miał przyszłości, chociaż on różne rzeczy mówił... Jeśli to była prawda co mówił, to bardzo się zaangażował, to się dało wyczuć. No chyba że jest mistrzem kamuflażu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do indrani... facet potrzebuje czuć się kochany i tak jak pisałam on się zakręcił bo ty nie dawałaś mu znaku że też go kochasz. ale jeśli uważasz że to była zła miłość to może lepiej że odszedł,sama nie wiem jak to ocenić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Indrani Może wczesniej napisałaś ale dzisiaj mam lenia i nie chce szukac w postach odpowiedzi na moje pytanie no więc - czy On ma żonę? Bądź ewentualnie Ty kogoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już znalazłam odpowiedź - jest już sporo czasu po slubie - może faktycznie potrzebował tej czułości etc. której nie dostal od żony... więc skoro nie dostał tego od Ciebie szukał dalej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Do podeptanej wiem, powinnam sobie dać spokój. Próbuję. Jest to szalenie trudne. Po co sobie zwalać problemy na głowę pchając się w romans bez przyszłości? A teraz, jak się spotkamy, powinnam go totalnie olać. Ale ja mam ciągle klapki na oczach... I to jest takie trudne... dziewczyny, jeśli coś takiego wam się przytrafiło, jeśli się jeszcze nie zaangażowałyście, skończcie to szybko, bo potem bardzo się cierpi. Jak jest dobrze to jest dobrze. Mi tak było, dał mi tyle wpaniałych chwil... Ja ciągle ze sceptyzmem podchodziłam to tego co mówił, aż w końcu moja czujność została uśpiona. Poczułam się chyba zbyt pewnie, zasypywana pięknymi słowami. Już trochę przed rozstaniem coś się zaczęło sypać. Telefony owszem, były, ale na spotkania miał jakoś mniej czasu. Dwa tygodnie przed rozstaniem pokłóciliśmy się trochę, tzn. on się obraził, bo po raz kolejny nie chciałam wyrazić swoich uczuć. Nie rozmawialismy przez dwa tygodnie. Ja jakoś cierpliwie czekałam na jego telefon bo nie przeczuwałam najgorszego (ta uśpiona czujność) aż w końcu spotkaliśmy się przypadkowo. Niby się ucieszył i wymaże tą kłótnię z pamięci i chciał się spotkać, ale jakoś znowu nie miał czasu. Nawet już nie dzwonił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podeptana, tak dokładnie było. On żonę kocha, tak mówił. Nawet się cieszyłam że tak mowi, bo nie ma nic gorszego niż facet narzekający jak on to ma źle w życiu bo żona taka i owaka. Ale żona ciągle zajęta, tylko praca i praca a on na dalszym planie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tylko że o żonę nie byłam zazdrosna, a teraz mnie szlag trafia! Ot co!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Indrani Powiedz mi dlaczego skoro wiedziałaś że potrzebuje czułości nie okazałaś - bałaś się? Hmm może poprostu jak Go straciłas to poczułaś, że to było coś więcej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bo ja nie wiem, czy coś czułam do niego. Może było mi po prostu wygodnie... Wspaniały seks, ciągłe zabieganie o moje względy... Bałam się też, że jak pomyśli, że mi zależy, to - jak to facet - zdobywca - uzna, że dopiął swego i może zdobywać następną. Sama nie wiem. Myślałam, że w ten sposób łatwiej go będzie zatrzymać przy sobie. Dla siebie. No właśnie - tu przemawia przeze mnie egoizm. I pomysleć, że tak krótko przed naszym rozstaniem jeszcze nachodziły mnie myśli, że moze by to skończyć. Bo ja sobie bez niego poradzę. A potem po rozstaniu nie mogłam się oprzeć, żeby zadzwonić. On początkowo bardzo mi współczuł, było mu przykro bo nie sądził że tak to przeżyję. W końcu nie deklarowałam uczuć. W końcu stwierdziłam, że nie mogę dzwonić do niego i wylewać łez, bo nie ma nic gorszego niz narzucanie się facetowi. No i przestałam. A on szybko zapomniał o mnie, bo nawet nie zadzwoni zapytać, czy juz się pozbierałam. A ja ciągle żyję tym naszym spotkaniem. Pewnie dlatego mam więcej siły do \"niedzwonienia\". I nie wiem co gorsze, żeby mnie potraktował obojętnie, bo przynajmniej pokus nie będę miała żadnych, czy może chcę, żeby coś wróciło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _takatam_
A ja wam powiem tylko jedno moze zycie nie jest białe albo czarne, ale jeżeli sie czegoś bardzo chce to nie ma znaczenia czy jest żona, dom, dzieci, mieszkanie. Jeżeli tak na prawdę ten facet tak bardzo was kocha to rzuca wszystko aby być tylko z wami (kochankami). Tak też myślę jest odwrotnie jezeli mnie będzie bardzo źle z moim mężem, pokocham innego , będę z nim sypiała, to dlaczego nie zakończycie tych nieszczerych zwiazków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tacomanadzieje
ja dla dzieci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _takatam_
Albo jesteście tchórzami albo po prostu to nie jest miłość tylko chęć dowartościowania sie (wreszcie ktoś nas adoruje, pisze ogniste smsy, a w domu mąż czy żona która co najwyzej napisze kup cukier..) .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
_takatam_ \"jezeli mnie będzie bardzo źle z moim mężem, pokocham innego , będę z nim sypiała, to dlaczego nie zakończycie tych nieszczerych zwiazków\" Ale mnie nie jest źle z partnerem. Jest bardzo dobrze. Czuję się kochana, czuję się kobietą przy nim. Kiedyś było źle i zdradziłam Go właśnie z tym drugim co trwa do dziś. I chyba nie chcę kończyć tego \"związku\" choć rozum podpowiada inaczej. Może to nie jest tchórzostwo - ale egoizm. Jeden daje mi wielką miłość a drugi satysfakcję w łóżku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z pewnością coś w tym jest. Chemy się dowartościować. Po latach pewne rzeczy powszednieją, a jeśli właściwie nie pielęgnujemy naszych związków, to potem takie są tego efekty. Dochodzi jeszcze dreszczyk emocji. Znacie to uczucie? Motylki w brzuchu? Ale to juz chyba jest w naturę ludzką wpisane, bez urazy dla tych najwierniejszych - wyjątki też są:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mala muminka Wracaj już tej pracy:) Jak się czujesz? Jak samopoczucie? \\\"Mogliśmy być tam gdzie jeszcze nie był nikt Nie dbać o czas, mieć wszystko lub nie mieć nic Teraz ten świat skończyć mógłby się dziś Bo to co jest w nas nie przytrafi się już nigdy mi\\\" Podziwiam Was wszystkie Kochane, że dajecie sobie radę ! Wiem, że minie weekend a ja się z Nim ponownie spotkam (chyba??) a już tęsknie ehh :( A Wam pozostaje tylko nadzieja i wspomnienia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podeptana, wiesz jak bolą wspomnienia? Wszystko, co kojarzy mi się z Nim sprawia ogromny ból. Gdybym Go już nie spotkała więcej... Staram się nie bywać w miejscu, gdzie mogę go spotkać, bo jak już tam się wybiorę, to nie powstrzymam się i zadzwonię do Niego, będę prosić o spotkanie (choćby przy kawie) i tylko pogorszę swoją sytuację. Chciałabym, żeby po prostu się rozpłynął... Ale on jest i w krótce się spotkamy... Nie poradzę sobie z tym...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny mialam troche lektury do nadrobienia. fajnie. jakos fakt ze jest nas tyle daje mi sile. \"moj\" dzis wieczorem napisal smsa \"tesknie\". i nawet przez chwile sobie pomyslalam ze on nadal mnie kocha i wszystko bedzie wspaniale, i podobnie pewnie jak wiekszosc z NAS pomyslalam ze moze sie nie odzywal bo nie mogl, cos waznego sie stalo i nie chcial mnie martwic, czy cos w tym stylu. jednak jak wlasnie teraz wrocilam do domu, przeczytalam te kilka stron naszego topicu to juz otrzezwialam, i dochodze do wniosku ze to takie tylko moje pobozne zyczenia... podeptana fajnie ze o mnie pamietasz :) ciezko mi dalej na sercu, jednak caly dzien w pracy dal mi dzisiaj taki wycisk ze marze tylko o lozku, wiec ogolnie chyba nie jest ze mna najgorzej... indrani - fajnie ze jestes z nami (ja tez na poczatku ukrywalam swoje uczucia do niego, nawet przed sama soba. a przed nim, bo rowniez mi sie wydawalo ze dzieki temu bede bardziej atrakcyjna itd, ale w koncu powiedzialam ze kocham...) _takatam_ niestety moje zycie nie jest czarne czy biale, ma raczej setki odcieni szarosci, i w tym tkwi problem. zycie nie jest takie proste swietna kumpela ja setki razy wczesniej probowalam odejsc. niestety jak tylko go spotykalam caly swiat przestawal istniec, i nawet nie myslalam o rozstaniu, wrecz przeciwnie, ciagle bylo mi go malo... tacomanadzieje jestes przykladem ze mozna zyc bez niego...chociaz teraz tak trudno w to uwierzyc... takatamsobie zebys Ty wiedziala jak mnie irytuje mnie moj maz...wkurzaja mnie doslownie drobiazgi agrafeczka wsapaniale ze sa jeszcze osoby ktore nie zdradzaja, i jednoczesnie nie potepiaja ide spac bo padam na nos ze zmeczenia do jutra dobranoc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mala muminka - hi hi! :D Mnie wkurza nawet sposób, w jaki on siedzi! I to się pogłębia z każdym dniem, z każdym tygodniem. Dlatego decyzję podjęłam już właściwie. Ja nawet nie mam miłych wspomnień z nim związanych, nie mam do czego wracać pamiecią i na czym odbudowywać. Właściwie to teraz jest o wiele lepiej niż było, bo to co było wcześniej, zanim mi te różowe okulary z nosa nie spadły, to była MASAKRA! Tylko we mnie już nic nie ma. Nawet ciutki uczucia do niego nie zostało. Żal mi go trochę, ale z drugiej strony nie mogę być pewna, na ile jego obecne zachowanie jest podyktowane strachem, że straci służącą i zarabiającą gdybym odeszła, a na ile prawdziwą skruchą i zrozumieniem tego, ile zła mi wyrządził. Nie jest lekko, bo to długoletni związek. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tacomanadzieje
dzien dobry slonko swieci mala muminko -a no mozna jakos zyc bez niego a raczej trzeba bo ma sie dzieci, ja mam trudna sytuacje w malzenstwie ,wiec niejako musialam wziac sie w garsc. a po 30stce zycie jakos tak szybko biegnie ze nie wiem kiedy te pol roku zlecialo.my blisko siebie mieszkamy i spiewam sobie wciaz "kiedys cie znajde..." to tylko pozory ,ze nie tesknie,ze juz dobrze ,ale teraz coraz czesciej usmiecham sie do wspomnien a kiedys ciagle patrzylam na telefon i do skrzynki mailowej.przepraszam ,jesli pisze chaotycznie ale jak maz sie kreci to ja w biegu ,zeby nie podejrzal.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak mi dziś źle... Ciągle o Nim myślę, wracają wspomnienia, chce mi się płakać. Po co mam tę cholerną nadzieję! Przecież nawet gdyby coś wróciło, to już nigdy nie będzie jak dawniej, nigdy już nie zaufam. Będę się jeszcze bardziej męczyć. Co robić, żeby było lżej???????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
takatamsobie mnie wkurza ze w ogole jest :) czasami jak gdzies wychodzi i nie ma go dluugo to zupelnie o nim zapominam. jakbym panna byla :) moze warto dac szanse... jachyba po raz ostatni sprobuje, chociaz jakos mi sie nie chce... tacomanadzieje mi troche lzej bo on mieszka w innym miescie...jakbym miala go niechcacy spotkac na ulicy z zona i dzieckiem chyba bym nie dala rady...no i mam spokoj, bo wychodzac do miasta nie rozgladam sie na boki w nadzieji ze go zobacze choc na moment. tak by bylo na pewno...pewnie jak wariatka biegalabym w ta i z powrotem po miecie! :) indrani mi tez zle...ale poniewaz pogoda jest piuekna jade na spacer nad morzem. to mnie uspokaja... wiec moze Ty tez sprobuj zrobic cos dla zabicia czasu i mysli. moze3 jakas dobra ksiazka... pozdrawiam Was wszystkie goraca

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Kochane ja tylko na sek. :) mala muminka A ja mieszkam od \"Mojego\" w odległości 20 m ehhh Dzisiaj obudziłam się w optymistycznym nastroju i powiedziałam sobie - co będzie to będzie. Przez weekend nie odzywamy sie i jest mi z tym dobrze:) Niby jest ok, ale w sumie przestałam jemu ufać... niby byłam pierwszą osobą z którą zdradził żonę... chociaż... teraz kiedy różowe okulary spadają mi z nosa wydaje mi się, że mówił to co chciałam słyszeć... :) Jaka ja jestem mądra - ciekawa jestem czy jak zadzwoni to też będe taka pewna wszystkiego ;) Pozdrawiam i do później:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hipoohondria
a nie zastanawiało was że skoro zdradza zonę to nawet jakby to dla was rzucił i byłby z wami to po pewnym czasie was spotkałby taki sam los jak jego ex??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnie że tak. Nawet jak On mi mówił że byłam pierwszą jego zdradą to mu powiedziałam, że nie mogę zaufać facetowi, który zdradził swoją żonę. Teraz to już nieaktualne, ale na tamten czas, gdy byliśmy razem, jedną z przyczyn, dla których nie zdecydowałabym się odejść od mojego męża i związać się z NIm była obawa, że mogę być zdradzana i oszukiwana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie tylko przeszlo przez mysl ,ze jak sie raz zacznie to potem bedzie wiecej takich przygod bo juz sie ma wprawe.wiec moze jest juz jakas nowa panienka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _takatam_
Ja jestem tą zadradzoną żoną, ale to co piszecie to czasami tak ja sama myślę. Kiedy odszedł byłam z jednej strony wściewkła na niego, jak on mugł mi coś takiego zrobić. Ale z drugiej strony strasznie za nim tęskniłam, modliłam się tylko zeby wrócił, zeby dał nam szansę na naprawienie tego co było źle. Teraz jest ze mną pewnie w dużej mierze dla dziecka, bo wiem ze bardzo go kocha. Zresztą tak jak ja, bo gdyby nie dziecko wszystko byłoby o wiele prostsze. I powiem wam że po tym co się stało już nie wierzę w prawdziwą miłość. Moze w stan zakochania czy fascynacji drugim człowiekiem, ale nie w miłość aż po grób. Jeżeli MM znowu mnie zdradzi albo zacznie spotykać sie znowu z tamtą, to zakończę ten zwiazek, ale nie będę szukała już nikogo, bo znowu to mi się przytrafi. A naprawdę to co ja przeżyłam kiedy dowiedziałam sie o tym że ma kochankę nie zyczę nikomu. Dla mnie to było najwieksze cierpienie jakie spotakło mnie w życiu. Dlatego też nie wyobrażam sobie być kochanką żonatego faceta, bo taki zwiazek nie ma perspektyw i w dodatku krzywdzi innych. Zdaję sobie sprawę ze najbardziej skrzywdził mnie MM, ale bez tej drugiej kobiety byłoby to niemozliwe. MM kocham więc mu wybaczyłam, ale niestety do tej kobiety czuję nienawiść(mimo ze jej nie znam i ona mnie- a moze właśnie dlatego).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez sobie myślałam, że gdyby jego żona się dowiedziała, to by ją chyba zabiło. Wiem, ze krzywdziłam jego rodzinę, swoją również. Ale dopóki o tym nie wiedzą, to ta krzywda jest jakby mniejsza. _takatam_ czujesz nienawiść do kochanki Twojego męża. Ale pomyśl, czy to nie była właśnie próba wierności? Jakiż to wierny mąż by był, gdyby nie miał okazji do zdrady? Nawet jeśli ona chciała, on mógłby powiedzieć \"nie\". Bo ma żonę, którą kocha i nie skrzywdzi jej. Prawdziwa wierność jest w sytuacji, gdy on ma okazję do zdrady, ale tego nie zrobi. Jeśli się takowa nie nadarzy, to z jednej strony cudownie, masz go dla siebie, jesteś tą jedyną. Ale ciągle nie wiesz jak byłoby na prawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I bardzo Ci współczuję, bo domyślam się, jak bardzo musiałaś cierpieć i cierpisz nadal. Życie w ciągłej niepewności, to straszne... Może czasem lepiej nie wiedzieć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×